IM DALEJ OD WODY - TYM MOCNIEJSZA DO NIEJ MIŁOŚĆ
Stara prawda: co trudno przychodzi, tym bardziej doceniane. Pamiętać o tym powinny zwłaszcza dziewczyny. Ja też pamiętam mój afekt do Goryczkowej, Gąsiennicowej, Skrzycznego, czy Kopy. No, bo jak tu cenić Salmopol, kiedy się mieszka w Bielsku-Białej? Nic dziwnego, że krakusy tak tęsknią do wody - tej choć nieco szerszej niż ta pod Wawelem. Pisze o tym Kuba Łoginow, który Czytelniko SSI dotychczas kojarzył się z Elblągiem.
Pozdrowienia dla Prezydenta Majchrowskiego!
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
____________________________________________
Witam Don Jorge,
Pomyślałem, że czytelników Subiektywnego Serwisu Informacyjnego może zainteresować mój artykuł na temat krakowskich akwenów żeglarskich, który przesyłam w załączeniu. Kraków Mazurami nigdy nie będzie, ale można byłoby wiele zrobić, aby chociaż trochę polepszyć warunki dla uprawiania windsurfingu w tym mieście. Właśnie tracimy niepowtarzalną szansę na powstanie dużego sztucznego jeziora rekreacyjnego na obrzeżach miasta, które mogłoby powstać w miejscu obecnej kopalni żwiru. Może poprzez ten serwis uda się skonsolidować środowisko żeglarskie i w jakiś sposób zmienić nastawienie decydentów do akwenów rekreacyjnych na śródlądziu?
Z żeglarskimi pozdrowieniami,
Kuba Łoginow
Pomyślałem, że czytelników Subiektywnego Serwisu Informacyjnego może zainteresować mój artykuł na temat krakowskich akwenów żeglarskich, który przesyłam w załączeniu. Kraków Mazurami nigdy nie będzie, ale można byłoby wiele zrobić, aby chociaż trochę polepszyć warunki dla uprawiania windsurfingu w tym mieście. Właśnie tracimy niepowtarzalną szansę na powstanie dużego sztucznego jeziora rekreacyjnego na obrzeżach miasta, które mogłoby powstać w miejscu obecnej kopalni żwiru. Może poprzez ten serwis uda się skonsolidować środowisko żeglarskie i w jakiś sposób zmienić nastawienie decydentów do akwenów rekreacyjnych na śródlądziu?
Z żeglarskimi pozdrowieniami,
Kuba Łoginow
____________________________________________________
Kraków może stać się miastem wodniaków

Chociaż do wakacji jeszcze sporo czasu, jest już niemal pewne, że również najbliższego lata krakowianie nie będą mieli gdzie wypocząć nad wodą. Zatłoczony Kryspinów, niebezpieczny Zakrzówek i niedoceniane Bagry, nie mówiąc już o brudnej Wiśle – takie atrakcje w zakresie rekreacji nad wodą proponuje aglomeracja krakowska. Tymczasem na żwirowisku w rejonie krakowskich Rybitw powstają dosyć duże akweny, które mogłyby zostać przystosowane do rekreacji i żeglarstwa. Ambitne plany mają również właściciele terenów na Przylasku Rusieckim, ale ich realizacji nie dopuszczają warunki zagospodarowania tego obszaru.
W Krakowie i okolicach jest zaledwie kilka niewielkich zalewów, w tym Bagry, Przylasek Rusiecki i Kryspinów. Wszystkie one powstały przez zalanie wodą gruntową terenów po dawnych kopalniach żwiru lub gliny. - Można się tu kąpać, od biedy popływać na desce, ale jachtem się tu nie poszaleje. A szkoda, bo inne duże miasta mają w swoich granicach całkiem spore jeziora, nawet dziesięciokrotnie większe, niż nasze Bagry - mówi Miłosz Rzadkosz, młody krakowski żeglarz.
Bagrów się już raczej nie powiększy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by przystosować do żeglarstwa akweny, które powstaną w miejscu obecnych kopalń żwiru. - Obecnie prowadzimy zaawansowane prace przy wydobywaniu kruszywa m. in. w rejonie Brzegów na granicy Krakowa i Gminy Wieliczka oraz w Cholerzynie koło Kryspinowa. W Brzegach powstały już dość spore akweny i jeżeli miasto wyrazi chęć urządzenia tu kąpieliska, chętnie podejmiemy taką współpracę - mówi Jan Bystroń, prezes Krakowskich Zakładów Eksploatacji Kruszywa. Jak zaznacza, na razie takich sygnałów z miasta nie było. - O tym, aby teren po żwirowisku został przekształcony w akwen żeglarski, należy zdecydować na początku eksploatacji. Wtedy możemy tak poprowadzić wydobycie, by na końcu powstało jedno duże jezioro, a nie kilkanaście małych, pooddzielanych groblami i niedostępnych dla krakowian - dodaje Bystroń. Jeżeli władze Krakowa nie zmienią zdania, ten atrakcyjny teren zostanie wydzierżawiony wędkarzom, a o rozwoju sportów wodnych można będzie zapomnieć.
Podobna sytuacja panuje na nowohuckim Przylasku Rusieckim. - Gdyby te kilkanaście akwenów połączyć w jedno jezioro, powstałoby atrakcyjne miejsce do żeglowania, urozmaicone licznymi wysepkami i zatoczkami - mówi Miłosz Rzadkosz. Niestety, krakowscy radni zdecydowali o pozostawieniu tego miejsca samemu sobie. - Nasza firma chciała utworzyć na Przylasku zaplecze turystyczne dla mieszkańców, ale warunki planu zagospodarowania przestrzennego dopuszczają jedynie zrobienie tu ścieżki rowerowej. A szkoda, bo nie chcieliśmy wcale ingerować w krajobraz, a jedynie stworzyć podstawową infrastrukturę: sanitariaty, boiska do siatkówki, małą przystań - mówi Andrzej Janik z biura nieruchomości Volker.
Co na to władze miasta? - Miasto Kraków od wielu lat współpracuje z wodnymi klubami sportowymi, wspierając je finansowo i merytorycznie. Dotychczas, pomimo tak ścisłej współpracy oraz osiąganych wysokich wyników sportowych, Miasto Kraków nie otrzymało ze środowiska żeglarskiego oficjalnych sygnałów, iż istnieje pilna potrzeba utworzenia nowego, dużego zbiornika wodnego - tłumaczy Joanna Dubiel z Kancelarii Prezydenta Krakowa.
Jak twierdzą nieoficjalnie krakowscy windsurferzy, brak tego typu sygnałów wynika z asekuracyjnej postawy większości klubów żeglarskich, które żyją z miejskich dotacji i nie za bardzo chcą się „wychylać”. – To dość zamknięty światek, a niechęć prezydenta Majchrowskiego do inwestycji „wodniackich” jest powszechnie znana. Aby przetrwać, trzeba być lojalnym wobec miasta i nie zgłaszać postulatów, które dla magistratu mogą być kłopotliwe – mówi Mirek, student UEK i amator windsurfingu.
W tej sytuacji krakowianom pozostanie korzystanie z zalewu Bagry, który jest swoistym ewenementem. Chociaż sam akwen jest bardzo mały (zaledwie 30 ha), kilka lat temu powstała tu jedna z najnowocześniejszych przystani jachtowych w Polsce, której nie powstydziłyby się nawet miejscowości nadmorskie. Co ciekawe, z wielu atrakcji tego miejsca (nie wszystkie są związane ze sportami wodnymi) można korzystać również zimą, o czym można przeczytać na stronie przystani (www.hornkrakow.pl ) oraz na portalu „Port Europa” (www.baltic-ukraine.com/pl ).
Jakub Łoginow
Źródło: www.porteuropa.eu
Chociaż do wakacji jeszcze sporo czasu, jest już niemal pewne, że również najbliższego lata krakowianie nie będą mieli gdzie wypocząć nad wodą. Zatłoczony Kryspinów, niebezpieczny Zakrzówek i niedoceniane Bagry, nie mówiąc już o brudnej Wiśle – takie atrakcje w zakresie rekreacji nad wodą proponuje aglomeracja krakowska. Tymczasem na żwirowisku w rejonie krakowskich Rybitw powstają dosyć duże akweny, które mogłyby zostać przystosowane do rekreacji i żeglarstwa. Ambitne plany mają również właściciele terenów na Przylasku Rusieckim, ale ich realizacji nie dopuszczają warunki zagospodarowania tego obszaru.
