Kapitan Tomasz Chodnik mnie podkręca: ...ostatnio wkładasz mniej energii, mniej piszesz zamieszczasz na stronie jak leci. Strona żyje sama,..........." , Jarek Kumorek przymawia się o drugie wydanie "Praktyki bałtyckiej", inny z Czytelników niecierpliwi się dlaczego jeszcze nie zakończono druku "Portów Niemiec wschodnich", Jerzy G. wybiera się na Zalew Wislany i boi się Nowej Pasłęki. Już zostawiam na boku nowe wydania "Bornholmu" i "Zalewu".
Wychodzi na to, że się lenię. Niech ten news dedykowany Jerzemu G. choć trochę mnie usprawiedliwi. Czytajcie go razem z poprzednim - o Przetoce Pasłęki.
Nowy planik
Wejście w Kanał Pasłęki. W głębi budynek bosmanatu
Po 40 latach służby w Nowej Pasłece na emeryturę przedszedł bosman portu - Roman Rąbalski.Obowiązki przeszły na bosmana z Fromborka, który od czasu do czasu zagląda do Nowej Pasłęki. Roman mieszka dalej w bosmanacie, dba o porządek, hoduje kwiaty na kei i przed biurem.
Opuszczone biuro
Ukwiecone nabrzeże
Roman Rąbalski
Jak ktoś przypłynie i złozy wizytę w bosmanacie - zostaje wpisany do Księgi Gości. Pomost cumowniczy zmurszał i został rozebrany. Na budowę nowego chyba zabrakło pieniędzy. Trawę na falochronie kosi człowiek dojeżdżajacy z Fromborka. Najczęstszy gość - Wład Schischke na "Swanie".
A tak wogóle to w Nowej Pasłęce cicho, zielono, przytulnie.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Za umacnianie przez dziesiątki lat własnym osobistym zaangażowaniem mitu "najbardziej upierdliwego portu Zalewu" - zdecydowanie nic poza zapomnieniem jak najszybszym temu "bosmanowi" się nie należy...
Jaromir Rowiński
Zapewne coś jest w tych legendach ale aby było sprawiedliwie muszę wtrącić 5 groszy. Byłem tam kilka dni w czasie zbierania materiałów do książki i mnie nie dotknęło nic z tych rzeczy. Stało kilka jachtów, atmosfera była sympatyczna a z odwiedzin w biurze groźnego bosmana wynieśliśmy tylko prośbę, zostawcie ten port i wygódkę w stanie w jakim go zastaliście. W tym czasie bosman wydobył z rąk pograniczników turystów co sobie popłynęli motorówką na Mierzeję, "na wprost". Podobnie wydobywał rybaków jak w czasie awarii silnika dryfowało ich na patrolowiec. Na pewno był służbistą ale w Fromborku bardziej mnie przetrzepano.
I na Neptuna i Salację, On się nazywa Roman Rembalski a nie Rąbalski, tak sądzę!
Batiar
(wybacz mi prywatny i hermetyczny docinek, zrozumiały dla Ciebie i niektórych.. Łotyszy?)
Napisałem pochwałę strony, dokładnie napisałem "strona żyje własnym życiem... to chyba dobrze?" w formie pochwały jej dorosłości, a Ty mi tu z tego cytujesz krzywo wycięty fragmencik i robisz krytykę, jak -nie przymierzając- Nasz dziennikarz jakowyś. Nieporozumienie ;-)
Przez Przetokę przepłynąłem, nim do jej poprawiania zabrali się UMowcy (to do innego artykułu, oczywiście). Oczywiście kajakiem. Ponoć niektórzy rybacy używają czasem tego skrótu, przy wyższej wodzie. Natomiast bosman R. zawsze mnie traktował miło i uprzejmie, nigdy nie byłem tam w żaden sposób kontrolowany, lucky me. Tyle, że pojawiłem się tam pierwszy sporo po szczycie urzędowego szaleństwa (oby nie czekał nas kolejny). "Kupiłem" od niego humanitarną "tiechnikę" płoszenia kretów, która działa, ku mojemu miłemu zaskoczeniu.
Falochron u prawej główki, ledwie-wystające z wody paliki, jeszcze zeszłego roku przypominały najgorsze czasy portu w Górkach i z wody był widoczny źle. Mógłbyś skomentować, czy tam coś poprawiono?
Jaki jest status własności mostka na wyspę? (Nikt mi nigdy nie przeszkadzał plątać się i zbierać tam duże bursztyny, natomiast w okolicy mostka trzeba było faktycznie uważać na mężczyzn w gumofilcach i z widłami, ale oni głównie tępili wędkarzy, mnie nie czepiali się wcale)
Ten port aż się prosi o stanie się małą placówką Straży Granicznej, z odprawą przed wyjściem z EU. Toż leży on tej granicy najbliżej. Obecność ich kuterka lub motorówki mogłaby uzasadnić wydatki na utrzymanie zaniedbanego porcika i toru wodnego... Choć na pewno przepłoszyłaby z tamtąd nostalgiczny urok pustkowia, który bardzo mi odpowiada, więc nie do końca wiem, czy tego bym chciał.
Twój oddany czytelnik :-)