ESEJ SANITARIATOWO-SZAFKOWY
Na różnych naradach poświęconych "kreacji infrastruktury jachtowej"  (naprawdę tak to nazywają) zadawane są pytania typu:
jakie wyposażenie mariny jest najbardziej potrzebne. I zawsze obserwuję konsternację, gdy słyszą krótką odpowiedź - toaleta i gorący prysznic - koniecznie zawsze czyste.
Pytający oczekują nie wiadomo czego, a żeglarze prosto z mostu o tak prozaicznych tęsknotach. Oczywiście - jak kogoś boli ząb, to w pierwszym rzędzie będzie wypatrywał gabinetu dentysty, choć uprzednio warto odwiedzić sanitariat.  Ale my tu w tym okienku bardzo lubimy wyniki wizji lokalnych. O wymowie tych inspekcji pisze Wojtek Bartoszyński.
Dziękuję!
Kamizelki noście takze na pomostach i nabrzeżach!
Żyjcie wiecznie!
d'Jorge
---------------------------------------------------- 
Don Jorge!
Pod wpływem lektury newsa „JESZCZE NIE SEZON - CZAS NA POCHWALENIE SIĘ GRZECZNOŚCIĄ”
http://www.kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=1451 , oraz nawiązując do newsa „ESEJ SANITARIATOWY” http://kulinski.gdanskmarinecenter.com/art.php?id=1127
piszę poniższy „ESEJ SANITARIATOWO - SZAFOWY”:

W tym roku (jak w wielu poprzednich) zapragnąłem na początku maja zostać armatorem*) jachtu
(to znaczy: zapragnąłem wcześniej, ale w maju zostałem) i odbyć tradycyjny tygodniowy bałtycki
rejsik w samczym gronie.
Zapragnęliśmy, po latach wynajmowania jachtu na zachodnim wybrzeżu (Szczecin od Skautów)
zmienić akwen, wracając na Zatokę Gdańską. Wybór padł na Delphię 40 z Górek
Zachodnich (bo Skauci są ich pośrednikiem). Plan rejsu był następujący: Gotlandia lub Olandia i co się
uda, a na co Aura pozwoli. Dojazd do Górek poszedł nadspodziewanie dobrze, choć dojazd
do Szczecina z Dolnego Śląska jest szybszy i o niebo łatwiejszy (korzystamy wtedy z A4/A18 i
niemieckich autostrad via Berliner Ring). Pierwszego dnia (1 V) wyszliśmy więc z Górek i zawinęliśmy
do portu Hel.

Formalności: Zapłata za postój potwierdzona kwitkiem. Dotąd  sprawa prosta, teraz - uwaga:
Na podstawie kwitka opłaty za jacht osoba w jajo-cebuli wydaje kwitki w liczbie równej liczebności załogi.
Załogant zgłasza się z owym kwitkiem, który jest rozcinany na dwie części: na podstawie jednej otrzymuje
żeton do prysznica (ufundowany przez miasto – DZIĘKUJEMY). Na podstawie drugiej
części kwitka załogant otrzymuje (uwaga, będzie nowocześnie!) kartę zbliżeniową, która otwiera bramkę
broniącą dostępu do WC. Za kartę trzeba wpłacić 20zł kaucji. Prawda, jakie to proste? Życie wniosło
poprawkę do tej arcyprostej procedury: karta zbliżeniowa nie jest wydawana, a bramkę do WC
odblokowuje obsługa po okazaniu górnej części „kwita załogowego”.

Następny port to Burgsvik na Gotlandii. W porcie cumuje jeden jacht. Jak się okazuje – to także Polacy.
Mimo, że Szwedzi uznają, że to nie sezon na uprawianie żeglarstwa (patrzą na nas jak ja na członków klubu
morsów), po niedługim czasie pojawia się pani, która włączyła boiler, abyśmy mogli się wykąpać.
Prysznice są wrzutowe i nijakich kart i kwitków nie wydają...

Kolejny port: Karehamn na Olandii. To ostatni odwiedzony ort zagraniczny. Sanitariaty czynne,
mimo że jesteśmy jedynym jachtem w porcie. Za to do sklepu daleko... (szacunek dla Darka i Andrzeja
za 15 km spacerek)

Polska. Wchodzimy do Jastarnii. Fajne pomosty. Poszukiwanie pryszniców i WC przynosi mizerne
efekty. Bywalcom pewnie wiele wyjaśni, że w porcie zacumowaliśmy po godzinie 1700. Jak się
okazało w Jastarni można załatwiać potrzeby fizjologiczno – higieniczne jedynie w godzinach „urzędowych”.
Dobrze, że są czynne okoliczne restauracje ...

Można wprawdzie podsumować sprawę twierdząc, że my Polacy, lubimy stosować innowacyjne
rozwiązania, ale ja – jestem już nimi zmęczony. Chciałbym żeby w Polsce było ... normalnie. Prawdę
mówiąc przez skórę czułem, że wchodząc do polskich portów natkniemy się na jakieś oryginalne
rozwiązania, więc się specjalnie nie zdziwiłem. Ale jakoś mi to satysfakcji nie sprawia...

----------------------------
Po raz kolejny zostałem na tydzień armatorem*) jachtu ze stoczni Delphia. Jacht bardzo solidnie
wykonany, nieźle wyposażony (gdyby nie WEBASTO, tyłki by nam zmarzły), fajnie żeglujący ale...
Czy wszystkie stocznie produkujące jachty morskie wykonują na nich zabudowę szaf ograniczającą
się do drążka? W każdej z dwuosobowych kabin znajdowała się sporych rozmiarów, ale
BEZUŻYTECZNA szafa. Stocznia bowiem, z nieznanych mi przyczyn, nie wyposażyła owych
szaf w zwykłe półki (które spokojnie pomieściły by cały dobytek załogi), a w drążki i wieszaki do
garderoby. Naprawdę nie wiem czy przyczyną była chęć obniżenia kosztów (o te
parę metrów sklejki) czy też ja i moi przyjaciele nieodpowiednie kreacje na
rejs zabieramy, bo powinniśmy żeglować ubrani w garnitury i koszule?
Zmuszeni byliśmy trzymać swoje ubrania w torbach upychając je to do owych szaf, to do
koi lub kładąc na podłodze.
----------
*) Kodeks Morski: „Art. 7. Armatorem jest ten, kto we własnym imieniu uprawia żeglugę statkiem morskim własnym
lub cudzym.” I dlatego opinie z rejsów na jachtach wynajętych będę potwierdzał - jako armator - sam.


Żyj wiecznie i wietrznie!
--
Wojtek Bartoszyński
(Gdyby wszyscy byli bogaci – nikt nie chciałby wiosłować)
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu