Stali Czytelnicy subiektywnego okienka już się pogodzili z moja opinią, że żaglowce tak się mają do normalnych jachtów jak TIR-y do mojego camperka. I już nie chodzi o to, że wielkie, ale że nie są nawet zdolne do zeglowania bajdewindem. Ale gusta są rózne - jedni przepadają za blondynkami, inni za brunetkami, a w końcu wszyscy muszą zaakceptować ... siwe. Aby coś oceniać - trzeba zobaczyć. Marek Wójtowicz odbył daleką, męczącą podróż i już ma swoje zdanie w sprawie żaglowców i masowych imprez na wodzie. Mój bezpośredni szef takze był w Szczecinie. Nie oceniał, ale przyznał, ze wrócił do Warszawy niezmiernie zmęczony i przytłoczony.
News ilustruje fotką Przemka Żyły.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_________________
Cześć Jerzy
Wróciłem z Tall Ships Races ze Szczecina i przyznaję Ci rację, Don Jorge, co do nierajcujących specjalnie normalnego, spokojnego, wodnego człowieka lokomotyw, tankowców, promów itp.żaglowców. Przyjechałem dwa dni przed zlotem i w napięciu obserwowałem ustawianie dziesiątek tojtojek, wielorurkowej sceny głownej i miasteczek wesołych. Od miejscowego kolegi dowiedziałem się, że może być obciach, bo przy nabrzeżach nie pogłębiono dna i faktycznie spod cumującego jednego z żaglowców buchnąl na powierzchnię muł wzbudzając popłoch wśród spacerowiczów ( a co to, a co to?). W pierwszym i kolejnych dniach zlotu tłumy, tłumy, straszliwe tłumy.
Czułem sie jakbym cały czas wychodził ze stadionu z jakiegoś super meczu Legii albo dawnej Arki Gdynia . Hitowe pajdy chleba ze smalcem najpierw za 2,50 zł ...w trzecim dniu zlotu osiągnęły cenę 10 zł, bo w marketach szczecińskich wykupiono wszystko co było do jedzenia. Za dwa piwka: duże dla mnie i małe dla żony zapłaciłem 18 zł. Skoczyłem do Centrum Miasta Szczecina na schabowego do Karczmy Polskiej, ale okazało się, że schabowe wycofali na dni zlotu, bo kosztowały "tylko" 35 zł, a wstawili za to do menu karczek smażony za 65 zł. W dni zlotu wprowadzili nowe menu dla wszystkich knajp w obszarze zlotu z dwukrotnym przebiciem, żeby czesać takich jak ja ludków z interioru. Dobrze, że miałem legitymacje prasową, to wskoczyłem sobie chociaż na darmową tzw. łódkę prasową i od wody obejrzałem widowisko.
Żaglowce nasze zgrabne, bo polskie z ciasno zwiniętymi żaglami na rejach , a obok meksykański "Quatemoc" ze zwisającymi jak pranie matki Brown szmatami, ale bardzo marketingowo to wyglądało plus na noc Meksykanie założyli żarówki na rejach. Wskoczyłem na HMS "Lorda Nelsona" i obejrzałem różnorakie udogonienia dla niepełnosprawnych, a że jestem lekarzem to łezka mi sie zakręciła w oku, że Angole potrafią swoim niepełnosprawnym pokazać, że jakies tam niedowłady czy nawet niedowidzenie nie są przeszkodą, żeby poczuć wiatr na morzu. A nasz PFRON głównie daje odprawy urzędniczym kacykom partyjnym.
Obejrzałem też straszliwie wielki apartamentowiec "The World", który wyglądał jak gierkowski blok jedenastopiętrowy pływający na lewym boku.Jednym słowem straszliwy młyn, głośna muzyka wszędzie, tłumy wszędzie, piwo wszędzie ,młodzież upita i hałaśliwa. Nawet 5 km od Odry, tam gdzie wynająłem mieszkanie,przy ul Powstańców Wielkopolskich pod domem z bramą na klucz znalazłem jednego ponocnego pawia ( wewnątrz posesji).Zaprawdę syf był wielki, tak jak wielkie były wszystkie żaglowce na zlocie. Z ulgą wróciłem do Lublina, gdzie piwko stoi po 5 zł w knajpie i średnio 2,40 zł w sklepach.
Pozdro
Marek Wójtowicz
"Wczoraj wróciłem z wyjazdu do Szczecina na The Tall Ships' Races 2007.
Wspaniała impreza godna polecenia. Można było oglądać zacumowane żaglowce.
Niektóre można było także zwiedzać. Sporo imprez towarzyszących takich jak
koncerty szantowe czy parada załóg. Sporo też jarmarcznych atrakcji typu
kiełbaski, piwo, plansze do zdjęć czy strącanie piramidy puszek piłeczkami.
Ale żaglowce były najważniejsze. podziwiam organizację całej imprezy. Jak słyszałem do Szczecina przyjechało
1,5 miliona gości. Mimo to miasto funkcjonowało normalnie. Ulice każdego ranka
lśniły czystością, wybrzeża były wysprzątane, sklepy normalnie zaopatrzone,
komunikacją dawało się jeździć. A korzystaliśmy z autobusów, gdyż (dwa dni przed
imprezą !) zarezerwowałem pokoje praktycznie w centrum Szczecina i nie warto
było samochodem jeździć.
O dobrej organizacji życia miasta niech świadczą dwa przykłady. Parada załóg
przechodząca przez centrum Szczecina na długim odcinku w ogóle nie sparaliżowała
miasta. Ruch uliczny był zamykany tuż przed przechodzącymi załogami i tylko na
czas samego przemarszu (policji szczecińskiej pomagała policja niemiecka wraz ze
swoim sprzętem). A w dzień, gdy do późnej nocy oglądaliśmy pokaz laserów i ogni
sztucznych zamiast rzadkich autobusów nocnych jeździły zwykłe dzienne.
Organizacja na szóstkę. Brawo Szczecin ! :)"
Jakże inna opinia osoby o tej samej imprezie. Opinii swojej, jako że jestem od zawsze mieszkańcem Szczecina, zamieszczał nie będę ponieważ mogłaby być tylko pozytywna a nie chciałbym być posądzony o brak obiektywizmu.
Pozdrawiam.
rozumiem i szanuję prywatne zdanie każdej osoby - dla kogoś TTSR było niecodziennym widowiskiem, dla kogoś innego spędem staroci i tłumu - nad tym nie dyskutuję. Nie mogę jednak pojąć skąd w Was tyle bezinteresownego jadu i zawiści?? Prawie nikt się nie wypowiedział na temat samej imprezy, a dyskusja na temat gówna, rzygowin i cen piwa jest co najmniej nie na miejscu, tym bardziej na tak Szacownym Forum. Czy ktokolwiek gwarantował, że TTSR zlikwiduje z 80.000 szczecińskich bram wszystkich rzygających meneli, a piwo będzie za darmo? Czy defilada Wojska Polskiego zlikwidowała warszawskie mafie? Bardzo mnie to intryguje...
>"Od miejscowego kolegi dowiedziałem się, że może być obciach, bo przy nabrzeżach nie pogłębiono dna i faktycznie spod cumującego jednego z żaglowców buchnął na powierzchnię muł wzbudzając popłoch wśród spacerowiczów"< Proszę mi powiedzieć po co pisać takie bzdury?? Akurat dno przy nabrzeżach pogłębiano, a rozkład żaglowców został precyzyjnie ustalony do warunków, jak zresztą każdego statku, który wpływa do portu. Co to znaczy "popłoch wśród spacerowiczów"?? Zostali oblani mułem, rzucali swoje aparaty i z krzykiem uciekali na wyższy teren? Zapewniam, że wzburzenie mułu w wodzie jest najnormalniejszym na świecie zjawiskiem przy dużych statkach "kopiących maszyną przy cumowaniu". Ale domyślam się że Koledze fajnie to zabrzmiało medialnie: dobrze poinformowane źródła ( "miejscowy kolega"), "obciach", "niepogłębione dno", "popłoch". Czemu to ma służyć, udowodnieniu że TTSR jest do d... czy może czemuś innemu?
Nie jestem szczególnie bywały w wielkim świecie, jak zapewne większość widzów TTSR i możliwość obejrzenia z bliska, dotknięcia uznanych za najsłynniejsze żaglowców świata, była dużym przeżyciem i naprawdę rzadką okazją. Miałem okazję obejrzeć je z wody, lądu, wież, dachów. Nawet obecność monstrualnego apartamentowca The World, pasującego do żaglowców, jak przysłowiowy kwiatek... była ciekawochą... A stał tuż za Sedowem i jakoś się nie gryzły. Gryzie nas chyba malkontenctwo i negacja wszystkiego, dla zasady..
Zapewniam, że jeden paw na Wielkopolskiej, piwo za 100zł i straszny muł, wrażeń z imprezy mi nie zepsuły.
Pozdrawienia..
Marek, Szczecin
Drogi Ryszardzie.
Pozwolilem sobie na pierwsza odpowiedz w tym poscie a posypaly sie gromy prawie z Jasnego Nieba. Jednako pozwole sobie na jeszcze jedna uwage. To jakie sa skutki uboczne takich imprez wiedza wszyscy na swiecie ! i dziwic sie temu co sie dziwi ze takie niedoskonalosci istnieja. Niestety nie bylem w Szczecinie w dniach zlotu wiec trudno mi sie wypowiedziec czy bylo tragicznie czy tez wspaniale jednako fakt pewnej pogardy dla kolegi z Lublina troche mnie (mysle ze rowniez Innych) zabolał. Tak sie składa ze urodziłem sie w Lublinie i o dziwo braku morza wywodzi sie z tej "prowincionalnej dziury" sporo dobrych zeglarzy i ludzi znajacych sie na "rzeczy". Demokracja i Tolerancja to taki układ spoleczny gdzie ludzie moga miec swoje "inne: zdanie i "inne" poglady a my nie musimy sie z tym zgadzac ! lecz uszanowac.to wrecz nasz obowiazek jako badz co badz cywilizowanych ludzi....pozdrawiam
Pewnie na zlocie nie byłoby takiego syfu,ludziska piliby tylko płyny nie zawierające grama alkoholu,do miasta wpuszczano by tylko za specjalnymi przepustkami.
Panie Marku oby następny zlot tak wielkich żaglowców był w LUBLINIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Byłem oglądałem dzięki dla wszystkich wielkich i małych za wspaniałą organizację.Ploty z policji (było lepiej niż na niejednym meczu w piłkę kopaną) nie było żadnej tak zwanej zadymy fanów żeglarstwa jakie bywają bardzo często na pięknych imprezach jakimi są mecze piłkarskie naszej kochanej ligi.
Czy trudno jest przedstawić własne zdanie, lub nawet wytknąć komuś przesadę czy jednostronność bez uciekania się w tego rodzaju retorykę? Co ma Lublin do rzeczy? Dyskusja dotyczy odczuć (siłą rzeczy subiektywnych) związanych z pobytem na paradzie żaglowców w Szczecinie.
Mnie tam nie było, nie wiem więc jaka była atmosfera. Nie pojechałem i dlatego, że spodziewałem się tłumu, hałasu, drożyzny i kiczu (modele żaglowców w butelkach, żaglowce na koszulkach, szklankach, kubkach, długopisach i pewnie jeszcze bicie monet wzorowanych na używanych w średniowieczu). Nie widzę w tym niczego złego - jeśli są chętni do uczestniczenia w tego typu imprezach a przy okazji miejscowi kupcy mogą sobie coś odłożyć to świetnie, właśnie o to chodzi. Ale jeśli ktoś postrzega to negatywnie i przedstawia swoją opinię w sposób jednak dość kulturalny i wyważony to też ma jakby prawo do tego. Można się nie zgadzać, ale po od razu takie prześmiewcze tony?
Rok temu spędziłem część długiego weekendu na Jurze K.-Cz. przemierzając ją rowerem. Miejsca takie jak Ogrodzieniec czy Olsztyn zamienione zostały w kolorowe, głośne i niesłychanie zatłoczone festyny. Miałem wówczas podobne odczucia jak autor newsa o Szczecinie. Oczywiście skala zjawiska była inna. Klimat starych warowni oczywiście zniknął
Aga_gagaa_Proczka
mimo wszystko żałuję że żaglowców nie obejrzałam, a Wały Chrobrego i spacer po nich polecam wszystkim wizytującym przepiękny Szczecin bez względu na środek transportu
w przeszłości w tych regatach. Wszyscy oni, nie będę wymieniał nazwisk, jak i większość żeglarzy i gości chwalili pięno Wałó Chrobrego, organizację finału, atmosferę, a Ty zająłeś się schaboszczakiem. Jeżeli po to przyjechałeś do Szczecina, i tylko tyle zobaczyłeś, to raczej nie zabieraj głosu , bo szkoda miejsca u Kulińskiego. Żagle na meksykańskim żaglowcu, to dla Ciebie szmaty po praniu!!! Kończę, bo mnie....Na przyszłość dwa razy zastanów się, zanim w jakiejś sprawie zabierzesz głos.
w przeszłości w tych regatach. Wszyscy oni, nie będę wymieniał nazwisk, jak i większość żeglarzy i gości chwalili pięno Wałó Chrobrego, organizację finału, atmosferę, a Ty zająłeś się schaboszczakiem. Jeżeli po to przyjechałeś do Szczecina, i tylko tyle zobaczyłeś, to raczej nie zabieraj głosu , bo szkoda miejsca u Kulińskiego. Żagle na meksykańskim żaglowcu, to dla Ciebie szmaty po praniu!!! Kończę, bo mnie....Na przyszłość dwa razy zastanów się, zanim w jakiejś sprawie zabierzesz głos.
Jeżeli po to przyjechałeś do Szczecina, i tylko tyle zobaczyłeś, to raczej nie zabieraj głosu , bo szkoda miejsca u Kulińskiego.
Nie byłem, nie widziałem, nie zabieram głosu na temat samej imprezy. Ale to co napisałeś bardzo mi się nie podoba. Dyskusja zazwyczaj polega na wymianie pogladów przez co najmniej dwóch ludzi. Jeżeli nie chcesz dopuścić do dyskusji kogoś tylko dlatego, bo ma inne zdanie, to bardzo źle. Pachnie to, a właściwie zalatuje, smrodem mininej (na szczęście) epoki. Tam też nie wolno było mieć innego zdania. A jezeli chodzi o Jerzego, to jest to absolutnie jego sprawa, kto zajmuje miejsce w jego okienku i wybacz za obcesowe stwierdzenie, to nie Twój interes czy szkoda, czy nie szkoda miejsca. Zapędy cenzorskie są jedną z najgorszych pozostałości komuny.
"Szczecinianinie",
Jestem pewny, ze szczecinianie się za Ciebie wstydzą. Z powodu słownictwa i za to, że jesteś tchórzem-anoinmem. Obraźliwe i anonimowe komentarze będę wycinał, tak jak już to już zrobiłem z Twoim poprzednim. To nie jest okienko dla Ciebie i proszę, abyś go już więcej nie otwierał. To jest okienko kulturalnych ludzi.
Jerzy Kuliński
Dziewczynki nie drapcie się:))
Każdy ma prawo do swojej opinii, nawet jeśli jest negatywna. W Szczecinie nie byłem, ale byłem na podobnej imprezie w 2000 r. w Amsterdamie. Hm, naprute załogi żaglowców nie były czymś egzotyznym. Myślę, że na każdej masówce musi być i komercja i przygoda. O przygodzie już pisano, Marek opisał kawałek "komercji". Nazwyanie go "burakiem" albo dawanie niedwuznacznie do rozumienia, aby się zamknął, kojarzy mi się z "naparzaniem" różowymi torebkami o ostatnią pomadkę :))
Hasip z Lublina
PS. 3 tygodnie temu w śluzie (w trakcie oczekiwania) w Sodertalje rozmawiałem z jednym Szwedem i jednym Finem naprutymi jak szpadle, a na wzgórzu grupka młodzieży degustowała jakieś lokalne mamroty butelki wrzucając do wody. To nie dla usprawiedliwienia, ale dla pokazania, że nie odstajemy z tyłu. Co do cen - byłem na targu św. Dominika - wszędzie raczej taryfa druga nocna. Każdy chce zarobić, zwłaszcza jak za stoisko musi płacić miesięczną stawkę za jeden dzień.
Miałem zamiar popłynąć do Szczecina ale po głębszym zastanowieniu pozostałem na naszych wyspach pomimo niezłego miejsca postojowego w centrum imprezy.
W zamian żeglowałem w pobliżu wpływających żaglowców, oraz podczas parady w dniu wypłynięcia razem z nimi w mieście i na wodach Zatoki.
Sympatycznie, tłumy zostały na brzegu. Troszkę dmuchało ale było miło.
Zawsze pozostaje takie rozwiązanie.
pozdrawiam z wysp,
Marek T. Słaby
Szanowny Panie Marku,
do Pana się zwracam z informacja a raczej z tym by zechciał być Pan poinformowany iż polscy żeglarze robią coś dla niepełno sprawnych osób. Juz po raz drugi w tym roku został zorganizowany rejs Zobaczyć Morze. Niewidomy facet o nazwisku Roczeń wspólnie z Kapitanem Januszem Zbierajewskim w zeszłym roku zorganizowali rejs dla niewidomych na trasie Gdynia Oslo. Przez Kopenchage i Goteborg odbyło podróż morską 16 niewidomych załogantów, tyle samo popłynęło widzących, stosunek 50 do 50 dał znakomite rezultaty. W tym roku w identycznym stosunku załogi w dwu etapach ( Gdynia – Amsterdam / Amsterdam -Gdynia zabraliśmy w morze już 32 niewidomych.
Szanowny Panie, wiem ze nie tylko Fundacja Gniazda piratów organizuje podobne rejsy, wiem ze po morzu pływa wielu niepełno sprawnych – już żeglarzy. W 2008 znowu popłyną niewidomi w morze, tym razem jest szansa na trzy etapy rejsu pod nazwą Zobaczyć Morze, więc nie jest tak żle chodź problemów sporo.
Miałem przyjemność uczestniczyć w obu projektach 2007/2008, miałem tez możliwość zwiedzenia na w 2004 roku na Florydzie żaglowca o nazwie Lord Nelson o którym Pan wspomina. Nie żałuje że na nim nie pływamy, bo szkoła jaką przechodzą polscy niepełnosprawni na Zawiszy jest godna chylenia czoła. Z reszta te rejsy są też doskonałą szkołą życia dla nas PEŁNO Sprawnych, chodź czasami mam wątpliwości czy nimi jesteśmy.
Z poważaniem
Robert Krzemiński
Flint vel Krzemień