

Jacht cumujący "alongside" musi być stabilizowany przede wszystkim za pomocą szpringów. Cumy dziobowe i rufowe są potrzebne, ale szpringi są n a j w a ż n i e j s z e! Cumowanie burtą do nabrzeża zmusza do otoczenia szczególną opieką cum i szpringów przed przecieraniem się o krawędź nabrzeża. Pokazuje to jeden z rysuneczków newsa. Może okazać się, że cumy powinny być uzbrojone w gumowe amortyzatory szarpnięć. Jeszcze jeden szczegół - troskliwi gospodarze portów obwieszaja nabrzeża także oponami samochodów osobowych. Tak, aby jachtom było bardziej miękko. Uwaga - to może być fatalna pułapka. Wychodząc na keję - stajecie na oponę, ta niespodziewanie się ugina, but się ześlizguje i wpadacie do wody między jacht i nabrzeże. Byle nie potylicą w okutą krawędź pokładu i burty !
No ale czasami trzeba cumować prostopadle. W portach jachtowych prawdziwego, choć małego morza, jakim jest nasz Bałtyk - cumować będziecie jak prawdziwym żeglarzom przystoi - dziobem do pomostu. Tu nie Bełdany, Śniardwy, Adriatyk, ani jakieś tam Jońskie. Dlaczego tak?
- kokpit i otwór zejściówki to nie scena kabaretu czy striptisu (choć rur na jachcie jest kilka)
- wchodzenie przez rufę obwieszoną jakimiś tam samosterami, tratwami, pontonami, silniczkami pomocniczymi itp jest trudniejsze i łatwiej o wypadek. Wchodzenie przez kosz dziobowy, zwłaszcza po spożyciu. choćby jednego "Elephanta" jest o wiele bezpieczniejsze.
- unikacie możliwości uszkodzenia steru lub/i płetewki samosteru o dno lub nabrzeże (rysunek)
- gdy troche silniej wieje, zwłaszcza z burty - wchodzenie rufą jest trudniejsze.
- zacumowanie rufą powodować będzie domyśne uśmieszki.
No to teraz będzie dyskusja :-)))
Tu klik "utwalania należnej okienku pozycji"
żyjcie wiecznie !
Don Jorge
PS. Znowu Mac mi sie zbuntowal i udaje, ze nie ma polskich ogonkow:-((((
No właśnie... wobec słów Don Jorge, że "kokpit i otwór zejściówki to nie scena", co właściwie wszystko wyjaśnia, to co chodzi? Dojście rufą bywa trudniejsze jakby...
Czyli wszystko zależy od sytuacji :)
Pozdrawiam
moim zdaniem, by mieć nieco intymności trzeba stawać dziobem. Dodatkowo w przypadku bałtyckich jachtów morskich na ogół łatwiej jest zejść na keję przez dziób niz przez rufę.
W związku z tym ja zawsze staję dziobem lub longside nigdy rufą:)
Maciek
Dodałbym jeszcze coś: czasem trzeba cumować longside do innego jachtu.
Wtedy warto pamiętać przede wszystkim o tym, żeby maszty "mijały" się. W przeciwnym razie grozi, że przy zafalowaniu albo choćby ruchu załogi po pokładzie salingi będą zderzać się.
No i druga sprawa: swoje cumy podajemy na ląd, szpringi do sąsiada ale za jego zgoda i w miejsca wskazane przez niego. Tylko w przypadku gdy sąsiad jest dużo większy od naszej łodki mozna prosic go przyjęcie wszystkich naszych cum.
NO I ODBIJACZE! ODBIJACZE! ODBIJACZE!
Znów dodam moje trzy grosze wynikające z licznych postojów.
Przy dużej fali jacht zacumowany do pomostu (nie ważne czy dziobem,rufą, longsiede) bedzie szarpał. Po prostu krótkie cumy nie pracują właściwie. Na takie okazje mam komplet cum "sztormowych". Charakteryzują się tym, że każda jest zakończona metalowym hakiem cumowniczym.
http://www.hjertmans.se/webshop/artiklar/visabild.asp?nr=5920
oraz posiada amortyzator:
http://www.hjertmans.se/webshop/artiklar/visabild.asp?nr=5925-125
lub
http://www.hjertmans.se/webshop/artiklar/visabild.asp?nr=5921-12
do tego lina, jak pokazuje Gospodarz, ma rurkę z pcv (wystarczy wąż ogrodniczy) tam gdzie ociera się o pomost oraz w półkluzie.
Dzięki temu nie boję się o przetarcie liny i nie mam problemu z szarpaniem cum na fali.
Cumy są krótkie, mają 3m, i w razie potrzeby mozna związac z "normalnymi".
Hasip
No coz, chcialem byc taki bałtycki i juz za gibraltarem stanalem dziobem do kei. Mooring zalozony na jednej z knag rufowych ustawil mnie skosem do innych jachtow. Po odwroceniu sie bylo ok, jeden mooring i jeden dziob, lodka stala prosto.