W czwartym bornholmskim newsiku dla debiutantów pisałem o sprawach czysto technicznych. Dziś kilka uwag o "etykiecie".
Ten tekst potraktujcie jako suplement do tamtego.
Cumując burtą nie zawsze jesteście pierwsi przy kei. Tak się pewnie zdarzy jeżeli zawitacie do portu w porze drugiego śniadania. W porze podwieczorkowej jest to mało prawdopodobne (nie mówiąc już o godzinach wieczornych). A więc, jeżeli jesteście pierwsi to oprócz odbijaczy na burcie "nabrzeżowej" - powinniście od razu wywiesić odbijacze na "odwodnej". To jest wizytówka nie tylko waszej wrodzonej gościnności, ale i znajomości niepisanego kodeksu dobrych, żeglarskich obyczajów. Z daleka widać kto to przypłynał na Bornholm. Panie mogą dodatkowo popisać się artystycznie. Widziałem piękny ręcznik powieszony na sztormrelingu z wyhaftowanym własnoręcznie napisem WELCOME. W sklepach żeglarskich można nabyć wycieraczki do butów z takim samym napisem.
prawdziwą lekcję cumowania butra w burtę pobierzecie kiedyś na Helgolandzie
Krótko mówiąc - czy wywiesicie zaproszenie, czy przywołacie gestem inny kręcacy się bezradnie po środku basenu, czy nie - i tak w końcu jakiś jacht stanie u waszej burty. Czyli warto zapraszać, zwłaszcza jeżeli jeszcze możecie wybrać... mniejszą łódkę :-) Zasada jest taka - małe do małych, duże do dużych, ale nie zawsze się to udaje.
Jeżeli to wy będziecie "tym drugim" (lub kolejnym) to oczywiście musicie prosić o pozwolenie. Najlepiej, aby robiła to ta z pań waszej łódki, która najlepiej opanowała sztukę uśmiechów.
Teraz bardzo ważne uwagi:
- na ląd załogi jachtów "doczepnych" schodzą tylko przez pokłady dziobowe. W żadnym przypadku nie przez kokpit, choćby to było bardzo niewygodne,
- przez jachty przechodzi się tylko w skarpetkach lub po prostu na bosaka. Żadne tam tenisówki, nawet o białej podeszwie. Szczytem chamstwa było by przejście po obcym pokładzie w "glanach" (nie, nie wymyśliłem sobie takiego przykładu).
- przechodząc przez obcy pokład wykażmy się umiejetnościa "kocich kroków", bez względu ile ważycie. Naśladujcie kota skradającego się do wróbla
- na jachcie rozmawiajcie tak cicho, aby nie być słyszanym przez sąsiadów. Radio, szanty to równoważnik wyżej wspomnianych "glanów".
Na koniec - coś extra. Jeżeli chcecie zyskać uznanie skipperów (a zwłaszcza ich żon) zaproponujcie waszym paniom, aby teraz, jeszcze przed sezonem zrobiły na drutach sweterki waszym... odbijaczom. Kolorowe, ażurowe z włóczki anilanowej z ściągaczami (guma od majtek). To się łatwo zdejmuje, łatwo się pierze, a przy okazji doskonale kamufluje różnego rodzaju niedoskonałości "cery" odbijaczy. Sweterki zakładacie odbijaczom właśnie na takie okazje, kiedy jachty stają burta w burtę. Zobaczycie jak coś takiego natychmiast pozyskuje wam sympatię sąsiadów. Niby głupstwo ....
Jeżeli news się spodobał - kliknij tu:
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Pozdrawiam serdecznie.
NIe wszystkie małżonki chcą dziergać 8-P
Marek z wysp
Pozdrawiam z wysp,
Marek
W Bakiście tylko na odbijacz okrągły.
Na podłużne gdzieś w PL?
Marek
Stalismy na Christanso jako drugi lub trzeci jacht od kei i doszedł do nas jacht pod naszą banderą.
Duży stalowy jacht.
Po przejściu kolejnej osoby z tego jachtu po naszym dziobie na keję poprosiłem wprost załogę tegoż jachtu o zdejmowanie butów na kei.
Mocno sie dziwili moją prośbą ...
Pzdr
Kocur
mnie nie przeszkadza jak chodzą w butach, byle cicho. Oczywiście piszę o butach , nie o glanach, czy damskich szpilkach. Wydaje mi sie, że troszkę przesadzacie. Nie zauważyłem takich zwyczajów u innych nacji. Oczywiście kazdy armator ma prawo do swoich ocen:)
Maciek
"Tyle, że za taką \'gościnność\' uprzejmie acz stanowczo bym podziękował. "
Witam
Nie żądałem a poprosiłem załogę jachtu, który mi stanął do burty o zdejmowanie butów.
Oni stanęli do mnie a nie ja do nich.
Nie jestem ortodoksem ale i nie zamierzam sprzątać po innych na swoim własnym jachcie tym bardziej, iż nic tak dobrze nie robi na laminat pokładowy jako papier ścierny niż piasek i błoto wnoszone na butach.
A za podpis loginem sorcia - niedopatrzenie.
Pzdr.
Włodzimierz Ring
"(...) Tym niemniej jak zapraszam gości (..)"
Źle mnie Kolego zrozumiałeś - nikt nikogo nie zapraszał - bylismy na zwiedzaniu wyspy a po powrocie do portu zastaliśmy stojący obok nas - przy naszej burcie - jacht bandery biało-czerwonej, którego załoga łaziła sobie przez mego "Kocura" niczym nie przejmując się, że noszą mi na jacht kejowy gnój i błoto.
Co byś zrobił na mym miejscu?
Bo ja mimo wqrzenia poprosiłem jedynie o zdejmowanie butów przed wejściem z kei.
Pzdr
Kocur
Drodzy Czytelnicy,
Mnie się wydaje, że dobre maniery nikogo nie uwierają. Mnie się także wydaje, że niektórzy z Was próbują polskie maniery z klubowych "jotek" przymierzać do tych, które są normalne na wychuchanych, wypieszczonych prywatnych jachcików. Nie tylko niemieckich, holenderskich, duńskich ale i polskich. Nie raz przyglądałem się pieczołowitym zabiegom pielegnacyjnym starszych pań, które godzinami do bólu pucowały i tak błyszczące się jak ..... żelkoty. Nie jest zadną tajemnicą, że załogi np. niemieckich jachtów z dużą podejrzliwością obserwują nasze maniery. Przecież stereotyp działa - Polak, brudas i nieokrzesaniec. Dlatego akurat mnie sprawiało satysfakcję pokazanie, że to raczej oni powinni z nas brać DOBRY przykład.
Czyli nawet przesada jest wskazana. Dotyczy to i innych zachowań. Pamietam jak "rzuciliśmy żelazo" na małym jeziorku przy południowym brzegu Kanału Kilońskiego. Zapadał zmrok. Na jeziorku stało już na kotwicach kilka niemieckich jachtów. Najpierw postawilismy kulę, a jak się ściemniło - podnieśliśmy kotwicznego "nietoperza". Na niemieckich jachtach zrobił się ruch. Po kilku minutach zaświeciły się lampy kotwiczne na wszystkich jachtach. Janek Andruch skwitował - "no to kto tu komu dał przykład" ?
A przejście przez cudzy pokład z sznurówkami butów w zębach to pierwszy krok do wspólnego piwa. Na grzecznosci jeszczenikt nie stracił. Uwierzcie staremu.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge