"LUB CZASOPISMA" - O TYM JAK TO CHOCIMSKA
Kpt. Mariusz Główka jest posiadaczem patentu RYA. Podejrzewam, że nie bez powodu wyjmował chusteczkę do nosa prawą ręką z lewej kieszeni spodni. Przybywa żeglarzy mających pezetzetowskie patenty "w dużym poważaniu" . Chocimska nie bez powodu nie chciała słyszeć o dokumencie potwierdzajacym wiedzę i umiejętności (kompetencje). Do tej pory kurczowo trzyma się terminu "uprawnienia". Choćby jeszcze rok. Choćby do jesieni... Tylko dlaczego administracja państwowa na to pozwala ? Taka praktyka ma przecież krótkie nogi
A teraz zwracam się do Gospodarzy bratnich, żeglarskich witryn internetowych - zamieście ten news w swoich okienkach. Będzie mi miło, jeżeli podacie źródło.
Klik dla kotka... pardon - kapitana, który jeszcze leży w łózeczku.
Kamizelki i żyjcie wiecznie !
Don Jorge
___________________________________

Drogi Jerzy,
Przewiduję w tym roku olbrzymi boom na chorwackie patenty Voditelj Brodice kat. B. Już dziś Chorwaci powinni pomyśleć o jakimś upominku dla działaczy PZŻ, bo to za ich przyczyną w te wakacje nasi rodacy masowo będą oblegać chorwackie kapitanaty, stojąc w kolejkach do egzaminu.
Ale po kolei. Jak zauważyłeś, powertowałem trochę przepisów z których wyszło jacy to my, żeglarze przyjemniaczki jesteśmy „wyjątkowi” i to za sprawą Chocimskiej, co wcześnie byłeś łaskaw powiesić w swoim okienku. Przy okazji wyszło jak to PZŻ sprytnie zamienił w ustawie o KF z 2007 roku sformułowania, skutecznie unikając określenia „kwalifikacje” i zastępując je określeniem „uprawnienia”. Zacytuje to, co napisałem w komentarzu do poprzedniego newsa, ponieważ pozwoli to lepiej zrozumieć jak doszło do tego, że PZŻ poszedł Chorwatom na rękę.
Zacznijmy od cytatów z Ustawy o KF z 2007 roku.
Art. 53 ust 2.Uprawianie alpinizmu jaskiniowego wymaga posiadania odpowiednich kwalifikacji potwierdzonych stosownym dokumentem ...
Art 53b ust.1. Uprawianie sportów o charakterze strzeleckim wymaga posiadania odpowiednich kwalifikacji potwierdzonych stosownym dokumentem...
Art 53c ust. 1. Uprawianie płetwonurkowania wymaga posiadania odpowiednich kwalifikacji potwierdzonych stosownym dokumentem ...
A żeglarstwo? Wzmaga odpowiednich kwalifikacji potwierdzonych stosownym dokumentem? Nie.
Art 53a ust. 3. Uprawianie żeglarstwa na jachtach:
1) żaglowych o długości kadłuba powyżej 7,5 m lub
2) motorowych o mocy silnika powyżej 10 kW
– wymaga posiadania stosownego dokumentu wydanego przez właściwy polski związek sportowy.
Dalej w kolejnych ustępach ani razu nie pojawia się słowo "kwalifikacje". Zamiast tego używa się kilka razy termin "uprawnienia", choć jeszcze w 2005 roku w ustawie o KF występował podobny zapis i podobna terminologia jak w przypadku innych dyscyplin:
Art. 53a ust.1. Uprawianie żeglarstwa wymaga posiadania odpowiednich kwalifikacji …, dalej,
ust. 3. Egzaminy stwierdzające posiadanie odpowiednich kwalifikacji niezbędnych do uprawiania żeglarstwa...
O kwalifikacjach mówi się jeszcze w ust. 4 i ust. 6 w ustawie z 2005 roku.
Skąd taka różnica pomiędzy tekstem z 2005 roku, a obowiązującym z 2007? Posłowie tak sobie wymyślili? To dlaczego tylko w odniesieniu do żeglarstwa, a nie w odniesieniu do innych dyscyplin? A może przypadkowo komuś się tak napisało? Nie, odejście od terminu "kwalifikacje" akurat w żeglarstwie, występuje nieprzypadkowo. Na początku 2005 roku, gdy poprzednio zmieniano ustawę o KF nikt, a może prawie nikt, nie słyszał o certyfikatach ISSA. W 2007 roku już o nich było głośno. W dodatku PZŻ musiała przyjąć do wiadomości, że w naszym kraju muszą być honorowane patenty zagraniczne, stąd art. 53a ust. 4 wreszcie zapisano:
„Osoba, która uzyskała uprawnienia do uprawiania żeglarstwa w innym państwie, może uprawiać żeglarstwo na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie posiadanych uprawnień potwierdzonych stosownym dokumentem.”
Poprzez prosty zabieg, poprzez zastąpienie słowa "kwalifikacje" słowem "uprawnienia", PZŻ próbuje utrzymać korzystne dla siebie status quo i nie dopuścić certyfikatów ISSA. Przecież na plastiku ISSA jest napisane: "Sailing Certificate of Achievement" i nie ma słowa o uprawnieniach. Cwaniaczki z Chocimskiej dobrze to pomyśleli. Monopol i kasa pozostanie.
Ale kij ma dwa końce. Do tak sformułowanego ustępu 4, jak ulał pasuje Voditelj Brodice, chorwacki patent, bardzo dobrze znany polskim żeglarzom i coraz bardziej wśród nich popularny. Popularny, bo nie wymaga kończenia żadnych kursów, a egzamin i to tylko ustny, zdaje się w kapitanatach chorwackich portów, coraz częściej po polsku.
Patent VBr jest wystawiany przez Ministra Morza, Turystyki, Transportu i Rozwoju Republiki Chorwackiej i jest oficjalnym dokumentem państwowym, pozwalającym również na działalność komercyjną w Chorwacji. Najbardziej popularny, kat. B daje uprawnienia do prowadzenia na wodach wewnętrznych i morzu terytorialnym Republiki Chorwackiej:
- łodzi pasażerskich do 3Mm od brzegu lub wysp,
- łodzi rybackich i towarowych,
- wszystkich typów łodzi przeznaczonych do rekreacji (pleasure boats)
- jachtów rekreacyjnych do 30 GT
- jachtów czarterowych do 30 GT bez zawodowej załogi
Jeżeli teraz wrócimy do treści ust. 4, to okazuje się, że mamy idealny patent w ręku. Wszak osoba, która uzyskała uprawnienia do uprawiania żeglarstwa w innym państwie, może uprawiać żeglarstwo na terenie RP w zakresie posiadanych uprawnień. Jakby nie patrzył, uzyskujemy uprawnienia do uprawiania żeglarstwa w Chorwacji, zatem w tym samym zakresie mamy uprawnienia na terytorium RP.
Z ust. 1, 2 i 3 art. 53a Ustawy wynika, że żeglarstwo to również prowadzenie jachtów motorowych, a Chorwaci nie czynią podziału na jachty żaglowe i motorowe. Zatem koledzy żeglarze, posiadacze VBr kat.B, możecie w Polsce prowadzić nie tylko jachty żaglowe, ale również jachty motorowe do 30 GT.
A ci co jeszcze nie mają VBr? Po co robić patenty PZŻ i PZMiNW, chodzić na kursy, wydawać pieniądze? Zafundujcie sobie tydzień wakacji w Chorwacji, idźcie któregoś dnia do kapitanatu, zapłaćcie ok. 100 EUR za egzamin i zdajcie go. Wcześniej oczywiście się nauczcie. Ale możecie to zrobić sami, bądź pływając przez tydzień z przyjaciółmi po pięknym Adriatyku.
A panowie z Chocimskiej powinni pamiętać o powiedzeniu: kij ma dwa końce. Mącili w przepisach po to, aby utrącić certyfikaty ISSA, to sobie zafundowali VBr. Oj zarobią Chorwaci w tym roku.
A teraz zwracam się do Gospodarzy bratnich, żeglarskich witryn internetowych - zamieście ten news w swoich okienkach. Będzie mi miło, jeżeli podacie źródło.
Klik dla kotka... pardon - kapitana, który jeszcze leży w łózeczku.

Kamizelki i żyjcie wiecznie !
Don Jorge
___________________________________

Drogi Jerzy,
Przewiduję w tym roku olbrzymi boom na chorwackie patenty Voditelj Brodice kat. B. Już dziś Chorwaci powinni pomyśleć o jakimś upominku dla działaczy PZŻ, bo to za ich przyczyną w te wakacje nasi rodacy masowo będą oblegać chorwackie kapitanaty, stojąc w kolejkach do egzaminu.
Ale po kolei. Jak zauważyłeś, powertowałem trochę przepisów z których wyszło jacy to my, żeglarze przyjemniaczki jesteśmy „wyjątkowi” i to za sprawą Chocimskiej, co wcześnie byłeś łaskaw powiesić w swoim okienku. Przy okazji wyszło jak to PZŻ sprytnie zamienił w ustawie o KF z 2007 roku sformułowania, skutecznie unikając określenia „kwalifikacje” i zastępując je określeniem „uprawnienia”. Zacytuje to, co napisałem w komentarzu do poprzedniego newsa, ponieważ pozwoli to lepiej zrozumieć jak doszło do tego, że PZŻ poszedł Chorwatom na rękę.
Zacznijmy od cytatów z Ustawy o KF z 2007 roku.
Art. 53 ust 2.Uprawianie alpinizmu jaskiniowego wymaga posiadania odpowiednich kwalifikacji potwierdzonych stosownym dokumentem ...
Art 53b ust.1. Uprawianie sportów o charakterze strzeleckim wymaga posiadania odpowiednich kwalifikacji potwierdzonych stosownym dokumentem...
Art 53c ust. 1. Uprawianie płetwonurkowania wymaga posiadania odpowiednich kwalifikacji potwierdzonych stosownym dokumentem ...
A żeglarstwo? Wzmaga odpowiednich kwalifikacji potwierdzonych stosownym dokumentem? Nie.
Art 53a ust. 3. Uprawianie żeglarstwa na jachtach:
1) żaglowych o długości kadłuba powyżej 7,5 m lub
2) motorowych o mocy silnika powyżej 10 kW
– wymaga posiadania stosownego dokumentu wydanego przez właściwy polski związek sportowy.
Dalej w kolejnych ustępach ani razu nie pojawia się słowo "kwalifikacje". Zamiast tego używa się kilka razy termin "uprawnienia", choć jeszcze w 2005 roku w ustawie o KF występował podobny zapis i podobna terminologia jak w przypadku innych dyscyplin:
Art. 53a ust.1. Uprawianie żeglarstwa wymaga posiadania odpowiednich kwalifikacji …, dalej,
ust. 3. Egzaminy stwierdzające posiadanie odpowiednich kwalifikacji niezbędnych do uprawiania żeglarstwa...
O kwalifikacjach mówi się jeszcze w ust. 4 i ust. 6 w ustawie z 2005 roku.
Skąd taka różnica pomiędzy tekstem z 2005 roku, a obowiązującym z 2007? Posłowie tak sobie wymyślili? To dlaczego tylko w odniesieniu do żeglarstwa, a nie w odniesieniu do innych dyscyplin? A może przypadkowo komuś się tak napisało? Nie, odejście od terminu "kwalifikacje" akurat w żeglarstwie, występuje nieprzypadkowo. Na początku 2005 roku, gdy poprzednio zmieniano ustawę o KF nikt, a może prawie nikt, nie słyszał o certyfikatach ISSA. W 2007 roku już o nich było głośno. W dodatku PZŻ musiała przyjąć do wiadomości, że w naszym kraju muszą być honorowane patenty zagraniczne, stąd art. 53a ust. 4 wreszcie zapisano:
„Osoba, która uzyskała uprawnienia do uprawiania żeglarstwa w innym państwie, może uprawiać żeglarstwo na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie posiadanych uprawnień potwierdzonych stosownym dokumentem.”
Poprzez prosty zabieg, poprzez zastąpienie słowa "kwalifikacje" słowem "uprawnienia", PZŻ próbuje utrzymać korzystne dla siebie status quo i nie dopuścić certyfikatów ISSA. Przecież na plastiku ISSA jest napisane: "Sailing Certificate of Achievement" i nie ma słowa o uprawnieniach. Cwaniaczki z Chocimskiej dobrze to pomyśleli. Monopol i kasa pozostanie.
Ale kij ma dwa końce. Do tak sformułowanego ustępu 4, jak ulał pasuje Voditelj Brodice, chorwacki patent, bardzo dobrze znany polskim żeglarzom i coraz bardziej wśród nich popularny. Popularny, bo nie wymaga kończenia żadnych kursów, a egzamin i to tylko ustny, zdaje się w kapitanatach chorwackich portów, coraz częściej po polsku.
Patent VBr jest wystawiany przez Ministra Morza, Turystyki, Transportu i Rozwoju Republiki Chorwackiej i jest oficjalnym dokumentem państwowym, pozwalającym również na działalność komercyjną w Chorwacji. Najbardziej popularny, kat. B daje uprawnienia do prowadzenia na wodach wewnętrznych i morzu terytorialnym Republiki Chorwackiej:
- łodzi pasażerskich do 3Mm od brzegu lub wysp,
- łodzi rybackich i towarowych,
- wszystkich typów łodzi przeznaczonych do rekreacji (pleasure boats)
- jachtów rekreacyjnych do 30 GT
- jachtów czarterowych do 30 GT bez zawodowej załogi
Jeżeli teraz wrócimy do treści ust. 4, to okazuje się, że mamy idealny patent w ręku. Wszak osoba, która uzyskała uprawnienia do uprawiania żeglarstwa w innym państwie, może uprawiać żeglarstwo na terenie RP w zakresie posiadanych uprawnień. Jakby nie patrzył, uzyskujemy uprawnienia do uprawiania żeglarstwa w Chorwacji, zatem w tym samym zakresie mamy uprawnienia na terytorium RP.
Z ust. 1, 2 i 3 art. 53a Ustawy wynika, że żeglarstwo to również prowadzenie jachtów motorowych, a Chorwaci nie czynią podziału na jachty żaglowe i motorowe. Zatem koledzy żeglarze, posiadacze VBr kat.B, możecie w Polsce prowadzić nie tylko jachty żaglowe, ale również jachty motorowe do 30 GT.
A ci co jeszcze nie mają VBr? Po co robić patenty PZŻ i PZMiNW, chodzić na kursy, wydawać pieniądze? Zafundujcie sobie tydzień wakacji w Chorwacji, idźcie któregoś dnia do kapitanatu, zapłaćcie ok. 100 EUR za egzamin i zdajcie go. Wcześniej oczywiście się nauczcie. Ale możecie to zrobić sami, bądź pływając przez tydzień z przyjaciółmi po pięknym Adriatyku.
A panowie z Chocimskiej powinni pamiętać o powiedzeniu: kij ma dwa końce. Mącili w przepisach po to, aby utrącić certyfikaty ISSA, to sobie zafundowali VBr. Oj zarobią Chorwaci w tym roku.
" na wodach wewnętrznych i morzu terytorialnym Republiki Chorwackiej:"
jeśli uprawnienia precyzują akwen to jak to rozumieć
Nie chcę tym razem być złym prorokiem ale...sprawa interpretacji obcych uprawnień (w tym przypadku chorwackich) pewnie zakończy się ruchem ministra ,który zinterpretuje szczegółowo zapis w kwestii "uprawnień" o "katalogu zamkniętym" czyli tylko do wód chorwackich (w praktyce przeważnie 3 mile od brzegu). Podniesiona zapewne będzie kwestia (już sie o tym słyszy) odmiennych warunków hydrometeorologicznych, autonomii jednostki, odmienności uwarunkowań nawigacyjnych itd, itp. Czyli Bałtyk to nie Adriatyk ale to argument drugorzędny.
Zasadniczą kwestią będzie niestety sam zapis precyzujący uprawnienia: "Only Croatia" ,bo sami urzędnicy kapitanatów chorwackich indagowani o rejon "uprawnień" twierdzą, że (na podstawie rozmowy z chorwackim urzędnikiem w Biogradzie:
"Egzamin trwa około 15-20 minut, po którym musisz czekać jeszcze około 3 godziny aby dostać patent, który jest ważny tylko na wodach Chorwackich! Kosztuje około 200€"...Poza portami możesz być skontrolowany przez straż przybrzeżną, wtedy skipper prowadzący jacht bez patentu będzie zatrzymany, a jacht odprowadzą do portu i trzeba będzie zapłacić karę kilkaset euro lub więcej gotówką na miejscu! Jeżeli znajdziesz sternika z dokumentami możesz kontynuować swój rejs.Same firmy czarterowe pomogą Tobie w znalezieniu kursów i zarejestrowaniu się do egzaminu (trzeba to zrobić na kilka tygodni wcześniej. Acha, egzamin nie zawiera części praktycznej, dlatego firmy czarterowe mają prawo sprawdzić Twoje umiejętności i odmówić czarteru jachtu jeżeli okaże się, że nie masz odpowiedniej wiedzy praktycznej! Jak najbardziej honorują zagraniczne dobrowolne certyfikaty m.in. ISSA (mała wypadkowość z udziałem ich posiadaczy...;)). To tyle ze strony dobrych rad urzędników chorwackich.
Czyli w Chorwacji BV jest to "uprawnienie" ale już poza nią tylko "certyfikat kompetencji" honorowany uznaniowo...jak wszystkie normalne certyfikaty żeglarskie na świecie (sorry, jest taki jeden wyjątkowy kraj nad Wisłą...gdzie uznaje się tylko zagraniczne ale państwowe uprawnienia żeglarskie.To nic ,że takich na świecie prawie nie ma... Już tylko patrzeć jak za przykładem i przewodem RP nawet RYA "uświadomiona", doprowadzi do założenia "Wydziału Certyfikatów Żeglarskich" w Brytyjskiej Admiralicji...;)
MSiT planuje nawet akcję europejskich konsultacji z właściwą administracją od żeglugi krajów UE... to dobry znak ,bo refleksja będzie dla MSiT oczywista (jak mniemam) - bo refleksja nasunie się po analizie sama :mamy nadal w przypadku żeglarzy przyjemnościowych skansen prawny rodem z PRL...
Certyfikat RYA (jak Mariuszu sam wiesz;)) nie posiada (oczywiście poza swoją światową renomą) zamkniętego zapisu rejonu "uprawnień" dot. "tylko GB..." dlatego jest uniwersalny i światowy...;))
A mnie się teraz filmowy "Kariera Nikosia Dyzmy" przypomniał, ze swoim hasłem (że tak sparafrazuję):" Nasze patenty są dla nas dobre , bo polskie. Nie szkodzą mi bo są ...takie nasze. My polscy żeglarze mamy takie organizmy i dusze ,że PZŻ stworzył dla nas najlepsze, bo polskie patenty...echhhhhh.
Nasze patenty (polskie) też nie ograniczają "uprawnień" tylko do RP... musieli ci Chorwaci się tak "ograniczyć"?...;))
Johann
Podstawowy błąd jaki wszyscy wątpiący popełnieją, polega na tym, że patrzą na ten patent i patrzą na ust. 4 art 53a Ustawy jak na coś, co jest stworzone specjalnie dla obywateli polskich chcacych uniknąć posiadania patentu PZŻ. A tymczasem VBr jest patentem dla Chorwatów w swym zamyśle, a nasz przepis powstał po to, aby obcy człowiek, ktróy pływa w swoim kraju, nie musiał od nowa robić polskich kwitów. Tak było do niedawna i był to kosmiczny absurd, a poza tym sprzeczne z prawem unijnym. I aby ten mankament prawny zlikwidować, to zmienionoustawę wlaśnie w tym miejscu. No to teraz rozważmy taką sytuację.
Przyjeżdża do Polski Chorwat z VBr. Czy skoro ma uprawnienia do żeglowania w swoim kraju, to po to aby sobie pożeglować w Polsce, musi robić polski patent? Przypomnę, tak było do tej pory. Nie musi, bo polskie prawo pozwala mu uprawiać żeglarstwo na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie posiadanych uprawnień jakie uzyskał np. w swoim kraju. To, że na jego kwicie napisano "wody chorwackie" nie jest ograniczeniem, bo z punktu widzenia prawa polskiego świadczy to jedynie o jego uprawnieniach do żeglugi jakie ma w innym państwie. A w Polsce ust 4. zapewnia mu dokładną kalkę tych uprawnień, jakie posiada w innym państwie, ale odniesionych do terytorium (czyli wód) Polski.
Jeżeli teraz w miejsce Chorwata podstawimy Polaka który przyjechał do Polski też z VBr, to jest oczywiste, że musi mieć takie same prawa. W przeciwnym wypadku byłaby to dyskryminacja ze względu na narodowość.
Nie jestem prawnikiem ...i odpowiem tak:
Na "zdrowy, chłopski rozum" powinno być tak jak myślisz, ...ale, wiele lat temu, czekając na wyrok w sądzie cywilnym, gawędziłem ze swoim adwokatem, starym wygą, który powiedział mi tak - "Panie Robercie, na >>zdrowy, chłopski rozum<< powinniśmy wygrać, ale jesteśmy w sądzie, a ja znam to miejsce od dwudziestu lat, i przegrywałem tu sprawy, które powinienem wygrać i wygrywałem takie, które wydawały się być na 100% przegrane - dopóki nie będziemy mieli w ręku prawomocnego wyroku, nie odpowiem Panu jaki będzie efekt naszego działania"
Pozdrawiam,
Robert
PS: Wtedy wygraliśmy.
W Niemczech jest takie przysłowie: "Na morzu i w sądzie wszystko w rękach Boga". Ale to działa na obie strony procesu (których zresztą wspólną rolą jest ustalenie prawdy;) i dlatego państwo tworzy tak przepisy aby maksymalnie ograniczyć obywatelom możliwość zaskarżania interpretacji dokonanych przez urzędnika.
pozdrawiam
krzysztof
Koniecznie, bo taki mandat to dar niebios. VBr przy okazji ale jest punkt zaczepienia czy 53a jest konstytucyjny.
krzysztof
W najbliższym sezonie podczas mazurskiego żeglowania będę miał przy sobie mój VBr. A oprócz tego wydruk z art. 53a Ustawy. Wprawdzie mój Szaman ma niecałe 7 m, więc mogę go prowadzić bez kwitów, ale co tam, zobaczymy.
Patenty PZŻ już wczesniej włożyłem do pudełka ze starymi zdjęciami i wynisłem na strych, ale VBr mam na wierzchu. W Chorwacji się przydaje.
Szanowny "Johanie" - "nasze" polskie patenty nie uprawniaja nas do zeglowania po wodach terytorialnych innych państw. To te państwa zezwalają nam żeglowac po swoich wodach terytorialnych posiadając polskie certyfikaty. To bardzo istotna różnica.
Polska nie ma prawa uznawać lub nie chorwackich patentów dla Polaków na Chorwackich wodach nawet jeśli pływa się na polskim jachcie, gdyż prawo międzynarodowe nie rozciąga się w tym zakresie na jachting (zasady żeglugi na wodach terytorialnych regulowane są jedynie przez przepisy krajowe - W TYM ZAKRESIE), ale skoro uznaje chorwackie patenty na polskich wodach (na międzynarodowych tez nie ma prawa cokolwiek uznawać) to nie tylko wykładnię językową się stosuje, ale w takim wypadku analogię (także). Zakres uprawnień jest w tym wypadku analogiczny do Chorwacji - w zakresie określania obszaru (wody przybrzeżne, zakres 3 Mm, wielkośc jachtu). Uznawalnośc dotyczy jedynie żeglugi rekreacyjnej, nie dotyczy przewozu pasażerów gdyż mamy odmienne regulacje w tym zakresie i odmienne zasady uznawania uprawnień.
Hasip
Wody wewnętrzne i wody terytorialne Chorwacji są tym miejscem w innym państwem na którym masz uprawnienia do żeglowania. Zatem takie same uprawnienia masz na terytorium Rzeczpospolitej, czyli na jej wodach, z terytorialnymi włącznie.
Chłopcy z Chocimskiej kombinowali, kombinowali i tak wykombinowali.
Jeszcze inaczej.
Państwo chorwackie daje Ci kwit i mówi: nasz kwit i możesz u nas żeglować. A państwo polskie mówi: masz obcy kwit który pozwala Ci żeglować u obcego, ale jak go już masz, to my pozwalamy ci na tym kwicie zeglować u nas. Taki jest mniej więcej sens ust. 4 art. 53a.
Trzeba jeszcze znaleźć armatora, który ci Jacht na ten ten patent wypożyczy.
O ile w Chorwacji nie ma problemu, o tyle w Polsce obowiązują karty bezpieczeństwa (może nie ma już obowiązku ale większość jachtów ma) wiec nikt ci pewnie nie da jachtu przy takich uprawieniach.
Ale jak stać kogoś na własny to powinno się dać.
Nie znam firmy czarterującej na Mazurach, która wyczarteruje jacht osobie bez patentu.
Ciekaw jestem czy jakby zobaczyli Chorwacki papier u Polaka to by się na to zgodzili.
Głownie chodzi o firmy ubezpieczeniowe.
Darek
Drogi Kolego.
Czemu odnosisz wiadomości podane przez naszego Szcigodnego Kpt Mariusza Główki do stosunku (sorry) czarterobiorca - czarterodawca ?
Masz cos wspólnego z Krzysztofem K. ?
Tu sie mówi Drogi Kolego o pływaniu PRZYJEMNOŚCIOWYM .....
Tylko ....!
Po co mi jako kapitanowi własnej łódki jakieś "patenty" ?
Nawet jak będę chciał popływać na pożyczonej od kumpla balii.
Pzdr (nie czarterowo)
Kocur
Rynek wcześniej czy później zadziała.
"Nie znam firmy czarterującej na Mazurach, która wyczarteruje jacht osobie bez patentu."
Bo aktualnie obowiązujące prawo nakazuje mieć patent na dłuższe niż 7.5m jachty.Ale sądzę,że będą firmy czarterowe,które mniejsze jachty wypożyczą.Wystarczy umieścić w umowie jeden paragraf i oświadczenie,które nieodpowiedzialnych ludzi sprowadzą na ziemię.
1.Czarterobiorca ponosi finansową odpowiedzialność za szkody spowodowane nieumiejętnością prowadzenia jachtu.
2.Oświadczam, że znam przepisy obowiązujące na polskich wodach śródlądowych.
Jurek
Jeśli chodzi o VB to w pełni zgadzam się z Mariuszem, obecny zapis dopuszcza a Minister zinterpretować nie może inaczej ponieważ to jest zapis ustwowy. Co do reszty dyskusji to już mam odczucia ambiwalentne. Po pierwsze droga pzrez Chorwację jest długa i droga. Wielu Polaków wyrabia ten dokument ale nie sądzę aby to stało się zjawiskim masowym, zagrażającym interesom PZŻ i ich kursom ( wg ich programow). Wykluczone. Zablokowanie uznania ISSY, programu realizowanego już w Polsce przez kilkanaście szkół- to było zagrożenie. Na miejscu, cena porównywalna. I tyle w tym temacie.
W toczącej sie dyskusji zaklada się, że patenty istnieją i tak na razie jest. Pozytywnym jest fakt, że spokojnie dyskutuje się o wariacjach na te tematy. Wrócę więc do swoich pomysłów, bardziej praktycznych i mogacych stanowić rozwiązanie ostateczne. ICC i Rezolucja nr 40 Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ, Sekcja Transportu. Z trudem ta idea ujednolicenia przepisów w Europie się przedziera do świadomosci wielu krajów, w tym i Polski. A przeciez EBA, po tym jak przedstawiciele PZŻ na jeden z poprzednich Kongresów zaproponowali aby to EBA wdrożyła polski system patentów, jako najlepszy z możliwych i zostali zignorowani, patrzy z nadzieją na ten pomysł (ICC). Warunkiem jego wdrożenia jest podpisanie przez dane państwo Rezolucji nr 40. To oczywiście zagraża interesom PZŻ również i w tym należy upatrywać braku energicznych dzialań w kierunku jej podpisania. Na moje monity z przed kilku lat PZŻ odpowiedział, że w Polsce nie moga się dogadać ktore ministerstwo ma ten dokument podpisać. ( wtedy Infrastruktura i MEN). Moje działania oparłem głównie na wprowadzeniu tego Certyfikatu tyle, że wcześniej musi być zniesiony monopol PZŻ w szkoleniu. Tylko to w pełni pozwoli wykorzystać ideę ICC. W Francji istnieje ponad 300 Szkół Żeglarskich, które mogą wystawiać takie Certyfikaty ( to wiadomość nie do konca sprawdzona).
W Polsce mamy do wyboru albo Certyfikat państwowy i wtedy egzaminy odpowiednio w Urzędach Morskich i Urzędach Żeglugi Środlądowej albo kompletna decentralizacja i scedowanie tego na szkoły. Obecny system, o ile ma być reglamentacja, jest niedopuszczalny.
Rzecz w tym, że obecnie w naszym środowisku wszystko jest podporządkowane bezpatenciu a mój głos w tej sprawie to pisk myszy na pustyni. Może jakieś inne wyważenie priorytetów naszej wojny? Może jakieś wsparcie i dla tej idei, tak na wszelki wypadek?
pozdrawiam
Zbigniew Klimczak
Jeśli chodzi o VB to w pełni zgadzam się z Mariuszem, obecny zapis dopuszcza a Minister zinterpretować nie może inaczej ponieważ to jest zapis ustwowy. Co do reszty dyskusji to już mam odczucia ambiwalentne.
Zbyszek, przecież tak naprawdę to chodziło o to, aby pokazać jak to PZŻ kombinuował aby nie wpuscić ISSA, a przy tym wpadł pod rynnę z VBr. I to wszytsko. Z tym boomem na VBr to trochę był żart, który został przez niektórych całkiem serio potraktowany.
Pod rynnę, bo VBr daje szersze uprawnienia niż ISSA (jachty motorowe). A przy okazji chodziło też o uswiadomienie posuadaczom VBr, co mają w ręku dzięki PZŻtowi. Choć być może odnotujemy lekki wzrost zainteresowania patentem VBr. Ale to wszystko to proteza. Gdyby w naszym kraju nyło normalnie, to nie potrzeba by było takich wybiegów.
