News o Schengen jest czytany i żywo komentowany. Komandor Grzegorz Goryński obserwując licznik zapewne przekonuje się do skuteczności przepływu informacji przez www.kulinski.gdanskmarinecenter.com co dobrze wróży naszym kontaktom na przyszłość. Nowoczesnośc to nowoczesnośc.
Po lekturze informacji Strazy Granicznej oraz komentarzy do wczoraj zgłoszonych pod newsem napisałem do Rzecznika MOSG mail, w którym dodałem od siebie, że ja też (nie tylko dr K. Bieńkowski) nie wszystko zrozumiałem choć mam 3 dyplomy uniwersyteckie. Napisałem, że chyba jednak koniecznym będzie rozszerzenie tematu Schengen, ale... przekładajac jezyk prawniczy na "normalny". Przytoczyłem taką autentyczną anegdotkę z czasów moich studiów politechnicznych. Otóż profesor Bronisław Bukowski - do dziś sława polskich żelbetników, po omówieniu teorii konkretnego problemu mówił: a teraz pokażę państwu jak najbardziej trudny wywód teoretyczny łatwo jest zrozumiec na przykładzie liczbowym. I rzeczywiście - konkretne przeliczenie rozjaśniało nam wszystko w głowach. Idąc tym tropem zaproponowałem komandorowi Grzegorzowi, abyśmy na wstępie przećwiczyli procedury takich oto przypadków:
Jacht polski z polską załogą:
- wychodzi z Górek na Hel
- wychodzi z Górek do Kołobrzegu, ale okrąża morskie poligony między Ustką i Kołobrzegiem - oddalając się nieco ponad 12 M od linii polskiego brzegu
- wychodzi z Władysławowa na Bornholm
- wychodzi z Trzebieży do Monkebude (z polskiej na niemiecką część zalewu - wody wewnętrzne)
- przybywa z portu niemieckiego do Władysławowa.
Komandor Goryński odpowiedział natychmiast, a co uznałem za ważne i to w mailu o bardzo sympatycznej i osobistej wymowie. Wyczułem jakby, że prawnicy MOSG też chyba mają pewne wątpliwości interpretacyjne co do niektórycxh sformułowań zapisanych w oryginalnych dokumentach Traktatu Schengen.
Na razie, na gorąco komandor Goryński, do przedstawionych przeze mnie "przykładów liczbowych" przygotował takie odpowiedzi.
"............Co do informacji. Tekst zawiły to prawda. Zgadzam się z opinią, że prawnicy tak już mają w pisaniu. Najdalej idąca jego interpretacja to jak myślę winna być następująca:
1. płynąć do Rosji, Wielkiej Brytanii, Irlandii i innych państw nie należących do Obszaru Schengen, powinniśmy poddać się odprawie granicznej w Placówce Straży Granicznej.Po powrocie z takiego rejsu także;
2.płynąc do państw należących do obszaru Schengen - bez zawijania do portów należących do państw nie będących w tym układzie (na Bałtyku tylko Rosja nie należy) nie trzeba poddawać się odprawie granicznej;
3.ruch w porcie jednostek sportowo - zeglarskich regulują odrębne przepisy - porządkowe, wyd. przez Dyrektorów Urzędów Morskich. One, według mojej wiedzy określają do kogo należy zgłaszać wyjście z portu.
Tyle wykładni tej wcześniejszej informacji, ale życie czasem wymyśla nowe pytania............."
Pewnie jeszcze temat ten nie został wyczerpany, życie pokaże co gra, a co trzeba będzie prostować. Nie tracę nadziei na to spotkanie przy kawie na Oliwskiej. Macie pozdrowienia od Straży Granicznej !
Panu Komandorowi dziękuję i namawiam do dalszego czytania komentarzy pod oboma newsami.
tu klik rankingowy
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge!
Biorąc do ręki wydrukowany tekst newsa czytam pytania Dona Jorge i odpowiedzi - wychodzi mi, że do wszystkich 5 pytań odpowiedź jest w punkcie 2. e-maila kmdra Goryńskiego:
2.płynąc do państw należących do obszaru Schengen - bez zawijania do portów należących do państw nie będących w tym układzie (na Bałtyku tylko Rosja nie należy) nie trzeba poddawać się odprawie granicznej;
Prosty magister tak zrozumiał, ...a życie pokaże, czy dobrze ;-)
Robert
PS: Szkoda że odpowiedź nie była WPROST na zadane pytania, bo wtedy nie musiał bym jej interpretować ;-)
"płynąc do państw należących do obszaru Schengen - bez zawijania do portów należących do państw nie będących w tym układzie (na Bałtyku tylko Rosja nie należy) nie trzeba poddawać się odprawie granicznej;"
Ponieważ logika Wojskowego bywa różna od logiki cywila to jako prosty inzynier spytam niesmiało czy wypływajac jednostką pod banderą szwedzką mam te same prawa i obowiązki co wymienione powyżej zasady pływania pod bandera RP?
Na logikę cywila tak własnie jest ale wolę się spytać o interpretację SG....
Pzdr
Kocur
A co tu wyjaśniać więcej? Po prostu chcąc sobie popływać kajakiem, z plaży z zamiarem popłynięcia do Szwecji? Możemy to zrobić legalnie i nie musimy się nikomu meldować. Rozumiem to tak - na poważnie: Wypływamy sobie z Łeby z zamiarem popłynięcia do Trouville-sur-Mer – bardzo ładny Francuski porcik przy Kanale Angielskim. Wystarczy nasz zamiar (zamiar płynięcia do portu w Państwie należącym do Schengen), aby normalnie wyjść z portu i nigdzie się nie odprawiać. Oczywiście na Bałtyku nie możemy zmienić zdania i płynąć do, Kaliningradu, bo się nie odprawiliśmy. Tak samo, będąc już na Morzu Północnym nie możemy płynąć do Liverpoolu. Nie wiem, co by nam zrobili Anglicy a po powrocie nasza SG, gdybyśmy tam jednak zawinęli? To inna sprawa. Kapitan wspomniał jeszcze o jednym: Wypływamy z Górek Z. (zbyt blisko „Okręgu”) SG nas na morzu kontroluje i wtedy też tylko oświadczamy że płyniemy, jak zamierzaliśmy – na przykład na Bornholm. I to wystarczy. Oni nam na to, że: „Zbyt bardzo was ciągnie na wschód”. My na to: „A, tak nam hals wypadł”. Oni na to: Ale wiecie że nie możecie zawijać do żadnego Rosyjskiego portu? My odpowiadamy: Tak, tak! Oczywiście wiemy!! Oni nam: A-hoj! My im: A-hoj!!
Jesteśmy wszyscy tak nieprzyzwyczajeni do wolności. Do tego, że zwyczajnie wolno. Taki Amerykaniec się zdziwi, że czegoś nie wolno. A my się dziwimy i jakoś nie możemy poczuć, że wolno. Polscy żeglarze po 70 latach niewoli mają rzeczywiste powody, aby nie wierzyć, że coś się zmieniło. Kiedyś, kiedy wiele lat temu zabrałem moją, przyszłą wtedy żonę, na kanadyjkowanie po Wiśle. Ona się zdziwiła: Jak to? To tak wolno wziąć sobie łódkę i pływać? Nie potrzeba na to żadnych pozwoleń? A Wisła to nasza wspólna droga wodna? I możemy sobie pływać? Tak jak jeździć autem po drogach? To nie farsa. Naprawdę tak było.
Janek.
"Jak zwykle urzednik nie potrafil odpowiedziec po ludzku." - w zasadzie masz racje: stara to, sprawdzona i wyssana z mlekiem matek prawda, ze po ludzku mowia tylko i wylacznie petenci, czyli my. Czytajac ten i poprzedni watek, przyszlo mi do glowy, ze rzecz jest bardziej skomplikowana: zapomnielismy jezyka ludzkiego - sa tylko jezyki urzedniczy i petencki...
