Nasz Royal Captain - Mariusz Główka zamiast na naszym polskim Bałtyku udzielał się niepatriotycznie na Morzu Śródziemnym. Wszystko to przez ten królewski certyfikat kapitańskich kompetencji. Przysyła nam kilka fotograficznych panoram, które może i ładne, ale gdzie im do swoiskich widoczków skandynawskich brzegów. Nic w Tym Mariuszu z polskiego Wikinga :-(
Mimo tego - kliknijcie Mu życzliwie
Kamizelki (tak jak Skipbulba) i żyjcie wiecznie !
Don Jorge
PS. A tak na poważnie - mam nadzieje, że publikowane w tym okienku opisy przydadzą się tym, którzy dopiero planują swoje rejsy. Pod warunkiem, że owe opisy będą bardziej konkretne nawigacyjnie i proceduralnie. Porównania urody kobiet róznych nacji zostawcie mnie (sprawa kompetencji).
========================================
Drogi Jerzy,
Właśnie wróciłem z rejsu po Morzu Śródziemnym. Ciepłe morza to jest to co lubię i tym razem też się nie zawiodłem, czasami było nawet trochę za ciepło. Za to woda – marzenie. Zażywaliśmy kąpieli z wielką przyjemnością.
Mahon
Ale od początku. Pływaliśmy jachtem Elan 43 „Dora”, należącym do Darka Suchomskiego, tego od szkoleń SRC w systemie RYA. Oprócz Darka było nas jeszcze czterech, Marek, Piotrek, Sławek i ja. Jacht czekał na nas w Olbii na Sardynii. W planie mieliśmy rejs dookoła Korsyki, później Baleary i na koniec Barcelona. Całość w niecałe dwa tygodnie.
Mahon Marina
Sardynia jest piękna i niestety droga, o czym mieliśmy się za chwilę przekonać. Olbia leży w północnej części wschodniego wybrzeża, nazywanej Costa Smeralda. To tu przyjeżdżają najbogatsi. Warunki do wypoczynku wspaniałe, ale to kosztuje i to niemało. My mieliśmy w planie żeglowanie, ale nie było nam dane od razy wyjść w morze. Niestety, w Marinie Portisco w Olbii spędziliśmy 4 doby z powodu niesprawności silnika, a może bardziej z powodu niesprawności włoskich mechaników. Nie będę rozpisywał się o szczegółach, ale powiem, że to co u nas zrobiono by w kilka godzin, najdalej w jeden dzień, tam trwało i trwało. Ot, południowa natura, nikomu się nie spieszy.
Mallorca
W końcu wyszliśmy w czwartek rano, zamiast w poniedziałek i po krótkiej naradzie postanowiliśmy zmienić nasze plany. Zrezygnowaliśmy z opłynięcia Korsyki i poszliśmy prosto w cieśninę między Sardynią a Korsyka. Przecież samolot w Barcelonie nie będzie na nas czekał. Żeglowaliśmy wzdłuż brzegu i podziwialiśmy piękno Sardynii. Po ok. 90 milach wreszcie Sardynia została za naszymi plecami i przyjęliśmy kurs na Minorkę. Po przejściu dalszych kilkunastu mil zawróciliśmy, bo co kilkanaście minut szły przez radio ostrzeżenia o sztormie, który rozbujał się w pobliżu Balearów i miał przesuwać się na wschód. Zgodnie z maksymą „co robi doświadczony kapitan podczas sztormu? – siedzi w knajpie”, schroniliśmy się w Sintorino, uroczym miasteczku w płn. – zach części Sardynii.
Sintorino
W nocy wszystko się przewaliło dalej na wschód, rano jeszcze trochę szarpało jachtem w marinie, ale to już były resztki. Oddaliśmy cumy i znów obraliśmy kurs na Minorkę. Po dwóch dobach żeglowania weszliśmy do Mahon, pięknego miasteczka na wschodnim brzegu Minorki. Byliśmy miło zaskoczeni dużo niższymi cenami niż na Sardynii, choć z drugiej strony zgodnie w pięciu stwierdziliśmy, że jednak Włoszki są ładniejsze niż Hiszpanki.
Po spędzeniu nocy w Mahon, ruszyliśmy wzdłuż brzegu Minorki na zachód. Uroda Balearów jest powszechnie znana. Po drodze podziwialiśmy piękne klify, co jakiś czas przerywane przez równie piękne piaszczyste plaże. I do tego kolor wody jak na pocztówkach. Na noc stanęliśmy na kotwicy przy południowo -zachodnim cyplu wyspy. Rano kurs na odległą o ok. 30 mil Majorkę. Znów kotwica poszła do wody w uroczej zatoczce w północno zachodniej części wyspy. I znów godziny lenistwa i kąpieli w lazurowej wodzie o temperaturze niespotykanej w naszym Bałtyku.
Chciałoby się opłynąć całą Majorkę, ale niestety czas płynął nieubłaganie i zdecydowaliśmy, że już pora ruszać do odległej o 100 mil Barcelony. Niecała doba żeglugi i wchodziliśmy do Mariny Forum w Barcelonie. Koniec rejsu, na liczniku przybyło trochę ponad 500 mil po pięknym akwenie. Wprawdzie straciliśmy 4 doby na początku, ale i tak jest co wspominać.
Mariuszowe wprawki przed egzaminem na certyfikat kapitana oceanicznego
W czasie rejsu były nie tylko przyjemności. Cały czas doskonaliliśmy się w sztuce astronawigacji. Pomiary, przeliczanie, rysowanie i co tu dużo mówić, na początku nie bardzo chciała wyjść z tego pozycja choćby zbliżona do tego, co pokazywał GPS. Ale na koniec byliśmy już blisko.
Pozdrawiam
Mariusz Główka
Może kiedyś wybiorę się i tam? :-)
Miło zobaczyć sekstant w użyciu na jachcie (a już myślałem, że wszystkie są w muzeum) ;-)))
Aloha!
Robert
A tak na poważnie - mam nadzieje, że publikowane w tym okienku opisy przydadzą się tym, którzy dopiero planują swoje rejsy. Pod warunkiem, że owe opisy będą bardziej konkretne nawigacyjnie i proceduralnie.
Rzczywiście przydałoby się trochę szczegółów. Trochę o marinach.
Marina Portisco - Olbia.
Bardzo ładnie położona w zatoce na północ od Olbii. Oczywiście prąd i woda na kei. Sanitariaty, sklep żeglarski, knajpy. Stacja paliw. WiFi w cenie 5 EUR za godzinę albo 15 EUR za 6 godzin. Zero sklepu w któym można zrobić zaopatrzenie. Najbliższy market odległy o kilkanaście kilometrów. Przejazd taksówką w jedną stronę kosztował 27 Euro. Opłata za marinę ok 95 Euro. W pobliżu mariny ładne plaże
Sintorino
Marina w której mogą stawać goście to kilka pomostów przy falochronie. Dopiero się rozbudowuje. Na lewo od wejścia do portu druga marina, ale tam tylko miejsca dla rezydentów,. Tam gdzie staliśmy była tylko woda na kei. Zero sanitariatów, nie ma pradu na kei. Cena zwala z nóg, 67 EUR za dobę.
Marina Mahon - Minorka
Prąd i woda na kei. Sanitariaty w kontenerze w postaci dwóch kabin prysznicowych i jednej kabiny WC. Darmowe WiFi, ale dość wolne, trzeba było duuużo cierpliwości. Cena - 92 EUR. Wczesniej przed dojściem do mariny stacja paliw.
Marina Forum - Barcelona
Bardzo sympatyczne miejsce. Prąd i woda na kei. Ładne sanitariaty, miłe knajpki. Dźwig 150 t, stacja paliw ale za mostem o prześwicie 16,5 m. Sklep żeglarski. Jakieś 400 m do metrów do suprmarketu. W podobnej odległości stacja metra, którym można dojechać do centrum Barcelony. Cena ok 50 EUR.
Witam Zeglarzy z cieplych wod.
Takie informacje sa oczywiscie bardzo cenne bo wiedza Polskich zeglazy o odleglych akwenach jest ciagle skromniutka, co oczywiscie jest zrozumiale...
Dobrze by jednak bylo aby te liczby dotyczace marin byly uzupelniane przez podanie wielkosci lodki no i ilosci zalogi bo to pozwala bardziej realnie skalkulowac osobo-koszty (dosc szokujace)
Pozdrawiam
Karol
Ceny marin dotyczą konkretnej łódki, Elana 43 (13 m długości, 4,3 m szerokości) i nie mają zwiazku z ilością osób na pokładzie. Prawdę powiedziawszy, nie spotkałem się z praktyką uzależnienia ceny od ilosci osób na pokładzie z wyjatkiem niektórych naszych marin. Wprawdzie w Chorwacji doliczają jakieś tam pojedyncze kuny do każdej osoby, ale to coś takiego jak nasza opłata klimatyczna. Najbardziej szokująca była cena mariny w Sintorino, bo tam nie było nic, jedynie woda na pomoście i płaciliśmy 67 EUR. Mniej wiecej tyle (500 kuna) w c zerwcu płaciłem za marinę ACI I kategorii w Dubrovniku, gdzie było wszystko, łącznie z basenem.
Niestety ciepła woda kosztuje, również ta w morzu :))
Stawaliśmy w marinach w miejscach dość atrakcyjnych turystycznie (Sardynia, Minorka) i ceny tam są wywindowane. Ale juz w takiej Barcelonie jest naprawdę znośnie. Podobnie ceny w knajpach. Na Sardynii winszowali sobie w knajpie w Marinie Portisco 5 EUR za piwo (0,4 l), a już w knajpie w Marinie Forum w Barcelonie 0,5 l było za 3 EUR.