News dzielnej małżeńskiej kapitańskiej pary Eli i Wacława Sałabanów jednak mnie zmartwił - czas stoi tu i tam. Od pierwszego wydania "Polskich portów otwartego morza" ciągle łudziłem się, że nautyczną niegoscinność - gospodarze portów będą starali się rekompensować czymś, co dzisiaj nazywamy "przyjaznością". No i w kilku portach się doczekałem. Niestety nie we wszystkich.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_______________________
Na mapce Jerzego „JAK DALEKI MUSI BYĆ TEN SKOK?”: skreślam Kołobrzeg, a tuż na lewo, wpisuję Dźwirzyno.
W ubiegłym sezonie, w ramach kolejnego włóczenia się „drobnoustrojami” (micro i corvette 600) po Bałtyku, po kolejnych sezonach: Bornholm 2005, Blekinge-Kalmarsund-Olandia 2006 i Alandy 2007, ponownie postanowiliśmy odwiedzić i bazować jachtami na Bornholmie. Tym razem już wypływając i wracając z/do polskiego portu. Za port wyjścia zaplanowaliśmy Kołobrzeg. Pamiętając z poprzednich dziesięcioleci, jaką infrastrukturą portową dysponuje port w Kołobrzegu, tylko w celu upewnienia się że NIC nie uległo zmianie, przed sezonem zadzwoniłem do teoretycznie najbardziej kompetentnej osoby / instytucji i tu nastąpiło miłe moje zdziwienie / zaskoczenie (przedwczesne). Miły głos zapewniał, że jest możliwość zwodowania jachtu mieczowego z przyczepy, po istniejącym slipie w basenie jachtowym. Pamiętałem o tym slipie i jego specyfice t.j. 0,5 metrowym, pionowym uskoku betonu tuż pod powierzchnią wody. Ale uwierzyłem w telefoniczne zapewnienia i …sholowaliśmy się w dwa jachty późnym wieczorem do Kołobrzegu.
Po pobieżnym rozpoznaniu slipu i portu jachtowego w trakcie trwającego sezonu – na początku lipca, mogłem stwierdzić, że skansen XX w., z drugiej połowy lat 80-tych, tuż po „stanie wojennym”, NIE ULEGŁ ZMIANIE i trzyma się mocno. Technicznie, organizacyjnie i mentalnie. Wodowanie? Tak, dźwigiem samochodowym, ze stropami dla 15-to tonowych jachtów, może jutru, ale po południu, bo to ekstra operacja – usługa. O cenę się już się nie pytałem. Od przypadkowych kuracjuszy, bo ich informacjom już bardziej ufałem, dowiedziałem się o możliwości wodowania – slipowania w porcie Dźwirzyno. I tak zbliżyłem się do istoty tego tekstu. Powyższy wstęp był tylko w celu uzasadnienia tytułu. Ostatnio, podobno, wprowadzono opłaty za wjazd samochodem na teren portu jachtowego Kołobrzeg. Jest „dobrze” – SKREŚLAM ten port.
W Dźwirzynie (6Mm na W od Kołobrzegu), w porcie tuż za mostem tzn. „tymczasową” przeprawą przez kanał jeszcze z czasów LWP, na wschodnim brzegu kanału portowego, jest stary slip dla łodzi rybackich, umożliwiający wodowanie jachtów poprzez zjazd i zatopienie przyczepy. Niestety, mimo bardzo schludnego odnowienia wszelkich nabrzeży portowych w Dźwirzynie, pewnie w ramach jakiś funduszy, całkowicie pominięto ten slip i dojazd do niego (może prywatny?). Ale jest! Można z niego wodować każdym samochodem ale slipowanie wymaga już ciężkiego samochodu z mocnym silnikiem oraz doświadczenia i sporo pracy w podkładanie pod koła. Przy slipie jest też wyciągarka ręczna ale zepsuta. Osobiście brałem udział tylko przy wodowaniu obu jachtów, natomiast współtowarzysz naszych pływań, po powrocie z Bornholmu swoją "Dione" tu slipował. W tym roku wracaliśmy z włóczęgi innymi trasami. "Promyk" był slipowany w Trzebieży. To tegoroczne rozdzielenie, w wyniku niemożliwości czasowego zgrania terminów powrotów naszych jachtów, przyczyniło się dla nas w konsekwencji do zakupu … trzeciego - wspólnego jachtu. Ale to już inna opowieść.
wodowanko jeszcze chwila ......
Wracając do tematu wypłynięcia na Bałtyk, „drobnoustrojem” z Dźwirzyna: po zwodowaniu jachtu za mostem, przepłynięciu pod nim ze złożonym masztem, można zacumować w basenie po wschodniej stronie, dobrze osłoniętym od fal, czego nie można powiedzieć o całym kanale portowym i to daleko jeszcze w głąb, za most. Nawet mała fala toczy się aż do jeziora Resko. Ale aby nie było za bardzo jachtingowo, w basenie portowym nie ma toalet, prądu, wody ale jest zakaz wjazdu samochodem. W tej sytuacji uznałem, że stojący w pobliżu taklowanego jachtu samochód z przyczepą, nie będzie traktowany jako pojazd mechaniczny – udało się. Wszak z niego musieliśmy wypakować w niemiłosiernym upale, cały jachtowy i nasz dobytek - na ponad dwa tygodnie. Inną uciążliwością Dźwirzyna są tłumy oglądających wczasowiczów. I co z tego, że spory % to kuracjuszki.
Z rozmów z tutejszymi rybakami (a prawdziwi ludzie morza, zawsze są dla nas żeglarzy serdeczni) wynikał sympatyczny klimat dla tych co chcą „w morze”. Jedyną przedstawicielkę UM Panią Bosman, nie spotkaliśmy. Była służbowo w centrali. Gdy będziecie cumować w basenie portowym, na pewno patrol Służby Granicznej przyjdzie TYLKO popatrzeć, bo jacht w Dźwirzynie szykujący się do wyjścia w morze jest „Dziwem”. Inna sprawa, że dla odmiany ciągłego patrzenia podczas upału, na biusty i …pośladki, można spojrzeć na jacht… Usłużny pieszo-rowerowy patrol SG, dziwiąc się że nie mamy na obu jachtach UKF-ki (byli młodzi!) udzielił informacji o aktualnym numerze telefonu do dyżurującego oficera w Kołobrzegu, któremu podlega Dźwirzyno. A poinformowany telefonicznie o zamiarze wypłynięcia w morze, pełniący służbę oficer SG został serdecznie ukontentowany. Zagadnięty patrol, informował, że w przypadku braku takiej informacji, są oficerowie którzy wysyłają w morze patrolowiec i to nie w celu troolingu!. Dyżurującemu oficerowi wystarczyła informacja: „dwa jachty; "Promyk" i "Dione, polskiej bandery, z obsadą po dwie osoby, wszyscy narodowości polskiej, wypłyną za ~1 h na Bornholm”.
Co do warunków nautycznych, związanych w wypływaniem i wpływaniem do Dźwirzyna, to port ten może stać się wielodniową pułapką. Dość szerokie wejście, prostopadłe do linii brzegowej, z ciągle zmieniającymi się głębokościami około 1m, charakteryzuje się tym, że już przy małej fali następuje niebezpieczny przybój, daleko przed i w główkach oraz w kanale portowym. Uniemożliwiający wejście/wyjście z/w morza/e. To ten aspekt spowodował moją irytację po stwierdzeniu braku slipu w Kołobrzegu. Już kilka dni przed planowaną przeprawą na Bornholm, obserwacja długoterminowych prognoz pogodowych, zapowiadała załamanie upalnej i słabo wiatrowej pogody na naszym wybrzeżu. Im bliżej było do planowanego terminu wypłynięcia tym precyzyjniej informowano o nadciągającym pogorszeniu warunków pogodowych w dniu wodowania jachtów.
Sumując - po podróży z Wrocławia do Dźwirzyna, w tym po drodze slipowanie jachtów na Zalewie Koronowskim i po całodziennym wodowaniu jachtów, ich taklowaniu, klarowaniu do wypłynięcia, a wszystko w niemiłosiernym upale, późnym popołudniem, musieliśmy podjąć decyzję: czy zostajemy jeszcze na noc w bezpiecznym porcie, ryzykując zamurowanie, czy mimo olbrzymiego zmęczenia, wychodzimy w morze przy już tężejącym wietrze i rosnącej fali? Decyzja o bezwzględnym i natychmiastowym wyjściu na noc, mimo pogorszenia pogody i mimo zmęczenia i niechęci do perspektywy nieprzespanej nocy, była sensowna. Żeglują całą noc, przy rosnącym od samego wyjścia wietrze NE, głównie na samym, zarefowanym grocie, po 14,5 h płynięcia, wczesnym rankiem zacumowaliśmy w Norrekas w Ronne na Bornholmie. Do planowanego Nekso było „za ostro”.
i wreszcie czysty horyzont przed jachcikami
Przesłanką decydującą w tych uwarunkowaniach, o wyjściu na noc w morze, było nasze, na obu jachtach, nas wszystkich, wieloletnie doświadczenia w pływaniu po morzu, znajomość zachowania naszych jachtów w żegludze na fali bałtyckiej oraz odporność na chorobę morską mimo nawarstwionego zmęczenia. A co zyskaliśmy dzięki tej decyzji? A no, tydzień pobytu na Bornholmie zamiast zamurowania w Dźwirzynie. Późniejsza obserwacja pogody, odwołane rejsy katamaranu Jantar na trasie Kołobrzeg – Nekso (ma klasę do 6stB), jednoznacznie potwierdziły słuszność decyzji. Ale DODAM; gdyby załogi naszych jachtów nie dysponowały doświadczeniem wielu Mm, h i lat uprawiania żeglarstwa morskiego, to zostalibyśmy na noc w Dźwirzynie. I z powodu przyboju na wyjściu od wiatru NE, nie na jedną.
W tej 3,5 dobowej, uciążliwej przeprawie z Wrocławia na Bornholm, najbardziej dał nam popalić… NIE! Nie! Nie Kołobrzeg, chodź go „skreślam”, a ponad 30-to stopniowy upał. Mieliśmy już po dopłynięciu na Bornholm, początkowe objawy udaru słonecznego, po wcześniejszym całodziennym wodowaniu jachtów, ich taklowaniu, klarowaniu do wypłynięcia i wypłynięciu, a wszystko w pełnym słońcu i upale.
Pozdrawiam.
ws
PS.
Mimo że Dźwirzyno, jest dla naszego nowego jachtu nieosiągalne (~1,5 m zanurzenia), to między Dziwnowem a Darłowem znam DWA porty schronienia… Ronne i Nekso. Bo Kołobrzeg skr…! Trzebież toże „skreślam”, ale to jest już na zupełnie inną „opowieść”.
__________________________
Czy news się podobał ?
Jeśli uskok jest tuż pod powierzchnią wody to jest to totalna bzdura...
O matko z córką ile w tym naszym kraju jeszcze musi się zmienić.... ręce opadają.
A wydawałoby się że dobry slip to jeden z warunków rozwoju żeglarstwa na "drobnoustrojach"...
Jak to do czego służy. Dla rozładunku małych desantowych ...
Pozdrowienia.
AD
w Świnoujściu slip o którym mowa wyżej znajduje się na terenie Mariny Basen Północy (vel Stoczniowy)
Przed II wojną znajdowała się tam stocznia o czym świadczą prezentowane obecnie na nabrzeżu zachodnim urządzenia.
Po 1945 urzędowali tam marynarze z ZSRR (taki kraj na wschodzie - przypis dla młodzieży). Slip ten służył desantowcom na których pokład wjeżdżał ciężki sprzęt. Stąd jego charakterystyka.
pozdrawiam z wysp,
Marek
Ano teraz rozumiem. Nie byłem w wojsku to nie wiem.
A i tak bez sensu że nie jest przystosowany do nowych realiów..
Dzięki za objaśnienie.
Adam
Marek z wysp
W USTCE wodowanie czy slipowanie "drobnoustrojów" to żaden problem. W awanporcie jest do dyspozycji szeroka na kilkadziesiąt metrów pochylnia desantowa. Żadnych uskoków - beton łagodnie łączy się z piaszczystym dnem. A z boku niska keja z której korzystają Optymisty i Omegi z UKS "OPTY". Na krótki okres czasu można tam dobić nawet Nefrytem. Na dłużej nie można, bo na tym głębszym zwykle cumuje motorówka pełniąca funkcje promu.
Dodatkowo - również w tym roku od jachtów wpływających do Ustki nie będzie pobierana opłata portowa. Po zachodniej stronie jest do dyspozycji nowy kontener sanitarny z prysznicami. Po wschodniej stronie, między lodziarnią a piwiarnią, w czasie sezonu są czynne sanitariaty "Dla żeglarzy". Niestety, nie mam wpływu na hałas zwany przez niektórych muzyką...
Pierwszy weekend lipca to w Ustce Festiwal Ogni Sztucznych. Przez trzy lub cztery noce kilkadziesiąt tysięcy widzów obserwuje niebo nad Ustką. Jachty i statki wycieczkowe wypływają, aby to widowisko obserwować z morza. Warto się zastanowić ...
Edward Zając
Na miejscu kibelki, prysznice, możliwość naprawy silnika ... itd itd.
Głębokość realnie do 1,5 metra, rzadko mniej.
Pozdrawiam z wysp,
Marek
Powiem tylko, że nawet słynne toalety nie są w stanie zniechęcić załóg "Województwa Toruńskiego" do omijania Kołobrzegu . Jeśli tylko będzie pogłębione wejście do basenu jachtowego zameldujemy się tam z przyjemnością.
Do zobaczenia w Kołobrzegu (oczywiście z tymi, którzy tego portu nie skreślą)!!!
Akurat slip mało mnie interesuje, za to kible/prysznice/y-bomy itp jak najbardziej.
Maciek
Toalety, prysznice w kontenerach, ale przypominają epokę Gierka, a nie standard, do którego jesteśmy już przyzwyczajeni w Polsce. Z prysznica można zrezygnować z toalety gorzej. Stałem 1 noc od rana do popołudnia następnego dnia (zdecydowałem się przeczekać nadchodzącą burzę w porcie), musiałem zapłacićm, za dwie doby. W nocy imprezy, balangi dla turystów 50m do jachtów. Cumuje się alongside do betonowych nabrzeży. Nastepny rejs planuję do Dani z pominięciem Kołobrzegu, chociaż mam duży sentyment do niego.
Marcin Cegielski
Maciek
Zależy kto co lubi. Oczywiście kible (nie toalety) są tragiczne. Oczywiście są hałasy, raz szedłem na zachów i Kołobrzeg było słychać na 8 NM od główek!, oczywiście są turyści, oczywiście jest w nocy "bosman" wwalonkach ze swoimi komentarzami. To wszystko prawda ale Kołobrzeg po moim pierwszym wejściu zrobił na mnie bardzo zaskakujące, sympatyczne wrażenie. To działający port a nie jakaś pipidówa. Kibli im przebaczyć nie mogę ale na szczęście prysznic jest na łodzi. Miasto duże, kościół blisko, knajpy blisko, życie się toczy. Taka jest prawda, że na Bałtyku są dwa wybrzeża: południowe zyjące i północne gdzie na wejściu do pieknej mariny sąsiedzi odbierają od ciebie cumy ty się schylisz i ich już nie ma. Na szczęście każdy może wybierać to co lubi. Mi się podobają szkiery i w ogóle ale rejs wzdłuż polskiego wybrzeża jczy po zatoce jest bardzo atrakcyjny. Jeśli zaś chodzi o kible to naród wybrany jakim są Polacy nie mogą być służącymi więc sprzątać po kimś nie będą a i po sobie również i to jest nasz problem.
krzysztof
ps. oczywiście dla harpaganów spokoju pozostaje Zatoka Botnicka:))
Maciek, a Ty jako mieszkaniec Gdańska jaki masz wpływ na to, że w gdańskiej marinie kible są w kontenerach? Żaden... No podobno ma się to zmienić, pożyjemy zobaczymy...
Ale możemy sobie powiedzieć - Adamowicz musi odejść...:-)))))
Kalmar akurat jest marnym przykładem. W Kalmarze toalety o standardzie gierkowskim, w prowizorycznych barakach straszyły na nabrzeżu przez dziesięciolecia. Obecne luksusowe warunki to kwestia ostatnich kilku lat. Przedtem pozostawal tylko nieodlegly dworzec kolejowy jako ostatni ratunek. Prawdziwego pecha mił ten, który trafił na dlugie miesiące kiedy owe baraki już rozebrano a nowe było widać tylko na tablicy informacyjnej - że dopiero będzie. Był nawet taki fajny napis, że zapraszają w przyszłym roku. Dla klienta nerwowo przestępującego z nogi na nogę doskonałość przyszłej wizji nie była żadnym pocieszeniem. Nie od razu Kraków zbudowano, chociaż, z drugiej strony inwestycję kilku za przeproszeniem, kibli trudno porównać do Krakowa. W Vasa Hamn w Sztokholmie smętna kolejka latem do przybytku gzie jest sześć niczym między sobą nie osłoniętych przysznicy, jest standartem.
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
Ja również na rejsach staram się wypocząć, ale z tym różnie bywa,( jeśli chodzi o hałas), problem ten nie dotyczy tylko Kołobrzegu. O toaletach wspomniałem bo jakie są wszyscy cumujący tam wiedzą( my mamy sprawną na jachcie).
Nasze stowarzyszenie często korzysta z gościnności Kołobrzegu z kilku powodów:
- obsługa - nigdy nas nie zawiodła (nawet jak trzeba było usunąć jakąś awarię- chętnie pomogli),
- woda, prąd - standard
- dobre, bezpieczne wejście w główki portu,
- położenie - bliskość Bornholmu (o którego walorach też nie będę pisał)- wspaniały kierunek na pierwsze "samodzielne" rejsy,
- jak zaznaczyłem we wstępie, załogi naszego jachtu chętnie się zmieniają (nie wczasują) w Kołobrzegu ze względu na możliwość dojazdu wszystkimi środkami lokomocji (bezpośrednie połączenia kolejowe, autobusowe itd).
- port w centrum miasta (sklepy różnej maści, restauracje, bary...)
wspomniałem o toaletach, którymi Kołobrzeg niestety nie może się chwalić!
W roku 2007 napisałem do Prezydenta miasta pismo w sprawie toalet w porcie i płytkiego wejścia do basenu jachtowego, w imieniu żeglarzy TSŻM (bo mogę ich reprezentować), choć myślę, że wszyscy z Was by się pod tym pismem podpisali. Wytknąłem, że warunki, które spotykamy w jego mieście są delikatnie mówiąc dalekie od tych, które byśmy chcieli spotykać w polskich portach. Dostałem odpowiedź od Pana Prezydenta, że zna temat i niebawem powstanie tam marina "z prawdziwego zdarzenia"(nie wiem co to znaczy "z prawdziwego zdarzenia" wg Prezydenta). Nie pamiętam teraz jakie terminy były tam wymienione, ale skoro chcą zrobić to dlaczego nie...
Oczywiście luksusów próżno szukać w porcie jachtowym Kołobrzeg i mam też świadomość, że zawsze będzie ktoś niezadowolony, ale tego to już nie zmienię.
Nie jestem też "rzecznikiem", ani Wojtka D., ani Prezydenta Kołobrzegu. Jestem żeglarzem, który dość często kończył i zaczynał rejsy w tym właśnie porcie i mogę zapewnić,że dalej będziemy to kontynuować.
Myślę, że gdyby wszyscy z nas, kierowali swoje uwagi (krytyczne również) nie tylko jako komentarze do tej witryny, ale również pod właściwy adres-do Prezydentów, Burmistrzów itd... miejscowości portowych to mielibyśmy lepszy stan naszych marin...,a tak mamy to co mamy. Tak sobie tylko myślę...
Pozdrawiam
Czarek
O ile pamiętam, to obiecywano, że w tym roku będą już nowe sanitariaty - i to luksusowe ... Zobaczymy, co warte są obietnice tamtejszych władz miasta. Zobaczymy - bo UNITY LINE zapewne nie zmieni trasy, a może i na Srebrny Dzwon warto się wybrać?
Pozdrowienia dla załóg WOJEWÓDZTWA TORUŃSKIEGO.
Edward Zając
dziękuję za pozdrowienia, ale korzystając z okazji, że się odezwałeś to Tobie serdecznie gratuluję Nagrody Honorowej "Żagli" za 2008 rok. Brawo!!! Tak trzymaj! Rób dalej to co sprawia Tobie przyjemność!
Moje gratulacje, które wysłałem Tobie na priv, niestety wróciły?!
Jeszcze raz gratuluję i do zobaczenia na wodzie. Może również w Kołobrzegu.
Pozdrawiam,
Czarek
Czarek - dziękuję. Niestety, jeden z moich adresów internetowych jest nieczynny. Aktualny to:
ziemia_ustecka@poczta.onet.pl
Moim zdaniem, Kołobrzeg ma wspaniałe warunki, aby stać się wielkim centrum żeglarskim. Sądzę, że dotychczasowe władze miasta zaniedbały ten kierunek rozwoju.
Pozdrowienia z Ustki
Edward
dzięki za adres, a co do Kołobrzegu to mam takie samo zdanie, że ma warunki, ale niestety tego nie wykorzystuje, wręcz przeciwnie (infrastruktura) - zniechęca! To właśnie napisałem do samego Prezydenta. Nic więcej nie mogę zrobić, przecież nie zbuduję im (czytaj nam) mariny. Ja przecież też chciałbym cumować w porcie z wszelkimi wygodami, gdzie chciałoby się spokojnie zwiedzić miasto i zaprosić na pokład znajomych, którzy np. są w pobliżu na wczasach, nie wstydząc się braku toalet, albo ich stanu itd... Myślę też, (jak już wspomniałem wcześniej), że gdybyśmy wystąpili liczniej z uwagami do włodarzy miast portowych, to jakiś efekt tego byłby już zauważalny, ale cóż najłatwiej jest krytykować i nic nie robić...niestety. Nasze rejsy gdzieś trzeba zacząć, a porty mamy jakie mamy. Na szczęście jest coraz lepiej, choć daleko od ideału... Pozdrawiam
Czarek
Informuję z przykrością, że Wojtek DUBOIS od jesieni decyzją Władz Miasta jest już /o ile jest?/ tylko normalnym użytkownikiem portu jachtowego. Władzę przejął Zarząd Portu Kołobrzeg i prawdopodobne są zmiany zwyczajów w porcie jachtowym /może będą na lepsze choć trudno mi w to zachować wiarę/.