Jutro, pojutrze, najdalej w poniedziałek zamieszczę opnię Stowarzyszenia Armatorów Jachtowych. Opinia została wysłana, ale dobry obyczaj nakazuje, aby upublicznić jego treść dopiero po upewnieniu że adresat już pismo przeczytał "w oryginale". Nie wypada, aby o sprawie dowiadywał się jak ten przysłowiowy mąz o zdradzie żony. Ujawnię tylko sens opinii SAJ (moje subiektywne odczucie) - projekt jest absurdalny i kolizyjny. Podzielam tą opinię.
Kapitan Zygmunt Kowalski (armator, ale jeszcze nie w SAJ !) dał się Urzędom Morskim wciągnąc w dyskusję. Może Was zainteresuja argumenty. Podobało mi się zakończenie, ze słowa "jacht" i "komercyjny" zupełnie do siebie nie pasują. Albo, albo!
Ale zanim zabierzecie się do lektury - poproszę o kliknięcie tu:
____________________________________
Pan
Zbigniew Wysocki
Dyrektor Urządu Morskiego
w Szczecinie
Szanowny Panie Dyrektorze,
Korzystając z zamieszczonego na stronie internetowej Urzędu zaproszenia do wzięcia udziału w konsultacji dot. projektu wspólnego rozporządzenia dyrektorów trzech Urzędów Morskich, pozwalam sobie przesłać kilka swoich uwag i propozycji. Nie roszcząc sobie prawa do absolutnej racji, będę zobowiązany za wzięcie ich również pod uwagę przy redagowaniu ostatecznej wersji rozporządzenia.
Z poważaniem
Zygmunt Kowalski
Szczecin
===================================
Zygmunt Kowalski Szczecin, dnia 23 lutego 2007 roku
j.k.ż.w, instruktor żeglarstwa
Uwagi do projektu Zarządzenia Porządkowego ...w sprawie bezpieczeństwa żeglugi morskich jachtów o długości pomiarowej do 24 m.
Nieprawidłowa nazwa Zarządzenia. Z tekstu wynika, że dotyczyć ma ono morskich jachtów (a więc statków eksploatowanych w celach niezarobkowych, np. sportowych, turystycznych, reprezentacyjnych – por. Encyklopedia Powszechna PWN, „Okręty i żegluga” - ilustrowana encyklopedia dla wszystkich oraz wszystkie krajowe i zagraniczne podręczniki nie tylko dla żeglarzy) oraz morskich statków komercyjnych o długości pomiarowej do 24 m. Rodzi to kolejne pytanie o zasadność łączenia w jednym akcie prawnym przepisów dotyczących różnych w swej istocie dziedzin żeglugi.
Proponowana nazwa (przy założeniu utrzymania się bardzo dyskusyjnej koncepcji wspólnego Zarządzenia Porządkowego):
Zarządzenie Porządkowe (...) w sprawie bezpieczeństwa żeglugi morskich jachtów oraz statków komercyjnych o długości pomiarowej do 24 m.
Stąd kolejne uwagi:
Ad. rozdz. I, § 2.5)
tekst wg projektu: 3 - jacht komercyjny – każdy inny jacht, który nie jest jachtem określonym jak wyżej, a w szczególności jacht, na którego pokładzie prowadzona jest działalność gospodarcza, szkoleniowa lub przewóz pasażerów w liczbie nie przekraczającej 12 osób.
proponowany tekst:
l statek komercyjny – każdy inny statek, który nie jest jachtem określonym jak wyżej, a w szczególności taki, na którym prowadzona jest działalność gospodarcza, odpłatna działalność szkoleniowa lub zarobkowy przewóz pasażerów w liczbie nie przekraczającej 12 osób.
Dodatkowe uzasadnienie zmiany tekstu:
Działalność szkoleniowa powinna być prowadzona na każdym jachcie, bez względu na charakter uprawianej żeglugi ( rekreacja, turystyka, starty w regatach itd). Jest to po prostu zgodne z zasadami dobrej praktyki morskiej oraz dbaniem o bezpieczeństwo żeglugi. Literalne potraktowanie tego obowiązku każdego kapitana jako działalność komercyjną, byłoby nieporozumieniem.
W zdecydowanej większości przypadków na jachcie znajdują się tylko kapitan i członkowie załogi. Zdarza się jednak, że na krótsze pływania na wodach na akwenach określonych w projekcie Rozporządzenia rejonami żeglugi morskiej zabierane są (grzecznościowo, towarzysko) osoby nie posiadające żadnego doświadczenia żeglarskiego. Można je, oczywiście, nazwać załogą, choć faktycznie są pasażerami obsługiwanymi przez kapitana i faktyczną załogę jachtu. Stąd proponuję wprowadzenie do tekstu określenia „zarobkowy przewóz pasażerów”.
Ad Rozdz. I § 3 punkt 3
Jeśli nawet mielibyśmy pozostać przy definiowaniu akwenów odmiennie niż określa to Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 94/25/WE (Dziennik Urzędowy Wspólnot Europejskich Nr L 164/19), ze względów praktycznych proponuję zmianę projektowanego sformułowania:
- żegluga przybrzeżna „P”- oznacza to żeglugę w odległości nie większej niż 20 mil morskich od brzegu w rejonie Morza Bałtyckiego lub innego morza zamkniętego o podobnych warunkach żeglugowych,
na:
- żegluga przybrzeżna „P”- oznacza to żeglugę w odległości nie większej niż 35 mil morskich od brzegu w rejonie Morza Bałtyckiego lub innego morza zamkniętego o podobnych warunkach żeglugowych.
Uzasadnienie:
Już gen. Mariusz Zaruski pouczał: „Jedz liny z musztardą i ciesz się piosenką Przy brzegach jest twardo, a na morzu miękko”.
Rzecz nie tylko w tym, że żegluga przybrzeżna niesie więcej zagrożeń niż żegluga z dala od brzegów. Chodzi też o to, by umożliwić polskim jachtom dopuszczonym do żeglugi „P” zgodne z prawem pływania na często i tak odwiedzany przez nie Bornholm. Rozszerzenie akwenu sprawi, że przestaną nagminnie naruszać przepisy wypływający ze Świnoujścia, Dziwnowa, czy z Kołobrzegu, bądź powracający tam najkrótszą drogą z Bornholmu.
Obecna sytuacja prowadzi także do coraz powszechniejszej (i zgodnej z ustawodawstwem UE) tendencji do zmiany bandery narodowej.
Ad Rozdz. II § 8
Projektowany tekst: Jachty podlegają rejestracji:
- rekreacyjne – w Polskim Rejestrze Jachtów prowadzonym przez Polski Związek Żeglarski ,
- komercyjne – w Izbie Morskiej lub Urzędzie Morskim
Proponuję zmienić na:
-Jachty podlegają rejestracji w Polskim Rejestrze Jachtów prowadzonym przez Polski Związek Żeglarski ,
- statki komercyjne – w Izbie Morskiej lub Urzędzie Morskim
Uzasadnienie:
Jak we wstępie.
Ad Rozdz. II § 9. Tekst:
Nazwy jachtom nadają odpowiednio:
- rekreacyjnym – Polski Związek Żeglarski,
- komercyjnym – Dyrektor Urzędu Morskiego.
Proponuję zastąpić:
Nazwy nadają odpowiednio:
- jachtom – Polski Związek Żeglarski
- statkom komercyjnym – Dyrektor Urzędu Morskiego
Ad Rozdz. IV § 15 pkt. 1c
proponuję usunąć podpunkt o treści: lista z kwalifikacjami i przeszkoleniami załogi
oraz
Rozdz. V, § 27 proponuję całkowite usunięcie
Uzasadnienie:
Proponowane sformułowania oznaczają znaczne zwiększenie dotychczasowych wymogów. W przypadku jachtów (a w istocie statków komercyjnych) o długości pomiarowej do 24 m, obsługiwanych nie przez etatowe profesjonalne załogi lecz przez często zmieniających się kapitanów – amatorów, taki wymóg byłby, co najmniej, ewenementem na skalę europejską.
Ad Rozdz. VI § 33 Proponuję całkowite usunięcie.
Uzasadnienie: Dobra praktyka morska nakazuje, aby role alarmowe omówić oraz alarmy ćwiczebne przeprowadzić wkrótce po zamustrowaniu załogi. Stanu bezpieczeństwa nie poprawi żadna papierowa instrukcja wpięta do dokumentów jachtu, lecz zdrowy rozsądek kapitana i załogi. Proponowany formalny zapis – w przypadku niewielkich przecież jednostek, to chyba jednak przesada.
Ad Załącznik Nr 3 punkty 1 do 4
Proponuję, wzorem innych krajów europejskich, w przypadku żeglugi oceanicznej, pełnomorskiej (i proponowanej w projekcie – małej) ograniczyć się, w przypadku tratew ratunkowych, do wymogu spełniania przez nie warunków normy ISO 9650. Rodzaj tratwy ratunkowej właściwej dla danego rejonu żeglugi określa dokument wystawiony przez producenta. Konwencja Solas nie obejmuje przecież jachtów.
Proponowanie wprowadzenia wymogu posiadania tratwy ratunkowej w żegludze przybrzeżnej, a tym bardziej osłoniętej, oznacza próbę dalszego zaostrzenia coraz to bardziej kosztownych wymogów administracyjnych. Osobiście jestem absolutnie za dobrowolnym (zalecanym) wyposażaniem takich jachtów w tratwy ratunkowe spełniające normę ISO 9650.
Ad Załącznik 3 pkt. 5
Proponuję, by wyposażenie jachtów w żegludze na akwenach treningowych zapisać jako zalecane, a nie jako obligatoryjne. Uwaga ta dotyczy także wymienionego w załączonej tabeli wyposażenia nawigacyjnego.
Uzasadnienie:
Pływania treningowe z reguły zabezpieczane są przez trenerów (obserwacja, motorówki asekuracyjne itd). Na małej łodzi regatowej nie ma zresztą możliwości właściwego przechowywania pirotechniki, map, wydawnictw nawigacyjnych itd.. Większe zagrożenie widzę w ewentualności zrobienia sobie krzywdy przez młodocianych żeglarzy, nieumiejętnie obchodzących się z rakietą spadochronową.
Ad Załacznik 7
„COLREG” tego nie definiuje, wobec czego proponuję zapis:
jacht uprawiający w porze dziennej żeglugę w rejonie T, O i P jest zwolniony z obowiązku posiadania świateł nawigacyjnych.
Ad Załącznik Nr 8
Tabela jest mało czytelna, a przez to dająca okazję do różnych interpretacji, a nawet nadinpretacji. Przykładowo: wynika z niej (pkt. 4), że na małym bezpokładowym jachcie z 15 konnym silnikiem przyczepnym należy wozić 4-kilogramową gaśnicę. Po co ją wozić?
Generalnie proponuje pozostać przy dotychczasowej praktyce: jedna, dwie lub trzy gaśnice, w zależności od długości jachtu, a przy silnikach o mocy większej niż 50 kW dodatkowa gaśnica na każde następne 50 kW.
Proponuję także odstąpienie od proponowanego wymogu montowania gaśnicy w kokpicie jachtu (dla ponad 90 procent jachtów do 24 m. jest to „główne stanowisko sterowania”). Gaśnica nie powinna być montowana w miejscu narażonym na nagłe uderzenia ludzi obsługujących jacht z kokpitu.
Uwaga generalna:
W całym tekście należy koniecznie zmienić zastąpić absurdalne określenie jacht komercyjny terminem statek komercyjny (lub jednostka komercyjna).
ZYGMUNT KOWALSKI
Moim skromnym zdaniem jakiekolwiek próby „poprawiania” zarządzenia ze swej istoty są nierozumne. Tej propozycji należy się sprzeciwić w całości.
Korzystając z okazji chciałbym nieśmiało zauważyć:
USTAWA z dnia 18 września 2001 r. Kodeks morski.
Art. 3. § 2. Morskim statkiem handlowym jest statek przeznaczony lub używany do prowadzenia działalności gospodarczej, a w szczególności do: przewozu ładunku lub pasażerów, rybołówstwa morskiego lub pozyskiwania innych zasobów morza, holowania, ratownictwa morskiego, wydobywania mienia zatopionego w morzu, pozyskiwania zasobów mineralnych dna morza oraz zasobów znajdującego się pod nim wnętrza Ziemi.
Wnioski pozostawiam Wam.
pozdrawiam
Krzysztof
Pan kapitan Kowalski napracował się przygotowując swoje uwagi, ale są one tylko makijarzem zwłok...
SAJ wspólnie z TŻ Bryfok i SŻ Samoster oprotestował samą ideę regulowania w zarządzeniach porządkowych tych wszystkich szczegółów, które zwyczajnie nie mają podstawy w naszym prawie i naruszają Konstytucję. Dziś spodziewana jest odpowiedź MGM - jak tylko będzie zostanie opublikowana - na stronie Samosteru napewno, pewnie też i na pfz.org.pl
Andrzej
Niestety, odpowiedź przyszła.Negatywna.Nie będę się wypowiadal zanim tekst odpowiedzi nie pojawi się na w/w stronach.Prawnicy do dzieła.Trybunał konstytucyjny,NSA,prokuratura, czekają.
"Ad Rozdz. II § 9. Tekst:
Nazwy jachtom nadają odpowiednio:
- rekreacyjnym – Polski Związek Żeglarski,
- komercyjnym – Dyrektor Urzędu Morskiego.
Proponuję zastąpić:
Nazwy nadają odpowiednio:
- jachtom – Polski Związek Żeglarski
- statkom komercyjnym – Dyrektor Urzędu Morskiego "
Nie wiem co to za różnica, ale wydaje mi sie ze nazwe to se powinien nadawac armator/własciciel a nie jakiś Polski Zwiazek Zeglarski z którym 80% żeglarzxy nie ma i nie chce miec nic wspólnego.
Nie wyobrazam sobie by nazwe dla mojego jachtu wynajdywał i NADAWAŁ ktokolwiek inny niz ja sam.
Nalezy protestowac przeciwko próbom regulowania przez DUMów takich rzeczy, tym bardziej ze całosc tego projektu to jedno wielkie naruszenie prawa obowiązujacego w Polsce, że o zwykłym zdrowym rozsadku nie wspomnę, a nie kolaborować z URZĘDASAMI wprowadzajac poprawki do tego czegoś co wypocili.
Ten projekt zarządzenia porzadkowego reguluje sprawy pozostające poza gestią UM. Zarządzenie porzadkowe UM powinno regulować gdzie ma stać smietnik, gdzie cumowac łódka, a nie ograniczac wolnosc obywateli. Panom Dyrektorom UMów władza uderzyła do głowy.
Pomijam , ze ten dokument ma elementy pozwlajace podejrzewac korupcjogennosc całego zarzadzenia.
Kapitan Kowalski rzeczywiście popisał się wiedzą, ale jednocześnie zajął stanowisko, które chyba najlepiej opisał Jurek Makieła: zamiana sznurka konopnego na jedwabny (przywilej lordów).
Jestem za rozmowami z każdym, ale cel naszych działań jest dość dokładnie określony. Możemy różnić się w drogach do niego prowadzących, ale zawsze tym celem jest swoboda żeglarstwa rekreacyjnego. Uwagi kpt. Kowalskiego raczej mijają się z tym, co my (SAJ i inni) sądzimy o tym zarządzeniu.
Edward Zając
Jakiego jachtu jest Pan armatorem?
Hasip
Zamiast wydawac zarzadzenia, przepisy i "niewiadomoco" Sjöfartsverket aktywnie uczestniczy w zyciu zeglarskim i przy kazdej okazji propaguje wyposazenie bezpieczenstwa. Na przyklad na kazdych wiekszych Targach jest spore stoisko w ktorym pracownicy Sjöfartsverket udzielaja rad i demonstruja nieobowiazkowe wyposazenie bezpieczenstwa.
Sjöfartsverket uruchomil rowniez witryne internetowa dotyczaca bezpieczenstwa http://www.sjosakert.nu/
No właśnie. Zalecenia. W dodatku bardzo rozsądnie i bez przerostu treści.
Moje pytanie było zaczepne, ponieważ Pan Kowalski ma jacht. Nie moge pojąć jak osoby posiadające jacht, znające specyfikę naszych przeglądów i wymagań uważają je za potrzebne?
Ostatnie propozycje zarządzeń to już na odległość korupcją śmierdzą. Mam nadzieję, że CBA tym się poważnie zajmie.
Pracownicy UM-ów wymyslają takie akty aby jak największa liczba jachtów obowiązkowo posiadała UKF-DSC oraz radar. Tym samym osoby pływające będa musiały zrobić odpowiedni kurs i zdobyć licencję - obowiązkowo (pamiętajmy, że każdy jacht czarterowy ma być profesjonalny).
Owe kursy i egzaminy przerpowadzają zaś głównie ludzie z UM-ów lub z nimi związani.
Podobnie z wyposażeniem - nie honorują jachtowego a konwencyjne. Nawet radary muszą być "profesional". Proste pytanie - KTO ZA TYM STOI?
Hasip
Nie szkodzi posiadac najnowsze wynalazki lecz nie dostrzegam konkretnych korzysci poza zbednymi wydatkami. Szwedzkie wladze rowniez nie maja potrzeby nakladania na mnie obowiazku posiadania czegokolwiek. Zegluje po calym Baltyku przeto z rozsadku i troche z przypadku posiadam radar ktory znacznie rozszerza mozliwosci DSC wiec uwazam ze wystarczy mi sprawny 20.letni Sailor RT2048 bez przystawki (DSC).
Nadmiar wymagan wobec polskich zeglarzy sugeruje ze ktos ma w tym interes albo nadmiar urzednikow z nudow wymysla sobie robote. Zastanawia przy tym istnienie 3 Urzedow Morskich dla kilkuset kilometrow wybrzeza. W Szwecji sprawami morskimi zajmuje sie jeden niewielki Urzad z siedziba w prowincjonalnym miescie zatrudniajacy kilkadziesiat osob. Szwedzkie wybrzeze jest o wiele tysiecy kilometrow dluzsze od polskiego. Ciekaw jestem co wynikloby z porownania ilosci spraw morskich i zatrudnionego personelu w obu krajach. Moze jakis kandydat na magistra podjalby ten fascynujacy temat.
Prosty zeglarz ze Sztokholmu
Gdy zobaczyłem w Pucku dwie łodzie rybackie i bosmana UM to doszedłem do wniosku, że gdyby Szwedzi chcieli obsadzić każdy porcik to połowa populacji była by zatrudniona jako bosmani:-)))))
IMO wystarczyłoby porównać ilość latarni, pław, bojek farwaterowych itp oznakowania... W samym sztokholmskim Sargard jest tego wielokrotnie więcej, niż na całym polskim wybrzeżu.
Andrzej
Andrzej
Prosty zeglarz ze sztokholmskich szkierow
Prosty zeglarz ze Sztokholmu
Skoro to Pana interesuje ...morskiego, z KB tylko na żeglugę przybrzeżną.
Czas pokaże czy był sens wysyłania jakichkolwiek uwag do tego projektu. Ja uznałem, że warto, a nawet należy, aby nie zarzucono nam - żeglarzom, że nie zajmujemy merytorycznego stanowiska, a potem tylko krytykujemy. Podobnie jak Pan i wielu, wielu żeglarzy morskich jestem za szybkim doprowadzeniem do normalności w tej dziedzinie, czyli do obowiązywania przepisów przyjaznych jachtingowi. Pozostaje otwarta kwestia dróg dojścia.
Może to naiwne, ale ja wciąż wierzę, że będę mógł żeglować na swoim jachcie pod polską banderą.
Pozdrawiam
Zygmunt Kowalski.
Panie Zygmuncie - ja także wierzę, iż wrócę pod polską banderę. W przeciwnym wypadku dałbym sobie spokój ze wszystkim, a czasu "boksowanie" się z władzą trochę zajmuje (średnio 2 razy w miesiącu jeżdżę do stolicy w tych sprawach (200 km w jedną stronę) - za własne)
Uwagi także wysłałem, jednak w innym "duchu".
Jeśli jest Pan zainteresowany, to są pod poniższym adresem:
http://www.pfz.org.pl/index.php?doc=42
Uważam, że nie da się zarządzeń poprawić. UM-y są od przestrzegania prawa a nie od stanowienia. Jeśli pozwolimy administracji na nadużycia, to niedługo komendant powiatowy policji określi nam dietę w święta kościelne.
Przeglądy są farsą i zbójecką praktyką inspektorów związkowych we współudziale urzedników państwowych - inaczej tego procederu nie da się nazwać.
Pozdrawiam - Hasip
Panie Andrzeju,
Pański tekst na stronie PFZ przeczytałem z dużym zainteresowaniem.
Wszelkie argumenty, szczególnie prawne, są bardzo cenne. Dyskutujmy więc z użyciem argumentów i konkretnych propozycji (także w takiej formie jaką zaprezentowana została dziś w liście SAJ), unikajmy natomiast często pojawiających się inwektyw, zaogniających jedynie nabrzmiały od lat problem. Korzystając z okazji, apeluję także do niektórych dyskutantów o uwzględnienie faktu, że PZŻ i OZŻ-ty to nie wąska grupa osób przeciwstawiających się, z różnych względów, liberalizacji przepisów, lecz wielka rzesza od lat oddanych żeglarstwu działaczy. Wszędzie więc, także w zainteresowanych urzędach, szukajmy sojuszników.
Pozdrawiam
Zygmunt Kowalski
>Korzystając z okazji, apeluję także do niektórych dyskutantów o uwzględnienie faktu, że PZŻ i OZŻ-ty >to nie wąska grupa osób przeciwstawiających się, z różnych względów, liberalizacji przepisów, lecz >wielka rzesza od lat oddanych żeglarstwu działaczy.
:)))))) Jest Pan mi winien czyszczenie monitora! :))))))) Dawno się tak nie ubawiłem :)))))
Tomasz Chrześcijanek
Panie Zygmuncie, zdajemy sobie sprawę (przynajmniej powinniśmy), że w klubach są liczne rzesze osób szczerze oddanych żeglarstwu. Słowa "dziełaczy" tutaj bym nie użył, gdyż nie jest ono obecnie jednoznacznie pozytywne. Często kojarzy się raczej z osobami działającymi za pieniądze, czyli urzędnikami od żeglarstwa.
Sedno problemu widzę w tym, że polskie żeglarstwo klubowe jest w swojej istocie czymś zupełnie innym od żeglarstwa istniejącego w sąsiednich krajach, propagowanego przez SAJ i inne tego typu Stowarzyszenia. Zarząd Klubu musi się zabezpieczać przed odpowiedzialnością w razie awarii czy utraty sprzętu. Tą kartą bezpieczeństwa dla Zarządu są właśnie patenty i wyposażenie zgodne z wydanymi przez "władzę" przepisami. Bez tego zawsze można by było mówić, że Zarząd lekkomyślnie oddał jacht na rejs - źle wyposażony i z niewykwalifikowaną załogą. Jeśli w "papierach" wszystko gra, to Zarząd Klubu jest bezpieczny. Tak więc dla klubów i ich sprzętu ostre, jednoznaczne przepisy są wręcz konieczne.
Zupełnie inną filozofię uprawiania żeglarstwa mają prywatni właściciele jachtów. Oni sami ponoszą ryzyko, sami podejmują decyzje dotyczące swojego jachtu. Klub traktują jako miejsce spotkań towarzyskich oraz organizację ułatwiającą im żeglowanie - poprzez wspólne użytkowanie przystani czy miejsc zimowania jachtów. Taki wzór klubów żeglarskich ukształtował się przez dwa stulecia w krajach morskich. Taki też toruje sobie obecnie drogę w Polsce.
Można więc mówić o istnieniu dwóch rodzajów żeglarstwa, które różnią się sposobami realizacji swojej pasji. Wspólna jest tu ta żeglarska pasja, ale co poza tym?
Pomijam tu problem żeglarstwa dziecięcego i młodzieżowego. Tutaj działacze żeglarscy, prowadzący UKS-y, mogą wiele zdziałać dla wychowania w prawdziwie żeglarskim duchu.
Edward Zając
Panie Kapitanie, nie sądzę, aby którykolwiek z żeglarzy z radością przechodził pod obcą banderę. Traktujemy to jako konieczność - do czasu gdy w Polsce zostaną wprowadzone normalne przepisy. Z radością powrócimy pod ojczystą banderę, jeśli tylko uznamy to za możliwe. Ucieczka pod inne bandery to wotum nieufności dla polskiej administracji morskiej. Być może będzie to argumentem najdobitniej wskazującym krótkowzroczność urzędników ulegającym różnym grupom nacisku, lub wskazującym, że część kadry urzędniczej nie potrafi dostosować się do nowych warunków?
Życzę Panu, aby nie musiał swoim jachtem przekraczać kreślonych na wodzie linii, zawartych w KB Pana jachtu. Być może mój jachcik mógłby otrzymać P-20, gdybym wyposażył go zgodnie z obecnymi wymaganiami. Jednak nie wyobrażam sobie, abym mógł respektować jakieś kreski na wodzie. Nie wyobrażam sobie, aby mnie zmuszono płynąć z Ustki na Bornholm przez Stralsund. No i podobno poza granicami trawa jest bardziej zielona a morze bardziej błękitne ...
Edward Zając
LIST OTWARY DO KAPITANA KOWALSKIEGO
Szanowny Panie Kapitanie.
Jeżeli można prosiłbym o odp, tak w prostych żołnierskich słowach, czemu zamiast nakładać sobie tak daleko idące ograniczenia rodem z PRL-u (i jeszcze za tym głosować - vide Pański list) nie przyjąć w Rzeczpospolitej rozwiązań dawno już sprawdzonych w krajach daleko bardziej "morskich" takich jak np. Szwecja mająca ok. 600 tys jachtów morskich na Bałtyku ?
Czemu nie możemy przyjąć rozwiązaną, iż jednostka rekreacyjna do Lc 12 m i Bc 4 m nie podlega ŻADNYM OBOWIĄZKOWYM rejestracjom i przeglądom, nie jest poddawana OBOWIĄZKOWEMU wyposażaniu jej w cokolwiek a jej skipper może ją prowadzic nie posiadając ŻADNYCH OBOWIĄZKOWYCH papierów ?
My nie chcemy niczego więcej jak tylko zastąpienia we wszystkich przepisach słowa OBOWIĄZKOWOŚĆ słowem DOBROWOLNOŚĆ a jakiekolwiek by te przepisy nie były winny one jedynie ZALECAĆ cokolwiek a nie NAKAZYWAĆ !!!
I te rozwiązania w takich krajach sprawdzają sie od dziesięcioleci a my wyważamy otwarte drzwi, za którymi po drodze stoi jeszcze PZZ i jego pan inspektor z wyciągnięta kieszenią po HARACZ.
Prosiłbym Panie Kapitanie o odpowiedź na powyższe pytania.
Pzdr
Wlodzimierz Ring (j.st.m ale pływający na certyfikacie ISSA)
"Bury Kocur" (spod szwedzkiej bandery).
ps. nazwę swemu jachtowi nadałem sam a radar, radio z SRC i tratwę jak mi przyjdzie ochota także kupię sobie SAM bez wymogów i przepisów RP .
Szanowny Panie Włodzimierzu,
Odpowiadam otwarcie. Ja sobie, ani nikomu innemu nieczego nie nakładam. Życzę nam wszystkim, abyśmy jak najszybciej doszli do rozwiązań, o których Pan pisze. Też jestem za dobrowolnością, a nie za obowiązkowością , za zalecaniem , a nie nakazywaniem. Problem polega tylko na tym, że to nie Pan ani ja stanowimy prawo; nie możemy po prostu zadecxydować, aby obowiązywały normy przez Pana postulowane. Dlatego właśnie - co już wyjaśniałem - uznałem za celowe podjęcie dyskusji (a nie walki) z autorami projektu nowych przepisów dot. bezpieczeństwa żeglugi. I to by było w tej kwestii na tyle.
Pozdrawiam
Zygmunt Kowalski
Sprawdziłem przywołane w "Zarządzeniu porządkowym" upoważnienie ustawowe. Ustawa przewiduje prawo regulacji takimi zarządzeniami "zakazy lub nakazy określonego zachowania się" i to też gdy "jest to konieczne dla ochrony .....".
Zatem w krótkich żołnierskich słowach "na drzewo" z takim zarządzeniem.
Jeżeli dyrektor koniecznie chce się wykazać aktywnością, to ma prawo regulować prędkość pływania, którą stroną szlaku, gdzie namalować na mapie autostrady albo kiedy i gdzie należy się zgłaszać. Do wyposażenia statku nic nie może dodać poza ogólnymi przepisami.
Zdrówka
Wiesiek