Drodzy Czytelnicy,
Poniżej znajdziecie "donos" kpt. Krzysztofa Bieńkowskiego. Gdyby nie to, że mam do Krzysia pełne zaufanie - myślałbym, że wpuszczany jestem w maliny. Że z władzą jest źle, to wiedziałem. Że tak źle, to mi się nawet nie śniło. I powiedzcie mi PT Decydenci - czy nie lepiej było sobie tych żeglarzy po prostu odpuścić ? Przecież i tak jesteście pośmiewiskiem środowiska żeglarskiego. Wasze możliwości egzekwowania tych waszych pisanek są żadne. A więc po co te hece ? Tak się dajecie podpuszczć tym małym "lobbystom" ?
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_____________
Drogi Don Jorge!
Pan Minister Sportu uraczyl żeglarzy rozporzadzeniem, moim skromnym zdaniem wielce kontrowersyjnym i o miernej wartosci legislacyjnej. W pracach nad aktem prawnym, nie uwzglednil nie tylko uwag wlasciwych zwiazkow sportowych, ale jak sie okazuje swych kolegow z rzadu.
Zalaczam skan pisma wystosowanego przez Ministra Transportu do Ministra Sportu. Niemal identyczne uwagi zglosil takze Minister Gospodarki Morskiej. Inne wady rozporzadzenia zaczynaja dostrzegac takze Urzedy Morskie.
Rozumiem, ze z wyzyn wladzy mozna ignorowac opozycyjne zeglarskie doly domagajace sie swobod, ignorowanie zwiazkow sportowych, ktorym sie zleca wykonywanie zadan administracyjnych jest wielce zastanawiajace, ale ignorowanie innych ministerstw zakrawa na paranoje...
Lacze pozdrowienia
Krzysztof Bienkowski
__________________________
MINISTER TRANSPORTU
Jerzy Polaczek
Warszawa, dnia $,»p czerwca 2006
GM3w-024-05/06
Pan
Tomasz Lipiec
Minister Sportu
Szanowny Panie Ministrze,
w związku z ukazaniem się rozporządzenia Ministra Sportu z dnia 9 czerwca 2006 r . w sprawie uprawiania żeglarstwa (Dz.U. Nr 105, póz. 712) pragnę przedstawić, ze w przedmiotowym rozporządzeniu nie uwzględniono uwag przedłożonych przez Ministra Transportu i Budownictwa, później podtrzymanych przez Ministra Gospodarki Morskiej i Ministra Transportu. Dotyczy to przede wszystkim procedur uzyskiwania poszczególnych patentów.
W obecnym rozporządzeniu szkolenie i egzaminy obowiązkowe są na następujące patenty: żeglarza jachtowego, sternika jachtowego oraz sternika motorowodnego i starszego sternika motorowodnego.
W ramach uzgodnień międzyresortowych Minister Transportu i Budownictwa, a po dniu 5 maja br., Minister Gospodarki Morskiej i Minister Transportu stali na stanowisku, iż powinno znieść się obowiązek odbycia wszystkich szkoleń, a egzaminy powinny być przeprowadzane na następujące stopnie:
1) żeglarza jachtowego,
2) sternika jachtowego,
3) jachtowego sternika morskiego,
4) sternika motorowodnego,
5) starszego sternika motorowodnego,
6) morskiego sternika motorowodnego.
