Kompendium wiedzy o jachcikach (LOA – 5,5m) klasy turystyczno-regatowej jest owocem żmudnych poszukiwań informacji dokonanych przez niezmordowanego Andrzeja Kowalczyka. Zaczynam od wyrazów uznania i gratulacji.
A teraz kilka słów wprowadzenia. Kabinowe jachciki klasy „Micro” to coś dla młodych na dorobku. Relatywnie niezbyt wysoki koszt budowy i łatwość utrzymania. Załogi 3 lub 2 osobowe. Mieczowy, 18 + 5,5 m2 żagli. Nie jest to konstrukcja monotypowa. Od 1999 roku rozgrywane są oficjalne klasowe Mistrzostwa Swiata. Parkować mogą na podwórku, w ogrodzie, na działce. Mogą być wożone na przyczepce za samochodem osobowym. Idea „Micro” łączy funkcje rekreacyjne z regatowymi. Idea klasy malutkich jachcików turystyczno-regatowych powstała w ubiegłym wieku we Francji pod auspicjami miesięcznika „Bateaux”.
W siedzibie nieodżałowanej pamięci miesięcznika „ŻAGLE” obyło się posiedzenie założycielskie Polskiej Klasy Jachtów „MICRO”. Spiritus movens – konstruktor i zawodnik – dr inż. Jerzy Pieśniewski.
/
W książeczce (84 strony drobniutkim drukiem) także 350 pozycyjny indeks nazwisk i nazw. Książeczkę można jak zwykle zamawiać pisząc na adres: anko@hotmail.fr lub telefonując do Francji 00 33 610308 776.
Żyjcie wiecznie!
Don Jorge
------------------------
PS. Skórski i Kwasiborski jachcikiem Micro przepłynęli Atlantyk.
====================================
FOTOGRAFIA DO KOMENTARZA MIECZYSŁAWA KRAUSE
„Jasny gwint, to jest to” – czyli wszystko o klasie MICRO
Tytuł z tym jasnym gwintem utkwił mi w pamięci gdy przeczytałem artykuł Aleksanrda Frydrycha. To było już ładnych kilka lat temu i tak właśnie zareagował Frydrych po przeczytaniu informacji z francuskiego pisma dla żeglarzy „Bateaux” (Łódki). Otóż Francuzi wpadli na pomysł aby kadłub jachtu niewiele dłuższego od Omegi wyposażyć w kabinkę, dodać trochę żagla, dobalastować „kilo-mieczem” i obwieścić światu, że takim jachtem można żeglować turystycznie nawet po wodach morskich przy wietrze do 6°B a także startować w regatach Micro-Cup o randze Mistrzostw Świata. Jeżeli dodam, że kadłub o prostych liniach wręg przewidziany był do samodzielnej budowy ze sklejki, nic dziwnego, że w Polsce krzyknięto: „ Jasny gwint, to jest to”. Pomysł klasy Francuzi zgłosili w 1977 roku ale do Polski dotarł w momencie dogasania tzw. „stanu wojennego” gdy marzenia o żegludze choćby po wodach Zatoki Gdańskiej zaczynały być realne.
Pierwsze jachty powstawały oczywiście we Francji. I żeglarze tego kraju dominowali w regatach Micro Cup. Ale jak mówi stare polskie porzekadło : Polak potrafi i już w 1987 roku Micro Cup wygrywa polska załoga. I od tego roku rozpoczyna się rywalizacja żeglarzy francuskich z polskimi. I nie tylko rywalizacja na wodzie. Wkrótce też i polskie konstrukcje klasy Micro zaczynają pokazywać swoje walory regatowe. Micro Cup zostaje uznane przez Światową Federację Żeglarską jako Mistrzostwa Świata. Czołówka żeglarzy przesiada się z jachtów francuskich na jachty polskie a w 2003 roku całe podium Mistrzostw Świata zajmują Polacy.
O tym żeby napisać o tej klasie i o polskich w niej sukcesach postanowiłem już ze dwa lata temu. Ale okazało się że Syzyf miał łatwiejsze zadanie niż ja ze swoim pomysłem. Namawiałem kilku żeglarzy aby napisali a ja to wydam. Każdy zapalał się i szybko gasł. Wkrótce zrozumiałem dlaczego. Rozproszone materiały źródłowe. Francuskie, jak zawsze zauważają tylko swoich żeglarzy potwornie przekręcając przy tym pisownię polskich nazwisk. Polskie skąpe materiały zamiast wyników regat analizują animozje, protesty i formułują życzenia na przyszłość. Tylko dzięki pomocy kilku fascynatów klasą Micro udało mi się jako-tako opanować temat. Podstawowa trudność to ograniczenia objętości tekstu. To przecież 47 lat istnienia tej klasy a Miniatura Żeglarska to raptem ok 60 stron małego formatu. Zdaję sobie sprawę z niedociąnięć, ale temat ruszyłem. Książeczka jest i to już jako 31 tom z serii historii zapomnianych albo tylko przemilczanych polskich osiągnięć żeglarskich. Czytajcie, chwalcie albo krytykujcie. A ja już pracuję nad kolejnym 32 tomem i też o naszych sukcesach, tym razem na szerokim oceanie i na większych łódkach. I tu też „kucajcie narody” jesteśmy od lat najlepsi.
A omawiany wyżej 31 tom można nabyć przez Allegro albo w internetowym sklepiku komismedia.com za jedyne 20zł z wysyłką i autografem autora.
Łza się w oku kręci!...
MICRO – moja pierwsza własna łódka, zbudowana z zakupionej skorupy i zwodowana w roku 1987. Głównie do wodnej włóczęgi i opływania Córeczek – starszej, wtedy 11-letniej Marty i 6-letniej Dagny, która dała imię jachcikowi. Wózek z łódką ciągnąłem za 45-konną Skodą S-105 na Mazury, które to, po Wielkich Jeziorach, objechaliśmy wzdłuż i wszerz. W sezonie 1980-tym wzięliśmy udział w – bodajże pierwszych w Polsce – Mistrzostwach Świata klasy MICRO w Pucku, jako jedna z 50-ciu załóg. Były nawet dwie rosyjskie, przywiezione z łódkami ogromnym TIR-em gdzieś z Bajkału. Z kilku rozegranych biegów wzięliśmy udział tylko w pierwszym i to na jednym boku trójkąta celującym w Kuźnicę, którą to od nudnych regat wolały załogantki. Niemniej na zakończeniu imprezy byliśmy, zaszczyceni ostatnim miejscem i pamiątkowymi gadżetami za wytrwałość. Drugi elbląski MICRO, s/y „Coca” pod kapitanem doktorem Jackiem Teleszyńskim, po złamaniu miecza zajął miejsce przedostatnie i – jako niesprawiedliwość losu – nic nie dostał.
Na Zatokę wychodziliśmy z Zalewu Wiślanego jeszcze nie jeden raz, a bez obecnego Kanału Z-Z była to droga Szkarpawą i Wisłą całodzienna, lecz NRD-owska,10-konna Forelka dawała radę. Zdjęcie „Dagny” z załogantkami z r.1989 zrobiłem na przystani LOK w Jastarni. Stało się dedykacyjnym do albumu „Żeglarze Zalewu Wiślanego”, wydanego w r. 2020.
Zamieszczone wyżej zdjęcie założycieli klasy MICRO jest mi bliskie szczególnie
dlatego, że widnieją na nim konstruktorzy jachtu, a moi Koledzy ze studiów na
Wydziale Budowy Okrętów Politechniki Gdańskiej – Janek Młynarczyk i Jacek
Centkowski. Spisali się świetnie, konstruując łódkę wrażliwą, doskonale chodzącą – szybko i ostro, a to miało znaczenie w regatowych duszach jej armatorów.