Niestety nie wiem co Prezes BRYFOKA napisał do Urzędu Morskiego w Słupsku. Domyślam się, że wyraził dezaprobatę dla dalszej eskalacji, moim zdaniem zupełnie nieuzasadnionych, rygorów zawartych w projekcie nowego zarzadzenia porządkowego. Być może Prezes Mazurek zredagował pismo bardziej szorstko niż np. ja moje subiektywne komentarze. Nie mniej zakończenie pisma podpisanego przez z-cę Dyrektora Urzędu Morskiego - pana Waldemara Rekścia odebrałem jak pogróżkę, przekreślającą możliwość "dyskusji z przedstawicielami środowisk żeglarskich i jachtów komercyjnych".
Pan Dyrektor napisał wyraźnie: "kontynuacja dotychczasowych pociągnie za sobą określone w polskim prawie konsekwencje". Nie rozumiem też dlaczego Urząd Morski wymienia na jednym przydechy normalne jachty ze statkami komercyjnymi (ukrywajacych się co prawda pod rejestracją jachtową), z którymi nie mamy NIC wspólnego.. Prezes Andrzej Mazurek zwrócił się do mnie z propozycją opublikowania pisma Urzędu Morskiego w Słupsku, co czynię z niejakim zażenowaniem.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
______________
Panie Prezesie Mazurek !
Projekt zarządzenia porządkowego dotyczącego jachtów morskich jest efektem kilkunastu miesięcy pracy całego zespołu specjalistów - ludzi, którzy dziesiątki lat przepracowali na morzu lub od wielu lat zajmują się żeglarstwem oraz prawników.
Pan nie wie, że tak naprawdę to rozchodzi się - przede wszystkim - o zupełnie nowe pojęcie prawne w światowym prawie morskim, a więc jachty komercyjne, które są oryginalnym polskim wynalazkiem, a które to jachty komercyjne stały się na Wybrzeżu wielkim przemysłem nakręcającym gospodarczą koniunkturę. Nieporadności językowe i błędne budowanie zdań to tylko efekt na gorąco
wprowadzanych korekt i poprawek do ROBOCZEJ WERSJI.
Są wśród nas dosyć znani publicyści, którzy nie potrzebują dodatkowych lekcji języka polskiego. Projekt został w całości bez zastrzeżeń zaakceptowany przez kompetentnych urzędników Ministerstwa i raz jeszcze będzie przedmiotem dyskusji z
przedstawicielami środowisk żeglarskich i armatorów jachtów komercyjnych. Zachęcam do zmianu stylu i poziomu urzędowej (!!!) koresponencji, gdyż kontynuacja dotychczasowych pociągnie za sobą określone w polskim prawie konsekwencje.
(-) Waldemar Rekść - p.o. z-cy dyr. ds. inspekcji morskiej UM w Słupsku
-------------------------------
O tym jakie zarzuty stawiamy owym projektom można przeczytać pod poniższym adresem:
http://www.pfz.org.pl/index.php?doc=42
Dziś mam sporo pracy - odpowiedź na list Pana Rekścia zamieszczę jutro.
Hasip
Ta się składa.iż znam autorów kontrowersyjnego rozporządzenia Dyrektorów UM . Nie jestem zaskoczony tym projektem . Są żeglarzami i inspektorami UM , piszącymi do żagli , zabierający głos w sprawie ułatwienia uprawiania żeglarstwa morskiego . Ale są rownież i to jest nasze nieszczęście urzędnikami, którym się wydaje , ze ich duch musi z nami uprawia c żeglarstwo , bez niego ani rusz . Są z nami i czuwają nie nad zeglarstwem bo to mają w nosie - lecz nad kasą jaka kryje się i idze w ślad za tym zarządzeniem i tylko o to im chodzi .Znamy ich wszyscy skromni , wspierający ch . nas w walce z urzędniczą głupotą . Czas ich usunąc ze zwiazku i stanowisk urzędników . Pozdrawiam AS
Dualizm ideologiczno-finansowy?
My nie chcemy,ale wicie, musimy.
Jurek
Pozdrawiam
meping
Przejrzałem dzisiaj listy zatrudnionych wszystkich UM i uważam że większość stanowisk może być zlikwidowana, bo w rzeczy samej większość personelu UM nie ma nic wspólnego z zarządzaniem polskim wybrzeżem. Oszczędności z likwidacji UM mogą znacznie wspomóc Służbę Zdrowia na przykład. Zarządzanie kilkunastoma obiektami polskiego wybrzeża będzie sprawne i mało kosztowne.
Powodzenia! prosty żeglarz ze Sztokholmu
Ale to będzie możliwe w V RP.
Jurek
Ma Pan rację o tyle, że w normalnych państwach o polityce morskiej państwa się nie dyskutuje, tylko ją się realizuje. I tam zwykle cały rząd nazwać można ministerstwem gospodarki morskiej. Nawet Chiny wejście na drogę powrotu do cywilizacji i gospodarczego rozwoju zaczęły jeszcze w końcu lat 70. od budowy autostrad wiodących do portów, budowy własnej potężnej floty i modernizacji oraz rozbudowy portów morskich. Dopiero na tej bazie powstała cała reszta.
U nas w trymiga po roku 1989 zrujnowano cały prawie nasz morski dorobek, m.in. unicestwiając PLO.
Gdy jeżdziłem do W-wy na różne gremia i próbowałem wytłumaczyć, że mamy kapitalne z gospodarczego punktu widzenia położenie w środku Europy i nad Bałtykiem, nikt nie chciał mnie słuchać, tylko wolano bełkotać o ,,wartościach".
Przynajmniej na razie takie ministerstwo jest potrzebne.
Urzędy Morskie w sensie fizycznym NIGDY nie zostaną zlikwidowane. Owszem, je można zlikwidować w sensie prawnym, rozdzielając większość pracowników po innych instytucjach, ale znając życie, to po takim rozdzieleniu faktyczna ilość urzędników tylko wzrośnie.
To będzie tak, jak za Gierka ,,redukowano" administrację państwową, zamiast jednego Urzędu Miar i Wag zatrudniającego 600 osób utworzono odrębne Urząd Miar i Urząd Wag, zatrudniających każdy po 400 osób, a więc sumarycznie 800 osób.
Pozdrawiam
Waldemar Rekść
"Pan nie wie, że tak naprawdę to rozchodzi się - przede wszystkim - o zupełnie nowe pojęcie prawne w światowym prawie morskim, a więc jachty komercyjne, które są oryginalnym polskim wynalazkiem"
A ja jestem ciekaw, czy choroba jakiej objawy zdradza autor powyższego zdania na pewno jest zupełnie nowym pojęciem w światowej psychiatrii.
Tak już zupełnie na poważnie, to domyślam się czym mogą być owe "jachty komercyjne" To choćby flota gnijących Opali i rdzewiejących "Jotek" na pływanie którymi zaczyna brakować chętnych. Nędzne wspomnienie po złotych czasach trzebieskiej "Perły w koronie szkoleniowego imperium PZŻ". Ich dysponenci mają nadzieję że w wyniku zaostrzenia wymagań nałożonych na armatorów prawdziwych (tj. niekomercyjnych) jachtów zrezygnują oni z ich użytkowania, i klienci na powrót się znajdą...
Tomek Janiszewski
Ps. Kto jeszcze jest chętny stanąć na ławie oskarżonych obok Hasipa? ;-)
Nie sądzę żeby intencją UM-ów było zapewnianie "konfitur" klubowym ruinom. Wymagania odnośnie jachtów komercyjnych i niekomercyjnych różnią się w szczegółach. Obie kategorie jachtów zostały przez urzędników skazane na likwidację. Zapewne amatorski "plankton", zakłóca urzędniczy błogostan nicnieróbstwa, tak więc zapadła decyzja żeby go utopić. Bo chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie liczy na to że jachtach pokroju Nefryta ludzie będą montowali radary i 10-osobowe tratwy SOLAS UM-Pack.
Tylko po co się tak męczą.Wystarczy wycofać te kretyńskie zarządzenie i będzie swięty spokój.
Jurek
"Wystarczy wycofać te kretyńskie zarządzenie i będzie swięty spokój."
Trzeba pokazać kto tu rzadzi, więc nie można tak sobie nie wprowadzać ... Trzeba do końca (rychłego i niesławnego - mam nadzieję) udawać, że się jest potrzebnym... a jak zaczyna wychodzić na jaw, że się nie jest potrzebnym, to się działa agresywnie (jak pies, któremu zabierają kość)...
Demokracja rodzi się w bólach, a rozsadzanie betonu też będzie bolało...
Robert
Jako m.in. zweryfikowany kombatant Grudnia'70 ja się na tego ,,towarzysza" nie obrażam, tylko - ryknąłem śmiechem. O reszcie nie ma co pisać: zapraszam na Srodkowe Wybrzeże to zobaczy Pan nie tyle rdzewiejące trupy, które nie mogą znależć chętnych, tylko - cały potężny przemysł napędzający gospodarczą koniunkturę tych ziem. W stoczni w Ustce czas się cofa o setki lat, bo stoją obok siebie galeony, okręty Wikingów i podobne. A wokół rosną ciągle nowe hotele i hoteliki, restauracje i inne punkty usługowe.
Ja nigdy i nigdzie nie zamierzałem nikogo stawiać w tej sprawie na ławie oskarżonych i nie bardzo mi wiadome, gdzie się Pan takich sugestii z mojej strony doszukał.
Natomiast urzędowa korespondencja to nie anonimowe internetowe forum, gdzie zainteresowani mogą sobie do woli wyzywać wzajemnie. Nie sądzi Pan?
Pozdrawiam
Waldemar Rekść
Ja również ryknąłem śmiechem, bo chociaż ze mnie śródlądowy orioniarzyk pływający po Mazurach, Zegrzu i... Warszawie (tak! Dokładnie po warszawskiej Wiśle!) to nigdy nie przyszłoby mi do głowy nazwanie "jachtami" byłych rybackich kutrów stylizowanych na galeony, łodzie Wikigów czy pirackie fregaty, choćby i pyszniły się kolorowymi żaglami. Stąd moja pierwsza myśl o niegdysiejszej dumie PZŻ - urzędnik podający się za wielkiego specjalistę od morza nie powinien się aż tak mylić! W Mikołajkach również możemy oglądać podobne koromysło o nazwie "Chopin" (to chyba na cześć takiej gorzały, bo pływającego po morzach i oceanach sławnego brygu o tej samej nazwie mało toto przypomina, chyba że zagorzałym czytelniczkom tzw. prasy kobiecej w której bryluje "wybitny publicysta" red. Iwaszkiewicz), zbudowane na kadłubie seryjnej barki rzecznej z płockiej stoczni. Ale nawet na jego oficjalnej stronie internetowej określano tego dziwoląga mianem "statku" nie zaś jachtu, bo jego żagle służą niemal wyłącznie dla picu (nie popłynie na nich ostrzej niż pełnym baksztagiem), przede wszystkim jednak służy do celów KOMERCYJNYCH, głównie jako pływająca sala bankietowa. Również i owe jak Pan to określa "jachty komercyjne" pod względem przeznaczenia nie różnią się absolutnie niczym od tradycyjnych statków "Białej Floty" jak "Maryla", "Grażyna", "Helena", "Halka", "Natalia", "Ewa", "Monika" i wszyskich pozostałych jakie napotkałem w nadmorskich kurortach podczas pobytu na wczasach wiele lat temu. Dlaczego nie uważa ich Pan za "komercyjne jachty motorowe"? Czy kurierski rower staje się "pedałowym TIR-em" tylko dlatego ze służy do rozwożenia przesyłek a więc w pewnym sensie towarów? A kiczowata, odpustowa "kolejka" składająca się z ubranego w parowozowe szaty traktora i dwóch "wagoników" stanowiąca wątpliwą ozdobę warszawskiej Starówki godna jest miana pociągu, i powinna podlegać przepisom ruchu kolejowego, pomimo że jeździ po ulicach (bynajmniej nie po tramwajowych szynach)? Ktoś narobił bałaganu w i tak już nadmiernie rozdętych przepisach, rezolutni przewoźnicy pasażerów wybrali PZŻ-towskie rejestracje swoich rzekomych "jachtów", inspektorzy rejestrowali je bez mrugnięcia okiem bo żadna kasa nie śmierdzi, aż absurdy stały się widoczne gołym okiem. Teraz najlepszym rozwiązaniem problemu prawdziwych jachtów będzie uwolnienie ich spod poststalinowskich restrykcji, co i ma Pan okazję uczynić, a przynajmniej w tym pomóc.
Jak widać, nie tylko ja odebrałem Pańskie pismo adresowane do Hasipa jako pogróżkę. I porównanie z anonimowym forum jest zupełnie chybione: Hasip anonimowy nigdy nie był, a i Gospodarz niniejszej strony anonimów nie toleruje. Forów takich jak komentarze do Onetu czy WP, gdzie wielu anonimów istotnie wyzywa się do woli, staram się unikać, a w innych miejscach podpisuję się.
Z poważaniem
Tomek Janiszewski
Raz, że cała ta korespondencja na tym arcysympatycznym forum zaczęła się od tego, że na moje biurko trafiło oficjalne urzędowe pismo w stylistyce dla mnie nie do zaakceptowania. JA TEZ NIE TAK DAWNO PISALEM DO PREZESA ZUS OFICJALNE PISMO, GDZIE TEZ PISALEM O URZEDNICZEJ AROGANCJI I JESZCZE OSTRZEJ, A L E - to, co ze mną sopocki ZUS próbował zrobić, ewidentnie kwalifikowało się do prokuratora i to ja sprawę w cuglach wygrałem. A więc ja też w oficjalnym urzędowym piśmie użyłem bardzo ostrych słów, TYLKO - mnie do czegoś takiego wręcz zmuszono !!!
Natomiast jeżeli ja w ogóle próbuję sprawę ruszyć z miejsca i wyrażnie i jednoznacznie komunikujemy, że opublikowany dokument jest tylko propozycją do dyskusji, to zamiast ataku mam prawo oczekiwać partnerskiej współpracy. Dziś ja rozumiem, że świat żeglarski ma prawo mieć już serdecznie dosyć wszystkich urzędów, a ja nie mam na czole napisanych moich intencji. Tak więc ja się na nikogo nie obrażam i - po prostu - całym sercem jestem z polskim światem żeglarskim głęboko wierząc, że szybko wspólnie sprawę uporządkujemy. Dziś ode mnie kilku panów usłyszało ostrzeżenie, że albo to bez dyskusji zrobimy, albo - polecą głowy.
Oczywiście, że termin jachty komercyjne to czysta lipa - prawna fikcja mająca ułatwić życie armatorom de facto małych statków pasażerskich. ALE właśnie o to nam chodzi, aby rozwój tego typu kwalifikowanej turystyki morskiej dalej postępował, a jednocześnie - aby każdy pasażer takiego ,,komercyjnego jachtu" miał zagwarantowane minimum bezpieczeństwa. Tego od nas jako urzędów morskich mają prawo oczekiwać pasażerowie.
Opublikowany dokument w części dotyczącej jachtów komercyjnych jest dobry - nie ma tylko prawnych możliwości przeskoczenia bariery 12 pasażerów, powyżej której zaczyna się statek pasażerski i armatorzy tych statków to rozumieją i są zadowoleni. Natomiast autentyczne jachty sportowo - rekreacyjne to zupełnie coś innego i zamiast odkrywać na nowo Amerykę powielimy po prostu wzory szwedzkie lub brytyjskie i będzie po sprawie.
Pozdrawiam
Waldemar Rekść
Szanowny Panie Waldemarze
Z łaski TP nie miałem czynnej Neostrady od piątku do dzisiaj, więc piszę dopiero teraz.
Czytam z niedowierzaniem Pana teksty - tyle w nich jest pozytywnych myśli. Jak wielką władzę musiałby Pan mieć, aby to zrealizować - chyba dyktatorską?! Oczywiście piszę to w sensie pozytywnym, ponieważ niekiedy jedynie twarda, dyktatorska władza potrafi przełamać stare nawyki i nadać nowy kierunek. Jedno jest pewne: jeśli podejmie Pan poważną próbę wprowadzenia tych przepisów, to będzie miał Pan poparcie środowiska żeglarskiego.
Życzę sukcesów w Pana zamierzeniach
Edward Zając
Edward Zając napisał: "Jak wielką władzę musiałby Pan mieć, aby to zrealizować - chyba dyktatorską?! .... ponieważ niekiedy jedynie twarda, dyktatorska władza potrafi przełamać stare nawyki i nadać nowy kierunek."
Niestety nie podzielam Twojego Edwardzie optymizmu i władzy dyktatorskiej nikomu bym nie dawał, bo czy cel rzeczywiście uświęca środki??? Walka o wolność środkami dyktatorskimi nigdy do niczego dobrego nie doprowadziła, bo władza deprawuje każdego, a dyktatorów zwłaszcza!!! Dlatego w wielu demokratycznych krajach można władzę sprawować max 2 kadencje...
Robert
PS: a napewno nie dawał bym władzy dyktatorskiej przedstawicielom LPR, bo wszysko wskazuje, że jest to partia, która chętnie skorzystałaby z możliwości dyktatorskiej władzy do ...tłumienia wolności...
PPS: aby wprowadzić proponowane przez nas zmiany w prawie Pan Dyrektor Rekść musiałby być całym Sejmem i Senatem, bo konieczne są ingerencje w ustawy, a sądząc z tego jak duże ma poparcie jego partia w społeczeństwie - nie grozi mu to... na szczęście. Wyborcy z Gdyni już wyrazili swoje poparcie dla niego w wyborach Prezydenta Miasta....
Robercie, niekiedy demokracja okazuje się być bezsilna. Mamy na to wiele przykładów w naszym kraju. W najnowszym numerze "Ziemi Usteckiej" zamieściłem ciekawy felieton Korwina na ten temat. Stawia tam ciekawe pytanie: dlaczego zgadzamy się na dyktatorską władzę pilota w samolocie czy kapitana na statku? Przecież można demokratycznie: wolant w górę, wolant w dół, orczyk w prawo lub lewo - jak zagłosuje większość! Że będzie katastrofa - ale przecież zgodna z wolą większości! Pewien filozof stwierdził, że ludzie znacznie częściej walili by młotkiem w palec, gdyby ból występował po roku.
Mógł Piłsudski nie reagować na anarchię i prywatę i nie robić "zamachu majowego". Mógł Pinochet nie reagować na wezwanie parlamentu i zostawić wojsko w koszarach - czym by było Chile obecnie?
Urzędy Morskie nie poddały się demokratycznym zmianom przez kilkanaście lat. Mamy czekać przez jeszcze jedno pokolenie? Tak, potrzebni są ludzie o charakterze dyktatora. Podobała mi się wypowiedź Rekścia: albo akceptacja, albo za burtę! Nie ma innego wyjścia! Na demokrację przyjdzie czas, gdy zmiany już będą dokonane. Przyznaję - wtedy często demokratycznie odsuwa się taką osobę od władzy. I często okazuje się, że demokracja wcale nie rządzi lepiej.
Edward Zając
Nie zgodzę się z Tobą Edwardzie, ale to już temat na inne forum...
Robert
Zapomnijmy już o „szorstkim przyjęciu”, dla wspólnego dobra i za obopólną zgodą.
Oczywiście, że termin jachty komercyjne to czysta lipa - prawna fikcja mająca ułatwić życie armatorom de facto małych statków pasażerskich.
Czy Pan żartuje? Urzędnik chcący wprowadzać prawną fikcję?! Chyba nie tędy droga.
ALE właśnie o to nam chodzi, aby rozwój tego typu kwalifikowanej turystyki morskiej dalej postępował, a jednocześnie - aby każdy pasażer takiego ,,komercyjnego jachtu" miał zagwarantowane minimum bezpieczeństwa. Tego od nas jako urzędów morskich mają prawo oczekiwać pasażerowie.
Chyba umknęło pańskiej uwadze:
Art. 3. § 1. Kodeks morski stosuje się do morskich statków handlowych.
§ 2. Morskim statkiem handlowym jest statek przeznaczony lub używany do prowadzenia działalności gospodarczej, a w szczególności do: przewozu ładunku lub pasażerów, [...]
Chce Pan zarządzeniem porządkowym zmieniać znaczenie ustawy? Niestety nie tędy droga.
Natomiast autentyczne jachty sportowo - rekreacyjne to zupełnie coś innego i zamiast odkrywać na nowo Amerykę powielimy po prostu wzory szwedzkie lub brytyjskie i będzie po sprawie.
Aby mogło być po sprawie trzeba wywalić z zapisów kodeksu morskiego, ustawy o bezpieczeństwie morskim i innych aktów prawnych sformułowania dotyczące jachtów rekreacyjnych. Tylko tyle i aż tyle lecz aby tego dokonać należy zmieć ustawy.
Chciałbym sprawdzić Pańską dobrą wolę i może na początek przekona Pan kolegów do korzystania z zapisów ustawy o bezpieczeństwie morskim
Art. 10.3. Organ inspekcyjny może powierzyć dokonanie przeglądu statku osobie lub instytucji klasyfikacyjnej innej niż określona w ust. 1, mając na względzie przepis art. 8 ust. 3.
zezwalając właścicielowi jachtu na samodzielną ocenę stanu technicznego swojego jachtu. To zachowanie całkowicie zgodne z obowiązującym prawem.
Jacek Woźniak
Niestety, ....pomysły Pana Dyrektora Rekścia martwią mnie niepomiernie, bo z całą jaskrawością pokazuje on nam, że nie zna się na materii prawnej w której się porusza, ale za to jest wyjątkowo gorliwy w swych działaniach...
Wiele nie obiecujcie sobie po tych konsultacjach.
Podatnicy płacą za posady urzędników (z klucza partyjnego???), a ci wykazują się brakiem znajomości ustaw, na podstawie których powinni działać, za to popisują się swoją "radosną (żałosną) twórczością" legislacyjną. Naprawdę chcecie z nimi rozmawiać dla wspólnego dobra???
:-O
Robert
PS: Niekompetentny i nadgorliwy urzędnik jest bardziej niebezpieczny niż mądry, kompetentny i ....leniwy, bo ten mniej zrobi złego... wolę więc tego drugiego.
Mają chłopaki fantazję:-)) O, np. ten fragment to istna perełka:
"Pan nie wie, że tak naprawdę to rozchodzi się - przede wszystkim - o zupełnie nowe pojęcie prawne w światowym prawie morskim, a więc jachty komercyjne, które są oryginalnym polskim wynalazkiem,"
Po tej kwestii cała widownia dostanie takiego ataku śmiechu, że pospadają z krzeseł...
Ooooo albo to:
"jachty komercyjne stały się na Wybrzeżu wielkim przemysłem nakręcającym gospodarczą koniunkturę."
Jeżeli mogę coś zaproponować, to dobrze by się z powyższym tekstem komponowało gdyby ktoś z sali zapytał się - WSZYSTKIE TRZY?
Efekt murowany, tylko trzeba sprawdzić czy sufit nie runie od tego ataku śmiechu.
No tylko ta końcówka tekstu jakaś taka nie dorobiona:-(((
"Zachęcam do zmianu stylu i poziomu urzędowej (!!!) koresponencji, gdyż kontynuacja dotychczasowych pociągnie za sobą określone w polskim prawie konsekwencje."
Ooooo już wiem, bardziej do tonu całości pasuje coś w tym stylu:
Na kolana chamie jak z PANEM URZĘDNIKIEM rozmawiasz...
Jeżeli mogę coś zaproponować, to dobrze by się z powyższym tekstem komponowało gdyby ktoś z sali zapytał się - WSZYSTKIE TRZY?
Ten fragment też mi się najbardziej podobał. Gdyby nie było to smutne to na pewno spadłbym z krzesła ze śmiechu.
No jest jeszcze ten ostatni kawałek z pogróżką. Dla mnie wystarczy aby tego pana dodać do listy osób którym ręki raczej nie podam.
Konstytucja RP
Kodeks Karny
Art. 231. § 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Pan nie wie, że tak naprawdę to rozchodzi się - przede wszystkim - o zupełnie nowe pojęcie prawne w światowym prawie morskim, a więc jachty komercyjne,
Kodeks morski.
Art. 3. § 2. Morskim statkiem handlowym jest statek przeznaczony lub używany do prowadzenia działalności gospodarczej, a w szczególności do: przewozu ładunku lub pasażerów, rybołówstwa morskiego lub pozyskiwania innych zasobów morza, holowania, ratownictwa morskiego, wydobywania mienia zatopionego w morzu, pozyskiwania zasobów mineralnych dna morza oraz zasobów znajdującego się pod nim wnętrza Ziemi.
Zachęcam do zmianu stylu i poziomu urzędowej (!!!) koresponencji, gdyż kontynuacja dotychczasowych pociągnie za sobą określone w polskim prawie konsekwencje.
Kodeks Karny
Art. 191. § 1. Kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Art. 115.§ 12. Groźbą bezprawną jest zarówno groźba, o której mowa w art. 190, jak i groźba spowodowania postępowania karnego lub rozgłoszenia wiadomości uwłaczającej czci zagrożonego lub jego osoby najbliższej; nie stanowi groźby zapowiedź spowodowania postępowania karnego, jeżeli ma ona jedynie na celu ochronę prawa naruszonego przestępstwem.
Nie było mnie przez weekend (czytaj "łykend"), a tutaj tyle się działo!!!
A nie mówiłem, że sam rozsądek nie wystarczy? Tu potrzeba zdecydowanego protestu.
Głaskać to sobie można kota, bo beton, to trzeba rozwalać dynamitem... (rozsądek się przyda przy unikaniu odłamków).
Myślę, że już wszyscy mamy wystarczajaco czarno na białym, że dyskutować nie ma z kim, bo ci państwo traktują nas jak zwierzęta (a w najlepszym razie - jak niewolników). Mam nadzieję, że podane przez Jacka Woźniaka (i może inne) przepisy znajdą zastosowanie w odpowiednich pismach procesowych, skargach itd...
Dziś wymyslili nową kategorię prawną pt "jachty komercyjne" jutro wykombinują "okrety wypoczynkowe" czy jakieś inne bzdury, a to wszystko za NASZE PIENIĄDZE (czytaj: podatki)!!! I jeszcze nas straszą i stawiają się! Może, ...niech zaczną szukać sobie nowej pracy?
Robert ostro wkurzony
W zwiazku z tym, że treść owego pisma wciąż mnie zadziwia i bulwersuje i nie wierzę wciąż, że jest prawdziwą odpowiedzią z Urzędu Morskiego, pozwolę sobie na przetłumaczenie jego treści "na nasze":
"Panie Mazurek !
My tu, wicie rozumicie, od kilkunastu miesięcy bijemy pianę i trwonimy publiczne pieniądze ściągane z podatników (w formie podatków: dochodowego, VAT, akcyzy...) - na wymodzenie zarządzenia, które nie jest nikomu, do niczego potrzebne, a tylko nam, bo mamy nadzieję wyciagnąć swoją dolę - w gronie niekompetentnych kolesiów, którzy niby to znają realia morza, żeglarstwa i prawo, a głównie to guzik wiemy o tym co się dzieje w tej materii w krajach Unii Europejskiej i innych państwach demokratycznych i nie obchodzi nas to.
Pan nie masz zielonego pojęcia, że dokonaliśmy (w pijanym widzie?) epokowego wynalazku z zakresu prawa międzynarodowego, który historia postawi obok kodeksu Hammurabiego (co najmniej!) - rozchodzi się o "jacht komercyjny" czyli taką łódkę morską, która "de facto" jest maszynką do zarabiania pieniędzy, więc i nam się należy od tego jakiś haracz - no nie (przy okazji ściągniemy swoje od tych "jachtów niekomercyjnych"?
Do szkół chodziliśmy niechętnie i na tyle dawno, że zapomnieliśmy już jak się pisze i czyta, więc napisaliśmy jak umieliśmy, na gorąco, bo ręce swędziały nas do tej kasy, co to ją będziemy zdzierać z naszego wynalazku.
Jest w naszej bandzie paru znanych żurnalistów, którzy nam pomagali w pisaniu, więc efekty tego pisania pan, panie Mazurek widzi. Nasze wypociny zostały bez zastrzeżeń zatwierdzone przez równie kompetentne Ministerium od Słonej Wody i Mokrego Piachu i znowu będziemy bić pianę za Wasze pieniądze na ten temat słuchając głosów żeglarzy i tych z "morskich maszynek do robienia pieniedzy", którzy nam jeszcze nie odpalili doli.
Pan tu panie Mazurek nie podskakuj, bo my tu jesteśmy władza, i jak się panu nie podoba, to se pogadamy inaczej!!!
(-) podpisy jak w oryginale"
...kilkanaście zmarnowanych miesięcy... i mnóstwo publicznych pieniędzy (pensje i składki ZUS - dla tego "szacownego" grona "specjalistów"!!!)
:))
Hasip
Witam .Odbyłem dzisiaj rozmowę z Panem Dyr. Rekść w sprawie projektu zarządzenia Dyr. UM . Okazuje się ,iż żle odbieramy intencje tego zarządzenia, w którym chodzi o ochronę jachtów motorowych wykonujących sportowe połowy ( nazwane jachtami komercyjnymi) . Jednostki te swoją działalność mocno rozwinęły na wybrzeżu srodkowym i nie tylko ,dochodzą do tego jeszcze wyprawy z płetwonurkami . Okazuje się , iż jest to projekt wstępny ,który będzie uzgadniany ze wszystkimi środowiskami w tym z żeglarskim . Dyrektor Rekść zaprasza nas do dyskusji merytorycznej , uwzględniającej inerersy wszystkich środowisk a nie do ,nieprzemyślanych ataków propozycji zarządzenia . Myślę, iz moja ocena może zbyt subiektywna i ostra bierze się stąd ,iz bardzo długo oczekujemy na liberalizację przepisów o uprawianju żeglaestwa na morzu .Jeżeli moim pierwszym komentarzem kotoś poczuł się dotknięty to mogę tylko przeprosić . AS
Myślę, że pan W. Rekść (p.o. z-cy dyr....) już nam pokazał (w odpowiedzi Prezesowi Stowarzyszenia "Bryfok") jak będzie prowadził ze środowiskami dyskusję merytoryczną. Mam nadzieję, że reprezentujący część środowiska przedstawiciele niezależnych stowarzyszeń podejmą odpowiednie decyzje.
Roztrwonienie pieniędzy podatników i czasu na projekt zarządzenia, ktore nie ma nijakich odpowiedników w demokracjach Unii Europejskiej jest dowodem, że merytoryczne dyskusje nie mają sensu - sprzeciwiajmy sie takim regulacjom w całości! Żądajmy ukarania winnych niegospodarności i nieróbstwa w urzędach. Żadne zasługi z przeszłości nie powinny nam przesłaniać tego co jest tu i teraz.
Robert
PS: Motorówki i kutry z wędkarzami stanowią problem dla UMów??? Powinni się cieszyć, że są i gospodarka się dzięki nim rozwija (bo inaczej, to całe prawie Wybrzeże pójdzie na bezrobocie), a nie tworzyć nowe restrykcje! Moje stanowcze NIE! Wiem, że nie jestem tu odosobniony
Jeżeli jest tak jak piszesz, to tym gorzej świadczy o twórcach tego projektu:-((( Świadczy o tym, że nie potrafią napisać zarządzenia w sposób zrozumiały więc może nich zajmą się czym innym.
"Okazuje się , iż jest to projekt wstępny ,który będzie uzgadniany ze wszystkimi środowiskami w tym z żeglarskim"
A to nie lepiej było najpierw uzgodnić ze środowiskiem a dopiero potem pisać projekt? A tak, na "dzień dobry" zarżnęli już ten projekt
"Dyrektor Rekść zaprasza nas do dyskusji merytorycznej , uwzględniającej inerersy wszystkich środowisk a nie do ,nieprzemyślanych ataków propozycji zarządzenia"
Trzeba przyznać, że w sposób dość nowatorski zaprasza:-)))
Andrzeju, a przed kim należy owe jachty motorowe chronić? Do diaska nie pojmuję :)))
Hasip
Panie Andrzeju.
Ależ nas wcale nie interesują statki komercyjne, jakąkolwiek działalność by prowadziły! Nie interesują nas tankowce, masowce czy statki rybackie i pasażerskie. Nie znam przepisów ich dotyczących, a obowiązujących w innych krajach unijnych, aby dokonywać porównań. Nas interesują przepisy dotyczące żeglarstwa rekreacyjnego - JACHTÓW (w tradycyjnym znaczeniu tego słowa).
Naszym celem, a myślę że podzielają to zdanie członkowie naszych stowarzyszeń, jest doprowadzenie przepisów dotyczących żeglarstwa rekreacyjnego do stanu obowiązującego w sąsiednich krajach unijnych. Nie czujemy się gorsi (głupsi) od Szwedów, Anglików czy Niemców. Nie chcemy, abyśmy, szukając wolności, musieli pływać pod banderami innych państw - tych, które nam tę wolność dają. Dlatego też, nawet mając już tę wolność pod inną banderą, nadal staramy się o to, abyśmy mieli ją również we własnym kraju.
Jest mi (nam) przykro, że przeciwstawiają się tej swobodzie ci, którzy w innych krajach są właśnie gwarantami zachowania wolnego żeglarstwa.
Ustka pozdrawia Łebę!
Edward Zając
redakcja@ziemiaustecka.pl
"...a które to jachty komercyjne stały się na Wybrzeżu wielkim przemysłem nakręcającym gospodarczą koniunkturę."
Nie wiem, czy autor tego pisma należał do PZPR, był agentem czy inaczej wspierał poprzedni, niesławny reżim zwany peerelem, ale w swym wystapieniu do Prezesa Andrzeja Mazurka zaprezentował postawę rodem z głębokiego stalinizmu (a przynajmniej z epoki Gomułki): jeśli coś nakręca koniunkturę gospodarczą, to znaczy, że jest wrogie klasowo i należy to natychmiast zniszczyć nakładając nań haracze i restrykcyjne przepisy - nie bedą się nam tu jakieś "jachty komercyjne" bogaciły, a my tu władza nic z tego nie mamy...
To jest wyjątkowo szkodliwa postawa, niebezpieczna dla wolnego rynku i demokracji! Ktoś taki, jak autor tego listu powinien natychmiast dostać wymówienie z pracy i zakaz pełnienia funkcji i zajmowania stanowisk kierowniczych w służbie państwowej i samorzadach (do "komercyjnych przedsiębiorstw" i tak go nikt nie przyjmie). To właśnie dzięki takim panom jak ów "p.o. z-cy dyrektora" Polska spadła w UE na ostatnie miejsce w zwalczaniu bezrobocia i staje sie pośmiewiskiem dla reszty cywilizowanego świata...
Przecież z nakręcania przez kogoś gospodarczej koniunktury władza powinna się cieszyć!!! (???)
Wyobraźcie sobie, że pracownik jakiegoś "komercyjnego przedsiebiorstwa" przez kilkanaście miesięcy produkuje takie bzdety i zwraca się w podobny sposób do swoich klientów... juz po tygodniu dostałby kopa na zieloną trawkę i "wilczy bilet" za niekompetencję, arogancję i nieróbstwo!
Robert
Oto co znalazł w necie Jurek Sychut:
http://www.szlachta.org/oddzial_gdansk.htm
Jako "szlachcic" pan Rekść ma do kogo nawiązywać. Do Targowicy chociażby. Karbowym i ekonomem czuje się zaś na pewno, żeglarzy zaś uważa za pańszczyźnianych chłopów. Hasipowi grozi chłostą i dybami!
Dziś "przyklejony" jest do LPR:
http://wybory2006.wp.pl/wid,8563837,wiadomosc.html?ticaid=134bc
Mentalnością nie różni się jak widać od zaangażowanego w budowę obwodnicy w rezerwacie Rospudy swojego partyjnego towarzysza, Andrzeja "Fetorowicza". Trzeba to miec na względzie podczas nadhodzących rozmów z Ministrem Gospodarki Morskiej. Wyciągając konsekwencje służbowe wobec tak zasłużonego "repa" mógłby narazić się na surowe konsekwencje po tzw. linii partyjnej, toteż bylibyśmy ministrowi winni wsparcia, gdyby zdecydował się stanąc po stronie prawa.
Z tego co tu waść napisałeś rewolucja burżuazyjna jest konieczna, może wraz ze swym głównym narzędziem, które wybijalo ludziom herbowym ich herbowe poglądy... wraz z głową?....
Na Bastylię!!!
Robert jakobin i nieherbowy burżuj
PS: a swoją drogą: skąd tyle podobieństw w liście herbowego "p.o. z-cy dyrektora" do frazeologii rodem z peerelu???? Niech sobie zarządza swoim zaściankiem i odczepi się od żeglarzy.
PPS: Zaiste ciekawe, jak ludziska przywiązani są do rzeczy i tytułów, do których nie przyłożyli żadnych własnych zasług...
Na zebraniu Zwiazku Szlachty Polskiej jeden z herbowych'"wyraził nadzieję, że Członkowie Związku Szlachty Polskiej przypomną swoimi czynami sens słów patriotyzm, honor, uczciwość i oddanie w służbie Ojczyzny" - oj! cosik mi się widzi, że nie wszyscy herbowi wiedzą co to powinno oznaczać... Jeden z członków Zarządu tego Związku już nam dziś pokazał... :-(
Co z tego, że zakładał "S" na statku PLO? Dziś robi to co robi - waaaadza uderzyła? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia...:-(
Brak w jego działaniu mądrości i tych wartości do których rzekomo nawiązuje, a widać jeno zadufanie...
Wyborcy z Gdyni wykazali swoje poparcie w odpowiednim procencie... teraz pan h. Leliwa odgrywa się?
Robert
Wcześniej napisałem: "Zaiste ciekawe, jak ludziska przywiązani są do rzeczy i tytułów, do których nie przyłożyli żadnych własnych zasług..."
Wiem, że to nie Jego (p.o. z-cy dyr.) zasługa, ani wina (czy On o tym wie?), ale jeśli się w takich organizacjach udziela jako h. Leliwa, to niechaj trzyma szlachectwo we wszystkich jego aspektach, a nie pokazuje nam, żeśmy co najwyżej jego chłopi pańszczyźniani... Pamiętam z lekcji historii, że byli w Polsce traktowani jak niewolnicy lub zwierzęta - już kojarzę ton Jego (p.o z-cy dyr.) wypowiedzi...
Robert
(dopiero Kościuszko uwolnił chłopów od pańszczyzny... a we Francji kto i kiedy?Rewolucja 1789?)
Tekst mojej riposty można przeczytać tu:
http://www.pfz.org.pl/index.php?doc=45
Hasip
viTAM!
Po przeczytaniu pisma p. Waldemara Rekścia h. Leliwa (odpowiedź na pisma Hasipa) popełniłem grzechy główne - zrobiłem się wściekły na tego zarozumialca p.o. zastępcy czegoś tam i jeszcze cosik. Komuchowość wyłazi mu nie tylko z butów, ale przede wszystkim z uszu, czyli z głowy. Z głowy, która powinna myśleć, a nie być makówką - ale za to herbem (Leliwa). Ten facet (Rekść) znieważył dobre imię Polaka-patrioty, wyrosłego z polskiej tradycji narodowej i szlacheckiej próbując konsekwetnie wprowadzać pomysły niejakiej Róży Luksemburg+III Kominternu+ obecnego Kominformu z siedzibą w Helsinkach, dla narodów zamieszkujących Europę Środkową. Wszak wg tych zbrodniarzy - państwa demokracji parlamentarnej, to burżuazyjny przeżytek mający w powszechnym, jedynie słusznym komuniźmie, miejsce na śmietniku historii.
Pzdr!
Jacek Przepióra
Gratuluję bujnej wyobrażni !!!
Waldemar Rekść
"Nie to ślachectwo, co herbów nawiesza,
jeśli coś w cnocie nietrefnie pomiesza"
Mikołaj Rej ...z Nagłowic
Dalsza korespondencja z Panem Dyrektorem jest pod adresem:
http://www.pfz.org.pl/index.php?doc=46
Najistotniejsze jest to, że 22 marca będzie spotkanie w sprawie zarządzeń porządkowych.
Do boju!
Hasip
Pan Dyrektor zmienił nieco swój napastliwy ton... to i my mu trochę odpuścimy :-)
Trzymam kciuki!!!
Robert :-)
Walka którą prowadzi się w słusznej mierze o liberalizację żeglowania w Polsce nosi znamiona takiego pokonywania trudności o jakiej mówił Stefan Kisielewski. W tej sprawie nie wolno iść na kompromis. Prawda leży tam gdzie leży. Nie jest ona usytuowana po środku. Rację mają żeglarze - nie urzędnicy.
Andrzeju.
Jesteś pewien,ze rozmawiacie o tym samym dokumencie?
udało mi się sprawę doprowadzić do obecnego etapu, co - obojętnie jak by jego merytorycznie nie oceniać - stanowi pewien postęp.
Zaczynam się obawiać kierunku tego postępu.
...na którym rozważy się ewentualne podjęcie dalszych kroków legislacyjnych, które wykraczają poza kompetencje urzędów morskich.
Rozumiem,że UM-y widząc cały ten prawny bałagan,staną w jednym rzędzie z PFŻ,SAJ,Samosterem,Bryfokiem w walce o bezpatencie i zniesienie ograniczeń w uprawianiu żeglarstwa. ;-)
Jurek
Na gorąco podziele się moimi doświadczeniami jak takie zarządzenie funkcjonuje. Dyrektorzy w dobrej wierze podejmują zarządzenie mające na celu ułatwienie żeglugi . Nad takim zarządzeniem pracują przeważnie merytorycznie przygotowania pracownicy UM - a więc inspektorzy d/s insp. morskiej , którzy w przyszłości będą egzekwowac te przepisy i wydawa karty bezpieczeństwa ,za co mają płacone.Moim zdaniem przepisy te powinny byc proste i przejrzyste bez możliwości nadinterpretacji uznaniowej zależnej od inspektora . PRS dopuszcz żeglugę mojej jednostki do 8-mki inspektor w karcie ograniczył żeglugę do 6-ki -tylko dlatego ,iz jego zdaniem tak jemu się wydaje- aż kusi żeby dac ? odwołania pomogło . Od lat słyszę o podejmowaniu inicjatyw zmierzających do ułatwienia pływania po morzu , powstają kolejne projekty zarządzeń które budzą jeszcze wieksze emocje , może do stołu w tej sprawie powinni usiąśc wspólnie i żeglarz- (od lat walczący o to samo - czyli o łtwiej !!!!) i właściciele jachtów motorowych świadczący przewozy pasażerskie i sportowy połów ryb w wypracowane zostaną spójne, jasne i czytelne . Jest to tylko jeden aspekt sprawy a dojdą jeszce, kwalifikacje załogi, akwen żeglugi, wymogi bezpiecz. Panowie a możę nie spiarajmy się kto ważniejszy tylko stworzmy zarządzenie podobne do ttych jekie funkcjonują w iinych krajach , nie wymyślajmy koła ono już zostałó wymyślone . Gruby
Tadeuszu. Ni cholery się nie da. z dwóch przyczyn:
- jachty rekreacyjne praktycznie niegdzie poza wschodem nie mają żadnych specjalnych regulacji (żadnych zarządzeń)
- inne regulacje są w aktach rangi ustawy.
Ułatwienie jest w efekcie utrudnieniem dla przyjemniaczków. Jachty komercyjne (dla uproszczenia przyjmijmy ten termin) mają być wyłaczone z przepisów dla statków aby załogi nie musiały mieć uprawnień zawodowych, przy okazji "podciąga" się wymagania wobec załóg i armatorów jachtów rekreacyjnych.
Hasip
Panie Tadeuszu.
Jacht jest tylko jachtem, nawet bez dodawania "rekreacyjny". Statek komercyjny jest czymś zupełnie innym, nawet w rozumieniu Kodeksu Morskiego. Wrzucanie obu tych pojęć do jednego worka powoduje tylko bałagan, nieznany w innych krajach. Tam odpowiedniki naszych UM-ów zajmują się tylko statkami handlowymi (komercyjnymi). Powód, poza poszanowaniem wolności obywateli, jest oczywisty: spróbujcie sobie wyobrazić, że UM-y mają obsłużyć, zgodnie ze swoimi przepisami, 100 czy 200 tysięcy jachtów! Obecnie obowiązujące przepisy istnieją również dlatego, że ilość jachtów morskich w naszym kraju jest niewielka. Przyjmijmy, że mieszkańcy Trójmiasta w maju sprowadzają sobie tylko tysiąc używanych jachtów i chcą pływać pod polską banderą mając na początek, jako jedyny dokument, ręcznie napisaną umowę kupna ... Za ile lat ostatni z tych jachtów dostanie komplet dokumentów?
Sądzę więc, że jeśli mamy usiąść do negocjacji z Urzędami Morskimi, to wyłącznie jako reprezentanci żeglarstwa rekreacyjnego. Naszym celem jest doprowadzenie polskiego prawa dotyczącego jachtów do stanu odpowiadającego standardom sąsiednich krajów unijnych. Nie sądzę, aby rozmowy prowadzone wspólnie z armatorami statków komercyjnych miały sens. Warto więc aby Hasip, jako prowadzący tą sprawę, wystąpił z propozycją oddzielnych negocjacji.
Jest prawie miesiąc na wyłonienie reprezentacji środowiska żeglarzy rekreacyjnych. Zarządy naszych Stowarzyszeń powinny wspólnie opracować stanowisko w omawianych sprawach. Każda z osób wybranych do negocjacji, w liczbie uzgodnionej z UM-em, powinna reprezentować wszystkie pięć współpracujących ze sobą Stowarzyszeń. Działanie oddzielne będzie mniej skuteczne.
Edward Zając, Ustka
Szanowny Panie Rekść
Wygląda na to, że Pańska ostra reakcja na list p. Andrzeja Mazurka wynika z niedoinformowania. Dla uspokojenia proponuję Panu zajrzeć na stronę internetową stowarzyszenia, którego prezesem jest Andrzej Mazurek:
http://www.bryfok.hasip.com.pl/o_nas.htm
Jak Pan widzi z kilku ostatnich akapitów umieszczonej tam deklaracji, wprowadzenie nowego, nieznanego polskiemu prawu podziału jachtów na "rekreacyjne" i "komercyjne" jest p. Mazurkowi równie bliskie jak Panu.
Problem tylko w tym, ze zarządzenie porządkowe urzędów morskich jest zbyt niskiej rangi aktem, żeby taki podział wprowadzić skutecznie - ktoś nieodpowiedzialny mógłby je zaskarżyć do sądu administracyjnego i wygrać sprawę...
Dlatego też dla realizacji Pańskich celów korzystne będzie, jeżeli odpowiedni akt prawny, zbliżony treścią do projektowanych zarządzeń porządkowych, wyda minister. Wszyscy wiemy, ze ministerstwo powołuje komisję kodyfikacyjną do uporządkowania prawa morskiego, p. Mazurek z pewnoscią zostanie zaproszony do udziału w jej pracach, a i Pan pewnie też tam będzie.
Spotkacie się więc Panowie w ministerstwie, uzgodnicie wspólne stanowisko, którego efektem będzie łatwy do przewidzenia kompromis: Pan dostanie silne, niepodważalne narzędzie do kontrolowania "jachtow komercyjnych", a p. Mazurek uzyska ulgi w traktowaniu osób żeglujących "niekomercyjnie" własnym jachtem z najbliższą rodziną. I wszyscy będą zadowoleni, może za wyjątkiem jakichś 80% morskich żeglarzy w Polsce.
Tak wiec proszę się uspokoić i nie wykonywać nerwowych ruchów - p. Mazurek jest Pańskim potencjalnym sojusznikiem, a nie wrogiem.
pozdrowienia
krzys
A cos z sensem tez umiesz napisać? CZy tylko umiesz pomawiać i oczerniac?
Maciek
Nie rozumiem tej matematyki.....
Wyłączenie jachtów rekreacyjnych z obecnych ograniczeń a dla pozostałych zmniejszenie obecnych to jest to "ukaranie" 80%?
A skąd te 80% a nie 79 albo 81...??
Hasip
Wiesz co, do tej pory szanowałem Cię. Wprawdzie mam trochę inne poglady na kilka tematów niż Ty, ale w róznorodności tez jest i siła.
Tu, w tym poście maocno przegiąłeś. Górę wzieły osobiste animozje nad wspólnym celem jakim jest liberalizacja. Opluwac kogoś naszego przed przedstawicielem przeciwnika? Nie spodziewałem się tego ze strony Twojej osoby. Kiedyś przeczytałem kilka postów Sejwala na p.r.z. Czytając Twój post, miałem podobne wrażenia.
Co właściwie nazywasz opluwaniem?
Przypomniałem oficjalne, opublikowane w internecie, łatwe do odnalezienia, poglądy Andrzeja Mazurka w sprawie rozdzielenia i różnego traktowania żeglarstwa rekreacyjnego i komercyjnego.
Zwróciłem uwagę na niewątpliwy fakt, że zarządzenie porządkowe nie jest właściwym aktem prawnym do regulowania takich spraw - ale że odpowiednie kroki podjął też minister.
Wyraziłem przypuszczenie, że Andrzej Mazurek weźmie udział w pracach komisji kodyfikacyjnej.
Co do przewidywanego kompromisu wyciągnąłem wnioski z treści projektów zarządzeń, wskazujących na to, że urzędom morskim bardzo zależy na kontrolowaniu "jachtów komercyjnych", oraz z wielokrotnie powtarzanych wypowiedzi Andrzeja Mazurka, że interesuje go wyłącznie wolność żeglarstwa "przyjemnościowego", problemy "żeglarskiego biznesu" są mu całkowicie obojętne. Wypowiedzi te również można znaleźć w internecie, nie są żadną tajemnicą ani moim zmyśleniem.
Wyraziłem opinię, że na wprowadzeniu administracyjnych ograniczeń wobec "jachtów komercyjnych" straci 80% polskich żeglarzy.
Co z powyższego uważasz za opluwanie? Myślę, że nie ostatnie zdanie, ponieważ sam wyraziłeś tuż obok bardzo podobne. Bardzo mi się podobała Twoja wypowiedź w tej kwestii, nie ująłbym tego lepiej.
pozdrowienia
krzys
I wszyscy będą zadowoleni, może za wyjątkiem jakichś 80% morskich żeglarzy w Polsce.
Krzyś, weź i wypowiedz się w imieniu tych 80% żeglarzy morskich!
Porozmawiaj z nimi, uzgodnij stanowisko etc. Czy ktoś Ci tego zabrania? Pan Rekść z chęcia spotka się i z Tobą.
Szanowni Państwo !
Pracuję w UM w Słupsku dopiero szósty miesiąc. Skoro sprawa jachtów ciągnie się od lat, a prace nad projektem rozporządzenia w sprawie jachtów od kilkunastu co najmniej miesięcy i coraz więcej polskich jachtów pływa pod obcymi banderami, podjąłem starania, aby WRESZCIE opracowano JAKIŚ wspólny dla wszystkich urzędów KONKRETNY projekt jako podstawę do dalszej dyskusji.
22 marca będzie w Słupsku kolejne spotkanie przedstawicieli urzędów morskich i środowisk żeglarskich oraz armatorów t.zw. jachtów komercyjnych i jest to już jakiś postęp.
Ja nie obrażam się na krytykę, tylko w urzędowej (!!!) korespondencji należy zachować jakiś umiar, bo nie jest to internetowe anonimowe forum, gdzie zainteresowani mogą się wzajemnie wyzywać do woli.
Fakt, że w naszych mediach obserwujemy nasilająca się agresję i wręcz często - gęsto pospolite chamstwo nie oznacza, że coś takiego ma być normą.
Jestem starszym oficerem mechanikiem po 32-latach pracy na morzu i nie mam nic wspólnego z typowym postpeerelowskim urzędasem. A swoją pracę traktuję jako służbę społeczeństwu i to w miarę choćby skuteczną, co zapewne poświadczą środowiska rybaków na ten przykład.
O reszcie zarzutow nie będę się wypowiadał, traktując je jako żarty, chociaż niezbyt wysokiej klasy.
Pozdrawiam wszystkich Żeglarzy
Waldemar Rekść
po drugie, żaden z nas nie wystepuje na zadnych forach i grupach anonimowo, weic wypraszam sobie takie insynuacje.
Co do reszty trzeba bedzie bardzo mocno sie postarc by jachty nie uciekały pod obce bandery, a te co uciekły(tak jak mój) zeby wróciły. Narazie sie nie zanosi.
Maciek
Skoro sprawa jachtów ciągnie się od lat, a prace nad projektem rozporządzenia w sprawie jachtów od kilkunastu co najmniej miesięcy i coraz więcej polskich jachtów pływa pod obcymi banderami, podjąłem starania, aby WRESZCIE opracowano JAKIŚ wspólny dla wszystkich urzędów KONKRETNY projekt jako podstawę do dalszej dyskusji.
Wsadził Pan kij w mrowisko i sie zagotowało. Albo inaczej, dotknął Pan nabrzmiałego wrzodu i pacjent podskoczył aż pod sufit.
Sprawa zamordyzmu prawnego związanego z zeglowaniem ma korzenie w PRL. Gdyby wtedy go nie było, pewnie połowa jachtów wybrała by się w rejs do Szwecji, w jedną stronę. Jednocześnie w tym samym czasie w krajach osciennych wrogiego wówczas systemu kwitło swobodne zeglarstwo, jako jedna z oznak korzystania z wolności obywatelskich, która jest naturalną rzeczą w demokratycznych państwach. Wiatr wolności dotarł wreszcie i do nas w 1989 roku, ale jak widać nie wszędzie. W prawodawstwie dotyczącym zeglarstwa pozostał nadal totalitarny fetor. Minęło prawie 18 lat i okazuje się, że obywatele państwa demokratycznego muszą szukać wolności żeglowania udając się do obcych, pod obce bandery. Bo szczęsliwie złe prawo nie może swym działaniem obejmować sąsiadów. I tu dochodzimy do paradoksu. Nakładane prawem ograniczenia na polskiego obywatela, na polskim jachcie (zazwyczaj w imię bezpieczeństwa), zupełnie nie są potrzebne temu samemu polskiemu obywatelowi, ale na jachcie pod obcą banderą. I nic się nie dzieje. Nadal nie ma żadnych istotnych zagrożeń. Pozostaje zatem postawić pytanie: czy obca bandera stanowi taką skutczna tarczę chroniąca zeglarza przed żywiołem i głupotą, czy może stawiane wymagania i ograniczenia są zbędne. Myślę, że bez problemu odpowie Pan sobie na to pytanie. Publikacja projektu zarządzeń zamiast leczyć wrzód, jedynie go rozjątrzyła. My, żeglarze pełni nadziei na działania administracji w kierunku likwidowania ograniczeń, zobaczyliśmy, że kierunek działań administracji jest dokładnie odwrotny.
Panie Dyrektorze, my prywatni armatorzy sobie poradzimy, Unia Europejska przygarnie nas jak matka. Ale pozostają kluby i firmy czarterowe i tysiace ludzi którzy mogliby na wybrzezu żyć z turystyki żeglarskiej. No i wstyd nam przed Niemcami, Szwedami czy Duńczykami, że w naszych portach i marinach (wszystkich trzech) jest tak siermiężnie i nadal czuć komuną, podczas gdy u nich jest pięknie i zamożnie. I to nie dlatego, że my żyjemy w biednym kraju, bo tak nie jest. Proszę odwiedzić Mazury. Tam porty i mariny kwitną, bo stoi w nich dziesiątki tysięcy jednostek. Armatorzy płacą a właściciele marin robią wszystko, żeby właśnie do nich te pieniądzę trafiły. Podobnie jest u bałtyckich sasiadów. A u nas, bezsensowne ograniczenia prawne trzymają ten sektor działalność gospodarczej w zastoju. Nie ma jachtów, nie ma komu płacić w marinach, nie ma inwestorów w mariny, w efekcie nie ma turystyki żeglarskiej na skalę taką jaka jest u sąsiadów. A u sąsiadów są setki firm czarterowych z duzymi flotami. U nas pojedyncze, z pojedynczymi jachtami. Dlatego bo nikt rozsądny nie zainwestuje we flotę czarterową na polskim wybrzeżu, jeżeli koszty wypełniania prawem nakazanych zobowiązań będą tak wysokie. Nasz żeglarz bedzie wolał iść do niemieckiej czy duńskiej firmy za miedzą, bo dostanie jacht za mniejsze pieniądze, nie obciązony niepotrzebnymi kosztami.
"Jestem starszym oficerem mechanikiem po 32-latach pracy na morzu i nie mam nic wspólnego z typowym postpeerelowskim urzędasem. A swoją pracę traktuję jako służbę społeczeństwu i to w miarę choćby skuteczną"
Trzymam Pana za słowo i życzę Panu, a tym samym i sobie, aby ta służba była z pożytkiem też i dla żeglarzy.
Pozdrawiam
Mariusz Główka
Panie Waldemarze
Odbyliśmy już jedną dłuższą rozmowę w UM. Przedstawiłem tam swoje poglądy, bardzo podobne do prezentowanych na tych stronach. Zawsze jestem też gotów ponownie się spotkać.
Zdaje Pan sobie sprawę z tego, że projektowane Zarządzenie tylko przyspieszy przechodzenie polskich jachtów pod obce bandery. Teraz nie pomoże już kosmetyka - tylko radykalna liberalizacja może mieć jakiś pozytywny skutek. Została utorowana ścieżka pod inne bandery i teraz jedynie warunki podobne do istniejących w sąsiednich krajach mogą odwrócić ten proces. Dla informacji - proszę przeczytać w marcowych "Żaglach" opis procedur przechodzenia pod inne bandery. Pisze o tym właśnie p. Mazurek.
Na naszych stronach internetowych znajdzie Pan również opis przepisów obowiązujących żeglarzy rekreacyjnych w innych krajach. Tych krajach, w których ilość jachtów mierzona jest dziesiątkami i setkami tysięcy.
Jak zauważył Pan, my wszyscy na tych stronach występujemy pod swymi nazwiskami. Tu żaden anonim nie ma prawa głosu. Po prostu jesteśmy pewni głoszonych poglądów. Wielu z nas pływa już pod obcą banderą, mając tę luksusową sytuację, że piszemy jako żeglarze uwolnieni od "opieki" inspektorów PRS, PZŻ i UM. Proszę zajrzeć do statystyk wypadków, czy to nasze jachty stwarzają większe zagrożenie od tych pływających zgodnie z polskimi przepisami. Wydaje mi się, że tych wypadków jest niewiele i z reguły na jachcie było wtedy wymagane wyposażenie i "patentowana" załoga. Brak jest więc jakichkolwiek przesłanek do utrzymania restrykcyjnych przepisów.
I na koniec trochę polityki. W poprzedniej kadencji Sejmu, w Komisji zajmującej się tymi sprawami, podział był jasny: PiS, PO i LPR były za liberalizacją, rządząca koalicja przeciw. Wielu z nas miało nadzieję, że wraz ze zmianą partii rządzących, nastąpi szybka liberalizacja i dostosowanie naszych przepisów do porównywalnych z obowiązującymi w sąsiednich krajach. Niestety, chciało by się o obecnej sytuacji powiedzieć, że rządy i ministrowie zmieniają się, ale urzędnicy zostają i właściwie to oni rządzą. Proste - zanim dyrektor czy minister zorientuje się w sytuacji, to już musi odejść ...
Panie dyrektorze, nie jesteśmy grupą oszołomów. Jak wspomniałem, wielu z nas ma już tę wolność i angażuje się w te sprawy w nadziei, że kiedyś i u nas będzie normalnie.
Przesyłam pozdrowienia
Edward Zając, Ustka
redakcja@ziemiaustecka.pl
swiete słowa, bo chcielibyśmy wrócic pod biało-czerwoną, ale narazie działania urzedników UMów, i postkomunistycznych działaczy PZZ nam to uniemozliwiają. To niezwykła sytuacja gdy działania funkcjonariuszy państwowych powoduja ucieczkę pod obce bandery, zmniejszenie wpływów do skarbu państwa, zwiekszenie bezrobocia na Pomorzu i nie tylko, itd.itp.
Maciek
Przyznam, że jestem pod wrażeniem Pańskiej odwagi i otwartości. Muszę jednak powiedzieć Panu, że przez te sześć miesięcy pracy w Urzędzie Morskim nie zrozumiał Pan czym jest urzędnik. Z rozmysłem nie napisałem kim bo gdy występuje Pan jako urzędnik staje się pan częścią aparatu państwowego pozbawionego poczucia humoru, emocji i uczuć. Aparatu którego „moralność”oraz zachowanie określają zapisy Konstytucji, ustaw i rozporządzeń. Nie wiem jaki etos panuje w Urzędach Morskich ale gdyby przedstawiciel innego organu administracji, dajmy na przykład Policji, użył podobnych w wymowie do Pańskich gróźb następna rozmowę prowadziłby już z prokuratorem. Mam nadzieję, że weźmie Pan sobie do serca słowa które wypowiadam z całą sympatią do Pańskiej osoby licząc, mimo posiadanej wiedzy i doświadczenia, na pozytywny efekt spotkania. Mnie osobiście na nim nie będzie ale słowa kolegów z PFZ lub SAJ proszę potraktować jak wypowiedziane przeze mnie.
Jacek Woźniak
25-814 Kielce
ul. Ślusarska 12m1.
tel. 604923946
Nie wiem jaka siła to sprawiła, że tyle razy wpisał sie mój tekst. Przepraszam nie było to moją intencją.
Gdyby administrator mógł wykasować zbędne wpisy bedę wdzięczny.
Przyznam, że jestem pod wrażeniem Pańskiej odwagi i otwartości. Muszę jednak powiedzieć Panu, że przez te sześć miesięcy pracy w Urzędzie Morskim nie zrozumiał Pan czym jest urzędnik. Z rozmysłem nie napisałem kim bo gdy występuje Pan jako urzędnik staje się pan częścią aparatu państwowego pozbawionego poczucia humoru, emocji i uczuć. Aparatu którego „moralność”oraz zachowanie określają zapisy Konstytucji, ustaw i rozporządzeń. Nie wiem jaki etos panuje w Urzędach Morskich ale gdyby przedstawiciel innego organu administracji, dajmy na przykład Policji, użył podobnych w wymowie do Pańskich gróźb następna rozmowę prowadziłby już z prokuratorem. Mam nadzieję, że weźmie Pan sobie do serca słowa które wypowiadam z całą sympatią do Pańskiej osoby licząc, mimo posiadanej wiedzy i doświadczenia, na pozytywny efekt spotkania. Mnie osobiście na nim nie będzie ale słowa kolegów z PFZ lub SAJ proszę potraktować jak wypowiedziane przeze mnie.
Jacek Woźniak
25-814 Kielce
ul. Ślusarska 12m1.
tel. 604923946
Jakich gróżb ?!!!
O czym Pan pisze ?
Prawo powinno być prawem i w urzędowej korespondencji należy zachować umiar. Ja, Waldemar Rekść - dokladnie taki sam człowiek jak Pan - mam prawo czuć się urażony i stawić przed sądem każdego człowieka, który mi zarzuca ,,arogancję", ,,indolencję", ,,interesowność" i inne temu podobne. Ja Pana Bardzo przepraszam, ale ja nie jestem ,,urzędasem", który utrudnia Państwu życie. Wręcz odwrotnie, co mogą poświadczyć rybacy na ten przykład. Zróbmy wreszcie tą naszą ukochaną Polskę normalnym krajem i przestańmy siebie atakować bez powodu.
Pozdrawiam
Trochę już zmęczony Waldemar Rekść
Żywię nadzieję że pozwoli Pan na taka poufałość gdyż Pańskie słowa wzbudziły we mnie uczucie sympatii do Pana. Pozwolę więc sobie na przyjacielskie wytłumaczenie problemu.
Odkąd zaczął sie pan podpisywać:
(-) Waldemar Rekść - p.o. z-cy dyr. ds. inspekcji morskiej UM w Słupsku
Przestał być Pan osobą prywatną którą można obrazić a stał się Pan częścią aparatu Państwa, z całym zasobem władzy i kompetencji jakie Pan posiadł. Z Dawida-Waldka stał sie Pan Goliatem z-ca dyr. ds. inspekcji morskiej UM w Słupsku. Dlatego na Pana pytanie:
Jakich gróżb ?!!!
zacytuję:
"Zachęcam do zmianu stylu i poziomu urzędowej (!!!) koresponencji, gdyż kontynuacja dotychczasowych pociągnie za sobą określone w polskim prawie konsekwencje"
List nie był adresowany do Waldka, który rzecz jasna, mógł się zawartymi w nim określeniami poczuć urażonym, napisany był do Urzędu Morskiego który zareagował na krytykę groźbą!
Jak tak można Panie Dyrektorze? Czy mam rozumieć, że jak napiszę skargę na jakiegoś bosmana niedojdę to dostanę za to mandat? Przecież jaki Pan taki kram ...
Pozdrawiam!
Nadal pełen nadzieji i sympatii Jacek Woźniak
Przyznam, że jestem pod wrażeniem Pańskiej odwagi i otwartości. Muszę jednak powiedzieć Panu, że przez te sześć miesięcy pracy w Urzędzie Morskim nie zrozumiał Pan czym jest urzędnik. Z rozmysłem nie napisałem kim bo gdy występuje Pan jako urzędnik staje się pan częścią aparatu państwowego pozbawionego poczucia humoru, emocji i uczuć. Aparatu którego „moralność”oraz zachowanie określają zapisy Konstytucji, ustaw i rozporządzeń. Nie wiem jaki etos panuje w Urzędach Morskich ale gdyby przedstawiciel innego organu administracji, dajmy na przykład Policji, użył podobnych w wymowie do Pańskich gróźb następna rozmowę prowadziłby już z prokuratorem. Mam nadzieję, że weźmie Pan sobie do serca słowa które wypowiadam z całą sympatią do Pańskiej osoby licząc, mimo posiadanej wiedzy i doświadczenia, na pozytywny efekt spotkania. Mnie osobiście na nim nie będzie ale słowa kolegów z PFZ lub SAJ proszę potraktować jak wypowiedziane przeze mnie.
Jacek Woźniak
25-814 Kielce
ul. Ślusarska 12m1.
tel. 604923946
Przyznam, że jestem pod wrażeniem Pańskiej odwagi i otwartości. Muszę jednak powiedzieć Panu, że przez te sześć miesięcy pracy w Urzędzie Morskim nie zrozumiał Pan czym jest urzędnik. Z rozmysłem nie napisałem kim bo gdy występuje Pan jako urzędnik staje się pan częścią aparatu państwowego pozbawionego poczucia humoru, emocji i uczuć. Aparatu którego „moralność”oraz zachowanie określają zapisy Konstytucji, ustaw i rozporządzeń. Nie wiem jaki etos panuje w Urzędach Morskich ale gdyby przedstawiciel innego organu administracji, dajmy na przykład Policji, użył podobnych w wymowie do Pańskich gróźb następna rozmowę prowadziłby już z prokuratorem. Mam nadzieję, że weźmie Pan sobie do serca słowa które wypowiadam z całą sympatią do Pańskiej osoby licząc, mimo posiadanej wiedzy i doświadczenia, na pozytywny efekt spotkania. Mnie osobiście na nim nie będzie ale słowa kolegów z PFZ lub SAJ proszę potraktować jak wypowiedziane przeze mnie.
Jacek Woźniak
25-814 Kielce
ul. Ślusarska 12m1.
tel. 604923946
Szanowni Państwo !
Na e-mailowy adres Pana Kulińskiego przesłałem wystarczająco dużo wyjaśnień i Jego decyzja, czy je na tej stronie opublikuje, czy też nie. Szczególnie wart publikacji jest post żeglarza z Warszawy - JEDYNEGO - niestety - który w pełni zrozumiał, o co tak naprawdę się rozchodzilo.
Ja nigdy i nigdzie nie twierzdziłem, że opublikowany PROJEKT jest dobry, podkreślając jednocześnie, że ma on być podstawą do dalszej dyskusji. O moja rola to była tylko rola menagera, który wymusił, aby w tej sprawie WRESZCIE coś się zaczęło dziać. 22 marca będzie więc kolejne spotkanie i dalej już sprawa nie będzie chowana pod korcem.
Ja nigdy i nigdzie nikogo nie straszyłem, ani nikomu i niczym nie groziłem, gdyż nie jestem pieniaczem i nie mam czasu ani ochoty na ciąganie się po sądach. Natomiast zdecydowanie protestuję przeciwko sprowadzaniu URZĘDOWEJ korespondencji do poziomu anonimowego internetowego forum, gdzie zainteresowani mogą sobie do woli wzajemnie ubliżać.
Nie jestem też przesadnie wrażliwy i obrażalski - jako osoba dosyćaktywna społecznie i politycznie przywykłem już do różnych epitetów w internecie i nie robią one na mnie wrażenia, gdyż to tylko ich autorzy degradują i ośmieszają samych siebie.
Ale moim zdaniem powinniśmy się wszyscy starać aby w urzędowej korespondencji zachować umiar. Fakt, że w mediach obserwujemy narastającą agresję i - wręcz pospolite chamstwo w ,,dyskusjach" między politykami nie oznacza, że coś takiego należy uznać za normę.
Urzędnicy powinni mieć świadomość, że SŁUŻĄ SPOŁECZEŃSTWU, ale też i my - członkowie tego społeczeństwa - powinniśmy w kontaktach z urzędami zachować normalną procedurę.
Życzę wszystkim Państwu pomyślnych wiatrów
Z poważaniem
Waldemar Rekść
Panie Dyrektorze Rekść . Jest Pan jedynym facetem (reprezentujący drugą stronę),ktory podjął otwartą dyskusję w sprawie liberalizacji spornego projektu rozporz\\ądzenia . Pozostali dyrektorzy milczą . Pod Pana adresem zostały skierowane w wielu wypadkach berdzo ostre uwagi ( które niepotrzebnie odebrał Pan jako atak na urzędnika) Proszę się nie dziwić . Dyskusja trwa od wielu lat a jachty uciekają pod obcą( życzliwą ) banderę .Chcę wierzy , iż mamy Pana po naszej stronie , który weżmie pod uwagę wszystkie przytoczone słuszne uwagi A nasze morze zacznie wyopełniać się białoczerwoną banderą . Z wyrazami szacunku . Gruby
Ps . Krystyna i Wacek Listkiewiczowie powiedzieli do mie tak : niech to żegluje w dobrym kierunku !!!!!
Mój Boże ! Przypominam sobie swoje początki na morzu, m/s ,,Hankę Sawicką" i wizytę w Australii bodaj w roku 1976 Pani Krystyny Listkiewicz, płynącej dookoła świata. Nasza załoga maszynowa co nieco pomogła wtedy naszej wspaniałej żeglarce, z której wszyscy byliśmy bardzo dumni.
Pomyślnych wiatrów
Waldemar Rekść
Odbyłem długą rozmowę z Dyr. Piechotą w sprawie projektu rozporządzenia Dyrektorów UM i zostałem upoważniony do przekazania informacji , które mogą by dla nas nadzieją - a mianowicie chce by powstały takie przepisy na wzór istniejących w innych krajach UE , które pozwolą na swobodę uprawiania żeglarstwa , lecz chce jednego ,by było to zgodne z obowiązującym prawem , Zaprasza wszystkich chętnych do wzięcia udziału w spotkaniach roboczych i rozmów merytorycznych; A więc przygotujmy ze swej strony jak najlepsze propozycje , które pozwolą na swobodę żeglowania i przyciągną nad bałtych wszystkich , którzy chcą posmakowa morza . Pozdrawiam AS