W szarej, nieestetycznie bezksztaltnej i ponurej masie urzednikow pojawil sie Gorycki. Urzednik oczywiscie, ale najwidoczniej chce byc zrozumiany i stara sie mowic po ludzku. Dajmy mu szanse i przestanmy sluchac po petencku.
W jego poprzednim, "oficjalnym" tekscie nie znalazlem niczego nowego, sklaniajacego do obaw o bronowania plaz, ani do zeglowania na innych morzach. Przeciwnie.
Podobne i nawet bardziej urzedowe, wiec nieludzkie, teksty istnieja w kazdym kraju. Pozwole sobie przypomniec niedawna interwencje Rocha Wroblewskiego, ktory udowodnil, ze we Francji istnialy okresowe ( coroczne) obowiazkowe przeglady ( inspekcje) jachtow...o ktorych nikt tam nigdy nie slyszal. Znalazlem potwierdzenie w postaci oficjalnego tekstu likwidujacego ten nieistniejacy w praktyce, lecz posiadajacy moc prawna obowiazek inspekcji. Miedzy "urzedniczym" prawem i jego egzekwowaniem roznica moze byc - jak widac - jeszcze wieksza, niz miedzy jego litera i duchem.
Nieuniknione klopoty pojawia sie pewnie, jak zwykle, na najnizszym szczeblu, czyli najblizej skory zeglarzy. Wydaje mi sie jednak, ze sa postepy. Komandor Gorycki nie jest zeglarzem, ale nie jest tez politykiem i stara sie mowic ludzkim glosem, nie pisze ( poki co....) nic o herbach, narodowych "wartosciach" i sobie. To, moim zdaniem, dobry znak - na poczatek konca.
Polecajac przypowiesc o mandacie ( 250 dolarow) za nieszczelny kibelek, przypominam, ze kazdy morski kraj ma swoje SG, policje wodne, zandarmerie, wladze administracyjne, celne, portowe i pewnie jeszcze jakies...wszystkie sa wyposazone w plywajacy sprzet i zwykle uzbrojone. W bron i prerogatywy. Nikomu to nie przeszkadza, bo i oni nie przeszkadzaja - ale to juz inna historia...
Lukasz Nieoburzonywcale
Wszystko by się zgadzało, ale nazwisko tego Pana brzmi Goryński (Gorynski - bez polskich ogonkow).
A do "merituma" Twojej wypowiedzi:
Myślę, że nasze przyzwyczajenia również polegają na niechęci zrozumienia drugiego człowieka (urzędnika i petenta TEŻ) ;-)
Robert
Przepraszam p. Gorynskiego.....
Dzieki za wytkniecie kolejnej gafy niewybaczalnej.
"Myślę, że nasze przyzwyczajenia również polegają na niechęci zrozumienia drugiego człowieka" - to dosc naturalne...ale to chyba nie tylko to. Napisalem wyzej troche wiecej, choc moze mgliscie - dziwi mnie ludzkie lakomstwo, potrzeba klucza do otwartej bramy, papieza reklamujacego prezerwatywy i bezpieczenstwa na skrzyzowaniach bez czekania na czerwonym swietle.
Lukasz Zdziwiony
Adam Kowalczyk
Odpowiadając na pytania i pewne wątpliwości wczoraj podałem ogólne zasady. Zdaję sobie sprawę, że pytania o jakiś szczegół będą się pojawiały. To normalne. Co do odpowiedzi:
Panu Michałowi Damskiemu - starałem się podać ogólną zasadę, z której jasno wynikała odpowiedź. Żadna z 5 wymienionych tras nie wymaga odprawy granicznej.
Zasady odpraw granicznych o których wspomiał "Kocur" dla jednostek sportowo - żeglarskich: polskich, szwedzkich, duńskich i innych państw należących do Schengen, są te same. Szwedzka jednostka wracająca z Gdańska do Stockholmu nie odprawia się granicznie, tylko zgłasza w Kapitanacie wyjscie z portu i płynie.
Szczęśliwych wiatrów! Pozdrawiam!
Nie tylko z Niemiec! Również w portach Szwecji czy Danii obowiązkowy kontakt ma się tylko z osobą pobierającą opłaty. Nikogo nie interesowało skąd przypłynąłem i dokąd płynę.
Czy administracja morska i SG na siłę wyszukują sobie zajęcie, aby uchronić się przed ew. redukcją etatów?
Czy ktoś będzie ścigał jacht z kraju Schengen, jeśli nie wymelduje się i popłynie z Ustki na Bornholm?
Sądzę, że nikt nie wyśle brygady antyterrorystycznej aby go zatrzymać. Co prawda zdarzyło mi się postawić w stan alarmu pograniczników, gdy o 5 kabli przekroczyłem "oślą łączkę" przy Basenie Zaruskiego, i zapłacić za to słony mandat, ale to były dawne, WOP-owskie czasy. Teraz trudno to sobie wyobrazić a młodzież nie bardzo chce wierzyć w takie opowiadania.
Panie Komandorze, problem jest w tym, że po tylu latach zniewolenia dość alergicznie reagujemy na wszelkie ograniczenia dla których uzasadnienie jest wątpliwej wartości.
Pozdrowienia z Ustki
Edward Zając
PS. Coś mi się zdaje, że Pana Komandora spotykałem w Ustce.
"nikomu i niczego nie zgłaszam. Gdy przypływam do Danii, Szwecji idę grzecznie do bosmana,, - bo tak jest wszedzie... bosmana guzik to obchodzi, bo przeciez i tak nie mozliwosci sprawdzenia dokad plyniesz i po co i wszyscy o tym doskonale wiedza.
Nie zadajmy jednak od wysokiego urzednika i rzecznika MOSG by powiedzial publicznie: plyn z Bogiem i tak nie mamy mozliwosci praktycznych, teoretycznych i technicznych, by udowodnic Ci, ze do UK dotarles z premedytacja.
Zreszta....czy zgloszenie rejsu "out off" (dla spokoju sumienia ) jest naprawde uciazliwe?
Lukasz pragmatyczny
"Zasady odpraw granicznych o których wspomiał "Kocur" dla jednostek sportowo - żeglarskich: polskich, szwedzkich, duńskich i innych państw należących do Schengen, są te same. Szwedzka jednostka wracająca z Gdańska do Stockholmu nie odprawia się granicznie, tylko zgłasza w Kapitanacie wyjscie z portu i płynie."
P. Komandorze - bardzo dziękuje za odpowiedź.
Pzdr i spokojnej słuzby.
Kocur
Śledząc komentarze Panów to nabieram przekonania, niestety u niektórych występuje brak chęci zrozumienia innych. Nikt z nas nie zamierza komukolwiek zabierać tej upragnionej wolności. Kożystajcie z niej Panowie do woli.
Szanowny Panie Zając!
Po pierwsze, za wszelki ruch jednostek w porcie odpowiada Kapitanat lub Bosmanat. On, można by żec wpuszcza i wypuszcza z niego wszelkie jednostki. Stąd tylko wynika konieczność zgłoszenia wyjścia lub wejścia. O co oni pytają, sorry, nie mam pojęcia. Wymagają tego względy bezpieczeństwa żeglugi na torze wodnym. O tej właśnie administracji morskiej myślałem.
Po wtóre, o ile pamięć mnie nie myli to też na forum internetowym wymienialiśmy poglądy o tych kwestiach przy okazji żeglugi s/y Maytur.
Pozdrawiam!
Uważam, że będąc rzecznikiem prasowym SG jest pan również dziennikarzem.
Śp. prof. Malinowski załamałby się czytając "żec" !!!!!!!
Na Boga! Jesteśmy Polakami! Piszmy po polsku!
Z wyrazami szacunku
Wiesław Śliwowski
Major
Tego sie wlasnie obawialem....., chociaz nie przyszlo mi do lba, ze ktos moze byc az tak beznadziejny, by spowodowac powszechne pomieszanie miedzy umarlymi, bogiem, polskoscia i jezykiem.
Pisz mniej glupio, wojaku.
Lukasz Antymilitarystacorazbardziej
Szanowny P. Tomaszu "Antymilitarystacorazbardziej"!
Tak między ludźmi kulturalnymi.
Co Panu przeszkadza aby wyrażając swoje myśli czy zdania pisać je w ojczystym języku?
Nie wiem w jakim jest Pan wieku, ale z Pańskich komentarzy mogę wywnioskować tylko jedno.
Należy Pan do pokolenia, które uważa za poprawne powiedzenia "nara" itp.
Mnie uczyli wyrażać się w poprawnej polszczyźnie.
Być może Pana to boli, ale takich jest los niedouczonych.
Wiesław Śliwowski
Major (nie ma to nic wspólnego z militariami)
Dlatego ja jak ten niewierny Tomasz, uwierzę jak zobaczę na własne oczy...
3.ruch w porcie jednostek sportowo - zeglarskich regulują odrębne przepisy - porządkowe, wyd. przez Dyrektorów Urzędów Morskich. One, według mojej wiedzy określają do kogo należy zgłaszać wyjście z portu.
Dziekuje Panu Komandorowi za jednoznaczną odpowiedź w dwóch pierwszych punktach, to calkowicie wyczerpuje odpowiedzi na przykład liczbowy Don Jorge. Natomiast trzecia odpowiedź jest odpowiedzią ZA administrację morską i Pan Komandor wszedł tu w nie swoje kompetencje! Rozumiem, że z całą pewnością Straży Grancznej nie interesuje to, czy jakiś jacht poruszający się wewnątrz strefy Schengen zgłaszał się Jego Wysokości Bosmanowi,czy też nie.
Mam rację Panie Komandorze? Wiem, że tę informacje zawarł Pan z dobrej woli ale teraz czas, by zadać podobne pytania administracji morskiej: JAKIE FORMALNOŚCI SA PRZEZ NIĄ WYMAGANE I DLACZEGO TAK ROZBUDOWANE?
http://www.sail-ho.pl/article.php?sid=2801&mode=&order=0&thold=0
...i ograniczę sie do tego linka, bo jak coś napiszę to dostane bana od DonJorge.
Czytam zawartość tego linku i dochodzę do wniosku, że parę osób naprawdę trzeba by przenieść na wschodnią granicę, gdzie nadal by mieli co pilnować. Tutaj z nudów będą wynajdywać sobie zajęcie .
Jaki sens ma podawanie dokąd płynę? Zdarzyło mi się, że podając jako cel Bornholm popłynąłem na Gotlandię czy wylądowałem w Dziwnowie - chyba nikomu to nie zaszkodziło? Pomijam już sugestie niektórych kolegów, którzy nie chcą aby rodzina wiedziała, gdzie się "urwali".
Mam też jedno pytanie bardzo konkretne: wypływając do kraju nie należącego do Schengen, np. Anglii, zwykle po drodze zatrzymujemy się w kilku portach. Logika wskazuje, że odprawa graniczna powinna odbyć się w ostatnim przed wpłynięciem na wody angielskie. Może jednak wystarczy już w Polsce - bo przecież obcych granic jacht nie przekraczał?
Pozdrowienia z Ustki
Edward Zając
parę osób naprawdę trzeba by przenieść na wschodnią granicę,
... ale Edwardzie błagam: wschodnią... ale Białorusi!
"Polska, to jest baaaardzo ciekawa kraj do uczenia ssie"
Nic mnie już nie zdziwi - jutro moje kolejne urodziny, naprawdę nie "fefnaste" tylko "siąte i cóś" i cosik mi się zdaje, że mimo "kamizelki w kroku" i szczerych życzeń "życia wiecznego" od Dona Jorge - już nie dożyję normalności "w tym kraju"... mam coraz większe wątpliwości, czy gdzieś w ogóle jest normalnie...
"życie przerosło kabaret" - znowu... jak zwykle...
Robert :-(