To news o poprawkach do Statutu PZŻ. Ktoś mógłby mnie zapytać - Don Jorge - a co was obchodzi Statut PZŻ? Otóż temu komuś należało by się wyjaśnienie - GDYBY ONI NIC OD NAS NIE CHCIELI, TO BYŚMY DZIOBÓW NIE OTWIERALI. Ale niestety chcą, przede wszystkim - naszych pieniędzy..
Zbigniew Klimczak niedawno pisał o zadziwiającym jak na apetyty PZZ oświadczeniu Stefana Heinricha, że PZŻ nie rości sobie prawa do reprezentowania żeglarzy rekreacyjnych, a kiedy to deklarował... Komisja Statutowa już gotowała taką oto poprawkę (poniżej) do Statutu PZŻ: Klimczak pyta, Górski odpowiada - przyjmuję odpowiedź tego drugiego za dobrą monetę, ale ... Związkowi już nie uwierzę.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge, który liczy na klik tu:
______________________
Działając na podstawie § 52 ust. 1 i 2 Statutu PZŻ, w celu dostosowania zapisów Statutu Polskiego Związku Żeglarskiego do wymagań ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o sporcie kwalifikowanym (Dz. U. nr 155 poz. 1298 z późniejszymi zmianami), XLII Sejmik uchwala następujące zmiany Statutu: a jedną z nich jest;
W § 8 dodaje się nowy ust. 2: w brzmieniu:
2. Polski Związek Żeglarski ma wyłączne prawo podejmowania decyzji we wszystkich sprawach dotyczących żeglarstwa, niezastrzeżonych w ustawie dla organów administracji rządowej lub innych podmiotów.
__________________________________________
Zbigniew Klimczak napisał do kpt. Wojciecha Górskiego:
Temat Statutu PZŻ był już u Don Jorga, ale kpt. Górski nadesłał nie tylko do niego ale i do "Jachtingu" wyjaśnienia, słusznie oczekując, że i tam mój news się pokaże. Mój apel na stronie Don Jorge nie doczekał się odzewu więc dopisałem podobny apel na stronie internetowej "Jachtingu".
Wzywajmy kapitana i Komisję Statutową aby zamiast obietnic, że nigdy nie sięgną do tego zapisu - po prostu zapis zmienili. Jedno slowo więcej - "regatowe" i po krzyku. Mozemy olewać zapisy w statucie PZŻ, ale to sprawa honoru "przyjemniaczków" aby "żeglarstwem" nie poniewierać.
kpt. Wojciech Górski - Sekretarz Komisji Statutowej PZŻ
I otrzymał od kpt. Górskiego taką odpowiedź :
Zgodnie z tą podpowiedzią proponuję członkom Komisji Statutowej rozważenie możliwości przedstawienia Sejmikowi w formie autopoprawki dodanie w paragrafie 3 projektu uchwały Sejmikowej (tekst poniżej) słowa "sportowego".
§ 3.
W § 8 dodaje się nowy ust. 2: w brzmieniu:
"2. Polski Związek Żeglarski ma wyłączne prawo podejmowania decyzji we
wszystkich sprawach dotyczących żeglarstwa sportowego, niezastrzeżonych w ustawie dla organów administracji rządowej lub innych podmiotów."
Mam nadzieję iż takie, zaproponowane przez Kolegę rozwiązanie, po przyjęciu przez Sejmik w istotny sposób stępi ostrze krytyki.
Z żeglarskim pozdrowieniem
WG
Mam mieszane uczucia, tymbardziej, że wchodze w polemike z Kapitanem, do ktorego mam głęboki szacunek (i nie zapomnialem ciężkiej i ofiarnej pracy jaka wykonywał w czasach, kiedy kazdy z nas musiał przejśc przez Jego ręce).
W odróżnieniu od wielu internetowych dyskutantów nie mam żadnej alergii na PZŻ, próbuję pamiętać nie to, co było złe, a to co było dobre w kilkudziesięcioletniej historii. Jednak ta pamięć zasług i pamięc uwarunkowań, a jakich żyliśmy w "poprzedniej epoce" nie może pozwalać na tolerowanie bezprawia!
OK. Rozumiem, że ustawodawca (18% poparcia społecznego Sejmu) wpsał do ustawy o sporcie kwalifiowanym monope "właściwych" związków sportowych. Ustawodawca jaki jest każdy widzi, a po za tym aby dobrnąc do Olimpiady zawodnicy muszą mieć odpowiednią scieżkę dojścia, także organizacynego. Oznacza to, że sportowcy wyczynowi są skazani na te monopole i jak Kusznierewicz chce pojechać na ryż w sosie słodko-kwaśnym, to musi reprezentować PZŻ.
Ale JA nie muszę! JA bym chciał z duma podnosić banderę z pezetżetowską kotwiczką! Jednak nie mogę!
A czemu nie mogę? Pomińmy już kwestię, czy prezes nazywa się Wiesław K., pomińmy też kwestię "czy PZŻ chce czegos ode mnie", jedno jest pewne nie będę nosił bandery organizacji łamiącej prawo! Polska to wolny kraj! Ja mam wolnośc wyboru do jaiej organizcji się przyznaje i wolność wyboru organizacji, która reprezentuje moje interesy. Statut innej organizacji nie może pozbawiać mnie tej wolnosci. Co najwyżej inna organizacja może nie godzić się na członkowstwo w niej osób, kóre identyfikują się z organizacją "konkurencyjną".
Panie Kapitanie! Jeśli statut PZŻ, będzie przewidywał wyłaczność reprezetowania sportowców wyczynowych zrzeszonych w klubach, będących członkami OZŻ, będących członkami PZŻ, to ja jestem ZA. Ale jesli będzie uzurpował sobie wyłaczność reprezentowania mnie, członka np. Kaszubsko-pomorskiego Związku Zeglarzy Morskich I Szuwarowobagiennych, to... To uprzejmie informuje, że ma to równą moc sprawczą jak reprezentowanie mnie przez Stowarzyszenie Hodowców Kanarków Żółtych w Gelsenkirchen. Też Unia Europejska!
Życzę Panu siły do wykreślenia tego zapisu z projektu zmian w Statucie. No i Silnch wiatrów w rozpoczynającym się za godzinę sezonie! (SIZ alandzki płynie na trening)
.
Andrzeju,
nie jest tajemnicą, że mój stosunek do PZŻ jest podobny i wydaje mi się, że to na nas spoczywa większy obowiązek mrówczej pracy, aby stał się Związkiem, którego banderkę z dumą może kiedyś podniesiemy.
Na nas z zewnątrz, ponieważ przykład Jurka ( a i ja odszedłem na emigrację) wskazuje, że nie ma szans na zmiany przeprowadzone od wenątrz. Kilka osób z zapałem zapewniających nas, że wchodzą do Zarządu aby "zrobić" porządek zachowują się dziwnie cicho.Nie sądzę aby zmienili poglądy ale wstyd im się przyznać, że od środka nic nie da się zrobić. W tym kontekście gest Kapitana jest godny uwagi i uznania ( podobno już dwóch członków Komisji Statutowej zostało przekonanych).
Ja mam osobiste powody do satysfakcji, ponieważ jest to pierwsza osoba z Chocimskiej jaka zechciała się do mnie odezwać od 2001 r. Jest godny uwagi tez dlatego, że Komisja Etyki.... zachowuje się jak i wszyscy pozostali. Na apel w którymś z poprzednich newsów, że mają poważny problem etyczny, rzucający cień na wszystkich żeglarzy i się nim nie zajmują, milczą w odróżnieniu od Kapitana. A przecież rozwiązanie problemu który nazywa się Wiesław K. zdecydowanie wizerunek Związku by poprawiło. Nic z tego.
Ale powtarzam, to my wiążący jakieś nadzieje z generalną zmianą roli Związku w stosunku do żeglarzy, powinniśmy drążyć i drążyć beton aż się skruszy a na Chocimskiej wywieszony będzie transparent : ŻEGLARZU, CO JESZCZE MOŻEMY DLA CIEBIE ZROBIĆ.
AHOJ
Zbigniew Klimczak
Zbyszku !
piszesz:
Ale powtarzam, to my wiążący jakieś nadzieje z generalną zmianą roli Związku w stosunku do żeglarzy, powinniśmy drążyć i drążyć beton aż się skruszy a na Chocimskiej wywieszony będzie transparent : ŻEGLARZU, CO JESZCZE MOŻEMY DLA CIEBIE ZROBIĆ.
Ale za co ?
Kiedy Związek miał dotacje i nie musiał się martwić o to co będzie jutro, to robił bardzo dużo: wydawał czasopismo „Żagle” (później przejęte przez Ruch) promował konstruktorów rozprowadzał plany jachtów szkolił i egzaminował i rejestrował łódki praktycznie za darmo i co najważniejsze tak pogrywał z totalitarnym państwem byśmy mieli możliwe maksimum żeglarskiej wolności.
Wszystko kosztuje
Kosztuje utrzymanie biura, utrzymanie aparatu etatowego, to nie klub gdzie całą papierologią jest kilka teczek w jednej szufladzie biurka. Są koszty organizowania akcji. Propagowana prze ze mnie akcja "szukamy żeglarskich zabytków" nie odbyła się z braku pieniędzy a w międzyczasie najprawdopodobniej ostatnia dłubanka na Mazurach zakończyła swój żywot zimą w piecu wnuka jej wytwórcy a niejedna zabytkowa łódź została bezpowrotnie zniszczona przez właściciela przeróbką na "old timer". Mazury są coraz brudniejsze lansowana mocno kpt. Staszka Latka (byłem wtedy w jego komisji) akcja stawiania toi-toi na dzikich brzegach spaliła na panewce, też nie było kasy by to w jakikolwiek sposób ruszyć. Działalnośc Komisji polegała na żebraninie nie zawsze skutecznej. Potrzebna jest kasa na propagowanie historii żeglarstwa, o której brak wiedzy jest żenujący. Młodzi żeglarze nie wiedzą nawet kto to był Włodzimierz Głowacki, skąd wzięła się Omega i kto jest jej konstruktorem. Stronę o historii żeglarstwa na wesoło http://morskie-opowiesci.w.interia.pl/ utrzymuję na fricowym serwerze i robię to sam. Czy muszę wyliczać dalej. Myślę że postała by książka. Żeby cokolwiek zrobić potrzebne są pieniądze a one są jedynie na sport.
Krzysztof Kwaśniewski
"KASA" Autor: Krzysztof Kwasniewski
Ale za co ?
Drogi Kapitanie!
Jak osoba zasiadająca w magicznym kręgu zarządu związku może zadawać takie pytanie nie robiąc nic, nic co by było wiadome żeglarzom, aby ukrócić proces okradania związku?!
Przecież w ustawie jak byk stoi, że opłaty za egzaminy i patenty stanowią dochód właściwego związku sportowego! Czemu Pan nie grzmisz, że pieniądze te "oddaje" się OZŻ-tom i egzaminatorom. Czy może już złozył Pan skargę do ministra Lipca?
Co na to inni członkowie zarządu? Co na to szeregowi członkowie związku?
j.w
OZŻ y są terenowymi organami Związku, nie było by ich, to więcej ludzi musiało by pracować w centrali i żeglarze mieli by utrudniony kontakt. . Proszę zwrócić uwagę iż PZMiNW zaczął dopiero niedawno powoływać swoje Okręgi, bo z pozycji Warszawy działalność jest utrudniona.
Co do egzaminatorów osoby te dostają wynagrodzenie za pracę. Działalność organizacyjna oparta jest na pracy społecznej, natomiast instruktorzy, trenerzy, sędziowie, mierniczowie, egzaminatorzy, inspektorzy techniczni, skiperzy rejsów komercyjnych, skiperzy motorówek obsługujących regaty i inni wykonują pracę za którą otrzymują normalne wynagrodzenie.
Pozdrawiam
Krzysztof
"Odp: Defraudacja?" Autor: Krzysztof Kwasniewski
OZŻ y są terenowymi organami Związku, nie było by ich, to więcej ludzi musiało by pracować w centrali i żeglarze mieli by utrudniony kontakt
Który zapis statutu mówi o terenowych organach związku? Macie jedno konto bankowe, jedną księgowość? Czy znów kolejne oszustwo dla paru groszy? Ponownie pseudoopiniami oszukujecie swoich ludzi, tych którzy jeszcze Wam wierzą.
Co do egzaminatorów osoby te dostają wynagrodzenie za pracę.
Mają podpisane umowy o pracę? Serio? Ile etatowych egzaminatorów ma PZŻ?
Działalność organizacyjna oparta jest na pracy społecznej, ...
Czyli organizacja nie potrafi wypełnić obowiązków, o które tak walczyła, siłami swoich członków? Jest Was przecież 40 tysięcy! Do D. z taką organizacją!
Wy się nie zmienicie :-( Ale bądźmy dobrej mysli, może zmiany zaczniejcie od zwrotu żeglarzom wyłudzonych pieniędzy. Oddacie? Macie przecież po okręgach listę tych 100 tysięcy którzy zapłacili za patenty i egzaminy. Można zacząć już od jutra ...
j.w
Egzaminatorzy pracują na podstawie umów o dzieło, zupełnie tak samo jak instruktorzy, trenerzy, sędziowie, mierniczowie, egzaminatorzy, inspektorzy techniczni, skiperzy rejsów komercyjnych, skiperzy motorówek obsługujących regaty i inni.
Powtarzam "Działalność organizacyjna oparta jest na pracy społecznej" ale wcale nie znaczy to że grupy fachowców, których uzyskanie kwalifikacji kosztowało sporo pracy i pieniędzy maja pracować za darmo.
Wszyscy płaciliśmy za patenty i egzaminy.
Krzysztof
Doskonale wiadomo czemu służą Okręgi i jakie są ich działania a w prawie jest to umocowane tak jak pozwalają na to przepisy.
Są stowarzyszeniami kultury fizycznej, każdy inny a część jest nawet organizacją pożytku społecznego więc nie mogą być organem terenowym PZŻ.
Egzaminatorzy pracują na podstawie umów o dzieło, zupełnie tak samo jak instruktorzy, trenerzy, sędziowie, mierniczowie, egzaminatorzy, inspektorzy techniczni, skiperzy rejsów komercyjnych, skiperzy motorówek obsługujących regaty i inni.
Czyli każdy może zostać o ile ma odpowiednią wiedzę i nie musi płacić haraczu związkowi? Ttylko, że prawo o stowarzyszeniach zabrania zatrudniania swoich członków :-( To taki zapis w zamyśle mający zapobiegać tworzenia grup przestępczych pod przykrywką stowarzyszenia.
Powtarzam "Działalność organizacyjna oparta jest na pracy społecznej" ale wcale nie znaczy to że grupy fachowców, których uzyskanie kwalifikacji kosztowało sporo pracy i pieniędzy maja pracować za darmo.
Jak nie za darmo to ja poroszę o wybór! I jacy fachowcy? Ludzie bez kwalifikacji lecz z tytułami związkowymi? Kpina na prawdziwym rynku kwalifikacje uznanej organizacji PZPR nie gwarantują sukcesu.
Wszyscy płaciliśmy za patenty i egzaminy.
To, że kiedyś dałem się okraść nie oznacza, że mam zamykać oczy jak okradają innych. Ja tam prosty chłop jestem, złodziejowi mówię, że złodziej a w resocjalizcję nie wierzę.
Oddacie ludziom pieniądze?
j.w
Co ma do tego pzpr nie to forum !
Krzysztof
PZŻ to kontynuacja przedwojennego PZŻ. Zaraz po wojnie skrzyknęli się przedwojenni działacze i działali tak by było najlepiej dla żeglarzy.
Do którego roku? No i kiedy "reaktywowano" związek.
To, że w związku Tym byli i nadal są uczciwi ludzie wcale nie oznacza, że jako całość jesteście czyści. Z nadania komnistycznych władz staliście na "straży" czerpiąc z tego zyski. Czy oddacie wyłudzone pieniądze?
Po wojnie pierwszym prezesem był Mikołaj Osiński – uczeń Zaruskiego.
Pierwszym przewodniczącym Sekcji żeglarskiej GKKFiT był Jerzy Putrament,
Po reaktywacji PZŻ pierwszym prezesem był Włodzimierz Głowacki, kapitan jachtowy, autor książek o tematyce żeglarskiej, jego imieniem został nazwany flagowy żaglowiec PZŻ
Cały czas od 45 roku funkcjonowali w Zarządzie lub Komisjach.
Michał Sumiński - Jachtowy kapitan żeglugi wielkiej (1957-06-17). Rozpoczął uprawianie żeglarstwa w 1932 r w Lidze Morskiej i Kolonialnej, od 1935 r zaczął uprawiać żeglarstwo morskie w Akademickim Związku Morskim, m.in. na Zawiszy Czarnym , pod dowództwem Generała Mariusza Zaruskiego W sierpniu 1939 r. uzyskał stopień kapitana.
Edmund Byliński - przedwojenny żeglarz z Poznania
Juliusz Sieradzki - ur. 23 lutego 1912 w Gdańsku, zmarł. w grudniu 1999 r. w Sopocie. Jachtowy kapitan żeglugi wielkiej (1957-06-17). Członek Jachtklubu “Gryf” w Gdyni. Uczestnik XI Olimpiady w Kilonii (1936 r.) (prawdopodobnie załogant na R 6 “Danuta”). Konstruktor wielu jachtów, w tym “Omegi”
Stefan Wysocki - 1920–88, muzykolog, publicysta, żeglarz; sędzia żeglarski klasy państwowej.; wieloletni reprezentant Polski w międzynarodowych. organizacjach żeglarskich.
Choćby na tym przykładzie wyraźnie widać że nie była to nic innego jak sukcesja uczniów.
Jeszce raz powtórzę Związek tak pogrywał z totalitarnym państwem byśmy mieli możliwe w tamtych warunkach maksimum żeglarskiej wolności.
I nic nie wiem by ktoś czerpał z tego zyski. Nikt od nikogo pieniędzy nie wyłudzał wszyscy płaciliśmy za egzaminy jak wszędzie.
Krzysztof
Jeszce raz powtórzę Związek tak pogrywał z totalitarnym państwem byśmy mieli możliwe w tamtych warunkach maksimum żeglarskiej wolności.
Same Konrady Walenrody pod przywództwem Sekułów, Rakowski itp. Czas się obudzić i choć to może trudne przyznać się do uczestnictwa a systemie zniewolenia. Oczywiście różni ludzie zachowywali się różnie, część pewnie robiła to w ramach obowiązków służbowych, część dla ideii a część nie zauważała perfidii systemu. Oj naiwni jak dzieci ...
I nic nie wiem by ktoś czerpał z tego zyski. Nikt od nikogo pieniędzy nie wyłudzał wszyscy płaciliśmy za egzaminy jak wszędzie.
Czy nie zastanowiło Ciebie dlaczego w nowalizacji ustawy zapisano o pobieraniu opłat za egzaminy i patenty? Dla zataknia gęby przyjemniaczkom to zrobiono? Od 1997 roku do wejścia w życie rozporządzenia ministra określającego wyskość opłat pobieranie, wymuszanie! opłat za egzamin i patent były nielegalne! Czy oddacie te pieniądze żeglarzom? Sparwy rejestracji i pseudo-przeglądów technicznych można pominąć. Zapewne w czasach gdy były dobrowolne jako uczciwy człowiek napewno informowałeś o tym zainteresowanych i nie wcisakałeś im kitu, tak jak próbowałeś na sail-ho, o umocowaniu w prawie i popieraniu takiej tezy przez wybitnych prawników z twojego klubu.
j.w
Zyski to teraz czerpią właściciele pseudo szkól i instruktorzy po dwutygodniowych kursikach. Na szczęście od wejścia w życie potworka w 97 egzaminowałem jeden raz i to z węzłów. Akurat zwróciło mi to pieniądze wyłudzone j(ak powiadasz) ode mnie na "kartę woźnicy" bo instruktor sportu w jeździe konnej nie wystarczał na prowadzenie bryczki. Umówmy się jak mi zwrócą za egzamin na "kartę woźnicy" to oddam pieniądze za egzamin z węzłów, oczywiście umniejszone o podatek.
Jesteś zadowolony???
O rejestracjach już rozmawialiśmy.
Krzysztof
Jesteś zadowolony???
Zadowolony będę jak oddacie pieniądze:
- żeglarzom, za egzaminy i patenty i niepotrzebne "staże";
- firmom, za "zgłoszenie kursu";
- IŻ-etom, za nic nie znaczące uprawnienia szkoleniowe;
- armatorom, za rejestrację i przeglądy, przepraszam za wyrażenie, techniczne;
A to tylko te grubsze "dokonania" PZŻ.
Co do historii to Ty wycierasz sobie gebę autorytetami chcąc nobilitować komunistyczna sitwę, to nie ja krzyczę o 80-cio letnich dokonaniach związku. Wasz PZŻ zaczął się chyba w 1959 roku? Dobrze pamiętam?
Krzysztof
Krzysiu moje stanowisko znasz i ja ciebie też znam kolegi Woźniaka nie znam ale jego stanowisko na temat liberalizacji wyczuwam. tylko o co robicie problem obaj macie rację. POLSKI ZŻ powinien zajmować się tym co PZKajakowy.PZKolarski PZSzermierczy, PZBokserski itp. TZN. SPORTEM i wtedy będziemy w się spotykać na wodzie pod żaglami i piwko pić ale bez tych "cugli" POLSKIEGOZŻ
Paweł
Powiedziałem sobie już dawno, że nie dam się więcej wciągnąć w dyskusję z udziałem czołowego działacza młodego pokolenia ZG PZŻ, ale znowu nie mogę wytrzymać. Otóż problem polega na tym, że ów działacz wyznaje zasadę, że PZŻ, tak jak Armia Czerwona w znanym dowcipie: wsiegda był, jest i budiet. I na dodatek wydaje mu się, że ów wyalienowany z rzeszy żeglarzy turystów związek, jest komukolwiek z owych turystów do czegokolwiek potrzebny. Nie powiem nic odkrywczego, ale tak jak napisałeś, gdyby PZŻ zajmował się tym czym zajmuje się PZKol, PZN, PZKajakowy czy wiele innych polskich związków sportowych, to nie byłoby problemu. Problem polega na tym, że ludzi tacy jak Krzysztof Kwaśniewski próbują za wszelką cenę uzasadnić i usprawiedliwić nieuprawnioną działalność owego PZŻ tam, gdzie nie mają żadnego prawa działać. Jak wszyscy wiedzą chodzi o całkowicie bezprawne podporządkowanie związkowi sportowemu prywatności i aktywności ludzi nie mających ze sportem nic wspólnego. Ludzi będących obywatelami wolnego kraju, członka Unii Europejskiej.
Działania PZŻ wobec tych ludzi to bezprawny dyktat, niespotykany w zadnym innym kraju. Dyktat ludzi, którzy nie są wybieralnymi przedstawicielami samorządu żeglarzy, ani nie są urzędnikami państwowymi podlegającymi regułom ściśle określonym przez przepisy prawa. Ale to do tych ludzi nie dociera. Wychowani w czasach totalitarych, gdy bezprawie było regułą, nadal prubują tą regułę egzekwować wobec wolnych obywateli wolnego kraju. I do tej pory z powodzeniem. Przypomina to struktury oligarchiczno-mafijne. Wierzę w to, że to już ostatnie chwile mafii PZŻ. Sport panowie działacze, tym się będziecie zajmować. A ja choćbym miał pływać na drzwiach od stodoły z kłonnicą zamiast masztu, to wam nic do tego. Bo jak tak pływam, to znaczy że tak lubie. Bez wzgledu czy mam patent kapitana na drzwi od stodoły, czy tylko sternika na drzwi od wychodka. I bez wzgledu na to, czy patent wydał szwagier, czy teściowa.
Na pohybel cuglom i tym którzy chcą je za wszelką cenę sprzedawać za duze pieniądze.
pozdrawiam
Krzysztof
Drogi Krzysztofie!
Jakiś czas temu siły, te same co z granic Polski przegoniły Niemca choć same go wcześniej tam wpuściły, doszły do wniosku, że żeglarze - ludzie wolni są dla niej zagrożeniem. Stworzyli więc nową religię Bezpieczeństwo w Żeglarstwie. Na czele tej wiary postawili wybranych kapłanów. Podzieli ich według kręgów wtajemniczenia, wymyśli współczesne tabu, nakreślili kanony nowej wiary. Kapłani w glorii wybudowali w kraju świątynie, określali święta i nakładali oblaty. Na szańcach nowej wiary oprócz kapłanów stanęli neofici wspólnie szukając wyznawców i z gorliwością zwalczający herezje. Jednak część ludzi widziała prawdziwą twarz bożyszcza. Dziś gdy wielki brat odjechał w rodzinną tundrę w kraju pozostali arcykapłani nadal chcąc ofiar dla idola grzmiąc z minaretów o rychłej zagładzie, konieczności nawrócenia się na prawdziwą wiarę. Tacy jak Ty fanatycy wielkiego oszustwa stojący na straży starego porządku walczą o zachowanie przeszłego porządku. Założę się, że chętnie zostałbyś męczennikiem "żeglarstwa made in komunizm" i zdaję sobie sprawę, że nigdy nie zrozumiesz natury oszustwa którego tak gorliwie bronisz.
Dziś musimy zniszczyć tego bożka i zburzyć jego świątynie. Ja chcę to zrobić zmuszając kapłanów do zwrotu fałszywych ofiar. Niech sprzedadzą złote ornaty, kielichy którymi wznosili toasty za fałszywe bóstwo. Wasze miejsce jest tylko we wspomnieniach wolnych ludzi którzy przy ogniu będą Was wspominać tak samo jak zabójczy przybój na Kisajnie.
j.w
Jacku !
To skąd Twoim zdaniem wzięli się w tym jak to piszesz „wielkim oszustwie” ludzie, którzy przed wojną uczyli się od generała Zaruskiego, n.p.Michał Sumiński, który egzaminy kapitańskie zdawał przed wojną, już wtedy istniała drabinka stopni. Nikt nie walczy o żeglarstwo „made in komunizm” bo takiego żeglarstwa po prostu nie ma.
KrzysztofWybitni i uczciwi ludzie byli w większości „społecznych” organizacji co nie zmienia faktu iż organizacje te realizowały jedynie słuszną linię budowy socjalistycznej ojczyzny. Gdy byłem harcerzem moimi instruktorami byli żołnierze AK choć organizacja ta była kontrolowana i finansowana przez władze państwowe. Różnica między organizacjami takimi jak np. ZHP a PZŻ polega na tym, że po zmianach ustrojowych jedne wróciły do sowich korzeni a PZŻ zmienił się w żeglarską mafię tyranizującą żeglarzy.
Oddacie co zabraliście?
Piszesz:
„PZŻ zmienił się w żeglarską mafię tyranizującą żeglarzy.”
Kogo tyranizuje?
Kiedy komuś powierza się ludzi i statek i daje się za to wynagrodzenie to taki osobnik winien wykazać się doświadczeniem (wymagany staż) i wiedzą (egzamin). Statek, na którym za pieniądze wozi się osoby trzecie z ogłoszenia, musi podlegać kontroli. To jest chyba proste. Skoro socjalistyczna władza narzuciła to PZŻ i Związek (przez lata) wykształcił sobie odpowiednia kadrę to pytam dlaczego nie ma tego robić po zmianach ustrojowych? Jedynym błędem, nie tylko Związku, na który w kółko zwracam uwagę, jest pakowanie do jednego wora żeglarstwa klubowo-komercyjnego z prywatnym uprawianym na własnym sprzęcie dla własnej przyjemności.
Pozdrawiam
Krzysztof
Panie Krzysztofie, największym błędem Związku (nie jedynym), jest próba zachowania monopolu za wszelką cenę. Monopolu na obowiązkowe szkolenia, obowiązkowe patenty, obowiązkowe rejestracje i przeglądy techniczne. I, oczywiście, zarabianie na tym. Ten cel zdominował całą działalność.
Mówi Pan o przemianach ustrojowych, ale w te nowe warunki koniecznie chcecie przenieść cały bagaż przywilejów z poprzedniego ustroju. Nie potraficie dobrowolnie z nich zrezygnować, stać się normalnym związkiem sportowym.
Nikt Związkowi nie zabrania organizowania szkoleń i wydawania patentów. Nawet chciałbym, aby patent PZŻ-tu miał wysoką rangę wśród tych najbardziej cenionych, które wkrótce staną do rywalizacji na polskim rynku żeglarskim. Mieliście kilkanaście lat, aby stworzyć ku temu warunki, zapewnić sobie autorytet w nieuchronnie zbliżającej się normalizacji wszelkich spraw związanych z żeglarstwem. Straciliście ten czas na walkę o zachowanie monopolu, który znakomicie obniżył rangę polskich szkoleń i patentów. Przestał liczyć się poziom - ważna była ilość i kasa.
W jednym z postów stawia Pan pytanie: kto nas (stowarzyszenia "przyjemniaczków) upoważnił do reprezentowania tych ponad dwóch milionów żeglarzy? Ciekawe pytanie, bo odkrywa tok rozumowania, którym Pan się kieruje. Niezbyt to wypada, ale odpowiem innym pytaniem:
KTO I KOGO UPOWAŻNIŁ DO STWORZENIA "SOLIDARNOŚCI"?
W kilkanaście lat po \'89 roku żeglarstwo wciąż tkwiło w okowach dawnego systemu. Problem nabrzmiał do tego stopnia, że ten wrzód musiał pęknąć przy pierwszej sprzyjającej okazji. Działania podjęła mała grupa osób, nastawiona raczej na wieloletnią walkę. Zmiany polityczne i kadrowe w resorcie morskim znakomicie przyspieszyły ten proces. Nie wiem, jakich argumentów użył dyr. Rekść i zwolennicy jego poglądów na sprawy morskie, aby przekonać administrację morską, łącznie z ministrem, do konieczności budowy normalnego państwa morskiego. Z pewnością mówił o gospodarce i patriotycznym znaczeniu polskiej bandery. I zaczęliśmy iść do tej morskiej normalności.
Czy nie odczuwa Pan, że PZŻ w tych wszystkich przemianach dość dokładnie odtwarza rolę CRZZ w stworzeniu warunków do powstania "Solidarności"?
Na zakończenie: odpowiedział mi Pan, że obecny sejmik nie jest wyborczym i nie będzie zmian we władzach Związku. A przecież wystarczy, aby Zarząd podał się do dymisji ...
Edward Zając
Panie Edwardzie!
Pisze Pan:
„W jednym z postów stawia Pan pytanie: kto nas (stowarzyszenia "przyjemniaczków) upoważnił do reprezentowania tych ponad dwóch milionów żeglarzy?”
Pisałem już ale powtórzę:
„Prywatnych armatorów jachtów morskich, posiadających jacht na własny użytek jest nie więcej niż 2000 dodając rodziny i przyjaciół niech będzie 10 no 15 tysięcy.
Prywatnych armatorów jachtów śródlądowych, posiadających jacht na własny użytek ich rodzin i przyjaciół jest 10 razy więcej czyli 150 tysięcy.
Zawyżmy tę liczbę w sumie do 200 tysięcy i mamy 10% od dwóch milionów.
Stowarzyszenia „przyjemniaczków” reprezentują interesy tylko tych 10%
Czy zastanawiał się Pan co leży w interesie szarego żeglarza, jednego z miliona osiemset tysięcy, takiego co nie posiada własnego jachtu i nie ma przyjaciół z własnymi jachtami a chce żeglować?
W jego interesie leży by jacht, na którym pływa, jako czarterujący lub uczestnik rejsu komercyjnego, był sprawny i nie sprawiał mu niespodzianek i by kadra, która wiezie go w rejsie komercyjnym miała wysokie kwalifikacje.
Ktoś tego musi dopilnować, skoro Związek robił to z powodzeniem przez wiele lat, może robić to dalej.
Powtórzę po raz n-ty:
„Błędem jest pakowanie do jednego worka żeglarstwa klubowo-komercyjnego z prywatnym uprawianym na własnym sprzęcie dla własnej przyjemności.”
Mówiłem o tym wiele i pisałem na wszystkich forach. Chwała dyrektorowi Rekściowi iż na morzu już są „dwa worki”, pozostaje jeszcze rozsądnie zrobić to na śródlądziu.
Szkoda że zrobiono to tak późno, podobne rozwiązanie proponowałem już wiele lat temu.
Pozdrawiam
KrzysztofCenie ludzi z poczuciem humoru:-))))))
Jak zwykle w twich wypowiedziach króluje beton. Czy nie dociera do Ciebie normalna argumentacja? Ten TWÓJ związek niech się od nas odczepi!!! Niech się zajmie sportem jak każdy inny związek sportowy! Co Cię obchodzą czarterownie!!!! Niech oni się martwią o swój sprzęt!!! A temat bezpieczeństwa ludzi pływających - no cóż, każdy wie z kim płynie i co on umie. Co ma do tego ten Twój związunio? Jak mówisz szkolenie. Niech ten związxek szkoli ale nie z pozycji monopolisty!!! I niech będzie jednym z wielu! Dbałośc o bezpieczeństwo - tak ale nie z pozycji monopolisty!!!
I Twoje oczywiste bzdury w wyliczeniach - to już jest normalnie śmieszne, nie zasługuje nawet na odpowiedź!
Wracaj tam skąd przyszedłeś i zaszyj się gdzieś w małą niezauważalną dziurę, gdzie Cię może nie dopadną panowie od dekomunizacji. Bo na to jest czas najwyższy!
Zdenerwowany Major
K
BRAK ARGUMENTÓW???????
Dobrze podam Ci jak odpowiesz na dwa pytania.
1. Kto jest odpowiedzialny w PZPN za bezpieczeństwo osób (dorosłych) grających w piłkę nożną na boisku szkolnym?
2. Kto jest odpowiedzialny w PZKol. za bezpieczeństwo osób (dorosłych) jadących na rowerze?
3. itp
(specjalnie podkreślam dorosłych, bo jeszcze powiesz, że nauczyciel)
Sam w duchu sobie odpowiesz, że nie ma kogoś takiego. To dlaczego "arcyzwiązunio" rości sobie takie prawo do nas? I jeszcze twierdzi, że jest jedynym reprezentantem, kiedy w rzeczywistości jest reprezentantem tylko 1/40 z nas! To do Ciebie nie dociera?
Jeżeli tak, to dyskusja się kończy na zasadzie "nie mam co dyskutować z tobą, bo jesteś rudy"
Bardzo wk...... Major
Niekoniecznie jeżeli to są zawody oldbojów lub rajd rowerowy to organizator, ale jeżeli grupa dorosłych ludzi gra sobie w piłkę, lub dorosły facet jedzie rowerem to nikt.
Zadam inne pytania.
Kto jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo osób dorosłych jadących autobusem czy tramwajem?
Kto jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo osób dorosłych na rajdzie konnym?
Kto jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo osób dorosłych na statku pasażerskim?
Piszesz:
"Dlaczego Związek twierdzi, że jest jedynym reprezentantem, kiedy w rzeczywistości jest reprezentantem tylko 1/40 z nas! "
Bo jest reprezentantem czterdziestu tysięcy żeglarzy pozostałe organizacje są w sumie reprezentantami w sumie około 2000.
Piszesz:
„To dlaczego "arcyzwiązunio" rości sobie takie prawo do nas?”
sprecyzuj dokładnie do kogo.
Krzysztof
Widzę że muszę odpowiedzieć sam:
Kto jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo osób dorosłych jadących autobusem czy tramwajem?
Kierowca lub motorniczy posiadający odpowiednie kwalifikacje.
Kto jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo osób dorosłych na rajdzie konnym?
Kierownik imprezy posiadający minimum związkowego instruktora jazdy konnej.
Kto jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo osób dorosłych na statku pasażerskim?
Kapitan i załoga posiadająca odpowiednie kwalifikacje.
Na pytanie kolejne:
Kto jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo osób dorosłych na jachcie komercyjnym?
Kapitan i kadra posiadająca odpowiednie kwalifikacje.
Podobnie jak podstawowymi kwalifikacjami do prowadzenia rajdu konnego jest związkowy instruktor tak do prowadzenia rejsu za pieniądze podstawowymi kwalifikacjami powinny być stopni żeglarskie. Nikt nikomu w tym kraju nie zabrania kupienia sobie kilku koni i jeżdżenia nimi na wycieczki, tak nikt nie powinien zabraniać kupienia sobie jachtu i pływania, ale do świadczenia uslugi potrzebne sa kwalifikacje. Dlatego chwał temu co spowodował istnienie „dwóch worków”.
Szkoda że zdołano przedtem zniszczyć prestiż polskich kwitów za granicą.
KrzysztofPanie Krzysztofie, jest Pan członkiem Zarządu związku sportowego, amatorskiego. Co do żeglarstwa rekreacyjnego to tylko żałuję, że PZŻ jako całość nie może zdobyć się na poglądy podobne do reprezentowanych tutaj przez Pana. Mogę rozumieć Pana troskę o sprzęt klubowy i też nie wyobrażam sobie, aby Zarząd Klubu wypuścił w rejs jacht na takich zasadach, jakie ja stosuję.
Zupełnie nie rozumiem Pana troski nad statkami komercyjnymi. Pływałem na Mazurach na sprzęcie klubowym, który sami przygotowywaliśmy, bez nadzoru technicznego. Gdybym chciał wypożyczyć jacht, to moja sprawa i wynajmującego jaki on będzie i za jaką cenę. Być może będzie mnie stać tylko na starą łajbę z połatanymi żaglami, które jeszcze sam będę naprawiał - ale za minimalną cenę? Być może to czyjaś jedyna szansa na pływanie, a Pan chce wszystko uporządkować. Był czas, gdy z chęcią spałbym na podłodze w mesie, aby tylko płynąć na morze. Był też czas, gdy miałem w dyspozycji klubową BM-kę i nieraz zastanawiałem się, jak ją przerobić, aby prysnąć przez Bałtyk do wolnego świata.
Pan nie może pozbyć się tych przyzwyczajeń, które dla mnie są odzwierciedleniem poprzedniej epoki: nakazów, zakazów, sprawdzania i regulowania każdą działalnością człowieka. To był Pana świat i dobrze w nim się Pan czuł - umiał się dostosować. Takie były czasy, wszyscy jesteśmy umoczeni, robiliśmy co było możliwe - tak się usprawiedliwiacie. Leczycie kaca po tamtym ustroju?
Jeśli PZŻ ma być organizacją mającą renomę wśród żeglarzy, to jest tam dużo konkretniejszej pracy, niż kontrolowanie firm komercyjnych czy sprawdzanie jachtu wypożyczonego koledze. Nie szukajcie tematów zastępczych w sytuacji, gdy są do rozwiązania rzeczywiste problemy.
Przesyłam pozdrowienia i życzę rozsądnych decyzji na Sejmiku.
Edward Zając
Panie Edwardzie !
Pisze Pan:
„Zupełnie nie rozumiem Pana troski nad statkami komercyjnymi.”
Żeglarstwo rekreacyjne w dzisiejszym rozumieniu (poza maleńkimi wyjątkami) narodziło się wraz z prywatnymi jachtami. Sam je uprawiam poza drobnymi epizodami dopiero od czterech lat. Wcześniej z początku trochę regatowe potem właśnie komercyjne zresztą innego praktycznie nie było.
Jak inaczej nazwać wożenie przez 18 letniego sternika jachtowego na „omci” piątki dzieci w wieku od 10 do 15 lat , w zamian za rejs na „Zawiszy”.
Jak inaczej nazwać wożenie przez sternika p.u. i potem morskiego młodzieży po zatoce w zamian za bezpłatny udział w rejsach pełnomorskich.
Wreszcie jak nazwać „diety” otrzymywane przez kapitana po rejsie pełnomorskim, nie mówiąc o niezakamuflowanym wynagrodzeniu w niektórych ośrodkach (n.p. Trzebież).
Dlatego twierdzę z całym przekonaniem że wszystkie drabinki stopni nijak nie pasują dla żeglarstwa rekreacyjnego a skrócona w 97 roku siedmiostopniowa drabinka stopni była właściwa ale właśnie wyłącznie dla żeglarstwa komercyjnego.
Dlatego moje, zaznaczam moje prywatne (wychowawcy młodzieży i najemnego żeglarza) zdanie o wszystkich „liberalizacjach” polskiego żeglarstwa jest zdecydowanie negatywne.
Rok 1981 -- dlaczego dla kilku na krzyż właścicieli prywatnych jachtów zabiera się „moim dzieciom” (mówię o zuchach i kadeciarzach) ”zabawkę” a mnie „narzędzie wychowawcze” (mówię o stopniu żeglarza od 10 roku życia i z łatwym egzaminem) . My (dzieci i ja) od prywatnego armatora „foczki” czy „omci”, pływającego z rodziną, nic nie chcemy tak jak i on od nas nic nie chce. Niech sobie pływa i nie wchodzi nam w paradę. Może sobie nawet stanąć i przenocować przy naszym klubie czy obozie, skorzystać z naszej ubikacji, dostać menażkę zupy (jak zostanie po obiedzie) i posiedzieć z nami przy ognisku lb ogrzać się w świetlicy, ale to wszystko. Nie interesuje nas jego patent.
Rok 91-- tekst w „Mańkowskich Żaglach” Każdy pomysł zmiany regulaminu stopni może osłabić renomę stopni na świecie, lepiej nic nie ruszać nie zmieniać, a ten prywatny armator co chce się bawić swoja zabawką ..... niech sobie pływa i nie truje nam d...
I co się stało? liberalizacja 1 997 roku diametralnie zmieniła spojrzenie na polskie patenty za granicą. Wtedy przestały być postrzegane jako kwity profesjonalne, a ta ostatnia sprowadziła je całkiem do rangi kwitów na węgiel.
Dlatego wszystkie „liberalizacje”, które się odbyły uważam za wredne legislacyjne potworki, które wyjątkowo zaszkodziły polskiemu żeglarstwu i nie odbudujemy tego przez wiele lat.
Teraz o ustawie sejmowej o bezpatenciu do 7,5 m.
Czy ta ustawa jest dobra?
Nie, jest zła, z bardzo prostego powodu statki (w ustawie użyto tego słowa) należy dzielić nie według długości a według przeznaczenia. Uwolnione powinny być jedynie jachty niekomercyjne.
Pasażerowi tramwaju, autobusu czy taksówki prawo gwarantuje że pojazd podlega kontroli a jego kierowca posiada odpowiednie kwalifikacje. Dokładnie to samo winno prawo gwarantować uczestnikowi rejsu komercyjnego. Zresztą podobnie jest w innych krajach proszę zobaczyć jak jest w Anglii. http://www.mcga.gov.uk/c4mca/mcga-mld-page.htm?textobjid=C423704CA95E9786 .
Jeżeli PZŻ zostanie wyłącznie związkiem od wyczynu to wtedy trzeba będzie powołać inną instytucję dokonująca weryfikacji wiedzy i nadawania uprawnień na jachty komercyjne. Tam tez będą inspektorzy i egzaminatorzy. Tego się nie da ominąć. Nie wiadomo czy instytucja ta będą tańsza a PZŻowskie stopnie żeglarskie swoimi korzeniami sięgają do przed wojny.
Proponuję przeczytanie tego wątku,
http://jachting.pl/forum/viewtopic.php?t=132&sid=212c06ded28e3a6dbd086b126f9d5847 przy końcu jest mój list rozesłany mailowo do posłów Komisji Infrastruktury i Komisji Kultury Fizycznej
Pisze Pan:
„Jeśli PZŻ ma być organizacją mającą renomę wśród żeglarzy, to jest tam dużo konkretniejszej pracy.”
Zgoda o tym akurat wiem
Przesyłam pozdrowienia
Krzysztof
k
I jeszcze jedno. Ja już jestem stary i niejedno przeżyłem, ale za komuny cały czas dominowało
"kto za nim stoi?".
A kto za Tobą stoi? Nie możesz podać po nazwisku? Teraz jest demokracja!!!!!!!!!
Bo nie wyobrażam sobie, że normalnie myślący człowiek może uprawiać taką demagogię!
Major
Oooooo dobrze napisałeś "statek" więc związek sportowy zajmujący się jachtami nie powinien chyba tym się interesować?
"Skoro socjalistyczna władza narzuciła to PZŻ i Związek (przez lata) wykształcił sobie odpowiednia kadrę to pytam dlaczego nie ma tego robić po zmianach ustrojowych?"
Wiesz, socjalistyczna władza miała różne pomysły, np. ORMO. A co do tej kadry... Powiem tak, zdania są podzielone z przewagą tych mówiących o nie kompetencji tej kadry. Pytasz dlaczego nie miałby robić... Z prostego powodu, niech PZŻ wróci do "korzeni" czyli sportu tylko tyle i aż tyle. Ostatnie lata dobitnie pokazały, że to administracja państwowa luzuje gorset a związek jakby na ironie zwany "żeglarskim" zwiększa obciążenia dla żeglarzy. Chyba nie muszę przypominać działalności niesławnej pamięci "Koła Przyjaciół Żeglarstwa" w Sejmie?
W całej tej dyskusji zapomnieliśmy co to jest żeglarstwo. Dla mnie Autorytetem jest Generał Mariusz Zaruski i chciłbym zacytować wpomnienie Bronisława Miazgowskiego i zadedykować je wszystkim miłym dyskutantom i sejmikowi pzż: cyt.......Mineły lata, burzliwe lata, a oto zdaje mi się, iż jak dawniej,Generał stoi tuż za mną, patrzy przez moje ramię na różę wiatrów,podaje kurs, a gdy przerzuciwszy w prawo i lewo szprychy sterowego koła ustalam rumb na kresce kompasu, Generał rzuca krótko: TAK TRZYMAĆ: jest TAK TRZYMAĆ - powtarzam jak echo...... ......Niektórym pomyliły się kursy i drogi. Nie wiedzieli jak TRZYMAĆ...... ........Oto i dla WAS młodzi żeglarze, droga i kurs. Wskazywał ją ON całym swym życiem, sam był płomieniem, nieomylnym drogowskazem, przykładem i wzorem. Pytacie o kurs:: KURS-NA SŁOŃCE! I TAK TRZYMAĆ!!!!..........
Z żeglarski pozdrowieniem Paweł
W Gnieźnie mamy kol.Edwarda Zalewskiego który pod komendą gen.M.Zaruskiego w 1938 roku zdobywał umiejętności nawigowania statkiem żaglowym na Zawiszy Czarnym.
I to mnie bardzo cieszy Paweł
W całej tej dyskusji zapomnieliśmy co to jest żeglarstwo.
Bo wbrew pozorom ta dyskusja nie dotyczy żeglarstwa a wolności jednostki.
j.w
Spłycasz problem jak wielu innych. Poza sportem PZŻ od zawsze zajmował się szkoleniem.
zauważ że:
Prywatnych armatorów jachtów morskich, posiadanych jacht na własny użytek jest nie więcej niż 2000 dodając rodziny i przyjaciół niech będzie 10 no 15 tysięcy.
Prywatnych armatorów jachtów śródlądowych, posiadających jacht na własny użytek jest 10 razy więcej czyli 150 tysięcy.
Zawyżmy tę liczbę w sumie do 200 tysięcy i mamy dokładnie 10% od dwóch milionów. A reszta te pozostałe 90% to kto?
To czarterujący i uczestnicy rejsów komercyjnych. Oni płacą i maja prawo wymagać. Prawo winno im zagwarantować sprawne i bezpieczne jachty do czarteru i na rejsy komercyjne oraz wysoko kwalifikowaną kadrę na tychże rejsach. Jak nie bęzie tego robił PZŻ to trzeba będzie powołać inną instytucję dokonująca weryfikacji wiedzy i nadawania uprawnień na jachty komercyjne. Co tego nie można puścić na żywioł. Tam tez będą inspektorzy i egzaminatorzy.
To nie jest takie proste.
Krzysztof
może tak: a poniżej :skąd
Mission Statement
To provide leadership, governance and standards to meet the needs of all Canadian sailors and our boating members by:
· Ensuring high performance sailing success at regional, national and international levels.
· Being the authority and voice of Canadian sailing.
· Providing guidance, leadership, support and services to our membership.
· Setting standards of excellence in training, performance and policy for sailing and recreational boating in Canada.
· Expanding participation in sailing and recreational boating in Canada.
· Building the largest boating organization in Canada.
For sales to Bookstores, Libraries, National Authorities or large Retail Chains please contact CYA
Resources - Quantity Discounts Apply
Price
Basic Sailing Resources
A3007
Sailing-Logbook (Spiral)
10.00
Sailing-Logbook (Spiral) - French available April 1st, 2007
10.00
A3008
Sailing -Optimist Workbook
10.00
Sailing -Optimist Workbook - French available April 1st, 2007
10.00
A3004
Optimist Sailing with Puffy & Friends (includes stickers)
10.00
A3005
La Voile Optimist avec Puff-Puff et ses amis (avec auto-collants)
10.00
A3002
Basic Sailing Skills
20.00
Basic Sailing Skills - French available April 1st, 2007
20.00
A3003
Advanced Sailing Skills
23.00
A3001
Perfectionnement des Techniques De Voile
23.00
K4067
Bronze Sail Workbook
12.00
Bronze Sail Workbook - French available April 1st, 2007
12.00
K4068
Bronze Sail Answer Key
12.00
Bronze Sail Answer Key - French available April 1st, 2007
12.00
Cruising Resources
A4003
International Cruising Log Book - Binder and Insert
10.00
A4008
Basic Cruising Skills
25.00
A4007
Basic Power Boat Skills
Panie Krzysztofie, pisze Pan do Zbyszka, ale mnie też to interesuje. Finanse stowarzyszeń nie są tajne - może więc poda Pan link do strony, na której mógłbym zapoznać się z finansami PZŻ. Może rzeczywiście obraz nie jest taki ciemny, jak go widzimy?
Pisze Pan o wspaniałych projektach, których nie mogliście zrealizować z braku pieniędzy. Pisze Pan jednak w tym sensie: dajcie pieniądze, to zrobię ... Niedawno do Ustki przyjechał pewien pan z propozycją zorganizowania "Galerii Aniołów". Chciał niewiele: pomieszczenie, gdzie mógłby eksponować obrazy wysokości 10 metrów, jakąś willę na biura i pieniądze na parę etatów ...
A może trzeba odmłodzić kadrę w biurach PZŻ, zatrudnić osoby umiejące starać się o fundusze unijne? Zaprezentowane przez Pana tematy wspaniale do tego pasują ... ale czy PZŻ chociaż raz próbował sięgnąć po te fundusze? Gdyby energię zużytą na przepchnięcie ustawy o obowiązkowych przeglądach skierować na zdobycie funduszy pomocowych, to kto wie ...
Po \'89 roku PZŻ miał szansę przekształcić się i stać się organizacją żeglarską podobną do tych, które stawiamy sobie za wzór. Jednak zdecydowano, że łatwiej i korzystniej być przedłużeniem administracji, działać na jej polecenia i inspirować przepisy dla niej dogodne. Związek stał się urzędem, a nie reprezentantem interesów żeglarzy.
Za kilka dni odbędzie się Sejmik PZŻ-tu. Zobaczymy, czy stara kadra okopie się na zdobytych pozycjach i będzie trwać aż do niesławnego końca, czy dojdą do głosu (i władzy) młodsi, którzy podejmą trud odbudowania prestiżu Związku w środowisku żeglarskim. Czego szczerze Zwiąkowi życzę.
Przesyłam pozdrowienia z Ustki
Edward Zając
Panie Edwardzie!
Wiem że sprawdzonych źródeł iż dane o finansach Związku będą jeszcze przed Sejmikiem na stronie PZŻ i tam będzie można się z nimi zapoznać.
Pisze Pan o mnie:
„Pisze Pan o wspaniałych projektach, których nie mogliście zrealizować z braku pieniędzy. Pisze Pan jednak w tym sensie: dajcie pieniądze, to zrobię.”
Dokładnie tak, przy całym zapale moim i kilku kolegów sprawa padła, dokładnie z braku funduszy, może należało pomyśleć o kasie z Unii, ja o tym nie pomyślałem i koledzy tez nie.
Pisze Pan.
„Gdyby energię zużytą na przepchnięcie ustawy o obowiązkowych przeglądach skierować na zdobycie funduszy pomocowych, to kto wie ...”
Moje poglądy na przymus posiadania uprawnień i rejestracji wszyscy znają. Myślę że byłem jednym z pierwszych, którzy głosili że uprawnienia winny być jedynie na jachty klubowe, gdzie przynajmniej w tym okresie było trudno mówić o typowej rekreacji na tych jachtach. Skoro 18letni sternik jachtowy dostawał pod opiekę na „omci” pięcioro dzieci od 10 do 14 lat w zamian za miejsce na „Zawiszy”, to trudno nazwać to rejsem dla przyjemności. Już w roku 81 szym sygnalizowałem żeby zamiast liberalizacji żeglarza pod kątem prywatnych armatorów, uwolnić tych ostatnich z obowiązku posiadania stopni. Powtórzyłem to już wprost w trakcie pierwszej dyskusji o liberalizacji na łamach „Mańkowskich Żagli” kończąc swój wywód slowami:
„pozostawić aktualny system stopni oczywiście z pewnymi poprawkami (elektronika, radiokomunikacja) ale traktując posiadane patenty tylko jako potwierdzenie umiejętności”.
Ktoś życzliwy odszukał mi egzemplarz dysponuję już skanem wyślę na życzenie.
Dziś na wszystkich forach wnoszę o rozdzielenie żeglarstwa na komercyjne-obłożone restrykcjami i stricte przyjemnościowe wolne od restrykcji, widzę iż na morzu się to już stało, jeszcze winno zaistnieć na śródlądziu.
Pisze Pan:
„Po 1989 roku PZŻ miał szansę przekształcić się i stać się organizacją żeglarską podobną do tych, które stawiamy sobie za wzór. Jednak zdecydowano, że łatwiej i korzystniej być przedłużeniem administracji, działać na jej polecenia i inspirować przepisy dla niej dogodne. Związek stał się urzędem, a nie reprezentantem interesów żeglarzy.”
Ale proszę zauważyć ile Związek potrafił w poprzednim okresie zrobić dla dobra żeglarstwa pełniąc wówczas narzucane funkcje administracyjne.
Pisze Pan:
„Za kilka dni odbędzie się Sejmik PZŻ-tu. Zobaczymy, czy stara kadra okopie się na zdobytych pozycjach i będzie trwać aż do niesławnego końca, czy dojdą do głosu (i władzy) młodsi, którzy podejmą trud odbudowania prestiżu Związku w środowisku żeglarskim.”
Nie jest to sejmik wyborczy a tylko sprawozdawczo statutowy, nie będzie tam wyborów.
Pozdrawiam
KrzysztofKrzysiu, powiem Tobie jak równolatek równolatkowi aczkolwiek Ciebie pewnie to zaboli... Może już czas oddać pałeczkę młodym? Chociaż Ty to pewnie tam jesteś młodzieniaszek. Oddział geriatryczny szpitala to młodzieniaszki w porównaniu do władz PZŻ. Jak można od starców wymagać, żeby prowadzili Związek ku przyszłości jak oni tylko rozpamiętują to co było...
Powiem Tobie jak równolatek równolatkowi, że masz rację, ale zwróć swoją uwagę że wchodząc do Zarządu, zadeklarowałem się do Komisji Historii, bo istnienie instruktorów nie wiedzących nic o ludziach co żeglarstwo tworzyli jest co najmniej nieporozumieniem. Może tą drogą uzyskam jeszcze trochę informacji o ludziach by umieścić na stronie historii na wesoło? http://morskie-opowiesci.w.interia.pl
Pozdrawiam
Krzysztof
Po co właściwie to poruszenie? Przecież tym ruchem PZŻ robi to co "przyjemniaczkom" marzyło się od dawna. Poprawka o treści jaką przeczytałem tzn. powołująca się na ustawę o sporcie kwalifikowanym zamyka temat przyjemniaczków jednoznacznie, bo ustawa mówi jasno, że dotyczy tylko sportu! A zgodnie ze sztuką legislacji nie można w aktach niższego rzędu (tutaj statut) powtarzać tego co zapisano w innych aktach (tu w ustawie). Jeśli to wprowadzi ich sejmik to kolejny problem będziemy mieli z głowy. Kibicujmy.
pozdrawiam
krzysztof klocek
Wygląda na to, że opadło napięcie związane z walką o zmiany w przepisach dotyczących rekreacyjnego żeglarstwa morskiego. Teraz jeszcze zostały tylko jachty z przedziału 15 do 24 m.
Natomiast trwa walka o wolność dla "szuwarowców" i odpuszczenie tego tematu, to jakbyśmy stanęli w połowie drogi. Historia wykazuje, że połowiczne rozwiązania prowadzą do klęski (Grunwald, Hołd Pruski). Może to zbyt wielkie porównania, ale bardzo pouczające: zwycięstwo musi być całkowite! Monopol Związku może dotyczyć jedynie żeglarstwa regatowego; jeśli będzie chciał nadal zajmować się szkoleniem i tp. - to na zasadach wolnego rynku. Mieli sporo lat, aby przygotować się na te zmiany. Wiedzieli, że sytuacja z PRL-u kiedyś musi się skończyć i nie będą reprezentować żeglarzy wbrew ich woli. Nie jest naszą winą, że Związek okazał się niemożliwy do zreformowania się od wewnątrz, własnymi siłami.
Wczoraj jeden z żeglarzy ocenił to może zbyt dosadnie, ale trafnie: "odcinanie ryja od koryta jest bardzo bolesne". Nie lubię takich określeń, ale czy nie pokazuje ono sedna sprawy?
Może dopiero ograniczenie władzy Związku do tej dziedziny, którą powinien reprezentować sprawi, że odejdą z niego ci, którzy są tam dla korzyści materialnych. Zostaną prawdziwi działacze, entuzjaści żeglarstwa, którzy będą mieli przed sobą trudną drogę odbudowy zaufania żeglarzy do PZŻ-tu.
Edward Zając
To przykre, że news o pozytywnym odzewie kapitana W. Górskiego na krytykę projektu zmian w Statucie kończy się zajadłą dyskusją dwóch żeglarzy. Jeden atakuje nieprzytomnie cały PZŻ, padają słowa bardziej stosowne do politycznej agitki a nie rzeczowej polemiki. Na pewno PZŻ nie jest taki cacy jak przedstawia to Krzysztof ale też nie był komunistyczną agenturą mającą za zadanie trzymać za mordę żeglarzy. Był różny w różnych okresach a kpt. W. Górski na pewno nie zasłużył aby w kontekście Jego osoby rzucać niesprawiedliwe uogólnienia. Znam kolegę Jacka Woźniaka od kilku lat, od kiedy zaktywizował się w Internecie. Obecnie głównie z grupy dyskusyjnej, gdzie stale zarzuca mi brak szacunku dla zdania innych. Właśnie tu mam przykład jak taki szacunek należy okazywać. Równocześnie chcę jemu i innym powiedzieć, że Krzysztof Kwaśniewski, którego znam też tylko z pisania, już w roku 1991 „Żagle”, w polemice z ówczesnym Prezesem Komisji Morskiej napisał słowa:
„......Czy nie byłoby prościej pozostawić aktualny system stopni,
oczywiście z pewnymi poprawkami(elektronika radiokomunikacja) ale
traktując posiadane patenty jedynie jako potwierdzenie umiejętności a powierzenie komuś jachtu powinno być wyłącznie sprawą armatorów i towarzystw ubezpieczeniowych”
Napisał to co najmniej 10 lat wcześniej niż zaktywizował się jako opozycja m.inn. kolega Jacek Woźniak. A o 5 lat wcześniej niż moja podobna publikacja w „Żaglach”. Jak komuś mało, to dodam, że jeszcze dużo wcześniej był zwolennikiem teorii, że jachty prywatne PZŻ nie powinny interesować.
Są sprawy jakie mnie różnią z Krzysztofem i o których wymieniamy poglądy. Potrafi argumentować, rzecz w tym, że w zderzeniu z tak totalną, bezpardonową krytyką wszystkiego i wszystkich- broni wszystkiego i wszystkich. Nie pozostawiono mu wyboru. Powinien był wyciągnąć wnioski z tego co mnie spotkało po „powieszeniu” newsa „Nie zawsze było tak źle”.
Jestem wdzięczny Andrzejowi Remiszewskiemu i Edwardowi Zającowi za próbę dania właściwej oceny temu co się stało w sprawie poprawki do statutu PZZ i inicjatywie kpt. W. Górskiego.
Pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Myślę, załogodzenie sprawy nie da efektu. Pan Krzysztof jest tak zaślepiony, że normalna argumentacja do Niego nie dociera. Jak moja Babcia mówiła "Jeśli parę osób mówi ci, że jesteś pod muchą to znaczy, że jesteś". Uważam, że odpowiadanie na zaciekłe posty Krzysztofa nie powinny dostać odpowiedzi. On jest po prostu zaślepiony i nie zasługuje na to.
Z wielkim poważaniem dla Ciebie i Don Jorge
Major
Zbyszku!
Do wielu piszących na tym forum każdy związany z PZŻ jest „betonem” i rozsądne argumenty do nich nie trafiają. Ale może, czytając moje wypowiedzi, ktoś rozsądniejszy przemyśli i zrozumie, że żeglarstwo to nie tylko „przyjemniaczki” , są to na pewno osoby najbardziej zaangażowane w żeglarstwo, ale prawo, jeżeli ma być dobre winno uwzględnić interesy innych znacznie liczniejszych grup żeglarzy. Nie zrozumieją tego na pewno ci do których nie przemawiają nawet cyfry, a na każdy argument mają stereotypową odpowiedź „beton” i „dekomunizacja”.
A swoja drogą chciałbym wiedzieć co panowie Jacek Woźniak i major Wiesław Śliwowski zrobili dla rozwoju polskiego żeglarstwa.
Dziękuję i pozdrawiam
KrzysztofMajor
Krzysztof
Przecież Major pytał, co zrobił Pan dla ŻEGLARSTWA, nie dla ZWIĄZKU :->
Tomek Janiszewski
szkolenie
sędziowanie regat
prowadzenie rejsów
kierowanie klubem
nie jest praca dla żeglarstwa to trudno
K
Krzysztof
cyt. "Do wielu piszących na tym forum każdy związany z PZŻ jest „betonem” i rozsądne argumenty do nich nie trafiają. Ale może, czytając moje wypowiedzi, ktoś rozsądniejszy przemyśli i zrozumie, że żeglarstwo to nie tylko „przyjemniaczki” , są to na pewno osoby najbardziej zaangażowane w żeglarstwo, ale prawo, jeżeli ma być dobre winno uwzględnić interesy innych znacznie liczniejszych grup żeglarzy."
koniec cytatu
"-Czy jesteście armatorami jachtów" - zapytal jakiś reprezentant związkowego betonu wazwanych na chocimski "dywanik" w dniu 7 lutego 2005 r przedstawicieli "Przyjemniaczków" wśród których był i niżej podpisany. "Taaaak!" - padła chóralna odpowiedź, i faktycznie, niemal każdy z "naszych" jakiś jachcik posiadał. Na to inny beton, być może ten sam który ostatnio zdobył sobie taki szacunek u Pana Zbigniewa, mruknął pod nosem: "No tak. reprezentujecie tę zamożniejszą część społeczności żeglarskiej".
Dobre sobie! Stary, zniszczony Orion z 1972 roku, nad którym musiałem pracować półtora roku aby uczynić go zdatnym do pływania po jego nabyciu - świadectwem zamożności niżej podpisanego! Może to tłumaczy dlaczego najbetonowszy z betonowych, niejaki "Funio" skamle obecnie, jaka to bieda panuje w Związku, taka że reprezentant 40tys. żeglarzy nie utrzyma się z 15 PLN za jednorazową rejestrację żaglówki, jaka jest planowana w wyniku nowelizacji ustawy z inicjatywy posłów LPR?
cyt. "A swoja drogą chciałbym wiedzieć co panowie Jacek Woźniak i major Wiesław Śliwowski zrobili dla rozwoju polskiego żeglarstwa".
koniec cytatu
Majora akurat nie znam, ale Jacka znam, i wiem że pochodzi z Kielc. Z Kielc pochodzi również obecny wiceminister sportu, p. Radosław Parda, będący inicjatorem wspomnianej wcześniej nowelizacji aktów prawnych. Dla mnie to wystarczy, aby uznać że Jacek Woźniak, który jak nikt inny miał możliwość systematycznych kontaktów z panem ministrem - zrobił dla żeglarstwa więcej niż w realiach PZŻ mógłby zrobić dla żeglarrstwa cały związkowy zarząd złożony z samych panów Krzysztofów Kwaśniewskich.
Czas na defaszyzację* polskiego żeglarstwa!
Tomek Janiszewski
* (wł) fascio=związek, dla przypomnienia
Tomku !
Mowa o zamożności nie ma nic do tego, ale zauważ że armatorzy jachtów posiadanych na własny użytek stanowią znikomy procent ogółu żeglarzy. Obecne zmiany prawne uwzględniają wyłącznie ich interesy.
Prawo uwzględniające interes mniejszości wbrew interesom większości
jest prawem złym.
Przytłaczającą większość stanowią czarterobiorcy i uczestnicy rejsów komercyjnych a oba akty prawne o których rozmawiamy są ewidentnie na ich szkodę.
Tu akurat można stworzyć prawo, które zadba właściwie o interesy wszystkich. Wystarczy rrozdzielić jachty na prywatne i komercyjne.
A czyje to interesy uwzględnia prawo ustanowione na wniosek działaczy Pańskiego Związku?Mazurskich czarterobiorców? Nie, tych którzy na przeglądach owych jachtów chcieliby zbić dodatkową kasę - kosztem tych co bedą na nich pływać. Klient będzie chciał pływać, klient zapłaci troszkę więcej - o te pieniądze które posżły do kieszeni inspektora PZŻ oraz związkowej kasy. A że kierownik ośrodka AZS ob. R. z Zegrza od lat czarteruje szmelc? Czy dlatego ze nie było dotąd obowiązkowych przegladów? Przecież jego fasadowy "klub" figuruje wśród członków WOZŻ jako tzw. "Sekcja żeglarska AZS Środowisko Warszawa". Dlaczego Prezes WOZŻ płk D. dotąd nie wezwał na dywanik sekretarza warszawskiego AZS ob. P. na dywanik, aby zaprowadził porządek w tamtym szemranym interesie? Tymczasem kolejni klienci przekonują się że nie warto kusić się na tanie oferty czarterowe AZS - i więcej już z nich nie skorzystają. Takie wieści rozchodzą się obecnie błyskawicznie, m.in. dzieki internetowi. Czy nie uważa Pan że pechowcy którzy z nich skorzystali - to całkiem rzetelni "inspektorzy" którzy na pewno nie wystawią pozytywnej oceny temu co na pozytywną ocenę nie zasługuje?
Tomek Janiszewski
Piszesz:
„Klient będzie chciał pływać, klient zapłaci troszkę więcej - o te pieniądze które posżły do kieszeni inspektora PZŻ oraz związkowej kasy.”
Czy kupując owoce na wagę w sklepie spożywczym zastanawiasz się jaka część tego co płacisz za kilo czereśni poszła na atest sklepowej wagi?
Czy wsiadając w taksówkę zastanawiasz się jaka część tego co płacisz poszła do na koszty rejestracji samochodu i prawo jazdy kierowcy?
Płacisz i wymagasz.
Podobnie winno być z czarterobiorcami i uczestnikami rejsów komercyjnych.
Oni płacą wymagają
Krzysztof
Autor: zbigniew klimczak
To przykre, że news o pozytywnym odzewie kapitana W. Górskiego na krytykę projektu zmian w Statucie kończy się zajadłą dyskusją dwóch żeglarzy.
Widzisz Zbyszku to co Ty traktujesz jako pozytyw w moim odczuci jest śmieszne i groźne. Śmieszy mnie sama idea zawłaszczenia przez PZŻ wyłączności do regulacji żeglarstwa w tych sprawach które regulacji nie wymagają. :-))
Z drugiej strony należy pamiętać o powszechnej wierze w związek. To przecież on ma w nazwie POLSKI i przez lata był utożsamiany z władza i kompetencją. To nie jest ważne jaki skutek niosą zapisy statutu dla ogółu żeglarzy, ważne jest to jak będzie można znów nimi manipulować! tak jak nimi manipulowano przez ostatnie lata. Przypomnij sobie ile czasu zajęło ukrócenie praktyki „kupowania” książeczek żeglarskich, „niezbędnie koniecznych” przy ubieganiu sie o wydanie patentu żeglarskiego. Czy praktykę ta nazwać nadużyciem związku czy okradaniem żeglarzy? I równie ważne pytanie, kto był ofiarą tego procederu? Czy tylko adepci żeglarstwa czy również ci którzy szkoląc i egzaminując, wypełniając wymogi ustalone na Chocimskiej, pośredniczyli w tym niecnym procederze. Ja wiem, że w związku było i jest wielu ludzi których można stawiać za wzór moralny, wzór uczciwości i kompetencji. To ich obecność sprawia, że z mojej strony „walka” z PZŻ ma charakter tylko edukacyjny.
Mam jeszcze jedno moje spostrzeżenie. Gdybym założył przebiegłość i antycypację zachowań przyjemniaczków w działaniach związku to poprzednie sformułowanie i zaproponowaną zmianę należy uznać za celowe. Taki stary ale cały czas działający chwyt socjologiczny. Od razu zakładamy więcej aby później wysłuchać argumentów drugiej strony przychylić się do ich argumentów osiągając to co z góry było założone.
Jeden atakuje nieprzytomnie cały PZŻ, padają słowa bardziej stosowne do politycznej agitki a nie rzeczowej polemiki.
No cóż mogę być zaślepiony swoim spojrzeniem na związek ale czy na rzeczowe pytanie o zwrot pobranych nielegalnie pieniędzy otrzymuję, od coby nie patrzeć członka władz związku, odpowiedź „wszyscy płaciliśmy za egzaminy i patenty”. Może sprawa ta trafi do rozpatrzenia na sejmiku związku.
j.w
Jako ten co wylał morze ostrej krytyki na Chocimską ,nie mogę być przeciwnikiem krytyki uprawianej przez innych. Zawsze natomiast wscieka mnie używanie politycznej retoryki. Komuniści, postkomuniści itp. Napisałeś całkiem rzeczowy i krytyczny post z którego coś wynika natomiast z tego, że PZŻ jest z nadania komunistów strażnikiem żeglarzy, nie wynika nic poza irracjonalnym zacietrzewieniem. Chodzi mi o merytoryczną krytykę a nie typu, że coś jest Be !
Książeczki żeglarskie- pamiętam bo akurat maczałem w tym palce jak kolega z Okręgu został szefem GKSz i to on wydał szybko instrukcję, że KŻ jest koniecznym załącznikiem do przystąpienia do egzaminu. ( wcześniej był to niepisany zwyczaj) Napisałem krótko do niego osobisty list, że jak tego nie zniesie oddaje sprawę do sądu.
To nie trwało tak długo bo bylem nawet zdumiony szybką reakcją. Zbiegło się to z skandalem jaki się zdarzył na początku jego kadencji, kiedy przytupasy Prezesa bezlitośnie zrypali mój podręcznik na żeglarza. Zagroziłem wtedy skandalem i powołali kpt. W. Petryńskiego na rozjemcę ( zgodziłem się) i jego opinia była pozytywna. W tym okresie Romek Winkler znióśł obowiązek wyrabiania KŻ. Takie są moje wspomnienia z tej akcji.
Statut: związek sportowy w oparciu o Ustawę ( nie wnikam w jej poprawność) ma mieć prawo decydowac o sprawach z tym związanych. To smieszne nie jest a napewno nie jest moja sprawą wsadzać w to nos. Komisja Statutowa popełniła błąd stosując nie takie sformułowanie. kpt. W. Górski przyznał się do błędu i natychmiast zaproponował poprawkę redakcyjną. Gdzie tu śmieszność i uzurpacja. Pamiętam, że smieszne dla Ciebie było też oświadczenie S.Heiricha, że Związek nie rości sobie prawa do reprezentowania żeglarzy rekreacyjnych. Dla mnie to nie bylo śmieszne ale poprzez publiczne wypowiedzenie ich daje mi prawo powoływania się na te słowa. Wniosek do komisji Statutowej o zmianę zapisu wystosowałem w oparciu o te "śmieszne" słowa S.H. I to zostało uszanowane. Być może już dzisiaj stoczy się w sejmie bitwa o mały wycinek liberalizacji. poparcie posłów z Komisji INF zyskaliśmy wskutek rzeczowej argumentacji i taki nastał czas - na konkrety.
Doceniam, że nie użyleś języka zastosowanego do Krzysztofa.
Zbigniew Klimczak
Nasz Guru!
Jeżeli możesz zablokuj posty P. Krzysztofa bo to nie prowadzi do niczego. Można tylko wylądować w szpitalu z powiększoną wątrobą lub zawałem!
Major
K
Za dużo wymagasz od Don Jorga. Wiadomo, jakie treści podlegają ew. cenzurze. Tu mamy tylko do czynienia z bardzo konkretnymi poglądami, które mogą się nam nie podobać ale to wszystko. Proponuję metodę Chocimskiej. Nie podobają się im moje poglądy i pomysły to od 7 lat mnie nie zauważają. Ot i wsio. Obie strony tutaj wymieniły wielokrotnie ciosy i każdy stoi twardo na nogach. Po prostu ktoś musi pojedynek prowadzący do nikąd, przerwać. Na mój gust obie strony mają co innego na myśli a wydaje się, że dyskutują o tym samym. My oceniamy potrzebę istnienia PZŻ i szkody jakie nam wyrządza. Nam, może olbrzymiej i przeważającej ilości żeglarzy. Krzysztof, tak go rozumiem, widzi potrzebę istnienia tego Związku dla jakiejś ogólnej idei żeglarstwa. Jego błąd polega na tym, że swój ideał utożsamia z Chocimską. Atakowanie go tylko umacnie go w wierze w posłannictwo.
Krzysztofie, z kolei, każdy z nas coś zrobił dla żeglarstwa lub robi a w najgorszym przypadku "tylko" je uprawia. Pracowaliśmy na własne życzenie i nie ma sensu licytować się. To oceni historia. W tej chwili obaj jesteśmy przegrani. Ja odszedłem a Ty zostałeś, z takim samym skutkiem dla naprawy Związku.
Bronisz swojego wyobrażenia o Polskim Związku Zeglarskim, jaki powinien być, jaki bylby akceptowalny przez ogół żeglarzy a tymczasem to jest tylko "Chocimska". Że "Chocimska" jest cacy i potrzebna, tutaj nie przekonasz nikogo. Szkoda nerwów i zdrowia obu stron.
Co robić? Nie zdradzę chyba żadnej tajemnicy osobistej jeśli podzielę się kawałkiem listu jaki otrzymałem od Przyjaciela, znanego Mariusza Główki. Otóż stał się on członkiem elitarnego związku żeglarskiego RYA. Związek ten liczy ok.100 000 członków, z których każdy opłaca roczną składkę w wysokości 30 funtów. Nie chcę liczyć ile to jest dla RYA. Chcę Ci zadać pytanie, jaki powinien być PZŻ aby polscy żeglarze uznali za korzystne dla siebie płacenie takiej składki?! Oni płacą w zasadzie za fakt, że ta przynależnośc ich nobilituje. Czemu przynależność do PZŻ dla większości żeglarzy polskich jest nie do przyjęcia? I czyja jest to wina.
I pytanie ostatnie, czy taka hipotetyczna kwota w kasie PZŻ pozwalała by realizować Twoim zdaniem jego cele?!
Chcesz dobrze, załatw to wewnątrz Związku, choćby na Sejmiku, w Grodzie skąd rozlała się wolność i demokracja. Sorry za ten patos ale śni mi się "jakiś elektryk" co przeskoczy płot "Chocimskiej" .
Pozdrówmy wszystkich Delegatów na Sejmik. On nie musi być tylko "sprawozdawczym".
Zbigniew Klimczak
Zbyszku !
Piszesz:
„My oceniamy potrzebę istnienia PZŻ i szkody jakie nam wyrządza. Nam, może olbrzymiej i przeważającej ilości żeglarzy.”
Myślę ze jeżeli mówisz o szkodzie, to jedynie prywatnym armatorom posiadającym jachty dla przyjemności.
Piszesz:
„Krzysztof, tak go rozumiem, widzi potrzebę istnienia tego Związku dla jakiejś ogólnej idei żeglarstwa.”
Dokładnie masz rację.
Piszesz:
„Krzysztofie, z kolei, każdy z nas coś zrobił dla żeglarstwa lub robi a w najgorszym przypadku "tylko" je uprawia.”
Myślę że ktoś kto „tylko” je uprawia i domaga się cenzury na moje wypowiedzi jest nie w porządku, niech zrobi połowę tego co ja a potem dyskutuje.
Piszesz:
„Bronisz swojego wyobrażenia o Polskim Związku Zeglarskim, jaki powinien być, jaki bylby akceptowalny przez ogół żeglarzy”
I co ciekawsze wierzę że taki będzie.
Piszesz:
„Że "Chocimska" jest cacy i potrzebna, tutaj nie przekonasz nikogo.”
Jeszcze raz powtarzam, gdyby nie było tam nic do zrobienia nie pchał bym się do Zarządu. Ale Związek jest potrzebny nie tylko wyczynowcom, potrzebny jest większości żeglarzy. Nie jest potrzebny jedynie „przyjemniaczkom” żeglującym na własnych jachtach.
Piszesz:
„Chcę Ci zadać pytanie, jaki powinien być PZŻ aby polscy żeglarze uznali za korzystne dla siebie płacenie takiej składki?! Oni płacą w zasadzie za fakt, że ta przynależność ich nobilituje. Czemu przynależność do PZŻ dla większości żeglarzy polskich jest nie do przyjęcia?”
Większości żeglarzy polskich to po prosu nie interesuje, większość przypomina sobie że są żeglarzami na kilka tygodni prze urlopem, kiedy trzeba zamówić czarter jachtu, lub miejsce na rejsie komercyjnym. Ostatnio jeden z moich znajomych zapytał mnie czy bezpatencie do 7,5m przypadkiem nie zwiększy popytu i nie podniesie cen czarteru.
Piszesz:
„I czyja jest to wina.”
Odpowiem że z pewnością nie moja.
Piszesz:
„I pytanie ostatnie, czy taka hipotetyczna kwota w kasie PZŻ pozwalała by realizować Twoim zdaniem jego cele?!”
Wystarczyła by na ochronę tego co jeszcze zostało z polskich żeglarskich zabytków, na umieszczenie kibli na Mazurach i wiele innych niezbędnych żeglarstwu działań.
Pozdrawiam
Krzysztofpiszesz:
Myślę ze jeżeli mówisz o szkodzie, to jedynie prywatnym armatorom posiadającym jachty dla przyjemności.
Krzysztof, na Neptuna a nawet biust Salacji , tu wyłącznie z takimi dyskutujesz ! Z nikim więcej, zrozum.
Batiar
Krzysztof
Z takimi proporcjami nie mogę się zgodzić w żadnym wypadku. "Przyjemniaczki" to zarówno armatorzy jak i czarterujący. Sądzę, że z tych 40 tys. członkow klubow większość też ciązy do tych grup. Rufa w krzakach Kapitanie. Ale to tylko tak sobie strzeliłem i dyskusji nie podejmę.
Tak wyliczając juz sam nie wiemczy jest ktoś (poza sportem) na rzecz kogo PZŻ działa. Na tym kończę dyskurs bo tu są wszyscy przekonani a Ciebie przekonać się nie da. Choć Bóg mi świadkiem, że myślę, że wiem o co ci chodzi. Tyle, że pod tym adresem tego nie znajdziesz. Czy nie dziwi Cię, że poza Tobą nikt z tak bronionej twierdzy nie zabiera głosu? Wiesz dlaczego? Ponieważ większości z nich Twoje idealistyczne podejście wisi. I to jest prawdziwy problem!
Batiar
Sam pisałeś:
" kapitan, który mnie "wiezie" w czasie rejsu, na który zamustrowałem z ogłoszenia, prawo, musi mi gwarantować, że ma on stosowne kwalifikacje a jacht podlega jakiejś kontroli i jest wyposażony odpowiednio. Ten, co czarteruje jacht, musi mieć gwarancje ustawowe, że jacht podlega jakiejś kontroli i jest bezpieczny. Za to płacę a słowa czarterodawcy to za mało."
Przeredagowałem to trochę:
"Prawo, musi zagwarantować żeglarzowi, który zamustrował z ogłoszenia na rejs komercyjny, sródlądowy lub morski że kapitan i kadra która go "wiezie" ma właściwe kwalifikacje a stan techniczny jachtu i jego wyposażenia podlega kontroli.
Prawo, musi gwarantować czarterobiorcy, że jacht, który czarteruje podlega kontroli i jest bezpieczny ."
Kto ma tego dopilnować?
pozdr.
Krzysztof
Moim zdaniem wyłącznie ustawodawca. Prawem, fiskusem, egzekutywą, ubezpieczeniami itd itp napewno nie powinien się zajmować Związek. Ustawianie się związku jako policjanta dlatego wszystkich tak wkurza.
Krzysiu, idzie wiosna, pakuję się na Batiara, ktorego nie zarejestrowalem, dajmy spokój, amunicja się wyczerpała.
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Krzysiu, krótko po żołniersku jak czekista czekiście:-))) I co Ty tam zrobiłeś w Zarządzie?
K
Czyli nie owijając w bawełnę nic nie zrobiłeś... Twoje wejście do do Zarządu to porażka... może czas sobie uświadomić, że Ty i osoby Twojego pokroju robicie za parawan. Nie masz uczucia, że za Twoimi plecami się śmieją się z Ciebie?