PREZYDENT PODPISAŁ !
Wiadomość błyskawiczna od pani senator Arciszewskiej za pośrednictwem Włodka Ring:
PAN PREZYDENT PODPISAŁ !
Mój komentarz - warto było, kto stuka temu otworzone będzie. To nie koniec - .czekam na dalsze informacje od Włodka..
Zakładajcie kamizelki i zyjcie wiecznie !
Don Jorge
Ucieszyłem się, ale zaraz i zadumałem... Teraz pora zakasać rękawy i zaorać żeglarski ugór...
Jak?
- Nie komercyjne kursy, ale społeczne doszkolenia dla wszystkich chcących się doskonalić na morzu i śródlądziu.
- Tworzenie i pomoc w tworzeniu nowych, lepszych standardów infrastruktury żeglarskiej - od baz danych usługowych, locyjnych, technicznych po szeroko rozumiane poradnictwo - żeglarskie i konstruktorskie dla prostego żeglarza.
- Udział w życiu medialnym - wyjaśnianie, tłumaczenie, przekonywanie, zachęcanie do dobrego - w żeglowaniu i układach międzyludzkich.
- Koordynacja współpracy między społecznymi organizacjami i wolontariuszami promującymi na rozmaity sposób uprawianie żeglarstwa
- Odbudowanie roli autentycznych autorytetów żeglarskich - bez udziału polityki i komercji; stworzenie przez nich i upowszechnienie standardów szkolenia, surowe egzaminy z wiedzy i praktyki dla najlepszych, mających w przyszłości szkolić (po kursach AWF).
- Kontakty z najlepszymi organizacjami żeglarskimi w świecie - wymniana doświadczeń, wzorców, ludzi...
Po co?
By pomóc sobie i innym! Żeglarski Judym ma tu pracy na 100 lat... Od podstaw... Od kamizelek ratunkowych po merytoryczną pomoc ludziom spod żagli, np. via Internet, na całym świecie...
Kto?
My wszyscy "umoczeni" w liberalizację - na nas spoczywa obowiązek dokończenia tego, co właśnie od kilku lat się rozpoczęło, a teraz daje pierwsze owoce...
Dlaczego?
Bo mamy obowiązek poprawiać ten świat!
Idealizm?
A czy wypływanie na jeziora, morze i oceany w XXI wieku pod żaglami nie definiuje nas jako idealistów właśnie? Bądźmy więc konsekwentni...
Ty przecież, Don Jorge, od lat wiesz, że tak trzeba... To, co się stało, to przede wszystkim Twoja zasługa... Dzięki Ci, Przyjacielu...
JureK
P.S. To co napisałeś powyżej powinieneś wydrukować też w Żaglach... ;-)
A skąd żesz ! Jurek nigdy nic takiego nie napisze :))))
A serio: oprócz zmian Kodeksu Morskiego ważniejsze jeszcze wydaje mi się zniesienie obowiązku kursów i "wyjęcie" kursów (tych obowiązkowych) spod pieczy miłościwie nami zatroskanych i pochylajacych się z troską nad.
Janusz Drozd
"a teraz daje pierwsze owoce..."
Zostało jeszcze jedno - i juz chyba ostatnie do zrobienia - nowelizacja Kodeksu Morskiego i wykreslenia jachtów z otoczenia tankowców. (paragraf 4 KM)
Pzdr
Kocur
"Gdzie postawic granice??"
Sa dwie szkoły - albo wypisywać setki wariantów, w jakich pływają układy jacht- kpt-załoga i dopasowywać do tego układy finansowo-towarzysko-przyjemnosciowo-komercyjne albo przyjąć koncepcję Zwierzaka, która choć ma kilka wad jest krótka - "jacht przyjemnościowy to pływanie bez prowadzenia na nim działalności gospodarczej".
Nie wiem czy taka krótka wersja definicji nie jest najlepsza...
Ale to nie na ta chwilę dywagacja...
Póki co ... zdrowie Pana Prezydenta (choc nie jest moim idolem politycznym).
Pzdr
Kocur
Piszesz
"Gdzie postawic granice??"
I trzeba było od tego zacząć, piszę i mówię to od 91 roku.
pozdr.
K:
Jakoś z całym szacunkiem ale cienko i cicho mówisz bo my ("oszołomy internetowe") mówimy krócej zdecydowanie a efekt osiągnęliśmy uważam ogromny - trzy poważne akty prawne solidnie znowelizowane.
A Ty tylko mówisz ....
Pomyśl Krzysiu o zdecydowanej zmianie i przebudowie swego związku tak aby odzyskał on wsród żeglarzy należyty szacunek (jeżeli na tym Wam jeszcze zależy), aby prowadzone za jego pośrednictwem szkolenia czy też inna forma działania dla żeglarstwa spotkała sie z pozytywnym oddźwiekiem ...
Bo póki co - to wiesz jak Twój zwiazek jest nam potrzebny i gdzie go umiejscowiamy ?
Pzdr
Kocur
...wielokrotnie już to było tu i gdzie indziej powtarzane... mamy go....
tak naprawdę, to najpierw poważne zmiany kadrowe i całkowity zwrot polityki PZŻ (wraz ze złożeniem samokrytyki!) mogą mu przywrócić jakąś rangę, w przeciwnym wypadku: niech przechodzi niechlubnie do historii, a na jego miejsce kiedyś powstanie nowy, prawdziwy związek polskich żeglarzy!
Zenek
PS: spoko, spoko! będziemy pamiętali to co było dobre!
a. Nie było Internetu.
b. Stworzono "potworka", który obniżył rangę polskich stopni.
2. Nowelizacja trzech aktów prawnych poszła w zdecydowanie złym kierunku, nie gwarantuje solidności wykonywanych usług.
Ja cały czas i tu i gdzie indziej mówiłem i pisałem o rozdziale.
3. Są firmy czarterowe wypożyczające jachty delikatnie mówiąc nie do końca sprawne, jest to jakby nie patrzeć efekt samowolki i braku nad nimi kontroli.
Zmiany w prawie są dobra wyłącznie dla armatorów, a ja chciałbym by były dobre dla wszystkich żeglarzy i gwarantowały:
a. wolność dla żeglarzy pływających dla przyjemności.
b. Sprawne i bezpieczne jachty dla czarterobiorców.
c. Sprawne i bezpieczne jachty oraz profesjonalnie wykwalifikowaną kadrę dla uczestników rejsów komercyjnych.
Krzysztof
Uwazam, ze konwencyjne 24m jest odpowiednia długoscia dla bezpatencia. Angole udowodnili, ze nie powoduje to masakry nieuswiadomionych zeglarzy.
Maciek"S"Kotas
Maćku!
Mnie nie interesuje w tej dyskusji długośc ale przeznaczenie .
Dobrze o tym wiesz.
Pozdrowienia
Krzysztof
Czyżby ratowanie kazusu jachtu Zawisza Czarny?? Może jednak potraktować Prawo Morskie z większym szacunkiem? Czyli np: Jednostki niekonwencjonalne do 24m długości i załogi do 12 osób ( tych 12 osób nie jestem pewien więc nie zdziwię się jak zostanę poprawiony ) prowadzone przez osobę nie czerpiącą z tego tytułu korzyści materialnych.
Pewnie jeszcze J-140 by się nie zmieściło.
jest jacht w firmie czarterowej.
1. w lipcu bierze go pan X płynie z rodzina i przyjaciółmi nie czerpiąc korzyści materialnych w kosztach partycypuje na rowni z innymi członkami załogi. Nie musi mieć żadnych uprawnień.
2. w sierpniu bierze go pan Y zabiera obcych ludzi z ogłoszenia, którzy pokrywają wszystkie koszty i jeszcze coś zostaje dla niego, ten musi mieć uprawnienia.
Krzysztof
Ja widze duuużą róznice. Pierwszy rejs był typowo "przyjemnościowy" dodatkowo z osobami po których mniej więcej wiadomo czego się spodziewać ( skiper ich zna ). Drugi komercyjny czyli zrobiony w celach zarobkowych.
nie 7,5 m a przeznaczenie.
K
Długość, nie powinna wcale być brana pod uwagę, wszak jeżeli kogoś będzie stać na 25 metrowy pływający pałac to zatrudni na niego służbę z odpowiednimi kwalifikacjami. Natomiast każdy jacht, na którym się sprzedaje miejsca nawet orionek winien być poważnie traktowany. Podaj maila to prześlę Ci mój tekst z "Mańkowskich Żagli" z 91 roku.
pozdr.
Krzysztof
K
K
Drogi Jerzy,
Nie wprawiaj mnie w zakłopotanie. Jezeli już chcesz zaspokoić moja ogromna próznośc, to napisz że Don Jorge zawsze doceniał energię i coraz wyższy poziom wiedzy młodych. Listę zasłuzonych już ogłosiłem i chciałbym tylko, aby nikt juz do tej listy nie próbował sie dopisac. To znaczy, aby i mnie nie dopisano. Zostało nam jeszcze jedno wazne zadanie - PZŻ ma zostac sprowadzony do statusu związku sportowyego. Wyłacznie sportowego i tylko to pozwoli mu otrząsnąc się z hordy cwaniaczków..
Zakładajcie kamizelki i zyjcie wiecznie !
Don Jorge
Zostało nam jeszcze jedno wazne zadanie - PZŻ ma zostac sprowadzony do statusu związku sportowego. Wyłacznie sportowego i tylko to pozwoli mu otrząsnąc się z hordy cwaniaczków..
Wezykiem, Don Jorg, wezykiem!!!
Andrzej
PS Nie macie pojecia jak sie ciesze :-))))))))))))
Podziękowania dla wszystkich, którzy się ku temu przyczynili!!!
Robert
*) Nigdy nie byłem zwolennikiem, ani PiS, ani LPR, ale w tym względzie muszę zwrócić im honor - są po stronie wolności i demokracji oraz europejskich standardów! Jeszcze parę metrów (długości kadłuba) i będziemy w Szwecji, a potem w Wielkiej Brytanii!!! :-)
Ciekawe, czy jakby prezesem PZŻ był Ludwik Dorn to też by tak liberalizowali. Śmiem wątpić. Dlatego dajmy spokój dorabianiu politycznej ideologii. Po prostu powstał szczęśliwy zbieg okoliczności i należy się z tego cieszyć.
pozdrawiam
Marcin Nossowski
Johann
Cosik mi się zdaję, że działacze PZŻ zmądrzeją na tyle żeby nie wybierać prezesów "po linii" partyjnej:-)))))))
Piszę o faktach: jakoś SLD nie bardzo liberalizowała, a LPR tak! (nie będąc, ani jedna, ani druga, moim politycznym faworytem!)
Nie zastanawiam sie nad tym, co by było, gdyby Ludwik Dorn... widzę, co jest, kiedy prezesem PZŻ jest pan Wiesław K. - fakty mi wystarczają!
Robert
Racja Tomku!!! To nie był "taki sobie przypadek", tylko skutek długich i zdecydowanych działań!
Robert
Robert
Zgadza się, że to był efekt pracy wielu ludzi. Dobrze, że mieli czas i chęci. Za pracę dziękuję. Ale nie zmienia to faktu, że pomogły im dodatkowe okoliczności polityczne (z czego notabene należy się cieszyć). Natomiast według mnie, nie należy przeceniać intencji polityków PIS i LPR i tylko to chciałem wyrazić w odpowiedzi na pochwały pod ich adresem.
pozdrawiam
Marcin Nossowski
O! Bardzo jestem daleki od przeceniania zarówno PiS jak i LPR, po prostu doceniam to, co się stało przy ich udziale!
Tutaj, w tej witrynie sam zadałem bardzo sceptyczne pytanie "czy rzeczywiście LPR jest najlepszym przyjacielem żeglarzy?", a wtedy AIKI odpowiedział zagadkowo i "biblijnie" - "poznacie ich po owocach". Wtedy mu nie wierzyłem, że może już za tej kadencji nastąpić jakaś poważna zmiana i nie ufałem też działaniom Pana Waldemara Rekścia w dziedzinie liberalizacji żeglarstwa morskiego - a jednak się pomyliłem! Miło jest się tak pomylić! Napisałem więc, że trzeba zapamiętać im te fakty i uważam, że należy docenić i podziękować, a przeceniać nie trzeba i nie należy.
Nie chcę i nie będę dywagował nad intencjami (bo może tylko chcieli dokopać komuchom, a nam dzięki temu, przypadkiem, ulżyło?) - doceniam fakty!
Robert
"Trzeba to zapisać w księgach i dokładnie zapamiętać, że właśnie za rządów PiS i LPR oraz prezydentury Lecha Kaczyńskiego...." - Koniecznie! Ale wszystko....
"...- są po stronie wolności i demokracji oraz europejskich standardów! ..." - A jakze, sami euroentuzjasci i demokraci od zawsze, o Wolnosci nie wspomne...
Dobrze sie stalo ( bo przeciez i tak musialo sie to stac ), ale powodow do przesadyzmu w holdach nie widze.
Tomek Lukawski
Przepraszam za tlusty druk, nie potrafie zmienic na zwykly.
Skoro powstaje obecnie wyborcza koalicja LPR-UPR, to może okazać się, że właśnie tak ;-))) (zwolennik legalizacji burdeli w sojuszu z wartościami chrześcijańskimi ;-) no, no..)
Nie bój, nie bój! Zapamiętamy i zapiszemy wszystko! (nie tylko im!)
Robert
"Nie bój, nie bój!" - Ja sie nie balem: po przeczytaniu o spolce PIS/LPR i standartach europejskich nie bylo mowy o strachu - to przerazenie mnie ogarnelo.
Juz mi przeszlo, Tomek
Wyszydzane przez modernistow "wartosci chrzescijanskie" , ktorych to zasad staraja sie trzymac na codzien zwyczajni poslowie LPR, pokazaly jakze sa skuteczne. A poza tym ZNOWU wyszlo szydlo z worka - znowu okazalo sie, ze dbanie o interes Polakow w ich wlasnym kraju, to: wstecznictwo, ciemnogrod, zacofanie i dzialanie wbrew waznym interesom spolecznym. Wedlug stworzonych przez autokreacje nachalnych, hucpiarskich "autorytetow moralnych" i wspierajacych ich wysokonakladowych dziennikow - OCZYWISCIE.
PzdR!
Witajcie ludzie dobrej woli.
Otrzymałem przed chwilką cenne wiadomości od Pani Senator Doroty Arciszewskiej, iz wczoraj Pan Prezydent podpisał znowelizowaną Ustawę o Sporcie Kwalifikowanym a dnia 05 wrzesnia nowy Minister Gospodarki Morskiej podpisał Rozporządzenie stanowiące o zasadach pływania jednostek rekreacyjnych - rozporządzenie o tresci zgodnej z Zarzazdeniami Dyrektorów Urzedów Morskich.
Tyle donoszą ludzie Dobrej Woli dla żeglarzy czyli nieoceniona Pani Senator Dorota Arciszewska.
Czekamy na wiesci oficjalne ale .... chyba czas na kufel piwa..... na pohybel wichrzycielom liberalizacji .....
Pzdr
Kocur
Wynika z tego, że już w przyszłym sezonie nie będzie trzeba oglądać z bliska nabrzeża GPK w Świnoujściu :) A te nakazy zgłaszania się w Gdańsku z tego sezonu były ostatnimi próbami zwrócenia na siebie uwagi...
--
paweł ziemba
Johann
Obecnie żeglarz jachtowy będzie wymagany do prowadzenia jachtów Lc>7.5 m Od 96' może takie prowadzić (wcześniej do 20m2 żagla)... Szkolenie i tak powinno uwzględniać duże jednostki, a szkolenie na małych i tak jest potrzebne. Podstawy najlepiej poznaje się na omedze lub podobnej...
Zmiany mogłyby dotyczyć uznawalności patentów zagranicznych, ale chyba tylko w kwestii wymiany na polskie. Ale czy to komukolwiek jest potrzebne? Chyba że ktoś kolekcjonuje świstki :)
Wydaje mi się, że powinno się teraz zająć sprawą wypracowania dobrego systemu szkolenia (jak postuluje Zbyszek). Wypracowanie dobrego programu dla osób chcących się uczyć powinno w przyszłości doprowadzić do zniesienia monopolu PZŻ na szkolenia. A być może na egzaminy?
--
paweł ziemba
"aby nowy Minister Sportu wprowadził optymalne rozporządzenie wykonawcze do ustawy"
No to mamy jeszcze ten kawałak tortu do znormalizowania o ile faktycznie nowe rozporządzenia będą konieczne o ile w ogóle będą...
Pzdr
Kocur
To zamiast sie drzeć u Don Jorge ;-) (wielkie litery) napisz do nich i podziekuj.
To Wasze listy pokazujące dla ilu osób postulowane zmiany są ważne pomogły przekonać decydentów.
j.w
Z wrażenia zapomniałem dopisać: Trzynastego!!! nawet w grudniu jest wiosna !! ;) oby tylko
ta jaskółka nie zdechła w locie ;)
Jakos dziwnie się czuję, jako zdeklarowany sceptyk...
Olek
Kto z nas jadąc do Słupska lub czytając sprawozdanie z tego spotkania, spodziewał się tak szybkich zmian? Kto spodziewał się, że znajdziemy sojuszników w Urzędach Morskich, że będą nas wspierali parlamentarzyści czy minister? Że w Sejmie wygramy niemal jednogłośnie. Trudno uwierzyć, że wygraliśmy tę bitwę - i u wielu długo będą pokutować nawyki z czasów niewoli.
Wygraliśmy bitwę - ale do pełnego zwycięstwa potrzebne jest, aby zmiany z Rozporządzenia Ministra znalazły się w Kodeksie Morskim i zostały zatwierdzone przez Sejm. Dopiero wtedy odetchniemy z ulgą. Natomiast PZŻwtedy szybko stanie się związkiem sportowym. Może nawet będziemy znowu uważać go za swój Związek?
Edward Zając
To nie koniec, ale początek nowej drogi. Drogi opartej na edukacji i samodoskonaleniu. Teraz nalezy dbać aby to co udało się uzsykać nie zostało "odbite".
Obecnie ruszamy z programami "pracy u podstaw".
Hasip
Pozwolę sobie jesnak na pytanie - czy nie nazbyt wielki jest nasz entuzjazm? Mamy skumulowany efekt kilkuletnich działań - znaczący, i owszem. Ale to chyba nie jest stan docelowy, nieprawdaż?
Poniżej lista "problemów", ktorych polscy żeglarze powinni się moim zdaniem czym prędzej pozbyć:
1. "Bezpatencie" zwiększyło się raptem z 5 do 7.5m - w porównaniu z wieloma przykładami państw cywilizowanych (12x4m, 24m, 15T...). Słowem - 7.5 metra, to nadal bardzo niewiele.
2. "Kwity" wymagane przez państwo, ich ewidencja i wydawanie zostały w rękach skompromitowanego "aparatu" oraz działaczy związku "sportowego".
3. "Egzaminy" zachowane zostaly dla związkowego monopolu. Dobrze że z furtką w postaci uznawania kwitów wydanych za granicą.
4. "Szkolenie" na dwa pierwsze stopnie żeglarskie pozostaje nadal obowiązkowe. Co gorsza - nadal musi się odbywać wg wytycznych ustalanych przez "działaczy" i wyłącznie w ośrodkach zdefiniowanych odpowiednim odpisem do ich kasy.
Cieszmy się zatem strategicznym sukcesem, ale według mnie nie powinniśmy jeszcze spoczywać na laurach...
Jaromir Rowiński
Ciekawostka,
Marcin
Po drugie - cieszą się żeglarze którzy chcieliby mieć prawdziwą organizacje żeglarską, dbającą o ich interesy. Miejsca dla takowej nie ma dopóki istnieje PZŻ w obecnym kształcie. Odcięcie związku od źródła dochodów - czyli zmiana sytuacji jaką załatwił sobie kilka lat po II wojnie światowej (klepnięcie było w 1961 roku) jest jedyną realną droga na przywrócenie jego prawdziwej roli (takiej jaka jest potrzebna żeglarzom a nie działaczom).
Ponieważ związek sam nie zrezygnuje i sam z siebie nie za bardzo chce się zmieniać - zwykli żeglarze, krok po kroku odcinają go od "zadań zleconych" przez państwo (uważając że zlecenie zostało załatwione w sposób niezbyt uczciwy poza tym wygasło). Po tym PZŻ będzie musiał skoncentrować się tylko na sporcie, lub na działalności dla dobra żeglarstwa i społeczności żeglarskiej. Albo się wycofać robiąc miejsce innym organizacjom.
Po trzecie - udało się zlikwidować kawałeczek biurokracji - to jest wrzód na dupie jaki toczy ludzkość od początku XX wieku. To zawsze jest sukces.
Po czwarte - udało się wzniecić dyskusje w całym środowisku - na początku byliśmy tylko "oszołomami którzy sobie coś bełkoczą bez sensu" - dzisiaj zmienia się ustawa i ludzie zaczynają rozmawiać, dyskutować. Nawet ci którzy mieli to kompletnie w dupie pytają dlaczego ale jak, mają wątpliwości. Teraz jest otwarta drogą do następnego kroku - otwartości i powszechności szkolenia.
Pani Rita Gombrowicz wdowa po pisarzu jest niezwykle wdzięczna Romanowi Giertychowi za to o zrobił dla jej męża. Dyskusja w mediach i całe to zamieszania z lekturami szkolnymi przyczyniło się do tego że kilkakrotnie wrosła sprzedaż książek Gombrowicza. Myślę, że z żeglarstwem będzie podobnie. Będzie teraz kontratak PZŻ na temat bezpieczeństwa i wielki szum. Strony będą wyciągały różne argumenty i to przysłuży się bardzo poprawie bezpieczeństwa na wodzie, bo ludzie zaczną o tym myśleć.
Po piąte byłoby bardzo dobrze gdyby nie zmieniło się nic dla 98% żeglarzy. Zmiany powinny być umiarkowane i w granicach prawa jak pisał Hasek w swojej książce "Historia partii umiarkowanego postępu (w granicach prawa)". Rewolucja nie była naszym celem. A przynajmniej nie taka która przewraca jednego dnia całe żeglarstwo do góry nogami.
Jeśli okaże się że nic się nie zmieni (w domyśle na gorsze) to już jest lepiej. Znaczy że pateny były do niczego.
Po szóste - nie wiemy czy nikt nie wypożyczy jachtu żeglarzowi bez patentu - być może nie być może tak - to nie ma dla nas takiego znaczenia. Wszyscy uważamy że patenty są potrzebne. Mało tego tak bardzo lubimy patenty, że chcemy aby istniała konkurencja patentów, która wymusi podnoszenie ich jakości. Jeśli ktoś będzie miał ochotę wypożyczyć komuś kto nie ma patentu swój jacht będzie miał taka możliwość. A od przybytku głowa nie boli.
Po siódme - ubezpieczenie nie jest obowiązkowe. Podobno wielu armatorów rezygnuje z ubezpieczenia. Firmy czarterowe też. Nie opłaca im się płacić składki. Na śródlądziu mało jest szans na utratę jachtu. A ewentualne szkody są tak małe, że bardziej opłaca się pokryć je z kaucji a nawet zapłacić jednorazowo koszty naprawy niż płacić dosyć dużą składkę.
Również pozdrawiam.
Nie wiem czy to ja przeganiam ze strony tych "biedniejszych", ale chyba się do nich zaliczam? W końcu chyba nie stać mnie na czarter dziesięciometrowych koromyseł na WJM, stać mnie jedynie na starego Oriona...
Za to ciesze się że nie będę musial wozić kartonika który nawet w portfelu się nie mieści (w odróżnieniu od "rybnego" dowodu rejestracyjnego jachty ) ani płacić 50zł za jego wymianę na plastik, nie wiedząc czy przypadniem za parę lat nie zarządzą ponownej jego wymiany.
Cieszę się też że ci ktorzy potrafią pływać nie będą musieli kończyć idiotycznych kursów PZŻ, a ci co pływać nie potrafią - będą mogli nauczyć się od innych, a jeśli wybiorą naukę w PZŻ - wyjdą z papierkiem potwierdzającym odbycie przeszkolenia na poziomie podstawowym, co pozwoli im bardziej krytycznie spojrzeć na swoje umiejętności niż dziś, gdy otrzymują "przepustkę na wszystko".
Cieszę się i z tej poprzedniej ustawy, że już żaden leśny dziadek z PZŻ nie podbechta za moimi plecami jakiegoś ministra rolnictwa aby zmienil treść rozporządzenia o rybactwie śródlądowym zakazując używania żagli na łodziach używanych do połowu ryb, co tym samym unieważniło dotychczasową wędkarską rejestrację mojego "Leśnego Dziadka".
Cieszę się i z tego że ci co dotąd jachtu nie mieli, będą mogli zbudować sobie lub odkupić np. od jakiegoś klubu używany jacht i odremontowac go nie potrzebując już się zdawać na łaskę i niełaskę insprektora.
No i czy nie mam dosyć powodow aby się cieszyć?
Zmieniło się dużo... I to nawet nie chodzi o przepisy, Ustawy... Zmieniła się świadomość ludzi bo oto okazało się, że ruch oddolny powstający według wszelkich reguł demokracji, okrzepł na tyle, że potrafi skutecznie zablokować hegemona. Naprzeciw towarzyszy zaprawionych w bojach mających zaplecze w spolegliwych pracownikach ministerstw stanęło pospolite ruszenie... Tak, pospolite ruszenie ludzi których różni bardzo wiele ale łączy jedno - pragnienie życia w normalnym kraju... W kraju, gdzie nie ma miejsca dla cwaniaków którzy chcą dostatnio żyć z łupienia swoich kolegów. Nie czarujmy się, nawet uczeń podstawówki potrafi policzyć ile kasy by przypadło na każdego inspektora gdyby obowiązek przeglądów "przeszedł".
To nie kryptoreklama szacownej instytucji, a fakty.
Muszę przyznać, że z dużym zdziwieniem czytam wypowiedzi niektórych Kolegów i ich niekompetentne stwierdzenia w stylu "i tak się nie uda...". Koledzy: najpierw sprawdźcie, później piszcie swoje czarne, nieprawdziwe scenariusze.
Ale do rzeczy: "Krótko i na temat", jak zwykł mawiać Komandor "Neptuna".
23 maja b.r. miałem kolizję z innym jachtem, w wyniku czego poważnemu uszkodzeniu uległ maszt na moim s/y "Pireus". W dodatku nie miałem polisy jachcasco, a jedynie wniosek o ubezpieczenie, z oryginalną pieczęcią "wpłynęło". Kolizja miała miejsce po 11 miesiącach od złożenia wniosku o ubezpieczenie! Ktoś coś gdzieś zapodział i sprawy wydania polisy nie mogłem przepchnąć, pomimo wielokrotnych monitów. Ponieważ nie miałem polisy, nie mogłem opłacić ubezpieczenia. Od września ub. roku miałem ponadto nieważną KB. Sytuacja nie do pozazdroszczenia, prawda?
A oto jak wybrnąłęm z tarapatów (tylko suche fakty, bez szczegółów drogi przez mękę, którą przeszedłem:
1. Zgłosiłem szkodę
2. Zażądałem wystawienia polisy
3. Opłaciłem polisę (po ponad 11 miesiącach od złożenia wniosku i po zgłoszeniu kolizji !)
4. Udowodniłem wyższość Zarządzenia nr 6 Dyrektora UM z dn. 30.04.2007 nad wewnętrznymi przepisami PZU (a więc od 1 maja nie obowiązywała mnie KB i przyznano mi rację)
5. Przedstawiłem fakturę proforma, z opłaconą zaliczką na nowy maszt (z pewnej znanej firmy specjalizującej się w masztach i do dziś nowego masztu nie ma...- ale to już zupełnie inna historia)
6. Rzeczoznawca powołany przez PZU "uciął" wartość odszkodowania.
7. Otrzymałem odszkodowanie.
A w międzyczasie, jeszcze w czerwcu, opłaciłem polisę na następny rok, BEZ KARTY BEZPIECZEŃSTWA. Przetarłem szlaki i zostałem pierwszym klientem na jachtcasco PZU na nowych zasadach, bez konieczności przedstawiania jakichkolwiek dokumentów, które już nie obowiązują. Wierzcie mi - łatwo nie było.
Teraz chcąc ubezpieczyć jacht, wystarczy udać się do PZU na gdańskim Przymorzu, do działu ubezpieczeń morskich, nie zabierając ze sobą całej sterty papierów.
Chcieć to móc...
Życzę wszystkim bezkolizyjnej żeglugi !
Jan Dziewulski