Kapitan Andrzej Remiszewski właśnie przysłał mi tą smutną wiadomość. Rysiek - nie żyje, pogrzeb w piątek o 13 na Spokojnej w Kacku, msza św, w Orlowie o 12. NIc wiecej nie wiem.
Ryszard Langer, jeden z najwybitniejszych projektantów jachtów (mgr inż. okrętowiec), ambitny żeglarz (j.kpt.ż.w.) zmarł w wieku 76 lat. Urodził się we Lwowie. Studiował na Politechnice Gdańskiej, pracował w Polskiej Akademii Nauk, projektował trawlery i statki badawcze, zajmował się napędami okrętowymi. Najbardziej znana wśród zeglarzy jest Jego praca w Gdańskiej Stoczni Jachtowej. Projektował jachty od długości 7 metrów, aż po żaglowce o długości 108 m. Oto niektóre z Jego konstrukcji: Antares. Arcturus, Boruta, Vega, Conrad 54.......
Niezwykle sympatyczny Człowiek
Cześć Jego Pamięci !
Jerzy Kuliński
A Ty, Jurek pierwszy morski rejs robiłeś na jachcie konstrukcji Langera... To był typ Vega produkowany w szczecińskiej jachtówce (później imienia Teligi), wcześniej byly ConradyII (Boruta), potem długi szereg innych. Z bardziej znanych dzis: Conrad 54 - LAdy B. (ex Wojewoda Pomorski ), Antares - Dar Szczecina, Roztocze, Leonid Teliga, regatowe "onetonnery" (pamięć mnie zawodzi ale chyba zarówno typu Enif (Enif, Iskra70), jak i Orion (Saggitarii, Dal II), Gedania, bryg Fryderyk Chopin, a jesienią 2006 w Pucku zwodowano stalowy jacht, o którym bywalcy kei w porcie rybackim mówią Langer12, Jego ostatnie dzieło. Tak się zastanawiam, czy nie jest też Jego dziełem Rodło ale...
Moim zdaniem najlepsze konstrukcje Langera to te, które powstawały we wspólpracy z Kazimierzem Michalskim ze Szczecina, we dwóch stanowili ścisłą czołówkę krajową. gdy spółka sią rozpadła obaj tworzyli nadal ale już nie uzyskali takiej pozycji jak wspólnie. Natomiast zespół konstruktorski jaworski, Gogołkiewicz, Hoffman, Siudy, który wsławił szczecińską stocznię z całą pewnością wychował się na ich konstrukcjach.
Obija mi się też po zakątkach pamięci, ze gdzieś głęboko w latach 70 Langer wygrał na Kuczyńskim Morskie MIstrzostwa Polski ale czy sie nie mylę?
Ja mialem okazję poznawać Go na różnych płaszczynach: w dzieciństwie jako element żeglarskiego życia domu, wśród wielu przewijających się przezeń żeglarzy z pokolenia przedwojennego, potem już bardziej swiadomie jako jednego ze wspomagających adaptację Komodora do samotnego rejsu atlantyckiego, potem jako entuzjastę NSZZ "Solidarność" i wreszcie jako inspektora nadzoru (cokolwiek byśmy dziś o tej profesji nie sądzili). Ostatnie lata to już była choroba, a do tego naznaczone tragedią osobistą - nagłą śmiercią córki...
I znów kawał historii przeszedł do historii.
Wiem i pamiętam jak dziś.Takich rzeczy się nie zapomina.Było to 29 lat temu.
Jurek