JEDEN Z NAZACIEKLEJSZYCH NIEPRZYJACIÓŁ SWOBODY ŻEGLOWANIA NIE ODPUSZCZA
Dziennikarka - pani Karolina Woźniak dala się wpuścić w maliny. Nawet jest mi jej żal, bo skąd mogła się spodziewać, że oficjany przedstawiciel Chocimskiej działa w złej wierze. To nie pierwszy wywiad Funia, w którym niezorientowanemu dziennikarzowi opowiada bajki.
Czytam i cytuję:
"... W tej chwili państwa UE same decydują jak szkolić żeglarzy i jakich uprawnień od nich wymagać. – To prowadzi do różnych problemów. Np. Holandia i Wielka Brytania nie wymaga żadnych patentów i potem niektórzy żeglarze z tych krajów nie znają przepisów i powodują niebezpieczne sytuacje – wyjaśnia Stefan Heinrich z Polskiego Związku Żeglarskiego. Polska od swoich żeglarzy wymaga patentów zarówno jeśli pływają po wodach śródlądowych, jak i morskich..... Te dokumenty i egzaminy to nie żadne widzimisie, służą temu, żeby na wodach było bezpiecznie, żeby żeglarze nie robili krzywdy sobie i innym. Dlatego dobrze by było, żeby w UE był jednolity system szkoleń żeglarzy i jednolity wzór patentów, to by zwiększało bezpieczeństwo – dodaje Heinrich. Dlatego PZŻ zorganizował już międzynarodową konferencję w tej sprawie, tematem zainteresował się też przewodniczący europarlamentu Jerzy Buzek, który zresztą sam żegluje. Wysłał on list do PZŻ w tej kwestii. – Coś się zaczyna dziać, dobrze, że wśród naszych polityków są też żeglarze – mówi Heinrich.... "
Nie, nie ma w tym powiedzeniu przesady - największym wstydem jest to, że nieprzyjacielem swobody żeglowania jest związek, który ma słowo "żeglarski" w nazwie.
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
_____________________________
RÓWNAĆ, ALE DO SZWECJI I WIELKIEJ BRYTANII
RÓWNAĆ, ALE DO SZWECJI I WIELKIEJ BRYTANII

Autor artykułu.
.
W Polsce ukazała się publikacja o działaniach podjętych przez Polski Związek Żeglarski – PYA, działań w Komisji Transportu PE a dotyczących ujednolicenia przepisów o patentach żeglarskich w UE, oczywiście na wzór polskich. W UE są kraje o niezwykle bogatej tradycji żeglarskiej jak Wielka Brytania czy Szwecja, gdzie reglamentacja w prowadzeniu jachtów nie istnieje i takie, o totalitarnym rodowodzie, jak Polska czy Czechy. Przed rokiem, po kilkunastu latach walki w polskim Parlamencie, zliberalizowano częściowo przepisy, zezwalając na prowadzenie jachtów o długości do 7,5 m bez patentu. Ugodziło to w środowiska, jakie głównie reprezentuje Polski Związek Żeglarski i ich interesy finansowe. Stowarzyszenie o nazwie Polski Związek Żeglarski nie poddało się i próbuje przenieść problem na forum PE. Tak naprawdę PYA reprezentuje formalnie 37 tys. żeglarzy zrzeszonych w Związku, a nieformalnie środowisko szkoleniowców i szkół żeglarskich, czerpiących korzyści finansowe z przymusowego szkolenia. Żeglarstwo w Polsce uprawia ponad 1 mln osób i stale ich przybywa. To niebywale atrakcyjny rynek dla ludzi i firm będących beneficjentem przymusu, rodem z czasów totalitarnego ustroju. Wierzę w rozsądek członków Komisji, wierzę i jestem przekonany, że jeśli ujednolicać przepisy żeglarskie w UE, to równając do wzorców takich jak obowiązują w wymienionych państwach, ale jako publicysta, uczestnik walki o liberalizację przepisów w Polsce, chętnie poinformuję środowisko żeglarskie o rzeczywistych intencjach Komisji w sprawie tej kuriozalnej inicjatywy oderwanego od środowiska i jego faktycznych potrzeb, nikogo tak naprawdę nie reprezentującego, związku.
z wyrazami szacunku
Zbigniew Klimczak
z wyrazami szacunku
Zbigniew Klimczak
Jakoś tak wychodzi, że najczęściej piszę do Ciebie wtedy, gdy dzieją się rzeczy... no - nie najlepsze mówiąc oględnie.
