NAWIGOTERAPIA

Publikowanie opisów działalności ludzi dobrej woli, współczujących, chętnych … to prawdziwa satysfakcja dla kręgu przyjaciół SSI. Jak to fajnie pisać o dokonaniach i ludziach czynu, którym się chce. Do tych współpracowników należy dobrze Wam znany dalekobieżny kapitan Marek „Biały Wieloryb” Popiel. Takich uczynnych ludzi mamy w SSI więcej.

Brawo!

Gratulacje !

Podziękowania !

Żyjcie wiecznie,

Don Jorge

=====================================

Don Jorge,

To może nie jest temat do Twojego serwisu, bądź co bądź subiektywnego, ale chciałbym Ci opowiedzieć o pewnej inicjatywie do której, cokolwiek przypadkiem, dołączyłem. Nazywa się „Integracja” i nawiązując do hippoterapii, dogoterapii – a przybrała nazwę nawigoterapii. Nie potrafię ocenić na ile jest to jakakolwiek terapia, ale z pewnością jest działaniem które młodym, a przykro doświadczonym przez los ludziom przynosi nieco  usmiechu..

.

.

   

.

Otóż mój dawny znajomy kpt Tomek Patyra zorganizował przy Środowiskowym Domu Opieki Społecznej „Mozaika” coś w rodzaju klubu żeglarskiego. Członkami są ludzie ograniczeni fizycznie i umysłowo oraz ich opiekunowie. Udało się zakupić dezetę która swoje najlepsze lata przesłużyła w Trzebieży i w znany z karetek pogotowia sposób zaadaptować do zamocowania na pokładzie wózków nwalidzkich. No i organizujemy żeglowanie na lubelskim morzu czyli Zalewie Zemborzyckim, obozy żeglarskie w Okunince nad jeziorem Białym, a przez resztę sezonu spotykamy się co tydzień trochę celem poszerzenia wiedzy o żeglowaniu, trochę opowieściom z mórz dalekich. Ta akcja została docenona i dostaliśmy od pani minister wszystkiego najlepszwgo, to znaczy  dyplom i finansowe wsparcie, które pozwoli nam urządzić dla klubowiczów obóz żeglarski w Jastarni, tak aby poczuli zapach morza. Warto wspomnieć, że oprócz darowizn urzędowych, w tym od miasta Lublina, wspierają nas funkcjonalnie lubelskie kluby żeglarskie. Integracja istnieje już 10 lat i rozkręca się powoli, ale systematycznie również przez rosnącą liczbę wolontariuszy. Marzy nam się wyjście na szersze wody, choćby na Zatokę Gdańską czy Zalew Szczeciński, ale do tego potrzebny byłby jacht zapewniający uczestnikom niezbędne warunki. Pożyjemy – zobaczymy.

A tymczasem pozdrowienia z pokładu naszej s/y „Integracji”.

Marek

 

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu