COŚ O REJSIE DO LUBEKI
Zanim przejdziemy do obserwacji kapitana Jacka "Jacentego" Kijewskiego z wizyty w Lubece - młodym Czytelnikom winny jestem przypomnienie, że Lubeki nie obejmowało terytorium Niemieckiej Republiki Demokratycznej, że to miasto nalezało przecież do zachodniego świata. Co prawda - było to miasto frontowe, do którego odbudowy (starówki) w istotnym stopniu przyczynili się Polacy z PRL, konkretnie pracownicy gdańskich Pracownio Konserwacji Zabytków. Jednak to nie oni przenieśli do Lubeki wzory socjalistycznego nieporządku. Czyli - bez kompleksów !
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
================================================

Drogi Jerzy,
Nie tylko Gdańsk funduje sobie "mosty Peruckiego". Otóż stara, hanzeatycka
Lubeka odcięła swoje historyczne nadwodne centrum od żeglugi potężnym
mostem. Most jest za niski, aby przeszedł jacht żaglowy czy większa barka.
Nie było go na mapie z 2006 roku (takie mapy uważam jeszcze za
"wystarczająco aktualne"), ani przewodniku z 2008. Czyli zbudowano go
"chwilę temu".
Most wybudowano w "polskim stylu". Zatem, po pierwsze, otwiera się 4 razy
na dobę, a przed otwarciem należy ustawić się przy nim 15 (!) minut
wcześniej. Oczywiście nie otwiera się w nocy, więc gdyby nie przejście i
pomoc statku rosyjskiego Ivan Rogov (dziękujemy), świerklibyśmy pod nim w
wielkiej ulewie. Po drugie, obsługa "działa" na kanale 18 VHF, oczywiście
na wywołania brak odpowiedz (a na 13 "Trave traffic" nikt o niczym nie
wie). Po trzecie, przy kejach przed i za mostem wisi olbrzymi i stanowczy
zakaz cumowania dla jachtów, więc nie ma nawet jak do rana wyczekać. To
już typowo polskie podejście. Po czwarte, oczywiście żadnej tablicy z
godzinami otwarcia nie ma - a to już regres nawet względem Polski, która
po 50 latach oznaczyła most w Drewnicy...
Efekt - załogi jachtów wpływających Trawą do Lubeki wkurzone do białości.
Najpierw my porządnie zmokliśmy. Koło południa przez most przedarli się
Holendrzy klnąc na takie porządki. Inne załogi też sarkały.
Różnica jednak drobna jest. Przez ten potężny most przechodzi część ruchu
tranzytowego zarówno wokół Lubeki, jak i towarowego do terminali
Travemunde i droga w stronę Fehmaru. A nie trzech miłośników filharmonii
na tydzień.
Samą Lubekę serdecznie polecam, chociaż nogę skręciłem na trapie
niezgodnym z normami unijnymi (tj. kawałek ryflowanej blachy + połamana
drabina). Architektura, miejscowe piwo, sklep z marcepanami wynagradza
i to.
Pozdrawiam
Jacek
Nie tylko Gdańsk funduje sobie "mosty Peruckiego". Otóż stara, hanzeatycka
Lubeka odcięła swoje historyczne nadwodne centrum od żeglugi potężnym
mostem. Most jest za niski, aby przeszedł jacht żaglowy czy większa barka.
Nie było go na mapie z 2006 roku (takie mapy uważam jeszcze za
"wystarczająco aktualne"), ani przewodniku z 2008. Czyli zbudowano go
"chwilę temu".
Most wybudowano w "polskim stylu". Zatem, po pierwsze, otwiera się 4 razy
na dobę, a przed otwarciem należy ustawić się przy nim 15 (!) minut
wcześniej. Oczywiście nie otwiera się w nocy, więc gdyby nie przejście i
pomoc statku rosyjskiego Ivan Rogov (dziękujemy), świerklibyśmy pod nim w
wielkiej ulewie. Po drugie, obsługa "działa" na kanale 18 VHF, oczywiście
na wywołania brak odpowiedz (a na 13 "Trave traffic" nikt o niczym nie
wie). Po trzecie, przy kejach przed i za mostem wisi olbrzymi i stanowczy
zakaz cumowania dla jachtów, więc nie ma nawet jak do rana wyczekać. To
już typowo polskie podejście. Po czwarte, oczywiście żadnej tablicy z
godzinami otwarcia nie ma - a to już regres nawet względem Polski, która
po 50 latach oznaczyła most w Drewnicy...
Efekt - załogi jachtów wpływających Trawą do Lubeki wkurzone do białości.
Najpierw my porządnie zmokliśmy. Koło południa przez most przedarli się
Holendrzy klnąc na takie porządki. Inne załogi też sarkały.
Różnica jednak drobna jest. Przez ten potężny most przechodzi część ruchu
tranzytowego zarówno wokół Lubeki, jak i towarowego do terminali
Travemunde i droga w stronę Fehmaru. A nie trzech miłośników filharmonii
na tydzień.
Samą Lubekę serdecznie polecam, chociaż nogę skręciłem na trapie
niezgodnym z normami unijnymi (tj. kawałek ryflowanej blachy + połamana
drabina). Architektura, miejscowe piwo, sklep z marcepanami wynagradza
i to.
Pozdrawiam
Jacek
--
pozdrawiam
AIKI
Drogi Jerzy,
Są i takie mosty, które Niemcy otwierają na żądanie. Albo z marszu. Są takie, które otwierają o wyznaczonych godzinach - jak np. w Wolgast. Są i
takie, które zbudowali wysoko, żeby nie przeszkadzały (np. Fehmarn). Jak jest kanał, to i są mosty, bo być muszą. Trzeba jakoś pogodzić interesy i
tych zmotoryzowanych, i tych zwodowanych.
Sęk w tym, że Lubeka odcięła swoje historyczne centrum mostem. Wskutek tego Hansekai jest skromniutkie. W zasadzie jachty pouciekały do
Travemunde i przystań miejska nawet w porównaniu z mariną na Szafarni wygląda słabo. Po drugiej stronie przebudowano stare magazyny - moim
zdaniem zrobiono to po mistrzowsku, lofty wyglądają tak, jakby za chwilę dźwig miał zacząć przeładunek, choć stoi sobie elegancka knajpa... Trochę
Lubeki wygląda jak Wyspa Spichrzów, co dziwi, bo przecież mieli całe dziesięciolecia na zagospodarowanie. Basen "muzealny" też w zasadzie
pustawy, choć stało kilka jednostek. Ogólnie - smutno coś nad wodą. Mówi się "tyłem do wody".
To samo czeka Gdańsk, jeżeli sprawi sobie ten most Peruckiego. Nikt nie będzie chciał stać za mostem otwieranym kilka razy na dobę (i nie w nocy),
a także mało kto będzie chciał wpłynąć do mariny nie wiedząc, czy nie będzie musiał do rana kręcić kółek przed mostem.
Może niezbyt jasno to napisałem, ale w przypadku Lubeki jednak było silne uzasadnienie do mostu - przechodzi tam naprawdę sporo ruchu. Natomiast w
Gdańsku nie ma ten most żadnego uzasadnienia, tych kilku mieszkańców przyszłej rezydencji Polski Hak da sobie radę samochodem przez Elbląską
(bo przecież wiemy, że filharmonia to tylko pretekst).
Myślę, że miasto, zamiast budować mosty-zawalidrogi jak najszybciej powinno inwestować w tunel w Nowym Porcie i obwodnicę miasta. Rozwiązałoby
to całkowicie problem komunikacji. A w porcie wystarczyłby mały promik.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski