Mam dla Was tekst intelektualny. Kto nie lubi rozważań i przemyśleń, to niech tylko kliknie RANKING i poczeka cierpliwie na opis rejsu, który pójdzie jako jeden z następnych newsów. Zbyszek Klimczak, mój rówieśnik do bandery - podobnie jak ja podchodzi emocjonalnie, bo obaj jeszcze pamiętamy, bo obaj przeżyliśmy drugą wojnę światową. Co więcej - udało nam się ją przeżyć. Do flagi i bandery podchodzę z nabożeństwem. Osobiście nie gorszę się tym, ze jachty śródlądowe podnoszą banderę (z orłem), ani że żeglarze morscy podnoszą banderę na achterszagu. Na świecie jachty bandery tak noszą powszechnie i bardzo dobrze. Nie rozumiem czym flagsztok lepszy od achtersztagu, zwłasza że salutowanie banderą łatwiejsze i bardziej widoczne. Amerykanie z flagi narodowej są bardzo dumni, co nie przeszkadza im używać jej elementów (pasy, gwiazdki) na t-shirtach, kapielówkach, czapeczkach narciarskich, scyzorykach itp. Zgorszyło mnie natomiast luzactwo Brytyjczyków. W sklepiku z souvenirami na Piccadilly Circus oprócz popelniczek - zobaczyłem... nocniczek dziecięcy z Union Jack na dnie. Tego mi było za wiele. Wróciwszy do domu, zapytałem mego angielskiego gospodarza Boba (plastyk) - jak to możliwe ? W sercu stolicy, ba - imperium (w stanie kasacji) sprzedaje się souvenir do którego bobas może zrobić kupę prosto na flage narodową. Bob nie rozumiał mego zgorszenia. Jesteś przewrażliwiony. Czy Twoi rodacy też tak rozumują ? Dla Boba była to tylko sprawa osobistego smaku.klienta. Tak, jak krawat z nagą tancerką egzotyczną pod palmą.
Nie gorszy mnie natomiast, że Polacy kupujący jachty w Szwecji nie zmieniają szwedzkiej bandery na polską. Ja to odbieram jako słuszny protest przeciwko szykanom i obdzieraniu nas ze skóry. Jestem przekonany, ze zlikwidowanie tych kłopotów natychmiast spowoduje podniesienie Biało-Czerwonej. Czy zdobyłbym się na protest podniesienia innej bandery ? Napewno nie każdej. Przynajmniej trzech - zdecydowanie nie. Proszę mnie w komentarzach pytać o jakie chodzi. No to teraz dopuszczam Zbyszka do głosu.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
PS - idę zdjąć już flagę (12 listopada, godzina 2320). Niestety na mojej ulicy flag wielu się nie doliczyłem.
___________
Czym jest dla nas BIAŁO-CZERWONA ?
2 lata temu, kiedy PZŻ szykując się do obchodów 80. lecia istnienia Związku, postawił znak równości pomiędzy historią żeglarstwa a swoją historią, postanowiłem zaprotestować. Skorzystałem z olbrzymiej pracy zbiorowej Aleksandra Kaszowskiego i Zbigniewa Urbanyi „Polskie jachty na oceanach” , wybrałem z niej najistotniejsze zdarzenia i swoimi uwagami opatrzyłem. To nie będzie o PZŻ więc niech wystarczy, że jego rola nie zawsze była jasna i pozytywna. Całość zapewne „wisi” w archiwum” portu21. Chcę porozmawiać wyłącznie o tym co jest w tytule. Wybaczcie mały wstęp z tamtej historii: ………..którzy sprawili, że możemy być dumni z biało-czerwonej. Pamiętajmy o polskich drogach na Horn „Eurosa” , „Konstantego Maciejewicza”, wokół ziemskich regatach załogowych „Otago” i „Copernicusa” , „Zewu Morza”, rejsie wokółziemskim „Asteriasa”, wyprawach śląskich jachtów „Gwarek” i „Carbonia na Karaiby czy też „Karolinki” na Morze Śródziemne i Adriatyk. Potem była „Maria” kapitana Ludomira Mączki i „Miranda” z kapitanem Zbigniewem Puchalskim na wielkim kręgu oraz kapitan Henryk Jaskóła szykujący się do samotnego okrążenia kuli ziemskiej. Były wspaniałe rejsy do Japonii kapitana Andrzeja Urbańczyka, rzekomego zdrajcy, któremu PZŻ zabronił używania polskiej bandery sportowej i nosił się z zamiarem odebrania mu patentu kapitańskiego. Były sukcesy następcy kapitana Siwca w regatach , Kazimierza Jaworskiego „Kuby”, przerwane niestety sprzedażą jego jachtu zagranicę. A szkoda, bo kapitan sławił imię polskiego żeglarza a jacht, polskiego konstruktora. Zbliżały się lata 80 –te. Ludzie byli ci sami na morzu ale o ich wynikach decydować zaczęły wielkie pieniądze. Wyścigi po sławę były wyścigami stoczni i bogatych sponsorów. To są czasy wręcz współczesne, którymi się na co dzień pasjonujemy a dostęp do nich mamy o jakim nikomu się nie marzyło. Możemy oglądać zmagania w internecie jachtu będącego gdzieś daleko w rejsie lub bezpośrednią walkę jachtów na ustawionej trasie regatowej wraz z animacjami. To inny świat ale taki jest porządek rzeczy. Zresztą i dzisiaj gdzieś po świecie „włóczą” się małe, skromne jachty chorych na żeglarstwo. Ale na lądzie zaczynają w żeglarstwie dziać się rzeczy niebezpieczne.( koniec cytatu)
Po przemianach ustrojowych, z różnych powodów, głównie finansowych, pierwsze zniknęły bandery biało-czerwone, razem z flotą handlową i rybacką. Dzisiaj dochodzą głosy, że władze chcą stworzyć warunki do powrotu naszej floty pod naszą banderę. Dzisiaj władza i „nasz” związek podjęły działania wskutek których w internecie aż huczy od informacji pod jaką banderą zarejestrować nasz jacht. Wielu już tego dokonało. Żeby sprawa była jasna, przepisy jakie wydano z udziałem związku, łączące prosty fakt rejestracji z bzdurnym przeglądem technicznym, są niedopuszczalne w demokratycznym kraju. Odrzucam dyskusje o samej rejestracji i jej cenie. Rozrzut rozwiązań jest tak duży a i ceny, że tej dyskusji nie podejmuję się toczyć. Na marginesie cen. Na pl.rec.zeglarstwo ktoś zachwalał Belgię jako schronienie. Można załatwić zdalnie i nie trzeba tam mieszkać. Zajrzałem do cennika: 350 euro za jacht do 7,5 m. Taniocha. Wiem, że są tańsze kraje. Sam pisałem o Słowacji, gdzie kosztuje to grosze.
Tylko czy nasze rozumowanie powinno toczyć się takimi torami? Proszę- tylko nie używajcie argumentów o zatapianiu jachtów! Przepis na tyle bzdurny, że żaden inspektor techniczny tego się nie podejmie. Popatrzy na ilość wypienienia w komorach i podpisze niezatapialność. Pojawi się kolejna fikcja przeciwko bzdurnemu przepisowi ale tak sobie zawsze Polacy radzili.
Pytanie przedstawia się tak; czy naszą odpowiedzią na ten skandaliczny przepis oraz chęć pozbawienia związku srebrników, mamy odwrócić się od naszej bandery? Bandery, pod którą nasi starsi koledzy rozsławiali polskie żeglarstwo?
Oto problem, którego rozwiązania, moim zdaniem, nie mogą determinować wyłącznie pieniądze. A Wy co o tym sądzicie?!
Zbigniew Klimczak
ps: jeszcze jeden wstydliwy aspekt szacunku lub braku szacunku dla biało- czerwonej. Wbrew ustawie o ochronie symboli narodowych, żeglarze śródlądowi z reguły podnoszą na swoich jachtach banderę z godłem. To bandera morska i dla placówek polskich zagranicą. Zorientowani wybaczą mi ale dla innych muszę podać, o co w tym wszystkim chodzi. Po odzyskaniu niepodległości, na morzach i oceanach pojawiły się polskie statki z biało-czerwoną i budziły pewną konsternację u innych kapitanów, ponieważ odczytywali naszą banderę jako literą MKS, czyli Halina- polska dziewczyna, czyli H. Dlatego aby uniknąć nieporozumień, dodano na biało-czerwonej nasze godło. Ale też zapisano w przepisach, do dziś, kto i kiedy może nosić taką banderę. Przepis o karaniu jest martwy ale jest.
___________________
Nie tak dawno w portalu sail-ho był opis rejsu przybrzeżnego Dezetami. Chłopcy postawili bandery na wantach bezana... ale skwapliwie przyznali mi rację co do moich uwag na ten temat... Napisałem tam również, że "rzuca mną" gdy widzę "kiboli" (kibiców - chuliganów) z flagami państwowymi - tożsamymi w kształcie z morską banderą handlową... To gorsze chyba niż postawienie białoczerwonej nawet na wancie czy achtersztagu....
Najbardziej podobają mi się dawne, czy klasyczne, żaglowce z prawidłowo podniesionymi banderami np. pod pikiem gafla...
Myślę sobie, że mój przyszły jachcik też tak powinien nosić swoją flagę, będzie przecież dwumasztowy, ...ale w układzie - "biplane", więc banderę podniosę pod pikiem rejki prawego... grota dżonkowego... /??? !!! ;-)/,
a na postoju lub silniku na flagsztoku - oczywiście!
Żałuję, że biało-czerwona znika z mórz i oceanów ( a może niedługo również i z rzek i jezior???!!!) - za sprawą aparatczykowskiej pazerności! Kosztowne (bardzo!!!) prawo do noszenia własnej bandery skutkuje ucieczkami zarówno floty handlowej jak i przyjemnościowej, bo przyjemności z opłacania haraczu NIE MA!!!
Może jestem sentymentalny, ale podczas patriotycznych uroczystości, gdy grają hymn, gdy podnosza flagę - łezka mi się w oku kręci... i banderę chciałbym nosić TYLKO NASZĄ, POLSKĄ, a nie szwedzką czy brytyjską!!! Ale, jak bedę zmuszony.....
Życzę wszystkim, aby prawo noszenia narodowej flagi nie wiazało się z bankructwem i jakimiś kuriozalnymi kłopotami !!!
Robert
To smutne ,że w rozmowach z młodymi Polakami wyjeżdzającymi "za chlebem" do UE i dalej , utożsamianie się z narodowymi symbolami i kulturą bardzo spadło.
Jak twierdzą: "Co to za ojczyzna ,która nie daje im możliwości normalnej egzystencji i zmusza do zmiany miejsca zamieszkania, pracy, wychowywania dzieci w przyzwoitych warunkach. Wraca starożytne hasło przewodnie "Tam ojczyzna gdzie dobrze...". Nie wzrusza ich sentymentalne racje i patriotyczne argumenty o tym jedynym miejscu na ziemi, gdzie prochy przodków, krew w bitwach przelana, cierpienia pokoleń i kultura narodowa. To dla nich puste frazesy w twardej walce o byt przyzwoity w coraz trudniejszym świecie. jak twierdzą (Ci bardziej rozgoryczeni sytuacją zmuszającą ich do wyjazdu) - "Nie sztuka wywalczyć bagnetem niepodległość kraju ale większa sztuką jest go utrzymać pługiem"...
Widzą wszechobecne patologie w życiu politycznym, gospodarczym i społecznym. Widzą nieżyciowe przepisy. wszechobecną tendencje do "łupienia" obywatela.Nie mają siły i ochoty już walczyć z tym. Chcą od zaraz żyć normalnie i uczciwie bez surwiwalu życia codziennego. Kształcą się tu i dochodząc do wniosku ,że ich potencjał nie zostanie właściwie wykorzystany i emigrują w ramach wielkiego exodusu wykształconej (i nie tylko) młodzieży. Czyli to co mamy najcenniejszego tracimy...i tendencja będzie narastająca przez kolejne lata... (końca nie widać...).
Smutne to fakty i konsekwencja polityki państwa ostatnich kilkunastu lat...a może jeszcze dawniejsza.
Przenosi się to także na grunt wychowania w poszanowaniu symboli narodowych w żeglarstwie. Coraz rzadziej na obozach żeglarskich stosuje się ceremoniał podnoszenia bandery. Większości młodzieży ,to "zwisa", bo wiekszości obecnie zwisa "wszystko"...
Młoda kadra też podchodzi do tematu liberalnie ,co nie powinno dziwić (patrz wyżej).
Opowiadał mi dobry znajomy jak kilka lat temu prowadząc obóz żeglarski w Gdańsku z udziałem młodzieży polskiej (gdańskie liceum) oraz niemieckiej (szkoła policji granicznej w Lubece) miał mały dylemat. Na apelu porannym z udziałem (pół na pół) kadry i uczestników polsko - niemieckich miał zagwostkę jaka flaga ma być wyżej na maszcie flagowym... Wymyślił chyba salomonowe rozwiązanie ,które zarazem także kształciło szacunek do symboli i nacji obcej. Otóż zamiennie jednego dnia apel prowadzili Niemcy podnosząc na maszcie jako wyższą banderę polską, a następnego Polacy podnosząc dwie bandery jednocześnie , wyższą wiązali niemiecką...;)
Nie wiem jak ,to się miało do flagowych ceremoni międzynarodowych w tym zakresie, ale efekt był właściwy, bo nikt nie czuł sie dyskredytowany i wszyscy uczestnicy (zwłaszca polscy i niemieccy instruktorzy) czuli się "równi", co nie przeszkadzało stosować przez nich wspaniałych metod rywalizacji na wodzie i w szkoleniu teoretycznym:). Żeglarstwo łączyło ich skutecznie ,co mozna było doświadczyć (wg relacji komendanta obozu) zwłaszcza w relacjach między młodzieżą...
Gdańsk przecież od wieków był specyficznym miastem europejskim gdzie odmiennosć narodowa, religijna, kulturowa jego mieszkańców w szerokim znaczeniu - nie przeszkadzała w zacieśnionej współpracy i tworzeniu dla dobra wspólnej "małej ojczyzny". I chyba na tym powinni skupć się współcześni rodzice, nauczyciele, wychowawcy i instytucje aby związać młodzież jak najwcześniej emocjonalnie z "tym miejscem na ziemi" aby w przyszosci chcieli coś dla dobra tego miejsca zdziałać... Bo instytucjonalne, suchę i urzędowe "wychowanie patriotyczne" w szkołach pozostanie tylko frazesem jeśli sami nauczyciele ( w szerszym ujęciu społeczeństwo w tym także my żeglarze) nie są do tego przekonani...
Pozdrawiam
Johann (Gdańszczanin dwóch narodów;))
Powinno być: "Sztuka wywalczyć bagnetem niepodległość kraju ale większą sztuką jest go utrzymać pługiem"...
Johann
Tytuł komentarza jest odpowiedzią na tytuł newsa. Darzę wielkim szacunkiem nasze barwy narodowe tak samo jak mundur wojskowy. To, że zdarza się, że niekiedy i barwy narodowe bywają profanowane, a i mundur nosza ludzie niegodni go zakładać, to inny temat.
Zbyszek dość przewrotnie poruszył temat flagi, czy bandery biało-czerwonej. Z jednej strony szanujemy ją, z drugiej coraz częściej uciekamy pod obce bandery. Wszyscy wiemy dlaczego. Na pewno nie dla tego, że wstydzimy się naszych barw, nie dlatego, że wstydzimy się być identyfikowani jako Polacy. Pływam po Adriatyku i zawsze mam pod salingim biało-czerwoną. Tak samo często widuję jachty z polskimi załogami z banderą pod salingiem. To, że to robimy, oznacza, że nie chcemy być bezimienni, chcemy być identyfikowani, jesteśmy dumni że jesteśmy z Polski. Bo jak inaczej to nazwać, jeżeli nie ma żadnego wymogu nakazujacego wieszania biało-czerwonej w takiej sytucaji, a jednak ją wieszamy? To co napiszę jest zapewne truizmem, ale z taka samą dumą wieszaliby biało-czerwoną własciciele jachtów stojacych w naszych portach zamiast szwedzkiej, czy belgijskiej, czy jeszcze innej. Ale tego nie robią. A własciwie nie mogą robić. Bo z jednej strony duma i godność narodowa, a z drugiej strony duma i godność każdego z nas jako człowieka. I to jest ten dylemat. Czy podążać w kierunku dumy narodowej, a tym samym w naszych chorych realiach odzierac się z dumy własnej? Bo czymże innym jak nie rezygnacją z własnej dumy i godności jest naginanie karku pod durnymi wymogami a to PZŻ (w właściwie ambicjom kilkunastu działaczy), a to pod chorym prawem stanowionym przez ludzi nie mających pojęcia o tym co robia, a to pod widzimisię wszelkiej maści urzędników, począwszy od bosmana w porcie? Ja też wybrałbym obcą banderę.
Niestey mam poważne obawy, że zamiast redukcji durnoty, czyli przyczyny zła jakim jest racjonalne działąnie polegające na omijaniu złego prawa, rozpocznie się spirala kolejnych zakazów i ograniczeń. Zamykanie furtek i łatanie dziur w płocie, zamiast rozebranie płotu, podobnie jak to ma miejsce w naszym prawie podatkowym.
Smutne jest to, że działania tych kilkanastu osób powodują de facto obniżenie rangi jednej z najbardziej cennych rzeczyw dla kazdego narodu - bandery narodowej. Ja wiem, że to się zmieni, prawa natury są nieubłagane. Ci ludzie odejdą. Ale to nie pozostanie bez wpływu na kolejne pokolenie.
A teraz to co, Zbyszka gorszy (tak zrozumiałem), czyli noszenie bandery biało-czerwonej z orłem na śródlądziu. Mam inne zdanie (jak widac nie zawsze się zgadzamy). To co przed laty ustalono, wcale nie musi przystawać do czasów obecnych. Nie musi to być niepodważalną regułą. Czy istnieją jakieś racjonalne, wspólczesne przesłanki utrzymywania tego przepisu? Panta rhei, nawet w uważanej za wyjątkowo konserwatywnej flocie brytyjskiej pozwolono wznosić toasty na siedząco, jak uznano, że jest to racjonalne.
Pozdrawiam
Mariusz
Mariusz napisał:
"A teraz to co, Zbyszka gorszy (tak zrozumiałem), czyli noszenie bandery biało-czerwonej z orłem na śródlądziu. Mam inne zdanie (jak widac nie zawsze się zgadzamy). To co przed laty ustalono, wcale nie musi przystawać do czasów obecnych. Nie musi to być niepodważalną regułą. Czy istnieją jakieś racjonalne, wspólczesne przesłanki utrzymywania tego przepisu? Panta rhei, nawet w uważanej za wyjątkowo konserwatywnej flocie brytyjskiej pozwolono wznosić toasty na siedząco, jak uznano, że jest to racjonalne. "
Dołożyłem wielu starań aby za wszelką cenę uniknąć pokazania co ja sam o tym myślę. Gdybym tak zrobił, dyskusja potoczyłaby się w niewłaściwym kierunku. Wyjaśnia to mój komentarz, kiedy zorientowałem się, że jednak nie udało mi się uniknąć dwuznaczności. Wyjaśniam, źle zrozumiałeś.
Podałem przykład noszenia morskiej bandery na śródlądziu jako przykład , z jednej strony, ewidentnego naruszania obowiazujących przepisów ( dla legalistów jest to jednak problem) a z drugiej strony nieprzystawania ich do życia.
Niechlubny przykład dają tu władze. Na limuzynie Prezydenta wywieszono kiedyś odwrotnie proporczyk a zaledwie kilka dni temu, F-16 , przygotowany do uroczystości chrztu przez Panią Prezydentową, miał znowu odwrotnie namalowaną szachownicę. Jak się to ma do Orionka na Bajorku, niosącego morską banderę na achterpiku?! Ale problem istnieje, choć ze strony władzy to lekceważenie a ze strony żeglarzy upodobanie do lepiej się prezentującej bandery morskiej. To bardziej rozumiem od szprycbud na śródlądziu.
dyskutujcie dalej
Zbigniew Klimczak
>zaledwie kilka dni temu, F-16 , przygotowany do uroczystości chrztu przez Panią Prezydentową, miał >znowu odwrotnie namalowaną szachownicę.
Szachownica była dobrze namalowana. Dd 1993 roku mamy nowy wzóe szachownicy.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Szachownica_lotnicza
Tomasz Chrześcijanek (CHUDY)
O, cholera! dzięki za informację i przepraszam za mój brak doinformowania. Jako fanatyk, kiedyś, lotnictwa- nawet próbowałem szybownictwa, mam Polskę Skrzydlatą, nawet 1. numer ze stycznia 1946 r. A tam, na samolocie "S-1" konstrukcji por. Eugeniusza Stankiewicza ( mój wujek był współkonstruktorem), jest taka szachownica o jakiej pisałem. Biorąc logicznie, wprowadzona zmiana jest poprawna, bo pierwszy jest kolor biały.
jeszcze raz dzięki za wyprowadzenie mnie z błędu.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Na podstawie nieporozumienia odnośnie szachownicy - mamy piękny przykład umowności wszelkich znaków i symboli: Przez kilkadziesiąt lat było jakośtam, ale utrwaliła to tradycja... w 1993 roku uznano, że to nie całkiem zgodne z heraldyką (to taki kolejny zbiór umowny) i zmieniono na inaczej (podobno teraz jest dobrze...). Gdybyśmy pokazali taką "prawidłową" szachownicę przedwojennemu (i wojennemu) pilotowi, to zareagowałby podobnie jak Zbyszek Klimczak!!!
:-)
Robert
PS: Czy odwrócona nieprawidlowo - tradycyjna szachownica sugerowała może, że nasze samoloty latają do tyłu? Czy może myliły się z samolotami Monako i indonezji - jak nasza flaga powieszona "do góry nogami"???? ;-)))
Bo to już było trochę roboty...
Pozdrowienia, Piotr Salecki
Nie gniewaj się Andrzeju ale odezwałeś się z wrażliwością typową dla prawników. Już wiem jakie uczucia u Ciebie dominują. Oczywiście, w żadnym wypadku nie podwazam tego co napisałeś. Mrozi zimny, wyrachowany, prawniczy żargon. Żeglarstwo, w jego każdym aspekcie jest romantyczne. Wykładnia prawna dobra jest w rozprawach przed Izbami Morskimi.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Żeglarstwo, w jego każdym aspekcie jest romantyczne.
Ja jestem romantycznym realistą - stąpam twardo 10cm nad ziemią.
Hasip
PS. Imputować uczucia - to dośc rysykowne stanowisko.
Oj, Andrzeju!
Znamy się jak Łyse konie( z polemiki), mimo tego, że tylko ja jestem łysy. Nie udawaj, ze nie rozumiesz o co mi chodzi. Chcę zapobiec uciekaniu od polskiej bandery. Zbieram opinie a Twoja po prostu idzie w kierunku, że to zgodne z prawem, bo nikt nikogo nie morduje w wojnie. Może napiszesz coś, co podeprze nas we władzach, że takie prawo,które powoduje ucieczkę od polskiej bandery jest działaniem antypolskim, szkodliwym. Uniknijmy losów bandery floty handlowej już teraz a nie za 20 lat. Czy tak trudno zrozumieć moje intencje. Apelowałeś kiedyś aby, bez względu na pewne różnice zdań, popierać walkę PFŻ i czyniłem to z pełnym przekonaniem, dla dobra sprawy. Twoja prawna ekspertyza, jakby nie była słuszna, idzie w poprzek moim zamiarom. Proponuję ten wątek jednak wygasić, bo nie prowadzi do nikąd.
Zbigniew Klimczak
Rejestracja pod bandera innego kraju poza elementem ekonomicznym i pragmatycznym ma także podtekst "polityczny". Jest niebagatelnym argumentem za liberalizacją przepisów dotyczących jachtów. Argument dość "mocny" - daje adresatom do zrozumienia, że krzywdy już nam zrobić nie mogą, a jedynie się ośmieszają. Obecnie pracuję nad innym projektem, lecz niezadługo powrócę do tego tematu (tematu bander) - kompleksowo.
Hasip
PS. Mi chodziło o to, że moja "granica" przebiega tam gdzie wystąpi zagrożenie bytu państwowego. Jeśli takowego nie ma, to wieszanie "obcych" barw nie jest moralnie złe. W dodatku pojawia się jeszcze jeden niebagatelny "problem" (zjawisko) - wraz ze wzmorzona migracją Polaków i innych nacji wzrasta ilośc małżeństw dwunarodowych. Która bandera wtedy jest ta "bardziej niż druga"? Męża, żony, a może dziecka wychowanego w innym kraju?
w którym miejscu stwierdziłem, że ...wieszanie "obcych" barw jest moralnie złe." ?Reszta mi się podoba.
Zbigniew Klimczak
Nie twierdziłeś tak, ale spotkałem się już z takim zarzutem. Ty podeszłeś do zagadnienia "nostalgicznie", ja też "czuję miętę" do naszej bandery, dlatego dążę do zmiany przepisów tak aby nie trzeba było wieszać bandery innego kraju. W przeciwnym wypadku, poprzestałbym na rejestracji łódki pod inną banderą :)))
Hasip
w takim razie, jak chcesz ( odpisz na mój adres) prześlę Ci to co opracuję na podstawie tej dyskusji.
Podaj też ew. rozdzielnik.
Zbigniew Klimczak
Prosiłeś Don Jorge o zadanie Ci pytania:
Jakiej z bander nie chciałbyś podnieść na swoim jachcie??? Napisałeś ,że chodzi o trzy...
Domyślam się, że jedną z nich jest bandera ZSRR, ale to już historia, więc pytam o aktualne.
Jedną z tanich bander, której nie chciałbym nosić jest bandera Liberii - piękna nazwa, bo pochodzi wszak od słowa "wolność" tyle, że po łacinie... ale została zhańbiona tysiącami mordów na niewinnej ludności podczas długich wojen domowych trapiących ten kraj...
No więc o jakie bandery Ci chodziło i czy uzasadnisz to szczegółowo???
Robert
Nie wiem jakiej bandery nie podniósłby Jerzy. Wiem jakiej nie podniósłby mój ojciec i dziad - Rosyjska, Ukraińska, Niemiecka.
Hasip
Hasip napisał:
"Nie wiem jakiej bandery nie podniósłby Jerzy. Wiem jakiej nie podniósłby mój ojciec i dziad - Rosyjska, Ukraińska, Niemiecka"
Swojego ojca o to nie pytałem (jakiej bandery by nie podniósł), bo nie mieliśmy wtedy tego problemu... znam ludzi, którzy dorzucili by do hasipowej listy jeszcze litewską i czeską, a nawet słowacką (!) i może białoruską... , ale jak pisałem dziś powinniśmy unikać historycznych resentymentów, bo czasy się zmieniły i (z wyjątkiem przywołanych przez Hasipa Rosji i Ukrainy) jesteśmy przecież w Zjednoczonej Europie (ale łatwiej nam by było podnieść pewnie banderę Portugalii czy Hiszpanii niż...). Podobno Polacy w UE mają opinię ksenofobów...
Robert
Ryszard Sobkowski napisał:
"Dezety przeszły wszystkie niezbędne inspekcje, łącznie z próbą zatapiania (którą przeszły pomyślnie) wszystko to stwierdzone protokołem Inspektora Nadzoru Technicznego PZŻ.". O ile dobrze pamiętam, "komisyjnie topiono" również kilka innych łódek... Sa więc tacy inspektorzy."
... no i ja się im nie dziwię, bo taki inspektor (czego bym sobie o nich nie pomyślał) stawiając swą pieczęć i podpisując protokół bierze na siebie odpowiedzialność za owo protokolarne dopuszczenie do żeglugi... Zapewne są i tacy, którzy dadzą się skorumpować, ale myślę, że większość będzie się starała być w zgodzie z przepisami. Gdyby dopuszczony przez inspektora jacht zatonął, bo by miał za małą pojemność komór ten inspektor "beknąłby" za to ostro! - więc się boi... o utratę posady, odpowiedzialności karnej itd...
Robert
PS: wolę jednak urzędników uczciwych od skorumpowanych, ale chciałbym aby przepisy były zgodne ze standardami np. Szwecji...
...a miało być o banderze....
O tym, jak nas (to jest miłośników i aktywnych uczestników morskich wypraw pod żaglami) boli rzeczywistość uprawiania żeglarstwa morskiego pod polską banderą wiemy _WYŁĄCZNIE_ w naszym środowisku. Powiem wręcz - kisimy się w tym naszym bólu i bezsilnej złości. Jakoś, takoś się dzieje, że nie sposób wykonać choćby kroczku w stronę normalności, vide - dyskusje na posiedzeniach Komisji Sportu przed uchwaleniem sławetnej "Ustawy.." . Jawne kpiny, pożal się Boże, ekspertów, z rzeczywistości i zdrowego rozsądku (jacht długości 5-6 m ma wg tych "ekspertów" ważyć 5 ton) nie zainteresowały, tzw "opinii publicznej" w najmniejszym stopniu. Pojawiają się natomiast artykuły, niby to diagnozujące polskie żeglarstwo ("Polska zaplątana w żagle" Krzysztofa Olejnika w numerze 36/2006 "Newsweek Polska"). Taki styl dziennikarstwa pamiętam z czasów niesławnej pamięci samobójcy (?), sekretarza od spraw propagandy PZPR - Łukaszewicza. Przemilczanie, przemilczanie, przemilczanie, a na dodatek brak rzeczowej prezentacji stanu zastanego, brak prezentacji kluczowych opinii, niekoniecznie przeciwstawnych. Poza tym przedstawianie skutków jako przyczyn, czyli odwracanie przysłowiowego kota ogonem, rozwlekanie i wałkowanie spraw całkowicie nieistotnych, a w dodatku jakość procesu wnioskowania na poziomie 8-mio letniego Bubusia, który "bardzo lubi wypowiadać się o żeglarstwie, bo już umie czytać" . (Niniejszym proszę o wybaczenie osób noszących piękne imię Dariusz). Trudno mi dać wiarę, iż autor rzeczywiście reprezentuje taki poziom warsztatu dziennikarskiego i nie wie co się dzieje. Czyli - artykuł powstał na konkretne zamówienie i w celu poświadczenia nieprawdy. A może bardziej w celu "zamącenia ludziom w łbie". W mętnej wodzie lepiej się ryby łapie. A tak na marginesie - autorowi podesłałem e-mailem moją opinię o jego artykule. Nawet się nie zakrztusił , że coś takowego otrzymał ;-).
A teraz z innej beczki. Sam wielokrotnie próbowałem zainteresować dziennikarzy (sportowych i społecznych, radiowych i telewizyjnych) "...problemami ludzi nie mogących za _WŁASNE_ pieniądze wypoczywać, tak jak lubią...". Na początku rozmowy w ogóle nie wspominałem, że sprawa dotyczy żeglarstwa ;-)). I właśnie wtedy miałem odczucie, że moi rozmówcy byli więcej niż zainteresowani - czuli tzw. "nośność tematu", bastion komuszej mentalności istnieje tam, gdzie najprędzej powinien zniknąć! Gdy wyjawiałem, że mówię o rzeczywistości uprawiania żeglarstwa przyjemnościowego - rozmówcy milkli, sztywnieli. Dawali mi wręcz do zrozumienia, że ze mną na ten temat w ogóle nie rozmawiali i widzą mnie po raz pierwszy. Jedna osoba nie wytrzymała nerwowo i dość opryskliwie oznajmiła, że po to są "Żagle", aby tam zawracać d... takimi sprawami. Jeśli rozważyć, ile osób czyta "Żagle" a ile osób czyta dzienniki wysokonakładowe, słucha radia, takoż ogląda telewizję, to takie zachowanie dziennikarzy zdradza, iż dostali oni pouczenie, aby nękające polskich żeglarzy problemy, a w zasadzie przyczyny i osoby odpowiedzialne za taki stan rzeczy - w miarę możliwości ukryć starannie przed świadomością nie tylko szarego człowieka, który żeglarzem nie jest i lubi w ramach wypoczynku golnąć cztery piwa w czasie transmisji meczu piłkarskiego Bundesligi, ale przed całym polskim społeczeństwem.