W Krakowie i okolicach jest zaledwie kilka niewielkich zalewów, w tym Bagry, Przylasek Rusiecki i Kryspinów. Wszystkie one powstały przez zalanie wodą gruntową terenów po dawnych kopalniach żwiru lub gliny. - Można się tu kąpać, od biedy popływać na desce, ale jachtem się tu nie poszaleje. A szkoda, bo inne duże miasta mają w swoich granicach całkiem spore jeziora, nawet dziesięciokrotnie większe, niż nasze Bagry - mówi Miłosz Rzadkosz, młody krakowski żeglarz.
Bagrów się już raczej nie powiększy, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by przystosować do żeglarstwa akweny, które powstaną w miejscu obecnych kopalń żwiru. - Obecnie prowadzimy zaawansowane prace przy wydobywaniu kruszywa m. in. w rejonie Brzegów na granicy Krakowa i Gminy Wieliczka oraz w Cholerzynie koło Kryspinowa. W Brzegach powstały już dość spore akweny i jeżeli miasto wyrazi chęć urządzenia tu kąpieliska, chętnie podejmiemy taką współpracę - mówi Jan Bystroń, prezes Krakowskich Zakładów Eksploatacji Kruszywa. Jak zaznacza, na razie takich sygnałów z miasta nie było. - O tym, aby teren po żwirowisku został przekształcony w akwen żeglarski, należy zdecydować na początku eksploatacji. Wtedy możemy tak poprowadzić wydobycie, by na końcu powstało jedno duże jezioro, a nie kilkanaście małych, pooddzielanych groblami i niedostępnych dla krakowian - dodaje Bystroń. Jeżeli władze Krakowa nie zmienią zdania, ten atrakcyjny teren zostanie wydzierżawiony wędkarzom, a o rozwoju sportów wodnych można będzie zapomnieć.
Podobna sytuacja panuje na nowohuckim Przylasku Rusieckim. - Gdyby te kilkanaście akwenów połączyć w jedno jezioro, powstałoby atrakcyjne miejsce do żeglowania, urozmaicone licznymi wysepkami i zatoczkami - mówi Miłosz Rzadkosz. Niestety, krakowscy radni zdecydowali o pozostawieniu tego miejsca samemu sobie. - Nasza firma chciała utworzyć na Przylasku zaplecze turystyczne dla mieszkańców, ale warunki planu zagospodarowania przestrzennego dopuszczają jedynie zrobienie tu ścieżki rowerowej. A szkoda, bo nie chcieliśmy wcale ingerować w krajobraz, a jedynie stworzyć podstawową infrastrukturę: sanitariaty, boiska do siatkówki, małą przystań - mówi Andrzej Janik z biura nieruchomości Volker.
Co na to władze miasta? - Miasto Kraków od wielu lat współpracuje z wodnymi klubami sportowymi, wspierając je finansowo i merytorycznie. Dotychczas, pomimo tak ścisłej współpracy oraz osiąganych wysokich wyników sportowych, Miasto Kraków nie otrzymało ze środowiska żeglarskiego oficjalnych sygnałów, iż istnieje pilna potrzeba utworzenia nowego, dużego zbiornika wodnego - tłumaczy Joanna Dubiel z Kancelarii Prezydenta Krakowa.
Jak twierdzą nieoficjalnie krakowscy windsurferzy, brak tego typu sygnałów wynika z asekuracyjnej postawy większości klubów żeglarskich, które żyją z miejskich dotacji i nie za bardzo chcą się „wychylać”. – To dość zamknięty światek, a niechęć prezydenta Majchrowskiego do inwestycji „wodniackich” jest powszechnie znana. Aby przetrwać, trzeba być lojalnym wobec miasta i nie zgłaszać postulatów, które dla magistratu mogą być kłopotliwe – mówi Mirek, student UEK i amator windsurfingu.
W tej sytuacji krakowianom pozostanie korzystanie z zalewu Bagry, który jest swoistym ewenementem. Chociaż sam akwen jest bardzo mały (zaledwie 30 ha), kilka lat temu powstała tu jedna z najnowocześniejszych przystani jachtowych w Polsce, której nie powstydziłyby się nawet miejscowości nadmorskie. Co ciekawe, z wielu atrakcji tego miejsca (nie wszystkie są związane ze sportami wodnymi) można korzystać również zimą, o czym można przeczytać na stronie przystani (www.hornkrakow.pl ) oraz na portalu „Port Europa” (www.baltic-ukraine.com/pl ).
Jakub Łoginow
Źródło: www.porteuropa.eu
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu