PO NOCY, W SZKWAŁACH, BLIZIUTKO BRZEGU

Wystartowało 25 jachtów a aż 13 (nomen omen) się wycofało. Utraty masztu, steru, spibomu...  A jednak wszyscy chcą przyszłej jesieni ponownie wziąć udział. 

Grunt, aby chcieć i potrafić dobrze się bawić. Taka impreza to nie dyskoteka, o - nie !

Tomasz Konnak jest zapaleńcem, udanym regatowcem i niezawodnym korespondentem SSI. Bardzo Tomkowi dziękuję.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

___________________

.

.

Don Jorge,

Regaty organizowane przez Jacht Klub Morski Gryf z Gdyni trochę nietypowe. Z jednej strony klub organizuje w środku lata regaty samotników, a z drugiej, na początku września, nocne regaty na trasie GdyniaWładysławowoGdynia, o takiej właśnie, od pewnego czasu, nazwie.

W nocy z 8 na 9 września regaty te odbyły się po raz 53.

Jak ktoś podsumował, kiedyś były to najkrótsze regaty morskie. Obecnie to jedyne już w Polsce (poza Polonezem i Sailbook Cup) morskie regaty nocne.

Na trudnej w nocy, bo przybrzeżnej, trasie. Trasa ta wcale nie jest taka krótka, bo liczy 60 mil. Do tego dochodzi okrążanie Półwyspu Helskiego, płycizny. I prąd, który zazwyczaj jakiś tam jest i dodatkowo utrudnia życie skiperom. Jakby samo regatowe prowadzenie jachtu w nocy było łatwe...

W tym roku start deklarowało blisko 30 jachtów, zgłosiło się oficjalnie 27, przed startem jeszcze wycofały się dwa. Prognoza pogody zrobiła swoje. Różne prognozy podawały różne wartości górne wiatru, ale generalnie w nocy miało wiać. A po nocy ścichnąć, co też nie jest miłe.

Przed startem pod Gdynią szkwały, tłumione bliskim brzegiem, przekraczały 20 węzłów.

Po krótkiej halsówce do boi rozprowadzającej zaczyna się fantastyczna jazda baksztagiem w kierunku Helu. Z przodu powoli znika kilka dużych jachtów: Stocznia Ustka, Błagodarnost, Fujimo, Aquarella, Duży ptak i Eljacht. Za nimi kilka większych jachtów bez spinakerów, a w stawce Pallas i najmniejszy jacht regat, czyli Blekot. Duży ptak raz ma kłopoty ze spinakerem, którego zrzuca, potem stawia, znowu zrzuca i już zostaje, dryfując. Przez ukaefkę słychać, że stracili ster i proszą o hol do Gdyni. Wychodzi po nich motorowy Alcor. Blekot kilka razy traci kontrolę nad kursem, aż w końcu, niedaleko Helu, łamie maszt  Załoga przez radio melduje, że nikomu nic się nie stało, zaraz się pozbierają i sami wejdą do Helu, nie chcą pomocy i życzą powodzenia. Wiatr osiąga prędkość 28 węzłów, powoli robi się fala. J tylko Pallas i Tinkara niosą żagle dodatkowe. Czołówka znika za półwyspem, początek peletonu trzyma się wyjątkowo blisko siebie. Polled, Orion, Quick Livener, Bluesina, Passat, Tinkara i Pallas. Czas na zmiany i ostrzenie. Jachty się refują i to jest błąd.Za zakrętemwieje o wiele słabiej.
Zaczyna
robić się ciemno. Pełny bajdewind do pławy Wła. Żegluga jest bardzo denerwująca, zmienny, szkwalisty wiatr. Ale nie rośnie. Za rufą znikają światła Juraty, potem Jastarni. Wiatr od 12 do 20 węzłów, cały czas zmienny, i powoli zaczyna rosnąć.  Oraz odkręca w prawo. I nagle przychodzi uderzenie. Szkwał jeden, drugi, trzeci, wiatromierz pokazuje 30 węzłów. Szkwały pod 34 węzły.

Uderzenie prawie sztormowego wiatru zaskoczyło jachty w różnych miejscach. Jachty duże i szybkie były już albo za pławą Wła, albo niewiele przed. Te mniejsze i wolniejsze miały do pławy całkiem sporo mil ostrej halsówki.

Podzieliło to stawkę na dwie grupy i ustawiło praktycznie wyniki regat.

Sporo jachtów w tym momencie rezygnuje, czasami mając do pławy całkiem blisko. Albo z powodu awarii albo z ostrożności.

Halsówka do pławy była ciężka, ale potem z wiatrem, żegluga jest niesamowitą frajdą.

Chmury się rozeszły, mocno świeci księżyc, widoki niesamowite. Księżyc, gwiazdy, duże fale, jacht surfujący na tych falach, log który pokazuje kosmiczne prędkości. A jednocześnie żegluga zrobiła się komfortowa. Czas na przebieranie się, kanapki, coś gorącego do picia. Niestety wiatr powoli słabnie. Okrążanie półwyspu, coraz ostrzej na wiatr. Dla jachtów z tyły stawki ten wiatr jest coraz słabszy. Dla ostatnich na mecie jachtów dodatkowo odkręca tak, że robi się halsówka.

Z regat wycofało się 13 jachtów. Regaty ukończył na samym foku Fujimo, który złamał spinakerbom i skrzywił maszt. Pierwsi na mecie byli Rosjanie na Błagodarnosti, już o godzinie 0125.

Tym razem Neptun dał nam do wiwatu. Część jachtów, jak się okazało, nie była gotowa na takie warunki.

Okazało się, żenie bardzosprawdzają się rolery oraz koła sterowe.

Tradycyjnie w regatach Gryfu wszyscy klasyfikowani wg przelicznika KWR (w grupach i generalnie) oraz jednocześnie w ORC (też w grupach i generalnie) klasyfikowane jachty, które mają świadectwa ORC.

 

W klasyfikacji generalnej KWR wygrał Eljacht, a w klasyfikacji generalnej ORC wygrał

Komentarze
. z dnia: 2012-09-14 00:00:00