W niedzielne popołudnie, w roku 1010-tych urodzin Gdańska, czyli 14 stycznia asystowałem w odsłonięciu i poświęceniu pomnika TYM, KTÓRZY NIE WRÓCILI Z MORZA. Pomnik, autorstwa profesora Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku Sławoja Ostrowskiego stanął na południowym cyplu Wyspy Ołowianka, tuż przy moście Kamieniarskim, czyli między Centralnym Muzeum Morskim i Mariną Gdańsk. Zaprosili mnie (dziekuję !) Prezydent Gdańska - Paweł Adamowicz oraz Dyrektor CMM - Jerzy Litwin. Pogoda była sztormowa, nawet w centrum miasta. Wiatr z deszczem. Pomnik poświęcił i przewodniczył modlitwie za tych nie wrócili z morza Arcybiskup Gdański - Tadeusz Gocłowski.
Pomnik od W Napis od E
Prezydent Adamowicz Arcybiskup Gocłowski Orkiestra Marynarki Wojennej
A wiatr był taki ....
Pomnik jest ascetyczny w formie. Oszlifowany i wypolerowany, zielony prostopadłościan ze skały bałtyckiej, o który zahaczyła kotwica. Wielka, patentowa, prawdziwa - wydobyta z promu "Heweliusz". W uroczystości wzięło wielu oficerów obu marynarek, rodziny ofiar morza i władze miasta. Z żeglarskiej społeczności wypatrzyłem Teresę Szpetulską oraz Jana Talika..
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
________________
Czy bedzie tez pomnik Pokonanego Morza? Bo jednak wiekszosc z rejsow wraca....
Nie lepiej pozostawic demonizacje zywiolu i martyrologie zeglarzy Urzedom?
Lukasz
Parafrazując:
znaczy, nie pomyślał i powiedział (napisał) ?
Andrzej
Bez parafrazy:
I dal okazje napisac drugiemu.
Lukasz
Po pierwsze jak rozumiem, pomnik wystawiono nie tylko żeglarząm...
Po drugie, przypuszczam, że masz możliwość zapalić świeczkę na grobie ojca, ja tej możliwości nie mam wiec powiem delikatnie _zamilcz_
Nie napisalem nic o Pomniku, tylko o przechrzszczeniu jego pieknej nazwy przez Don Jorge... wydawalo mi sie, ze dosyc wyraznie.
Lukasz
Hymmmm jak widać nie dość wyraźnie, no ja w każdym razie jak widać źle odczytałem...
Andrzej
Chyba rzeczywiście niezbyt fortunny tytuł do tego newsa "się przytrafił"...
Przyznaję rację Tomkowi Łukawskiemu vel Lukaszowi, że nie można mówić w ścisłym znaczeniu o "pokonanych przez morze", ponieważ morze z nimi nie prowadziło żadnej walki...
- MORZE poprostu JEST jakie JEST!
Robert
Precyzuje, ze moj powyzszy komentarz jest tylko i wylacznie protestem przeciwko stosowaniu terminologii martyrologicznowojennej w odniesieniu do Morza. Uwazam, ze z Morzem sie nie walczy - z Morzem sie komponuje. Na Morzu mozna stracic zycie, co nie znaczy, ze sie zostalo pokonanym, ani ze sie mu uleglo. Podobnie wyjscie calo z opresji nie oznacza, ze sie odnioslo zwyciestwo - chyba, ze nad soba....
Uwazam, ze przedstawianie Morza jako przeciwnika wpisuje sie w czesto pojawiajace sie tutaj aluzje do "fetyszyzacji" (dixit J. Buczak) zeglarstwa. M. Wiacek napisal wyzej o znajomych zeglarzach, ktorym " nie miesci sie w glowach" zeglowanie bez pozwolen, papierow i stopni i powod takiej postawy upatruje w spusciznie komunizmu. Niewatpliwie slusznie, ale moim zdaniem owa "fetyszyzacja " tez ma swoj udzial. Ten watek pojawial sie tutaj w dyskusjach wielokrotnie i w roznych postaciach (ostatnio o szkolach i nastolatku...) Podpisuje sie pod zdaniem A. Dobrogosza : (...) "przywoluje mi na mysl dyskusje, czy nie i jakie zabezpieczenia w formie przepisow nalezy wprowadzic, by bylo bezpieczniej..." O to troszcza sie Urzedy, troszczmy sie sie przekonanie "swoich", ze Morze nie jest polem bitwy, ani potworem, tylko wymagajacym, ale normalnym miejscem ludzkiej dzialalnosci.
Lukasz