Takie stanowisko wynikało z możliwości ograniczenia wymagań egzaminacyjnych wiedzy morskiej stopni sternika jachtowego oraz starszego sternika motorowodnego W przypadku gdy ostatnie egzaminy wymagane byłyby na stopień sternika jachtowego i starszego sternika motorowodnego zakres wiedzy egzaminacyjnej obejmowałby wiedze odpowiadającą wcześniejszej wiedzy na bezpośrednio wyższe stopnie tj. jachtowego sternika morskiego oraz morskiego sternika motorowodnego. Oba resorty byty także za odróżnieniem - tak jak uwzględniały to wcześniejsze przepisy - stopni śródlądowych od stopni morskich. W nowych przepisach pierwsze stopnie żeglarskie tj. żeglarz jachtowy oraz sternik motorowodny mają rozszerzone uprawnienia do prowadzenia jachtów (z ograniczeniami do ich wielkości oraz mocy silnika) na wodach morskich w odległości do 2 mil morskich od brzegu. W związku
z tym na pierwsze stopnie wymagane będzie posiadanie wiedzy morskiej. Spowoduje to konieczność zdawania egzaminu w rozszerzonym zakresie w porównaniu co dotychczasowych wymagań egzaminacyjnych przez osoby zamierzające uprawiać
żeglugę tylko po wodach śródlądowych, którym zbędna jest wiedza morska. W dniu 2 czerwca br. odbyła się międzyministerialna konferencja uzgodnieniom a podczas której zarówno przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki Morskiej oraz Ministerstwa ansportu podtrzymali powyższe stanowisko.
Pomimo braku uzgodnienia, w dniu 9 czerwca br. przedmiotowe rozporządzenie podpisane zostało przez Pana Ministra. Przyjęcie przedmiotowego rozporządzenia spowoduje konieczność odbywania kursów na niższe patenty oraz przede wszystkim problem dotyczący konieczności zdawania rozszerzonego o wiedzę morską egzaminu dla osób chcących uprawiać żeglugę tylko na wodach śródlądowych, które to kwestie nie zostały uzgodnione z Ministerstwem Transportu.
Przedstawiając powyższe oraz mając na względzie konieczność tworzenia prawa mającego na celu służyć obywatelom, zwracam się z prośbą do Pana Ministra o natychmiastową nowelizację rozporządzenia w sprawie uprawiania żeglarstwa zgodnie ze stanowiskiem Ministerstwa Transportu.
Z poważaniem.
( - ) Jerzy Polaczek
________________
Do wiadomości:
Polski Związek Żeglarski
Polski Związek Motorowodny i Narciarstwa Wodnego
___________________________________
Czy news Cię rozbawił, czy zmartwił - kliknij na ikonkę RANKING (z lewej strony tych słów)
Śmiać się nie ma z czego, bo sprawa jest poważna.... :-(
Wygląda na to, że "komuna" jest w głowach tych, którzy z nią walczyli, bo PIS podobno wywodzi się z "antykomunistycznego etosu"....
Potem trudno sie dziwić, że taką mamy młodzież, że są terroryści itd. itp.
:-(
Robert
...żeby nie było nieporozumień : nie głosowałem na PIS, ale miałem trochę więcej nadziei....
Ogólnie uważam, że państwo jako takie jest przeciwko obywatelom i gdy tylko mu się na to pozwoli wykorzystuje swą nadrzędną pozycję. Urzędnicy państwowi, a zwłaszcza politycy chętnie bedą wykorzystywać swą władzę we wszystkich możliwych dziedzinach, odpuszczając tylko naprawdę silnym grupom nacisku. Urzędnicy państwowi, a złaszcza politycy chętnie wykorzystują swą władzę dla własnych korzyści i bedą tak robić jeśli społeczeństwo będzie niepewne swej własnej siły, podzielone, skłócone... Nadmiernie restrykcyjne przepisy "trzymaja za mordę" normalnych, uczciwych ludzi, a korzystają z niego cwaniaki i przestępcy - aż nadto można przedstawić przykładów!!!
Może to nie o żeglarstwie??? Jak wynika z wielu "newsów" u Dona Jorge\'go, w sail-ho, Port21 itd. - JAK NAJBARDZIEJ O ŻEGLARSTWIE!!!!!
Robert
Tak będzie do czasu, gdy wreszcie jakiś szwedzki, duński czy niemiecki Polak z głową do interesów przestudiuje tamtejsze przepisy i zajmie się pośrednictwem w zmianie bandery. Może niektórzy ockną się, gdy zabraknie jachtów z polską banderą.
Zresztą kto wie? Flota handlowa też przeszła pod obce bandery i jakoś nie zepsuło to nastroju ministrom od morskich spraw. Nawet etatów nie ubyło ...
Edward Zając
Jak mawia klasyk (jeden z kapitanów) - "dupa tam" – za przeproszeniem dam i purystów. Gdyby resorty wspomniane uważały, że ich wnioski są istotne, to w trakcie uzgodnień międzyresortowych zgłosiły by swoje poprawki pod rygorem "veta". Jeśli choć jeden resort
uważa, że rozporządzenie nie powinno wejść w takiej postaci - zgłasza veto i
wtedy powstaje nowy projekt. MTiB oraz MG uznało, że pomimo ich uwag rozporządzenie
może wejść. Obecne pismo przypomina „łabędzi śpiew” – wystarczy zapoznać się z istotą procesu (ścieżki) legislacyjnego. Ewentualne „protesty” Urzędów Morskich także można włożyć między bajki (jakoby odmawiały uznawania nowych stopni). Każdy urzędnik, który to zrobi straci (powinien w państwie prawa) natychmiast pracę. Ideą państwa prawa jest to, iż właśnie władza ma je przestrzegać (związki w tym wypadku są na równi z organami władzy), a nie obywatel. Jeśli obywatel nie przestrzega prawa, można je wyegzekwować w drodze przymusu. Na władzę „siły nie ma” (poza rewoltą).
Powstaje teraz pytanie: dlaczego PZŻ oficjalnie – zgodnie z ustawą o lobbingu – tak aby każdy mógł przeczytać w BIP - nie zgłaszał uwag do owych projektów w trakcie trwania procesu legislacyjnego, albo choć nie informował nas żeglarzy w jakikolwiek inny sposób?
Jeśli związki będą chciały „oprotestować” rozporządzenie - dają koronny argument na swą
niekompetencję i wręcz nieudolnością (o ile minister jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy) a tym samym na wprowadzenie zarządu komisarycznego..... „Korzenie” projektów sięgają ul. Chocimskiej. Jeśli odmówią wydawania patentów, będę pierwszym który wystąpi z odpowiednią skarga do sądu.
Proszę pamiętać, że obydwa związki mają dokładnie to co same chciały. „Swoi” parlamentarzyści w poprzedniej kadencji przyjęli strasznego gniota legislacyjnego (art. 53a ustawy o KF).
Minister (dokładnie legislator) - kropka w kropkę tak jak wymagała tego delegacja ustawowa napisał rozporządzenie. Mógł albo zrezygnować z egzaminów na pewne stopnie uznając, że materiał wymagany do prowadzenia jachtu 10m i 20m jest identyczny, a różnica jest sprawą praktyki (a opierał się na oficjalnym wystąpieniu przedstawiciela PZŻ na posiedzeniu komisji KFS w maju 2005), albo zapisać, że szkolenia i egzaminy są wymagane na KAŻDY stopień
żeglarski (taka jest wykładnia ust.3) – obowiązkowy kurs na kapitana i morsa - chcieli żabę, to ją mają.
Jest jeszcze inny aspekt – zapis ust.3 dający duże kompetencje związkowi. Ostatnie uchwały dotyczące szkoleń i egzaminów są kompletną kompromitacją i wyrazem skrajnej nieudolności w redagowaniu myśli przez autorów rzeczonych dokumentów. Po 3 min. czytania znalazłem 8 karygodnych błędów – mówiąc żeglarsko – kardynalnych. Odpowiednie pismo jest już w drodze do ministerstwa. Ostatnie „ruchy” władz związkowych kierują je wprost na drogę do wprowadzenia zarządu komisarycznego – jednym z nich jest pomysł (jak wyżej wspomniałem), aby odmówić wydawania patentów na wyższe stopnie.
Odrębną sprawą pozostaje to, że i upoważnienie zawarte w art.53 a ustawy o KF jak i samo rozporządzenie o uprawianiu żeglarstwa jest wyjątkowo wadliwie skonstruowane. Odpowiednie uwagi są wysłane do Biura Rzecznika Praw Obywatelski (do wiadomości Minister Sportu). Pewnie w niedługim czasie będzie można się z naszymi wystąpieniami zapoznać na stronie www.pfz.org.pl.
Hasip
Mam serdeczną prośbę... chciałbym się dowiedzieć co grozi za nieuszanowanie tego rozporządzenia na śródlądziu. Czy ktoś mógłby mi odpowiedzieć na co się narażam pływając bez uprawnień po Mazurach? Przykładowo na 6m jachtu, 15m żagla i bez silnika. Za to z kamizelkami RATUNKOWYMI i kołem ratunkowym na pokładzie.
Kurde. Wiem, że to nieetyczna kwestia - pytanie/odpowiedź ale czuję się trochę jak pod okupacją... i bardzo liczę na życzliwość.
Stopy wody
michał.j
Narażasz się na mandat "zaniemanie" patentu. Spotkałem się z dwiema interpretacjami dającymi podstawę karać - na podstawie przepisów karnych zawartych w ustawie o kulturze fizycznej oraz na podstawie przepisów karnych zawartych w ustawie o żegludze śródlądowej. Te pierwsze są fatalnie skonstruowane (nie odpowiadają wymogom stawianym przy konstruowaniu norm o charakterze karnym), te drugie są podstawą przy dość "okrężnej" wykładni. Jeszcze nikomu się nie chciało wdawać w spór sądowy. Mandaty są wystawiane stosunkowo rzadko i są na tyle niskie, że są płacone dla spokoju.
Hasip
Nie będę się jednak upierał przy tej interpretacji z dwóch względów - pierwszy: j.w. piszę prawnikiem nie jestem; drugi: moje niewielkie jeszcze doświadczenie życiowe uczy, że prawo prawem a jak się psa uderzyć chce to się kij znajdzie...
Stopy wody
michał. jankowski
Prawo "kija" nie jest prawem kraju demokratycznego, ale kogo to z polityków obchodzi....
Hasip
Ale rozumiem, iż zgodnie z zasadą o braku możliwości karania dwukrotnie za jedno wykroczenie mozna zapłacic za "niemanie" patentu raz i spokojnie dwa miesiace dalej żeglować?
Tak a propos - "niemanie" patentu to wykroczenie czy przestepstwo ? jaka jest wykładnia prawna ?
Pzdr
Kocur
Panie Jerzy,
Z całego listu najważniejsze jest fragment ( ten, z którym jestem w stanie sie zgodzić):
"...oraz mając na względzie konieczność tworzenia prawa mającego na celu służyć obywatelom, zwracam się z prośbą do Pana Ministra o natychmiastową nowelizację rozporządzenia w sprawie uprawiania żeglarstwa ..."
O służebnej roli państwa dyskutuje się już na pierwszych semestrach różnych kierunków studiów a zasada ta leży u podstaw systemów demokratycznych.
Niestety tu mamy do czynienia z zaprzeczeniem tej tezy.
Jacek
Tutaj mamy niestety tylko przykład jak wielkie zakłamanie panuje wśród rządzących - usta pełne frazesów o państwie dla obywateli, rządach prawa itd., a działanie zupełnie inne - rodem z PRL... możemy sobie z tego robić "jaja", ale to nie zmieni faktów! Uważam, że tylko zdecydowane działania na wielu polach mogą zmienić stan rzeczy - media polskie i zagraniczne muszą o tym grzmieć, a wszystkie normalne stowarzyszenia żeglarskie kierować swoje apele do społeczeństwa, rządzących, organizacji międzynarodowych itd. itd. Możemy oczywiście również przechodzić pod obce bandery, ale ja uważam, że tylko działania tu i teraz mogą zmienić stan rzeczy.
Od ponad 40 lat żegluję (nie bardzo intensywnie) ze stopniem żeglarza (bo nie interesuje mnie ZDOBYWANIE STOPN, a żeglarstwo mnie bawi i jest moim życiemI!!!), ale kiedy słyszę, że gdyby pozwolono mi żeglować po morzu to stanowiłoby to zagrożenie dla ruchu statków, to mnie to OBRAŻA, bo stanowisko takie zakłada, że jestem idiotą i ja się z tym zgodzić nie mogę. Zakładanie, że jeśli się odpuści, nagle wszyscy żeglarze z patentem czy bez wypłyną na morza wielkimi jachtami i będą stanowić zagrożenie jest karygodnym nadużyciem zakładającym bezmyślność, głupotę, brak rozsądku i dobrej woli całego społeczeństwa, jest wobec tego społeczeństwa krzywdzące i OBRAŹLIWE!
Ministrowie zakładają, że obowiązkowe szkolenia i egzaminy zmniejszą wypadkowość? Na jakiej podstawie? Według ich rozumowania na drogach powinno być super bezpiecznie, bo większość kierowców zdawała po wiele razy, a do tego wszyscy byli obowiązkowo szkoleni, nie mówię już o zagrożeniach ze strony tych najwyżej kwalifikowanych - TIRowców!!!!!
Robert
Co mowi Radio Erewan o PZZ?
Olek
Aż się nie chce wierzyć, tak dużo prawa, a tak mało sprawiedliwości !
ASz.
Szanowni Czytelnicy, nabijający się z "patentowego zamieszania" przeoczają bezprzykładny, dokonany pod jego osłoną NAPAD STULECIA na armatorach jachtów i jachcików śródlądowych. A "dozorcy techniczni" już zacierają rączki i ślinią opuszki paluszków. Kilkadziesiąt tysięcy papierków "bezpieczeństwa łódek" to niesłychany kąsek. Krótko - my tu gadu gadu, a chłopcy na gruszkach. Żyjcie wiecznie ! Don Jorge
Zawiera datę ważności, do 2011 r. numer rejestracyjny oraz bardzo rozbudowany opis szipa:-):
Description: SAILING YACHT
Overall Length: 8,25 metres
Number of Hulls: 1
Name Of Ship: XXXXXXXXX
Hull ID Number:
Koniec kropka żadnych KB i innych wymysłów "wadzy"
A poniżej jest:
DETAILS OF REGISTERED OWNERSHIP
Imię i nazwisko
Koniec kropka, nawet nie ma adresu:-))))
I dlatego oni mają jachty a my mamy działaczy:-(((((((
PS. Nie, to nie są moje dokumenty... niestety:-(((
I o to własnie chodzi, ze rejestracja jachtu w kraju o długiej tradycji morskiej i demokratycznej jest prosta, a w republikach bananowych powstają idiotyzmy, które normalnemu człowiekowi w głowie się nie mieszczą...
Na pewnym angielskojęzycznym, internetowym forum w BARDZO DUŻYM SKRÓCIE opisałem sytuację żeglugi plażowej nad polskim Bałtykiem i jeden z respondentów zadał mi pytanie - CZEMU TO NIE WYJADĘ DO JAKEGOŚ NORMALNEGO KRAJU?
- NO WŁAŚNIE!!! CZEMU????
Robert
Co mogę dla Ciebie zrobić, żebyś wyjawił mi, jak taki dokument uzyskać?
Buduję sobie łódeczkę "730-tkę" za własne pieniądze, na własną odpowiedzialność i nie zamierzam wspierać w żadnej formie tego co wyprawiają urzędy i działacze na moich oczach. PODOBNO DLA MOJEGO DOBRA.
Pozdro
Michal Siwek
Jest jeszcze jedna scieżka... Bandera belgijska, to dla odmiany "ćwiczy" Radek. Jest w trakcie załatwiania.
Na pewno opiszą co i jak na grupie pl.rec.zeglarstwo już ja tego dopilnuje:-)))
Tia... i tylko, jak to napisał jeden z kolegów, przykro bedzie salutować pomnik na Westerplatte "obcą" banderą...
I będzie to tak długo jak długo ten niby "nasz" związek zamiast dbać o żeglarzy będzie karmił pasożyty które go obsiadły... Niestety:-((
To jest dopiero usiłowanie "napadu stulecia" Pod osłoną patentowej nocy istotnie sforsowano ogrodzenie, ale drzwi napastnicy dopiero będą musieli wyważyć. Jest rozporządznie o obowiązkowych rejestracjach - ale ono, podobnie jak i ustawa. warunkuje zarejesrowanie jachtu - pozytywnym wynikiem przeglądu technicznego! A o rozporządzeniu o przeglądach - na razie cicho! Tylko zegar tyka nieubłaganie - już za miesiąc mają obowiązywać na śródlądziu rejestracje, ale jak ich dokonywać, skoro nie ma przepisów? WOZŻ, dostosowując się do obecnego stanu prawnego, już z końcem lipca zamierza zawiesić wydawanie rejestracji "okręgowych". Co się stanie jeśli do połowy sierpnia nie powstanie rozporządzenie o przegladach? Ano, działacze arcyzwiązunia (tym razem zwłaszcza owi "dozorcy techniczni") ponownie zaczną panikować, a mali duchem żeglarze, niejednokrotnie nasi dobrzy znajomi znów, podobnie jak podczas niedawnego zamieszania (bez)patentowego zaczną nadstawiać giętkie karki znaczone jeszcze bliznami po zdjętej niegdyś kolczatce, skamląc pod adresem ministra, aby wreszcie wydał "jakiekolwiek" rozporządzenie o przegladach, "bo bez tego rozporządzenia niedasię zgodnie z prawem uprawiać żeglarstwa", "bo taki stan prawny uwłacza godności demokratycznego państwa prawa", "bo co mają począć ci biedni żeglarze którzy (w odróżnieniu od tych co zdążyli zarejestrować jachty w OZŻ-tach z ważnością do końca 2008 roku) dopiero nabyli jachty, i narażają się na mandaty za brak numerów, albo pozostaje im odstawić jachty na kołki do czasu gdy będzie możliwe ich zarejestrowanie", itd. Gorszego upodlenia niż to jakiego niedawno byliśmy świadkami, kiedy to niektórzy z czołowych dotychczasowych bojowników o wolnośc żeglarstwa sami dopominali się o ponowne nałożenie kajdan, nie potrafię sobie już wyobrazić. Czy teraz czeka mnie "powtórka z rozrywki"?
Mnie powyższy problem nie dotyczy, przynajmniej dopóty, dopóki PZŻ nie wystąpi z kolejną inicjatywą zmierzającą do dalszego "uporządkowania" prawa. Jak już pewnie niektórzy wiedzą, wyrzekłem się własnego jachtu :-> Teraz Orion, na którym pływam, nie jest już jachtem ale łodzią zarejestrowaną do amatorskiego połowu ryb. Kosztowało mnie to wszystkiego 16 PLN, i naprawdę nie bolało. Z wielkimi, dziesięciocentymetrowymi numerami namalowanymi na burtach żegluję po Wiśle i Zegrzu (a jak wody w Pisie przybędzie to i na Mazury popłynę), demonstrując innym żeglarzom jak powinni postapić jeśli nie chcą płacić na utrzymywanie sił represji, policja zaś jak na razie nic przeciw temu nie ma. Coż, skoro nie tak znów dawno można tu było przeczytać że taki "myk" jest najgorszą zniewagą jaką można wyrządzić ukochanemu jachtowi, nic zdrożnego nie widziano natomiast w ordynarnej próbie... skorumpowania inspektora PZŻ paroma flaszkami gorzały, aby skłonić go do zarejestrowania jachtu bez zalewania jego wnętrza?
Tomek Janiszewski