Mikolaj Frisch z Goteborga - przywołany wstępem do newsa Jerzego Sychuta ze Sztokholmu przysłał aktualizację informacji o stylu działania szwedzkich towarzystw ubezpieczeniowych. Tym razem jest to casus pozażeglarski, ale jeszcze raz pokazuje, że można być uczciwym nawet w branży ubezpieczeniowej. Listy Jurka i Mikołaja wzmacniają moją sympatię do Szwecji. Nie odkładajcie - już w tym sezonie popłyńcie do portów południowej Szwecji. Mikolaj jest w tej chwili w Sztokholmie - a moze byście się spotkali z Jurkiem ?
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
==================
Hola Don Jorge,
Pamietasz jak Ci pisalem o tym, ze mialem wlamanie do domu w Malmö?
I pomimo iz mieszkam w Szwecji od ponad 40 lat, obawialem sie, ze zaczna sie utarczki z firma ubezpieczeniowa. Wiec spiesze Ci doniesc, ze jakis miesiac temu w piatek poslalem liste strat do firmy a we wtorek mialem juz odszkodowanie w pelnym wymiarze na koncie. Co do grosza bez jednego pytania ani telefonu wyjasniajacego okolicznosci. Wystarczyl raport policji, ktora nie zaprzatala sobie glowy specyfikacja a zachowywala sie dyskretnie rozumiejac sytuacje.
I tak czytajac jeden z ostatnich newsow wpadlo mi do glowy zeby Ci o tym napisac, bo tu nie tylko chodzi o ubezpieczenia jachtow. Tu chodzi o cos znacznie wiecej. Szwecja to kraj w ktorym obywatel traktowany jest z zaufaniem - przynajmniej do kiedy tego zaufania nie zawiedzie. I datego nie ma i nie bedzie rejestracji jachtow, nie ma wymagan na uprawnienia zeglarskie na jachty amatorskie a ludzie szkola sie nie dlatego ze musza, ale dlatego ze chca.
serdecznie pozdrawiam
Don Mico
chwilowo w Sztokholmie
Dlaczego zachwycać się Szwecją, w Polsce też jest zaufanie do ludzi.
Kontrola najwyższą formą zaufania !
Igor Rejmer ; )
Podam przykład Skandii, w której od lat mam ubezpieczony swój jacht. Któregoś roku wracając z Gdańska do Szczecina (po udziale w Regatach Heveliusza, w których mego Mista prowadził Kuba Jaworski), dostałem się w sztorm o sile 10 B. Przez dobę chodziłem w trójkącie między Bornholmem, Łebą a Kołobrzegiem, żeby utrzymać bezpieczną odlegość od brzegu i w tym czasie na jachcie powstały pewne, nieduże uszkodzenia.
Sfotografowałem je i opisałem, po czym wysłałem do Skandii, informując, że uszkodzenia powstały na morzu, podczas sztormu.
1. Skandia zażądała ode mnie potwierdzenia z PIMH, że taki sztorm miał miejsce.
2. Dostałem takie pismo po opłaceniu 250 zł !
3. Skandia zażądała przesłania prognozy pogody w dniu, w którym wychodziłem z Gdanska.
4. PIHM poprosił o kolejne 250 złotych!
5. Uszkodzenia były niezbyt duże, więc odpuściłem Skandii.
6. Gdyby prognozy zapowiadały sztorm, to nie dostałbym ani jednej korony. Jak widzicie,
ubezpieczyciel nie tak szybko wypłaca odszkodowanie i nie jest to kwestia zaufania, ale zasady:
wierzę,ale sprawdzam.
6. Dodam jedynie, że warto się szkolić i mieć jakiś patent, bo wtedy firmy ubezpieczeniowe pobierają niższe składki. Mając zawodowy dyplom st.of. pokładowego, płaciłem o wiele mniej.
Podawałem kilka przykładów funkcjonowania tej firmy ale nie zaszkodzi jak opiszé jeszcze jeden. Latem 2005 roku szwedzkim kolegom urwał się forsztag nieopodal Władysławowa. Spotkałem ich bezradnych w Gdańsku. Przy pomocy firmy "JurMak" znaleźliśmy fachowców którzy wymienili forsztag na miejscu w gdańskiej Marinie. Kosztowało to sporo, bo okazało się, że trzeba było również wymienić rollfok na nowy. Wniosek wypełnili przez Internet. Rachunek wraz z internetowym wydrukiem prognozy pogody* przesłali faxem. Odszkodowanie przelano na konto jeszcze zanim dotarli do domu.
* aby uzyskać odszkodowanie za uszkodzenie takielunku trzeba aby wiało więcej niż 14 m/sec