Henryk Strzelecki jest wprost idealnym przykładem słuszności hasła - "Polak potrafi". Od dawna chodzę ubrany w przekonanie, że naprawdę piekny i odporny na wszystko trawnik potrzebuje przede wszystkim - dobrej gleby. Naszego Laureata losy wojny rzuciły na dobrą glebę. Henrykowi, człowiekowi z wizją i dwoma prawymi rękoma to wystarczyło. Jestem pełen uznania.
Tu klik dla Laureata
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
___________________________________________
Henri-Lloyd Strzelecki - "Nieprzemakalny Henri"
Współczesne ubranie sztormowe jest wygodne, ciepłe, kolorowe, trwałe i wodoszczelne, choć "oddychające". Szczególnie ta ostatnia cecha to prawdziwe osiągnięcie. Wypuszcza wilgoć (parę wodną) na zewnątrz a jest całkowicie nieprzemakalne w przeciwnymn kierunku dla wody w stanie ciekłym.
Dobrze wiedzieć, że wielkie zasługi, pionierski udział i światowe uznanie w rozwoju produkcji ubrań żeglarskich ma nasz rodak, Henryk Strzelecki. W latach osiemdziesiatych Polski Yacht Club London działał w piwnicy Ogniska Polskiego. Znaleźliśmy tam przyjaciela "po fachu" - przedwojennego żeglarza, pamiętajacego rejsy z generałem Mariuszem Zaruskim - Feliksa Stawińskiego. Nazwa sztormiaków Henri-Lloyd była oczywiście znana każdemu z nas. Ale niespodzianką była wiadomość od Felka, że ten Henri to Polak, Henryk Strzelecki. Felek dobrze wiedział co mówi bo nie dosyć, że go znał jeszcze z rodzinnej Brodnicy na Pomorzu, to obaj po wojnie i wspólnej kampanii we Włoszech zdecydowali się na pozostanie w Wielkiej Brytanii.
Nie trzeba było czekać długo by powitać pana Henryka w Klubie. Stał się częstym gościem, sponsorem i zwykle właśnie u nas w PYCL urządzał przyjęcia dla swoich partnerów i pracowników ze stoiska na zakończenie corocznej Londyńskiej Wystawy Jachtowej. Niezmiennie serdeczne, pogodne i młodzieńcze - mimo ósmego już krzyżyka – zachowanie Henia doceniane jest po dzień dzisiejszy przez każdego, kto miał okazję go poznać. Ale "kobiety, wino i śpiew" to nie wszystko w jego życiu. Henryk Strzelecki jest doskonalym biznesmenem, który nie tylko potrafi skutecznie prowadzić interesy swojej firmy i nieustannie dba o jakość swoich wyrobów ale również niezmiennie cieszy się wielkim szacunkiem swoich pracowników .
Firma Henri-Lloyd jest od lat pionierem postępu w technologii produkcji w całej branży. Otrzymuje nagrody za osiągnięcia eksportowe zaś jej właściciel zarobił na literki MBE za nazwiskiem (pełny tytuł to: Member of the Most Excellent Order of British Empire) czyli został Członkiem Orderu Imperium Brytyjskiego. Ale pamięta, że po przyjeździe z Wloch, chcąc specjalizować się w handlu międzynarodowym miał znamienną rozmowę z rektorem Wakefield Technical College. - "Powiedziano mi, że jako cudzoziemiec bez wykształcenia w "Oxbridge" (to ekskluzywne angielskie uniwersytety Oxford i Cambridge) mam znikome szanse na taką karierę" - wspomina Strzelecki.
"Wobec tego zabrałem się do pracy w fabryce koszul w Wakefield. Ale jednocześnie dostałem stypendium Rządu Polskiego w Londynie na studia technologii tkanin w College of Technology, Arts and Commerce w Leeds. Na wszelki wypadek zrobiłem też studia nauczycielskie co mi się przydaje do dzisiaj bo najpierw wykładałem przez wiele lat na uniwersytecie w Manchester a teraz jestem zapraszany przez różne firmy na wykłady o metodach rozwijania exportu".
Mr Henri, bo tak jest powszechnie znany w życiu zawodowym, jest laureatem sponsorowanej przez Royal Yachting Association nagrody za życiowe osiągnięcia a Uniwersytet w Salford nadał mu Honorowy tytuł Master of Arts.
Jednak zanim doszło do odbierania tych honorów było wiele lat pracy. W wytwórni odzieży przemysłowej Weatherfend próbował przekonać kolegów dyrektorów do zainteresowania się produkcją dla rynku żeglarsko-rekreacyjnego. Stawały się wtedy dostępne nowe materiały, tkaniny i dodatki. Starania pozostały bezskuteczne. Jego wizje spotykały się z niedowierzaniem i brakiem wyobraźni. Ponieważ był przekonany o swojej słuszności - uruchomił własną produkcję. Tak w 1963 roku w Manchesterze powstała spółka z Angusem Lloydem. W znaku firmowym spółki, pomiędzy imieniem Henryka a nazwiskiem Angusa znalazło się jeszcze miejsce na Piastowską koronę.
Wytwórnia Henri-Lloyd rozpoczęła swego rodzaju rewolucję w branży. Już od Londyńskiej Wystawy Jachtowej w roku 1964 jej nowatorskie modele zaczęły przyciągać uwagę zarówno żeglarzy – użytkownikow jak i.. producentów - naśladowców. I tak zostało do dzisiaj. Wśród zadowolonych użytkowników są największe nazwiska jachtingu, żeby wspomnieć tylko Chichestera, Knox-Johnstona, Blytha, Naomi James, Lawrie Smith'a....
Po latach firma Henri-Lloyd stała się wyłączną własnością rodziny Strzeleckich ale nazwa i logo, z oczywistych marketingowych względów, pozostały bez zmiany. Kilka lat temu Henryk przekazał bieżące kierownictwo swoim synom, Pawłowi i Marcinowi. Obaj są po solidnych studiach i praktyce w dziedzinie ekonomii i włókiennictwa. Dzisiejszy Henri-Lloyd to trzy wytwórnie, dwie w miejscu powstania firmy w Manchesterze, a trzecia w Polsce, w rodzinnym mieście, w Brodnicy.
Pan Henryk Strzelecki jest już na emeryturze. Ale trudno oczekiwać by ze swoim usposobieniem spoczął na laurach. Nazwaliśmy go w Klubie "Nieprzemakalny Henri".
J. Knabe
Zauważyłem pewną 'nieciąłość' tekstu. Jakimś cudem fragment się zagubił. Nie uwłacza on nikomu więc przywracam brakujący tekst archiwalny z mojego komputera...
Jurek Knabe
....zachowanie Henia doceniane jest po dzień dzisiejszy przez każdego, kto miał okazję go poznać. Szczególnie zaś przez kobiety, którym przy każdej okazji, niezależnie od wieku i urody prawi komplementy, kradnie całusy i śpiewa serenady. Jego typowy przebój to "Buzi daj, buzi daj moja mała, bo Twoja mama też kiedyś dawała..." - w polskim wykonaniu.
W przeciwieństwie do wielu, czasem zaskoczonych słuchaczek, jego żona po wielu latach małżeństwa przypuszczalnie poznała angielskie znaczenie tego tekstu. "Moja żona to nie Angielka" mówi zawsze Henryk – "to Yorkshire woman a to jest specjalny gatunek..."
Ale "kobiety, wino i śpiew" to nie wszystko w jego życiu....
Drogi Jerzy,
Drodzy Czytelnicy,
Chyba jestem ostatnim, którego by można podejrzewać o wycięcie takiego smakowitego fragmentu. To nie ja - to napewno ten ponurak Dębiec, Kanclerz Kapituły wykastrował laudację. Niech teraz świeci oczyma. Taki tekst jak w newsie dostali Jurorzy.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Chyląc czoła przed dokonaniami Pana Henryka, opowiem krotko historyjke sprzed paru laty. Znęcony przeceną (o ja naiwny!) z 120 dol na 50 dol kupilem w sklepie Post Marine w Mamaroneck, NY sztormowy, "oddychający" półpłaszcz marynarski f-my Lloyd. Po kilkunastu dniach okazało sie, ze sztormowy, oddychający (wg ulotki reklamującej) przepuszcza wode deszczową do środka jak ja rum portorikański! Natomiast skutecznie uszczelniał całą wilgoc wydzielaną przeze mnie...Po paru następnych dniach plastikowa błona (breathable) wyścielająca wnętrze kurtki zacząła się łamac i sypac. Odesłałem do wytwórni w ramach gwarancji. Dostałem przeprosiny i nową kurtkę zabezpieczoną dodatkową siateczką od środka. Przemakała tak samo. Pociłem sie w niej jak mysz. Jedynie krusząca się błona zbierała sie w dolnej części półpłaszcza przytrzymywana przez rzeczoną siateczkę... Odesłałem ją powtórnie. Lloyd zrobił to samo tzn odesłał paczuszkę nawet nie otwierając, bez słowa. I 50 dol diabli wzięli!
Wiem, że nijak się to ma do Pana Strzeleckiego, którego cenię za przeszłośc, ale jakos nie mogłem się powstrzymac przed przytoczeniem tej wręcz, anegdoty.
Janusz Cichalewski
s/y Cygnet
obecnie w George Town (archipelag Exuma)
nie mogę zrozumieć pazerności i nabijania ceny za HL-owskie sztormiaki które nie wyróżniają się specjalnie od innych. Próbowałem nawiązać współpracę aby HL sprzedawać w htttp:/www.sztormiaki.pl dostałem odpowiedź która zniechęciła mnie do HL całkowicie: "My nie możemy sprzedawać w internecie, musimy sprzedawać w specjalnym salonie aby klient wiedział za co płaci..." Nie rozumiem takiej polityki firmy ale być może jestem "za stary/ za młody" (skreślić Tobie pasujące), jednak wróże z fusów że wiele sztormiaków jest lepszej jakości niż HL a kosztują dużo mniej....
Ale ja jestem subiektywnym obserwatorem okienka...
Heniowi należny szacunek składam bo to co robił było wielkie, ale to co teraz jest...... jest małe.......
Pozdrówki
Adam