TABLICA UPAMIĘTNIAJĄCA RYBAKÓW TRAWLERA "BRDA"
W nawiązaniu do newsa z dnia 29 kwietnia 2010 - zamieszczam korespondencje otrzymaną od kpt. Macieja Krzeptowskiego. To była katastrofa wręcz nieprawdopodobna. Trawler "Brda" zatonęł w awanporcie Hantsholmu na oczach wielu. Zginęlo 10 rybaków. Jedenasty zmarł w szpitalu.
Pamiętamy.
W wspomnianym wyżej newsie oglądaliście projekt tablicy. Dziś fotografia gotowego odlewu, przygotowanego do powieszenia.
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
--------------------------------------------------------------
Witaj Jerzy,
Minęło 35 lat od tragedii jaka wydarzyła się podczas sztormowej nocy 10 stycznia 1975 roku w duńskim porcie Hanstholm. Trawler rybacki "Brda" z gdyńskiego "Dalmoru" uległ awarii w główkach portowych, zdryfował na wewnętrzny falochron i zatonął. W katastrofie zginęło 11 rybaków. W czerwcu ubiegłego roku jacht "Stary" płynąc na Islandię zatrzymał się w tym porcie, a załoga złożyła na falochronie kwiaty i zapaliła znicze. Po powrocie z rejsu, idąc za podpowiedzią byłego rybaka z "Odry" Wojtka Seńkowa postanowiłem zrobić wszystko, by w miejscu tragedii umieścić tablicę pamiątkową.
Należę do pokolenia tych żeglarzy, którzy kiedyś w odległych zagranicznych portach wielokrotnie korzystali z pomocy starszych braci - rybaków. Cieszę się, że wreszcie możemy im w taki symboliczny sposób podziękować. W dniu 26 września br. do Hanstholm zawinie "Dar Szczecina", a jego załoga weźmie udział w uroczystości odsłonięcia pięknej, mosiężnej tablicy autorstwa szczecińskiego plastyka Zdzisława Sobierajskiego. W tablicy oprócz tekstu upamiętniającego rybacką tragedię umieszczona została informacja o internetowej stronie www.nordseememorial.org , która w zamierzeniu pomysłodawców ma być wirtualną tablicą poświęconą pamięci polskich marynarzy, rybaków i żeglarzy.
Przedsięwzięciu patronuje Morski Instytut Rybacki w Gdyni. Patronat honorowy sprawują prezydenci Szczecina, Świnoujścia i Gdyni oraz Rotary Club Szczecin, patronat medialny: Nasze MORZE i JACHTING. Dr Zbigniew Karnicki z MIR, swoim zaangażowaniem sprawił, że pomysł udało się zrealizować w całej rozciągłości.
Zapraszamy załogi jachtów, które będą żeglować po wodach Morza Północnego do zawinięcia do Hanstholm w dniu 26 września i wzięcia udziału w uroczystości odsłonięcia tablicy. Wszystkich zapraszamy do wspólnego budowania wirtualnej tablicy pamięci.
Maciej Krzeptowski
Z Wikipedi:
ST Brda (GDY-261)-polski trawler typu B10, zbudowany w Stoczni Gdańskiej . Należał do Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich Dalmor . Zatonął 10 stycznia 1975 roku wraz z 10 członkami załogi (jedenasta ofiara zmarła w szpitalu na skutek zawału serca) w Duńskim porcie Hanstholm.
Katastrofa
Do katastrofy doszło w nocy z 9 na 10 stycznia 1975 r. podczas wchodzenia do portu Hanstholm. 8 stycznia 1975 r. pierwszy oficer zachorował na zapalenie ucha środkowego i ponieważ próby leczenia streptomycyną dostępną na kutrze (zlecenie wydał lekarz z Gdyni konsultujący przez radio) nie przyniosły skutku, to kapitanowi następnego dnia polecono wpłynąć do portu i przekazać pierwszego oficera do szpitala na lądzie. Statek dopłynął do portu wieczorem i kapitan zdecydował się na próbę wpłynięcia (Izba Morska w Gdyni później uznała to za błąd, gdyż stan pierwszego oficera pozwalał na czekanie do rana, a warunki hydrograficzne w porcie Hanstsholm są ciężkie, zaś kapitan nie znał tego portu, więc nie powinien podejmować próby wpłynięcia w nocy). Podczas wpływania do portu statek został zniesiony przez prąd na lewo od toru wodnego w stronę główki falochronu i uderzył o dno, co doprowadziło do uszkodzenia steru i jego zablokowania w pozycji prawo na burt (Izba Morska uznała tu współwinę kapitana, który niewłaściwie prowadził nawigację zaniedbując kontrolę głębokości wody, i kierownictwa portu, które nie uaktualniło map portu – wg tych map głębokość wody była większa o kilka metrów niż w rzeczywistości). W tej sytuacji kapitan Andrzej Zieliński rzucił kotwicę oraz poprosił kapitana portu o holowniki (wcześniej próbował prosić o pomoc siostrzany statek "Barycz" przebywający w porcie, którego kapitan odmówił wypłynięcia, bo jak zeznał "nie chciał męczyć załogi" — został później uznany za winnego zaniedbania przez Izbę Morską). Port nie dysponował jednak etatowymi holownikami i statkami ratowniczymi (Izba Morska uznała to za zaniedbanie), więc wysłał dwa duńskie statki przebywające w porcie (ich wypłynięcie uległo opóźnieniu, bo wpierw negocjowano warunki zapłacenia za akcję ratowniczą). Gdy statki dopłynęły na miejsce, ich kapitanowie z uwagi na silny wiatr i prąd uznali próbę odholowania "Brdy" za zbyt niebezpieczną i zaproponowali tylko podjęcie załogi, na co nie chciał zgodzić się kapitan "Brdy" — nie zdążono przed katastrofą dojść do porozumienia. Wskutek silnego wiatru oraz niesprzyjającego stanu morza "Brda" niedoczekawszy się pomocy, wlokąc kotwicę a drugą zrywając, zdryfowała rufą na gwiazdobloki falochronu wewnętrznego. Wkrótce ustawiła się równolegle do tego falochronu a następnie położyła na boku. Cała załoga zdołała opuścić wnętrze kadłuba i zgromadziła się w dwóch grupach: na dziobie oraz na śródokręciu w okolicach mostka. Wezwany helikopter ratowniczy podjął najpierw siedmiosobową grupę z dziobu. W czasie jego nieobecności część pozostałej załogi została zmyta do morza przez przelewające się nad leżącym kadłubem fale. Mimo podejmowanych z lądu prób udzielenia pomocy od strony falochronu, żadnego ze zmytych marynarzy nie udało się uratować. Z pozostałej części załogi podjętej przez śmigłowiec jeden z uratowanych zmarł w szpitalu na atak serca.