Mariusz Kiebzak z Mielca podesłał mi list niejakiego Marka Iwanka skierowany do jednego z senatorów. Być moze nie do jednego, ale do wielu. Pismo jest w imieniu światowej sławy Stowarzyszenia Wodniaków Pruszków (KRS - ?). Oczywiście to nie ów Marek wymyślił owe wystąpienie. Tylko oczekiwać petycji Towarzystwa Cruisingowego Wołomin. Poniższy tekst przesłałem natychmiast Prezesowi i V-Prezesowi SAJ. Szkodników należy ujawniać i pamiętajcie - RĄK NIE PODAWAĆ !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
a tu klik dla czujnego Mariusza
____________________________
Szanowny Panie Senatorze!
Bezpieczeństwo tysięcy ludzi jest w Pańskich rękach. Projekt nowej ustawy o kulturze fizycznej przewiduje, iż żadne uprawnienia
nie będą wymagane do prowadzenia po polskich wodach śródlądowych łodzi żaglowych o długości do 7.5 m oraz łodzi motorowych z silnikami do 10 kW.
Jest to rzecz niezrozumiała, przerażająca i zastanawiająca. Przerażająca dlatego, bo osoby bez jakiegokolwiek przeszkolenia będą mogły prowadzić jednostki o bardzo dużej mocy silnika i ogromnej masie (do 2 ton) powodując zagrożenie dla siebie i innych. Zdrowy rozsądek podpowiada, że podstawy wiedzy i umiejętności żeglarskich i motorowodnych są tu absolutnie niezbędne. Kursy szkoleniowe oferowane są przez najróżniejsze organizacje w każdym zakątku Polski, a trwają zaledwie kilkanaście dni.
Niezrozumiała dlatego, że negatywnie zaopiniowane przez Komisje kultury fizycznej poprawki Sejm RP przyjął. Stało się to w piątek 06.07.2007.W końcu zastanawiające dlatego, że Parlament wprowadza nowe przepisy, które narażają na niebezpieczeństwo tysiące ludzi i po temu nie mogą służyć dobru ogólnemu społeczeństwa, a w związku z tym nasuwa się pytanie, komu tak
naprawdę mają one służyć? Być może jestem krótkowzroczny, ale poza wąska grupą producentów łodzi nie widzę żadnych, innych beneficjentów ustawy w tym kształcie. Ustawa z roku 2005 i tak już rozszerzyła możliwości uprawiania sportów wodnych, zezwalając na prowadzenie bez zezwolenia łodzi do 5m długości i silnikach do 5 kW.
Spędziłem wiele czasu żeglując po akwenach Polski i Wielkiej Brytanii. Poznałem zasady regulujące uprawianie sportów wodnych (w tym rekreacyjnie) w Europie i Ameryce (USA i Kanada). Nigdzie tam nie panuje taka swoboda i brak poszanowania zasad bezpieczeństwa, jakie zapanują w naszym kraju i musze przyznać, że napawa mnie to trwogą.
Zwracam się zatem z prośbą do Pana Senatora o wprowadzenie zmian do Ustawy w kwestiach dotyczących wielkości jednostek do prowadzenia bez uprawnień, czyli bez przeszkolenia.
Z wyrazami szacunku,
Marek Iwanek
Stowarzyszenie Wodniacy Pruszków
Można zobaczyć pod adresem: http://wodniacypruszkow.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=139&Itemid=55
Echo pewnego listu właściciela szkoły żeglarskiej...
"Cóż za smutna epoka w której łatwiej jest rozbić atom niż zniszczyć przesąd."
No właśnie!!!
Robert
PS: ludzie nawet nie wiedzą, ze sami są na uwięzi własnych poglądów i przesądów.
Dwa że dokument (potwierdzenie umiejętności wydawane przez prywatną było nie było organizację) wymagany jest przez władze państwowe. Przy zniesieniu wymogów obowiązku posiadania patentu nie zlikwiduje z dnia na dzień żądania przez firmy czarterujące przedstawiania dokumentu potwierdzającego kompetencje w prowadzeniu jachtu.
Piszesz:
"Problem stanowi monopol pzeżeta na te czynności to raz.
Dwa że dokument (potwierdzenie umiejętności wydawane przez prywatną było nie było organizację) wymagany jest przez władze państwowe."
Dla mnie problemy są inne:
1. Wrzucenie do jednego worka żeglarstwa komercyjnego i przyjemnosciowego - to drugie winno być wolne od patentow
2. szkolenie nie pasujące do dzisiejszych realiów.
a. najbardziej niepotrzebne rzeczy:
- budowa jachtu drewniaqnego.
- typy i rodzaje ożaglowań (z lugrowymi włacznie).
b. braki w programie
- podstawowe flagi MKS: a;d;f:k;l;m;o;z.
c. egzamin na jachcie znacznie mniejszym niz pozwalają uprawnienia na prowadzenie.
pozdrawiam
K
Piszesz:
"Problem stanowi monopol pzeżeta na te czynności to raz.
Dwa że dokument (potwierdzenie umiejętności wydawane przez prywatną było nie było organizację) wymagany jest przez władze państwowe."
Dla mnie problemy są inne:
1. Wrzucenie do jednego worka żeglarstwa komercyjnego i przyjemnosciowego - to drugie winno być wolne od patentow
2. szkolenie nie pasujące do dzisiejszych realiów.
a. najbardziej niepotrzebne rzeczy:
- budowa jachtu drewniaqnego.
- typy i rodzaje ożaglowań (z lugrowymi włacznie).
b. braki w programie
- podstawowe flagi MKS: a;d;f:k;l;m;o;z.
c. egzamin na jachcie znacznie mniejszym niz pozwalają uprawnienia na prowadzenie.
pozdrawiam
K
Gdzies juz czytałem podobne pseudo argumenty o "konieczności" wymiany sprzetu do szkoleń.
Cos jakby nasz ulubieniec Witold ?
I tu dochodzimy do wniosku, że jakby mniej ważne "bezpieczeństwo" a bardziej koszula ciału a dalej to tylko należy dopasować teorie do faktów.
Pzdr
Kocur
I to bardzo krótkowzroczny.
Spędziłem wiele czasu żeglując po akwenach Polski i Wielkiej Brytanii. Poznałem zasady regulujące uprawianie sportów wodnych (w tym rekreacyjnie) w Europie i Ameryce (USA i Kanada). Nigdzie tam nie panuje taka swoboda
A z tego to już nie wiem czy śmiać się czy płakać. Rzeczywiście - wszędzie regulacje i zakazy a u nas pełna wolność. Jasne.
O to chodzi - posługują się kłamstwem, a senatorowie mogą takiej informacji nie sprawdzić i głosować w oparciu o nią - istnieje takie niebezpieczeństwo. Na szczęście do senatorów dotarły również informacje potwierdzone faktami, a kłamców i oszustów trzeba pokazywać palcami!!!
Robert
Potężna moc 10kW .....:-) oraz te 2 tony....niektórym urwał sie dadatkowy dochodzik...
pozdrawiam
..... Jednostki o bardzo duzej mocy silnika i ogromnej masie......
Kiedys, gdy na drogach pojawily sie pierwsze samochody, tacy wlasnie ludzie, jak ten Marek Iwanek (a byli to wlasciciele zaprzegow konnych), mowili ze od tych technicznych potworow (aut) krowy przestana dawac mleko, a kury nie beda znosic jajek. Niektorzy wlasciciele szkol zeglarskich do zludzenia przypominaja mi tych furmanow sprzed wielu lat. Furmanki jednak zniknelly z drog prawie calkowicie i beda tez znikac tacy "furmani". Mam nadzieje ze jak najpredzej.
Zycze samych pomyslnych wiatrow
Roman Gonczarko
Jeśli się mylę, to proszę wyprowadzić mnie z błędu. Otóż:
Wypadki, na wodach śródlądowych zwłaszcza, również śmiertelne, miały miejsce - gdy silniki na sprzęcie pływającym uczestniczącym w wydarzeniu, miały moc ZNACZNIE przekraczającą owe 10kW (ok.13,6 KM). Stąd prosty wniosek, że autor wyżej wymienionego pisma do senatora, sam zaprezentował się jako krętacz i skończony dureń.
PzdR!
Jacek Przepióra
Ostróda ubiegła Wołomin. Dzieki Bogdanowi Kiebsakowi jestem w posiadaniu pisma Klubu Żeglarskiego OSTRÓDA skierowanego do Senatora - p. Władysława Ortyla. Nie podpisani nazwiskami członkowie Zarzadu KS Ostróda błagają, aby nie odcinać ich od pieniedzy. Powołują się oczywiście (a jakze) na super-troske Chocimskiej. Wszystko oczywiscie w trosce o Wasze bezpieczeństwo. Żaden z troskliwych nie ujawnił swego nazwiska. Czyżby aż tak sobie cenili Wasze usciski prawic ? Aby było normalnie trzeba odstawić tych panów od cycka.
Oto petycja "Konfederacji Pruszkowsko-Ostródzkiej".
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_________________
Ostróda, dnia 18 lipca 2007 r.
Szanowny Pan Senator
Władysław Ortyl
Dotyczy: druk senacki nr 494; Ustawa o zmianie ustawy o sporcie kwalifikowanym oraz niektórych innych ustaw.
W imieniu środowiska żeglarzy zwracamy się z gorącym apelem do Wysokiego Senatu o wniesienie poprawki, polegającej na przywróceniu pierwotnego brzmienia
art. 53a ust. 3 ustawy z dnia 18 stycznia 1996 r. o kulturze fizycznej.
Uzasadnienie
1. Projekt ustawy (druk sejmowy nr 1748 z dnia 23 maja 2007 r.) zakładał, że art. 53a ust. 3 ustawy z dnia 18 stycznia 1996 r. o kulturze fizycznej miał otrzymać brzmienie:
Uprawianie żeglarstwa na jachtach:
1) żaglowych o długości kadłuba powyżej 5 m lub
2) motorowych o mocy silnika powyżej 5 kW
- wymaga posiadania stosownego dokumentu wydanego przez właściwy polski związek sportowy.
2. Było to w zasadzie zgodne z dotychczasowym przepisem ustawy, a przede wszystkim ze zdrowym rozsądkiem i wieloletnią praktyką polskiego żeglarstwa.
Takie rozwiązanie zostało wcześniej skonsultowane z PZŻ i środowiskiem żeglarskim.
3. Sejm na 44 posiedzeniu w dniu 27 czerwca 2007 r. skierował projekt do komisji, celem rozpatrzenia zgłoszonych poprawek.
Komisja Kultury Fizycznej i Sportu na posiedzeniu w dniu 3 lipca 2007 r. poprawkę w brzmieniu:
Uprawianie żeglarstwa na jachtach:
1) żaglowych o długości kadłuba powyżej 7,5 metra lub
2) motorowych o mocy silnika powyżej 10 kW
- wymaga posiadania stosownego dokumentu wydanego przez właściwy polski związek sportowy.
zaleciła Sejmowi odrzucić!
4. Niestety, Sejm na 45 posiedzeniu w dniu 6 lipca 2007 r. tę wyciągniętą niczym „królik z kapelusza” poprawkę przyjął.
W efekcie mamy oto „za chwilę” na polskich wodach żeglowanie na zasadzie „wolnej amerykanki”. Brak wymogu uprawnień (czytaj: wiedzy i znajomości przepisów żeglugi oraz zasad bezpieczeństwa) oznacza na śródlądziu praktycznie wszystkie jachty. Spodziewać się należy, że czekać nas będzie koszmar.
Po co i dlaczego zmieniać coś, co funkcjonowało i sprawdzało się u nas przez lata?
Za demagogiczne uznać należy twierdzenia w rodzaju, że oto przed chwilą znowelizowaliśmy ustawę o żegludze śródlądowej, liberalizując wymogi rejestracyjne jachtów i musimy być konsekwentni. To są dwie różne rzeczy, co innego materia papierkowej rejestracji, a co innego bezpieczeństwo osób i jachtów w żegludze.
Za demagogiczne należy też uznać opinie, że nasze prawo jest najbardziej restrykcyjne w Europie, a gdzieś tam nie potrzeba żadnych uprawnień. Proszę nam żeglarzom wierzyć, że będziemy mieć u nas w Polsce takie przypadki (czego nie ma „gdzieś tam” w Europie): „ja wiem, że płynę prawym halsem i mam pierwszeństwo – ale czy on wie?” Nie wiedział.... Jakiś nowo kreowany „wilk morski” zderzy się z inną jednostką, zniszczy sprzęt – i tyle będzie widziany. Jeśli nawet zostanie zlokalizowany, to i tak nic z tego nie wyniknie – bo ustawodawca (taki liberalny „dobry wujek”) nie pomyślał o obowiązkowych ubezpieczeniach.
Ciekawe (i zapewne nierzadkie) będą przypadki „przestrzegania” trzeźwości na jachtach będących w ruchu wodnym. Dotychczas mógł prowadzić jacht wyłącznie sternik (żeglarz), który w przeciwieństwie do innych członków załogi musiał „się pilnować”. Teraz sternicy będą mogli prowadzić jacht i jednocześnie pić do woli, a w przypadku zbliżania się kontroli przekazać na chwilę ster osobie niby trzeźwej, ale zupełnie „zielonej” w sprawach nawigacji. Po odpłynięciu policji będzie taki sternik mógł powrócić ponownie do steru (co dotychczas było niemożliwe).
Ciekawy jest też aspekt wieku osób mogących prowadzić jachty do 7,5 metra długości. Dotychczas obowiązywała zasada, że trzeba mieć uprawnienia, a te można było uzyskiwać w określonym wieku. Teraz nie trzeba uprawnień, a więc może kierować jachtem każdy, nawet małe dziecko...
Szanowny Panie Senatorze
Uprzejmie prosimy o naprawienie
oczywistego błędu Sejmu
Zarząd
Klubu Żeglarskiego Ostróda
"wymaga posiadania stosownego dokumentu wydanego przez właściwy polski związek sportowy"
Nie jakiś Urząd Państwowy, tylko Związek - bo ma brać za to KASĘ!!!
Bezczelność nie zna granic...
Robert
Mają szczęście anonimowi działacze anonimowego (a może wręcz wirtualnego?) "Klubu żeglarskiego Ostróda" że pływam obecnie po WJM :-> I rozpowszechniam Samosterowe zawiadomienia o tym że rejestracja żaglówek za chwilę przestaje obowiązywać. Jak dotąd - przyjmowano tę wieść życzliwie. Ciekawe jak by to było w Ostródzie.
Tomek Janiszewski
ps. Chocholak jest jak wiadomo wszechobecny - U Jacentego nie raz można było przeczytać relacje z rejsów "Klubu" Academia Nautica po zalewie Wiślanym. Czy przypadkiem nie trzyma części swoich jachtów także w Ostródzie?
Pewnie że chodzi o kasę. Casem jednak mam wrażenie, że takie 'obawy' wynikają nie tylko z czystej pazerności ale są chorobą naszej młodej demokracji, bo jak to tak można całą odpowiedzialność złożyć na barki biednych obywateli. Przecież już nawet nie bedą mieli się gdzie poskarżyć itp. To pachnie bardziej komuną niż groszem. Pozdrawiam
Już nawet nie wiem co jest gorsze... :-(((
Robert
Powszechna wolnośc naraziła mnie na straty.
W wiosce zeglarskiej w Mikolajkach Nieoznaczony jacht odbił się od mojego pontonu i odpłynął.
ponton nadawał sie do wyrzucenia.
czy Ci co walczyli o złe prawo zwrócą mi koszt jego zakupu?
Krzysztof
Mysle, ze na pontonie mozna tylko doplynac do jachtu.
Chyba, ze jestes zolnierzem desantowym.
Naucz sie zeglowac!
i zyj wiecznie w swiecie bezprawia
Mecenas z USA
Ponton był zacumowany dp maszego jachtu, zacumowanego w porcie
KI
Powszechna wolnośc naraziła mnie na straty.
W wiosce zeglarskiej w Mikolajkach Nieoznaczony jacht odbił się od mojego pontonu i odpłynął.
ponton nadawał sie do wyrzucenia.
czy Ci co walczyli o złe prawo zwrócą mi koszt jego zakupu?
Krzysztof
Oooo, kolejny raz (po rozjechaniu Optymista przez Niezidentyfikowany Windsurfingowy Żaglowy Obiekt Pływający) udało się na złośc babci odmrozić sobie uszy? Tym razem jakiś Niezidentyfikowany Jachtowy Żaglowy Obiekt Pływający "odbił się od pontonu" kasując go doszczętnie, a potem się zdematerializował? Czy też odpłynął w ślizgu, na zamaskowanym na podobną okoliczność (na podobieństwo dział ukrytych na używanych podczas II WŚwiat. hitlerowskich "rajderach" ucharakteryzowanych na alianckie statki handlowe) kilkusetkonnym silniku? A może tak po prostu sobie nieśpiesznie odpłynał, nie niepokojony ani przez Pana: "a co będę się z nimi droczył czy zaśmiecal sobie umysł pamiętaniem jakichś sczegółów, niech wyrzuty sumienia mają teraz ci za czyją sprawą nie musiał on nosić NUMERU!". Nie chciało się w trymiga wezwać Policji stacjonującej tuż za mostem? Bo to takie niehonorowe donosić na "Kolegów - Żeglarzy"? Wyciągnąć aparatu i zrobić klientowi zdjęcie (bo jeszcze ktoś powie "Nie bądź pan taki Ziobro!") A może akurat Pan był w tym momencie nieobecny? To co w takim razie robili Pańscy sąsiedzi z kei? "Nie będę się w to mieszał, nie mój ponton, nie moja sprawa"? To co zmieniłaby obecność numeru na burcie - nikt z takich świadków nie miałby interesu w tym aby Panu je ujawniać. Wreszczie, co do qrzej nędzy robiła w tym czasie obsługa portu, za _bezpieczny_ pobyt w którym Pan zapłacił?
Podaj Pan numer miejsca przy kei na której to się wydarzyło. Namówię Kolegów z "Samosteru" aby ufundowali epitafium o treści:
W TYM OTO MIEJSCU W DNIU XX-YY-2007 ROKU (datę jak rozumiem otrzymamy od Pana) PONTON POD DOWÓDTWEM BOHATERSKIEGO KAPITANA KAPITANA KRZYSZTOFA KWAŚNIEWSKIEGO PO ZAŻARTEJ WALCE O UTRZYMANIE POWSZECHNEGO OBOWIĄZKU REJESTRACJI JACHTÓW POSZEDŁ NA DNO ZATOPIONY PRZEZ NIEZAREJESTROWANY JACHT ŻAGLOWY. NIECH SOPCZYWA NA DNIE W CHWALE!
I przykręcimy je w przyszlym roku w Mikołajkach do kei?
Podoba się taki pomysł?
Tomek Janiszewski
Wolałbym nowy pomton
K