WSPOMNIENIE O URSZULI PAUL

Podczas mojej nieobecnosci Katarzyna Rembarz przysłała wspomnienie o śp. Uli, żonie Krzysztofa Paula znanego większości z Was - doskonałego regatowca kilku pokoleń (s/y "Duzy Ptak"). Ulkę Nadrowską, studentkę chemii Politechniki Gdańskiej poznałem w latach pięćdziesiątych za pośrednictwem ówczesnego Sekretarza Gdańskiego Klubu Płetwonurków "POSEJDON" - Marysi Budny. Marysia ściągnęła Ją do klubu. To była wspaniała dziewczyna! Ładna, zawsze pogodna, zawsze miła, zawsze uczynna. Mieszkając na poddaszu akademika przy ulicu Wyspiańskiego - razem z równie miłą Romą Stesłowicz sprawiały, że ich pokoik często pełny był płetwonurków. Oczywiscie przychodził tam i Krzysztof, ale... nie wdawał się z nami w przyjacielskie pogawędki. Ja go rozumiałem i rozumiem także po po latach. Bo dookoła Ulki zawsze kręciło się tylu młodych, przystojnych wysportowanych chłopaków. A Ulka ? Robiła wrazenie, że Ją to... bawi. Wygrał Krzysztof. Nazywaliśmy Ją "Ulla", bo był to okres podziwu dla urody szwedzkiej pięknosci ekranu - Ulli Jacobson.

Ula odeszła niespodziewanie. Krzysztof odebrał kolejny silny cios. Krzysiu - łączymy się z Tobą w żalu. O Uli pamiętać będziemy wiecznie !

Don Jorge

===============================================
20 maja 2008r zmarła niespodziewanie nasza kochana koleżanka Urszula Paul z domu Nadrowska. Była osobą pełną ciepła, radości, o dużym poczuciu humoru, czuła i kochająca - żona, matka i babcia.

  
Ulę poznaliśmy w trakcie studiów na Politechnice Gdańskiej. Zbliżyły nas wspólne zainteresowania sportowe. Uprawiała piłkę ręczną, koszykówkę, żeglarstwo, latała na bojerach, była płetwonurkiem, a także świetnie jeździła na nartach. Wspólnie wielokrotnie braliśmy udział w spływach kajakowych i wyjazdach narciarskich. Podczas tych bliskich kontaktów dała się poznać jako uczynna, wspaniała koleżanka. Nieznana jej była zawiść i krętactwo.

Przytoczymy tu zabawny epizod z życia Uli.
Podczas studiów miała dwóch adoratorów - jeden świetnie tańczył i z nim wywijała szalone rock’end’roll’e, a drugi nie tańczył, ale za to wspaniale żeglował. Nie dowiedzieliby się nigdy o sobie, gdyby pewnego razu obaj nie przyszli po nią na trening koszykówki. Ula wpadła w panikę i , nie wiedząc jak wybrnąć z tej sytuacji, po treningu uciekła przez okno w szatni. Szanse adoratorów były wyrównane do momentu, gdy żeglarz zrobił przyspieszony kurs tańca i w ten sposób ostatecznie wyregacił rywala.
Mając już rodzinę, Ula włączyła się w zainteresowania męża Krzysztofa i z nim uczestniczyła w wyprawach wysokogórskich i żeglarskich.
Ulko, będzie nam Ciebie bardzo brakować.

Grono przyjaciół
czerwiec 2008

Komentarze
Pani Ula zbyszek rembiewski z dnia: 2008-06-24 22:20:34