O NIECNYCH WYCZYNACH MOTOPOMPY "BODZIA"
Z całym przekonaniem przyłączam się do apelu Szymona Bzomy. Ptaki to nie dziki - wczoraj koło krzyża w Górkach maciora z warchlakami dopominała się ode mnie kanapek na drugie śniadanie. To nic nowego - tu dziki szwendają się wokół zabudowań jak nie przymierzając - głupie kury. Weźcie do serca apel Szymona.
Kamizelki i żyjcie wiecznie !
Don Jorge
klik rankingowy tym razem na stronie tytułowej
========================================
Apel o poszanowanie przyrody


Witam,
Do tej pory komentowałem z rzadka artykuły na portalu, teraz mam apel. Od kilku lat bazując na społecznym zaangażowaniu wielu osób, jako stowarzyszenie o dźwięcznej nazwie KULING, prowadzimy działania, których celem jest ochrona najcenniejszych rezerwatów przyrody na terenie wybrzeża Zatoki Gdańskiej. Obecnie trwa sezon lęgowy ptaków i bez wątpienia, unikalnym miejscem na całym naszym wybrzeżu jest „Mewia Łacha” położona w ujściu Przekopu Wisły. W ub. r. na jednej z piaszczystych wysp gnieździło się ok. 800 par rybitw z trzech gatunków. Dla rybitw czubatych było to jedyne miejsce lęgów w całej Polsce.
Pilnowaliśmy tych ptaków dzień i noc do połowy sierpnia. Nawał plażowiczów pokonać było dość łatwo, gorzej z atakami z wody. Żeglarze nic sobie nie robią z faktu, że jest tam rezerwat przyrody. Może nie muszą wiedzieć. Ale powinni chociaż znać Zarządzenia Porządkowe Dyr. Urzędu Morskiego w Gdyni, które zakazują podpływania na mniej niż kabel do plaż w miejscach niewyznaczonych. Przestrzeganie tego zakazu wystarczy, by ptaki w spokoju odchowały pisklęta. Tymczasem kilka dni temu przy jednej z łach zatrzymała się motorówka, a z niej rozkosznie wybiegły dwie osoby i… pies (POL 6533 „Bodzia”).
Nie zależy nam na karaniu nikogo i mamy świadomość ignorancji jaka cechuje większość naszego społeczeństwa. Dokumentujemy naruszenia przepisów (rezerwat jest monitorowany 24h/dobę), ale nie idziemy z tym na Policję. Staramy się dotrzeć do właścicieli i, choćby przez telefon, zwrócić im uwagę na niestosowność poczynań. Może drugi raz to się nie powtórzy (w tym roku udało się nam już powstrzymać samoloty).
Podobnie omijane powinny być łachy w rejonie Ujścia Redy. Co do pozostałych rezerwatów nie mamy złudzeń, że cokolwiek ochronią. Godzina na ręczniku koło gniazda sieweczki czy rybitwy, załatwia je w upale na dobre. To samo dotyczy zacumowanej łodzi. I niech nikt się nie łudzi, że tam gdzie on cumuje, to widzi czy są rybitwy. Nie ma tak łatwo.
W jaki sposób, mając numer rejestracyjny łodzi, dotrzeć do numeru telefonu właściciela?
Nie potrzebujemy tego by iść na skargę. Potrzebujemy tego, by móc cokolwiek wytłumaczyć. Niestety nie dysponujemy środkami pływającymi, by móc reagować tak jak należałoby… Planujemy jeszcze postawić duże tablice z informacją o zakazie wstępu na najcenniejszej łasze. Tablice już są gotowe, tylko nie bardzo mamy jej jak przewieźć na wyspę. Ale w ciągu kilku tygodni załatwimy i to.
Zainteresowanych odsyłam na stronę www.kuling.org.pl, gdzie w dziale „Mewia Łacha” są zdjęcia i opisy tego co robimy i po co. Z czasem będzie i galeria szkodników. Zapraszam.
Szymon Bzoma
KULING
Podstawowe dane PZŻ adresowe tu:
http://www.pya.org.pl/pzz/page.php?action=153
2. Co oznacza "zawieźć tablice na wyspę", chodzi o transport wodą na okresową łachę w samym ujściu czy też tylko o przewóz tablic na Wyspę Sobieszewską?
Ahoj
jaromir
Hej,
talice i pale do ich postawienia są już w samym ujściu. Potrzebujemy łodzi do transportu 2 osób i tego balastu (3 pale sosnowe, okorowane ok. 2,5 m dł) i 6 tablic 1×0,65m) z ujścia na łachę. Na miejscu chcemy wykopać trzy doły i całość zbić w trójkątną konstrukcję - tak żeby napisy były widoczne z każdej strony i z daleka (ok.30' pracy). Na razie negocjuję ze Strażą Graniczną - bo poza samym transportem pokazalibyśmy im gdzie jest kolonia i gdzie nie powinni podpływać nawet w czasie interwencji. Ze wszystkich służb wykazują najwięcej chęci do działania, a z ubiegłorocznych doświadczeń wiemy, że 2-3 razy będą potrzebni. Czy bedą jak będą potrzebni to się dopiero okaże.
Pozdrawiam
Szymon
Powiadasz tu że angażujecie "służby", że potrzebne "interwencje"...
Spójrzmy jeszcze na dokumentację działalności waszej grupki..
Taaak, ta poetyka "walki" oraz "naporu Złych" (czyli calej reszty świata), wychylająca z waszych stron w internecie...
Hmmm, niewątpliwie panowie z SG z radością Wam pomogą, tyle tych RIB-ów przecież teraz mają, że nie wspomnę
o nieustającej chęci do wyżywania się w sekowaniu innych. No i to jeszcze macie wspólne, że oni też uważają że my,
żeglarze to taka "niereformowala banda zasilana wiatrem" oraz "najgorszy element"...
To dobrze znane Wam określenia, nieprawdaż? :
http://tiny.pl/n8rh
Taaak, - dogadacie się bez problemu z waadzą i służbami, tyle że nie będzie już wtedy mowy o edukacji, świadomości
i perswadowaniu a zaczną się mandaty. A te - jak to mandaty - w 9 przypadkach na 10 będą albo zbędne albo nakładane
z naruszeniem prawa. Co oczywiście świetnie służyć będzie wzrostowi "ekologicznej" wrażliwosci o raz edukacji.
No i siewkowatym świetnie zrobi.
Tia...
Powodzenia.
Jaromir
To dobrze znane Wam określenia, nieprawdaż? :"
A już chciałem pogadać z Jasiem, wsiąść na RIB i zawieść im te tablice... Ale chyba mi się odechciało...
To dobrze znane Wam określenia, nieprawdaż? :"
A już chciałem pogadać z Jasiem, wsiąść na RIB i zawieść im te tablice... Ale chyba mi się odechciało..."
Czasem warto dowiedzieć się jak nas widzą inni, oraz zastanowić się dlaczego i ... czy przypadkiem, w jakiejś mierze, racji nie mają...
Robert
PS: A co, np. tutaj w komentarzach, było pisane o "ekologach, ekofilach jewropejskich nadekologach" itd. - że żyją z łapówek, współpracują z KGB, że banda oszołomów itd. itp. - dziwicie sie teraz, że i oni mają Was/nas aż w tak wysokim poważaniu???
PPS: "Ten z was, który jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień"...
Hej,
na całe Twoje żale mógłbym poradzić Ci jedno. Przyjdź do nas, do rezerwatu i posłuchaj przez jeden dzień co mówią ludzie jak włażą, jak na Twoich oczach niszczą coś, na czym Ci zależy, i bądź tak bezradny jak my. Bo co możemy? Poinformować. Owszem, wtedy powstaje wrażenie, że wszyscy są przeciwko Tobie. Ja nie siedze osobiscie i nie pilnuję kolonii. Muszę umieć wyważyć emocje miedzy tym co się dzieje w rezerwacie, a tym co sobie mogą pomyśleć przewrażliwieni inni dookoła. Widocznie czasem się nie udaje, ale może też doceń z czym mamy do czynienia.
Np. zwracanie uwagi pomaga, ale tylko w niedzielę w Mechelinkach (to drugi rezerwat, gdzie łatwiej dojechać i ludzi jest więcej) - na 49 osób, które wlazły do rezerwatu, 6 nie posłuchało i nie wyszło z niego. Bo tak. Za kilka dni umieszczę na www dlaczego ludzie włażą, mimo wyraźnych zakazów - na ogół nie kończy się na upomnieniu tylko leci do nas stek wyzwisk.
Co do Straży Granicznej wydaje mi się jednak, że nie zrozumiałeś tego co napisałem. Kolonia jest na dalekiej łasze z drugiej strony nurtu - a my na brzegu. Nie mamy jak się na łąchę dostać. Widzimy, że do łachy przybija łódka i kolesie wyciągają grilla, wypuszczają psa. Albo szykują się do noclegu. Albo rozpalają ognisko i zamierzają wędkować.
TO SIĘ ZDARZAŁO w ubiegłym roku i w tym będzie oznaczało porzucenie kolonii przez rybitwy. Poradź mi proszę jaką edukację ekologiczną mamy realizować. W takich sytuacjach chcę móc zadzwonić do służb, które skutecznie uratują kolonię. A czy dadzą mandat, czy nie - nie obchodzi mnie to. Obchodzi mnie by się nie powtórzyło.
Mieliśmy w zeszłym roku kolonię na wyspie w pobliżu cypla i kolesi, którzy przyszli powędkować i nie dali sobie wytłumaczyć, że im nie wolno. Rzucali wyzywiska i groźby. Wtedy też wezwaliśmy Policję, może mieliśmy iść z pogadanką do szkoły? I to te osoby sa na zdjęciu, którego podpis tak Ci sie nie podoba (koleś był też quadem, zapamietaliśmy go dość dobrze, stąd ta niezgodność między wędkarzem w opowieści, a windsurferem na zdjęciu - ale chodzi o tę, wyjątkowę dla nas personę).
Pozdrawiam
Szymon
www.kuling.org.pl
Ja swoje powiedziałem.
Myślałem aby Wam pomóc - ale przeszło mi.
Jak wciaż nie rozumiesz dlaczego - trudno, przeżyję...
Ponownie powodzenia życzę.
Jaromir
Ja nie rozumiem zaś w czym "niereformowalny bandzior napędzany wiatrem" jest gorszy od wyedukowanego biwakującego i palącego ognisko w tym samym miejscu zakazanym?
Hasip po oglądaniu zdjęć w zapodanym linku.
Skąd wiesz, że to jest to samo miejsce zakazane, a nie inne, w bezpiecznej odległości od kolonii?
Robert
Bo cały rezerwat jest tym miejscem zakazanym.
W Szwecji na każdej mapie nawigacyjnej odpowiedniej skali naniesione są rezerwaty wraz z informacją o okresie w którym jest zakaza dobijania do brzegu lub nawet zbliżania się (zazwyczaj 100m) na pewną odległość. Na brzegu gęsto/często poustawiane są tabliczki. Dodatkowo "zakazane" wyspy otoczone są wianuszkiem bojek i co kilkadziesiąt metrów pływa tyczka z odpowiednią informacją.
Nie wydaje się aby było to kosztowne. W połączeniu z kilkoma mandatami wyrabia odruch u ludzi.
Niestety zdjęcia które robiłem w ub.roku testując nowy teleobiektyw do aparatu analogowego praktycznie wszystkie poszły tam gdzie lądował niejaki Ramirez.
W tym postaram się robić i "analog i cyfrak".
Hasip
"Bo cały rezerwat jest tym miejscem zakazanym.
W Szwecji na każdej mapie nawigacyjnej odpowiedniej skali naniesione są rezerwaty wraz z informacją o okresie w którym jest zakaza dobijania do brzegu lub nawet zbliżania się (zazwyczaj 100m) na pewną odległość. Na brzegu gęsto/często poustawiane są tabliczki. Dodatkowo "zakazane" wyspy otoczone są wianuszkiem bojek i co kilkadziesiąt metrów pływa tyczka z odpowiednią informacją.
Nie wydaje się aby było to kosztowne. W połączeniu z kilkoma mandatami wyrabia odruch u ludzi."
Chyba, jednak, odróżniasz kontrolowane bytowanie w rezerwacie naukowców od napływu turystów i eksploratorów (np. na quadach)?
To, chyba, nie naukowcy i stowarzyszenia miłośników przyrody powinni znakować rezerwaty i nanosić dane na mapy?
U nas, niestety, robią to głównie właśnie oni (np. wiosną tego roku Fundacja Ja Wisła oznakowała istniejący od wielu lat rezerwat "Wyspy Zawadowskie" na Wiśle, powyżej Warszawy - tablice zostały w ciągu kilku dni wyrwane i zniszczone m.in. przez chuliganów na quadach /bo nikt im q... nie zabroni tam jeździć!/ , a usunięcie takich oficjalnych tablic z rezerwatu jest... przestępstwem).
Robert
Odróżniam różne rzeczy. Jednakowoż formalnie stowarzyszenie niekoniecznie musi zrzeszać naukowców. Co do zasady także są intruzami. Co zaś się tyczy oznakowania nie wskazywałem (nawet nie sugerowałem) aby ekolodzy oznakowywali rezerwaty.
Hasip
PS. Dla mnie EOT.
Wszyscy są intruzami, ale wejście na teren rezerwatu wymaga zezwolenia, a te nie są wydawane wszystkim i bez ograniczeń - pisałem już kiedyś o tym, że problemem jest nie samo zjawisko, a jego skala (kiedyś ludzie nie byli aż tak wielkim zagrożeniem dla środowiska jak obecnie np. miasta zajmują dziś około 10% powierzchni Ziemi, a jeśli w tym tempie, jak dziś, będą się rozrastać, to za 100 lat będą zajmowały ponad 30%...) - stąd konieczność ścisłej reglamentacji dostępu do takich miejsc.
"Co zaś się tyczy oznakowania nie wskazywałem (nawet nie sugerowałem) aby ekolodzy oznakowywali rezerwaty."
Nie twierdzę wcale, że Ty sugerowałeś coś takiego, tylko pokazałem różnicę pomiędzy praktyką w Szwecji i w Polsce.
"PS. Dla mnie EOT."
W ogóle, nie musisz, ani czytać , ani odpowiadać.
Robert
Hej,
zimą, z naszej inicjatywy odbyło się w Urzędzie Morskim w Gdyni spotkanie na temat oznakowania rezerwatu od storny wody i ustalenia ograniczeń w ruchu jednostek, jednakże urzędnicy twierdzili, że:
- nie mają prawa niczego ograniczać na wodzie ze względu na ochronę przyrody (bo w ich ustawie nie ma takiego punktu, który by z tego powodu pozwalał, jest tylko coś o ochronie środowiska przed skażeniem)
- usadowienie pławy lub innego oznakowania nawigacyjnego "niedasię", bo zmienna linia brzegowa, fale i wiatr
generlanie nic się nie da
Pozdrawiam
Szymon
Hej,
no więc pobyt żeglarzy jest gorszy z powodu skutków jakie ich działalność niesie. My na przebywanie w rezerwacie mamy zgodę i świadomość co możemy robić i gdzie, żeby mieszkańcy rezerwatu nie ucierpieli. Siedzimy więc zbunkrowani gdzieś za wydmą, a na wysepkę z kolonią z powodów ochroniarskich i naukowych wyprawialiśmy się 6 razy przez dwa miesiące. I fakt, że w ubiegłym roku z kolonii wyleciało 800 piskląt miał miejsce dzięki nam, a nie dzięki temu, że jest tam rezerwat a lud wyedukowany.
Windsurferzy, którzy 30m od kolonii robią sobie godzinny odpoczynek, albo żeglarze, co przybijają do łachy żeby umyć jacht powodują, że w tym czasie ptaki schodzą z gniazd, a to może wywołać przegrzanie lub wyziębienie inkubowanych jajek - a gdy są już pisklaki - uciekają do wody, skąd część nie umie wrócić. Także sam fakt częstego płoszenia (np. przez skutery) ułatwia drapieżnikom zjadanie piskląt, a dorosłe ptaki zniechęca od zakładania gniazd w tym stresujacym miejscu. A jest to jedyne miejsce w Polsce, gdzie się gnieżdżą, więc ich ucieczka oznacza dla naszej przyrody (rozumianej dość partykularnie w skali kraju). Dłuższy postój (np. z nocowaniem) sprawia, że rybitwy do kolonii nie wracają a ich pisklaki zanim zdechną z głodu pozżerają mewy srebrzyste.
Czy wyjaśniłem różnicę?
A żeby nie było tak, że ta nasza przewaga wiedzy i rozumu ma służyć tylko nam - wytyczyliśmy w rezerwacie nielegalną (bo do rezerwatu mamy zgodnie z prawem możliwość wstępu tylko my i różne służby państwowe w trakcie akcji) ścieżkę, oznakowaliśmy ją i, poza psami, pozwalamy po niej chodzić. Pokazujemy co jest ciekawego i może nawet namówimy miasto Gdańsk, żeby ufundowało tablice opisujące coś więcej niż to, czego wchodząc do rezerwatu nie wolno robić.
Pozdrawiam
Szymon
Tak to już bywa,
rozumiem, że przeszliśmy na ciemną stronę mocy.
a ze słowami jest tak, że można wywlec 4 słowa z podpisu zdjecia i nadać im sporo znaczeń.
Gdy zaś autor chce im nadać ponownie właściwe znaczenie - to już tych słów pada za dużo.
Ciężko dogodzić.
Pozdrawiam
Szymon
i jeszcze
Nie wiedzialem, ze nasza strona ma aż taki wydźwięk ("napór zła"), ale widocznie tak już jest. Robimy rzecz najgorszą z możliwych. Odbieramy ludziom coś, co się im należy. Nie pozwalamy wchodzić w miejsca, gdzie wchodzić chcą. Nie pozwalamy robić rzeczy, które robić chcą. A przecież ludzie są stworzeni po to, żeby mieć prawa. Każdy ma prawa, a wśród nich prym wiedzie prawo do robienia wszystkiego na co ma się ochotę bez oglądania się na takie bzdety jak otaczająca nas przyroda. Dziś już nawet rezerwaty nie są jakimś sanktuarium, bo 10% odpowiedzi to niezgoda na ich istnienie. Bo są właśnie tu, gdzie właśnie chcemy wejść/wpłynąć. NIe ma czegoś takiego jak refleksja, że może one są potrzebne nawet jeżeli ja nie wiem (nie umiem zrozumieć) dlaczego.
Pozdrawiam
Szymon
A co do niechęci części żeglarzy do was - już wyjaśniam. Jesteście ORNITOLOGAMI, ale zawłaszczacie sobie prawo do autorytatywnego wypowiadania się na tematy, które wykraczają poza zakres ornitologii i dziedzin pokrewnych. Wypowiadacie się na tematy transportu morskiego w charakterze "ekspertów", nie mając do tego nawet nie tylko formalnych podstaw, ale i najmniejszej wiedzy i woli choćby pobieżnego zapoznania z tematem. Wchodzicie z butami w sprawy polityki gospodarczej Województwa Warmińsko-Mazurskiego, mówiąc nam, jakie rodzaje działalności gospodarczej możemy na naszej biednej ziemi rozwijać, a jakie nie. "Łaskawie godzicie się" na rozwój turystyki (czyli na to, żeby nasze dzieci zmywały gary po bogatych turystach z Gdańska, któremu "pozwalacie" na bardziej ambitne rodzaje zarobkowania), ale "mówicie nie" portowi handlowemu, do którego waszym zdaniem prawo ma mieć tylko Gdańsk. Deprecjonujecie rolę innych ekologów, niż wy, autorytarnie decydujecie o tym, że dyrektywy ptasia i siedliskowa są ważniejsze od dyrektywy wodnej, Konwencji Helsińskiej czy prawie dotyczącym zapobiegania powstawaniu odpadów. Ekolodzy walczący o ograniczenie dopływu biogenów do Bałtyku wraz z Wisłą, czy o zachowanie ekosystemów Puszczy Białowieskiej są za sprawą waszej działalności nie warci uwagi mediów, bo liczy się tylko OCHRONA PTAKÓW. Ale już np. problem broni chemicznej w Bałtyku i związane z tym nasze działania przeciwko budowie gazociągu północnego - już nie. Zanieczyszczanie Bałtyku przez ścieki z Kaliningradu, na co my zwracamy uwagę - też nie. Ochrona dzików, wiewiórek, płazów, mrowisk - też nie, bo nie ma to związku z waszą ulubioną dyrektywą Ptasią i Siedliskową - ważniejszą od innych międzynarodowych aktów prawnych dotyczących ochrony środowiska i przyrody. Bo to właśnie wy, KULING, dyżurne autorytety moralne Marszałka Kozłowskiego w sprawach ekologii, zdecydowaliście o takim rozkładzie akcentów. Przepraszam za tak ostre słowa, ale wolę szczerze powiedzieć Wam, czemu jesteście tak postrzegani, niż owijać te sprawy w bawełnę. Wy pierwsi zaczęliście tę wojnę.
aż trudno mi w ogóle się wypowiadać.
jak dla mnie nie ma żadnej wojny, jak dzik wlezie w szkodę to się go odpedza, a jak włazi często to sie go odstrzeliwuje. To samo z niedźwiedziami i żeglarzami :) - w rezerwacie przyrody oczywiście :). Dziś pani w PYA czy jakoś tak, powiedziała mi, że rejestry sa jawne i dane mi potrzebne dostanę. Musze tylko pismo napisać i to już mnie chwilowo przerosło.
Czujemy się w rezerwacie gospodarzami tak samo jak rolnik na wydzierżawionej ziemi. Wiemy co zrobić i robimy to skutecznie. Celem istnienia tego akurat rezerwatu jest ochrona ptaków, więc nie widze żadnego drugiego dna. Ani to jak powstał, ani co zawdzięcza ludziom - w dyskusji o tym czy jachty moga cumować w rezerwacie jest to równie nieistotne jak to co myśli wojewoda.
Tak samo będę przeciwstawiał się niszczeniu Zalewu Wiślanego jak niszczeniu Tatr i akurat Elbląg mnie tu bardziej nie rusza niż jakiekolwiek inne miasto czy wieś. Zadałem sobie trud przeczytania Studium Wykonalności kanału i wiedza "ekologów", kórzy go pisali jest na poziomie wikipedii (zresztą cytowanej). Nawet szkoda pisać, czekam więc na raport, który wg mnie jest marnotrawieniem publicznych pieniędzy, bo w zakładanych terminach nie da się przygotować dokumentu, który dałby komukolwiek (a na pewno nie KE) alibi do kopania.
Ekologia jest nauką o zależnościach między organizmami żywymi i środowiskiem ich życia. Nie wiem czy setki inżynierów od środowiska, mieniących się "prawdziwmi" ekologami przeczytali razem jedną książkę o tym. Ekologiem dziś jest mieszkaniec bloku, który staje pod swoim oknem i mówi, że mu spychacze pod oknem jeździć nie będą. Być wykluczonym z tego grona to zaszczyt.
Pozdrawiam
Szymon
www.kuling.org.pl
Wg studium ruch w układzie Elbląg / Trójmiasto w wyniku przekopu zminiejszy się o 5100 aut ROCZNIE. Szkoda mojego czasu na komentowanie. Wzrost liczby turystów wodnych (żegluga) o 39.000 rocznie. Ilośc rejsów białej floty wzrost o 445 więcej rocznie. Jakby one same ze złota były i złoto woziły - to może to by było coś warte. Jak to ma zarobić te miliony wyliczone w tabelkach - to ja naprawdę mam za małą głowę, żeby skumać. 5100 aut rocznie - to jest błąd pomiaru i do tego wystarczy poczytać, że ruch na A1 to 9-16 tysięcy samochodów dziennie, a nie kończyc jakies studia transportowe.
Do prokuratury sie nie wybieram, na razie zadałem kilka pytań odnośnie procedur wykonania raportu i poczekam. Marnowanie pieniędzy nie zawsze jest korupcją. Nawet nie zawsze jest głupotą. To często nazywa się "polityką".
Nad przyrodniczymi aspektami studium nie będę się rozwodził, bo to by było kopanie leżącego. Oni uważają, ze jak splantują wydme szarą (siedlisko priorytetowe) to nic, bo się usypie nową wydmę obokj kanału. i takie tam.
Ale to chyba nie ten wątek.
pozdrawiam
Szymon
Tak samo będę przeciwstawiał się niszczeniu Zalewu Wiślanego jak niszczeniu Tatr
Tak na marginesie, pozostawiając ochronę ptaków na boku: co Pańskim zdaniem bardziej niszczy Tatry: nowa kolejka na Kasparowy Wierch, czy tabuny busów tranzitów hulających z Zakopca do Łysej Polany i dalej w kierunku Morskiego Oka? Miałem kiedyś pecha skusić się na jazdę takim barachłem, zamiast uczciwie czekać na PKS. Potem na pełnej serpentyn drodze z Łysej Polany do Bukowiny miałem duszę na ramieniu - wszak szaj-busiarze przejeżdżają przez podwójną ciągłą, ale tylko wtedy gdy nie widać aby coś jechało z przeciwka. Wystarczy raz, więcej tego błędu nie popełnię. Rok później, chcąc dostać się na Slowację, pojechałem do Tatrzańskiej Łomnicy okrężną trasą pociąciem - przez Muszynę i Plaveć. Dalej wsiadłem w wąskotorowy tramwaj który zawiózł mnie niemal na sam brzeg Szczyrbskiego Plesa - takiego "Morskiego Oka" po słowackiej stronie. Już widzę jakie to "ajwaj" rozbrzmiałoby wśród "ekologów" gdybyśmy wzorem Braci Słowaków postanowili zafundować sobie taki tramwaj, na początek od Doliny Chochołowskiej po Łysą Polanę. A wsparloby ich czynnie lobby szaj-busiarskie, którym taka inwestycja odebrałaby źródło "dutków".
Dla wyjaśnienia: uważam ochrobnę ptaków za całkowicie słuszną (pod warunkiem że nie jest to przysłowiowa ochrona stanowisk lęgowych "wróbla szarego" mająca powstrzymać plany reaktywacji Portu Praskiego w Warszawie a tym samym zachować go w roli oazy dla... meneli). Napisałem to co wyżej jedynie dla zilustrowania wybiórczości spojrzenia niektórych "ekologów".
w skrócie, bo mam urwanie głowy:
niszczenie przez zadeptywanie jest stanowczo niedoceniane. Przy okazji pilnowania rozpoczęlismy tez badania, które mają to pokazać. Ale jesteśmy na początku długiej drogi.
Tatry, skoro o nie się obiło, mogą być niszczone na wiele sposobów. jeżeli jakikolwiek z nich w pojedynke szkodzi, powinnismy zadbać by to się zmieniło. I deptanie i busy.
Tramwaj Słowackji nie wjeżdża w doliny górskie. I wozi turystów w obszar wielokrotnie większy od naszych Tatr. I jeszcze do czerwca włącznie nie wolno tam po tatrach łazić. To jest cały zespół czynników. Gdyby dziś u nas, przy naszej kulturzy, prawie i zwyczajach, zaczęto budowac taki tramwaj do doliny chochołowskiej, to równie dobrze moglibyśmy przyrodę Tatr zaorać.
Port Praski i jego rewitalizacja też jest chyba elementem większej całości. Nie znam jej aż tak dobrze by się wypowiadać.
Pozdrawiam
Szymon
Za rezerwaty odpowiedzialny jest wojewoda. Do celów ochrony przyrody ma specjalna komórke zwaną biurem Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody. W imieniu wojewody otrzymalismy zgodę i pieniądze (część) na to co w rezerwatach robimy. Tablice z napisem "rezerwat Przyrody" i godłem są określonym w rozporządzeniach dokumentem urzędowym a nam wolno je wkopywać :)
Akurat pozwolenie na które się powołuję mają osoby pilnujące rerzerwatu, ale jutro moge podać jaki ma numer i jakiego dnia wydał je wojewoda. Nie zmienia to w żaden sposób faktu, że o naruszeniu przepisów obowiązujących w rezerwacie powiadomic może każdy.
Tu jest wyciąg z Ustawy:
Ustawa o Ochronie Przyrody (USTAWA z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody, Dz. U. z dnia 30 kwietnia 2004 r.) a art. 15 ust. 1 wylicza zakazy obowiązujące w rezerwatach, m.in.:
pkt 3) chwytania lub zabijania dziko występujących zwierząt, zbierania lub niszczenia jaj, postaci młodocianych i form rozwojowych zwierząt, umyślnego płoszenia zwierząt kręgowych, zbierania poroży, niszczenia nor, gniazd, legowisk i innych schronień zwierząt oraz ich miejsc rozrodu;
pkt 15) ruchu pieszego, […] z wyjątkiem szlaków […] wyznaczonych przez dyrektora parku narodowego, a w rezerwacie przyrody - przez organ uznający obszar za rezerwat przyrody;
pkt 16) wprowadzania psów na obszary objęte ochroną ścisłą i czynną[…]
pkt 21) używania łodzi motorowych i innego sprzętu motorowego, uprawiania sportów wodnych i motorowych, pływania i żeglowania, z wyjątkiem akwenów lub szlaków wyznaczonych przez dyrektora parku narodowego, a w rezerwacie przyrody - przez organ uznający obszar za rezerwat przyrody;
Tyle.
Pozdrawiam
Szymon
Jestem pod wrazeniem Waszej pracy i Twojego spokoju, cierpliwosci i argumentacji. Zdaje sobie sprawe, jak latwo Wam przylozyc, przy ogolnym pomieszaniu pojec, idei i nawet calych kategorii i dziedzin dzialalnosci ludzkich i mniejludzkich. Jestem jednak przekonany, ze Wasza prace przynosi konkretne i wymierne, choc niekoniecznie spektakularne, rezultaty. Obrywacie ( w tym przypadku obrywasz...) tu i owdzie i z kilku stron, ale pojawil sie jednak tekst Hasipa o Szwecji ( dzis, 20-ty; 11:24:52 ) opowiadajacy o postawionych malym kosztem i wszedzie gdzie trzeba tablic i bojek, rezerwatach zaznaczone na mapach, locjach i przewodnikach..plus o mandatach kilku oczywiscie. Proste, tanie, skuteczne. Szkoda, ze nie napisal, kto sie tym zajmuje i za czyje ( nieduze) pieniadze. I ze tam, jak zreszta prawie wszedzie, zakazy, nakazy i ograniczenia sa respektowane bez sprzeciwu. (Uleglosc Wladzy, czy Swiadomosc?)
Przesadziles (przesadziliscie) z "bandziorami" : ) Mamy cienka skore i z lektury Vonnegut'a Jr. wiemy, " ze Bog kocha bardziej ludzi plywajacych na zaglowkach, niz na motorowkach" - stad zasluzona kara w postaci utraty potencjalnych ( hipotetycznych???) srodkow transportu i kilku wykrzyknikow onomatopeicznych.
Robert ma jednak racje: dobrze jest dowiedziec sie, ze "bandziory" w dzisiejszych czasach uzywaja wszystkich mozliwych srodkow napedu; nie tylko diesel i benzyniak, ale i zagle tez....chociaz w innych (mniejszych, rzecz jasna...) proporcjach!!!
Rob swoje.
Tomek Lukawski