Żałuję, że nie byłem. Wielkich żeglarzy na świecie jest wielu, ale tak sympatycznego, przyjacielskiego, bezpośredniego i skromnego jak Rudolf Krautschneider trudno spotkać. A do tego - on jest autentycznie showmanem, tyle że... skromnym. No i jest, (przynajmniej w połowie) - NASZ.
Czytajcie relację Burego Kocura.
A klika się tu:
Witaj Jerzy
Wczoraj w Tawernie 10b na warszawskiej Woli odbyło się zapowiadane wcześniej spotkanie ze znanym czeskim żeglarzem Rudolfem Krautschneiderem zwanym krótko "Rudą" Na spotkanie przyszło naprawdę wiele osób - myślę, że liczbę słuchaczy ocenić można na dobrze ponad 100 osób.
Ruda opowiadał pięknie - wszystkim nam przybliżył klimat i tematykę Grenlandii, pokazywał ogromną ilość zdjęć, opowiadał własne, bardzo ciekawe przygody z pobytu w tym, egzotycznym dla wielu, zakątku Ziemi. A pokazu zdjęć i filmów nie było końca...
Prócz tego poznaliśmy historię budowy chyba wszystkich jachtów Rudy.
Zapoznaliśmy sie z historią "Victorii" i oglądaliśmy ogrom zdjęć z powstania tego nietypowego żaglowca a także z jego rejsów.
Przez bite dwie godziny siedzieliśmy zasłuchani w opowieści tego znakomitego żeglarza, który sam o sobie mówi, iż 10 miesięcy w roku mieszka na jachcie a pojęcie "sezonu nawigacyjnego" jest Mu kompletnie nieznane. Warto, naprawdę warto było przyjść i posłuchać tych świetnych opowieści mówionych językiem niezwykłego humoru ....
Poznaliśmy (zdjęciowo) córkę naszego znakomitego Gościa, poznaliśmy Jego załogi, Jego filozofię życia na wodzie....
Opowiadał nam także o tragicznych swoich wspomnieniach żeglarskich jak spalenie "Polarki" we Francji.
Na końcu widownia zgotowała Rudzie sowite podziękowanie i rzęsiste brawa.
Można było także za 10 zł/sz. kupić książki Rudy - Jego króciutkie opowiadanka pisane wesołym językiem czyta sie w jeden wieczór.
Także, nich żałuje kto nie był...
Pzdr
Włodzimierz Ring
(Bury Kocur)
Nie byłem, żałuję...
a klikanie nie działa :-(,
więc kliknę w innym miejscu :-)
Pozdro, nara! Spoko!
R.