I jeszcze jedno. Uważam, że doskonale widoczna obojętność tzw. czynników państwowych i "związuniowych" na zjawisko ucieczki polskich żeglarzy pod "znośniejsze" bandery, wcale to, a wcale nie jest przypadkowa. Tym sposobem minie może kilkanaście, może kilkadziesiąt lat i nikt nie będzie pamiętał, że była bandera polska. Wszak znikła bandera polska z floty handlowej i rybackiej. Coraz częściej słychać "naukawe" opinie w stylu: A poza tym - czy Polska kiedykolwiek nad Bałtykiem potrafiła prowadzić sensowną gospodarkę i politykę? Przecież tam od zawsze był to _NASZ_ Heimat, kiedyś byli to rycerze Domu Niemieckiego i Kawalerowie Mieczowi, a od końca XVIII wieku wzorowe Królestwo Pruskie wspaniałego Fryca II.
Całkowite wymazanie polskiej flagi z mórz świata (oczywiście, oczywiście - nie za prędko, bo verfluchte Polacken mogliby another riot machen) było chyba jednym z warunków popierania kandydatury państwa polskiego do tzw. Zjednoczonej Europy. Tak zostaliśmy przehandlowani.
Ale ja wiem, że prawa Murphy-ego działają! Zwłaszcza te: -Ty nie wierz w cuda, ty na nich polegaj! ;-))
Pzdr!
P.S. Zapewne zostanie mi postawiony zarzut promowania "spiskowej teorii dziejów". :-D.
Otóż to, na dzieje składają się losy kilku pokoleń. Conajmniej.
Myślałem, że będę polemizował ;-)... ale muszę się ze wszystkim zgodzić :-(
Jacek Przepióra napisał o tym co nas wszystkich (za wyjatkiem anonimowych czytaczy z pezetżeta i ministerstwa od fikołków) boli, ale "waaadza" ma to wszystko głęboko w d....użym poważaniu :-(
Robert
Maciek\"S"Kotas napisał:
"szczerze mówiac wolałbym pływac pod biało-czerwoną, ale... No włąsnie... ale w nosie ma rozsławianie i rozsławiajacych, ja zegluje bo mi to sprawia przyjemnosc, a moja Ojczyzna za wszelka cene chce mi to utrudnic, wiec niech sobie Panowie Posłowie i inne Kwachy, Kaczmarki, Kaczory, Stosia nosza biało-czerwona, ja jestem ich zdaniem na to za głupi zabyt nieodpowiedzialny. Wiec pływam pod bandera kraju któy uwaza za tak nie ejst."
Taaaaak.... czasy się zmieniły, bo jak kiedyś pisał Andrzej Bohomolec i inni, a cytowano go w tym okienku, żeglarstwo to było właśnie rozsławianie biało-czerwonej, ktora wtedy dopiero co pojawiła się na Bałtyku i innych morzach...
Maciek ma rację! Pływamy dla przyjemności, a władza za wszelką cenę chce nas tego prawa pozbawić/utrudnić/"ogolić", więc uciekamy pod obce bandery, które stają się... NASZYMI !!!
Robert
W stosunku do Szwecji mamy pięć portów na krzyż ale za to trzy Urzędy Morskie które, żeby było śmieszniej nie potrafią dogadać się ze sobą... Wpływając jachtem do polskiego portu trzeba przez UKF opowiadać nieomal historie jednostki, ile osób, port wyjścia a kto jest prowadzącym a kto armatorem za rok może będą się pytać o numer kołnierzyka prowadzącego:-((( Coraz mniej kutrów pływa to bosmani się nudzą...
Osobna sprawa to "przeglądy", tak, tak... ten cudzysłów jest uprawniony, przecież wszyscy wiemy jak one wyglądają. Płacimy haracz bo tak to trzeba nazwać...
Ech... jak to napisał jeden z kolegów, że trochę mu głupio gdy musi salutować pomnik na Westerplatte szwedzką banderą. Ale gra się tak jak przeciwnik pozwala, to nie przejęzyczenie właśnie _przeciwnik_
"Dłubie sobie przy swojej łódce i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że na flagsztoku będzie miała "obcą" banderę."
.... wyjdzie na to, że moja też....
Robert :-(
No i nie dowiedzielismy się jeszcze jakiej bandery nie podniesie Don Jorge na swoim jachcie...
Pozwolę więc sobie rozwinąć swoją własną listę państw, pod których banderę na pewno nie ucieknę (wszystkie są współczesne i z żadnym z nich nie mamy wspólnej granicy - czyli bez resentymentów i uprzedzeń):
Robert
Liberia? Jestes gorszy od slawnej francuskiej biurokracji i nie jest to komplement! Kiedys przez miesiac gnebilem tybylcze ( dla Ciebie tambylcze) wladze o zarejestrowanie lodki; Rzecz nie mozliwa dla cudzoziemca i Prawo nie wiedzialo co ze mna zrobic, bo przeciez nie mozna bylo zabronic mi posiadania jachtu. Po fiasku kilku prob kompromisu ( osoba podstawiona, lodka na spolke z moim udzialem w 49%-ach etc) zaproponowano mi w koncu udanie sie w tej sprawie do konsulatu ktoregos z panstw "taniej bandery". Pan Urzednik byl na tyle uprzejmy, ze sporzadzil mi liste - byla tam Liberia, Panama, Jersey i wiele innych egzotycznych kraikow.
Lukasz
Tomku! napisałeś:
"Liberia? Jestes gorszy od slawnej francuskiej biurokracji i nie jest to komplement!"
W jednym z poprzednich postów napisałem dlaczego nie będę rejestrował się w Liberii (tej w Afryce, a nie tej na lokaju!):
"Jedną z tanich bander, której nie chciałbym nosić jest bandera Liberii - piękna nazwa, bo pochodzi wszak od słowa "wolność" tyle, że po łacinie... ale została zhańbiona tysiącami mordów na niewinnej ludności podczas długich wojen domowych trapiących ten kraj..."
Wolę już Vanuatu, Panamę (pomimo junty), Jersey (bo bliżej)....
...a za tę obelgę (porównanie do francuskiej biurokracji - tfu!) jeszcze mnie popamiętasz!
Robert
PS: ;-)))
Sorry i odszczekuje uroczyscie: Jestes NIEgorszy od biurokracji francuskiej : ))
Lukasz
Szwedzka bandera na rufie "Lotty" to dla mnie duży dyskomfort. Pływam jednak pod taka banderą, ponieważ nie odpowiada mi sytuacja, w której urzędnik może decydować gdzie i z kim mogę pływać moim własnym jachtem. Możliwośc zatrzymania jachtu w porcie przez bosmana, pod
byle pretekstem związanym z wyposażeniem, czy składem załogi, jest upokarzająca. Nie chcę kłamać fikcyjnie odprawiając się do Sassnitz, gdy płynę na Bornholm. Nie chcę pływać wbrew przepisom, zarówno z przyczyn pryncypialnych, jak i praktycznych - takich jak choćby utrata
ubezpieczenia.
Kompletując wyposażenie jachtu chcę się kierować własną wiedzą, wyczuciem i radami mądrych ludzi, dostosowując to wyposażenie do rodzaju żeglugi oraz akwenu, znajdując kompromis między potrzebami, a możliwościami finansowymi. Nie chcę podejmować decyzji sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem - kupować niepotrzebnych gadżetów, których jedyną zaletą jest posiadanie określonego certyfikatu.
Nie chcę wreszcie finansować PZŻ. Ustalone na rozsądnym poziomie opłaty rejestracyjne (nie mylić z przeglądami!) nie budziłyby mojego sprzeciwu, gdyby zasilały kasę państwową, a nie budżet zrzeszenia, które w moim głębokim przekonaniu, prowadzi działalność szkodliwą dla żeglarstwa w Polsce.
Decydując się na obcą banderę wybieram mniejsze zło. Jednocześnie, poprzez ten wybór wyrażam swój brak akceptacji dla panującego systemu i mam nadzieję, że w minimalnym choć
stopniu przyczyniam się do jego zmiany w przyszłości.
Choć, jak mówię pieniądze nie są w tej sprawie najważniejsze, pozwolę sobie jednak sprostować informację zawartą w tekście inicjującym tę dyskusję. Jeśli chodzi o Belgię, to ze wspomnianych 350 euro, koszt ważnej 5 lat rejestracji to tylko około 50 euro. Reszta, 300 euro, to prowizja francuskiej firmy, która ułatwia załatwienie rejestracji obcokrojowcom, głownie Francuzom, ostatnio również Polakom.
Marcin Palacz
Marcinie,
dzięki za informację i sprostowanie tego cennika. Tabela na którą patrzyłem nie wyróżniała tych kwot. Ale chętny musi jednak tyle zapłacić.
czekałem na takie jak Twoje słowa, czyli, ze nie chodzi o pieniądze. To ważne i wiem, że wielu poprzedników tez tak myśli ale Ty to wyartykułowałeś. Dyskusja się wyczerpuje, czas siadać do roboty. Jeśli Koledzy macie jakieś jeszcze argumenty, przykłady, proszę piszcie bezposrednio do mnie. Kliknąłem, że adres ma byc widoczny na stronie ale nie wiem czy to działa, więc podaję:
zbigniew.klimczak@gmail.com
Jak niektórzy kiedyś mi zarzucili, że ja tylko piszę, to jest to prawdą. To jakoś lepiej lub gorzej potrafię i tylko to mogę robić dla sprawy liberalizacji przepisów. Tym razem też to uczynię. Zebrane materiały, emocjonalne, podające motywy często bolesnych decyzji, może wspomogą prawne argumenty innych walczących. Księgę, Chyba "Czarną" otrzymają zainteresowani i postaram się zainteresować media. Marne szanse ale może właśnie ten emocjonalny ładunek Waszych wypowiedzi skłoni ich do podjęcia tematu związku PZŻ " Pęta Załóżmy Żeglarzom". Równocześnie proszę, jeśli ktoś nie życzy sobie być zacytowanym w tym opracowaniu, o wiadomość .
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
ps: mam nadzieję, że Don Jorge" zabezpieczy "podanie tego do wiadomości
Marcin, ubiegłeś mnie w napisaniu tego, co zamierzałem dodać do swoich wypowiedzi. Dziękuję - mam satysfakcję, że inni myślą podobnie. I to zawdzięczamy temu forum.
Edward Zając
Szanowni Koledzy,
z braku adresów zmuszony jestem dać na stronę tak duży tekst. Waszą dyskusję pozwoliłem sobie poprzedzić poniższym wstępem. Czy podawać je podpisane, skonsultowałem z Jerzym Kulińskim. Powiedział, że zdecydowanie tak, co było zgodne też z moim przekonaniem. Jeśli ktoś jest przeciwnego zdania, wycofam wypowiedź ( adres widoczny). Całość oprawiona w okładkę i poprzedzona pismem towarzyszącym, skieruję do redakcji: Polityka, Wprost, Newsweek, Dziennik, Rzeczpospolita i TVN, TVN24 oraz Polsat. Nie ma żadnej gwarancji, że temat podejmą ale trzymajmy kciuki.
Jeśli ktoś chce poznać tekst tego pisma, niech napisze a prześlę.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
MOTTO: rozmawia dwóch polskich żeglarzy
pierwszy:
Na polskich wodach pojawi się kolejny jacht z polska załogą , pod obcą banderą.
To jest nienormalne!!!
drugi:
Niestety to zaczyna być normalne. Ostatnio na imprezach które robię co najmniej połowa jednostek nosi obce bandery.
Wstęp
Ta rozmowa jest jak najbardziej autentyczna i w sposób lapidarny oddaje w pełni sytuację w polskim żeglarstwie rekreacyjnym (przyjemnościowym). Przy okazji kolejnej rocznicy Odzyskania Niepodległości podjąłem temat Biało - Czerwonej na polskich jachtach, na jednej z najbardziej liczących się żeglarskich stron internetowych, weterana walki o liberalizację przepisów, Jerzego Kulińskiego. W polskim Sejmie, Ministerstwie Sportu, Polskim Związku Żeglarskim i jeden Neptun wie gdzie jeszcze, leżą setki pism, protestów, projektów, których celem jest zniesienie pęt rodem z ustroju totalitarnego, nakładanych na polskich żeglarzy, żeglujących na własnych jachtach, za własne pieniądze i na własną odpowiedzialność. Słowem tego, co w dowolnym przekładzie, w nowoczesnym świecie, nazywa się żeglarstwem przyjemnościowym. Nie jest zadaniem tego wystąpienia wyręczanie moich kolegów - prawników w przytaczaniu powodów stanu, gdzie Związek, poprzez swoje kluby zrzeszający około 40 tys. żeglarzy, decyduje o losach około miliona żeglarzy rekreacyjnych. Decyzje te przekładają się na wzrost kosztów tego wypoczynku a pieniądze zasilają kasę Związku, piętrzenie zbędnych przeszkód, o pojawiających się patologiach nie wspominając. Jeśli dodamy do tego działalność Urzędów Morskich i ich twórczość legislacyjną, wiemy już dlaczego żeglarze uciekają pod inne, cywilizowane bandery, nasze porty bałtyckie są puste, w odróżnieniu od naszych sąsiadów. Osady rybackie, upadłe wskutek znanych przyczyn, tak na Bałtyku jak i na Zalewach, szczególnie na Zalewie Wiślanym, zamiast przemieniać się w nowoczesne mariny służące żeglarzom a mieszkańcom dające pracę i dochody, dalej upadają. PZŻ i Ministerstwo Sportu liberalizują przepisy, pozwalając na żeglowanie na jachcie do 5 m długości bez patentu a przecież każdy żeglarz wie, że na Śniardwach lepiej znaleźć się w czasie trudnych warunków na jachcie zdecydowanie większym. PZŻ łagodzi przepisy w żegludze przybrzeżnej a przecież każdy żeglarz wie, że jak sztormi, to brzeg jest jego wrogiem. Urzędy Morskie, aż 3 na polskim wybrzeżu, każdy inaczej interpretuje przepisy, rujnuje żeglarzy wykazami obowiązującego wyposażenia, często niepotrzebnego a nawet mają prawo ustalania ilości załogi i osób z stosownymi patentami, w zależności od wielkości jachtu. Na świecie ( tym lepszym) widuję dwoje 60-70. latków na jachcie 11-12 m spędzającym błogi wypoczynek i nawet przez myśl im nie przyjdzie, że jest kraj, gdzie taki jacht musi obsługiwać minimum trzy osoby, w tym dwie z patentami. Oto krajobraz bzdurnego świata, jaki zafundowała żeglarzom władza.
Z takim porządkiem możemy równać się tylko z Rosją, ponieważ tak ”morski” kraj jak Białoruś podpisał konwencje 14 i 44 Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ. Rezolucje cywilizujące przepisy żeglarskie, ogólnie mówiąc.
Nadzieje polskich żeglarzy, że po przystąpieniu Polski do UE, ta Unia przyjdzie też do nich, spełzły na niczym. W tamtych krajach związki żeglarskie działają w myśl maksymy: żeglarzu, co jeszcze możemy dla ciebie zrobić. „Nasz” związek nastawił się wyłącznie, jeśli chodzi o żeglarstwo przyjemnościowe, na działanie: żeglarzu, gdzie by cię tu jeszcze oskubać! Urzędy Morskie działają w myśl zasady, że jacht to statek, więc musi spełniać wszystkie wymogi przystające 100. tysiącznikowi. Ludziom kibicującym tym chętkom, pożal się Boże, teoretykom, śni się wprowadzenie regulaminu służby wachtowej, już nie w wykonaniu marynarki handlowej ale wojennej! To nie żart ( patrz materiały jednej z Konferencji Morskich). Tymczasem jacht to nie statek a żeglarstwo przyjemnościowe to nie sport, bo tym powinien się w zasadzie zajmować Związek. Wtedy może będzie „Polskim Związkiem Żeglarskim „ a nie jak teraz, ”Pęta Załóżmy Żeglarzom”.
Pełne ujemne skutki tej sytuacji i bezprawność takich poczynań w demokratycznym państwie pokazują inne dokumenty, głównie opracowania prawnicze Polskiej Federacji Żeglarskiej w związku z pracami nowelizacyjnymi w sejmie. Skutkiem o charakterze emocjonalnym, traumatycznym dla wielu żeglarzy jest ucieczka spod polskiej bandery. W dalszej części wypowiedzi żeglarzy w wywołanej przeze mnie dyskusji. Może one bardziej przemówią do sumień i wyobraźni decydentów. Przed kilkunastu laty nastąpił exodus pod inne bandery polskiej floty handlowej. Dzisiaj, jak donosi prasa, ministerstwo Gospodarki Morskiej… zastanawia się nad sposobami likwidacji przyczyn tego exodusu.
Czy nie jest nakazem chwili, jeśli chodzi o polski jachting i naszą dumę narodową, postawienie kresu ucieczce polskich żeglarzy od Biało-Czerwonej?! Oddaję głos żeglarzom.
Pełny tekst wprowadzenia i dyskusji na:
http://www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=216&st=0&fload=1
Będę trzymał kciuki, ale obawiam się, że nie na wiele się to zda,....
...bo przecież nie od dzisiaj wiadomo, że media interesują się wyłącznie sensacją. Taki PZŻ, czy Urząd Morski, czy inne, równie ważne "ciało wagi państwowej" mogłoby przytoczyć prasie kilka wypadków z udziałem jachtów, a wtedy temat dotarłby do prasy i telewizji, bo codzienne setki najstraszliwszych wypadków drogowych nikogo już przecież "nie ruszają"....
Robert
Właśnie dostałem zza morza dwie bandery z żółtym krzyżem....
Mam do wyboru: albo od przyszłego sezonu ta bandera na flaksztoku albo biało-czerwona ale tylko wtedy, jeżeli, jak w świecie cywilizowanym, nie będzie żadnych bzdurnych papierów, formalności, przeglądów, KB, inspektorów, itp .....
Czas jest do kwietnia.
Pzdr
Kocur
Smutny wybór - dobrze, że chociaż na taką ... Nie wierzę, aby do wiosny udało się wiele zmienić w przepisach. Tendencje są wyraźne - raczej dokręcanie śruby i likwidowanie luk prawnych ...
Czy mógłbyś na priv napisać coś więcej o sposobie zdobycia tej flagi? Co prawda ja pozostanę przy banderze zachodnich sąsiadów, ale sam temat bardzo mnie interesuje.
Edward Zając
redakcja@ziemiaustecka.pl
"Smutny wybór - dobrze, że chociaż na taką ..."
Myślę, że resentymenty dziś nie mają już sensu - niemiecka bandera może być równie dobra, czas leczy rany, a przecież w swoim czasie "potop szwedzki" był straszliwym kataklizmem dla naszego kraju... minęły lata i już traktujemy banderę szwedzką jako przyjazną. Myślę, że dla młodego pokolenia niemiecka bandera jest równie dobra.
Rzeczywiście "władcy" próbują raczej przykręcać śrubę...
W demokracji jest tak, że jeśli "władzuchna" się nie podoba, to przy najbliższych wyborach się ją zmienia, czemu dano wyraz podczas wyborów samorządowych - np. w naszej gminie dotychczasowy burmistrz związany z PISem otrzymał o około 50% głosów mniej niż kandydat z PO. Warto więc jednak z tej nauki wyciągnąć wnioski i głosować na tych, którzy te kretyńskie przepisy z naszego prawa usuną, ale ja nie wiem na kogo.... bo na razie wszyscy wprowadzają inne, nowe idiotyzmy...
Okazuje się, że bandera to dzisiaj tylko znaczek na rufie, który mówi gdzie łódkę zarejestrowano i ma coraz mniej znaczenia symbolicznego. Całe szczęśćie, że od prawnych idiotyzmów i restrykcji można uciec właśnie pod "obcą" ( to chyba już złe słowo - powinno być "inną"!!!) banderę... Poważnie rozważam to samo!
Robert