Projekt nowego, zunifikowanego ukazu administracji morskiej (korekta z 18 grudnia 2006) dotarła do zainteresowanych różnymi drogami. Jaką taktykę(i) przyjmą PFŻ, GFŻ, SAJ, BRYFOK, i SAMOSTER to się okaże, bo prawnicy nadal deliberują. Nie przeszkadza to osobom fizycznym, czyli po prostu poszczególonym żeglarzom przekazywać autorom projektów swoich uwag. Mają do tego prawo. Nie mam złudzen, co do reakcji i skutku - przynajmniej w tej chwili. Prędzej czy później trzeba będzie się jednak z takiej praktyki wytłumaczyć. Nasz przyjaciel Zbigniew Klimczak wysłał władzom swoja własną obywatelską opinię. Poczytajcie. Wytłuszczenia fragmentów - moje.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
______________
5 stycznia 2006 r
Szanowny Panie,
od wielu już lat czynnie uczestniczę w walce o rozsądną liberalizację przepisów żeglarskich w Polsce. Od początku stałem na stanowisku, w pewnym skrócie myślowym, że „jacht rekreacyjny” to nie statek a rekreacja to nie sport. Unormowanie sytuacji wymaga, po uwzględnieniu tego faktu, napisanie nie tylko nowej Ustawy ale i głębokich zmian w Kodeksie Morskim oraz w Zarządzeniach UM. Temat musi być rozwiązany kompleksowo. Rozumiem, że Ministerstwo Sportu nie może tego dokonać ale może przynajmniej na swoim podwórku zrobić krok w kierunku nowoczesnych rozwiązań. Niestety, już paragraf 1.1 w Rozdziale I przekreśla jakiekolwiek nadzieje na poprawę sytuacji. Chodzi mi o nieszczęsne zrównanie w traktowaniu jednostek rekreacyjnych i komercyjnych. Jeśli Rozporządzenie wychodzi z tego założenia to nie warto już zaglądać w dalsze paragrafy. Wszędzie , gdzie pływam, spotykam na jednostkach rekreacyjnych o długości nawet do 15 m, dwoje staruszków , którzy doskonale sobie radzą z obsługą swojego jachtu. Nie trzeba być prorokiem, żeby domyśleć się, że w dalszej części Rozporządzenia będzie mowa o obowiązkowej obsadzie jachtu. Potem wyposażenie itd. itp.
To podstawowy błąd w traktowaniu żeglugi przyjemnościowej, na własnym jachcie i za własne pieniądze. Albo Rozporządzenie obniżyło wymagania dla jachtów komercyjnych albo podciągnęło duże i zasadne wymogi dla jednostek komercyjnych, do jachtów rekreacyjnych. Należy tu sobie zdawać sprawę, że jacht z czarteru jest jachtem komercyjnym a nie rekreacyjnym. To główna wada, z której wynikają już inne wady zapisów.
Z poważaniem
Zbigniew Klimczak
stały współpracownik
Magazynu „Jachting”
ROZDZIAŁ I
PRZEPISY OGÓLNE
§ 1.1. Przepisy niniejszego zarządzenia stosuje się do statków o długości pomiarowej do 24m
zwanych dalej „jachtami”, niezaleśnie od ich typu i stosowanego napędu, sportowych,
rekreacyjnych i komercyjnych, których przeznaczenie zostało określone w dokumencie
rejestracyjnym.
___________________
Nie pozaostaje nic innego, jak tylko zarejestrować wszystkie polskie jachty w "Bambooktoo" albo innym pieknym miejscu i niech zarzadzają się sami... albo inaczej, zdecydowanie powiedzieć co o tym sądzimy!
Robert
Piszesz Jurku, jak gdybyś był przekonany o tym, że wystarczy udowodnić niezgodność z prawem, aby zmienić zarządzenia. Nie sądzę, aby to było takie proste. Zbyszek bardzo celnie przedstawił swoją opinię. Nawet nie wytykał błędów zarządzenia, uznając je za knot od samego początku. Prosta zależność - jeśli przyjmiemy błędne założenia, to cała reszta też jest pozbawiona sensu. Moja opinia sprowadza się do tego samego wniosku: nie dyskutujmy nad słusznością lub absurdem poszczególnych punktów zarządzenia, lecz wykazujmy jego absurdalność jako całości; jego niezgodność z prawem polskim i międzynarodowym.
Sądzę, że jest to zgodne z Twoim poglądem - nie próbujmy naprawiać zarządzenia, lecz odrzucajmy je jako całość, lub w części dotyczącej jachtów rekreacyjnych. Kilkadziesiąt takich opiniii też będzie miało swoją wymowę w dalszej walce o swobodne żeglarstwo. Musimy wytrącić argument, że osoby czy instytucje biorące udział w konsultacji zaakceptowały projekt nowego zarządzenia. Jeśli mamy poważnie traktować to, co piszemy na tym forum, to musimy dostarczyć naszym prawnikom argument, że znakomita większość konsultowanych negatywnie oceniła cały projekt. Chcieli konsultacji, to niech je mają!
Edward Zając
Edward napisał:
Piszesz Jurku, jak gdybyś był przekonany o tym, że wystarczy udowodnić niezgodność z prawem, aby zmienić zarządzenia.
Co prawda ze newsowego wstępu do pisma Zbigniewa Klimczaka chyba to nie wynika, ale na zdrowy rozum - tak być powinno w państwie rządzonym przez partię, która na prawo nazwą i bez przerwy się powołuje. Ale nie jestem naiwny i wiem, że tu nie o przestrzeganie prawa chodzi. PFŻ, GFŻ, SAJ, BRYFOK i SAMOSTER mają swoje plany działań. Nie czuję się kompetentnym do ich oceny, bo to są właśnie chwyty prawnicze, a ja prawnikiem nie jestem. Jako Prezes SAJ podpiszę to co przygotowywują nasi znawcy prawa.
Nie mniej doceniam też inicjatywy indywidualne i ucieszyłbym się bardzo, gdyby takich głosów protestu pojawiło się wiecej. I to kierowanych precezyjnie listami poleconymi do decydentów, czyli Dyrektorów Urzędów Morskich. Ja te głosy chętnie opublikuję w tym okienku.
Przy okazji pytanie - co za klon SAJ-u objawił się w rozdzielniku grudniowej wersji projektu?
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
Don Jorge - przepraszam. Moje uwagi skierowane były do Jurka Makieły. Uważał on, że nie warto wysyłać opini i trzeba "olać" konsultacje. Dlatego zareagowałem, nie adresując dokładnie treści.
Jeszcze raz ponawiam apel - wysyłajmy opinie zgodne z naszymi poglądami. Robert, Ciebie to też dotyczy. Idzie o wyrażenie opinii, że środowisko żeglarzy rekreacyjnych nie zgadza się z takim systemem, który obecnie obowiązuje, i który ma być utrwalony przez "nowe" zarządzenie. W ten sposób stajemy się partnerami, a nie kibicami. Powtarzam: chcieli konsultacji, niech ją mają! Grzecznie, ale stanowczo. I później zawsze będziemy mogli stwierdzić, że zarządzenie wydano wbrew wynikom konsultacji społecznych. Jeśli spór prawny oprze się o unijną biurokrację, ten fakt może mieć zasadnicze znaczenie.
Edward Zając
Bardzo mi się podobają twoje poglądy ,ale dlaczego się ograniczać do rekreacji tylko. Panowie ja bym konkretnie rozdzielił sport od rekreacji i poszedł dalej .Żeglarstwo turystyczne i Rekreacyjne .To wreszcie by dało miejsca pracy w tym kraju . [ jachty rejestrowane w starostwach i z normalnym przeglądem technicz spełniają wszystkie normy dlaczego kt oś ma zabierać moją kasę czy nie wystarczy jeszcze fiskus 1 patent nacały świat idziękuje tak to widzę . Chciałbym aby to wziąść pod uwagę , odnośnie tych wielu stowarzyszeń to możemy się pojednać długośćią jachtu 15m i silnik do 25km bez uprawnień
Swoją opinię wysłaną do UM w Słupsku zamieszczam poniżej. W poniedziałek mam umówione spotkanie - jestem nawet ciekaw argumentów osób przygotowujących to zarządzenie.
A co to "twórców polskiego prawa" obchodzi szczerze mówiąc? Czy mają jakiś interes osobisty w zatrzymaniu armatorów w ucieczce pod obce bandery? Pomyślą może nad następnym przepisem pozwalającym skubnąć finansowo samego obywatela pod obcą banderą...
Sytuacja w Polsce przypomina nieco I RP czasów końca... prywata, prywata i jeszcze raz prywata na urzędzie ,a co z krajem żywicielem, to "po nas choćby potop".Mentalnosć wciąż ta sama, narodowa i historyczna Piszę to nie jako jako obywatel sąsiedniego kraju ale smutny Europejczyk...
To smutne refleksje ale dają dobre naświetlenie stosunków także w naszym administracyjnym morsko - żeglarskim światku (UM,PZŻ itd).
Może rację ma jednak Robert Hoffmann,ze czas na zdecydowane działanie, a nie wieczne dyskusje ze śmiejacymi sie z nas i narzekajacymi na "niesfornych amatorów" oponentami z administracji i działaczy "zawodowców morskich" PZŻ ...:(((
Ten kraj nadal tkwiłby w objęciach "późnego kubańskiego socjalizmu" ,a z nim kilka innych krajów gdyby nie zdecydowane działania ,które zmusiły władze do "okragłego stołu".
Pytanie: Czy obecna władza żeglarska i administracja ma coś do stracenia aby zasiąść przymuszona do rokowań przy "żeglarskim okrągłym stole"?????
Będzie musiała jesli będą naciski (w konsekwencji działań oddolnych także i polityczne), ze strony tych 90 % żeglarzy poza PZŻ...
Inaczej "Żeglarska Kuba" będzie trwała do ostatnich emerytur obecnych decydentów...
Johann
Będzie musiała jesli będą naciski (w konsekwencji działań oddolnych także i polityczne), ze strony tych 90 % żeglarzy poza PZŻ...
Bardzo dobry pomysł. Pozostaje tylko przekonać tychże żeglarzy do wywarcia tych nacisków. Większość żaglarzy w naszym kraju to słodkowodni. Nie mają pojęcia co jest złe w istniejącym systemie, bo nigdy nie zetknęli się z innym. Myślę też, że większość z nich to żeglarze jedno- dwutygodniowi, klienci firm czarterowych. Mają już jakieś tam kwity, nie dotyczą ich rejestracje i w zasadzie to o co mają walczyć?
Johann Froese napisał: "Może rację ma jednak Robert Hoffmann,ze czas na zdecydowane działanie, a nie wieczne dyskusje ze śmiejacymi sie z nas i narzekajacymi na "niesfornych amatorów" oponentami z administracji i działaczy "zawodowców morskich" PZŻ ...:((("
Dzięki Johannie za poparcie (przynajmniej przez podanie tej watpliwości), bo wszystko co wyżej napisałeś właśnie widzę z "całą jaskrawością" nie od dzisiaj, ale ja robię za sfrustrowanego radykała i oszołoma. Mnie wszystko jedno, bo w moim zawodzie i tak wszyscy brani są za wariatów (nieszkodliwych!).
Przy okazji drobne sprostowanie: moje nazwisko pisze się przez jedno "n" na końcu, bo tak zapisano mojemu ojcu w metryce. Dzieciom tego samego ojca wpisywano prawidłowo "nn" lub nieprawidłowo "n", a robił to ówczesny urzędnik stanu cywilnego, czyli ksiądz (raz w parafii ewangelickiej, a innym znów razem w katolickiej) niedokładnie wypełniając swoje urzędowe obowiązki... a było to w II Rzeczypospolitej.
Pozdrawiam
Robert
Przy okazji pytanie - co za klon SAJ-u objawił się w rozdzielniku grudniowej wersji projektu?
Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych Komercyjno Sportowych - to pewnie kutry rybackie wożące wędkarzy na łowisko.
Co ciekawe UMy chcą się spotkać i rozmawiać jedynie z armatorami jachtów komercyjnych. Z armatorami jachtów rekreacyjnych nie zamierzają. Ciekawa postawa władzy - wszelka dyskusja jest bezcelowa?
Na podstawie delegacji zawartej w art. 48 ustawiy o adm. morskiej nie można wydac zarządzenia w tej materii. Nie można i już! Jakakolwiek dyskusja o treści dokumentu oznacza, że godzimy się na to, iż władza może działać bezprawnie! Oznacza, że urzędnik może coś sobie wymyślić i nastepnego dnia będziemy obowiązani do kupienia czegoś tak niezbędnego i ważnego, że jest dostępne jedynie w firmie "śfagra" urzędnika.
Don Jorge użył ciekawego porównania do łagodnego pieska zapędzonego do narożnika - a jakbyś postępował z wściekłym psem? Albo z takim, który jest już ze starości ślepy, głuchy i węch ma tak kiepski, ze gryzie swojego?
Hasip
Hasip napisał:
"Na podstawie delegacji zawartej w art. 48 ustawiy o adm. morskiej nie można wydac zarządzenia w tej materii. Nie można i już! Jakakolwiek dyskusja o treści dokumentu oznacza, że godzimy się na to, iż władza może działać bezprawnie! Oznacza, że urzędnik może coś sobie wymyślić i nastepnego dnia będziemy obowiązani do kupienia czegoś tak niezbędnego i ważnego, że jest dostępne jedynie w firmie "śfagra" urzędnika."
Moje pytanie: Czy mamy pozwalać na bezprawie??? Jak długo jeszcze??? Co można z tym zrobić? Do kogo skarżyć???
Robert Radykalny Oszołom
Jurku,
nie wytykam błędów w projekcie. To zadanie prawników. Ale stwierdzam prosty fakt, że coś, napisane w błędnym założeniu, nazwałem to preambułą, musi być odrzucone a priori. Żaden geniusz nic nie poprawi w akcie zbudowanym na złym, z gruntu fałszywym fundamencie. Wdawanie się w dyskusje z poszczególnymi paragrafami, kiedy fundament budowli jest do d..y, niczego nie zmieni. Najwyżej dodadzą więcej g...na do gliny. Cieszę się, że "Ziemia Ustecka" myśli tak samo. Jeśli to Zarządzenie rozpocznie się takim ustaleniem, nic już dalej nie może być nawet w przybliżeniu, nas satysfakcjonujące. Tylko zdecydowane odrzucenie Projektu, bez wdawania się w dyskusje na tematy szczegółowe, może przynieść sukces. I najważniejsze. Cokolwiek się ukaże z taką "preambułą" nadaje się do zaskarżenia.
pozdrawiam
Zbyszek klimczak
Dokładnie o to mi chodziło w mojej wypowiedzi...
"w walce o rozsądną liberalizację"
To konkretne sformułowanie w liście Z. Klimczaka absolutnie nie przypadło mi do gustu... To sugerowanie adresatowi listu, że nie chodzi o PRAWDZIWĄ liberalizacje, tylko o jej łagodniejszą odmianę, czyli "zamordyzm z ludzką twarzą". Liberalizacja, to liberalizacja i nie warto silic się na takie eufemizmy, bo adresaci tych listów chetnie to wykorzystają - Przecież nie chodzi o liberalizację, tylko o lekkie złagodzenie tego co jest. Nie jestem taki madry i dyplomatyczny, ale ja bym przywalił z grubej rury, że takie przepisy są wprost rodem ze stalinizmu i nie mają się nijak do standardów europejskich i cywilizowanego Świata, którego mamy ponoć byc częścią. Według mnie tak delikatne sformułowanie działa tylko na naszą szkodę, bo adresat się z nami w ogóle nie liczy i traktuje instrumentalnie.
Robert
No cóż, po pierwsze taki język był mi zawsze obcy, po drugie sztuką dyplomacji jest znajdowanie kompromisu. Taktyka "Nicea albo śmierć" chyba dostatecznie się skompromitowała. I na koniec, znawcy tematu, dawnych bojów i mojej osoby, wiedzą dlaczego reprezentuję "rozsądną" liberalizację. W wielkim skrócie odrzucam skrajności a opracowanie szczegółów pozostawiam prawnikom- żeglarzom.
Zapoznaj się z łaski swojej z zestawem przepisów obowiązujących w poszczególnych państwach, nawet Białorusi ( nie ma się co śmiać- oni już kilka lat temu podpisali Rezolucję 41 Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ(?) a Polska dotychczas nie. Jednak rozrzut ustaleń istnieje a więc jest miejsce na "rozsądek". Zwróć uwagę, że żyjemy w czasach, kiedy UE ustala nawet krzywiznę banana. Mój przyjaciel, śp. Jerzy Sydow, kapitan jachtowy, autor książek, publicysta, już w 1995 r. pisał w Żaglach, że jakiejś biurokracji unijnej , przy liberalizacji, nie unikniemy. Ja się od tego czasu z Nim zgadzam i też od dawna daję temu wyraz. Wróciłem do tematu w materiale "Testament Jerzego Sydowa" ale wybrano inną drogę. Jak sądzę, jesteś zwolennikiem totalnego bezpateńcia i masz do tego prawo. Nie dyktuj natomiast staremu człowiekowi, za jakim systemem ma się opowiadać i nie imputuj, że jakiejś sprawie wyrządzam szkodę. Wystarczające szkody wyrządził język, jaki kiedyś dominował w internecie, w czasie delikatnych sejmowych negocjacji, a za jakim się łaskawie opowiadasz.
z szacunkiem dla każdego poglądu
Zbigniew Klimczak
Tak! Wątpię w rozsądek tych "prawodawców" i w ich dobra wolę! Działają przeciwko normalności i wolności, a głaskanie ich niczgo nie daje. Moim zdaniem, jeśli nie dowiedzą się prawdy prosto z mostu, to będą nadal robić dokładnie to samo co robią czyli zamordyzm w stalinowskim stylu.
Tak! Jestem za nazywaniem rzeczy po imieniu - te przepisy godza w podstawowe wolności obywatelskie, są ubliżajace godności obywateli i traktują ich jak bezrozumne istoty.
Tak! Jestem za bezpatenciem, w myśl zasady, którą tu już przywolywano, że każdy rodzi się z pewnymi umiejetnościami (w tym prowadzenia żaglówki) i ma prawo być traktowany jak inteligentny i rozumny.
Nie znaczy, to , że jestem za anarchią, i b..., a za pozwoleniem obywatelom na decydowanie o swoim losie, bo uważam, że na to właśnie zasługują. Nie uważam społeczeństwa za motłoch , a za takich mają nas owi "legislatorzy". jestem za wprowadzeniem prawdziwejliberalizacji, która na pewno nie przerodzi się w bałagan.
Proponowane przepisy ubliżają nam jako ludziom inteligentnym i rozumnym i z tym traktowaniem powinno się zdecydowanie walczyć!
Nie można negocjować z kimś, kto traktuje nas instrumentalnie, negocjować mogą partnerzy na równych prawach, więc najpierw te prawa trzeba sobie wywalczyć.
Niczego Ci nie imputuję, tylko zwracam uwagę na, moim zdaniem, niewłaściwe i szkodliwe sformułowanie. Do jakiego języka w necie niby to ja namawiam?
Robert
Posłuchajcie starego człowieka, który w swym długim życiu często musiał negocjować.
Krótko - nie poniżaj rozmówcy, nie używaj dosadnych określeń, zrób miejce na które partner rozmów mógłby się wycofać z honorem. Nawet najłagodniejszy pies zapędzony drągiem do naroznika - rzuci sie na ciebie. Po ryknięciu "kłamiesz !" nie ma już rozmowy :-)
Trzeba być twardym, nieustępliwym i grzecznym
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Nie PONIŻAM ROZMÓWCY tylko nazywam po imieniu jego metody i wyniki "pracy"!!!! Zawsze dyskutuję AD REM, a nigdy AD PERSONAM !!!
To co proponują nam "legislatorzy" jest STALINOWSKIM ZAMORDYZMEM
Don Jorge! Wskaż mi proszę, w którym miejscu kogoś poniżyłem, czy komuś ubliżyłem???? !!!! ????
Robert
Drogi Robercie,
Ocena postawy administracji jako "stalinowski zamordyzm" (wg mojej subiektywnej opinii) zapewne nie skłoni partnera do rzeczowej wymiany argumentów i negocjacji Tak się definitywnie zrywa rozmowy. Ty się ze mną droczysz, bo przecież sam to dobrze wiesz :-) Nie podpuszczaj starego.
Żyj wiecznie !
Don Jorge
Don Jorge,
W tej oto chwili nie negocjuję z administracją, tylko polemizuję na Twoim forum, więc używam dosadnego określenia, aby podkreślić powagę sytuacji i zwrócić uwagę, abyśmy sami nie umniejszali wagi tego o co walczymy. Okreslenie "rozsadna liberalizacja" jest (IMHO) oczywistym eufemizmem zwracającym adresatowi uwagę, że o PRAWDZIWĄ liberalizację nam wcale nie chodzi.
Nazywam tu postawę administracji "stalinowskim zamordyzmem", bo tym w rzeczy samej jest lub, jeśli wolisz jest "zamordyzmem Polskiej Administracji Morskiej" - co na jedno wychodzi, bo zamordyzm jest zmordyzmem...
Poważnie namawiam na zrobienie WSPÓLNEGO internetowego listu protestacyjnego, abyśmy wszyscy chętni mogli go podpisać i wysłać do zainteresowanych urzedów
Robert
PS: Pewnie, że się droczę, ...bo odniosłem wrażenie, że się nie rozumiemy!!!
Starożytni retorzy zwykli stosować w dyskusji zasadę "„Suaviter in modo, fortiter in re”.
Ale do dyskusji potrzebne są partnerskie relacje. Istnieje z tym pewien problem w III RP ,który nawarstwił się przez ostatnie kilkadziesiat lat w PRL w kontaktach : Urząd Morski - amatorski żeglarz morski... Kuriozalna sytuacja w świetle analogicznych relacji w świecie w XXI wieku...
Żeglarz amator nigdy nie był w świadomości administracji morskiej równoprawnym partnerem do dyskusji, podmiotem działań skierowanych na poszerzenie jego wolności obywatelskich (w ramach uprawiania amatorskiego żeglarstwa morskiego) w wprowadzanych regulacjach.
Istnieje jeden (słownie jeden) chlubny mały wyjątek rodem z tzw "Notatki Słupskiej" z 1991 bodajże roku i historia amatorskiego jachtingu morskiego w Polsce p. Bogdanowi Matowskiemu (żeglarzowi zresztą) nigdy tego nie zapomni...:)).
Czy istnieje szansa na partnerski dialog z administracją morską? Czy jest ona skłonna "oddać trochę władzy" po dekadach pustego morza, grabienia na noc plaż,"ceremonialnych" wyjść i wejść do portów jachtami, systematycznego pilnowania za amatorów i armatorów ich bezpieczeństwa i ich własności, bo są nieodpowiedzialni, niesforni i niedouczeni? Ta "kubańska" inercja wciąż pokutuje w mentalności i działaniach administracji żeglarskiej i morskiej. Nie prosi się do rzeczywistych i wiążących rozmów, skutkujących zmianą ograniczajacych swobodę obywateli europejskiego państwa rodem z "cienia przeszłości potępionej". Należałoby chyba na początku wysłać część decydentów administracyjnych na kilkumiesięczne staże zagraniczne do krajów UE gdzie amatorskie żeglarstwo morskie kwitnie i przynosi ogromne zyski państwu.
Niestety nie wszyscy są reformowalni i wsród żeglarzy morskich . Przekonałem się o tym niejednokrotnie żeglując w charakterze skippera zawodowego na Morzu Śródziemnym czy Bałtyku gdzie spotykało się polskich kapitanów zgorszonych zakresem obowiazków niemieckiego skippera - intendenta-przewodnika-bawidamka i mechanika w jednej osobie w razie potrzeby. Jak można było tak usługiwać załodze!!!??? (co prawda dobrze płacącym klientom) Przecież to załoga jest dla kapitana (co pewnikiem odczują;)) i jego przywileje są "ciężko nabyte i święte"(jakaś reminiscencja "fali"?).
Tacy "ortodoksi" rodem z PRL / PZŻ albo szybko kończyli karierę zawodowych skipperów albo...;)))... zostawali jednak po "krótkoterminowej terapii" w branży.
Z urzednikami jest podobnie. Nie wszyscy potrafią po latach przyzwyczajenia "zatrybić" ,ze jednak oni są dla Nas...! Również dla obywatela - amatora żeglarstwa morskiego...
Zupełnie oddzielny temat (którego świadomie nie chciałbym tu rozwijać) to: "Czy sam PZŻ ma jeszcze szanse i czas na wewnętrzna przemianę na wzór np RYA czy nastąpi to dopiero po wymianie pokoleniowej...???".
Johann
"Niestety nie wszyscy są reformowalni i wsród żeglarzy morskich " - slusznie, wszedzie sa leninowscy "uzyteczni idioci"....i trzeba sie liczyc z ich dzialalnoscia,ale nie tego obawiam sie najbardziej: O ile wiem, w tej chwili zarejestrowanych jest w Polsce 327 prywatnych jachtow. W obronie ich interesow dziala 5 roznych organizacji i stowarzyszen, kazde z nich ma wlasny pomysl i pewnie kazde z nich ma wlasne wewnetrze ekstremy i centra. Do tego podzial na slonych i slodkich, lobby profesjonalistow, prywatne animozje.... Slabe to sily, podzielone i rozrzedzone...Dlatego - wracajac do dyskusji - polscy zeglarze, jako grupa, skazani sa chyba na droge ewolucji. Rewolucjonisci niech dzialaja indywidualnie: maja prawo upominac sie o swoje i nazywac rzeczy po imieniu. Ziarnko do ziarnka...
Lukasz
Tak Lukaszu/Tomaszu!
... ostał nam się jeno ... SZNUR....
327 jachtów morskich, to straszna ilość do zarządzania przez 3 (słownie TRZY) Urzędy Morskie i różne inne takie.... tyle mieści się z luzem w dobrej zachodnioeuropejskiej marinie... (np. w Barcelonie)
Wygląda na to, że jestem takim (o)błędnym rycerzem, który jako jeden z nielicznych czuje, że trzeba z tym wszystkim walczyć, ale niewiele otrzymuje wsparcia...
327 jactów i 5 różnych organizacji i stowarzyszeń... no i jeszcze tacy jak ja, którzy są z zasady poza strukturami... (o)błędni rycerze...
Pozdrawiam :-)))
Robert
Jestes poza strukturami...i dlatego uwazam, ze mozesz sobie pozwolic na protesty, nazywanie rzeczy po imieniu i obrazanie ( " prywatnie! nie poslowi"...!" : ) - bedziesz nieleninowskim "uzytecznym wariatem" ! : ))
Lukasz
To juz mój ostatni występ w tej dyskusji (mam nadzieję!), tylko chciałem sprostować pisownię imienia mojego patrona:
oczywiście: Don Quijote
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!!!
Robert - rycerz (o)błędny
...zarejestrowanych jest w Polsce 327 prywatnych jachtow. W obronie ich interesow dziala 5 roznych organizacji i stowarzyszen, kazde z nich ma wlasny pomysl...
Z 5 różnych organizacji, 3 - które powstały w ostatnich kilku latach dopiero (Bryfok i Samoster i GFŻ np), reaktywowany SAJ, który właściwą działalność rozpocznie dopiero po walnym zebraniu, czyli w lutym...
Mogę mówić za Samoster i powiem, że "organizacja, to brzmi dumnie", ale praktyczną pracę prowadzą pojedyńcze osoby korzystając ze wsparcia nieformalnych biegłych w... no, w prawie np. Nie oczekujmy, że nowa rzeczywistość zaistnieje z dnia na dzień - powody w wielu postach obok.
Dodam jeszcze, że oprócz działań nazwijmy to "instytucjonalnych" podobnie jak jeden z przedmówców uważam za celowe listy od osób prywatnych w rodzaju tekstu również zamieszczonego w jednej z wypowiedzi. Nawet jeśli nie będą zawierać gotowych recept na powszechną żeglarską szczęśliwość.
Andrzej
Dzieki za sprostowanie, napisalem o pieciu na podstawie jednej z wypowiedzi. Z taktyka "grzecznie razem i energicznie prywatnie", jak wiesz, w pelni sie zgadzam.
Pozdrawiam, Lukasz
Dzięki Johannie!
Tego własnie mi było trzeba, aby ktoś doświadczony i rozsądny wytłumaczył co sfrustrowany radykalny oszołom miał na myśli d dlaczego stara się nazywać rzeczy po imieniu...
Tak się składa, że wolę w konkretnym momencie skondensowany przekaz werbalny od "czy szanowny kolega, byłby łaskaw przestać mi wlewać roztopioną cynę za kołnierz..."
Taki to już jestem nierozsądny...
Robert
..."również oni są dla nas" ? Oni są dla nas PRZEDE WSZYSTKIM !!!
Jestem wielce "zasmucony "barwnym językiem komentatorów. "Zamordyzm", "stalinowski styl" i inne współczesne slogany żywcem wzięte z partyjnego zjazdu niewiadomo tylko jakiej partyjki. A przecież podobno dyskusja miała dotyczyć żeglarstwa.Zbigniew Klimczak napisał swoje pismo w imieniu własnym a nie określonego środowiska i każdy z nas ma do tego prawo jeżeli mu sie chce bo to jest "inicjatywa obywatelska".A jeżeli w tak goracej dyspucie zaczynają pojawiać się zwroty AD REM i AD PERSONAM to ja się zastanawiam czy już toczymy pomiędzy sobą spór sądowy czy za chwilę się to stanie. Zarówno Jerzemu jak i Zbigniewowi chcę podziękować , że im się jeszcze chce walczyć bo gdyby nie Oni to może nie było by tematu do dyskusji. A tak to widać ,że środowisko jest niestety podzielone i to jest takie nasze,swojskie.Szkoda.
Andrzej Pociej.....
Andrzeju,
Cóż, ....kiedy namawiam na zmasowaną akcję e-mailowych petycji wmawia mi się, że nawołuję do powstania, a jak nazywam po imieniu to co nam szykują urzędnicy UM, to mówisz o sloganach partyjnych ( żeby nie było niedomówień: DO ŻADNEJ PARTII NIE NALEŻĘ i w ogóle jestem z zasady apolityczny)....
Szanuję to co zrobił Zbyszek Klimczak, a tylko zwróciłem mu uwagę na (moim zdaniem) nie całkiem dobre określenie, bo cóż to jest ta "rozsądna liberalizacja"???
Bardzo mi się podoba tekst Edwarda Zająca!!!!
Proszę Niezależne Organizacje Żeglarskie, aby przygotowały wspólny tekst protestu i rozesłały go po necie, abyśmy WSZYSCY, którzy mogą chcą i czują, że dzieje się nam krzywda go podpisali i wysłali e-maile do zainteresowanych urzędów. Tak pracują m.in. organizacje ekologiczne i to działa!!!
Robert
Robercie! Dziekuję za wyjaśnienie bo to jest bardzo ważne żeby zgodnie występować w określonej sprawie.Szanujmy się wzajemnie to i nas będa szanować.Ale może to naiwne spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość.W każdym razie DZIĘKUJĘ!!!!
Andrzej Pociej....
W wykazie "konsultantów" brak jest "niezależnych organizacji żeglarskich". Nie wiem: nie wysłały swojej opinii czy nie wykazuje się opinii negatywnych? Jeśli nie zareagowały na to "nowe" zarządzenie, to mam wątpliwości co do ich wspierania idei swobodnego żeglarstwa.
Dlatego apeluję o wysyłanie indywidualnych opinii. Nie czekajmy na to, że zbierze się Zarząd czy Walne jakiejś organizacji i podejmie na ten temat oficjalną uchwałę. Może to być już po podpisaniu zarządzenia. Tymczasem liczą się te głosy, które dotrą przed podpisaniem.
Edward Zając
Jeszcze jedno: proszę jeszcze raz przeczytać opinię wysłaną do UM przez Zbyszka. Dla mnie jest to wzór - grzecznie, niby neutralnie ... a przecież jest to najbardziej radykalne stanowisko, już na wstępie pokazujące absurdalność całego zarządzenia. Bez wnikania w jego szczegóły!
W swojej opinii dołączyłem wątek osobisty, bo mam z twórcami zarządzenia rozmawiać osobiście. Nie chciałbym, aby potraktowano mnie jako dziennikarza, który nie ma pojęcia o przedstawianych sprawach i tylko szuka tematu - sensacji.
Dobrze by było, aby zgromadzić wykaz wysyłanych opinii, oczywiście z podaniem treści. Kto wie, może to jeszcze przydać się ...
Edward Zając
Stopy wody, Janusz Kulpeksza, Giżycko.
Panie Januszu
Dla mnie Giżycko i WJM to już raczej tylko wspomnienia dawnych lat: kursy, egzaminy, urlopowe rejsy na Orionie. Teraz jest tam zupełnie inny świat.
Pisze Pan o cierpliwych negocjacjach, gdy ja nie mogę zrozumieć, dlaczego obowiązkowa rejestracja jachtów śródlądowych przeszła bez większych sprzeciwów? Czy te tysiące armatorów nie miało pomysłu na skuteczną akcję protestacyjną? Przecież wystarczyło, aby kilkuset z nich załadowało swoje jachty na przyczepy i wybrało się do Warszawy ... Czy mam przedstawiać dalszą część scenariusza? Ale armatorzy doszli do wniosku, że jakoś dogadają się z inspektorami. Przyzwyczailiśmy się do takiego "dogadywania się", cierpliwego oczekiwania na "łaskę pańską".
Nie znam osobiście osób wypowiadających się na forum. Pisze Pan: kilka lat cierpliwości ... Przed tegorocznym sezonem skończę 63 lata. Ile lat jeszcze będę mógł samodzielnie prowadzić jacht? Czy chociaż jeden sezon mogę poświęcić na czekanie aż ktoś łaskawie zezwoli mi wypłynąć na morze?
I jeszcze jeden problem: dla siebie znalazłem rozwiązanie i jedynym ograniczeniem jest dla mnie zasobność portfela i moja ocena dzielności jachciku i własnych umiejętności. Jednak uważam, że pływając pod inną banderą wybrałem mniejsze zło - czyli zgodziłem się na kompromis. Przecież pływanie pod obcą (inną niż polska) banderą, to jakby częściowo zrezygnować z Ojczyzny. Dlatego piszę na ten temat, dlatego w miarę swoich możliwości wspieram tych, którzy działają na rzecz swobodnego żeglarstwa.
Dlatego uważam, że ważny jest każdy głos wspierający wolne żeglarstwo, który dotrze do twórców "nowego" zarządzenia. Nie mam złudzeń co do tego, jak będą potraktowane te głosy, ale one zaistnieją, staną się faktem wspierającym działanie tych, którzy mogą parę lat czekać ...
Ci, którzy czekać nie mogą, muszą poddać się obowiązującym rygorom lub szukać "wyjścia zapasowego". Ale nie miejcie złudzeń, że przechodzenie pod obcą banderę będzie dla urzędników argumentem za złagodzeniem przepisów. Dla nich jest to obojętne - lub będą starać się administracyjnie wymusić powrót pod ojczystą banderę.
Edward Zając
gdy ja nie mogę zrozumieć, dlaczego obowiązkowa rejestracja jachtów śródlądowych przeszła bez większych sprzeciwów? Czy te tysiące armatorów nie miało pomysłu na skuteczną akcję protestacyjną? Przecież wystarczyło, aby kilkuset z nich załadowało swoje jachty na przyczepy i wybrało się do Warszawy ... Czy mam przedstawiać dalszą część scenariusza? Ale armatorzy doszli do wniosku, że jakoś dogadają się z inspektorami. Przyzwyczailiśmy się do takiego "dogadywania się", cierpliwego oczekiwania na "łaskę pańską".
Drogi Edwardzie,
To jest włąsnie najlepszy dowód na to, że śródlądowa brać żeglarska jest mentalnie nieprzygotowana do zmian. To co pisałem w poście "Głową w mur", nasi koledzy sa jak w bajce Krasickiego ptakami urodzonymi w klatce i nie mają pojęcia o tym, że to co ich otacza to pasmo patologii. Dla większości z nich jest oczywiste, że jak PZŻ tak zadecydował, to tak ma być. Bo tez jest dla nich oczywiste, że PZŻ jest zeglarską władzą. Bo tak zawsze było, przez dzisięciolecia. W zeszłym roku zrobiłem taką mini ankietę wsród znajomych żeglarzy: co sadzą o bezpatenciu. Na kilkanaście osób które pytałem nikt nie aprobował tego pomysłu. Bo dla nich było oczywiste, że do pływania potrzebny jest patent. Z niedowierzaniem słuchali ode mnie informacji, ze w takiej Szwecji czy Wlk. Brytanii nikt nie pyta o patent. Brak kontaktu z zeglarstwem w innych krajach naszych żeglarzy śródlądowych powoduje, że nie dostrzegają niedorzeczności sytuacji zeglarstwa w naszym kraju.
I od tego trzeba zacząć. Od "oświecania " żeglarzy śródlądowych. Nie jesteśmy krajem "morskim" tak jak Wlk. Brytania, gdzie żeglowanie kojarzy się tylko z morzem. Mamy, byc może na nieszczęście dużo jezior i większość naszych zeglarzy pływa "po słodkim". A żeglarze "słoni" czy chcą tego czy nie są zależni od tego, co zostanie zmienione na śródlądziu. Bo nie wyobrazam sobie liberalizacji zasad pływania po morzu i pozostawienia rygorów typu patenty i rejestracje na śródlądziu. Tego nikt nie przepchnie. I nie ma co się obrażać czy naśmiewać z zeglarzy śródlądowych, jak to czynią niektórzy bywalcy p.r.z. żeglarstwo, tylko trzeba zacząć od zmian podstawy piramidy.
Druga sprawa związana z tymi nieszczęsnymi rejestracjami. Duża część aktywnych żeglarzy (byc może większość) nie ma własnych łódek i korzystają z czarterowni. I tak naprawdę sprawa rejestracji jest im obojętna. Po to aby tydzień czy dwa popływać latem ... Z drugiej strony czarterownie i wszystkie łódki mają zarejstrowane, bo taki jest wymóg ubezpieczalni. Dla nich nic się nie zmienia. To o co mają walczyć? I tu włąśnie widzę polę działania dla SAJ. Mam nadzieję i jako prawie członek SAJ będę za tym optował, że organizacja zrzeszająca armatorów, czyli ludzi którym nie jest obojętne czy będą płacić haracz rejestracyjny, będzie tą grupą nacisku. Ja tam mogę swoją łódkę zaprząc i postawić ją przed Sejmem, w al. Szucha czy na ul. Chocimskiej. Byle nie później niż w połowie kwietnia, bo później będę na wodzie.
Zacznę trochę górnolotnie. Rozwój ludzkości to efekt ewolucji obejmujacej tysiąclecia. Zdarzały się też rewolucje, ale było ich zdecydowanie mniej i, jak widać to na przykładzie tej najbardziej znanej, nie zawsze idą w dobrą stronę.
A teraz o naszych sprawach, żeglarskich. Stan prawny w jakim poruszamy się jest wysoce niezadawalający, rodem z systemu totalitarnego. Głównym decydentem był PZŻ, do niedawna wydawał się monolitem, trudnym do ruszenia. Pełna dyktatura. Napisałem do niedawna, bo widać, że nie mamy już przed soba monolitu, a z drugiej strony są pierwsze oznaki tego, że do twórców prawa dociera, że żeglarstwo to nie to samo co PZŻ (drobne sukcesy w 2005 r przy redagowaniu Ustawy o KF i w 2006 r przy redagowaniu Rozp. Min. Sportu). Chcemy swobody żeglowania, jaka od dawna jest udziałem naszych sąsiadów. Chcemy decydować sami o tym gdzie, czym i z kim pożeglujemy poznawać świat. I oczywiste pytanie: jak to osiągnąć? Ewolucja czy rewolucja? Przed nami silny przeciwnik, mający nadal duże wpływy, czego przykładem może być choćby projekt zarządzenia UM (źródło "inspiracji" dla dyrektórów UM widać na odległość). Czy jesteśmy równie silni aby dokonać rewolucji, aby stanąć do frontalnego ataku? Walenie głową w mur nie jest z góry skazane na porażkę. Aby osiągnąć sukces trzeba mieć twardą głowę albo słaby mur przed sobą. W przeciwnym razie szkoda głowy.
Chcę otwarcie napisać, że w tym miejscu zgadzam się ze Zbyszkiem (wydaję mi się, że znam jego poglądy), że sukces można osiągnąć poprzez drobne zwycięstwa, krok po kroku. Zamiast walić głową w mur, lepszy efekt przyniesie kropla (wiele kropel) drążąca ten mur. Może to zabrzmi paradoksalnie, ale też zgadzam się z Jurkiem Makiełą. Sukces to też efekt odpowiedniej taktyki. Czasami warto wyczekać przeciwnika, pozwolić mu na błąd i wtedy działać.
Zgadzam się, że "Nicea albo smierć", to nie jest właściwy sposób postępowania. Musimy zdobywać sprzymierzeńców, a tych nie przysporzy nam radykalizm i głośne wykrzykiwanie o stalinowskich metodach. Trzeba budowac wizerunek osób, ruchów, stowarzyszeń budzących zaufanie. A to można uzyskać wtedy, gdy nie będzie nadmiernych emocji, a wiedza i kompetencja. I godziny rozmów z oponentami. Nie wszyscy spośród nich to twardogłowi, część doceni argumenty i stanie sie naszymi sprzymierzeńcami.
Na koniec o nas samych, żeglarzach. Większość z nas nie jest przygotowanych mentalnie na liberalizację, zwłaszcza bezpatencie, szczególnie ci co pływają na śródlądziu. Większość z nas żyła w przeswiadczeniu, że patent musi być, bo zawsze był. Że urzędnik musi sprawdzać, bo zawsze sprawdzał. Że PZŻ musi decydować, bo zawsze decydował. Ci co żeglują po morzu, widzą jak wygląda żeglarstwo w innych krajach i szybko robią porównania. Ci co żeglują na śródlądziu praktycznie nie mają kontaktu z realiami zeglowania poza naszym krajem, zatem nie mogą czynić żadnych porównań. Trzeba wiele czasu i pracy, aby do świadomości tych ludzi dotarło, że żeglarstwo w naszym kraju to ciąg patologii. A bez wsparcia tej olbrzymiej rzeszy ludzi nie możemy myśleć o rewolucji. Musimy przyjąć metodę kropli.
Mariuszu,
...żeby nie było wątpliwości: nigdzie nie prezentowałem postawy "Nicea, albo śmierć" - to nieporozumienie!
Powtórzę co napisałem w odpowiedzi Donowi Jorge'mu:
Poważnie namawiam na zrobienie WSPÓLNEGO internetowego listu protestacyjnego, abyśmy wszyscy chętni mogli go podpisać i wysłać do zainteresowanych urzedów
To nie jest postawa, o której mówisz, ani też nie walenie głową w mur, ale potwierdzam, że masz rację, ...wymaga to szerokiej akcji uświadamiającej!!!
Robert
Był taki kawał kiedyś: "jaka jest różnica międzu demokracja, a demokracją socjalistyczną? - Taka jak między krzesłem, a krzesłem elektrycznym!" . Przypomniało mi się to przy czytaniu dyskusji pod hasłem "liberalizacja, czy liberalizacja rozsądna". I nasunęło myśł, żeby sie nad tym zastanowić głębiej.
Na początek: co to jest liberalizacja? Wg Wikipedii:
Liberalizacja - proces stopniowego koncesjonowania praw i uprawnień, zastrzeżonych wcześniej tylko dla elity autorytarnej, które dzięki tym prawom i uprawnieniom mogą kontrolować społeczeństwo....
A więc obie strony dyskusji pragnę tylko jednego: poddać się dobrowolnie manipulacji urzędników, tyle, że jedni "rozsądnie", skąd wniosek, że drudzy "nierozsądnie".
Coz znaczy nierozsądnie? Z debaty wynika, ze wykonując rejtanowskie gesty, obrzucając urzędasów obelgami, stawiając żadania i tworząc oczekiwania, które za rządów partii lewicowej (mówie o PiS) są niemożliwe do osiągnięcia. Od tego jest już tylko kro do niepoddania się liberalizacji =manilpulacji , a więc dokonania rewolucji (obalenie władzy) lub emigracji (czyli ucieczki pod inne bandery i na ine akweny).
Co znaczy rozsądnie? Z debaty wynika, że nie obrażając przeciwnika wywiera się wpływ na jedo światopogląd, decyzje i w końcu stanowione prawo. Można to robić i perswadując, docierając do jego rozumu i tworząc społeczny masowy nacisk, docierając do jego instynktu samozachowawczego. W końcu urzędnikowi wygodniej jest mieć świety spokój zamiastmasowej korespondencji... ale też urzędnik nie lubi być obrażany.
No i teraz ciąg dalszy definicji z Wiki: ...Po liberalizacji najczęściej następuje demokratyzacja.
A cóż to jest demokratyzacja? Znów Wikipedia:
Demokratyzacja jest to proces "dochodzenia" do demokracji. Zwykle zachodzi w krajach rozwijających się lub przechodzących transformację systemową. Wyraża się w rzeczywistym uznaniu praw politycznych i obywatelskich.
A więc wniosek: walka o liberalizację doprowadzi nas do rzeczywistego uzania naszych praw obywatelskich, a więc do wolności żeglowania. Jeśłi będziemy to czynić "rozsądnie" to będzie zapewne łatwiej, jeśli "nierozsądnie" - to spowodujemy zbetonowanie przeciwników. Jest to wystarczający powód, by zachowywać się pragmatycznie, nawet jeśli pominąć zwykłe względy kultury.
Może więc strawestowąć stary kawał: "Jaka jest różnica między liberalizacją rozsądną, a liberalizacją ? Taka jak między burzeniem murów, a waleniem w nie głową."
Pozwoliłem się Wam przespać, więc powracam do tematu ;-)
Drodzy dyskutanci, zarzucacie mi radykalizm. Być może macie rację, ale ja Was zapytam, czy radykalizmem jest domaganie się normalności???
Według mnie normalną sytuacją w żeglarstwie mozna nazwać to co jest w Wielkiej Brytanii lub Szwecji. Liberalizm w rejestracji i liberalizm w patentach. Czy szkodzi to tym państwom i społeczeństwom??? Czy nie korzystacie chętnie ze szwedzkiego liberalizmu w żeglarstwie, aby uciec od tego co urzędy w Polsce przygotowały dla żeglarzy??? Po prostu staram się nazwać po imieniu to co tutaj się dzieje.
Nie można nazwać radykalizmem domagania się uszanowania prawa do podstawowych obywatelskich wolności. Dlaczego mamy pokornie prosić o "rozsądną liberalizację", która dla urzędów oznacza delikatne odpuszczenie paru punktów w rozporządzeniu? Dlaczego nie domagać się zniesienia tego całego kagańca, gorsetu, czy łańcucha (bo tym właśnie te przepisy dla nas są w istocie). Czy 50 lat życia w "demokracji ludowej" (czytaj: w komunie) odebrało nam możliwość samodzielnego decydowania o sobie? Odebrało nam możliwość domagania się, abyśmy wszyscy bez wyjątku byli traktowani poważnie, jak rozumne, inteligentne istoty, a nie motłoch, któremu trzeba wszystko wygrodzic płotami i trzymać na krótkim łańcuchu?
W latach 90tych odpuszczono żeglowanie wzdłuż plaży. Dziś każdy może nierejestrowaną łódką (do 5m dł.), bez karty pływackiej i jakiegokolwiek patentu tak żeglować. Czy powstały jakieś zagrożenia z tego tytułu???
Nie wierzę w prawdziwą dobrą wolę tych urzędów. Nie wierzę, że kiedykolwiek (zanim nie zostaną tam prawie wszyscy wymienieni na nowych) staną się naszymi sojusznikami. Gdyby tak mogło być, to dzisiaj nie tworzyliby tak kuriozalnych przepisów. Odpuszczenie w jednym paragrafie pociaga za sobą prawie natychmiast przykręcanie sruby w kilku następnych ...
Mówicie o negocjacjach i polityce drobnych ustępstw i kompromisów? Negocjować można tylko z kimś, kto widzi w przeciwnej stronie partnera, a nie traktuje go jak głupka, któremu treba pokazać gdzie jego miejsce. Rzeźnik nie negocjuje ze swoimi ofiarami, on wykonuje swoja powinność. Gdyby traktowano nas poważnie i po partnersku nie wymyślonoby takich projektów. Wysyłanie takich bzdur do konsultacji świadczy o tym, że wysyłajacy uważa iż konsultacje i tak nie mają sensu, bo weźmie pod uwagę wyłącznie te opinie, które uzna za
Jaka jest w tym wszystkim rola PZŻ? Jest związkiem żeglarzy, czy działaczy, którzy w jedną trąbkę grają z urzednikami? Na to drugie wygląda już nie od dziś. Uważają środowisko żeglarskie za jakąś niedouczoną masę, której trzeba określić ramy, w których będzie miała prawo sie poruszać. W żadnej mierze nie jest stowarzyszeniem występującym po stronie żeglarzy i nie reprezentuje ich interesów...
Organizacje niezależne są wciąż zbyt małe i słabe, dlatego namawiam do ich zintegrowanych i wspólnych wystąpień aby mogły rzeczywiście stanowić jakąś siłę i reprezentację środowiska, aby mogły przeciwstawić się dominujacej pozycji PZŻ... ale gdy do tego nawołuję, to te niezależne, żeglarskie organizacje nabierają wody w usta....
Możecie to wszystko, moi drodzy, nazywać radykalizmem. Ja uważam, ze to postawa wolnościowa i jak najbardziej naturalna. Nie ma mojego przyzwolenia na traktowanie obywateli jak bezmyślnej masy. Zobaczycie jak będzie: proponowane przepisy, w nieco złagodzonej formie zostaną niedługo wprowadzone jako "rozsądna liberalizacja", a nam pozostaną inne sporty i obce bandery....
Na pozytywne zmiany w żeglarstwie i rzeczywistą liberalizację czekam całe życie, wiec nie mam już zbyt wiele czasu na dalsze czekanie. Do tej pory skwapliwie wykorzystywałem bezpatentowe i bezrejestracyjne nisze w naszym prawie, ale okazuje się, że na nic wiecej liczyć nie mogę, a jak tak dalej pójdzie, to niedługo każą rejestrować kajaki i dadzą w karcie bezpieczeństwa każdemu tratwę dziesięcioosobową....
Trzymajcie się!!!
Robert
Maćku Szanowny,
to tylko jedna połowa a może mniej. Mnie też osobiście od dawna nie tyka to wszystko co jest w Polsce prawem. OSOBI ŚCIE mam to w nosie. Po prostu pływam na cudzych jachtach i cudzych morzach. Ale żyję w tym kraju, kiedyś PZŻ był moim związkiem i używałem banderki z jego emblematem. Teraz już nie- ale jeśli wszyscy w kraju zlikwidują swoje kłopoty, przechodząc pod obce bandery, to w Polsce już tak zostanie, może na wieki. Kropla drąży skałę, może to jeszcze nie widać gołym okiem ale uważny obserwator dostrzega symptomy erozji systemu. Staram się, zapewne nieudolnie ale się staram, aby moje i cudze wnuki nie musiały porzucać Ojczystej Bandery.
To znowu smrodek dydaktyczny ale w moim wieku za późno na kosmopolityzm a i myślę, że jest wielu, którym ciężko by było zmienić banderę. Dlatego robię co robię i cieszę się, że tylu ludziom też się jeszcze chce.
Przy okazji pragnę serdecznie podziękować Andrzejowi Remiszewskiemu za wspaniały "wykład" o wartości " rozsądnej....". To jest dokładnie to!
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Maćku,
kiepska sprawa z tym "zobaczą" Jak pamiętasz, wywołałem kiedyś dyskusję na stronie a potem zestawiłem głosy, dodałem pismo towarzyszące "Czarne dni polskiej bandery", dość alarmujące i rozesłałem do wszystkich liczących się dzienników i periodyków. Klapa, nikt nawet nie mrugnął.
Chyba będzie jak z flotą handlową, jak zniknie ostatnia bandera a raczej jacht pod polską banderą to jakiś poseł zacznie lobbować za ustawą przywracającą Bałtykowi Biało-Czerwoną.Ale próbuję nadal aby jeszcze co się da uratować.
pozdrawiam
Zbyszek
Zbyszku zgadzam się!!!
Media nie mrugają, bo mają lustrację z dekomunizacją (np. metropolity warszawskiego) na tapecie, a żeglują sobie w Chorwacji, więc olewają... UMy działają celowo - pozbędą sie kłopotu, a zwiększą ilość etatów (dla kolesiów) aby wydawać kolejne zarządzenia porządkowe np. określające wyposażenie ratunkowe dla materacy nadmuchiwanych na plażach i minimalną odległość grajdołków od wody... To wszystko dzieje się za nasze pieniądze (podatki!!!), a jak napisał Hasip nie mają do tego uprawnień!!! O co tu chodzi??? Kto wcześniej wstaje, ten rządzi??? Dawno mówiłem, ze Polska to republika bananowa...
Mój jacht bedzie pływał pod obcą.... która będzie wtedy moją... (dopóki ten system nie padnie!)
Robert
Maćku, aby bylo jasne. Ubolewam nad zjawiskiem i potępiam przyczyny takich trudnych decyzji ale mi ani w głowie miec Wam to za złe. Gdyby bandera chorwacka, do której mi najbliżej, nie była śmieszna na śródlądziu, pewno też bym ją postawił na Batiarze.
Zbyszek
Masz rację. Też ostatnio niezbyt się przejmują tym co biorą nasi urzednicy. Mam do wyboru szwedzką, brytyjską, niemiecką. W Holandii też mogę (żona ma tam brata). Belgijska jest "open". Można jeszcze w krajach zamorskich, ale należy przynajmniej raz w roku opuścić obszar celny UE.
Hasip
Hasip - czy mógłbyś dać kontakt prywatny? Mój adres to: redakcja@ziemiaustecka.pl
Edward Zając
Drogi Maćku
Ja juz mam do Kocura taką chorągiew i papiery do niej.
Szkoda mi zdrowia i użerania się z tym Klubem Geriatrycznym.
Poczekam az przyjdą nowi i pod naciskiem tłumów zmienią przepisy mając w perspektywie brak jachtów pod polską banderą.
Żal mi biało czerwonej ale własny spokój cenię wyżej.
A poza tym ... jestem po prywatnej rozmowie w Karlskronie z przemiłymi panami ze słuzby celnej i juz nie mam żadnych złudzen co do bandery....
Pzdr
Kocur
Patrząc na wasze Święte oburzenie zastanawia mnie brak krytycyzmu w stosunku do urzędników UM. Czy zastanowiliście się lub zadaliście pytanie dlaczego wprowadzają takie zapisy? Przecież określenie wyposażenia jachtu etc. należy do ministra sportu a nie urzędników UM. Skąd taka szalona troska? Czy w gabinetach urzędów nadal obok „Łysego Orła” wiszą portrety Stalina i Bieruta? może, choć portrety zdjęte, to dusza zaprzedana Dzierżyńskiemu? A może lata wbijania do głów partyjnych haseł o „marynarskim trudzie” nie pozwala przebić się myśli, że są ludzie którzy na morze wybierają się dla przyjemności i to nie są szaleńcy wymagający „opieki” bardzo mądrych panów urzędników. Trzeba też rozważyć sprawę czy brak wiary w odpowiedzialność żeglarzy, ale pamiętrajmy nie tylko nas ten problem dotyczy, jest wynikiem przekonania, że nie jesteśmy zdolni do samodzielnego istnienia? Tyle tylko, że poglądy kaprala-malarza nie są uznawane za obowiązujące więc czemuż to Polacy są traktowani gorzej od innych nacji? Dla urzędników jesteśmy gorsi?
A może podobnie jak w 2005 roku komuś trzeba dać zarobić? Pamiętacie? :
http://www.mikofoto.superhost.pl/skipbulba/pisma/zalapismazMI.jpg
toż to korupcja w czystej postaci! Dla tych co uważają, że oskarżenie o korupcję jest zbyt mocne pozostaje uznać, że urzędnicy to głąby nie znający zapisów podstawowego dla nich aktu prawnego jakim jest ustawa o bezpieczeństwie morskim.
Zapytam wprost: z kim chcecie rozmawiać?
...przestrzegał Don Jorge...
Widzę, ze mój radykalizm jest zupełnie jak cicha msza wobec pożaru w b...
Dokładnie myślę tak samo jak Jacek W. !!!
Robert
Ostatnio (jak zwykle!) medialnym tematem jest sprawa zbilansowania budżetu i idea taniego Państwa (a propos!: właśnie Kancelaria Prezydenta RP ma ponoc otrzymać dodatkowe 20 mln PLN...).
Trzeba wykazać, że UMy swą działalnościa "porządkujacą" polskie żeglarstwo prowadzą działania kamuflujace własne nieróbstwo, ponieważ taniej i szybciej mogliby zaproponować wprowadzenie tanich i skutecznych rozwiązań sprawdzonych w krajach Unii Europejskiej takich jak Wielka Brytania lub Szwecja zamiast trwonić czas i pieniadze (MY WSZYSCY za to placimy w formie podatków!!!) na opracowywanie przepisów o co najmniej watpliwej jakości, nieprzystajacych do standardów stosowanych w cywilizowanych i demokratycznych krajach. W ten sposób można załatać dziure budżetową, że najpierw usunąć "TFUrców" (przez duże "TFU"!!!) tych przepisów pod zarzutem działalności na szkodę Państwa i niegospodarnośi, a następnie z trzech UMów zrobić jeden, poważnie odchudzony po usunięciu urzędników zamierzchłej epoki... i kontrolować czy pomysły w szukaniu problemów tam gdzie ich de facto nie ma nie powtarzaja się...
...tak mi sie coś przyśniło...
Robert
PS: To my -OBYWATELE- jesteśmy podmiotem w Państwie demokratycznym!!!
Gdzieś czytałem wyjaśnienie dlaczego "niepokoje społeczne" wybuchły na Wybrzeżu. Otóż ludzie na Wybrzeżu dzięki stocznią i portom widzieli i wiedzieli, że można żyć inaczej... Na tej samej zasadzie my którzy pływamy do obcych portów widzimy, że może być całkiem inaczej. Nie trzeba się "odszczekiwać" przy każdym wejściu/wyjściu z portu, że bosman w porcie jest po to żeby kible i prysznice były czyste. Wracamy na nasze śmieci i szok:-(((( Jak przez UKF pomylimy Bosmanat z Kapitanatem to jest obraza boska... Wpływamy do portu gdzie są trzy łodzie rybackie na krzyż ale bosman musi być obowiązkowo i nie interesuje go obluzowana deska na pomoście tylko nasze patenty i KB jednostki, bo on jest WADZA. I my jako podatnicy płacimy na tą WADZE:-((((
...następnie z trzech UMów zrobić jeden, ...
Takie hasło nadawałoby się jako np wniosek dodatkowy do pisma skarżącego projektowany tfu...r UM-ów...
Ale i jako wniosek w sprawie taniego państwa też tyle, że trzebaby zrobić do niego większą podbudowę tekstową (z wykorzystaniem np zawartości wydawnictwa PRS - rejestru jachtów. i podaniem ilości statków pod polską banderą dziś i lat temu... 20?)
Andrzej Kapłan
Andrzej Kapłan napisał:
"Takie hasło nadawałoby się jako np wniosek dodatkowy do pisma skarżącego projektowany tfu...r UM-ów...
Ale i jako wniosek w sprawie taniego państwa też tyle, że trzebaby zrobić do niego większą podbudowę tekstową (z wykorzystaniem np zawartości wydawnictwa PRS - rejestru jachtów. i podaniem ilości statków pod polską banderą dziś i lat temu... 20?)"
Toć ja tutaj robie tylko za osobę prywatną (i radykalnego oszołoma) a rolą prawników niezależnych stowarzyszeń zeglarskich jest formułowanie konkretnych pism do odpowiednich instancji. Masz więc pole do popisu!!! (dlatego nie piszę protestu do UMów samodzielnie, bo to wymaga fachowości prawników!)
Pozdrawiam!!!
Robert
(dlatego nie piszę protestu do UMów samodzielnie, bo to wymaga fachowości prawników!)
I to jest wielki błąd! Pisz o tym co Ciebie boli.
Oczekiwanie normalności, oczekiwanie realizacji przez rządzących zapowiedzi, żadanie elementarbnej wolności - nie jest oszołomstwem.
Dzięki Andrzeju :-)))
Ciekawe jak zareagują na to nasi WŁADCY?
Robert
C o tak naprawdę UMy maja do porządkowania???? Za nasze (podatników!!!) pieniadze wymyślają jak ujarzmić bezkształtną masę, nad która trudno im zapanować???
W sail-ho jest taki anons:
"Rejestr jachtów morskich zarejestrowanych w Polskim Rejestrze Statków zawiera podstawowe dane jachtów zarejestrowanych w PRS, oraz ich właścicieli. Rubryki: nr rej. PRS, znak wywoławczy, numer na żaglu, nazwa jachtu, budowniczy, typ, materiał kadłuba, rok budowy, dane armatora (w przypadku osób fiz. nazwisko i imię, w przypadku instytucji i firm pełen adres), podstawowe wymiary, powierzchnia ożaglowania, załoga, typ i rodzaj silnika, klasa jachtu oraz do kiedy ważna klasa. Rejestr zawiera jachty, które miały ważną klasę na koniec maja 2005. Na koniec rejestru: spis jachtów wg klas. Rejestr zawiera ponad 200 jachtów."
..."ponad 200 jachtów" (nawet nie: "prawie 300") w trzydziestoparumilionowym kraju !!!! To spedza dyrektorom i urzednikom UMów sen z powiek !!! To własnie jest dowód na to, ze urzędujac w ten sposób marnują czas i pieniadze!!! To jest po prostu SKANDAL!!! Nie ma na to przyzwolenia!!!
Robert
Dyskusja nie tyle zboczyła ale przeszła do konkretów. Jak zwykle ja, a obok mnie kilku rozsądnych ludzi, nawołuje do unikania wszystkiego co obraża adwersarzy, bo trzeba pamiętać, ze jeśli nie wyślemy ich na gilotynę ( wiwat krawa rewolucja) to przyjdzie czas kiedy trzeba będzie usiąść do stołu ( prosty, krzywy, okrągły) i spojrzeć drugiej stronie w oczy. Ale nie tylko. Dla rozpoczęcia negocjacji ważne jest to wszystko co wydarzyło się wcześniej- klimat, otoczka. Niektóre, na szczęście pojedyncze wyzwiska, rokują negocjacjom jak najgorzej. W czasach dawnych można by postawić pytanie, czy to nie prowokacja aby zerwać rozmowy. Tak sobie tylko śmiesznie myślę bo sam w to nie wierzę. Temparament, może - brak rozsądku- napewno!
Wracam do konkretów. Padły zdecydowane propozycje rozprawienia się z tematem, UM. PZŻ, MS i w ogóle popłuczynami komuchów. Ja jestem za, ale przed kilku laty, nim został odniesiony spektakularny sukces w postaci zaproszenia "oszołomów" do sejmu, też takie nawoływania się odbywały. Tyle, że nie bylo tego "stołu" i chętnych aby nas zaprosić. czy się komuś podoba czy nie Andrzej Mazurek, formalny szef uznanej delegacji żeglarzy internetowych jest dopuszczany, słuchany i uznawany przez stosowną podkomisję Komisji Kultury Fizycznej sejmu RP. NIKT INNY!
Wątpię aby ktoś jeszcze był na salony dopuszczony, bo do tego jest potrzebne wsparcie partii rządzącej. A poza tym, ile ma być tych reprezentacji? Wniosek - trzeba wysłuchać co w tej materii może zrobić A. Mazurek i s-ka, co zrobił i jak to widzi. Ja to widzę tak ,że teraz ćwiczona jest maluteńka nowelizacja starej Ustawy i na horyzoncie nie widać chętnych do pisania nowej Ustawy, w dodatku, Ustawy wymarzonej. Jak pamiętam euforię podczas redagowania stanowiska w poprzedniej akcji, tysiące pomysłów, każdy bardziej rewolucyjny, przesiewanie tego i wreszcie setki niezadowolonych, to obecną akcję widzę równia czarno- ale zacząć warto. I warto zdawać sobie sprawę, kto w tej chwili może ogół reprezentować przed ustawodawcami.
Moim zdaniem, zawsze był czas na "rozsądnych" a teraz najbardziej. Piszą tu ludzie na ogół dorośli, więc wiedzą, że czasy zrywów rewolucyjnych, wymachiwania siekierą, dawno minęły. Z mojej strony wrzucę jeden kamyczek do ogródka. Co jest . na miłość Boską, z podpisaniem przez Polskę Rezolucji EKG. ONZ nr 41.
Na szczęście pierwsza próba naszych jedynych przedstawicieli w EBA, aby system europejski oprzeć na przepisach polskich, czyli PZŻ, nie powiodła się. Ale zablokować dalsze próby może tylko podpisanie tejże Rezolucji i wydanie ustawy o zeglarstwie w oparciu o nią. Od kilku lat stoję na tym stanowisku, ale .....no własnie, co, ale?
pozdrowienia
Zbigniew Klimczak
Zbyszku,
To nie UMy są stroną w rozmowach, ponieważ ich obowiązkiem jest stosowanie sie do ustaw, a jak to staramy sie wykazać, żle się z tego wywiązują (stan oznakowania nawigacyjnego na naszym wybrzeżu i niektórych portów -np. Nowa Pasłeka-, a w zamian: opracowania projektów "przepisów porządkowych", które nie mają racji bytu).
W każdej akcji są "rozsądni" i "mniej rozsądni", ale to ci z dołu i z tyłu "krzykacze" zawsze pokazuja kierunek przemian. Rozsądni niech zajmą się negocjacjami, ale niech też pamiętają o priorytetach...
Wystarczy wskazać kierunek i sprawdzone rozwiązania w doświadczonych demokracjach, nie można negocjować poszczególnych punktów chorego prawa, bo jego zreformować sie NIE DA.
Tak, sytuacja wymaga zmian radykalnych - jak napisał JURMAK nie wystarczy przypudrowac trupa, czy dodać czegoś tam do gliny...
Wypowiedź Johanna Froese, zawsze do tej pory w formie rozjemczej lub refleksyjnej, to potwierdza, ....a jak piszesz w większości tu piszą ludzie dorośli. Powiem więcej - dorośli i doświadczeni. Ja nie należę do tych najstarszych, ani też najmłodszych (za parę dni skończę 50 lat). Od zawsze lansuję w żeglarstwie poglądy liberalne czyli wolnościowe i stawiam Wielką Brytanię za przykład tcakiego podejścia - kraj z którego pochodzi ostatni rekordzista - 14 letni kapitan!
Jeśli nie będzie "nierozsądnych i radykalnych", to nie będzie też ciśnienia w kierunku zmian w celu ustanowienia obywateli podmiotami we własnym kraju (podobno demokratycznym i cywilizowanym), a władza, jeśli sie na to obraża, to znaczy, że taką nie jest, a jej działanie to tylko puste frazesy!!! Bo reakcje władzy tego typu są charakterystyczne dla rządów autorytarnych i totalitarnych, a nie demokratycznych! (20 mln PLN dodatkowo dla Kancelarii Prezydenta RP, a podobno już poprzedni Prezydent RP - z niesłusznej opcji - sprawował władzę w "bizantyńskim stylu", co zarzucał mu niejednokrotnie obecny.... To wszystko się niestety łączy w CAŁOŚĆ, bo wciąż rozmawiamy o Polsce rządzonej w stylu "republiki bananowej"...)
Pozdrawiam serdecznie, wierzę w Wasz (negocjatorów) rozsądek :-)))
Robert Nierozsądny
Intencją napisanie ostatniego komentarza było to, że powiedziano w tych sprawach, dawniej, wczoraj i dzisiaj, już wszystko. Powtarza się sytuacja z przed kilku lat, kiedy też młóciliśmyn słomę i jeden drugiego utwierdzał w tym, że ma rację. Teraz jest podobnie i czas z tym skończyć a pzrejść do czynów. Ja "tylko" piszę, jak kiedyś rzucił mi w twarz kolega, ale co ja mogę, kiedy tylko to w tej chwili mogę. Ale teraz sytuacja jest inna. Jest przedstawicielstwo przed organem ustawodawczym. Zamiast powtarzać do znudzenia truizmy, piszcie do Bryfoka, Mazurka, MS. I A. Mazurek i ja jak i kilku innych od dawna stoimy na stanowisku, że z tej Ustawy nic się nie da zrobić. Nowa ale kiedy i kto ją będzie pisał? Jakie klimaty będą panowały. Te, krytykowane przepisy UM zapewne będą dyskutowane a może i zaskarżone. Też uważam, że UM nie mają delegacji do pisania takich Zarządzeń. Jeśli środowisko żeglarzy internetowych ma jakiś wspólny pogląd na daną sprawę, nie powinno się publicznie kłócić o szczegóły a już na pewno nie pokazywać ktro jest bardziej rewolucyjny. Nie moge tego pojąć? Oceniasz sytuację podobnie ale charakteryzujesz ją słowami niepotrzebnymi. Od wyzwisk sojuszników nam nie przybędzie.
I na koniec coś co ci się moze nie spodoba. Ja należę do grona tych osób, które widzą możliwość naprawy sytuacji od środka. Jest w PZŻ nieliczne grono ludzi, którzy widzą potrzebę zmian. Jedni większych inni mniejszych ale to zawsze jakiś sojusznik- nawet V Kolumna w szeregach wroga.
Wielu z nas ma kontakty w klubach a zbliża się Sejmik PZŻ. Może znowu jeden lub dwóch uda się wsadzić do władz i wzmocnić "stronnictwo" zmian. Ciężko te poglądy znajdują uznanie. Młodzi, rewolucyjni, przebojowi i czasem robią w zapale głupstwa. Starych, mądrych życiowym doświadczeniem, nikt nie słucha. No i jest jak jest. Czekam , kiedy się nauczycie i mam nadzieję, że wtedy młodzi będą chcieli słuchać dobrych rad.
Teraz skończmy "młócenie słomy", bo argumenty powtarzają się do znudzenia. Jak kiedyś, dziwiło mnie milczenie niektórych kolegów tak i teraz też. Może dowiemy się jaka opinia wyszła w tej sprawie z PFŻ. To nie powinno być tajemnicą.
Kiedy? To nie ma nic wspólnego z tym, co ja uznam. To, że dzisiaj wydaje się to niemożliwe, to jedno a jakaś nadzieja na zmiany to drugie. Czy ktoś wierzył w tak nagły i szybki upadek komunizmu?!
Ja nie a jednak sie stało. Twoje pytanie jest typu, panie prokuratorze, czy pan przestał już brać łapówki? Uważam, że podobny cud w wypadku PZŻ sprawiłby, że doczekałbym zmian na lepsze jeszcze za życia. A tak- gadał dziad do obrazu a obraz......Czy wierzysz z kolei TY, że PIS napisze Ustawę marzeń?!
I na koniec, poglądy to jedno a strategia i taktyka to drugie. Nie zmieniłem zdania od pamiętnych dyskusji jeszcze przed pierwszym posiedzeniem podkomisji KF. Szukanie sprzymierzeńców gdzie tylko się da, w tym , w PZŻ może wyjść sprawie tylko na dobre. Powolne ale ciągłe zmiany są lepsze niż postawa "Nicea albo śmierć". Ale przecież mam prawo mieć swoje zdanie, więcej, jestem przekonany, że to ja mam rację. Nie pcham się na afisz, jestem nieszkodliwy bo nikt mnie nie słucha.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Jak już powołałeś się na ten przykład to ja pewną taką nieśmiałością przypomnę Tobie jak się skończył "socjalizm z ludzką twarzą"... PZPR też się podobno reformowała od środka i tam też podobno byli ludzie którzy myśleli "inaczej"...
Ech... Zbyszek jesteś niepoprawnym optymistą...
Optymizm nie jest złą sprawą ale w tym wypadku nie ma tu nic do rzeczy. To rozpaczliwa nadzieja ale nie na reformownie się tylko zmianę warty np. Batiar na Prezesa! Możesz to sobie wyobrazić!
A tak poważnie, ta dyskusja nie ma sensu. Jest jak jest a lepiej długo nie będzie. Wiesz co jest najgorsze? Że tak jak przed dwoma laty, pojęcie "MY" jest niezdefiniowane, czego chcą dokładnie "MY" - nie zdefiniowane. Co nas łączy- to co zawsze opozycję- wspólny wróg. Ja bardzo chciałbym dożyc czasu, kiedy wróg padnie i pojawią się nowe przepisy. Jak sądzisz- ilu znowu będzie niezadowolonych? Jak widzisz, bardziej mi pasuje etykieta pesymisty. Dojrzewał we mnie pewien termat, przysiadłem i napisałem. Teraz martwi się Naczelny, co z tym zrobić.
pozdrawiam
Zbyszek
To rozpaczliwa nadzieja ale nie na reformownie się tylko zmianę warty np. Batiar na Prezesa!
Zbyszku! Co chcesz reformować? Co to jest PZŻ według Ciebie? bo w mojej ocenie jets to związek ale na bank nie sportowy.
Że tak jak przed dwoma laty, pojęcie "MY" jest niezdefiniowane, czego chcą dokładnie "MY" - nie zdefiniowane.
A kto ma to zdefiniować? Mam rozpisać ankietę, wysłać listy do żeglarzy? Dlaczego zakłądasz, że ktoś chce jeszcze jednej wielkiej organiacji w rodzaju PZŻ? Ja robię to co dobre dla mnie i osób które myślą podobnie. "Zawiedzionych" proszę o wybaczenie, nie mam zdolności czytania w myślach innych ludzi., przepraszam, że nie skonsultowałem swoich działań z Nimi i ich zdradziłem. Przecież Wielu pisało co to ja mam zrobić ...
Jeżeli ktoś ma pomysł, czas aspiracje na tworzenie alternatywnego związku, walkę o zmaianę przepisów z radością mu przyklasknę i nie będę marudzić, że to nie jest to co chciałem.
Jacek
Drogi Jacku,
ja nic już nie chcę a raczej moich rad nikt nie chce słuchać. To się zaczęło od słów Prezesa w jednym z numerów "Rejsu" ,że chyli czoło przed weteranem ale. że ja juz w tym wieku nie rozumiem potrzeb współczesnego żeglarstwa. Więc ja teraz tylko obserwuję, wyciągam wnioski i komentuję.
Jak kiedyś wyrąbał mi nieoceniony Wlodek R. - ja nic nie robię, tylko piszę. Więc , na miłość Boską, nie atakujcie mnie za coś, czego nie robię. Mam natomiast poglądy, jak wszyscy. Moim poglądem jest to, że Związek z wielu ważnych powodów, jest i będzie silnie umocowany w strukturach administarcji. Żaden związek alternatywny takiej pozycji nigdy nie zdobędzie, więc wniosek jest prostu, może bliżej do istotnych zmian przepisów poprzez porozumienie i odmianę. Mnie chodzi o tę właśnie odmianę i jak to ktoś powiedział kiedyś, nawet z diabłem mi po drodze. Jacku i kilku jeszcze innych kolegów, pozwólcie mi być sobą. Jestem niegroźny, wycofałem się całkowicie z aktywnej działalności. Żegluję ( na szczęście mogę) piszę i żyję sobie, nie wadząc nikomu. Jak zauważyłeś, nawet Prezesowi dałem spokój choc dalej mam mu za złe, że w swojej sytuacji nie składa honorowej rezygnacji. Ale skąd dzisiaj brać ludzi honoru?!
Jacku- rozejm, proszę!
Zbyszek
Jacku- rozejm, proszę!
A od kiedy to My przeciw sobie stajemy? ;-)
Mieć inne poglądy nie znaczy być sobie wrogami, ja przynajmniej tak uważam. Ja prosty człowiek jestem więc prostymi zasadami się kieruję. Jak rozmawiam z królem to bezpośrednio bez udziału totumfackich i uważam, że miejce świętych jest na ołtarzu a złodzieji w lochu.
Pozdrawiam Jacek.
Trochę kiepsko wyszło- nie stajemy przeciw sobie a Twoją wypowiedź, że na szkolenie swoje dzieci posłałbyś do mnie, pamiętam, a jakże. Miałem na myśli ( ponieważ znamy nasze poglądy) aby już zamknać wątek "co zrobić z PZŻ. Oczywiście tych ludzi do lochu, Związek jak się odczepi, niech sobie istnieje. Ja naprawdę zazdroszę Anglikom. Szwedom, i innym nacjom, że pływają ze świadomością, że istnieją ich Związki Narodowe i wyznają zasadę "żeglarzu, co jeszcze możemy dla ciebie zrpbić"
pozdrawiam Batiar
Drogi Zbyszku
Przyszła mi do głowy taka myśł: im mniej wiedzy, tym więcej entuzjazmu. Zauważyłem to u siebie, chociaż można sięgnąć daleko wstecz. Całe szczęście, że ci rozmontowujący poprzedni ustrój nie uwierzyli mędrcom mówiącym, że to niemożliwe, aby "komunizm" mógł upaść. Bywało, Że za takie stwierdzenie gdzie niegdzie zamykano do "psychuszki" - bo tylko wariat mógł mówić, że ZSRR przestanie istnieć.
Każde działanie jest dobre, jeśli prowadzi do określonego, wspólnego celu. Mam bardzo mało wiadomości o strukturach PZŻ, o możliwości reformowania Związku od wewnątrz. To by wymagało zarejestrowania w nim wielu klubów i stowarzyszeń opowiadających się za swobodnym żeglowaniem. Trzeba by było mieć większość w Klubach, później w OZŻ-tach, aby wystawić odpowiednich delegatów na Sejmik. Dopiero mając tę większość, można myśleć o przedstawieniu do akceptacji odpowiednich przepisów. To droga w pełni demokratyczna.
Nasuwa się więc wniosek, że w klubach zrzeszonych w PZŻ mamy mało zwolenników. Powód jest prosty: OZŻ-ety mogą się utrzymać jedynie w starym systemie. Zmiany nie są w ich interesie. Czy więc coś zmieni się, jeśli paru delegatów będzie na sejmiku optowało za przyjemniaczkami? Próbować można, nawet trzeba - i tylko uznanie należy się temu, kto będzie miał odwagę takiego zadania się podjąć.
Są osoby, które zadały sobie trud zgromadzenia wokół siebie gromady zwolenników i zorganizowania "przyjemniaczków". Teraz czas na to, aby powołać jakąś "czapę" nad tymi organizacjami i doprowadzić do uznania jej za równorzędną z PZŻ -tem. To już wymaga działań wśród polityków. Czy trudno wśród nich znaleźć tych, którzy mogą nas poprzeć? Czy wśród żeglarzy tak mało osób ma kontakty z politykami?
Edward Zając
Zbyszku, tyle piszesz o uznawanych reprezentantach internetowych żeglarzy, że sama na usta i pod klawiaturę się ciśnie parafraza: nie wiem co przeciwnik sądzi o naszych reprezentantach, ale co do mnie to jestem przerażony...
Natomiast sumując wszystko co się dzieje to wygląda na to, ze się wszyscy budzimy (brzydko mówiac) z ręka w nocniku. Dlaczego tak się stało? Z prostego powodu, kiedy przyszło co do czego to każdy z zainteresowanych lansował swoja wizję polskiego żeglarstwa. Wizję, która nie obejmowała całokształtu a tylko drobny wycinek horyzontu zdarzeń bo cała reszta dla wizjonerów nie była dostępna, poza świadomością, nie wiem? Poza wyobraźnią ograniczaną własnym interesem, nawet jezeli się zgodzimy co do tego, ze to był interes jedynie ideowy. Zwyciężył konglomerat wizji wysłuchiwanych i dopuszczanych przed najwyzsze progi najjaśniejszej komisji, o czym sam szeroko piszesz. Nie ma się co dziwić, że Urzędy Morskie uchwyciły się swojego kawałka horyzontu i trzymają zębami. Co się da teraz zrobić? Nic ponad to co się czyni dotychczas czyli drobne utarczki o szczegóły przedstawiane publice jako walne zwycięstwa w walce o idee. Na całą resztę jest już za późno. Zamiast iść w deregulacje zagłebiamy się w szczegóły legislacyjne. Środowisko żeglarzy w Polsce już zostało podzielone; na Stowarzyszenia Aramtorów Jachtowych, Stowarzyszenia Armatorów Jachtów Komercyjnych, na żeglarzy przyjemnościowych, niedzielnych i regatowych. Zawodowców, półzawodowców, amatorów i zawodowców okazjonalnych. Stało się i już się nie odstanie. Zabrakło w swoim czasie uczciwej dyskusji środowiskowej, zabrakło zrozumienia innych punktów widzenia niz tylko radośnie internetowy. Zabrakło spojrzenia na całość, a teraz już na dobrą sprawę nie ma na co patrzeć.
Zatem? Do zobaczenia na wodzie, morze jest jedno dla wszystkich. W zależności od wiedzy i doświadczenia dla jednych tylko bardziej oswojone a dla innych bardziej straszne i tajemnicze. Czy da się spokojnie żeglować? Pewno, że się da, cisza, radość spokój, zgiełk i sława pozostaje na ladzie. Czego Tobie, sobie, i nam wszystkim serdecznie życzę.
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
Jarku, to niestety kawał smutnej prawdy ale..... może jeszcze za wcześnie gasić świeczki? Może znajdzie się jakieś rozwiązanie?! Ja tylko piszę i oczywiście subiektywnie. Może jakieś przebudzenie nastąpi ale przyznam szczerze, nie znam rozwiązanie dobrego i nikt inny na razie go nie wskazał. Jesteśmy coraz bardziej podzieleni, sam już nie wiem co robić. Pisanie też już na nic sie nie zdaje, ponieważ często przekonuję się , że moje wizje też są różne. Czas chyba na morze, aby tam, jak piszesz, znaleźć spokój i oderwanie od rzeczywistości.Tobie też wszystkiego najlepszego. Jak wrócimy do portu, może już będzie po wszystkim, bo krasnoludki to załatwią.
Batiar
Nie ma co się podniecać! Moim zdaniem choćbyśmy na razie na rękach stawali nic nie zrobimy dopóki się nie zjednoczymy. Bo mimo, że to minione czasy to jednak "W JEDNOSCI SIŁA!!!!". Ponieważ jestem już za stary na rewolucję i chcąc jeszcze pożyć uciekłem przed 10. laty do innej bandery (chorwackiej). Jednak cały czas mnie boli, że nie mogę pływać pod biało-czerwoną. I trafiają do mnie głosy nawołujące do porozumienia wszystkich organizacji swobodnego żeglowania aby przeciwstawić się "polskiej kubie" w żeglarswie swobodnym!!!!!!!!. JESTEM ZA!!!!!!!!!!!!!!!!
Koledzy z różnych organizacji walczących o wolność w żeglowaniu "ŁĄCZCIE SIĘ!!!!"
Major
Koledzy z różnych organizacji walczących o wolność w żeglowaniu "ŁĄCZCIE SIĘ!!!!"
No to weźmy się i zróbcie :-(
Wybaczcie ale tak odbieram część głosów jakie tu usłyszałem więc Majorze nie bierz tego tylko do siebie.
Jestem całkowicie za. Ale powiedz do kogo się przyłączyć? Kogo poprzeć? Wizje swobodnego żeglowania różnych organizacji są tak mętne, że się pogubiłem. Może Ty wskażesz?
Major
http://www.pfz.org.pl/ na początek :-)
Poza tym mozesz zawsze napisać w swoim imieniu, ba możesz nawet zostać lobbystą i konsultować interesujące Ciebie akty prawne, jeżeli tylko podejmiesz trud napisania listu lub zgłozenia swojej kandydatury.
Od kilku dni dyskutujemy, Temat gorący i ilość wypowiedzi bardzo budująca. Zastanawiam się - jaki jest tego praktyczny efekt, i co dalej? Czy jesteśmy tylko klubem dyskusyjnym, czy swymi wypowiedziami wypracowujemy podstawy do rzeczywistego działania? Ile osób wysłało swoją opinię, aby wynik konsultacji odzwierciedlał nasze stanowisko? Która z "naszych" organizacji zajmie się zbieraniem tych opinii, które mogą być ważkim argumentem przy podejmowaniu dalszych kroków? Czy, jak dawniej, potrafimy szczerze dyskutować w prywatnym gronie, byle tylko nasze nazwisko nie pokazało się na oficjalnym dokumencie?
Przepraszam, jeśli ktoś poczuł się urażony. Przy wydawaniu lokalnego pisma ciągle stykam się ze strachem przed upublicznieniem czyichś poglądów - strachem posuniętym do absurdu. Co prawda niektórzy mówią - "ja jestem ostrożny, tylko ostrożny" (Zakazane piosenki).
Wracając do tematu: mam problem z określeniem "jacht komercyjny". Dla mnie te dwa człony wzajemnie wykluczają się. Jacht służy do pływania dla przyjemności ew. do sportu. Zastosowanie komercyjne powoduje utratę statusu jachtu. Zastanawiam się, na ile ścisłe określenie tej definicji i skupienie się na swobodnym żeglarstwie rekreacyjnym może pozytywnie wpłynąć na wyniki przyszłych negocjacji?
Edward Zając
Przeczytawszy projekt, dziękuję za jego przesłanie, mocno zastwnawim się nad sensem jakiegokolwiek pisania. Może jednak dobrze będzie mocno walnąć w dno aby móc wypłynąć na powierzchnię i złapać oddech. :-(
Pozdrawiam Jacek
"Wracając do tematu: mam problem z określeniem "jacht komercyjny". Dla mnie te dwa człony wzajemnie wykluczają się. Jacht służy do pływania dla przyjemności ew. do sportu. Zastosowanie komercyjne powoduje utratę statusu jachtu."
Na potrzeby omawianego artykułu,zdefiniowane zostało nowe pojęcie jachtu. ... do statków o długości pomiarowej do 24m niezaleśnie od ich typu i stosowanego napędu. A więc jachtem też jest kajak,canoe,ponton Jest to tak samo bezsensowne jak Żeglarstwo motorowodne.No cóż,jednak flaga z żółtym i niebieskim.
Jurek
W sobotę w trakcie targów W&W będzie konferencja (2 godziny) o zmianach prawnych i nowych projektach. Info będzie w żaglach.
Zapraszam wszystkich.
Mam przyjemnośc być gospodarzem w imieniu PFŻ.
Hasip
PS. Zarządzenie ma być oczywiście oprotestowane.
Tak jakoś tu wychodzi na jaw, że ci (niektórzy), którzy postanowili działać w imieniu środowiska żeglarskiego mają pretensje "do mas", że ich nie popierają, a jeszcze do tego KRYTYKUJĄ!
Tak już jest urządzony ten Świat, ze jedni działają, a drudzy krytykują... i mają za złe... W Świecie tylko niektórzy są przywódcami i działaczami (związkowymi, partyjnymi itp.), a wiekszość uczestniczy w życiu w sposób bardziej bierny.
W części demokratycznej tego Świata jest tak, że swoje zadowolenie, lub niezadowolenie z różnych działaczy masy demonstrują w wyborach powszechnych i innych tego typu imprezach....
Ci z Was, którzy zdecydowali się działać w imieniu środowiska są i będą narażeni na taką krytykę, a tylko Wasza postawa i działalność dadzą Wam nasze głosy w przyszłości i jeśli Wam to nie pasuje, to może od razu zrezygnujcie, bo szkoda zdrowia. Nie dziwcie się, że jest tak: "my tu, wicie rozumicie, chcemy dobrze a oni, te ciemniaki, nic nie rozumieją i głosują na Leppera i Giertycha...."
Takie jest prawo demokracji, albo prawo buszu - jak chcecie. Wszystko zależy od Was, bo zdecydowaliście się reprezentować środowisko. Podzielone? Skłócone? Tak! Rolę macie trudną i niewdzięczną! Możecie sie wycofać, ale ponoć chcecie coś zmienić w ramach działalności niezależnych stowarzyszeń żeglarskich. (???)
Nie miejcie pretensji do środowiska, że jest takie, czy owakie, bo (z wielu powodów) jest takie jakie jest i zastanówcie sie jeszcze raz, przed lustrem lub (jak kto woli) w głębi serca, czy chcecie to dalej robić.... a szara masa będzie wam patrzec na ręce i poprze tych, ....których uzna za najlepszych...
Robert
Rany Boskie, lepiej byś zamilkł niż pisac takie bzdury.
Po pierwsze, ani ja ani kapitan J.Czyszek nie jesteśmy działaczami lecz tak jak Ty i inni, kibicami.
Działający to w tym gronie Andrzej Mazurek ale jak widzisz, nie obra ża się
Po drugie, głos J.CZ. i mój na koniec, tylko charakteryzuje obecną sytuację. Twoje nazwisko widzę od pewnego czasu ale wiedz, że takie "nawałnice" przetoczyły się pzrez internet już kilak razy, zawsze z takim skutkiem.
Po trzecie, nie pochlebiaj sobie, nie wiem gdzie i kiedy krytykowałeś. Po prostu, jak inni, tyle, że czasem w mało wybrednych słowach, opisujesz stan faktyczny. A to oznacza, że krytyke kierujesz do "rządzących", dlaczego miałbym ją brac do siebie.
Robercie, daj sobie spokój z fajerwerkami jak kulą w płot. Ja jestem tylko publicystą, też opisującym rzeczywistość, tyle, że słowami ogólnie przyjętymi.
Jeśli ktoś tu poczuł się obrażony słowami Jarka Czyszka i moimi, to tylko Kolega Robert Hoffman.
Temat sie wyczerpał, światła pogaszone, czas zmienić temat.
Zbigniew Klimczak
NIE działacz
Drogi Zbyszku! Z całym szacunkiem!
Nie rozumiem, czemu akurat TY ripostujesz?????
Nie rozumiem czemu bronisz Jarka Czyszka?????
Żadnego z Was nie atakuję, więc nie rozumiem o co Ci chodzi!!!
Twoje oburzenie skieruj raczej tam gdzie bardziej może się przydać!!!!
W dyskusji pojawiły się głosy, mówiące o tym, że środowisko poróżnione i podzielone na tych z kałuż i tych z Wielkiego Morza i może by tak przestali krytykować, tylko by się przyłączyli i zaczęli sami działać (poczytaj, proszę, uważnie głosy w dyskusji). Nie atakuję Ciebie, tylko wskazuję działaczom kilka oczywistych faktów i prawidłowości, miedzy innymi po to, żeby nie czuli się sfrustrowani i zawiedzeni, że oto walczą w imieniu całego środowiska, a ono ma ich w głebokim poważaniu. Tak po prostu jest i będzie! Niech działacze nie spodziewają się powszechnej akceptacji, bo takiej nigdy nie otrzymają!!!
Skąd Twoja reakcja???? Wskaż mi, proszę, gdzie obraziłem Ciebie lub Jarka Czyszka????? Gdzie obraziłem któregokolwiek z dyskutantów????? Które słowa użyte przeze mnie uraziły Twoje poczucie przyzwoitości????? (Może "stalinowski zamordyzm"???? - nie znajduję niczego odpowiedniejszego dla tego typu propozycji UMów, wię dlaczego miałbym prosić ich o "rozsądną liberalizację"?) Czy problemem jest to, że nie zgodziłem sie z jednym z Twoich sformułowań????
Dlaczego ktokolwiek z działaczy miałby obrazić się na prawdę lub krytykę?
Wybacz Zbyszku, z całym szacunkiem dla Ciebie i Twoich siwych włosów, ale nie uznam Twojego prawa do zamykania mi ust.
Pozdrawiam Cię serdecznie i nie dąsaj się, ....a niech działacze zastanowią się dlaczego całe środowisko ich gremialnie nie poparlo.
Robert
Wybacz, ale nie wytrzymałem. Widzisz gdzieś tych działaczy? Ktoś z szanowych kolegów czuje się działaczem? Tą stronę odwiedzają po prostu żeglarze i każdy wypowiada się jako żeglarz. Takim samym działaczem również Ty jesteś, jezeli uważasz, że zabieranie głosu w dyskusji to działanie. Zatem jako taki działacz poklep trochę po klawiaturze, jak już napisał Jacek Woźniak, porozsyłaj swoje uwagi do ludzi i urzędów od któych coś zależy. W ten sposób też możesz wpływać na rzeczywistość. Tak robi Zbyszek Klimczak.
Żeglarze to zazwyczaj indywidualiści niechętni do wchodzenia w sztywne ramy struktur organizacyjnych. I proszę nie uzywaj przynajmniej w stosunku do mnie określenia "działacz", bo mam od razu złe skojarzenia z róznymi osobami ze znanego wszystkim związkui sportowego.
Mariuszu!!!
Super, że to napisałeś!!!
"Żeglarze to zazwyczaj indywidualiści niechętni do wchodzenia w sztywne ramy struktur organizacyjnych. I proszę nie uzywaj przynajmniej w stosunku do mnie określenia "działacz", bo mam od razu złe skojarzenia z róznymi osobami ze znanego wszystkim związkui sportowego."
Tak, to co napisałem dotyczy wszystkich, ktorzy czują i uważają, że mają delegację do występowania w imieniu całego środowiska (tych z jedynego słusznego zwiazku TEŻ) - nie dziwmy się, że mało kto nas pochwali, a jesteśmy jako środowisko podzieleni na szuwarowo-bagiennycyh i tych z morza i jeszcze inaczej... i na razie nic nie poradzimy. Ci którzy rzeczywiście działają w tzw. strukturach niezależnych czy pezetżetowych muszą mieć świadomość, że bardzo łatwo jest oderwać się od swojego własnego zaplecza (czyli środowiska).
Szanuję działania: Zbyszka Klimczaka, Andrzeja Mazurka, Andrzeja Kapłana, Twoje itd. i wszystkich ziałających w ramach struktur i na własną rękę. Czy w związku z tym nie mam prawa do wlasnego zdania na temat ? Na moje apele o zintegrowaną petycję/protest/czy coś takiego wszystkich niezależnych organizacji żeglarskich (do podpisania przez innych, niezrzeszonych również) nie było, jak dotąd, ŻADNEGO ODZEWU - więc myślę co myślę i daję temu wyraz...
Działaczom PZŻ nie przypominano zbyt często (lub nie słuchali) dla kogo działaja i po co, więc są oderwani od środowiska i mam nadzieję, że dni ich w tej funkcji są już policzone....
Właśnie piszę swój list do Dyrektorów UMów, ale nie jestem pewien czy mam odpowiednie adresy e-mail, więc prosze o pomoc: robhosailor_usuń_to@yahoo.com
Obiecuję że w swoim proteście nie będę używał słów uznanych ogólnie za obelżywe (kto z Was zarzuci mi, że takowych używam ad personam???), ale też nie będę zbyt układny. ....Wiem co zrobią z moim listem...
Pozdrawiam wszystkich dyskutantów, w tym oczywiście: Zbyszka Klimczaka i Jarka Czyszka, a z nim cały Hornsund!!!, a jeśli nasz łaskawy MODERATOR, Don Jorge, uzna, że zachowuję się nieodpowiednio, to proszę niech usunie moje wszystkie wpisy ze swojej witryny, a ja w tedy nie odezwę się już nigdy wiecej!
Robert
Ministerstwo sportu:
http://www.msport.gov.pl/content.php?id=340
Ministerstwo Gospodarki Morskiej:
http://www.mgm.gov.pl/ - adresy UM-ów
http://bip.mgm.gov.pl/ - adres ministerstwa
sejmowa komisja kultury fizycznej i sportu
http://www.sejm.gov.pl/komisje/www_kfs.htm
Wystarczyło chwilkę pogooglać.
Dzięki Jacku! :-)))
pogooglam jeszcze UMy
R.
Moze warto dodac, ze kazdemu wolno pisac na te adresy co i jak sie chce i ze nie musi byc to rozsadne....Jesli wolno i jesli nie musi oczywiscie!
Lukasz
Moze warto dodac, ze kazdemu wolno pisac na te adresy co i jak sie chce i ze nie musi byc to rozsadne....Jesli wolno i jesli nie musi oczywiscie!
Lukasz
najkrótsze podsumowanie ostatniej dyskusji.
z szacunkiem dla Jacka
Batiar
Szanuję działania: Zbyszka Klimczaka, Andrzeja Mazurka, Andrzeja Kapłana, Twoje itd. i wszystkich ziałających w ramach struktur i na własną rękę.
Dla wyjaśnienia, nie prowadziłem żadnych działań.
Robercie,
jestem łysy i nie oraziłem się tylko protestuję pzreciwko Twojemu zarzutowi :dzialacze, nie obrażać się. To było pod postem Jarka i moim. Jak się mylę, odwołuję
Czy bandery Wolnego Miasta Gdańska mogą nadal legalnie powiewać na rufach jachtów????
Ot ciekawostka prawno - historyczna!
Jak biegli w piśmie eksperci prawa międzynarodowego ustalili, ustanowione przez Ligę Narodów na podstawie ustaleń Układu Wersalskiego powstanie Wolnego Miasta Gdańska nie zostało przez ostatnie kilkadziesiąt lat burzliwej historii prawnie anulowane.
Nie załatwił tego gaulaiter Albert Forster w swoim "edykcie" z 1 września 1939 roku "o właczeniu WMG do III Rzeszy - bo było to z punktu widzenia prawa międzynarodowego nielegalne. Mogła to uczynić tylko Liga Narodów (poprzez państwa sygnotariuszy Traktatu wersalskiego). Nie mógł tego dokonać nawet Volkstag lub Senat Gdański przez uchwale o samorozwiązaniu...
Nie załatwiły tego nieformalne decyzje mocarstw w sensie prawa międzynarodowego czyli ustalenia "Wielkiej Trójki" w 1945 roku.
Nie uregulował "traktat graniczny" z RFN w 1970 roku o ustaleniu granic na Odrze i Nysie...nie było w nim mowy o kwestii WMG...
"Traktat Pokojowy" pomiędzy Polską ,a Niemcami nigdy nie został zawarty (co i tak nie mogłoby formalnie uregulować statusu prawnego WMG- gdyż po 1920 nie należał nigdy do Niemiec...;)))
A międzynarodowy organ - Liga Narodów ,który mógły sprawę formalnie uregulować (anulować konstytucje WMG oraz jego granice i przyznać formalnie Polsce) lub jego po 1946 roku następca czyli Organizacja Narodów Zjednoczonych - nigdy tematem się nie zajęłą.....!!
Poza tym temat ostanio również wypłynął przez prawników na tapetę w RFN ze skutkiem odwrotnym do zamierzonego ,a wniesiony przez ustawowych przedstawicieli - kontynuatorów władz WMG obecnie "rezydujących" na "uchodźctwie" w Austrii (Tam również rezyduje nadal Wielki Mistrz Krzyżacki - który ostatnio oficjalnie odwiedził Malbork na zaproszenie obecnych władz miasta...;))))) :
Na zapytanie frakcji PDS wykłada rząd RFN odpowiedzią 4/3263 z dnia 27.04.2000 o nieprzynależności WMG do Niemiec od 1920 roku oraz o nieważności aneksji WMG 1939-1945 przez ONZ w świetle międzynarodowych praw człowieka. W związku z tym rząd RFN oficjalnie w 2000 roku odrzuca kompetencje przedstawicielstwa WMG, a jedynie wydaje opinię, że kwestia ostatecznego wyjaśnienia statusu politycznego WMG się z punktu widzenia "uczestniczących władz" (niem.: "beteiligte Mächte") w trakcie konferencji 2 plus 4 "załatwiła" (niem.: "hat sich erledigt"). RFN była jednakże tylko jedną (lub -z NRD- dwoma) z sześciu "uczestniczących władz", a w dokumentach oraz pisemnych komentarzach tej konferencji nie istnieją sformułowania dotyczące WMG oraz stosunku i nastawienia to takiego czy innego jego stanu czy statusu. Niefortunnie pryska przez to wygodna i dotychczas powszechna wymowność kwitowania kwestii WMG argumentująca pełnoprawną legalizacją wcielenia WMG do Rzeszy w 1939 roku. Tak więc, mimo oczywistych faktów demograficznych i gospodarczych, oczywistej jasności co do przynależności państwowej byłego terytorium WMG oraz z pominięciem jakichkolwiek historycznych dyskusji w jego niezałatwionym statusie prawnym teoretycznie od 1920 roku do dnia dzisiejszego z międzynarodowego i dotyczącego państwowości punktu widzenia nic się nie zmieniło. Wolne Miasto Gdańsk nadal istnieje...
Trywialność sytuacji leży w skomplikowanej konstrukcji państwowej WMG, zależności jego konstytucji od Ligi Narodów oraz pominięcia jego szczegółowego tematu zarówno przez Wielką Trójkę w 1945 roku jak i w ustaleniach dot. przejmowania kompetencji od rozwiązywanej Ligi Narodów na ONZ w 1946 roku.
Ktoś powie: toż to twór wirtualny i historyczny dziasiaj jeno ale nie takie niebezpieczne lub wygodne fakty prawne wyciągano po latach na polityczne platformy dla regulowania spraw zaszłych a legalnych w świetle prawa międzynarodowego.
Tedy bandery Wolnego Miasta Gdańska zali znowu powiewąć legalnie mogą (bo dajcie podstawę i wykładnie prawa miedzynarodowego , że nie!!!) na rufach armatorów zameldowanych w granicach dawnych granic WMG???;)))))
Tylko życie pisze takie scenariusze ...;)))
Johann - "Nieustający Gdańszczanin";))
(Broń Boże rewizjonista...;))))) )
Chociaz rownie to boskie, co i pewnie skomplikowane....Maja jednak swoje prawa wyspy Jersey i Kerguelen na uzytek i panstw i osob prywatnych, dlaczego nie Gdansk?
Lukasz Wniebowziety
Po kilku dniach żywo toczącej się dyskusji zdecydowałem się na próbę podtrzymania ognia i włączając się chcę przedstawić swoje podsumowanko w 3 punktach:
I. Chciałbym wlać trochę optymizmu w kolegów i przedstawić zalety biało - czerwonej co ma na celu podreperowanie humoru posiadaczy "statków morskich" i zniechęcić do odejścia na północ:
a. ponieważ nasze jachty są jak statki morskie (posiadają wpis w rejestrze na podstawie kodeksu morskiego) to przysługują nam przywileje remontu, konserwacji i napraw tych statków i ich części ze stawką VAT 0% a to są wymierne korzyści finansowe (art. 83 par. 15 ustawy o VAT), bo jest to tańsze aż o 22 %!!
b. zgodnie z ordynacją wyborczą w wyborach do sejmu i senatu oraz prezydenckich armator może na takim statku będącym w rejsie zagranicznym zorganizować OKRĘG WYBORCZY i przeprowadzić głosowanie:))
c. dodatkowo jeśli któryś z załogantów ma problem z naruszeniem terminu w postepowaniu sądowym lub administracyjnosądowym to należy wiedzieć, że pismo złożone na ręce kapitana polskiego statku przez członka załogi uważa się za doręczone w terminie złożenia
II. Zadziwia mnie zdegustowanie kolegów wielką różnością zdań i podziałem środowiska. Cóż nawet Zjednoczona nie posiadała prawdziwej jedności. Namawiam aby wzroczyć z optymizmem: z różnorodności powstają najlepsze owoce. A że czasami w dyskusji wychodzą emocje, animozje lub ambicje to nie jest to ogromny problem poza dyskomfortem. Na dowód tego, że nie jest tak źle chcę niniejszym przeprowadzić dowód dla wszystkich czytających tę stronę. Proszę o wpis ze słowem TAK tych wszystkich kolegów, którzy pozytywnie odpowiadają na pytanie: CZY POPIERASZ OBOWIĄZYWANIE ZARZĄDZEŃ PORZĄDKOWYCH? Niech czytający wyrobią sobie opinię na podstawie ilości odpowiedzi:))
III. Co do projektu zarządzenia to na chwilę obecną publicznie się wypowiem w następujący sposób: Szanowni Dyrektorzy UM!
Projektowane zarządzenie porządkowe będzie naruszało istniejący porządek prawny i jeśli zostanie wydane to będzie to z naruszeniem konstytucyjnych zasad legalizmu, prymatu ustawy oraz poprawnej legislacji co narusza zasadę państwa prawnego wynikającą z art. 2 Konstytucji RP.
Dodatkowo należy zwrócić uwagę na to, że zarządzenie porządkowe będzie naruszało prawa i wolności konstytucyjne obywatela a już w 1995 r. Sad Najwyższy zaakcetował postępowanie obywatela, które było sprzeczne z obowiązującą ustawą ale ustawą naruszającą wolności gwrantowane przez Konstytucję (niestety sygnatury nie mam w pamięci).
pozdrawiam
Krzysztof Klocek
ps. podtrzymuję ogień, bo warto dyskutować szczególnie zimą bez śniegu i choć zapewne byłoby przyjeniej przy kawce i papierosku (o innych korzystnych atrybutach dyskusyjnych publicznie nie wspomnę!) to korzystajmy choć z sieci aby oszlifować wspólne stanowisko
Krzysztof - dzięki za odrobinę humoru. Jednak sprawa jest poważna. Dyskutujemy, ale nie wiemy, czy i jakie stanowisko zajęły w tej sprawie Stowarzyszenia, które pierwsze powinny wysłać opinię o tym zarządzeniu. Dyskutujemy - ale oni milczą. Jeśli wysłali już opinie, to powinny je opublikować. Jeśli nie zamierzają opiniować, to też jakieś uzasadnienie takiej decyzji z chęcią przeczytam.
Jeśli będzie gotowe pismo skarżące UM za tworzenie zarządzenia bez posiadania do tego uprawnień, to też z chęcią je przeczytamy. Trzeba wreszcie pokazać, że to jest nie tylko bicie piany czy młócenie słomy, lecz konkretne działanie.
Przyjemnie jest czytać wypowiedzi osób o podobnych poglądach, ale przecież ta dyskusja ma konkretny cel. Można go osiągnąć jedynie przez podjęcie konkretnych działań.
Edward Zając
Wcześniej już były pytania odnośnie zasadności wydawania obecnie obowiązujących zarządzeń porządkowych dotyczących żeglarstwa morskiego. Uzasadnieniem dla takiego postępowania UM-ów było stwierdzenie, że wynika z braku odpowiednich regulacji których autorem powinien być minister sportu. To pozwala na wydanie na mocy:
Art. 48. 1. (1)W zakresie nie unormowanym w przepisach, jeżeli jest to niezbędne do ochrony życia, zdrowia lub mienia albo ochrony środowiska morskiego na morzu, w porcie, przystani oraz w pasie technicznym - dyrektor urzędu morskiego może ustanawiać w zakresie określonym w art. 42 ust. 2 przepisy porządkowe zawierające zakazy lub nakazy określonego zachowania się.
2. Przepisy porządkowe, o których mowa w ust. 1, ustanawia się w formie zarządzenia porządkowego.
zarządzenia przez dyrektorów urzędów morskich.
Tak więc jeżeli nie damy rady z urzędami morskim należy molestować ministra sportu.