Portal internetowy TRÓJMIASTO zamieścił dziś (19.12.07) taki oto artykuł. To dalszy ciąg hucby z "kładką Peruckiego". Warto przeczytać, aby utwierdzić się w przekonaniu, ze bałwaństwa osiągają rozmiary monstrualne..
Żyjcie wiecznie !
Kliknijcie na stronie tytułowej.
Don Jorge
===============
Gdańsk potrzebuje kładki przez Motławę jak kania dżdżu, ale na pewno nie takiego brzydactwa, jakie zaprojektowano na zlecenie miasta.
Trudno powiedzieć, czy przeprawa przez Motławę zaprojektowana przez gdański Transprojekt zasługuje jeszcze na miano kładki. Ten betonowo-stalowy kolos w niczym nie przypomina lekkiej konstrukcji, której wybudowanie zapowiadano od lat.
W zależności od wariantu – na razie przedstawiono trzy różne – przeprawa łącząca Ołowiankę z Zamczyskiem jest długa na od 157 do nawet 253 metrów. Gros z tego stanowią długie wąsiska ramp, pociągnięte wzdłuż obu nabrzeży Motławy. Zarówno w wersji obrotowej, jak i ze zwodzonymi płytami przęsła, most ma opierać się na dwóch filarach, osadzonych w nurcie rzeki.
_______________________________
Jak oceniasz projekt kładki na Ołowiankę?
podoba mi się - 14%
nie podoba mi się - 79%
ważna jest funkcja, a nie uroda takiej budowli - 7%
łącznie głosów: 591
_________________________________
Projekt kładki zaprezentowano urzędom zaangażowanym w powstanie tej przeprawy. Dla przedstawicieli Urzędu Morskiego z Gdyni ważne było głównie to, by między lustrem wody a przęsłem był prześwit na 6,5 metra. Chodzi o to, by bez konieczności otwierania mostu mieściły się pod nim mniejsze jachty cumujące w gdańskiej marinie.
Przedstawiciele Zarządu Dróg i Zieleni, który będzie eksploatował kładkę, zgłosili zastrzeżenia do projektu. - Poprosiliśmy o przedstawienie wersji, w której środek przęsła wsuwałby się pod płytę kładki, umożliwiając przepłynięcie większym jednostkom - przyznaje dyrektor gdańskiego ZDiZ-etu, Romuald Nietupski. - Chcielibyśmy także kładki bez filarów w nurcie Motławy.
Jeszcze bardziej bezkompromisowy był konserwator zabytków: - Na budowę kładki w tym miejscu zgodziłem się jeszcze w 2005 roku. Zgodę obwarowałem jednak pewnymi wytycznymi, min. co do wysokości i "lekkości" konstrukcji. Wszystkie projekty, które do tej pory powstawały, m.in. na zlecenie dyrektora Filharmonii Bałtyckiej, uwzględniały te wskazówki. Ten je całkowicie ignoruje i dlatego jest dla mnie całkowicie nie do zaakceptowania - mówi pomorski konserwator zabytków Marian Kwapiński.
Oprócz ciężkiej konstrukcji, wątpliwości budzą także długie rampy, które w jednym z przedstawionych wariantów ciągną się po obu brzegach Motławy. Zaprojektowano je dla ułatwienia wejścia na kładkę osobom starszym, niepełnosprawnym ruchowo i rodzicom z dziecięcymi wózkami. Czy takiego samego celu nie można było osiągnąć dzięki windom, platformom bądź takiemu uformowaniu przęsła kładki, by schodziło bezpośrednio na nabrzeże? - Rampy nie są być może estetyczne, ale znacznie łatwiejsze w utrzymaniu niż windy, czy platformy - tłumaczy Romuald Nietupski.
Warto jednak zadać pytanie: skoro kładka przez Motławę ma być także atrakcją turystyczną, czy powinniśmy zbudować ją jak najtańszym kosztem, czy jednak zdecydować się na rozwiązanie nie tylko funkcjonalne, ale także po prostu ładne?
Trzeba także zaznaczyć, że jak dotąd na budowę kładki nie pozwala prawo miejscowe. Budowa przeprawy przez Motławę wymaga zmiany planów zagospodarowania przestrzennego, czego wciąż nie zrobiono.
100-metrowej długości kładka dla pieszych w niemieckim mieście Leer jest dowodem, że taka przeprawa nie musi być brzydka, ciężka i toporna.
Kładka za 12 mln zł
Na początku tego roku koszt budowy kładki łączącej Ołowiankę z Zamczyskiem szacowano na ok. 12 mln zł. Głównym sponsorem budowy została firma Elektrociepłownie Wybrzeże, która zadeklarowała 7 mln zł, czyli ok. 60 proc. niezbędnej kwoty. Pozostałą część wezmą na siebie w połowie Województwo Pomorskiego i miasto Gdańsk. Choć kilka miesięcy temu informowaliśmy, ze kładka może powstać jeszcze latem 2008 roku, dziś nie podejmujemy się podać żadnej konkretnej daty jej oddania.
Michał Stąporek
m.staporek@trojmiasto.pl
Wyglada na to, że kolejne miasto odcina sie od żeglarzy - najpierw w Gdyni wymyslono (i jest w fazie realizacji przedłużenie falochronu wschodniego tak zaprojektowane, że jego wschodni kraniec ocierać sie bedzie o izobatę 2 m co "załatwi" definitywnie bezproblemowe wejście do Mariny dla wiekszych jednostek (dla mniejszych przy wiatrach E także) a teraz Gdańsk odcina żeglarzy od mariny - jak projektaci przewidzieli możliwości wejścia i wyjścia dla wiekszych jednostek ?
Czy będą one miały stawać gdzieś na boku kanału i czekać na łaskawe otwarcie kładki ?
Wielu w tym momencie po prostu zrezygnuje z postoju jeżeli nie można do mariny wejść po prostu z marszu ( po 5.milowej "wycieczce" kanałąmi kortowymi).
Pzdr
Kocur
Czy będą one miały stawać gdzieś na boku kanału i czekać na łaskawe otwarcie kładki ?
Tak! Przy czym nikt tu łaski nie robi. Przy malym ruchu mozna kładkę otwierać na telefon (kazdy ma komórkę na łodce, a numer może być wypisany na milę przed kładka); przy dużym ruchu praktyczniejsze jest otwieranie w stałym rozkładzie (np. co godzine na 10 minut). Tysiące protów na świecie ma mosty zwodzone, śluzy i bramy i jakoś jachty ich nie unikają.
Osobna kwestia to konstrukcja kladki: jełśi będzie ograniczać prześwit lub szerokość.... TO KLĘSKA GDAŃSKA JAKO PORTU!
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
P.S. Tak, remont tych mostów miał się zakończyć 2 lata temu, zakończył się rok temu i do dziś się nie otwierają. Więc jak widać, ktoś robi łaskę. A z urzędnikiem ciężko wygrać. Czy kładka będzie się otwierała czerwiec - wrzesień? A może marzec-listopad? A jak się zepsuje w sezonie i naprawa potrwa 10 dni (ot, głupia automatyka od szlabaników), to Żegluga Gdańska ma zwinąć interes? I organizatorzy rejsów zwracać opłaty?
P.P.S. Mają na tą kładkę wydać 12 mln, co oznacza nie mniej, niż 20 mln, ale niechby nawet. Kwota ta, wpłacona na któryś z bezpieczniejszych funduszy, da ok. 10% zysku rocznie. Myślę, że za 1.2 mln rocznie bez problemu znajdą się chętni do zorganizowania wodnej taksówki. Ponieważ trzeba doliczyć pensję mostowego (a raczej trzech, jeżeli ma to być okrągłą dobę), administracji (jeszcze ze stanowisko-dwa?), remontów kładki, przeglądów mechanizmów, UDT i pilnowania przez zimę, żeby okoliczna młodzież nie zdemolowała, to ta taksówka może mieć śruby ze złota... Za półtora - dwa miliony PLN rocznie da się utrzymać sprawną komunikację wodną, co będzie zgodne z tradycjami Gdańska. No cóż, mi by się taki projekt opłacał przy dofinansowaniu na poziomie 500-800 tys. PLN rocznie, ale skoro miasto aż tak może szastać pieniędzmi, to czemu nie?
Ale taki z prawdziwego zdarzenia, przemyslany, nie wzdluz Motlawy,
z wysokim swiatlem, wentylowany, bezpieczny.
Udalo sie w Marsylii, udalo sie pod LaManche - dlaczego ma sie nie udac w Gdansku?
--
Marek Tokarczyk
Nie tak dawno byłem w Łodzi i tam miasto finansuje transport z Placu Wolności do Manufaktury, to może Filharmonia, skoro nie potrafi inaczej zapewnić sobie frekwencji, wykorzysta taką możliwość.
Niestety z przykrością trzeba stwierdzić, że władze miasta nie dorosły do rządzenia miastem morskim:-((( i skoro nie potrafią wykorzystać atutu akwenów wodnych to może niech je zasypią i sprzedadzą pod zabudowę... Chociaż chyba i tego nie potrafią:-((( wystarczy popatrzeć na wyspę Spichrzów
W związku z pseudo-kładką !
Don Jorge - masz rację - we wszelkich wypowiedziach należy używać słowa: MOST, a nie „kładka”. Gołym okiem widać, że jest to najzwyklejszy most, szerokość10 m , 4 auta się mieszczą ! Świadczą o tym ekstra podjazdy.
Gdy zapadnie decyzja „polityczna”, to już projektanci dopilnują, żeby zrobić porządny most !
Można domniemywać, że celem „pomysłu” jest usunięcie jachtów !!!!!!! I zrobienie, między Zielonym Mostem (dlaczego tu „most”), a nowym mostem, skansenu. Dlatego wszelkie sugestie szukające „mniejszego zła” są nie na miejscu !!
Sugestie kierownika Mariny Gdańsk, że można zrobić „kładkę” i będzie tak jak Barcelonie są błędne (jego wypowiedź na www.kulinski….). Wystarczy na Google Sattelite przyjrzeć się sytuacji w tym mieście. Owszem „kładka” jest, ale marina nie znajduje się w centrum historycznego miasta !!!!!!!!!!
Powtórzy się sprawa jak z „Pierścieniem marin Zatki Puckiej”. Drenaż pieniędzy metoda „na Unię” ! Dlatego powinno być jednoznaczne NIE !!!!! I kropka !
Dyskretnie, podobnie jak z mariną przy molo w Sopocie nie podaje się kosztów ! Chodzi o wciągnięcie w pułapkę ! Niezorientowani powiedzą: może być i będzie vox populi !
Te zaś pieniądze należy pilnie przeznaczyć na tunel pod Martwa Wisłą na wysokosci Letniewa.Przecież przez Gdańsk już nie można przejechać !
WIem, że to niełatwe, a mnie łatwo gadac z daleka ale... Projektowanie czegokolwiek, tak jak zarządzanie np. miastem, to nieustanne szukanie kompromisów. Natomiast kompromis musi być rozsądny.
Nierozsądnym kompromisem byłoby np. zbudowanie lekkiej kładki "zamiast" ciężkiego mostu ale kosztem odcięcia starego Gdańska od Wisły i morza.
NIerozsądnym kompromisem byłoby zbudowanie mostu z prześwitem przesła 60 m npm, po to by umożliwić wejście na Motławę Daru Młodzieży, kosztem zeszpecenia całego zabytkowego miasta.
Rozumiem, że dla inwestora, nierozsądnym kompromisem jest budowa tunelu, bo zbyt dużo kosztuje?
A może wyjśiem jest budowa pełnej Trasy Sucharskiego dla zapewnenia drugostronnego dojazdu do tamtej częsci miasta (nie tylko Podwalem) i uruchomienie promu dla pieszych, analogicznie jak przy Żurawiu?
Co da kładka (tunel) dla pieszych? NIc innego niż prom. I tak trzeba będzie znaleźć miejsce do parkowanie na Starym MIeście, a w rejonie Elmoru i dawnego zamku za wiele miejca nie ma, szczególnie w kontekście planów budowy Młodego Miasta.
A więc most dla samochodów (tylko osobowych?). Czy nie stanie się on "tranzytem" dla ruchu z Nowego Portu, Zaspy w kierunku Rafinerii? Jak taki most wpisaać w otoczenie? Ile to będzie kosztowało? Czy budować ten most tylko dla tych 100 samochodów dojeżdzajacych tą trasa do filharmonii na kilka spektakli tygodniowo? Jak osiągnąc takie ograniczenie ruchu?
Wydaje sie że sprawa warta jest dogłębnej analizy, bez "napalania się", że jakiś koncern dał parę milionów, w końcu prom na 200 miejsc stojących, może nazywac sie ENERGA albo LOTOS, czy jeszcze inac zej... Mam na tyle dobre zdanie o władzach Gdańska, że liczę na dogłębną analizę problemu. I bez zapominania, że najstarza część Gdańska to miasto morskie, a nie za przeproszeniem Łódź.
Fragment maila z dnia: 9 lipca 2007
2. Informuję również iż strona dopiero co wystartowała a w przygotowaniu są
wersje językowe jak również strona uposzczona do oglądania np. przez komorke.
Co tydzień zaglądam na stronę WWW i nie widzę ani wersji angielskie/niemieckiejj, ani też wersji dostępnej z platform przenośnych typu PDA. Mamy, przypomnę, końcówkę grudnia.
Nie wątpię, że zależy Panu na rozwoju i upowszechnieniu żeglarstwa. Każdemu zależy. Jednak nie robi Pan w tym kierunku wiele konkretnego. Również opinie żeglarzy (zwłaszcza krytyczne) są najwidoczniej wrzucane do niszczarki. Mimo, iż zawierały moim zdaniem sensowne wnioski.
Jeżeli tak ma wyglądać dyskusja nt. kładki, to mi szkoda czasu.
Z poważaniem
Jacek Kijewski
Tylko proszę nie wykorzystywać argumentu, że niedaleko na ul. Wałowej jest pętla autobusowa, władze Gdańska chcą "wyrzucić" autobusy z centrum i na tą pętle przyjeżdża coraz mniej autobusów...
