PLASTIKOWY BETON

Za kilka tygodni odbędzie się Wyborczy Sejmik Chocimskiej. Guzik by nas to obchodziło, gdyby nie to, że ów "związek stowarzyszeń" bez przerwy nam dokucza, bez przerwy chce nam założyć siodło. I tylko w ramach "obrony koniecznej" zdradzimy ogółowi żeglarzy (oraz już zmawiającym się przed sejmikiem działaczom) pewną niezbyt chlubną tajemnicę poliszynela - znaną dotąd raczej nielicznym z pośród najwyżej postawionych członków władz. Mówią mi ludzie, że owa tajemnica jest na tyle wstydliwa, że mówi się o niej tylko szeptem i tylko najbardziej zaufanym. No bo nie wiadomo kto to czyim szefem wkrótce zostanie.

Ale po kolei. Jak dość powszechnie wiadomo, szkolenia i egzaminy w PZŻ nadzoruje, oraz projektuje i forsuje projekty kolejnych rygorystycznych przepisów "ciało" pod nazwą Komisja Szkolenia. To właśnie ona stworzyła rozpatrywany w ubiegłym roku przez Ministra Sportu projekt PZŻ, zakładający zmianę liberalniejszych przepisów z 2006 roku dotyczących uprawnień żeglarskich i przywrócenie obowiązkowych, wyjątkowo trudnych egzaminów, przed Centralną Komisją Egzaminacyjną PZŻ na wyższe stopnie – Jachtowego Sternika Morskiego i Kapitana Jachtowego. Stopnie te obecnie można uzyskiwać bez egzaminu, wyłącznie na podstawie stażu morskiego.

Wiadomo też, że szefem owej komisji w mijającej kadencję był stary-nowy wysoki działacz dużego OZŻ - emerytowany oficer, znany powszechnie z notorycznego kandydowania na funkcję samego Prezesa PZŻ. Słynie on również ze swego publicznie wyrażanego przekonania, że PZŻ powinien być „administracją żeglarską” utrzymywaną z różnych przymusowych opłat ściąganych od żeglarzy. Warto ponadto dodać, iż jest on zwolennikiem obowiązkowości ubezpieczenia OC dla wodniaków.

Oczywistym jest, że w skład Komisji Szkolenia PZŻ oraz CKE powinni wchodzić najbardziej doświadczeni żeglarze o niepodważalnym doświadczeniu żeglarskim i dorobku szkoleniowym. Niemal nikt jednak nie wie, że bohater tego felietonu - zawzięty zwolennik utrudniania dostępu do żeglarstwa poprzez wprowadzanie dodatkowych egzaminów, sam nigdy w życiu nie zdawał egzaminu przed CKE (jakiego chce wymagać od reszty), zaś kapitanem jachtowym został dość kameralnie dopiero w ubiegłym roku, na podstawie weryfikacji stażu w oparciu o.... liberalizację z 2006 roku. Liberalizację dodajmy, której sens jednocześnie kwestionuje i usilnie ją zwalcza. Wcześniejszy patent Jachtowego Sternika Morskiego również nie był przez niego zdobyty na podstawie egzaminu przed CKE, lecz jeszcze za ancien regime, kiedy mógł go uzyskać w Warszawskim Okręgowym Związku Żeglarskim, którego prominentnym działaczem jest od lat. Nic więc dziwnego, że fakt i sposób uzyskania przez niego stopni morskich jest trzymany w ścisłej tajemnicy... Takich kapitanów starzy wyjadacze nazywają pogardliwie „plastikowymi” w nawiązaniu do podobieństwa łatwych w uzyskaniu nowych patentów do plastikowych kart kredytowych..

Swoją drogą zdumiewający jest tupet tego pana. Uważa się on za uprawnionego do oceniania i egzaminowania innych, oraz narzucania im dodatkowych utrudnień w żeglowaniu, mimo że sam nigdy nie był w stanie potwierdzić posiadania kwalifikacji poprzez zdanie egzaminu? Czyżby uważał, że status działacza wystarcza do decydowania, kto może żeglować i na jakich warunkach?

Powstaje w związku z powyższym pytanie - na jakiej podstawie PZŻ chce kontrolować żeglarzy, skoro okazuje się, że nawet jego najwyższej rangi działacz nadzorujący szkolenie ma taki poziom umiejętności, że stopień kapitański mógł uzyskać wyłącznie na podstawie weryfikacji?

Nie ulega jak widać wątpliwości, że w walce )obronnej !) społeczności żeglarskiej o dalszą liberalizację przepisów dotyczących żeglarstwa i ograniczenie roli PZŻ do zajmowania się sportem wyczynowym, oraz uniemożliwienie okręgowym związkom żeglarskim bezprawnego dojenia żeglarzy, w rozmowach z władzami państwowymi warto i należy zacząć podkreślać na przykładzie owego pana - dość enigmatyczne kwalifikacje żeglarskie niektórych prominentnych działaczy i potrzebę zastanowienia się nad tym, czy właściwe jest ustawowe umocowanie ich do nadzorowania w jakikolwiek sposób żeglarstwa.

Zaś samemu Panu Przewodniczącemu Komisji Szkolenia, Prezesowi OZŻ itp. itd dedykuję wierszyk, który w minionym sezonie był jakoś dziwnie popularny wśród żeglarzy:


Kiedyś nie matura, a tylko chęć szczera
Mogła z każdego zrobić oficera.
Dziś inne czasy, więc przepisów zmiana
Może z majora zrobić... kapitana :-)

Uśmiechnij się i kliknij tu 

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

Komentarze
Jerzy Durejko Witold Chocholak z dnia: 2009-03-09 20:50:47
Odp: Jerzy Durejko Maciek"S"Kotass z dnia: 2009-03-10 20:52:21
warto było :-) Witold Chocholak z dnia: 2009-03-29 04:48:39