Artur Krystosik przed chwilą przysłał mi "gorący tekst", czyli informację jak poszło "na antypodach" czyli w Szczecinie. Dalej juz nie można było zwołać takiej konferencji - granica RP tuz, tuż. Zwracam na to uwage, bo nasi przedstawiciele jadą tak daleko za swoje pieniądze i w ramach urlopu wypocznkowego. Moze się mylę, ale tak mi się wydaje, że spotkanie to miało odbyc się w Warszawie. Jak na razie wszystko idzie jako - tako, ale alert trwa. Chocimska jeszcze się rusza..
Arturze Bardzo Drogi - serdecznie dziękuję w imieniu wszystkich Czytelników tego okienka. Teraz szybko połóz sie spac, bo przeciez rano musisz biec do roboty.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
__________________________
Drogi Don Jorge,
Podsyłam spisaną na gorąco relację z kolejnego spotkania z administracją morską, które odbyło się w UM Szczecin. Udało mi się zidentyfikować następujących uczestników: Minister Gospodarki Morskiej, dyr. Wojtasik (jako przewodniczący), dyr. Rekść, przedstawiciele Stowarzyszenia Armatorów Jachtów, przedstawiciel Gdańskiej Federacji Żeglarskiej, wiceprezes
Zachodniopomorskiego OZŻ, członek ZG PZŻ Pan Maćkowiak, przedstawiciele firmy „Skaut”, przedstawiciel Jacht Klubu Polski. Ja reprezentowałem jak zwykle Studencki Klub Żeglarski Politechniki Warszawskiej oraz Klub Żeglarski „Wimpel” PW, Krakowski Yacht Club AGH, a także Sekcję Żeglarską Akademii Medycznej w Gdańsku i Yacht Club Politechniki Koszalińskiej (w
przypadku ich nieobecności na spotkaniach). Zapewne w związku z obecnością Ministra pojawili się przedstawiciele TVP, radia oraz prasy.
Agenda spotkania zawierała:
• polityka w sprawach żeglarskich,
• inspekcje i wyposażenie,
• rejestracja jachtów.
Niestety wyznaczona godzina rozpoczęcia nie uwzględniała przyjazdu pociągu z Warszawy ani „znanej i cenionej” punktualności PKP, stąd relacja opóźniona jest o jakieś 20 min. W momencie mojego wejścia na salę dyr. Wojtasik właśnie kończył wypowiedź, która w ostatnim fragmencie dotyczyła zagrożenia atakami terrorystycznymi przy użyciu małych jednostek (do 300 BRT) oraz
kwestii rejestracji jachtów - jako tematu, którym podobno ma zająć się Unia Europejska. Argumentując wysoką niestabilnością prawa unijnego w tej materii administracja właściwie wycofała ten temat z zakresu zainteresowania grup roboczych. Ponieważ Polska jak każdy kraj w Unii powinna przedstawić swoje stanowisko, zaproponowano żeby strona społeczna przygotowała i przekazała swoje propozycje w tej kwestii. Ton wypowiedzi dyr. Wojtasika sugerował, że w obliczu zagrożenia terrorystycznego można się spodziewać raczej zaostrzenia niż liberalizacji przepisów rejestracyjnych, przy czym odnosi się to do całej Unii. Dalej spotkanie przebiegało w formule zabierania głosu przez poszczególnych uczestników, właściwie bez żadnego tematu przewodniego.
W szczególności nie pozwolono na podjęcie tematu wyposażenia jachtów, którym zająć się mają podgrupy robocze przy poszczególnych Urzędach Morskich. Jak widać szybko i sprawnie załatwiono dwa główne tematy spotkania … szkoda
tylko, że przez zaniechanie. Ponieważ nie uczestniczyłem w pierwszych 20 minutach, miałem mały pretekst aby zapytać jaki jest właściwie jego cel ?
Dyr. Wojtasik odpowiedział, że spotkanie zostało zwołane gdyż w międzyczasie zaszły pewne istotne wydarzenia, a mianowicie na Mazurach (!) uderzył „biały szkwał”, który spowodował śmierć wielu osób. Konsekwencją tego była burza medialna i ataki na liberalizację. A ponieważ państwo ma służyć swoim obywatelom, stąd na tle tych wydarzeń pojawiło się pytanie czy liberalizacja to dobry kierunek ? Czy nie spowoduje większych ofiar w przyszłości ?
Przechodząc do sedna, dyr. Wojtasik powiedział, że dzisiejsze spotkanie miało na celu powiedzenie jasno i wyraźnie, że proces liberalizacji będzie kontynuowany, a wszelkie dotychczasowe ustalenia pozostają w mocy ! Jak dla mnie bomba, szkoda tylko, że nie dostałem tej informacji mailem, zaoszczędziłbym 1 dzień urlopu i 200 zł na bilet.
Dyr. Rekść zauważył również, że jak dotąd nie zauważono żadnego negatywnego wpływu liberalizacji na bezpieczeństwo, a jedynym realnym problemem pozostają skutery wodne. Z innych kwestii, w spotkaniach roboczych mają wziąć udział przedstawiciele SG
w celu wyjaśnienia/opracowania jednolitych standardów postępowania z jachtami po wejściu w obszar Schengen. Zarówno przedstawiciel POZŻ jak i ZPOZŻ zgodnie twierdzili, że PZŻ był, jest i będzie za liberalizacją przepisów dotyczących żeglarstwa, natomiast jest przeciwnikiem dyletanctwa i nieuctwa. Jako przykłady osiągnięć PZŻ podano umożliwienie st.j. wyjścia na
morze i uruchomienie Rejestru Jachtów Morskich (konkurencja dla IM). Pan Maćkowiak zauważył również, że przepisy PZŻ są w niektórych aspektach ostrzejsze niż administracji morskiej, ale przecież nie ma obowiązku rejestracji jachtu w PZŻ. Ponieważ dyr. Wojtasik wyraźnie zaznaczył, że wypowiedzi obu Panów traktuje jak stanowisko Związku, co oznacza że z punktu
widzenia administracji nie ma w Polsce żadnej zorganizowanej siły, która przeciwstawiałaby się liberalizacji.
Przedstawiciel GFŻ po raz kolejny apelował o włączenie do prac przedstawicieli Ministerstwa Transportu oraz Ministerstwa Sportu w celu opracowania kompleksowego rozwiązania legislacyjnego obejmującego wszystkie aspekty żeglarstwa w Polsce.
Podsumowując, jestem rozczarowany brakiem konkretów dzisiejszego spotkania. Nie zapadły żadne decyzje, nie poczyniono żadnych ustaleń. Cieszy prezent od PZŻ, a trochę martwi skojarzenie spotkania z bliskimi już wyborami.
Żyj wiecznie
Artur Krystosik
"Ponieważ dyr. Wojtasik wyraźnie zaznaczył, że wypowiedzi obu Panów traktuje jak stanowisko Związku, co oznacza że z punktu
widzenia administracji nie ma w Polsce żadnej zorganizowanej siły, która przeciwstawiałaby się liberalizacji."
Brawo Polski Związek Żeglarski!! ;))
Jak jeszcze dacie Koledzy Żeglarze z PZŻ to na piśmie, to będzie to początek przywracania waszej wiarygodności w środowisku polskich żeglarzy rekreacyjnych...a jest ich w kraju ponad milion...
Kol.Kol. Maćkowiak,Stosio, Heinrich,Durejko i inni "działacze" tylko tak dalej... ;))
W świetle deklaracji i apelu do władz PZŻ również Pomorskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego dot. potrzeby wycofania się PZŻ z wystawiania obowiązkowych związkowych - państwowych patentów, to coraz bliżej Wam związkowcy do RYA...
PZŻ na kursie do normalności...???
Johann
Johann, ja bym tak na triumf jeszcze nie trąbił... Mam graniczące z pewnością przekonanie, że przedstawiciele PZŻ nie mieli literalnie żadnego PISEMNEGO upoważnienia do występowania w imieniu władz. Jakby co, to... "się zdementuje" ustami Chocimskiej :-(
Mam gdzieś w kompie skany z Żagli - rodzaj dziennika opisującego jak panowie Petryński i bodajże właśnie Maćkowiak sabotowali w latach 90-ch decyzje Zarządu w sprawie opracowywania związkowych dokumentów dotyczących zmian w przepisach... Rozgrywka z tymi panami to nie szachy, gdzie reguły są jasne i nie ma sposobu ich... hymmm - naciągnąć pod swoje potrzeby.
pozdrawiam
Andrzej
Ja także jestem prawie pewien, że "w miłej liberalnej atmosferze spotkania" Kpt. Jurek Maćkowiak wyskoczył przed szereg (ale on zazwyczaj porusza sie ruchem konika szachowego - raz do przodu i dwa w dowolny bok, lub jak trzeba to odwrotnie...;)) Dobrze ,że nie zapewniał, iż PZŻ walczył o liberalizację od 20 lat z okładem...;)) To przyzwoicie z Jego strony;))
Ale jednak miło jest myśleć ,że się związek zaczął jednak starać o względy obywateli żeglarzy...;))
Maćkowiak i zarządy dwóch dużych okręgów wybrzeża stwarzają im wszak (co prawda afektywnie) dogodny klimat do starań o nowy , przyjazny żeglarzom wizerunek...
Dochodzą słuchy ,ze niedługo "OBRAZ" jednak przemówi do kol. Zbyszka Klimczaka na jego apel w Jachtingu do Głównej Komisji Szkolenia PZŻ...
Pozdrawiam
Johann
Nie wiem czemu ale nie mam absolutnie zaufania do obecnego składu z Chocimskiej i tylko ich wymiana pokoleniowa może to zaufanie doń przywrócić .
To, że Jerzy Maćkowiak mówi o 20 letniej "walce" związku o liberalizacje to rozumiem bo cóż ma mówić przy tak zmasowanej krytyce ale, że mówi to szczerze to w to już nie wierzę.
To nie jest przeciwnik do układania się ....
Sorcia ...
Pzdr
Kocur
Jako uczestnik tego spotkania daleki jestem od optymizmu w temacie PZŻ. Oczywiście, przedstawiciele dwóch OZŻ-tów oświadczyli, że są za liberalizacją - jednak nie powiedzieli, jak ich zdaniem może ona wyglądać. A więc okrągłe słówka bez jakichkolwiek konkretów. Ustawili się w pozycji z której mogą wycofać się bardzo małym kosztem ...
Nie udało się też uzyskać oświadczenia, że ktokolwiek oficjalnie reprezentuje PZŻ - ani w czasie spotkania, ani bezpośrednio po nim - prywatnie. Być może w Związku trwają gorączkowe przymiarki do różnych scenariuszy, ale z moich obserwacji wynika, że wzięli na przeczekanie i korzystny dla nich wynik wyborów. Obecny minister GM może przygotować projekt gotowy do podania Sejmowi, ale przecież za miesiąc może tam być kto inny, o zupełnie innych poglądach ... To nie krakanie - parę dni temu wziąłem udział w spotkaniu przedwyborczym i nie daj Boże, aby stanowiska zajęły te osoby z tej partii, które zainteresowane są morskimi stołkami.
Jeszcze nie możemy na myśliwskiej sygnałówce trąbić śmierci dzika; możemy śmiać się z kłopotów PZŻ-tu, możemy nawet smucić się, że Związek nie jest tym z naszych marzeń. Nie możemy go jednak lekceważyć - to nadal potężna machina administracyjna, dysponująca określonymi możiwościami. Wypuszczono harcowników, którzy badają nasze możliwości, może chcą nas sprowokować do popełnienia jakichś błędów. Powtarzam więc jeszcze raz: brak jest jakichkolwiek podstaw do twierdzenia, że PZŻ oficjalnie popiera liberalizację!
I na koniec: spotkania odbywają się kolejno w Urzędach Morskich: był Słupsk, później Gdynia i teraz Szczecin. Być może Warszawa była by dla nas korzystniejsza (większa medialność), ale może ktoś nie chciał usłszeć zarzutu o kampanii wyborczej?
Edward Zając
A cóż to za partia??
Warto wiedzieć skąd idzie zagrożenie.
Andrzej
Nie można generalizować: ja zetknąłem się z konkretnymi ludźmi polityki ze swojego okręgu wyborczego i poznałem ich prywatną opinię na interesujące nas tematy. Zresztą znam ich od wielu lat. Być może kandydaci tej partii z innego okręgu mogą mieć inne poglądy. Sądzę więc, że trzeba kandydatów znać nie z tego, co deklarują na spotkaniach przedwyborczych czy w ulotkach. Tam znajdziecie, robioną z premedytacją, reklamę, promocję i socjotechnikę - przecież idzie o poselski czy senatorski stołek!
Edward Zając
Jak PZŻ popiera liberalizację to doskonale widać w wypowiedziach Heinricha w artykule Krzysztofa Świątka "Żeglarze z brzytwą w ręku". http://www.tygodniksolidarnosc.com/2007/42/6_zeg.html
Trzeba cały czas pilnować naszych interesów, bo jak widać nic się nie zmieniło w zabetonowanych głowach.
Drugim przedstawicielem PZŻ (obok J. Maćkowiaka) był Zbigniew Jagniątkowski z ZPOZŻ.
Mam podobne wrażenia , jak Edward. To szczwane lisy : J. Maćkowiak nawet pochylił przed nami głowę, za to, że nam udało się tak szybko załatwić to, co do tej pory.
"Ktoś nie chciał usłyszeć zarzutu o kampanii wyborczej" ? No to skąd obecność lokalnej TV oraz radia Szczecin ? A także powiadomienie na 4 dni przed oraz samo spotkanie na 4 dni przed ciszą wyborczą ? W dodatku spotkanie dość chaotyczne i bez żadnych konkretnych ustaleń.
Polskie Radio Szczecin poprosiło K. Klocka i mnie o wywiad. Czy nasze wypowiedzi puszczą i kiedy, tego nie wiem (może już były). Spróbuje podrążyć, może gdzies będą dostepne.
Janusz
Andrzej
Media (telewizja, prasa, radio) były obecne również na poprzednich spotkaniach w Słupsku i Gdyni. Tym razem nie było ani parlamentarzystów, ani osób kandydujących (tak sądzę). Jeśli media nagłośnią to spotkanie, to lepiej dla naszej sprawy. Mnie też proponowano wywiad, ale wolałem, aby wypowiedział się Krzysztof. To nawet nie dlatego, że Prezes - po prostu mnie łatwiej pisać niż mówić, a on potrafi swoje wypowiedzi precyzyjnie formułować. Poglądy mamy podobne, więc niech ten je przedstawia, kto zrobi to lepiej.
Czytałem tę wypowiedź w "Tygodniku Solidarnośc" - potwierdza to przypuszczenie, że PZŻ będzie walczył do niesławnego końca i nikt z Zarządu nie przerwie tego tańca chochołów. Nie wytrzymałem i puściłem komentarz chyba dłuższy od tekstu źródłowego. Ciekawe, czy dostanę odpowiedź?
Edward Zając
Jeszcze jedno: wywiady zostały nadane w Radiu Szczecin. Fragmenty, niestety bardzo krótkie, można wysłuchać na:
www.radio.szczecin.pl/index.php?idp=0&idx=&cat=#
Edward Zając
Jeszcze jedno - wg mnie dość ważne - co nie znalazło się w żadnej relacji; L.Wojtasik zapowiedział utworzenie na stronie UM Szczecin zakładki "Żeglarstwo". Wazne dlatego, że mają się tam znaleźć publikacje dotyczące właśnie żeglarzy. Nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem (lub to moje wishful thinking, stąd "być może") - być może posłuży także do publikowania ustaleń ze spotkań oraz projektów zmian i podsumowań. Obawiam się, że do tego ostatniego jeszcze nie .... dojrzeli.
Janusz
Piszesz o Maćkowiaku seniorze: Dobrze ,że nie zapewniał, iż PZŻ walczył o liberalizację od 20 lat z okładem...;)) To przyzwoicie z Jego strony;))
Posłuchałbyś Radia Gdańsk w zeszłym tygodniu, a usłyszałbyś z ust seniora i takie zapewnienia...
Jakże dalekie od jakiejkolwiek przyzwoitości...
Ahoj
Jaromir
Zawiadomienie o spotkaniu dostaliśmy w czwartek około południa, osoby pracujące i nie mające dostępu do poczty elektronicznej miały jeden dzień na załatwienie urlopu. W drodze na te spotkanie zastanawialiśmy się jaki jest cel tego ćwiczenia? Może chodzi o sprawdzenie naszej determinacji? Wiadomo przecież, że strona nazwijmy to "społeczna" nie dostaje na tego typu spotkania delegacji i diet. Do tej działalności angażujemy własny prywatny czas i własną kasę.
Następna sprawa, w zaproszeniu jako pierwszy punkt było - "polityka w sprawach żeglarskich" - ki cholera? O co tu chodzi? Noooo sprawa się wyjaśniła ale o tym może w podsumowaniu...
Na dzień dobry p. Wojtasik przedstawił stanowisko USA i władz Singapuru na temat rejestracji jednostek pływających. Z całym szacunkiem ale gdzie USA, gdzie UE i gdzie my którzy nawet w czasach Układu Warszawskiego byliśmy najweselszym barakiem w całym obozie:-)))) Nie dajmy się zwariować...
Jedna rzecz mnie zaniepokoiła:-((( P. Wojtasik wymieniał przez różne przypadki słowo "bezpieczeństwo", gdy urzędnik zaczyna się troszczyć o moje bezpieczeństwo to przed moimi oczyma zapala się lampka ostrzegawcza. No ale może jestem przeczulony.
Miałem dziką ochotę wejść w polemikę z p. Maćkowiakiem który się ładnie "podłożył" ale Prezes SAJ kopnął mnie w kostkę, no cóż Prezes kopie to szeregowy członek Rady Armatorskiej musi słuchać:-))) Ale nie mogę sobie odmówić wystąpienia tutaj...
Pan Maćkowiak "podparł się" w dyskusji tragedią na j. Wdzydze tylko zapomniał powiedzieć, że prowadzącym jacht był sternik morski. Powiedział, że ten wypadek świadczy o dyletanctwie i niedouczeniu...
PZŻ pracuje nad nowymi przepisami i chcą wprowadzić przepisy, żeby jachty kabinowe turystyczne były niewywracalne. Jak Boga kocham tak powiedział, w tej chwili mam słuchawki na uszach i słucham nagrania z dyktafonu. Tia... już widzę te procesy sądowe gdy jacht jednak się wywróci...
No i oczywiście PZŻ nie może przeboleć, że CKE odeszła w odstawkę... A tak fajnie było odpytywać ludzi czy lepsza jest deseczka drewniana czy plastikowa...
Reasumując... Cosik mi się zdaje, że wykorzystano nas żeby zrobić tło dla dla p. Piotra Zalewskiego który odwiedził UM w Szczecinie...
Jak Boga kocham tak powiedział, w tej chwili mam słuchawki na uszach i słucham nagrania z dyktafonu
Jurek, mówiłem o tym z kims na SIZ-ie - trzeba IMO zrobić stenogram i powiesić gdzieś w sieci. Urzędnicy jakoś jeszcze nie doszli do tego aby po spotkaniach publikować stenogram czy notatkę. Podzielmy robotę jak po dywaniku na Chocimskiej i powieśmy zapis nagrania, wysyłając linka do UM - jak sami nie umieją, to ich nauczymy.
Andrzej
--
pozdrawiam - Wojtek Bartoszyński
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedysta:Wbartoszy/brudnopis/stenogram
--
Wojtek
PZŻ pracuje nad nowymi przepisami i chcą wprowadzić przepisy, żeby jachty kabinowe turystyczne były niewywracalne.
Słuszna idea i nie należy jej przeszkadzać! ;-) A dlaczego nie powiem.
Może ktoś ich wyśle na kurs albo kupi im mój podręcznik gdzie jak byk stoi, że jest to niemożliwe przy współczynnikach balastowych jakie mają na ogół jachty turystyczne. (0,3) a zwiększenie do 0,8 to już utopia. I kto tu ma kogo uczyć.
pozdrawiam wszystkich z Calgary, tu widać inaczej
Batiar
Ehhh, wprawdzie głowa siwa ale krew gorąca ... :-)
Musiałeś się wygadać? Tak pięknie wykazują się miekompetencją. Może zamiast walczyć wytarczy im nie przeszkadzać?
j.w
To dlatego, że głowa łysa a nie siwa.
A tak poważnie to w tym temacie panuje dalej wielkie zamieszanie u naszej braci żeglarskiej i dlatego po protestach do Almapressu ( słynny Żeglarz i sternik jachtowy) i do KSz trąbię o tym jak tylko jest okazja. A z tym niezatapialnym w wydaniu Chocimskiej to nic nowego. Przecież był przepis słynny, że to ja muszę empirycznie udowodnić inspektorowi, że mój Batiar jest niezatapialny. Pod tym warunkiem mogłem wypływać na wody zatokowe. To już było.
pozdrawiam
Batiar
http://galeria.makiela.pl/album212/PA151608?full=1
http://galeria.makiela.pl/album212/PA151609?full=1
Miałem dziką ochotę wejść w polemikę z p. Maćkowiakiem który się ładnie "podłożył" ale Prezes SAJ kopnął mnie w kostkę...
To ja tylko wiceprezes kopnąłem w kostkę ale tylko z litości nad czasem, bo polemika byłaby jak grochem o ścianę. A przy okazji odniosłem wrażenie patrząc na miny urzędników, że p. Maćkowiak swą wypowiedzią podniósł nasze natowania;))
krzysztof
ps. w najbliższym czasie ukaże się jak gospodaż witryny pozwoli oficjalne pismo SAJ do minstra Gróbarczyka podsumowujące ustalenia z konferencji w Szczecinie.
Działanie w trybie straży pożarnej na dłuższą metę jest nie do przyjęcia.
Uważam ze trzeba doprowadzić do tego ze każde spotkanie musi być najpierw przygotowane na drodze dyskusji poprzez internet. Są powołane grupy robocze, wiadomo jakie są ich składy, wobec tego wiadomo do kogo UMy maja wysylac zaproszenia. UMy nie mogą zaskakiwać tematyka i zakresem, muszą nas traktować jak partnerow.
Spotkania nie powinno się zwoływać jeżeli przynajmniej 95% problemów nie będzie uzgodnionych wcześniej przez internet. Problemy na następne spotkanie powinny być w sprawozdaniu z aktualnie odbytego. Sprawozdanie musi być obowiązkowe. Tematyka spotkania musi być znana conajmniej z miesięcznym wyprzedzeniem.
Wiem że UMom może być trudno zaakceptować taką formę pracy, przyzwyczajeni są do delegacji i nasiadówek .
Muszą się tego nauczyć, to nie jest trudne :-))
Pozdrawiam, Wojtek
http://www.siz.org.pl/
Tak się zastanawiałem ostatnio nad postem K.Kwaśniewskiego (Zarząd PZŻ?) cóż on chce "przykryć"? Myslałem nad tezami J. Maćkowiaka (POZŻ i Zarząd PZŻ?) o wieloletnim popularyzowaniu ułatwień dla żeglarzy wygłaszanych w Radio Gdańsk i innych mediach, dodatkowo już zacząłem wierzyć po wystąpieniu prezesa Jagniątkowskiego w Szczecinie (ZOZŻ), że może i tam nastąpiła zmiana. Cały jednak czas trawiła mnie wątpliwość (jak to w szachach lub brydżu) o co im chodzi i teraz po zapoznaniu się z kolejną wypowiedzią działacza p. Heinricha, nakładając na to inne publikacje inspirowane oraz to, że w Szczecinie na spotkaniu tak właściwie administracja morska założyła, że wypowiada się PZŻ ale nikt z wypowiadajacych się nie zadeklarował posiadanych plenipotencji maluje mi się hipoteza wg mnie wysoce prawdopodobny plan "naszych nowych sojuszników". Jak mawia Premier OTÓŻ JEST TAK: Uważam, że PZŻ uznał iż przegrana jest bitwa o przeglądy i rejestracje (choć może tu nie do końca) i tu warto uciec do przodu. Teraz twierdzą, że my -czyli PZŻ chcieliśmy ułatwień. My jesteśmy dobrzy. Popieramy liberalizację. Ale... Ale jesteśmy rozsądni i mamy wiedzę i uważamy, że bez patentów nie wolno pływac a granica 7,5 m to tragedia!! Zobaczcie! my tam gdzie można przecież popieramy liberalizację ale tam gdzie to nie jest rozsądne musimy stanowczo protestować. Bez patentów NIE WOLNO! Czyż to nie jest prawdopodobna hipoteza? Czyz nie ze szkoleń i patentów towarzystwo związkowe ma szanse zarobić największe pieniądze? Więcej w sztukach będzie sprzętu czy żeglarzy? Obym się mylił i nie chcę urazić tych co naprawdę działają w dobrej wierze ale jeśli tak jest to muszą się po męsku zadeklarowac i krwią podpisać jetem za dobrem lub złem.
pozdrawiam
krzysztof klocek
ps. wiceprezes SAJ, którego p. Mackowiak nie musi się obawiać gdyż nie planujemy prowadzić rejestracji jachtów w służbie żeglarzom jak radził nam w Szczecinie;)))
"Bez patentów NIE WOLNO! Czyż to nie jest prawdopodobna hipoteza? Czyż nie ze szkoleń i patentów towarzystwo związkowe ma szanse zarobić największe pieniądze?"
Krzysztofie
"Król jest nagi"...
Pozwolę sobie zweryfikować Twoja hipotezę na podstawię rzeczowych dowodów ;))
MAJĄTEK RZECZOWY PZŻ - prawie 14 mln PLN
GRUNTA PZŻ - ponad 3 mln PLN (w tym jedna trzecia to wartość działki w Gdyni przy marinie)
Roczne wpływy PZŻ oscylują koło 8 mln PLN.
Za cały 2006 rok dokładnie 8 288 384 złociszy i 25 groszy
W tym:
DOTACJE - 7 129729 PLN
PRZYCHODY WŁASNE - 1 158 655 PLN (w tym za sprzedane patenty prawie 700 000 PLN) W 2007 sprzedaż patentów w całości pokryje koszty biura.
A samo utrzymanie biura związku to ponad 900 000 PLN rocznie ... więc w tej skali zarabianie PZŻ na wystawianiu patentów, to ...uboczna działalność.
ZWIĄZEK ŻYJE Z DOTACJI PAŃSTWOWYCH A Z ŻEGLARZY PZŻ UTRZYMUJE SWOJĄ ADMINISTRACJĘ...
Tyle na podstawie "Informacji o majątku związku" z oficjalnego Sprawozdania Związku na XLII NADZWYCZAJNY STATUTOWO - SPRAWOZDAWCZY SEJMIK PZŻ 2007
Johann
Pamiętaj, że związek związkiem ale tworzą go i wokół kręcą się ludzie ludzie tworzą firmy a im w kieszeń nie jesteś w stanie spojżeć. Tym bardziej, że dotacje lepiej lub gorzej ale podlegają kontroli.
krzysztof
Ejże, czegoś nie rozumiem.
Z Twoich danych : "PRZYCHODY WŁASNE - 1 158 655 PLN (w tym za sprzedane patenty prawie 700 000 PLN) " wynika, że to ponad 60 % przychodów. Znasz kogoś, kto rezygnuje bez żalu z takiej części ?
Po drugie: dotacje podlegają szczególnej kontroli (np. NIK) , a "przychody własne" w dodatku zgodne z prawem też ?
Po trzecie, czy PZŻ podaje dochody Zarządu/Centrali, tzn. czy dochody OZŻ-tów są w tym ujęte ? (coś mi się kołacze, że bodajże był jakiś podział procentowy dochodów między OZŻtami , a ZG PZŻ ...
Po czwarte - czy to taka freudowska pomyłka, ze użyłeś słowa "sprzedane"zamiast "wystawione" ?
:)))
Janusz
Twoich danych : "PRZYCHODY WŁASNE - 1 158 655 PLN (w tym za sprzedane patenty prawie 700 000 PLN) " wynika, że to ponad 60 % przychodów. Znasz kogoś, kto rezygnuje bez żalu z takiej części ?
Zaraz tam rezygnuje, zwyczajnie się dzieli z tymi co związek tworzą a, że jest to wbrew prawu?
za stroną PYA:
Warszawa, 7 lipca 2006-07-07 Komunikat
Prezydium PZŻ na posiedzeniu w dniu 7 lipca 2006 r ustaliło, że kwotę zebraną z opłat za egzamin, po odliczeniu kosztów należy podzielić pomiędzy jednostkę organizacyjną PZŻ, która powołała komisję egzaminacyjną i członków komisji egzaminacyjnej, od 50 do 70 % kwoty otrzymują członkowie KE, pozostałą kwotę otrzymuje jednostka o której mowa wyżej.
O procentowym podziale kwoty decyduje jednostka organizacyjna PZŻ.
Opłatę za wydanie patentu pobiera jednostka, która wydaje patent.
Sekretarz Generalny
/-/Zbigniew Stosio
Twierdzenie, że opłaty idą na rzecz związku to albo niewiedza albo infatylność.
Art. 53a.3. Egzaminy stwierdzające posiadanie odpowiednich kwalifikacji niezbędnych do uprawiania żeglarstwa przeprowadza oraz stosowny dokument wydaje właściwy polski związek sportowy. Za przeprowadzenie egzaminu oraz za czynności związane z wydaniem dokumentu, o którym mowa w ust. 1, pobiera się opłatę w wysokości określonej w ust. 4; opłata ta stanowi dochód właściwego polskiego związku sportowego.
Dziękuję za przytoczenie oficjalnych danych PZŻ. Pouczające....
Przy tej skali finansowania można na przykład zapytać gdzie jest obowiązkowy wobec otrzymywania dotacji Biuletyn Informacji Publicznej PZŻ?
Mniejsza jednak z BIP-em. Przytaczając dane o przychodach własnych związku pomijasz moim zdaniem kilka istotnych spraw:
1. Dochody związku z tytułu wydawania patentów to zaledwie część kosztów poniesionych przez żeglarzy w konsekwencji z obowiązku ich posiadania. To tylko opłata za związkową, nieudolną biurokrację. I co zatem idzie - zaledwie część opłat, których beneficjentami są działacze PZŻ.
Należy pamietać o zawartych w cenie obowiązkowych kursów kosztach ich reglementacji (rejestracja kursów, opłaty za miano "licencjonowanej szkoły", rejestracja dzienników każdego kursu, opłacenie posiadaczy papierów "instruktorów związkowych", etc.)
No i jest jeszcze opłata egzaminacyjna, która idzie niemal w całości do kieszeni członków komisji, nieprawdaż? To do czyjej kieszeni idzie ma tu spore znaczenie...
Refleksja, że można zaistnieć z programem autorskim, że można współtworzyć wolny rynek dobrowolnych szkoleń żeglarskich (a choćby i zakończonych wydaniem płatnego ale dobrowolnego patentu) nie mieści się niestety w głowach tych, którzy bez wysiłku i zaangażowania te swoje grosze na boku "od zawsze" otrzymywali. I tych, których żeglowanie od lat ogranicza się do przekładania papierków na biurku za pensję...
Jedni dowiedzieli się, że żeglować na małych jachtach będzie można bez opłacenia się do ich kieszeni. Drudzy boją się że patentowych kwitów - a zatem pracy dla nich zabraknie, a przecież najczęściej niewiele poza przekładaniem papierków potrafią...
2. Podobnie ma się rzecz w przypadku rejestracji. Dochody z rejestracji jachtów to jedno, a dochody z parodii tzw. inspekcji technicznych to drugie. I podobnie - pierwsze do kasy związku a drugie do kieszeni samozwańczych "inspektorów" - zrzeszonych w niestatutowym organie stowarzyszenia sportowego, a kasujących dotąd Bogu ducha winnych turystów... I ponownie - nie sądzę by związkowi etatowcy oraz zecydowana większość "inspektorów" gotowa była przyjąć dobrowolny, wolnorynkowy model rejestracji i porad technicznych dla właścicieli jachtów. Musieli by wykazać się aktywnością, pomysłowością, zainwestować w umiejętności i reklamę. Za starzy i za bierni na to... Lepiej ponuro straszyć i okłamywać niedouczonych dziennikarzy oraz zdezorientowaną publiczność - jak dzis Funio tu http://www.tygodniksolidarnosc.com/2007/42/6_zeg.html
3. Dotacjie państwowe dla żeglarskiego sportu są dotacjami celowymi - i jako takie nie mogą być wydane na utrzymywanie aparatu administracyjnego PZŻ.
Gdy zabraknie głównej części "przychodów własnych" - czyli tego co związek wyciąga z kieszeni turystów za patenty i rejestracje - nie będzie z czego utrzymywać biura - a już na pewno nie będzie z czego utrzymywać 3/4 płatnych stanowisk z biurze - bo nie dotyczą one sportu a...patentów i rejestracji właśnie! Nie dziw zatem, że pracownicy biura leją krokodyle łzy i odmieniają "bezpieczeństwo" przez wszystkie przypadki. Chodzi im głównie o bezpieczeństwo własnych tyłków na wytartych krzesłach Chocimskiej i trzydziestu kilku innych biur PZŻ/OZŻ...
Tyle tytułem komentarza. Do dochodów.
Do majątku i losów związkowych gruntów, tych przy marinie zwłaszcza, bezpieczniej się chyba nie wypowiadać, nieprawdaż?
Pozdrawiam
Jaromir Rowiński
Tak tytułem uzupełnienia przekazywanych informacji.
Otóż dotacja ministerialna istotnie jest dotacją celową na sport i nie może być wydana na inne cele. Oczywiście część tzw. kosztów ogólnych zarządu można tam dorzucić, o ile są związane z realizacją celu, na jaki przekazana została dotacja. PZŻ powinien starannie rozksięgowywać koszty dzieląc je na część sportową i pozostałą. Ta część działalności powinna być kontrolowana przez NIK i od czasu do czasu jest (czemu są problemy z dotarciem do raportów pokontrolnych?).
"Luźnymi" pieniędzmi PZŻ dysponuje z tytułu właśnie patentów, "działki" od inspektorów, wpływów z licencji zawodniczych, reklamowych (tzn. PZŻ wymusza płacenie mu, żeby zawodnik mógł nosić reklamę załatwionego samemu sponsora, nie mylmy tego z załatwianiem reklam/sponsorów przez PZŻ) oraz dochodów ze spółek i fundacji zależnych. Tyle, że takich instytucji wiele nie ma, głównie Trzebież, która dochodu jakoś przynieść nie chce. W tle ciągle gdzieś krąży Fundacja Rozwoju Żeglarstwa (np. faktury za media związane ze Starymi Sadami ciągle wystawiane są na nią).
Oczywiście jest część gruntów, ale PZŻ nie radzi sobie z zarządzaniem nimi. Czy wiesz, że POZŻ za tzw. "frajer" przekazał GOSIR Gdynia w zarząd ten placyk przed mariną? Normalnie opłaty za postoje tam pobierały gdyńskie klubu (na zasadzie "kto ściągnął klienta, ten kasuje"), Przekazał, gdyż nie umiał zadbać o jakąś organizację tego placyku. Teren pod projektowany niegdyś "Dom Żeglarza" (już dziś wiadomo, że będzie tam w najlepszym razie hotel, w gorszym biurowiec, ale nic związanego z żeglarstwem) ciągle jest zaśmiecony i związek nie może dojść do ładu z miastem. Znaczna część gruntów służy celom statutowym i też nie przynoszą wielkich kwot. Nawet dzierżawione ośrodki typu Stare Sady to kwoty raczej symboliczne w budżecie związku. Historia z gruntami w Mikołajkach została przez Prezesa Kaczmarka skwitowana czymś tam o liście błędów, którymi się nie czas chwalić.
Tak więc zmniejszenie wpływów za patenty spowoduje poważne ograniczenie działalności biurokratycznej związku.
Warto zauważyć, że mówimy o wpływach finansowych PZŻtu. Gros opłat związanych z patentami służyło utrzymaniu zdaje się 38 okręgowych ZŻtów. Tam wędrowała znaczna część pieniędzy za egzaminy. W dodatku dzięki redystrybucji tej opłaty OZŻty mogły utrzymywać grono "klienckie" komisji egzaminacyjnych itd. Były to spore pieniądze, jeżeli do komisji trafiała większość opłaty za egzamin, to przy 30 egzaminowanych osobach (dzień pracy) wychodziły spore kwoty. Zarobki CKE były wręcz "porażające".
Nic więc dziwnego, że teraz każdy, kto w tak ułożonym systemie uczestniczył (działacze OZŻtów, inspektorzy, egzaminatorzy i powiązane firmy szkoleniowe) mają dużo do powiedzenia. Z reguły używając słowa "bezpieczeństwo" jako przerywnika.
Co do szczecińskiej historii i dyskusji PZŻ czy PRS. Jerzy Maćkowiak już nieraz świetnie rozwiązywał problemy, które bez niego by nie istniały w ogóle. Np. kwestię przekazania przeglądów (i opłat) jemu. Stowarzyszenia żeglarskie (gdzie SAJ wcale nie odegrał najważniejszej roli, choć mam nadzieję, że przyczyniliśmy się) problem rozwiązały w kilka miesięcy. Nie ma przeglądów (obowiązkowych), nie ma kart bezpieczeństwa. Nie ma wydatków z tym związanych. Być może i PZŻ się 20 lat starał. Mając gigantyczny majątek, fundusze, Madzię w ministerstwie infrastruktury i pół ministerstwa sportu po imieniu nie dał rady.
Związek z równą skutecznością dba o bezpieczeństwo i wszystko inne. Czego się nie dotknie, nie wychodzi. Sukcesy sportowe można tłumaczyć kwotą z wieloma zerami wyjętą z naszych kieszeni. Choć podejrzewam, że uczciwie działające ministerstwo (jest takie?) osiągnęłoby ten sam efekt za pół tej kwoty. Sport dzieci i młodzieży finansowany jest w ramach programów albo typu Nivea, albo z podziału środków MENiS za pośrednictwem gminy. Z PZŻtu nie wpływa nic. Za to Związek wyciąga z klubów już "gotowych" zawodników, oferując im sprzęt kupiony za państwowe pieniądze, zamiast wspierać osiągające większe lub mniejsze sukcesy kluby.
Apropos, p. Maćkowiak wspomniał o ośrodkach, w których PZŻ naucza, jak bezpiecznie żeglować. O ile wiem, wszystkie takie ośrodki zostały sprzedane lub wydzierżawione. Istnieją ośrodki typu np. port w Pucku, które szkolą intensywnie, ale żeglarzy regatowych. Nawet Trzebież jest przecież odrębną spółką. Może PZŻ nie jest zainteresowany szkoleniami?
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Z informacji podanych przez skarbnika związku Jacka Czabańskiego wynika ,że majątek łączny związku wynosi jednak na początek 2007 roku ponad 25 000 000 PLN
Lektura wnikliwa opasłego sprawozdania finansowego i organizacyjnego PZŻ jest pełna ciekawych fragmentów.
Polecam (do wglądu już w każdym biurze OZŻ, biurze PZŻ lub u członka ZG oraz delegata na sejmik PZŻ...!!!!!!!!!;)))
Dotarłem także do sprawozdań z ostatnich kilku lat, dotyczących ilości, rodzajów patentów i wpływ z tytułu ich dystrybucji i wystawiania.
Pełno w tym dokumencie założeń i sformułowań niczym z zakładu produkcyjnego, planów sprzedaży i nie wykonanie planu z tytułu wpływów z wystawiania patentów od Z.J. do K.J. za taki i taki okres...
To jednak dowodzi ,że związek utrzymuje się z żeglarzy turystów i administracja państwowa na to przychylnie zezwala gdyż minister widzi jednak sens w utrzymywaniu się tego akurat potrzebnego związku sportowego (bo sport żeglarski i organizacja narodowa sportowa żeglarska jest potrzebna) ale z ...turystyki i rekreacji, a nie budżetu własnego państwa. Dwie pieczenie przy jednym ogniu?? To ambitne i ryzykowne zadanie dla PZŻ utrzymać się w nieuchronnej przyszłości z dochodów własnych nie związanych z wystawianiem (póki co) obowiązkowych prawnie patentów żeglarskich. Minister musi zadbać przecież o bezpieczeństwo finansowe organizacji ,która tak mocno obarczono dodatkowo poza sportem - szkoleniem, rejestracją,egzaminowaniem i wydawaniem obowiązkowych patentów - z obowiązkiem jeszcze narzuconym przecież przez samo państwo).
Dlatego np już z pomorskiego zarządu okręgu dochodzą głosy, że w takim układzie (przy takiej dewaluacji wartości patentów) z ministerstwem im nie po drodze , a może i z samym PZŻ...
Okazuje się ,że okres trwania "legislacyjnego bezpatencia" tj od listopada 2006 do czerwca 2006 (a w praktyce do późnej jesieni 2006 - do chwili wystawiania przez PZŻ pierwszych "plastików", doprowadził do chwilowego zachwiania płynności finansowej większości okręgów i zagroził budżetowi samej "centrali"...
To daje ministerstwu do myślenia "co by było gdyby". Jest to swoisty straszak i szantaż ze strony PZŻ. "Jeśli zabierzecie nam obowiązkowe patenty, to sami będziecie się bawić w organizację sportu żeglarskiego, bo my jako "właściwy związek" możemy tego liberalnego eksperymentu nie przetrzymać"...
Dlaczego minister nie traktuje tego związku jak każdego innego (także związków sportów ryzyka - PZPŁ,PZN,PZA itp) - domyślam, sie tylko...
W sprawie BIP, to formalnie rzecz biorąc PZŻ taką stronkę sobie założyło ale poza statutem nic tam nie znajdziecie...;))
Johann
Krzysztof towarzystwo (od słowa "towarzysz" wiadomej proweniencji) związkowe będzie walczyć o każdą kasę - i tę z przeglądów podpierając się choćby autorytetem Jerzego Pieśniewskiego (na pewno czytałeś na jego stronie co sądzi o bezprzeglądziu), i o patentową odmieniając jak dotąd przez wszystkie przypadki słowo "bezpieczeństwo", i nie zawaha się użyć ani lobby ubezpieczeniowego którego taki np WOZŻ jest klientem (wynajmuje od PZU pomieszczenia biurowe), ani Izby Gospodarczej Sportów Wodnych, której Stosio jest sekretarzem. Nie możemy być pewni dnia, godziny i kierunku skąd padnie kolejne uderzenie. Dlatego jest potrzebny ciągły monitoring działań przeciwnika i reakcja na każde z nich.
A w podpisy tych towarzyszy na jakichkolwiek deklaracjach osobiście nie wierzę i nie uwierzę choćby były podpisane nie tylko krwią ale nawet flakami jednego z nich...
Andrzej
Obiecywalem sobie nie zabierac glosu na te tematy , ale czytajac wywody dyskutantow odnosze wrazenie, ze - podobnie jak w polityce - jedynym celem antagonistow jest "dolozenie "mniej czy bardziej wyimaginowanemu przeciwnikowi , ni z dyskusja merytoryczna. Dlatego - przepraszam, ze moj wywod moze byc nieco przydlugi - postaram sie naswietlic sprawy , poczynajac od "ad remu". Otoz do konca 2001 r, obowiazywalo slawetne zarzadzenie o bezpieczenstwie morskich statkow sportowych (Dz.U.30/1968 poz.202.) w nim m.in. okreslony tryb otrzymywania KB na podstawie OZZ PZZ lub dokumentow PRS. Byly w nim zawarte m.in. wymogi dot. wyposazenia jednostek. W r. 1980 PZZ - moim zdaniem pochopnie - przekazal calosc wydawania dokumentow klasyfikacyjnych w rece PRS. Szybko okazalo sie, ze nie jest on w stanie "przelknac " tego , wiec nastapil nieformalny podzial - dokumenty na wody wewnetrzne (wowczas nie bylo mowy o zegludze przybrzeznej dla st,j. i jsm - obowiazwaly listy kapitanow w kazdej placowce WOP) - PZZ , zegluga morska PRS. Poniewaz PRS nie dysponowal (i nie dysponuje do dzis) kadra ,przegladowiu PRS dokonywaloi CI SAMI inspektorzy PZZ, jako nieetaowi inspektorzy PRS Po 1989 w wyniku pewnej liberalizacji, aby umozliwic stj i jsm zegluge przybrzezna wprowadzono sztuczny podzial na P 12 (wody terytorialne) i P 20
Oczywiscie wiekszosc zeglarzy przekwalifikowala wiec lodki na P 12. W r. 1994 PZZ postanowil zliberalizowac dosc restrykcyjne(wg Dz. U. z r. 1968) przepisy . Opracowany projekt po konsultacjach w UM wszedl w zycie (trzeba tu dodac -przy czynnym oporze niektorych kolegow - zeglarzy, zatrudnionych w administracji morskiej) . Trwalo to kilka lat, a potem (przynajmniej UM Szczecin - pomimo zawartych wczesniej uzgodnien ) zaczeto dezawuowac te przepisy i wrocono do zar zadzenia 202. Jak podalem powyzej (w zwiazku z wejsciem ustawy o bezpieczenstwie morskim - r. 2000) zarzadzenie to przestalo obowiazywac z dniem 31.12. 2001. Nikt sie tym nie zainteresowal - prawdopodobnie dlatego, ze klauzulka o koniecznosci opracowania nowego rozporzadz enia byla na samym koncu tekstu ustawy. Sprawa sie "rypla" podczas konferencji pt. "Srodladzie na morze" w Lebie (bodaj w marcu 2002). Nagle okazalo sie ,ze nie ma przepisow wykonawczych dla jednostek rekreacyjnych . UM szybciutko wydaly wiec stosowne zarzadzenia. I tu zaczely sie schody. Zeglarze szczecinscy zostali - na kilka dni przed rozpoczeciem sezonu - postawieni przed decyzja o nieuznawaniu dokumentow PZZ jako podstawy do wydania KB .Szczecinski UM podpierajac sie decyzjami dep. zeglugi w ministerstwie infrastruktury ( ministerstwo zeglugi czy gospodarki morskiej wowczas nie istnialo) zdezawuowal OZZ PZZ Odeslano nas do PRS . Oznaczalo to postawienie lodek "na kolki" , bo czas przejecia wydluzal sie o zatwierdzenie dokumentacji (czest o- w przypadku lodek bardziej wiekowych - po likwidacji stoczni jachtowej w Szczecinie - niemozliwej do odtworzenia) nie mowiac o cenniku PRS , ktory zwiekszal oplaty od kilkudziesieciu do nawet kilkuset procent w stosunku do oplat PZZ. Proby zmiany nie dawaly rezultatow. Chocimska umyla rece ( kilku prominentnych dzialaczy bylo czlonkami rady nadzorczej PRS !) . Okreg szczecinski zostal wiec "na lodzie" Nie slyszelismy tez o zadnych protestach SAJ ,czy tez PFZ .Jedyna osoba, ktora starala sie nam pomoc byl Jurek Mackowiak.. Dziek jego staranim PZZ wymusil na UM Szczecin zmiane zarza dzenia z 22 kwietnia 2002 na nowe z 8 maja 2002, gdzie uznawano rowniez "papiery" PZZ. Dodac nalezy , ze takie stanowisko zajal TYLKO UM Szczecin. W miedzyczasie PRS prowadzil ostra kampanie , majaca na celu zdezawuowanie ZNT PZZ chcac zmonopolizowac rynek - zwlaszcza, ze wielu armatorow, klasyfikowanych przez PRS ze wzgledu na koszty przenioslo sie do PZZ. Dlugo nie trzeba bylo czekac. Historia powtorzyla sie w r. 2004 , kiedy UM Szczecin po raz kolejny zakwestionowal dokumenty PZZ . I znowu tylko Jurek Mackowiak walczyl w sprawie zeglarzy szczecinskich, co zaowocowalo pismem dyrektora departamentu zeglugi Gorskiego do urzedow morskich , aby uznawac dokumenty PZZ do czasu regulacji prawnych (nb. niektorzy dyskutanci odczytatali to pismo jako chec zamachu PZZ na swobody zeglarskie , podczas gdy my mielismy noz na gardle - w r. 2004 sezon w Szczecinie opoznil sie o prawie 2 miesiace !) . W r, 2005 UM wydal nowe zarzadzenie wazne do konca roku , potem nieformalnie przedluzone do 30 czerwca 2006. Dokument PZZ wydawane po tej dacie nie byly przez urzad szczecinski honorowane. Kolejne zamieszanie, ktore zaowocowalo wydawanien dokumentow z datami wstecznymi. Tak dotrwalismy do czasu szczesliwego rozwiazania - nie wiadomo na jak dlugo - problemow jachtow do 15 m dlugosci. Chcialbym tu zwrocic uwage na niepokojace (w zarzadzeniach UM Szczecin i Slupsk - w zarzadzeniu UM Gdynia tego nie ma) punkty mowiace o tym ,ze urzedy zajma sie wykazem obowiazujacego wyposazenia .Nie wiem, czy nie jest to furtka do powrotu do inspekcji i wydawania dokumentow przez administracje morska . Jesli chodzi natomiast o rejestracje jednostek morskich ,to jest ona okreslona przepisami panstwowym i do czasu zmiany trzeba tego przestrzegac. Nalezy tu dodac ,ze procedura rejestracji w PZZ - wbrew twierdzeniu niektorych dyskutantow jest prosta , krotka i co najwazniejsze TANIA . Kazdy , kto rejestrowal lodke (zgodnie z owczesnymi przepisami) wie , co to oznaczalo - pomiar przez inspektora PRS , wydanie swiadectwa pomiarowego PRS i wycena wartosci jednostki (jesli nie bylo dowodu kupna tj. faktury), a potem wpis do rejestru okretowego w Izbie Morskiej. Za wszystko trzeba bylo "bulic" wcale niemale pieniadze - nie mowiac o czasie (trwalo to kilka miesiecy). Przepraszam raz jeszcze za przydlugi wywod. Mam nadzieje, ze sprowokuje to dyskutantow do bardziej wywazonej dyskusji.Nie wypowiadam sie nt. jednostek srodladowych, bo w Szczecinie praktycznie wszystki jednostki maja rejestracje morska , Chcialbym tylko "wieszajacym psy" zwrocic uwage na punkt w ustawie o zegludze srodladowej, mowiacy o tym , ze WSZYSTKIE jednostki z silnikiem o mocy powyzej 75 kW MUSZA miec przeglady PRS i stosowne , wydane przez Rejestr dokumenty , a nastepnie porownac cenniki zwiazku (w tym przypadku mw) i PRS.
Nie slyszelismy tez o zadnych protestach SAJ ,czy tez PFZ
SAJ reaktywował się w styczniu bieżącego roku (przedtem był ubezwłasnowolniony przez poprzednią panią prezes przez długie lata), a PFZ działa od roku 2005.
To tak tytułem wyjaśnienia.
Andrzej
Panie Olgierdzie,
Z całym szacunkiem: Pański wywód ( napewno dokładny i wiarygodny) dla mnie świadczy o tym, że J. Maćkowiak razem z UM Szczecin usiłował dokonać kosmetyki złego prawa, jakby ociosać co ostrzejsze krawędzie , nie sięgając jego podstaw, powodów do jego uchwalenia i nie kwestionując jego sensu.
Jak na razie (nikt nie twierdzi, że ktoś z administracji się z tego nie wycofa, choć po rozporządzeniu z 05.09 będzie to trudne) mamy rozmawiać o wyposażeniu ZALECANYM (dla jachtów rekreacyjnych), które będzie obowiązkowe dla "komercyjnych". Będziemy się starać o dopracowanie definicji "komercyjny", by uniknąć możliwości nadinterpretacji (piszę w liczbie mnogiej, bo w imieniu części PFZ i S Ż "Bryfok") . Jachty morskie - rekreacyjne - w RP, z silnikiem >75 kW ? Może i są, daj Boże , żeby były.
Napisał Pan także "Nie słyszelismy też o żadnych protestach SAJ ,czy też PFZ .Jedyna osoba, ktora starala sie nam pomoc byl Jurek Mackowiak.. Dziek jego staranim PZZ wymusil na UM Szczecin zmiane zarzadzenia z 22 kwietnia 2002 na nowe z 8 maja 2002, gdzie uznawano rowniez "papiery" PZZ. " Nie mógł Pan słyszeć o protestach, bo w 2002 r ani PFZ , ani SAJ jeszcze nie istniały. Np SŻ "Bryfok" (wcześniejsze od nich) powstało chyba w 2003r (muszę sprawdzić), PFZ w 2005/2005 , a SAJ w 2006 (?) , akurat nie jestem członkiem SAJ, więc tego nie wiem.
Na koniec: nikt nie dąży (nie dążył i nie będzie) do zabronienia komukolwiek możliwości rejestracji, takoż przeglądów - DOBROWOLNYCH !. Także nikt nie chce odebrać możliwości wyboru w rejestracji między IM/PZŻ. Niech tylko będzie to dobrowolne i niech istnieje możliwość wyboru, a może niech dojdzie i trzecia możliwość - starostwo (cały czas piszę o jachtach morskich). Niech armatorzy mają wybór ofert, konkurencję. To zawsze dobrze działa na ich korzyść. Wie Pan zapewne, że w niektórych przypadkach (ustanowienie hipoteki) rejestracja w PZŻ nic nie daje.
Pozdrawiam,
Janusz (jeden z przeegzaminowanych przez Pana)
Hmmm , gdzieś się mijamy w dyskusji. Przykład: "Jesli zas chodzi o jachty z silnikami o mocy wiekszej niz 75 kW, to w Szczecinie jest ich calkiem sporo - zarowno z silnikami zaburtowymi , jak i wewnetrznymi. Zapanowala bowiem "moda" na sprowadzanie takich lodek - glownie z USA ." Jachtów żaglowych i rekreacyjnych ? Jest Pan pewien, że o tym samym piszemy ?
Rozumiem, że ma Pan na myśli jachty motorowe ? Nie kwestionujemy konieczności rejestracji takich jachtów , na śródlądziu również. Może jednak nie mieszajmy "systemów walutowych" , tzn. śródlądzie-morze lub żaglowe-motorowe, bo niczego sensownego nie ustalimy. Spotkania w UM dotyczą (niestety) tylko jachtów morskich żaglowych (morskie motorowe przewijają się na marginesie i podchodzi się do nich odrębnie). Mało tego: ja generalnie interesuję się tematem "jachty morskie, żaglowe, rekreacyjne".
Pozdrawiam,
Janusz
Odsylam do Dz.U. nr 6/2005 poz.43 $ 2.pkt. 1. Rozporzadzenie nie rozroznia jachtow zaglowych czy motorowych . Jedynym kryterium jest " .....o dl. kadluba nie przekraczajacej 24 m ..." . Zas podzial srodladzie - morze istnieje dlatego, ze rejestracje reguluja inne akty prawne. Wzmiankowany DU mowi o rejestracji jachtow morskich, natomiast rejestracja srodladowa (nie wiem, czy zaakceptowana juz przez prezydenta i wydana w DU) jest w zupelnie innym akcie prawnym. Goraca dyskusja na ten temat byla na stronach SAJ i PFZ . Pozdrawiam Franckowski
Hmmm, wiedziałem , że się gdzieś mijamy (w dyskusji) . Dz. U nr 175 poz. 1228 par. 1 pkt 1 (Rozporządzenie Ministra Gospodarki Morskiej z dnia 05.09.2007) .
Pozdrawiam,
Janusz
Oczywiście, ma Pan rację. Wina - za nieporozumienie - jest po mojej stronie. Dyskutujemy o rejestracjach, napisałem wczoraj : "Na koniec: nikt nie dąży (nie dążył i nie będzie) do zabronienia komukolwiek możliwości rejestracji, takoż przeglądów - DOBROWOLNYCH !. Także nikt nie chce odebrać możliwości wyboru w rejestracji między IM/PZŻ. Niech tylko będzie to dobrowolne i niech istnieje możliwość wyboru, a może niech dojdzie i trzecia możliwość - starostwo (cały czas piszę o jachtach morskich). " , natomiast Dz. U 175/2007 przywołałem jako przykład, model rozwiązania , do jakiego będziemy dążyć. Jako dowód, że nikomu nie chcemy odbierac prawa do rejestracji, tak samo jak do DOBROWOLNYCH przeglądów .
Zbyt lakonicznie pisałem i na skróty ( taki wniosek sam mi się nasunął po przeanalizowaniu naszej dyskusji). Od pewnej mocy silnika (a może rozwijanej predkości) rejestracja być powinna. Dla jachtów do 24m , których głównym napędem są żagle mogłaby być dobrowolna . Przynajmniej ja tak uważam.
Janusz
P.s.
Powinno być rozróżnienie jachtów na żaglowe i motorowe. Silnik o mocy np. 50 kW na 5m lekkiej motorówce , a na 14 m jachcie o masie nawet ze 30 razy większej to również nieporównywalne prędkości.
Janusz
Szanowny Panie Olgierdzie!
Bardzo cenię sobie takie wystąpienia jednak jednego czego nie przeczytałem to chwili refleksji nad tym czy KB są naprawdę potrzebne. Mówi pan o zaangażowaniu osób aby przeglądów mogli dokonywać ludzie z PZŻ a przecież można inaczej.
Art. 10.3. Organ inspekcyjny może powierzyć dokonanie przeglądu statku osobie lub instytucji klasyfikacyjnej innej, niż określona w ust. 1, mając na względzie przepis art. 8 ust. 3.
Jako żywo PZŻ nie jest instytucją klasyfikacyjną i osobą ale można było starać się o to aby każdy właściciel sam mógł dokonać przeglądu swojej łódki. Tak jak załatwiono to w roku 2005 gdzie pan Górski zalecił (przekroczenie kompetencji w celu osiągnięcia korzyści majątkowej) dokonywanie przeglądów PZŻ. Pisze pan, że w PZŻ taniej ale po co właściwie płacić, po co utrzymywać system? Tylko po to aby móc zarabiać na przeglądach i rejestracji? Nawet PzŻ nie zgłosił swoich zbiorów do GIODO i może swobodnie nimi handlować, jak to było z tymi kartami rabatowymi dołączanym do patentów.
Panie Olgierdzie!
Problem nie leży w tym kto wydaje KB tylko, że one są nikomu nie potrzebne. Opisywane przez Pana starania nie dotyczą meritum sprawy. Może Pan wie i podzieli się z nami wiedzą o działaniach PZŻ zmierzających do zniesienia KB, może szanowny Zespól Techniczny składał jakieś wnioski, a może nawet sam Pan Maćkowiak? Bo to kto ma robić przegląd jest sprawą wtórną. Proszę też nie porównywać PRS do PZŻ, nie ta liga.
j.w
Bo "oszołomy internetowe" dopiero się organizowali, próbowali założyć Stowarzyszenie Żeglarstwa Swobodnego... Gdy nie wypaliło, były podchody żeby reaktywować SAJ... No i od początku mieli inną taktykę.
I w latach pięćdziesiątych nie było i w sześćdziesiątych i jeszcze później. Co oczywiście nie oznacza, że to co wówczas się działo było akceptowane. Cieszmy się, że w 2005, 2006 i 2007 roku już oszołomy były i coś niecoś uało się im zdziałać. I z pewnoścą to nie było ostatnie słowo.
Może jednak PZŻ i p. Maćkowiak działali dla dobra żeglarzy w tamtych czasach i tamtych uwarunkowaniach ?
Pisze to z pełnym szacunkiem dla "internetowych oszołomów " i tego co osiągnęli.
Dziekuję im w swoim imieniu i na swój rachunek.
Ja także korzystam z liberalizacji ale co cesarskie Cesarzowi a co boskie Bogu.
Pozdrawiam
Może i tak było, działali dla dobra żeglarzy, na tyle, na ile pozwalały im tamte uwarunkowania. Ale od tamtych uwarunkowań minęło chwała Bogu 18 lat. Nowe pokolenie żeglarzy już wyrosło. I nawet zakłądając, że mamy pozytywne nastawienie do tych działań w tamtych czasach, trudno się zgodzić, że ostatnie kilkanaście lat działali dla dobra żeglarzy. Wszystko robili aby utrzymać pozycję w jakiej ustawiło ich komunistyczne, totalitarne państwo. Tym samym, zamiast rozwijać żeglarstwo w naszym kraju, wszystko robili aby nadal sprawować nadzór i reglamentować dostęp do żeglarstwa. Z pewnością nie było to działanie dla dobra żeglarzy. Tym samym przekreślili jakikolwiek wcześniejszy swój dorobek (jeżeli taki był). I dlatego teraz wielu z nas miesza ich z błotem. Ale należy się, ciężko na to zapracowali.
Co wcale nie oznacza , że można oceniać ahistorycznie postawę i działania poszczególnych osób.
To od kiedy możn zacząć oceniać, od 1989 roku, 1997 a może tylko działania obecne?
Może jednak PZŻ i p. Maćkowiak działali dla dobra żeglarzy w tamtych czasach i tamtych uwarunkowaniach ?
Może i działali lecz w swojej skromności o tym nie mówią? Może nie chcą się chwalić tym, że nie chcąc brać po tysiąc złotych za przegląd jachtu na rzucone hasło "inspektor techniczny w każdym klubie" środowisko nie zareagowało?
Panie Olgierdzie, większość z nas wie, że w żeglarstwie działo wielu wspaniałych ludzie lecz od kilkunastu lat związek stał się gangiem wykorzystującym swoją pozycję, układy i znajomości do zapewnienia przychodów grupie ludzi. Wiele z działań związku ma znamiona czynów kryminalnych i pewnie nadejdzie chwila w której trzeba będzie się z tych działań rozliczyć. Dam głowę, iż wtedy wiele uczciwych osób ogarnie wściekłość i poczucie krzywdy ale winą obarczą nie “kolegów” związkowców którzy latami dbali o to aby system działał, tylko tych co sprawę nagłośnią. Bo kto uwierzy jakiemuś Woźniakowi skoro kolega prezes zapewniał. Dlaczego dziś jest źle skoro przez llata nikt nie wnikał na jakiej podstawie żąda się od żeglarzy pieniędzy. Znaczy było OK.
j.w
Czyż to nie jest prawdopodobna hipoteza?
Chcesz usłyszeć prawdopodobną hipotezę? Proszę. Będzie po kolei i w punktach:
1. Zaraz będą wybory. Zanosi się na to, że poseł Parda &co. nawet nie wejdzie do parlamentu. Zresztą ktokolwiek wygra, całkiem prawdopodobne że będzie głosował zupełnie odwrotnie niż w poprzedniej kadencji (vide poseł Falfus). Dlatego reakcja na ostatnio zmienione ustawy jest więcej niż prawdopodobna.
2. Oficjalnie "bezpatencie" to tylko brak państwowego obowiązku patentowego, z samymi patentami nikt nie walczy. Nieprawda - wystarczy poczytać głosy "przyjemniaczków". Wiele, bardzo wiele osób chce po prostu zlikwidować obecny system patentów i znienawidzoną przez nich "drabinkę stopni". Ciągle słychać, że PZŻ uczy niepotrzebnych rzeczy, że w innych krajach do prowadzenia jachtu wystarczają 3 godziny instruktażu, że patenty powinno się dawać na podstawie testu z przepisów i niczego więcej.
3. Take głosy bardzo ładnie ustawiają "liberatorów" jako zwolenników "nieuctwa i dyletanctwa" - zresztą być może w niektórych przypadkach słusznie. Na własną prośbę łączy się w świadomości ludzi bezpatencie z nieuctwem - nic dziwnego że PZŻ spróbuje to wykorzystać.
4. Być może zwolennikom obowiązkowych patentów uda się wywołać histerię przed sezonem żeglarskim. Jeżeli nie, to w sezonie na pewno (wśród tysięcy żeglarzy) zdarzy się kilku takich, którzy przeliczą się ze swoimi umiejętnościami i sobie nie poradzą. To będzie impuls dla kolejnej nowelizacji ustawy, przywrócenia obowiązkowych patentów.
5. Będą negocjacje. Zasiądzie do nich PZŻ oczywiście, i równie oczywiście przedstawiciele "przyjemniaczków". Bezpatencie do 7.5m zostanie przedstawione jako niefortunny, skompromitowany eksperyment i będzie nie do obrony. Do patentów wg poprzedniego systemu również nie będzie powrotu...
6. Jedyny kompromis, jaki będzie możliwy, to wprowadzenie tego co postulował Hasip i inni: zastąpienie "drabinki stopni" jednym obowiązkowym "prawem jazdy".
7. Mnóstwo ludzi się ucieszy - koniec z kultem kapitanów, wszyscy będą równi - fachowcy i nieuki, doświadczeni i początkujący... dla wielu to może być bardzo kuszące.
8. Być może uda się odsunąć PZŻ od egzaminowania i wydawania patentów. To zostanie ogłoszone jako wielkie zwycięstwo - podczas gdy tak naprawdę PZŻowsy egzaminatorzy (bo innych nie ma) będą teraz zgarniać kasę dla siebie a nie dla związku. Takie "uwłaszczenie nomenklatury"...
9. Czy wobec takiej perspektywy ktokolwiek z SAJ bądzie obstawał przy bezpatenciu do 7.5m? 10 do jednego że nie.
10. Czy można zapobiec takiemu scenariuszowi (o ile ktoś chciałby mu zapobiec)? Owszem, ale wymagałoby to współpracy "zwolenników liberalizacji, ale przeciwników nieuctwa" po obu stronach barykady (PZŻ i rzeczników wolności). Pewnie takiej współpracy najbardziej obawia się "beton" z obu stron i prędzej to właśnie przedstawiciele "betonu" dogadają się ze sobą.
11. Nie można też wykluczyć reakcji na bezrejestrze i bezprzeglądzie. Argumenty przeciwników są słabsze, ale poznali oni słabe punkty i wiedzą gdzie uderzyć
12. Otóż z wielokrotnych deklaracji różnych przywódców "przyjemniaczków" doskonale wiadomo, że opcja "przeglądy nie, ale rejestracje tak" byłaby dla nich całkowicie do przełknięcia
13. Drugi słaby punkt obnażyły urzędy morskie. Okazało się, że nikt nie zaprotestował przeciwko obostrzeniom wobec "komercji", byleby tylko zostawiono w spokoju "przyjemniaczków".
14. Dla PZŻ to całkiem niezły biznes, bo jachtów wypożyczanych na takich czy innych zasadach jest pewnie ponad 80%.
15. Zatem bez problemu osiągną kolejny kompromis: rejestracja obowiązkowa dla wszystkich, przeglądy tylko dla "komercyjnych".
16. W ten spsoób najbardziej hałaśliwa grupka "liberatorów" zostanie uspokojona, a zamordyzm (dla większości jachtów) i kasa (dla inspektorów PZŻ) pozostaną prawie że bez zmian.
17. W tej dziedzinie na pewno wypowiedzą się jeszcze stocznie (ich stanowisko znamy - to głosy przedstawiciela Delphii i Jerzego Pieśniewskiego), a to siła - mierzona w złotówkach obrotu - wielokrotnie większa niż PZŻ
18. Czy SAJ albo jakiekolwiek inne stowarzyszenie ruszy choćby palcem w obronie "komercji"? - a skądże.
19. W ten sposób zostanie zrealizowany przedstawiany wielokrotnie program radykalnej przebudowy polskiego żeglarstwa (patent - "prawo jazdy" a nie świadectwo umiejętności; ścisły podział na "przyjemniaczków" i "komercję" i obostrzenia wobec tej ostatniej).
20. Przywódcy otrąbią kolejne wspaniałe zwycięstwo, a wszelkie negatywne skutki realizacji tego programu zostaną zwalone na "wredny PZŻ".
No i tyle przewidywań. Poprzednie moje przewidywania, z postu Szanowny Panie Rekść, sprawdziły się w 100% z dokładnością do miejsca spotkania (Słupsk a nie Warszawa). Ciekawe, z jaką dokładnością sprawdzą się teraz...
pozdrowienia
krzys
ps. z góry przepraszam za brak dalszych postów - wyjeżdżam na tydzień
Fajnie... jak zwykle nawrzucać, nawrzucać i chodu :-(
Ale do paru rzeczy się odniosę:
"Wiele, bardzo wiele osób chce po prostu zlikwidować obecny system patentów i znienawidzoną przez nich "drabinkę stopni". Ciągle słychać, że PZŻ uczy niepotrzebnych rzeczy, że w innych krajach do prowadzenia jachtu wystarczają 3 godziny instruktażu, że patenty powinno się dawać na podstawie testu z przepisów i niczego więcej."
1 To, że wiele osób czegoś chce nie oznacza, że nienawidzi tego - może zwyczajnie uważa to za zbędne?
2 PZŻ uczy nie tylko niepotrzebnych rzeczy, ale tych potrzebnych jest za mało przez uczenie rzeczy niepotrzebnych, co pokazały np sierpniowe wydarzenia na Mazurach
3 Do prowadzenia np kilkunastotonowych barek mieszkalnych nie potrzeba nawet 3 godzin...
4 Patenty bywają różne - są np w Stanach i takie które dostaje się na podstawie UWAGA - zdanego! testu z przepisów
"Take głosy bardzo ładnie ustawiają "liberatorów" jako zwolenników "nieuctwa i dyletanctwa""
To Ty tak próbujesz ustawiać. Poczytaj Smoka to sobie odświeżysz nasze stanowisko odnośnie wiedzy i umiejętności.
"opcja "przeglądy nie, ale rejestracje tak" byłaby dla nich całkowicie do przełknięcia"
No jasne - przełknęliśmy. Ale zapomniałeś o istotnym szczególe: powyżej 12 m długości...
"że nikt nie zaprotestował przeciwko obostrzeniom wobec "komercji", byleby tylko zostawiono w spokoju "przyjemniaczków"."
Tym razem zwykłe kłamstwo - komercja pozostała w dotychczasowym stanie - wymagania nie zostały zaostrzone.
"ścisły podział na "przyjemniaczków" i "komercję" i obostrzenia wobec tej ostatniej)"
Powtórzone kłamstwo jak wyżej.
"Poprzednie moje przewidywania, z postu Szanowny Panie Rekść, sprawdziły się w 100% z dokładnością do miejsca spotkania (Słupsk a nie Warszawa). Ciekawe, z jaką dokładnością sprawdzą się teraz."
Wiesz co - załóż w takim razie firmę "wróżby na telefon" albo w internecie - będziesz szybko bogaty i zbudujesz megaproa z żaglem typu "szpony przyjemniaczków" czy jakoś tak.
BTW Ww wróżby sprawdziły się w 100 % głównie, a może jedynie Twoim zdaniem
Andrzej
z góry przepraszam za brak dalszych postów - wyjeżdżam na tydzień
A mógłbyś na dłużej? Moze masz ideę być sumieniem przyjemniaczków przeciwstawiających się hegemonowi, PZŻ. Ale moim zdaniem Ci nie wychodzi. Nie chce mi się polemizować z każdą z dwudziestu tez zamieszczonyc przez Ciebie. Ale dam Ci przykład nawiazujący do jednej z nich, do drugiej:
Ciągle słychać, że PZŻ uczy niepotrzebnych rzeczy, że w innych krajach do prowadzenia jachtu wystarczają 3 godziny instruktażu, że patenty powinno się dawać na podstawie testu z przepisów i niczego więcej.
Bo uczy. W Chorwacji, gdzie stoi w marinach kilkanaście jak nie kilkadziesiąt tysięcy jachtów, których długość zaczyna się tam, gdzie zazwyczaj kończy się długość kilkuset jachtów stojacych w polskich "marinach", egzamin na VBr trwa pół godziny, patenty wystawiane sa na podstawie m.in. testu z przepisów, zakres wiedzy związanej z nawigacją zbliżony jest do naszego stejota i już. Bez egzaminu na wodzie. I co? I nic. Mimo tych kilkunastu czy kilkudzisięciu tysięcy jachtów na wodzie, mimo tysiąca ryboli mimo kilkuset promów, od lokalnych między wyspami, do tych które posuwają do Włoch nie dzieje się nic.
Chorwaci tacy madrzy a Polacy tacy głupi? Nie, tam żegluje rocznie 250 tysięcy Polaków.
Kiedyś z uwagą czytałem Twoje posty. Teraz robię to niechętnie, coraz rzadziej, bo wylewa się z nich zawiść. Wszystko co robi PFŻ, SAJ, Bryfok jest be. Tylko dlatego, bo oni to robią. Mam coraz większe wrażenie, że jesteś coraz mniejszy. Obyś w tym nie doścignął partii jeszcze rządzącej. Mam nadzieje że już niedługo rządzącej.
pozdrawiam serdecznie
Piotrek
Wiceprezes interpretuje zachowanie Chocimskiej:
'"My jesteśmy dobrzy. Popieramy liberalizację. Ale... Ale jesteśmy rozsądni i mamy wiedzę i uważamy, że bez patentów nie wolno pływac a granica 7,5 m to tragedia!! Zobaczcie! my tam gdzie można przecież popieramy liberalizację ale tam gdzie to nie jest rozsądne musimy stanowczo protestować."(koniec cytatu)
I tak dokładnie należy postrzegać te umizgi Chocimskiej. Nic więcej i nic nowego. Dla nas też i należy zachować czujność i błyskawicznie reagować w każdym miejscu na ziemi, jak apeluje Don Jorge a ja się przyłączam. Gdyby choć cień prawdy było w tej rzekomej metamorfozie to wzrosłaby pozycja nielicznych reformatorów na Chocimskiej a jest chyba odwrotnie. Pan Durejko idzie w ślady poprzedników i dalej zachowuje się jak obraz a ja dalej w charakterze dziada. Wyciągnąłem rękę ( nie ukrywam przecież, że należę do zwolenników "odzyskania PZŻ" i spotkała mnie pogardliwa cisza. Więc nie gadajmy o jakiejś odmianie.
pozdrawiam pogodnie bo tu gdzie przebywam panuje przepiękne indiańskie lato
zbigniew klimczak