SUKCES "SETEK"

A wiem także komu ta informacja jest nie na rękę. I
Wy też wiecie :-)))
Gratulacje !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
----------------------------------
Drogi Jerzy,
Jak wiesz, niepokoiliśmy się wszyscy o przebieg realizacji mocno przygodowego pomysłu rejsu Janusza Maderskiego i Szymona Kuczyńskiego przez Atlantyk.
Jeżeli uznasz poniższą informację o przebiegu tego rejsu za interesującą, to przesyłam kilka słów na ten temat w stylu telegraficznym.
Wczoraj, 15 stycznia br. o godz. 1500 czasu polskiego, znany konstruktor jachtów żaglowych Janusz Maderski, pomysłodawca samotnych regat transatlantyckich na małych sklejkowych łódkach jego konstrukcji, zawinął zdrowo i cało do zatoki Petite Anse na Martynice, która jest formalnie departamentem zamorskim (DOM) Francji.
Wyspa znajduje się w archipelagu Małych Antyli. Wczoraj po południu temperatura w porcie w Marin na Martynice wynosiła +28 stopni C.
Jacht Janusza Maderskiego nazywa się „Skwarek”.
Informacje o rejsie zaczernąłem ze strony internetowej Janusza Maderskiego: http://setkaatlantyk.blogspot.com
Dwa dni wcześniej, dnia 13 stycznia br. o godz. 1530 czasu polskiego, drugi uczestnik tych niezwykłych regat, Szymon Kuczyński, znajdował się w odległości około 15 Mm od Martyniki. Stan logu w tym momencie wynosił 2990 Mm od Teneryfy. Jacht szymona Kuczyńskiego nazywa się „Lilla My”.
Informację powyższą podaję w oparciu o wiadomości ze strony internetowej Szymona Kuczyńskiego: www.zewoceanu.pl
Obaj żeglarze wyszli w rejs dnia 12 grudnia ubieglego roku (12.12.2012) z portu w Radazul na Teneryfie.
Obie łódki są jednakowe i należą do typu „Setka”, projektu Janusza Maderskiego. Zostały one zawiezione na holu za samochodami z Polski do Sagres w Porugalii i tam zwodowane. Trasa z Warszawy do Sagres ma długość około trzech i pół tysiąca kilometrów.
Pierwszy etap rejsu prowadził z Sagres do Radazul, miasta w prowincji Santa Cruz de Tenerife, w archipelagu Wysp Kanaryjskich.
W Radazul obaj żeglarze dokonali ostatnich przygotowań do samotnego rejsu przez Atlantyk.
„Setka” jest kabinową , skośnodenną łodzią żaglową o konstrukcji sklejkowej. Szkielet kadłuba oparty jest na wręgach i ramach wręgowych. Długość łodzi wynosi - 5, 00 m, szerokość calkowita - 2.20 m. Wolna burta mierzy 73 cm. Zanurzenie wersji balastowej – 1.0 m. Wypór łodzi wynosi 800 kG; w tym balast 150 – 180 kG, zależnie od wersji. Takielunek – slup, powierzchnia ożaglowania 14.50 m2.
Żyj wiecznie !
tom
Jak wiesz, niepokoiliśmy się wszyscy o przebieg realizacji mocno przygodowego pomysłu rejsu Janusza Maderskiego i Szymona Kuczyńskiego przez Atlantyk.
Jeżeli uznasz poniższą informację o przebiegu tego rejsu za interesującą, to przesyłam kilka słów na ten temat w stylu telegraficznym.
Wczoraj, 15 stycznia br. o godz. 1500 czasu polskiego, znany konstruktor jachtów żaglowych Janusz Maderski, pomysłodawca samotnych regat transatlantyckich na małych sklejkowych łódkach jego konstrukcji, zawinął zdrowo i cało do zatoki Petite Anse na Martynice, która jest formalnie departamentem zamorskim (DOM) Francji.
Wyspa znajduje się w archipelagu Małych Antyli. Wczoraj po południu temperatura w porcie w Marin na Martynice wynosiła +28 stopni C.
Jacht Janusza Maderskiego nazywa się „Skwarek”.
Informacje o rejsie zaczernąłem ze strony internetowej Janusza Maderskiego: http://setkaatlantyk.blogspot.com
Dwa dni wcześniej, dnia 13 stycznia br. o godz. 1530 czasu polskiego, drugi uczestnik tych niezwykłych regat, Szymon Kuczyński, znajdował się w odległości około 15 Mm od Martyniki. Stan logu w tym momencie wynosił 2990 Mm od Teneryfy. Jacht szymona Kuczyńskiego nazywa się „Lilla My”.
Informację powyższą podaję w oparciu o wiadomości ze strony internetowej Szymona Kuczyńskiego: www.zewoceanu.pl
Obaj żeglarze wyszli w rejs dnia 12 grudnia ubieglego roku (12.12.2012) z portu w Radazul na Teneryfie.
Obie łódki są jednakowe i należą do typu „Setka”, projektu Janusza Maderskiego. Zostały one zawiezione na holu za samochodami z Polski do Sagres w Porugalii i tam zwodowane. Trasa z Warszawy do Sagres ma długość około trzech i pół tysiąca kilometrów.
Pierwszy etap rejsu prowadził z Sagres do Radazul, miasta w prowincji Santa Cruz de Tenerife, w archipelagu Wysp Kanaryjskich.
W Radazul obaj żeglarze dokonali ostatnich przygotowań do samotnego rejsu przez Atlantyk.
„Setka” jest kabinową , skośnodenną łodzią żaglową o konstrukcji sklejkowej. Szkielet kadłuba oparty jest na wręgach i ramach wręgowych. Długość łodzi wynosi - 5, 00 m, szerokość calkowita - 2.20 m. Wolna burta mierzy 73 cm. Zanurzenie wersji balastowej – 1.0 m. Wypór łodzi wynosi 800 kG; w tym balast 150 – 180 kG, zależnie od wersji. Takielunek – slup, powierzchnia ożaglowania 14.50 m2.
Żyj wiecznie !
tom
Panowie! Radość wielka – mnożymy „setki” przy stole, za Wasz szczęśliwy powrót.
Orza!
Pięknie zrobione samotne przejście Atlantyku przez dwie "Setki" pozwala stwierdzić, że obaj żeglarze są zwycięzami. Ale treść newsa powioduje drobna niejasność. "Lilla My", owszem, byla 15 mil od portu, ale potem w tym porcie się znalazła. I to zaraz potem, o czym w Internecie informacje można znaleźć od 13 stycznia. I dodajmy, że były to REGATY. W obu etapach: z Portugalii na Kanary i z Kanarów na Karaiby pierwszy był Szymon Kuczyński. Nie odbierajmy Mu tego, bo sam się nie upomni.
A i tak obaj są zwycięzcami. Zbudowali własnoręcznie swoje łódki, zaplanowali rejs (pomysłodawcą regat jest Janusz Maderski), dowieźli jachty do Portugalii (ciekawostka: "Lilla My" jechala za pożyczoną Suzuki Swift!), przepłynęli oba etapy i to w świetnym czasie. Śrdnie przebiegi dobowe ponad 70 Mm, na tak malych jachtach, samotnie bez samosterów, to budzi respekt.
A gdzie tu miejsce na niepokój? Oczywiście, zawsze czeka się na majacych wrócić z morza ale czeka się ze spokojem, pewnością, że "oni" sobie poradzą, "niepokój" to podejście mediów, ogłaszających poszukiwania "zaginionego " żeglarza, gdy tylko przez dobę brak łączności. Tu problemu nie było - nie było bowiem łączności od początku, za to pierwszy zawodnik zjawił się na mecie dwa tygodnie wczesniej, niż się go spodziewano.
------------------
Andrzej Colonel Remiszewski
Drogi Jerzy,
Nie przypuszczałem, że drobna informacja o szczęśliwym zakończeniu rejsu „Setek” przez Atlantyk może zawierać aż tyle grzechów. Andrzej Remiszewski zwraca uwagę na „drobną niejasność” w mojej informacji dla SSI o tym, że Janusz Maderski i Szymon Kuczyński dopłynęli do Martyniki.
Z treści uwag wynika, że niejasności jest dużo i nie są takie znowu drobne. Zatem – czuję się zobowiązny do udzielenia odpowiedzi., ale jednocześnie czuję niemak.
-----------------------------------
2. Apel Andrzeja Remiszewskiego „nie odbierajmy” Szymonowi Kuczyńskiemu faktu, że był pierwszy „bo sam się o to nie upomni” jest chyba tylko figurą retoryczną. Nie wiem czy potrzebną, bo na zdrowy rozum – nie sposób przypisywać mi chęci niedoceniania jedego bądź drugiego żeglarza.
Każdy mógł zawiadomić SSI, że obaj żeglarze doszli już zdrowo i cało do mety rejsu i podać znacznie więcej informacji na ten temat. Z pewnością tej klasy news natychmiast znalazłby się na łamach Forum.
Rachunek pokazuje, że prawdziwe przebiegi dobowe są znacznie wyższe – powyżej 90 mil na dobę, przy założeniu, że rejs na trasie o długości 3000 mil morskich trwał od dnia 12 grudnia ’12 - do 13 stycznia ’13, to znaczy 32 do 33 dni.
Ale nie wdaję się w jakiekolwiek liczenie godzin i minut - bo nie o to chyba w tym przedsiewzięciu chodzi !
Dla maleńkiej łodzi, o długości całkowitej 5 metrów i – na takiej trasie - jest to wynik wręcz znakomity I
Jednak na fotografiach, opublikowanych na stronie Janusza Maderskiego, jest widoczny samoster typu H prowadzący samodzielnie jacht „Skwarek”, a na zdjęciach z Radazul - można zobaczyć samoster typu V na rufie jachtu „Lilla My” (typ H to samoster o poziomej osi obrotu statecznika, a typ V – o osi pionowej).
Przecież nie sposób a priori przyjąć, że te samostery nie działały !
6. Na koniec Andrzej Remiszewski pyta ” gdzie tu miejsce na niepokój ?”, zwracając mi wprost uwagę, na „medialność” mojej postawy, i inne niezbyt chwalebne cechy - za to w sposób całkowicie nieuprawniony. Jak widać krytykowanie jest łatwe, a każdemu słowu można przypisać cechy negatywne, jeśli się tylko chce.
Domyślam się, że powinienem raczej napisać tak: rzeczywiście, nie było najmniejszych podstaw do niepokoju. Jest normą, że maleńkie pięciometrowe łodki trawersują Atlantyk. Nikt się nie niepokoi, bo wiadomo, że przecież nie ma żadnego niebezpieczeństwa. Nie ma w tym nic szczególnego, a samotne rejsy na takich maleństwach to rzecz banalna. Przecież Robert Manry na cztero i pół metrowej „Tinkerbelle” też samotnie przepłynął Atlantyk, a taka „Sjo Aeg” miała ledwo 3.60 metra po pokładzie ! A rejs naszego Staszka Ciska na „Narcyzie” to pies ? Zwłaszcza jeszcze, jeśli dodać, że Janusz Maderski deklarował rejs bez żadnego sprzętu do komunikowania się z otoczeniem, to zaiste – nie było najmniejszego (!) powodu do niepokoju.
Jak rozumiem – tak jest poprawnie. Prawda ?
Ale mam wrażenie, że nie byłem wyjątkiem, znam parę kompetentnych osób, które się też - nie tylko trochę - niepokoiły.
Zastanawia mnie natomiast, jak parę zdań - o udanym zakończeniu tak znakomitego wyczynu żeglarskiego – może być pretekstem do aż tak rozległej krytyki.
Żyj wiecznie !
Tomasz Piasecki.
Drogi Jurku,
na twoje rece, jako gospodarza SSI, najserdeczniejsze gratulacje i
wyrazy uznania oraz podziwu dla Janusza Maderskiego i Szymona
Kuczyńskiego. To naprawde duza rzecz na 5 metrowej lodce pokonac
Atlantyk. W dodatku oni chyba przefruneli przez ocean (mam nadzieje, ze
nie uzywajac do tego niedozwolonych srodkow ;) ).
Kto im dal skrzydla?
Z pewnoscia duza to zasluga nie tylko samych zeglarzy, ale i zapewne
wujatkowo szybkiej konstrukcji.
Chapaeu bas!
Zyj wiecznie,
Marek