Tym razem jest tak samo - na grupie dyskusyjnej pl rec zeglarstwo pojawił się link do artykułu, w którym sztandarowy PiaRowiec PZŻ, zwany w niektórych kręgach "Funiem" po raz kolejny lansuje bzdurne tezy o konieczności wprowadzenia w Europie systemu reglamentacji żeglarstwa za pomocą tzw "ujednolicenia patentów" na wzór... a jakże? oczywiście PZŻ-owskich. Pomijając już fakt, że w tej sprawie nie pojawiło się żadne oficjalne stanowisko Prezesa, Prezydium, Zarządu etc PZŻ, zastanawia bardzo łatwość, z jaką nasi reprezentanci w Europarlamencie "łykają" tego typu bzdury, a co gorsza - potrafią do tego bełkotu dorobić własną ideologię. Słuchając enuncjacji Funia o treści w rodzaju: "Holandia i Wielka Brytania nie wymaga żadnych patentów i potem niektórzy żeglarze z tych krajów nie znają przepisów i powodują niebezpieczne sytuacje ", europoseł wybrany z list PO - Pan Artur Zasada wyraził mianowicie opinię, że „Brak wspólnych uregulowań jest jedną z barier w rozwoju żeglowania rekreacyjnego” !!!
Tak, jakby angielski brak regulacji w zakresie rekreacji w jakikolwiek sposób przeszkadzał w żeglowaniu setek tysięcy jachtów w Zjednoczonym Królestwie...
Myślę, że jako postępowy kraj powinniśmy przestać myśleć tylko o żeglarzach - są przecież jeszcze inne rodzaje rekreacji, w których nie ma przepisowej reglamentacji - taka jazda rowerem, czy pływanie wpław chociażby. Zadbajmy o nieświadomych zagrożeń wszelakich a powszechnych i strasznych cyklistów i pływaków! Nie można ich przecież zostawić na pastwę losu! Niniejszym rzucam w trosce o ich bezpieczeństwo stosowne hasła: "ROWERZYSTO, PAMIĘTAJ - EUROPEJSKA KARTA ROWEROWA UCHRONI CIĘ PRZED WYPADKIEM NA DRODZE"
"PŁYWAKU - Z EUROPEJSKĄ KARTĄ PŁYWACKĄ TOPISZ SIĘ W MAJESTACIE PRAWA"
--
pozdrawiam
AIKI
Dotarła do mnie wieść, ze za namową pana Stefana Heinricha z Polskiego Związku Żeglarskiego, zamierza Pan w Parlamencie Europejskim orędować za wprowadzeniem w całej europie systemu szkolenia żeglarskiego i systemu uprawnień do uprawiania żeglarstwa, jakie obowiązują obecnie w Polsce (lub podobnych) Pomijam już fakt, że namawianie Anglików do wzorowania sie na polskich regulacjach narazi Pana, nasz kraj a i Pańską partję na kpiny, to warto wiedzieć, że właściwie nie wiadomo, jak te regulacje w obecnej chwili wyglądają, ponieważ właśnie znajdują się w stadium rekonfiguracji. Jako doświadczony żeglarz, mogę dodać, że oczywiście warto gromadzić wiedzę i doświadczenie, ale nakładanie na to jakichś sztywnych przepisów niekoniecznie prowadzi do tego celu. W Wielkiej Brytanii nie istnieje wymóg posiadania jakichkolwiek patentów do uprawiania rekreacyjnego żeglowania, jednak popularny i powszechnie szanowany jest system dobrowolnych certyfikatów kompetencji. Nawet w Polsce jest wielu żeglarzy legitymujących się tymi dobrowolnymi acz dość kosztownymi certyfikatami. Zatem lepiej byłoby, aby nasze Polskie patenty stały się w naturalny sposób szanowanymi certyfikatami kompetencji nie wymuszanymi żadnymi restrykcjami. I o to powinien zadbać Polski Związek Żeglarski a nie Parlament Europejski.
--
Stopy wody pod kilem
Marek Popiel
http://whale.kompas.net.pl
Dyskusja na grupie pl.rec zeglarstwo oraz komentarze do newsów na Twojej stronie wywołały u mnie chwilę zastanowienia i próbę analizy najnowszej inicjatywy radośnie zaprezentowanej przez przedstawiciela PZŻ-owskiego Olimpu. Wynik tej analizy jest zarówno zaskakujący, jak i... właściwie spodziewany. Rezultaty moich przemyśleń zainteresowani mogą znaleźć na stronie "Samosteru":
http://www.samoster.org.pl/?doc=239
--
pozdrawiam
AIKI