Robert Hoffman, tak, tak - ten sam który tak zacięcie próbuje ostudzić moj entuzjazm do budowy Kanału Z-Z - nadesłał bardzo ciekawą, ilustrowaną korespondencję o tym, że zimno ... konserwuje. Też mi wynalazek ! Przecież właśnie w tym celu kupujemy zamrażarki, chłodziarki lub lodówki. Rzecz jednak traktuje o historii pewnej polarnej łodzi, którą nawet wyposażono w żagielki. Przy okazji wpadłem na rekomendowaną przez Roberta witrynę zawierającą składy osobowe kolejnych załóg polskiej stacji badawczej na Szpicbergenie. Miło mi było odnaleźć tam znajomego - Krzysztofa Makowskiego, a nawet obejrzeć go na grupowej fotografii. Jeśli czytuje tą witrynkę (kiedyś czytywał), to go pozdrawiam. Przy okazji zauważyłem, że badacze to wyłącznie mężczyźni. Wiadomość ta napewno zgorszy redaktorki WYSOKICH OBCASÓW, a zaintryguje ich koleżanki z redakcji SZKWAŁU. Autorem fotografii jest Jacek Hoffman - brat Roberta. Dziękuję Obu Panom.
I tu dygresja - zupełnie niepoprawna politycznie. Przed 40 laty zwiedzałem kopanię miedzi Matahambre w prowincji Pinar del Rio. Głęboko, gorąc niesamowity, wilgotność jakl w pralni parowej podczas wielkiego prania. Chodniki niskie - tylko na czworakach. Pot zalewa oczy gościowi. Ludzie pracują twardo. Wracam na powierzchnę, piję zimną Coca-Colę w klimatyzowanym gabinecie szefa. Pytam - dlaczego na dole widziałem tylko białych. Szef (czarny) uśmiecha się - sam widziałeś - tam są strasznie cięzkie warunki.
Zmieniając temat dygresji - Robert prosi mnie o ewentualne poprawki ortograficzne - "razem czy oddzielnie". Drogi Robercie - to bardzo trudna sprawa. Po pierwsze dlatego, ze z domu akurat wyszła moja zona Edyta. Po drugie - starzy (tacy jak ja) są zupełnie skołowani, bo za mojego, co prawda dlugiego żywota dokonano 4 albo 5 reform ortografii. A że poprawne pisanie polega na pamięci wzrokowej - jestem zupełnie zagubiony. To właśnie dlatego korekty moich ksiazek powierzyłem rówieśnikom mojego syna - Gosi i Grzegorzowi Kuchta. Najmłodsi z moich Czytelników pewnie nic nie zauważą, bo dzisiaj z nauki ortografii łatwo wykpić się zaświadczeniem o chorobie dysgrafii :-)
Zapraszam do lektury i fotografii braci Hoffmanów.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_______________________________
Drogi Don Jorge,
Zgodnie z obietnicą przesyłam kilka historycznych fotek i krótką opowieść o NANOKU, łodzi z Polskiej Stacji Polarnej HORNSUND - Polskiej Akademii Nauk, na Szpicbergenie.
Podczas wyprawy założycielskiej w latach 1957/1958 profesor Stanisław Siedlecki poszukiwał miejsca na bazę. Norwegowie dali mu do zastosowania podczas tych poszukiwań, starą już wtedy i w zasadzie wycofaną z eksploatacji, łódź wiosłową, używaną wcześniej do połowu fok. Łódź zbudowana była z cienkich, półcalowej grubości klepek, przy użyciu ręcznie kutych i cynkowanych na gorąco gwoździ „żelaznych” (stalowych). Łódka używana była jeszcze przez kilka następnych wypraw, a potem leżała odwrócona do góry dnem na brzegu fiordu przez następnych prawie 30 lat.
wodowanie
Podczas X wyprawy w latach 1987/1988 w ekipie zimowników znalazło się dwóch zapalonych żeglarzy, którzy postanowili sprawdzić czy z leżącym na terenie stacji kadłubem łodzi można będzie zrobić coś ciekawego, aby wypełnić sobie długie godziny polarnej nocy, a następnie może nawet pożeglować. Tymi żeglarzami byli Krzysztof Makowski i mój brat Jacek Hoffman. Krzysztof Makowski przywiózł ze sobą 2 żagle: grota od Pirata i foka od „czegoś tam”. We czwórkę czyli jeszcze z Kazimierzem Zającem i Jerzym Gieorgijewskim, w okresie nocy polarnej, szykowali łódkę pod żagiel. NANOK był roboczą łódką wiosłową, bez żadnych śladów osprzętu żaglowego. Trzeba było zrobić ster, okucia, olinowanie stałe itd. Maszt był wykonany z grubościennej rury z miękkiego aluminium, bo nic innego nie było do wykorzystania w tym celu. Garda gafla została zrobiona z plastikowej dulki itd. itp. Wykorzystywano co było dostępne. Kazimierz Zając, mechanik wyprawy, dał największy wkład pracy, wykonując, miedzy innymi, wszystkie okucia. Kształt żagli NANOKA wynika oczywiście z tego, że wszystko zostało wykonane z dostępnych materiałów, nie potrzebnych na stacji lub przywiezionych ze sobą z Polski...
ciężko się wydostać na otwartą wodę
Dzięki surowemu klimatowi dalekiej Północy leżący wiele lat „pod chmurką” kadłub NANOKA był w całkiem dobrym stanie – mikroorganizmy powodujące gnicie i butwienie drewna w tym klimacie nie rozwijają się. Jedyne, drobne uszkodzenia nadburcia powstały przy próbach oderwania kadłuba od lodu.
no i udało się !
Z nastaniem polarnej wiosny, gdy tylko wiatr wywiał trochę lodu z fiordu na morze, NANOK został siłami ekipy Stacji zwodowany i żeglarze rozpoczęli pierwsze rejsy. W związku z nawałem obowiązków zawodowych Krzysztofa Makowskiego na Stacji, po pierwszych próbach na wodzie głównym skipperem NANOKA był mój brat i on głównie żeglował. Jacek mówi, że mimo iż wychował się na CADETACH i HORNETACH oraz innych małych łódkach musiał nauczyć się żeglować na NANOKU od nowa, ze względu na jego bardzo małą stateczność początkową, zwłaszcza pustego kadłuba...
Wiadomo, że jeszcze kolejna XI wyprawa używała NANOKA do rekreacji po godzinach pracy na Stacji – podobno mieli kłopotliwą przygodę, gdy im z dala od lądu wiatr całkiem zdechł i musieli wracać do bazy na wiosłach przy nieprzyjemnej, martwej fali.
A obecnie – kpt. Jarek Czyszek „zameldował”, że kadłub NANOKA nadal leży w pobliżu Bazy w Hornsundzie w charakterze „pomnika”... ma więc NANOK dziś grubo ponad 50 lat!
Ciekawe jest dla nas dzisiaj jeszcze to, że NANOK, nie rejestrowany „jacht” żaglowy(!), pływał po wodach morskich uważanych przez naszych żeglarskich „władców” za absolutnie niedostępne dla takich jednostek.... O zgrozo!!! ;-)
Robert Hoffman
PS: http://hornsund.igf.edu.pl/zimownicy.html
__________________________
prowadzenie w RANKINGU nie znaczy, że możemy odpuszczać PT Konkurentom - kliknik obok:
W informacjach przed moim "ńjusem" o NANOKU wkradł sie błąd: Autorem fotografii jest nieznany mi uczestnik X(dziesiątej) wyprawy, który wykonał je aparatem mojego brata, fotografie pochodzą z archiwum mojego brata, który udostępnił mi je właśnie do "niekomercyjnej" publikacji w internecie.
Mojego brata Jacka możemy zobaczyć zarówno jako sternika NANOKA na obydwu kolorowych fotkach oraz ciągnącego za pawęż podczas wodowania.
Dziękuję Donowi Jorge'mu za udostepnienie witrynki i zwracam uwagę, że jeśli nawet się czasem spieramy i mamy inne zdanie, to możemy się jednocześnie przyjaźnić :-)))
Pozdrawiam
Robert
Właśnie dotarła do mnie informacja uzupełniajaca sprawę autorstwa zdjęć:
Pewne jest, że zdjęcie z wodowania wykonał meteorolog X wyprawy - Sławomir Wiktorowicz, natomiast kolorowe slajdy ORWO (stąd ich "świetna" jakość) robione były aparatem Jacka przez różnych uczestników, więc dziś jest bardzo trudno odtworzyć kto "pstryknął" konkretne zdjęcie... zwracamy im sprawiedliwość - ŁADNE i CIEKAWE!
Jak w śledztwie IPN - możemy sie spodziewać jeszcze innych rewelacji ;-)
Pozdrawiam :-)
Robert