ESEJ SANITARIATOWY
Za dawnych, dawnych lat - najsilniejsze wrażenia podczas wizyt w zachodnich miastach portowych wzbudzały w nas "Bauhausy" i księgarnie, a w przystaniach jachtowych.... sanitariaty. Pamiętam jak z Mietkiem Leśniakiem weszliśmy do sanitariatu w "Marinie Baltika" w Travemunde. Mietek powiedział - a może tu byśmy zjedli kolację? Biel kafelków była "olśniewająca".
I teraz mam dla Was "real", czyli współczesny "esej sanitariatowy" Wojtka Bartoszyńskiego (dziękuję).
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge

_______________

Może to bardzo przyziemny temat, ale od zawsze mnie to i drażni, i zastanawia, i wprowadza w zdumienie. Tegoroczny rejsik (Szczecin - Kopenhaga - Bornholm - Szczecin) także - niestety - nie był wyjątkiem.

O co chodzi? O prysznice i kibelki.
Podczas mojego pierwszego zawinięcia do zachodniego portu (Hasle - choć to bez znaczenia) największe wrażenie zrobił na mnie nie port, nie krulisy*) (ich brak), nie kolorowy Zachód, a właśnie ... sanitariaty. Niektóre proste rozwiązania wprost "powaliły mnie na kolana"! Rejs miał miejsce we wrześniu. Prysznic - wrzutowy (więc nie trzeba szukać obsługi (której zresztą o tej godzinie nie było). W kabinie prysznicowej, za przepierzeniem wieszaczek i stała ławka na których bez problemu da się umieścić wszystkie cały swój dobytek (kosmetyki, ciuchy czyste, ciuchy do prania, kurtkę, czapkę, buty itd) bez obawy o jego zamoczenie. Podłoga w prysznicu - ZDECYDOWANIE pochylona w kierunku kratki ściekowej, a dodatkowo rura "zasilająca" ścienny kaloryfer poprowadzona pod podłogą prysznica (można to eufemistycznie nazwać "ogrzewaniem podłogowym"). Efekt: po użyciu prysznic sam się sprząta: woda ścieka, reszta szybko wyparowuje i następny wchodzi do suchego prysznica. W kabinie podłoga nie jest porośnięta czymś ślizgawym, czerniejącym, czego składu nie chcę znać (szczególnie po obejrzeniu reklam środków chemicznych do odkażania ustępów). Inna prosta rzecz: umywalki.

Najczęściej między ściana a umywalką zbiera sie wilgoć będąca pożywką dla różnych stworzeń. Rozwiązanie: umywalki na stalowym stelażu odsunięto parę centymetrów od ściany; problem zniknął. Sanitariaty sprząta rano ten sam człowiek, który - po wdzianiu kapitańskiej czapeczki - przyjmuje opłaty portowe (a później jeszcze kosi trawę i coś maluje). Choć - wobec tej "samosprzątającej" instalacji za wiele roboty nie ma. Skądś sie wzięło powiedzenie że lenistwo jest
motorem postępu... :-)

Jak sprawa wyglądała (i niestety dalej wygląda) w naszych portach? Prysznic: jest kabina, dobrze jak jest haczyk który wystarcza być może latem, ale jak trzeba powiesić ręcznik, kosmetyczkę, kurtkę i swoje ciuchy - nie ma siły - coś MUSI spaść. Oczywiście w kałużę wody, bo o fakcie, że woda spływa jedynie z góry na dół - zapomniano. Czasem można znaleźć obślimaczony taboret, na którym - po położeniu butów - można coś ze swego majątku położyć. Najczęściej jednak rzeczy te i tak zostaną zamoczone, bo kabina prysznicowa nie ma pół-przepierzenia a gustowną foliowa kotarkę, która pod wpływem prądu ciepłego powietrza wygenerowanego przez strumień gorącej (czasem bywa gorąca) wody z przytkanego sitka jest wciągana pod prysznic przyklejając się do tyłka (baaardzo "miłe" doznanie). Powszechnie zamiast stałych sitek prysznicowych stosowane są "słuchawki", których mocowanie najczęściej nie działa, a elastyczny wąż gdzieś cieknie. W efekcie myć sie trzeba jedna ręką - bo druga trzyma słuchawkę.

Poraża mnie, że opisane powyżej prysznice to nie tylko jakieś stare instalacje. Nowo wybudowane tez tak bywają tak "zaprojektowane": Świnoujska marina, sanitariaty w Kątach Rybackich itd.Czy osoby projektujące prysznice mogły by być praktykami - to znaczy przynajmniej raz w życiu z prysznica (nie w domu) skorzystać? Do tego dochodzą jeszcze uwarunkowania "organizacyjne". W tym roku wchodzę do Trzebieży - tankowanie paliwa - po którym stajemy w basenie COŻ-u (na 2h). Mój syn z kolegą wybierają się do kibelka.
- Chcieliśmy zapłacić za postój i skorzystać z toalety.
- A ile będziecie stać?
- Dwie, trzy godziny.
- To postój jest bezpłatny.
- A jak skorzystać z toalety?
- Musi być zapłacone za jacht.
- To ile płacę?
- Za dwie godziny - bezpłatnie.

Później padła jeszcze propozycja pójścia do prezesa. Do prezesa? Żeby zrobić kupę? W końcu wynegocjowano, że za 1zł od ... hmmm - głowy można skorzystać z WC. Płatność w biurze przy biurku - komunikacja z panią sprzątająco-cerberującą przed WC - akustyczna: "Paniii Basiuuu! Dwiee osobyy!!" Później z WC skorzystały jeszcze dwie osoby. Przy kolejnej panie nie wytrzymały:
- Panowie! Musicie się jakoś zorganizować, a nie przychodzić tak co chwilę! Robicie straszne zamieszanie!

Szczecin - Marina Pogoń. Cztery osoby zapragnęły się wykąpać. Syn poszedł dowiedzieć się jak to zrobić (bo prysznice zamknięte). Okazuje się, że są karty chipowe na które bosman "nabja" dowolną kwotę, która zmniejsza się proporcjonalnie do czasu korzystania z prysznica.Za kartę pobierana jest kaucja. Ordynujemy cztery karty z 5 zł na koncie. Wobec faktu, że działa tylko jedna kabina w prysznicu męskim i jedna w damskim otrzymujemy dwie karty z 10 zł na każdej oraz dwa kluczyki do pomieszczeń pryszniców: damskiego i męskiego (kąpać się będzie czterech facetów). Po 15 minutach wracają z informacją, że zaraz zamkną portową knajpkę - idziemy więc na kolację. Po pół godzinie, podczas konsumpcji pokolacyjnego piwka wpada bosman z pretensjami i krzykiem: "Panowie! A gdzie kluczyki?!" Skąd mogliśmy wiedzieć że są tylko dwa kluczyki i trzy karty? Po kąpieli zostało nam na jednej z kart 5zł. Jednak nie ma możliwości zwrotu pieniędzy "z karty". Nie chcemy jednak pozbawiać portu jednej z drogocennych kart (choć przecież wpłaciliśmy kaucje i moglibyśmy oddać ją w przyszłym roku po wykorzystaniu stanu konta). Machamy ręką na 5 zł.
-------------
*) słowo wymyślone przez Don Jorge'go na oznaczenie wszelakich służb kontrolujących jachty wchodzące i wychodzące z portów. Pochodzi od anglojęzycznej nazwy listy załogi - "Crew list" - wymaganej przez te służby.
--
pozdrawiam - Wojtek Bartoszyński
*********************************************************
*Gdyby wszyscy byli bogaci, nikt nie chciałby wiosłować.*
**********************************(przysłowie norweskie)*
_____________________________
no i jak się czytało ?
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu