Zbigniew Klimczak mieszka w Katowicach, ale oprócz Adriatyku sporo czasu spędza na cichych jeszcze pomorskich jeziorach. Stamtąd też przysyła nam swoje ciekawe, a w konsekwencji pouczające obserwacje. Nawet ilustrowane. Do mnie to przemawia, bo jeszcze nie zapomniałem jak kiedyś z moim synkiem tam własnie tak się zabawialśmy. Zbyszek pokazuje maluchów na Optimistach - mój synek znęcał sie nad przewróconym Hornetem na Wdzydzach. Co jeszcze mi się przy tej okazji przypomniało? A ze już wtedy mieliśmy na sobie kamizelki asekuracyjne "do it yourself" uszyte ze starych, włoskich płaszczy ortalionowych, wypełnonych paciorkami styropianowymi (z paczek zagranicznych). Nawet nie przypuszczalismy, ze jest to fragment jakiejs filozofii :-)))
Zakładajcie kamizelki i zyjcie wiecznie !
Don Jorge
_________________________
Czym skorupka za młodu nasiąknie....
Piszę i walczę o powstanie spójnego programu edukacji żeglarskiej , od dziecka do późnej starości, mówiąc w dużym skrócie myślowym. Takie coś jest przedsięwzięciem olbrzymim a udział w nim muszą brać zarówno organizacje społeczne do tego powołane, szkoleniowcy, wychowawcy, rodzice i, a może głównie ci co często i od czasu do czasu mają zamiar wypoczywać pod żaglami. Nie chodzi tu o napisanie programu w rodzaju programu szkolenia na „prawa jazdy”. To ma być raczej „filozofia podejścia do żeglarstwa” zarówno popularyzatorów żeglarstwa, uczących żeglarstwa i konsumentów żeglarstwa.
W Polsce istnieją fragmenty takiego podejścia ale nie wiążą się w jedną logiczną całość. W wielu krajach te rzeczy są po prostu traktowane jako oczywiste a w tych, gdzie istnieje upragnione przez nas bezpatencie są nawet bardzo oczywiste i to od co najmniej 200 lat. W Polsce masowe żeglarstwo rekreacyjne rozpoczęło się na dobre dopiero w latach 90. Napisałem już dość, co mi się nie podoba i co trzeba zmienić i to po obu stronach. U tych co ustalają zasady i u konsumentów. Nacisk kładę jednak na konsumentów bo to oni są ostatecznie zagrożeni. Historia każdego przedsięwzięcia zaczyna się od zrobienia pierwszego kroku. To wczesne i późniejsze dzieciństwo. Moje propozycje zawarłem w rozdziale „Polski dla żeglarzy” pt: „Rodzicu ucz swoje dziecko sam” oraz w artykule w Jachtingu.
Tu chcę napisać o innym elemencie ogólnego pojęcia edukacji żeglarskiej. Polskie szkoły podstawowe mogą skorzystać z programu pomocy państwa, którego dystrybutorem jest PZŻ poprzez organizowanie klas żeglarskich . Gdzieś tam w zamiarze jest poszerzenie bazy dla żeglarstwa regatowego ale główną zasługą tego programu, o ile jest dobrze realizowany, jest wdrożenie u dzieci poprawnych, bezpiecznych nawyków na wodzie. Jeśli takie dziecko pozostanie wierne żeglarstwu to ma dobrą zaliczkę na przyszłość. W formie odpłatnej takie wychowanie na wodzie prowadzi kilka szkół żeglarskich i wiele ośrodków klubowych. Istnieją więc zalążki edukacji od „poczęcia..”
Chcę napisać kilka słów o takiej Szkole Podstawowej nr 1 w Czersku. Generalnie Kaszuby ale dokładnie to chyba Ziemia Zaborska. Jak pomyliłem niech mi będzie wybaczone. Programem objęte są klasy od 5. do 7. Czym ta szkoła różni się od innych. Ano m.in. tym, że obecnie zajęcia prowadzi wspaniały wychowawca dzieciaków, Waldek Pestka, nauczyciel w tej szkole. Dyrektorem tej szkoły jest człowiek, który jak Waldek był w wieku szkolnym, to on go uczył żeglarstwa. Czyli byli i są ludzie, którzy grubo ponad 20 lat temu rozumieli potrzebę żeglarskiej edukacji. Rozumieli, że żeglarstwo ma duży potencjał wychowawczy, który można i należy wykorzystać w całym systemie wychowywania dzieci i młodzieży. Moja kilkuletnia praca z dziećmi w Dziecięcej Szkółce Żeglarskiej i rozmowy z rodzicami tę tezę potwierdziła aż nadto. Wiele z tych dzieci nie pozostało w żeglarstwie ale pozostały pewne zasady jakich żeglarstwo uczy. Waldek spłaca swój dług i zapewne będzie miał następców, którzy zapewnią ciągłość edukacji żeglarskiej w Czersku.
Mam okazję dyskretnie przyglądać się jego działalności .Jest tam miejsce na pogadanki wychowawcze, obyczaje żeglarskie, śpiewy i oglądanie filmów. A co na wodzie? Zaczyna się od obsługi łódki i szacunku do niej. Od bezpieczeństwa. Dzieciaki już na brzegu są w kamizelkach ratunkowych. Instruktorzy- wychowawcy nie pieszczą się zbytnio z podopiecznymi i od początku oswajają ich z silnymi wiatrami. W następnej klasie jest to już regułą. Regułą jest też opanowanie od początku nauki stawiania wywróconej łódki. I nie są to regatowe łódki wypełnione nadmuchiwanymi komorami ale zwykłe, gołe szuflady. Satysfakcją jest obserwowanie jak szybko maluchy opanowują tę sztukę. Popatrzcie na zdjęcia. Mamy więc edukację początkową. Rzecz w tym aby była możliwie szerzej rozpowszechniona no i żeby był ciąg dalszy. Myślę, że już w 7. klasie przyszły żeglarz powinien być wdrażany do czytania literatury żeglarskiej, wszelkiej nie tylko „naukowej”.
Zbigniew Klimczak
Może któryś z informatyków grupowych pomógłby w tej sprawie? Ja się chyba znam na tym za mało...
To nie było złośliwe, ale widać coraz gorzej, (chyba że ja już muszę okulary założyć....)
Pozdrawiam cieplutko
Adam
Pozdrawiam
Pozdrawiam