Panie Prezydencie Adamowicz ktoś pana strasznie oszukał i wsadził na minę...
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Stateczki nadal mają swe narowiste zwyczaje. Można mieć nadzieję, że wóda podrożała i obsługa promów, stateczków i mostów w XXI wieku raczej nie będzie chlała aż tyle, co we wczesnych latach 70tych XXw. To zasługa podatków z banderolowania. Za to tanieją inne dragi. A na pewno nie zdrożało dobre wychowanie i tzw. etos. Stateczki nadal obsobaczają jachty, a zwłaszcza kajaki. A motorówki prywatne a zwłaszcza waadzy nadal jeżdżą po Motławie na pełnym gazie, robiąc fale, niszcząc brzeg. Cjanci nadal chcą wlepiać mandaty za niemanie świateł kajakarzom. (Na tę ostatnią okoliczność akurat przydają się jak najniższe mostki).
Kto da gwarancję, że żaden zmotoryzowany Easy Rider na pewno nigdy nie wrąbie się w Drapi-Oczny Pieruński Most?
Nie trzeba by z inwestycją czekać do XXII wieku i przejęcia władzy przez jakąś mniejszość (;-). Z punktu widzenia technicznego, można by to zrobić już tego roku (2007). Oczywiście przy takim tempie realizacji nie dałoby się wygospodarować na boku paru złotych dla krewnych i przyjaciół królika. I to właśnie (podejrzewam) jest jedyny cel afery mostowej. Most nie powstanie i tak, a miliony zostaną przekręcone na ekspertyzy budowlane i prawne, projekty studyjne etc. Lobbing.
(A kakaje u Was lobby? Lobby? A lobby o mienia na czetyrnatsat' santimietraw ;-)
Wracając do tematu promu, tam by w zupełności wystarczyło watertaxi, pływające od maja do końca września. Żaden prom, łódź motorowa na 10 pasażerów + szyper. W wielu portach - np. Łeba - takie pływają. Głównie po to, by wozić turystów - bo ruch do Filharmonii to oczywiście taki humbug. Poza sezonem ruch turystyczny jest niewielki i nie ma potrzeby utrzymywać tam przewozu - kto chce tam dojść, dojdzie od Stągiewnej. Nie ma zawalidrogi, specjalnych instalacji itd. Kawałek kei (może dostosowanej dla niepełnosprawnych, więc trzeba by jakiś podjazd...), łódź z laminatu, jeden diesel palący 3 l/godzinę i jeden szyper.
Poza tym uważam, że miasto powinno się zaangażować w zorganizowanie żeglugi na Wiśle Martwej, Motławie, Wiśle Śmiałej. Powinny być regularne połączenia z Przegaliną, Sobieszewem, Górkami, Stogami. Dla turystów. Nie znaczy to, że miasto powinno stale wykładać na to pieniądze. Ale powinno taki projekt zainicjować, coś jak te wodne tramwaje na Hel. Jak zacznie pływać, to ludzie zaczną korzystać, jak zaczną korzystać, to zacznie się opłacać, a wtedy przejmą to w całości firmy prywatne. I przydałyby się takie płaskie łodzie "city sightseeing", jak w Kopenhadze :)
Pozdrawiam
Jacek Kijewski
Oj, chyba się mylisz... coś mi się kołacze po głowie, że o tej tragedii dowiedziałem się jak byłem na obozie harcerskim w Bieszczadach w ramach akcji Bieszczady - 40... Ale sprawdzę to jeszcze.
"Poza tym uważam, że miasto powinno się zaangażować w zorganizowanie żeglugi na Wiśle Martwej, Motławie, Wiśle Śmiałej. Powinny być regularne połączenia z Przegaliną, Sobieszewem, Górkami, Stogami. Dla turystów. Nie znaczy to, że miasto powinno stale wykładać na to pieniądze. Ale powinno taki projekt zainicjować, coś jak te wodne tramwaje na Hel."
Tu trzeba oddać sprawiedliwość władzą Gdańska. Taki projekt już powstał i nawet dosyć ciekawie wygląda. Został przedstawiony przy okazji wręczania "listu morskiego" Jurkowi Wąsowiczowi. Projekt przedstawiła p. Dagna Czarnecka pełnomocnik prezydenta Gdańska do spraw programu "InWater", z projektem można się zapoznać pod tym linkiem.
A najśmieszniejsze jest to, że p. Czarnecka przedstawiając ten projekt ani słowem nie wspomniała o "moście Peruckiego" widocznie ma świadomość tego jak środowisko podchodzi do tej paranoi... A było to jeszcze przed przedstawieniem projektu spłodzonego przez Transprojekt. Ciekawe ile ten projekt kosztował i ile jeszcze kasy miasto utopi w podobnie poronione projekty?