Mariuszu,
na litość Boską, mam na myśli kombinacje PZŻ. To doraźny wybieg i dotyczy jednak zablokowania ISSA (międzynarodowy certyfikat). Vb rzeczywiście im szkody nie uczyni. Odniosłem się szerzej do Vb z powodu "podniecenia" ale i krytyki innych komentatorów, podsumowałem, że masz rację, Vb musi być w Polsce uznawany .i o to ci chodziło. Ważniejsze dla mnie jest pójście tropem twojego rozumowania i nadanie dalszym dzialaniom nowego impulsu. A tym może być skoncentrowanie się na ICC.
pozdrawiam
zbyszek
Tak Zbyszku uważasz:
Rzecz w tym, że obecnie w naszym środowisku wszystko jest podporządkowane bezpatenciu a mój głos w tej sprawie to pisk myszy na pustyni. Może jakieś inne wyważenie priorytetów naszej wojny? Może jakieś wsparcie i dla tej idei, tak na wszelki wypadek?
Rzecz w tym, że chyba za dużo piszesz a za mało czytasz :))))
Poniżej fragment z naszych uwag do rozporządzenia "lipcowego":
....Proponuję zatem wprowadzenie stosownych zapisów uznających odpowiednie uprawnienia jak i tez umożliwiających uzyskanie odpowiednich patentów na podstawie dokumentów kompetencyjnych uzyskanych w krajach członkach wspólnot europejskich, a także stosownych dokumentów ICC. Należy pamiętać, że właściwie Polska przystąpiła do rezolucji nr 14 i 40 EKGONZ jednakże nie poczyniono dalszych kroków do jej wdrożenia w krajowym systemie prawnym.....
Podobne uwagi zamieszczaliśmy za każdym razem gdy była praca nad art. 53, później 53a ustawy o KF oraz przy okazji prac nad rozporządzeniem (każdorazowy projekt).
Hasip
Nie możesz dyskutować aby nie zacząć od obrażania?
Ja piszę o efekcie swoich skromnych dzialań, jak możesz się pochwalić lepszymi efektami, podziel się z nimi. Jak zawsze je docenię publicznie.
Czy mam przypominać, ze trzeba bylo dwóch lat i nowego sejmu aby Bryfok włączył do swoich postulatów sprawę zniesienia przymusu szkolenia. Jak zwykle, kiedy apeluję o jakieś współdziałanie, koordynację wysiłków odzywają się ambicje. To nie ma sensu.
Andrzeju, odpuść dla dobra sprawy o która walczysz. Chyba Johann kiedyś napisał, że stare zasługi zostały już zapisane w annałach i chwała tym ludziom. Ja też, w odróżnieniu od kilku twoich kolegów też zdjąłem kapelusz z glowy przed Hasipem.T eraz pora na następne dzialania a nie upominanie się kto, co i kiedy. Znam Stowarzyszenie które przypisuje sobie zasługi w nowelizacji ustawy o żegludze śródlądowej . Nie jest to ani Bryfok ani Samoster. O poslach nie wspominając. Może tym razem napiszesz co sądzisz o tym jak to dalej rozgrywać. Polska Rezolucji nr 40 nie podpisała, taki jest stan mojej wiedzy. Wiem, że podpisała Białoruś. Polska podpisała Rezolucję nr 14 ale to już prehistoria. Na moje wystąpienie, po piśmie PZŻ, że nic nie mogą zrobić, poniewaz administracja nie może dojść do ładu które ministerstwo ma to uczynić, wystosowałem pismo do Ministra Sportu. Pan Minister Lipiec nawet odpisał ale temat ominął.
pozdrawiam, czytający i piszący
A czymże ja Ciebie obraziłem? Serio. (wiesz co to emotikion?).
Jesteś drażliwy jak pensjonarka.
Polska nie podpisała rezolucji nr 40. Polska oświadczyła, że polski system stopni śródlądowych jest przybliżpny do systemu ICC ; skrzętnie pominęła cały aspekt uznawalności, żeglugi przybrzeżnej, rozdziału procesu szkolenia od egzaminowania, itp. Za lobbowanie ICC dostawałem cięgi, za "zaniechanie" także :))) he he.
Od kiedy pamiętam proponowałem ICC nie jako alternatywę ale jako system równoległy z certyfikatami związkowymi. ICC "zaraził" mnie Roch. Zawsze uwagi przy zmianach prawa nawiązywały do ICC, nasza "ustawa o żeglarstwie rekreacyjnym" także pokazuje jak można by implementować ICC oraz ICP. Nie jest tak, że nic się nie robi, ale jest tak iż teraz jest spokój (nie ma oficjalnych prac nad zmianami prawa). Wszelkie nasze propozycje związane z ICC były przez poszczególnych kolejnych ministrów (Sawicki, Belka, Lipiec) odrzucane z uwagi na zbyt skomplikowany charakter sprawy. Panowała także spychologia.
Co do samego ICC i rezolucji. Akredytowanym przy Europejskim Komitecie (Komisji) Ekonomicznym są różni ministrowie (ich przedstawiciele). Rezolucja 40 jest sygnowana przez Komitet Transportu Śródlądowego a przy niej Grupa Robocza do spraw Śródlądowego Transportu Wodnego - i w tym wypadku sama nazwa wskazuje na właściwe ministerstwo. To, że sprawy patentów i jachtów są w gestii ministra sportu nic tu nie zmienia.
Akceptacja tego typu rezolucji nie wymaga zgody parlamentu ani podpisu Prezydenta :)) może to zrobić rząd w ramak swoich prerogatyw.
Jak sprawa wygląda "przyziemnie"? Otóż nikomu się nie chce tym zająć:
- ministrom - bo to kłopot i wymaga przygotowania projektów ustaw (zmian ustaw) lub przynajmniej rozporządzenia albo wszystko na raz,
- związkom, bo skraca drabinkę i zmniejsza dochody.
A czy zależy innym? Sam popytaj.
W dodatku musisz mieć świadomość, że praktycznie w żadnym kraju ICC nie zastąpił certyfikatów krajowych (nie wiem jedynie jak jest w Rosji i Białorusi i nie chce mi się sprawdzać). Wszędzie egzystuje równolegle, gdyż został pomyślany jako forma pozwalająca pośrednio uznawać rozwiązania krajowe. W niektórych krajach jest dodwany za opłatą do certyfikatu krajowego. UNECE nie chce unifikacji patentów ale chce aby był system pozwalający je porównywać. ICC ma być takim systemem. Może dlatego ICC nie jest panaceum na wszelkie zło a jedynie jednym z celów i być może nie jest to cel najważniejszy.
I jeszcze jedno - w ustawie nie było mowy o obowiązku szkolenia. On wynikał (był wprowadzany) rozporządzeniem. Jak pojawiały się projekty (pierwsze w listopadzie 2005) to o tym pisaliśmy. W trakcie ostatnich zmian związek usilnie lobbował o wpisanie szkoleń do usatwy i wtedy była dyskusja w sejmie - wcześniej jedynie przy opiniowaniu rozporządzeń.
Hasip
PS. Co to "zasług" - mam gdzieś co kto uważa na temat zasług w zmianie w prawa. Wsadziłem w to kilka lat swojego prywatnego życia, trochę pieniędzy na dojazdy i telefony gdyż uważałem, że tak trzeba a nie dlatego, że błyskają flesze.
Oczywiście, że w moim wieku nie wie się co to są emotikony a już z odczytywaniem tych kabalistycznych znaków klapa zupełna. Przepraszam najmocniej. Trudno nie reagować na stwierdzenie, ...piszesz za dużo bo kiedyś ktoś napisał...ty tylko piszesz a my dzialamy! Wtedy i teraz odpisuję, zgadza się, ja tylko piszę, taką rolę sobie obrałem. Walkę piórem. Dajmy temu spokój. Szkoda, że od razu nie napisałeś tak rzeczowo jak wyżej. Roch i mnie zaraził i nawet coś razem napisaliśmy do Żagli.
Wiem, że to w zamyśle dokument rownoległy obok krajowego ale popraw mnie jak się mylę: Kraj ktory przystąpi do tej "umowy" zobowiązuje się uznawać ICC kazdemu innemu. To oznacza, że dopuszczalne jest szkolenia bezpośrednio na ICC ( tak myślę). To załatwiłoby sprawę przymusu odbywania szkolenia PZŻ i dawało szanse innym szkołom. Zgadzam się co do adresata- to w ówczesnym ukladzie Ministerstwo Infrastruktury a oni odbili pileczkę do Ministerstwa ktoremu podlegał wtedy sport czyli do MENSu. Nikomu się nie chcialo a najmniej PZŻ. Podniosłem temat ICC jako alternatywę wobec klapy starań o zniesienie przymusu szkolenia. Urząd Antymonopolowy odmowił bo problem reguluje ustawa a RPO milczy jak zaklęty.
Dla wolności demokratycznych 7,5 m podniosło satn tej wolności ale dla edukacji wniosło tylko niewiele. Dalej zostało kilka zębow do wyrwania a my dyskutujemu pomiędzy sobą.
pozdrawiam
Zbigniew klimczak
No to sprawę emocji mamy wyjaśnioną - jest OK :))) (ten znak to duży uśmiech)
Musisz pamiętać jeszcze o jednym, że ICC jest pomyślany głównie jako certyfikat którym posługuje się skipper poza granicą kraju, oraz jest wymagany od cudzoziemców na terenie własnego kraju, choć nie stanowi przeszkody aby był jedynym (lub jednym z ...) certyfikatem wymaganym od własnych obywateli.
Co do zębów - no jest ich jeszcze wiele, ale dyskutujemy między sobą bo inne strony jakoś niechętnie się sposobią do dyskusji.
Hasip
ale dyskutujemy między sobą bo inne strony jakoś niechętnie się sposobią do dyskusji.
Co racja to racja! Poza nielicznymi nazwiskami syndrom Ulicy Slowiczej ma się nadspodziewanie dobrze. Życzę owocnych dyskusji. Przypomnialem ostatnio RPO o Jego obietnicy z września ub.r. kompleksowego wystąpienia w sprawach zeglarskich. Grzebie sie z tym chyba Delegatura w Gdańsku. Może więc....
Zbigniew Klimczak
Odpowiedz była juz w sierpniu 2007 informująca o tym co powiedział pan minister oraz o tym, że się RPO z nim nie zgadza. Swoje uwagi co do stanowiska ministra odesłałem z delikatnym zaznaczeniem, że po roku badania sprawy chyba juz teraz przyspieszy.Otrzymałem w grudniu odpowiedź, ze RPO badał tak długo, ponieważ sprawę badał kompleksowo i brał pod uwagę "postulaty innych osób i organizacji" oraz stwierdził iż naruszone zostały prawa i wolności człowieka i obywatela (ba, to przyznał nawet minister sportu w liście do RPO, że wolność niewątpliwie została ograniczona przez ten art. 53a). W związku z tym RPO podejmuje działania zmierzające do "usunięcia ograniczeń wolności obywatelskich" ale organ jakim jest RPO może tylko "działac postulatywnie" i "nie dysponuje kompetencjami władczymi... nawet wówczas, kiedy jest przekonany o słuszności jakiegoś rozstrzygnięcia." Dodatkowo dowiedziałem się, że badanie sprawy jest pierwszym etapem a "podjęte przez biuro w wyniku badania sprawy działania, stanowią etap z reguły bardziej skomplikowany i przeważnie dłużej trwający niż samo badanie sprawy." A więc jeszcze z rok:))
pozdrawiam
krzysztof
ps. ale jaki jest plan działań tych skompliowanych to niestety nie udało mi się dowiedzieć. Tak więc w wybranych sprawach skierowanie wniosku do TK jest łatwe a w niektórych składa się je min. rok. Ale pytać rzecznika można czy TK jest w planie.
Sprawy indywidualne mają ok. 3 letni okres oczekiwania w TK. Sprawy z inicjatywy RPO lub innych uprawnionych organów są zazwyczaj szybciej rozpatrywane jednakże skarżenie przez RPO przepisu do TK to wyjątkowa sytuacja i raczej z typu rozwiązań siłowych.
Wystąpienie kompleksowe z całą pewnością powinno zakończyć się powołaniem zespołu d/s "kompleksowych rozwiązań" :)) wtedy już sprawa będzie wyglądać inaczej. Już dziś dużo trudniej jest coś przepchać pod stołem albo zrobić tak abysmy nie wiedzieli.
W dodatku pewne środowiska są już zmęczone a my się dopiero rozgrzaliśmy. No. :))
Ponadto mamy już kilka zespołów mocnych merytorycznie mogących się uzupełniać i zastępować. "Centrala" tak może? Wątpię. Wszystko jest kwestią czasu. Nie w tym roku, to za rok, dwa pięć.... pewnych rzeczy nie da się zatrzymać. Optymizmem zalatuje.
Hasip
Na patencie jest napisane:
"u unutrasnjim morskim vodama i teritorijalnom moru RH"
Czyli nie na wodach wewnętrznych, tylko na morskich wodach wewnętrznych i ma morzu terytorialnym RH, ani słowa o śródlądziu.
W podstawie prawnej funkcjonowania certyfikatu VB http://tinyurl.com/36q6gz wprowadzono cztery strefy żeglugi, a w definicji uprawnień VB kat. B jest odniesienie do strefy III i IV, czyli cały czas wody chorwackie. Pozostałe wody morskie są definiowane w strefach I i II, ale tu trzeba mieć VB kat. C.
Moim zdaniem w zapisie art. 53a ust. 4 „Osoba, która uzyskała uprawnienia do uprawiania żeglarstwa w innym państwie, może uprawiać żeglarstwo na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie posiadanych uprawnień potwierdzonych stosownym dokumentem.” zwrot "w innym państwie" należy odnosić do miejsca uzyskania uprawnień, a nie do miejsca uprawiania żeglugi, a zapis "w zakresie posiadanych uprawnień potwierdzonych stosownym dokumentem" w przypadku VB kat B jest zdefiniowany wprost i dotyczy wód chorwackich.
--
Paweł Burkhard
Na patencie jest napisane:
"u unutrasnjim morskim vodama i teritorijalnom moru RH"
Czyli nie na wodach wewnętrznych, tylko na morskich wodach wewnętrznych i ma morzu terytorialnym RH, ani słowa o śródlądziu.
Nie doczytałeś w rozporządzeniu chorwackim, ze rzeki i jeziora to obszar IV. A kat B pozwala żeglować na obszarze III i IV. Przy okazji - obszar II to Adriatyk, a obszar I to wszystko dalej.
Moim zdaniem w zapisie art. 53a ust. 4 „Osoba, która uzyskała uprawnienia do uprawiania żeglarstwa w innym państwie, może uprawiać żeglarstwo na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w zakresie posiadanych uprawnień potwierdzonych stosownym dokumentem.” zwrot "w innym państwie" należy odnosić do miejsca uzyskania uprawnień, a nie do miejsca uprawiania żeglugi, a zapis "w zakresie posiadanych uprawnień potwierdzonych stosownym dokumentem" w przypadku VB kat B jest zdefiniowany wprost i dotyczy wód chorwackich
Gdyby tak było jak piszesz, to zapis z ust 4 musiałby brzmiec: Osoba, która w innym państwie uzyskała uprawnienia do uprawiania żeglarstwa, może uprawiać zeglarstwo ..... Być może taka była intencja tych co mącili przepisami, ale napisali jak napisali i z tego wynika to co ja twierdzę. Na pohybel cwaniaczkom.
Tu masz rację. Mea culpa.
--
Paweł Burkhard
zwrot "w innym państwie" należy odnosić do miejsca uzyskania uprawnień, a nie do miejsca uprawiania żeglugi,
Pawle,
szatańska interpretacja. Zapis trzeba rozpatrywać w kontekście dyskusji i propozycji skladanych w czasie kolejnych porodów kolejnych nowelizacji. Pełna propozycja, w każdym bądź razie moja, brzmiała: uznawanie w Polsce zagranicznych i międzynarodowych uprawnień lub certyfikatów. Chodziło tu o toczącą się walkę o polskei szkoły, aby mogły szkolić wg innych programów a nie tylko PZŻ. PZŻ chciał ten aspekt zablokować i zapis jest jaki jest. Głowę dam, że PZŻ interpretuje to w ten sposób, że uznaje się patenty zagraniczne w Polsce osobom zagranicznym. Polak mieszkajacy w Polsce , ich zdaniem tej definicji nie spełnia. To oczywiście błąd i pułapka w jaką wpadli ale Twoja interpretacja to byłby dla PZŻ dopiero prezent! Na szczęście obie są chybione.
Proponuję przerwać tą do nikąd prowadząca wymianę poglądów i skupiś się nad tym co mi wyrąbał Mariusz- aby w Polsce było normalnie
pozdrawiam
Zbyszek Klimczak
Jakakolwiek dyskusja na temat "uprawnień", "kwalifikacji" czy "patentów"
zdobytych w innych niż nasz "JEDYNIE SŁUSZNYM ZWIĄZKU"
moim skromnym zdaniem prowadzi do zdeprecjonowania umiejętności
zdobytych podczas nauki aby je zrobić, czy zdobyć a szczególnie jeżeli chodzi o VB.
W wypowiedziach wyrażonych przez moich szanownych przedmówcach wygląda,
że wystarczy zapłacić i już się ma papier.
Tak się składa, że przypadkiem jestem posiadaczam i patentu PZŻ i VB i certyfikatu ISSA.
I co z tego? Aby zdobyć te wszystkie dokumenty musiałem się dużo uczyć,
nie tylko z książek ale przede wszystkim od dobrych żeglarzy,
niezależnie od narodowości i posiadanych przez nich dokumentów (jedynie uprawnionych).
Prawdą jest natomiast, że nikt mnie nie pytał podczas tych egzaminów co to jest "dejwud"
czy jak sie nazywa trzecia od dołu reja fokmasztu.
Pytali natomiast pokazując zdjęcia chmur, co która mi mówi
lub co robić na jachcie gdy padnie mi silnik lub akumulator.
Nie widziałem w żadnym programie szkolenia zatwierdzonego przez
"JEDYNIE SŁUSZNY ZWIĄZEK" odpowiedzi na te pytania
(mimo, że jestem czynnym instruktorem tegoż związku od 30 lat).
Dlatego proszę wszystkich aby nie deprecjonować umiejętrności ludzi, którzy takie papiery posiadają, bo napewno zdobyli je nauką i pracą.
Wiesław Śliwowski
Major