Podjęcie tego tematu ze wszech miar uwazam nie tylko za słuszne, ale i pożądane. Być skipperem to uczucie przyjemne, ale zawsze zdawałem sobie sprawę, że w razie czego będę za wszystko odpowiedzialny i winny. A każde moje słowo, a zwłaszcza Dziennik Jachtowy będą użyte przeciwko mnie przez Delegata Ministra (wydelegowanego do Izby Morskiej przez ... związek żeglarski), że choćbym nie wiem jak się bronił, to i tak usłyszę o "rażącym naruszeniu przepisu, dobrej praktyki morskiej i o błędzie lub zaniedbaniu". Zawsze - "rażącym" ! Delegat inaczej nie potrafi.
Kapitan Bieńkowski chce abyście już teraz z tym się pogodzili.
Kamizelki i żyjcie wiecznie !
Don Jorge
________________________________
Krzysztof Bieńkowski (fotografia z "ŻAGLI" - autor nieznany)
Drogi Jerzy,
Miesiąc minął szybko i mamy już za sobą kolejne spotkanie Zimowej Szkoły Skiperów. Tym razem tematyka była związana z problemami, z którymi musi się liczyć żeglarz przyjmujący na siebie obowiązki, skipera, kapitana jachtu, kierownika statku sportowego czy dyrektora kajaka. Jak zwał tak zwał, ale nawet patent Admirała Żeglugi Wszechwielkiej nie zwalnia od odpowiedzialności i zdrowego rozsądku.
W pierwszej części spotkania mój przyjaciel Bartek Szmajdziński, żeglarz o niemałym doświadczeniu i psycholog z zawodu, w ciekawym ujęciu nakreślił problemy występujące w relacjach kapitan-załoga.
Oto agenda wykładu:
1. Kapitan jachtu jako kierownik grupy żeglarzy
2. Budowanie autorytetu
3. Oficerowie - delegacja uprawnień i kontrola kompetencji
4. Pułapki oceniania i podejmowania decyzji
5. Troska o zadowolenie załogi
6. Cykl życia grupy
Muszę przyznać, że wywiązała się ciekawa dyskusja, miejscami nawet dość intensywna, rozchodząca się na wiele wątków pobocznych i dygresji. Jest to bowiem temat obszerny i w środowiskach żeglarskich niezbyt często poruszany, a przez to pełen stereotypów, mniemań czy podejścia wojskowo-harcerskiego.
W drugiej części seminarium nakreśliłem dość czarną wizję odpowiedzialności prawnej kapitana jachtu:
1. Rodzaje odpowiedzialności prawnej
2. Pojęcie winy
3. Izba Morska – przykłady orzeczeń
4. Ustawa o Bezpieczeństwie Morskim i Kodeks Morski
5. Okoliczności wyłączające winę
6. Wypadek i katastrofa
7. Odpowiedzialność cywilna i ubezpieczenie OC
Kiedy przygotowywałem prezentację i zagłębiłem się w gąszcz przepisów, włos mi się na głowie zjeżył, co by było gdybym miał większą wpadkę jako prowadzący jacht morski. Przypomniało mi się jak wiele błędów i zaniedbań popełniłem, co w razie wypadku morskiego wystawiłoby mnie Izbie Morskiej na widelcu. Cóż, mam nadzieje, że uczestnicy spotkania już moich błędów popełniać nie będą – najlepiej uczyć się na błędach… cudzych.
Wniosek z moich dociekań może być następujący: Panowie Kapitanowie, cokolwiek zrobicie i czegokolwiek zaniechacie, zostanie to wykorzystane przeciw wam w postępowaniu przed Izbą Morską lub w sprawie karnej czy cywilnej.
Oba tematy zajęły nam tyle czasu, że na omówienie spraw związanych z organizacją życia na pokładzie nie było już miejsca. Uczestnicy otrzymali materiały do samodzielnego przestudiowania i mam nadzieję, że wszelkie wątpliwości wyjaśnimy sobie mailowo.
Motto naszego spotkania można sformułować następująco:
„Nie każdy może być dobrym kapitanem, ale sumienny i odpowiedzialny kapitan może się obudzić w każdym".
Żyj wietrznie!
Krzysztof Bieńkowski
www.nordsail.pl
.
Kilka dni minęło i temat przechodzi bez echa. Zastanawiam sie jaka jest tego przyczyna:
czy:
1. Wszyscy już wszystko wiemy albo przynajmniej tak nam sie zdaje?
czy:
2. Pływając wyłącznie w małych "rodzinnych "składach nie odczuwamy presji bycia odpowiedzialnym za innych ani potrzeby budowania "przywództwa"?
czy:
3. Na tej stronie interesuje nas tylko "walka o wolność", anie sposoby korzystania z tej wolności?
PS. A czy przewidywane jest takie spotkanie w Trójmieście? Znam ze 3 lub 4 potencjalnych chętnych...
Bo z faktami się nie dyskutuje. Fakty przyjmóje się do wiadomości.
A ja chce w Poznaniu.
Witam Panie Piotrze!
Ma Pan rację, że z faktami się nie dyskutuje
ale lepiej by było gdyby "dyskutóje" napisał Pan przez "u" zwykłe.
Pozdrowienia
Major
Wiesław Śliwowski
>1. Wszyscy już wszystko wiemy albo przynajmniej tak nam sie zdaje?
Nie odnioslem takiego wrazenia. Uczestnikami seminarium byly glownie osoby, poczatkujace w sztuce "kapitanowania" i swiadome swojego braku doswiadczenia.
Trzeba jednak zauwazyc, ze malo jest takich osob w ogolnej populacji zeglarzy. Tych, ktorzy podejma sie zadania poprowadzenia rejsu jest szacunkowo 15-20% ogolu zeglujacych, a wsrod nich, tych ktorzy chca sie doskonalic jest jeszcze mniej.
Stad temat moze byc malo interesujacy dla wiekszosci, a nawet hermetyczny.
> 2. Pływając wyłącznie w małych "rodzinnych "składach nie odczuwamy presji bycia odpowiedzialnym za innych ani potrzeby budowania "przywództwa"?
Trudno stopniowac odpowiedzialnosc za ludzkie zycie, odnosze jednak wrazenie, ze za zycie swoich bliskich powinnismy byc odwowiedzialni "do kwadratu"... W zajeciach uczestniczyli jednak takze wlasciciele prywatnych rodzinnych jachtow.
Pozdrawiam
Krzysztof Bienkowski
www.nordsail.pl