Z ogromną radością, satysfakcją i ... zazdrością wieszam ten news. Bo jest to relacja z rejsu po moich ulubionych zakątkach, zakamarkach naszego kochanego Bałtyku. Czytam i wspominam, czytam i myślę o tych, którzy tam popłyną, czytam i myślę o tych którzy marnują czas i swe łódki na Mazurach. Mamy tu relację Eli i Wacława Sałabanów, którzy nie bacząc na swe kapitańskie kwalifikacje i patenty wybrali się w kolejny morski rejs na takiej łupince. Zwróccie uwagę na (wytłuszczinym drukiem) drwinę o "nieatestowanych pagajach". Mnie się jednak wydaje, że już najwyższy subtelne drwiny zastąpić zdecydowanymi krokami. Tak dalej być nie powinno! Oczywiście dwukrotnie przeczytajcie EPILOG, czyli "Osobistą refleksję". I pomysleć, że do takiego wniosku doszło kapitańskie małżeństwo - wychodowane na kolanach Związku. Jezeli tak myślą paqtentowani kapitanowie ....
Czytajcie, smakujcie i juz rozpoczynajcie przygotowania naśladowcze. Eli i Wackowi gratuluję ! Z duzym zalem dokonałem selekcji fotografii. News to nie album. Niestety !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
___________
Witaj Jerzy.
Jeżeli poniżej napisany tekst wpisuje się w Twoją koncepcję Subiektywnego Serwisu Informacyjnego to miło nam będzie jeśli go wykorzystasz.
Na zakończenie ubiegłorocznej relacji z włóczęgi; wokół Bornholmu, na Utklippan i powrót do Łeby napisałem:… Do zobaczenia na Bałtyku na małych jachtach! Może w przyszłym sezonie na wybrzeżu Blekinge? …
W tym sezonie podczas pierwszego dwutygodniowego etapu wraz z Żoną zwiedziliśmy archipelag karlskroński (Blekinge), a podczas drugiego trzytygodniowego etapu włóczyliśmy się wzdłuż i w poprzek Kalmarsundu zwiedzając szkiery Smalandii i zachodni brzeg Olandii. W ostatnim tygodniu żeglugi, podczas powrotu przez Kalmarsund i podczas przeprawy przez Bałtyk na jachcie towarzyszył mi kolega Jacek M. – pierwszy raz na morzu.
Ponownie ideę wypłynięcie na Bałtyk małym jachtem rozpocząłem od wywiezienia jachtu promem poza granice Polski, z planowanym powrotem na własnej stępce. To wywożenie promem ma dwa uzasadnienia: potrzebę oszczędności czasu (zawsze go mało) i konieczność ominięcia procedury wychodzenie z polskiego portu. Bo "Promyk" ma „nieatestowane pagaje” [dla mniej zorientowanych wyjaśniam; to jest sarkastyczna drwina]. Tegorocznym rozszerzeniem koncepcji żeglugi lekką, kabinową mieczówką po Bałtyku był rejs w dwa jachty. Podczas całej żeglugi towarzyszył nam jacht "Dione" z dwu, trzy-osobową załogą Znajomych – prowadzący, sternik z doświadczeniem morskim. "Dione" to jacht typu Corvette 600, l=6,0m b=2,5m S=18,5m2 m=~1100kG t=1,25/0,25m. Ciut tylko większy od "Promyka".
"Promyk" w trakcie prawie 5-ciu tygodni żeglugi przebył 577,3 Mm, w czasie 164 h żeglugi ze średnią prędkością 3,5 węzła. W tym; 148,7 Mm w trakcie 40h to przeskok przez Bałtyk, z Gronhogen [południe Olandii] do Gdyni. Odwiedzone porty, przystanie oraz wyspy:
Okolice Karlskrony – archipelag Blekinge: porty; Hallarna x3 i Garpen na wyspie Hasslo, wyspa Utklippan, port Stenshamn na Utlangan, porty na wyspach Inlangan, Ungskar i Langoren, port Torhamn, wyspy Orno i Varo, porty Sanda i Ekanabben na wyspie Sturko, wyspa Maltkvarn, w Karlskronie przystanie: Dragso, Fisktarget i Tallebrygga, porty Lokanabben x3 i Djupviken na wyspie Aspo, przystanie Tromto Nabb i Mjovik oraz rzeką do Nattraby. Kalmarsund (zachodnie wybrzeże Olandii i wybrzeże Smalandii): porty Kristianopel, Bergkvara x2, Ekanas, Kalmar x2 i Oskarshamn, porty w szkierach Smalandii; Rinkabyholm, Timmernabben, Monsteras x2 i Paskallavik, porty na Olandii; Gronhogen, Morbylanga, Farjestaden x2, Stora Ror, Bornholm, Sandvik x2 i Byxelkrok x2, przystanie na Olandii w Byrums-Sandvik i Koping, wyspy; Garpen, Stora Kronoh, Furo i Bla Jungfrun. Kolorem niebieskim wyróżniłem miejsca niedostępne lub ryzykowne nawet dla małego jachtu balastowego.
Poznaliśmy Szwecję nie wielkomiejską i nie folderową, ale Szwecję prowincjonalną, naturalną i wręcz dziewiczą [Dzieci z Bullerbyn]. Byliśmy w osadach bez wodociągów i kanalizacji (lita, granitowa skała uniemożliwia wykonanie instalacji wod-kan.), czasami nawet bez elektryczności, ale wszędzie tam były schludne i czyste sławojki (!). Byliśmy w rezerwatach po okresach lęgowych ptaków i w ścisłych rezerwatach przyrody udostępnionych dla turystów. Cumowaliśmy do dzikich, bezludnych wysp, piaszczystych i kamienistych plaż. Wszędzie tam bez śladów śmieci i charakterystycznych skrawków papieru toaletowego. Pływaliśmy po i w wodzie krystalicznie przejrzystej. Gościliśmy u życzliwych i otwartych mieszkańców tej krainy. Dla zainteresowanych odwiedzeniem tych rejonów Szwecji służymy materiałami informacyjnymi, pomocą, radą i podpowiedziami. Służymy także informacjami i radami o pływaniu lekką, kabinową mieczówką po Bałtyku. Oczywiście, jak i poprzednio, NIE zgłaszamy naszego rejsu do żadnych konkursów z powodu … nie wypełnienia Karty Rejsu i braku Dziennika Jachtowego z … niebieskimi okładkami.
Ela i Wacek Sałaban [jkżb922 i jkżb850]
PS Autorzy zdjęć: E. i W. Sałaban oraz A. i J. Pasikowscy.
OSOBISTA REFLEKSJA:
Kiedyś marzyłem o własnym jachcie z Nr rejestracyjnym PZ-__, potem POL-__ lub X-__. Jako Dolnoślązak, przez 3 lata z dumą "Promyk" nosił oznakowanie X-1044. W przyszłym roku będzie zarejestrowaną łodzią wędkarską z Wrocławia, o napędzie żaglowym z przyczepnym silnikiem, pływającą pod polską banderą po Wyspach Alandzkich. KONIEC! Nic więcej wspólnego z PZŻ-tem. A każdego inspektora nadzoru technicznego PZŻ spotkanego na Alandach, ugoszczę na pokładzie "Promyka" piwem lub szklaneczką miodu pitnego. Do zobaczenia!
ws
___________________________
Jam nie kapitan (chyba, że tylko swojego własnego kajaka...), ale też piszę, że PIĘKNE i namawiam wszystkich do tego samego i sam tego spróbuję - w którymś z następnych sezonów!!! Fotki ładne !
A Pezetżetowi - na pohybel! ;-)
Robert :-)
PS: za wrzesień również dziękuję! ale w pazidzierniku byłoby jeszcze piękniej, bo lisicie się jeszcze ładniej przebarwiają ;-) Nie przejmuj się Don Jorge, bo wszyscy robimy literówki i ... gorsze błędy też :-)
Przyłączam się do gratulacji!
Ale...
Drogi Don Jorge! wygląda na to, że komentatorów trudno jest zdyscyplinować do tego aby zgodnie z Twoim życzeniem podpisywali się PEŁNYM IMIENIEM I NAZWISKIEM! Ciekaw jestem czemu niejaki Alek G boi się podpisać? to jakaś choroba czy co? Jeśli nie chce się podpisywać, to niech swoje uwagi zachowa dla siebie i dostosuje się do zwyczaju jaki tu panuje. O mores! O tempora!
Robert H :-)
Mam pytanie dla autora(ów) - w tekście wspominacie o portach niedostępnych czy ryzykownych dla małej balastówki, "zaznaczonych na niebiesko". Chyba po wklejeniu tekstu na stronę kolor wyblakł, ;) w każdym razie mam prośbę o wskazanie właśnie tych miejsc z listy, które mały jacht balastowy powinien niestety omijać. Serdecznie dziękuję :)
Pozdrawiam
Michał Bajor
PS. Literówek w nagłówku nie będę się czepiał, ale to "wychodowanych" trochę razi...
"PS. Literówek w nagłówku nie będę się czepiał, ale to "wychodowanych" trochę razi..."
No, bo jak się wychowanie połączy z hodowaniem, to powstaje takie nowe słowo ;-)
Robert :-)
PS: Dona Jorge'go szanuję głównie za to co robi dla "merituma" i takie "hodowlano wychowawcze drobiazgi" mu odpuszczam ;-)
Koń ma 4 nogi i czasami zdarzają mu sie potknięcia. Sam nie wiem, jak to stało, ale się stało i bardzo mi wstyd. Zauważyłem, że takie błędy zazwyczaj zdarzają się podczas stukania w klawiaturę, nigdy podczas ręcznego pisania. Taka ciekawostka: po dłuższym stukaniu hiszpańskiego tekstu, kiedy wracam do polskiego - zadarza mi się napisać "ch" zamiast "cz" (to znaczy zamiast "czysto" zdarzało mi sie napisać "chysto") lub zamiast "ch" pojawiało się "j" (zamiast "choroba" pisałem "joroba", co na dodatek znaczy garb).
A tak na marginesie, to jak będziecie w moim wieku, to dopiero zobaczcie jak to jest. Nie tylko z ortografią.
Jeszcze raz przepraszam.
Don Jorge
PS a wrzesinę to musiał poprawić sam operator witryny - ja tak głęboko nie sięgam.
Na komputerze to każdy robi błędy, nawet pisanie w Wordzie z funkcja poprawiania błędów nic nie daje (a do tego to przełozenie do strony... i te formaty) - jedyne wyjście to czujna (i piekna) asystentka, ktora błędy wyłapie... Jak w naszym wieku o taką trudno, to i literówki być muszą.
Ale co do kodów to ponawiam prośbę, żeby były czytelniejsze w zrozumieniu.
Ahoj Michał.
Wyspy: Orno, Varo, Maltkvarn, Stora Kronoh, Bla Jungfrun, rzeka Nattraby, przystanie Byrums-Sandvik, Koping i na wyspie Garpen. To sa miejsca nie osiągalne dla jachtów balastowych. Pozostałe odwiedzone miejsca są osiągalne dla jednostek o zanużeniu do 1,5m.
Pozdrawiam,
Michał Bajor
Gratuluję. I witam w gronie dolnoslązaków, armatorów balastowo-mieczowych łódek wędkarskich. Pozdrawiam
Tez na kolanach PZZ wychowany
JG
Wszyscy tu gratulujemy, ale się PEŁNYM IMIENIEM I NAZWISKIEM PODPISUJEMY!!!
Robert Hoffman
PS:
Don Jorge!
Chyba będziesz musiał zacząć wywalać tych Alek G i JG, bo się towarzystwo całe rozbisurmani i będzie tak fajnie jak na innych forach (np. w Onecie i WP) gdzie można bezkarnie i anonimowo obrzucać się wszystkim, bo tam nikt nikogo nie prosi o cywilną odwagę i podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami. Wydaje mi się, że jeśli dalej pozwolisz nadal na taką samowolkę, to będziesz potem miał dużo wiecej do usuwania...
Pozdrawiam
Robert
Drogi Robercie, Drodzy Bywalcy,
Domyslam się, że Alek G oraz JG to nowi goście tego okienka. Pewnie nie dopatrzyli się na czerwono, ale malutkimi literkami wydrukowanego "uprzedzenia", że to jest witryna nieco specjalna, taka która odstaje od tych "publicznych", gdzie anonimowi autorzy komentarzy wymyślają znanym z imienia i nazwiska autorom newsów. Alek G oraz JG nikogo nie obrazili (wręcz przeciwnie) a tylko uchybili zwyczajowi tutaj panującemu. Dlatego nie ruszyłem na nich z siekierą. Mam nadzieję, że się odezwą i dokonają autoprezentacji. Były już takie przypadki. Serdecznie ich powitamy w naszym gronie. Nie ma co straszyć młodych Dziadem Don Jorge, który niegrzecznych chłopców wrzuca do wora :-)
Robertowi dziękuję za czujność.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Ponieważ autorzy newsa deklarują chęć podzielenia się wiedzą i doświadczeniem, prosiłbym bardzo o uzupełnienie kilku informacji:
- czy jachty były jakoś szczególnie przygotowywane do pływania po morzu (np. czy były dobalastowane, czy miecze były standardowe - czy zastąpione jakimiś patentami, etc.)?
- z jaką siła wiatru i stanem morza musiały się zmierzyc mieczówki, jak ostro na wiatr potrafiły iść przy 'większym' wietrze?
Zastanawia mnie jak bezpieczny czy ryzykowny jest przeskok 'śródlądową' mieczówką przez Bałtyk, bo specyfikę 'meandowania' po szkierach trochę doświadczyłem, ale dłuższy przelot przez otwarte morze to wcale nie tak małe ryzyko załapania się, jeśli nie na załamanie pogody, to przynajmniej na tężenie wiatru. Jak się wtedy zachowuje na większej (rozbudowującej się) fali taki kilkumetrowy jachcik z mieczem?
Bedę wdzięczny także za inne uwagi dotyczące specyfiki prowadzenia jachtu mieczowego po słonej, bałtyckiej wodzie :)
Pozdrawiam
Piotr Serwadczak
Ahoj Piotrze!
Jachty nie były jakoś szczególnie przygotowane, posiadają orginalne miecze obrotowe. Dane o Promyku i wyposażeniu są podane w mojej relacji z rejsu w ubiegłym roku: http://www.kulinski.sail-ho.pl/article.php?sid=2239 Warunki żeglugi w których decyduję się żeglować: do 6B, w porywach 7B, stan morza do 3. Powyżej 4B, 1 ref. Mimo posiadania drugiej refbanty nigdy nie pływałem z dwoma refami. Kąt martwy w tych warunkach; 120st (+/-10) i zależny głównie od długości fali. Krótka, mała fala bałtycka wyhamowuje Promyka. Dłuższa, to fajna jazda. Zasady bezpiecznego przeskoku Bałtyku to: pewna, od kilkunastu godzin przeanalizowana prognoza pogody oraz zachowana minimalna prędkość żeglugi ponad 2w. Jeśli brak dostatecznej siły wiatru to wspomaganie lub żegluga na silniku. Dla Promyka najoptymalniejsza v to 3-4w. W ubiegłym roku samotny przeskok z Bornholmu do Łeby, 90Mm w 23h, średnia v 3,9w. W tym roku we dwóch z Olandii do Gdyni, 150Mm w 40h, średnia v 3,7w. Warunki podczas tych przeskoków 0-4B, stan morza 0-3. 20-30% trasy na silniku lub z jego wspomaganiem. Silnik urachamiam przy spadku v poniżej 2-2,5w. W tym roku żeglowałem w południowej części Kalmarsundu, przeskok z Bergkvary do Gronhogen (~15Mm), półwiatrem (1ref) przy 6(7)B i stanie morza 3(4) z wielokrotnie wskazaną przez gps chwilową predkością 8,3-8,4w(!). Średnia przelotu 6,5w. Długość micro to 5,5m. Ale była to korrida. W mojej ocenie jachty klasy micro wykazują stosowną do swej długości dzielnośc morską, pod warunkiem że płyną z v 3-4,5 w. W tym roku przez całą drogę powrotną 150Mm/40h sterował autopilot, ani na moment nie wysprzęgany. Powyżej 5w na Promyku, autopilot prosi o zastąpienie lub redukcję v. Podczas żeglugi odbywa się gotowanie, oczywiście nie naleśniki ani obiad z 3-ch dań z kompotem, ale kawa, herbata, zupa w proszku, podgrzane gołąbki itd. Ostatnio kolega JM o h 0200, na wysokości Górki Szwedów przy stanie morza 2-3, wietrze 0B, na silniku, przy latarce, serwował kaszkę mleczno-ryżową dla niemowląt o smaku malinowym. PYCHA. A w ubiegłym roku w podobnych warunkach robiłem kawę przez 75min i JĄ wypiłem. Podsumowanie: bezpieczny przeskok przez Bałtyk na lekkiej mieczówce zapewnia PROGNOZA i PRĘDKOŚĆ.
Serdecznie dziękuję za wyczerpującą odpowiedź, ciekawe informacje techniczne oraz uwagi o taktyce przelotów mieczówką przez Bałtyk. Powyższe relacje stanowią koronny dowód, że 'śródlądowe' jachty nawet bez jakiś specjalnych adoptacji bądź przeróbek spokojnie dają sobie radę nad naszym Morzem Bałtyckim... oczywiście przy odpowiednim 'zadbaniu' o właściwą pogodę :)
Ponieważ jeszcze nigdy nie pływałem z autopilotem zaintrygowały mnie i szczególnie zaciekawiły informacje o jego wykorzystaniu: 150Mm/40 h - czyli bez mała dwie doby. Z punktu widzenia obciążenia akumulatora pokładowego wydaję mi się to dość dużo czasu, nawet uwzględniając informację z ubiegłorocznego opisu rejsu, że "Promyk" posiada baterię fotoogniw.
Z tąd jeszcze prośba o uzupełnienie informacji technicznych nt. wyposażenia jachtu: jakie jest zapotrzebowanie autopilota na pobór prądu, jakie są parametry źródeł zasilania: pojemność akumulatotra (akumulatorów?), wydajność prądowa (przy jakich wymiarach) baterii słonecznej, czy silnik zaburtowy ma alternator?
I jeszcze co wynika z faktu, że autopilot prosi o redukcję prędkości lub zastąpienie (kurs jest mniej stabilny, mechanizm zużywa więcej energii)?
Z góry dziękuję za dzielenie się doświadczeniem i wiedzą.
Pozdrawiam - również z Wrocławia :)
Piotrze! Nie popadaj w zbytnią euforię, mała śródlądowa łódka musi być spcjalnie przygotowana na Bałtyk, a prognoza pogody to wróżenie z fusów (przerwany rejs Szrszenia jest tego koronnym dowodem). Na Bałtyku możesz wyjść z portu, a za godzinę nie będziesz mógł do niego wrócić. Pływanie na wiatr przypomina (w skrajnych przypadkach) zrzucanie łódki z metrowej wysokości, pod pełnymi żaglami, do wody i tak przez 40 godzin. Powstają wtedy ogromne przeciążenia i naprężenia na takielunku i kadłubie, a łódka musi to wytrzymać.
Nie chcę nikogo zniechęcać, ale mówię jasno, sprzęt musisz mieć niezawodny, bo tylko to masz gdy dookoła morze.
Pozdrawiam, Igor.
No właśnie! Trzeba to jasno powiedzieć, że żartów nie ma, w trzciny uciec się nie da i wyrzygać się też można... Wiatr powyżej 4 B dla małej łodki na morzu to już niezła zabawa, żeby nie powiedzieć niebezpieczna. Nawet na Zat. Puckiej płynąc przy 5 B na "Pucku" doświadczamy wstrząsów i uderzeń o fale, że wrażenie jest takie, że łódka może się rozpaść w kawałki (to oczywiście wina ukształtowania jej dna w części dziobowej) i chodzenie ostro do wiatru jest raczej jednostajnym prysznicem dla całej załogi. Na Bałtyku, po drugiej stronie Półwyspu, jest już dużo ciężej...
Musi być sprawne refowanie, takielunek musi wytrzymać długotrwałe dynamiczne obciążenia, miecz nie może ruszać się w skrzyni na boki, a także nie może wypadać z niej w żadną stronę. We wnętrzu też lepiej mieć wszystko zamocowane, bo nagły przechył może spowodować przesunięcie ciężarów wewnątrz łódki i wywrotka gotowa... Nie mówię o balaście wewnętrznym, bo ten MUSI być solidnie zamocowany na sworzniach stalowych, nierdzewnych o odpowiedniej grubości lub inną, równie skuteczną metodą - historia notuje wiele wypadków jachtów, w których urwał się balast, przemieścił, wywróciły się i zatonęły... Miecze szybrowe (balasty podnoszone) muszą mieć blokadę przed samoczynnym wsunięciem się do skrzynki - zdarzały się wypadki, że przewrócony dalej niż 90 stopni jacht doznał wsunięcia się balastu szybrowego do skrzyni... a nawet balast wraz z mieczem szybrowym wyleciał przez dach kabiny i jacht zatonął... Zanim podejmiemy decyzję o rejsie "mazurskim okrętem" dalej niż z Gdyni na Hel - dobrze się zastanówmy i przygotujmy na wszystko co może nas tam spotkać...
Nie straszę tylko staram się przewidywać i wszystkim radzę to samo. Lepiej uczyć się na błędach cudzych niż na własnych - wiecie kto to powiedział? W żeglarstwie to bardzo dobra zasada, bo własne błędy mogą być naszymi OSTATNIMI... Osobiście zastanawiam się nad zupełnie inną łódką - bez miecza i balastu.... na razie nic więcej nie zdradzę.
Pozdrawiam :-)
Robert
W tym roku spróbowałem samotnej żeglugi małym jachtem po pełnym morzu i przyznaję dużo racji Igorowi. Już po paru godzinach pogoda może się różnić od tej z prognozy. Mając więc w prognozie czwórkę, trzeba być przygotowanym na siódemkę czy ósemkę. Tym przygotowaniem różni się jacht morski od śródlądowego. Można pływać mieczówką po szkierach czy Alandach, ale pełnomorski przelot to poważne ryzyko. Powtarzam: prognoza pogody nie daje gwarancji, że się sprawdzi. Płynąc parę dni temu "po trójkącie" : Ustka - Gotlandia - Bornholm - Ustka, śliczną pogodę miałem prognozowaną na tydzień. W rzeczywistości miałem dwie noce mgły i cztery dni sztormu. Mam poważne wątpliwości, czy mógłbym przetrzymać tę pogodę na jachcie mieczowym.
Ostrzeżenie Igora jest zupełnie na miejscu: nie wpadajmy w euforię, że Bałtyk można przepłynąć każdą łódką - może się to udać, ale nie musi...
Edward Zając.
Witaj Piotrze.
Przepraszam że tak długo nie odpowiadałem - mój sezon w tym roku jeszcze się nie zakończył.
Posiadam zwykły akumulator kwasowy 36Ah i baterię słoneczną firmy SOLARA o wymiarach 740x450 mm. Silnik YAMAHA 2,5KM nie ma możliwości doładowywania akumulatora. Określenie zapotrzebowania prądowego autopilota jest trudne do określenia. Z moich obserwacji mogę tylko podpowiedzieć że moja bateria słoneczna podczas letniego - długiego, słonecznego dnia, zapewnia energię na CAŁĄ dobę pracy autopilota i gps-a. Co do mojego stwierdzenia: że autopilot prosi o redukcję prędkości lub zastąpienie to wyjaśniam: przy v ponad 5w, czyli v nominalnie maksymalnej dla jednostki o l=5,5m, autopilot staje się topornym sternikiem, brak mu finezji w sterowaniu i myszkuje. Ale uwaga; autopilot ma możliwość zmiany charakterystyki pracy, nie wykorzystywałem jeszcze tej możliwości.
Piotrze nie zgadzam się z niektórymi stwierdzeniami Kolegów; Igora R., Edwarda Z. i Roberta H.
1. prognoza pogody to NIE wróżenie z fusów !!! Bardzo ufam prognozie ICMu http://weather.icm.edu.pl/ od kilku lat systematycznie z niej korzystam, a jej skuteczność nawet dla obszarów lądowych oceniam bardzo wysoko. Z tej prognozy korzystają też żeglarze duńscy, szwedzcy i niemieccy. W Allinge na Bornholmie w oknie kapitanatu portu był wystawiony monitor ze stale odświeżaną stroną ICM. Oczywiście lokalne prognozy na najbliższe 12h z reguły są precyzyjniejsze od ICM ale średnioterminowa prognoza ICM na 24-48h jest wg. mnie bezkonkurencyjna. Polecam regularne czytanie Komentarza synoptyka. Stwierdzenia Kolegi EZ; ... śliczną pogodę miałem prognozowaną na tydzień. W rzeczywistości ... oraz ...może się to udać, ale nie musi... nie komentuję. Nie podejmuję się też tu wyjaśniać jaka jest różnica między jachtem klasy "Puck", a micro. I czym dla "Pucka" jest 5stB, a dla micro 6stB. Natomiast co do pryszniców, bryzgów i mokrości żeglugi na małej mieczówce to oczywiście NIE JEST SUCHO. Ale też nie trzeba być nonstop "zakutym" w sztormiaku. No i jeszcze jedno; ja na Promyku podczas przepływania Bałtyku nie przewożę pierza luzem ani cementu. Bez obaw!
2. Możliwe że w swym stwierdzeniu: bezpieczny przeskok przez Bałtyk na lekkiej mieczówce zapewnia PROGNOZA i PRĘDKOŚĆ. powinienem dodać: oraz TAKTYKA. Ale dla mnie meteorologiczne planowanie rejsu jest tak oczywiste jak ... zdjęcie z relingu odbijaczy po manewrach portowych. Moja taktyka pływania mieczówką przez Bałtyk polega na niepływaniu za wszelką cenę bo terminy, bo chęć realizacji założeń rejsowych itd. Pływam tylko od II połowy VI do połowy VIII. Wypływam na przeskok tylko wtedy gdy mam właściwe okno pogodowe. W ubiegłym roku powrót z Bornholmu przyspieszyłem o 1 dobę z uwagi na prognozę pogody. Serwis pogodowy przed przeskokiem przygotowuję na podstawie prognoz pogody z internetu [ICM + duńska czasami szwedzka] dlatego pływam z laptopem i tel.kom. Analizę pogody dubluje z reguły na lądzie moja Żona i jej wyniki przesyła sms-ami. Podczas przeskoku dbam o zachowanie planowanej prędkości aby nie wydłużać czasu przeskoków - stąd regularne wspomaganie się silnikiem. Jednorazowe przejścia przez Bałtyk planuję nie dłuższe niż 200Mm i 48-60h dla załogi dwuosobowej, solo 120Mm i do 36h. A na rejs solo na trasie Ustka-Gotland-Borholm-Ustka, oczywiście z pośrednimi postojami na Olandii, planowałbym min.15-20dni, i jego realizacja i tak zależna by była od sytuacji pogodowej.
ws
Wacławie,
Dzieki za wyjaśnienia. Oczywiście nie zamierzam się spierać - moje przywołanie "Pucka" na Zatoce zostało dokonane tylko pot o, aby unaucznić tym, którzy jeszcze tam nie byli, jak zachowuje się mała (5,55 m długości) mieczówka w prawie morskich warunkach. Oczywiście charakterystyka fali na pełnym morzu i Zatoce może być przy tej samej sile wiatru inna, a przywołane klasy łódek również są inne i ich zachowanie odmienne. "Kwadratowe oczy" skippera i załogi, którzy spotkają swój pierwszy silny wiatr na morzu mogą być podobne... Różnice między "Puckiem" a klasą "Micro" znam bardzo dobrze - przez kilka lat byłem armatorem właśnie prototypowego "Micro" konstrukcji Jurka Pieśniewskiego i kochałem tę łódkę za wiele jej zalet... Nie da się jednak ukryć, iż klasa "Micro" nie projektowana była jako pełnomorska, więc trzeba to wszystkim, którzy chcą ją do tego celu użyć wyraźnie przypomnieć. Wiele egzemplarzy tej klasy budowanych samodzielnie oraz przez szkutników do wyłącznie mazurskiego (śródlądowego) pływania (bez startu w regatach) często nie spełnia stawianych tej klasie wymagań statecznościowych i pływalnościowych po zalaniu - za mało balastu, za duzo zabudowy i wyposażenia powyżej linii wodnej, za mała pojemność komór wypornościowych w stosunku do masy całkowitej itd. itp. - więc i na to również należy zwrócić uwagę, którzy by chcieli "z marszu" wypłynąć na morze. Lepiej byłoby, moim zdaniem, abyś własnie TY, jako bardzo doświadczony żeglarz, z odpowiednim patentem, przyszłym "morskim żeglarzom mieczówkowym" to uświadomił - nie strasząc, tylko lojalnie namawiając do rozwagi, bo to co dla CIEBIE oczywiste nie musi być w cale oczywiste dla każdego "mazurzanta"...
Pozdrawiam serdecznie i pozostaję z szacunkiem :-)
Robert
Witaj Robercie.
Ja dzielę pływających na jachtach (z punktu widzenie prawa Archimedesa) na Żeglarzy i jachtsmenów.
Jeśli wiedzą że z wywieszonymi odbijaczami pływać należy tylko podczas manewrów portowych, a nie przez cały sezon.
Jeśli wiedzą że grota stawia się w łopocie i zrzuca także w łopocie, a pojęcie tylny łopot nie istnieje.
Jeśli wiedzą że można też, a czasami wręcz należy żeglować/manewrować na samym foku.
Jeśli wiedzą że tak samo groźna może być za duża prędkość jachtu jak i jej brak.
Jeśli wiedzą że po zacumowaniu należy bezwzględnie zrzucić żagle. Nawet w cieniu okazałego dębu.
Jeśli wiedzą że po za niezbędne minimum nie pływa się z położonym masztem, a tym bardziej w porcie.
Jeśli wiedzą że do prawidłowego zacumowania dziobem do brzegu służą DWIE cumy i kotwica opuszczona dużo wcześniej nim dziób oprze się o brzeg.
Jeśli wiedzą że pachołek/knaga na pomoście służy tylko do zaczepienia cum, a nie są przechowalnią ich nadmiaru [no chyba że tym sposobem chcą poinformować, że byli w portach zachodniej Europy].
Jeśli wiedzą co to jest szpring i do czego służy.
Jeśli wiedzą co to jest refowanie i po co się to robi.
…to są Żeglarzami i z dużą radością będę przekazywał im informacje o swoim żeglowaniu swobodnym. A odpowiednie patenty nie mają tu najmniejszego znaczenia … Swoją rolę widzę zdecydowanie w zachęcaniu i informowaniu o możliwościach pływania mieczówką po morzu, a nie … … … .
Zdrowy rozsądek tych Żeglarzy wraz z formą użytkowania jachtu – czarter, prywatne powierzenie, własność - stanowią wystarczającą gwarancję do rozpoczęcia przygody – morskiej żeglugi.
Ja wierzę w zdrowy rozsądek i wyobraźnię, nie kultywuję bezmyślności i chronienia tych u których myślenie boli.
Jeśli natomiast nie wiedzą tego co powyżej, to dla mnie są jachtsmenami i moje informacje nie są do nich kierowane.
Tym „pływającym” życzę natomiast udanych naprzemiennie urlopów na jachtach i w samochodach kempingowych, okraszonych morskim pływaniem na promach.
PS
Oczywiście …klasa "Micro" nie projektowana była jako pełnomorska…, ale Robercie dokończmy to stwierdzenie; założenia projektowe wymagały: do żeglugi przybrzeżnej (we Francji), z przystosowaniem dla stałego zaokrętowania załogi, z możliwością łatwego wodowania/slipowania i transportu za samochodem średniolitrażowym (w tym wymóg skrajni drogowej obowiązującej ówcześnie w zachodniej Europie).
Dla mnie trasa Olandia-Utklippan-Christianso-Bornholm-Świnoujście w dobie gps-a, to żegluga kabotażowa i …przybrzeżna.
Pozdrawiam.
Ahoj.
ws
Dzięki Wacławie jeszcze raz za to, co napisałeś. W sumie we wszystkim prawie się zgadzamy. Głównie chodzi mi własnie o to, że na śródlądziu "poszło w jachtsmeny" i zdarzają się przypadki wyjścia tego typu zachowań na morze, np. podczas czarterów w Chorwacji itp. Oczywiście ci co zrozumieli to co napisałeś sobie poradzą, bo mają wrodzoną (lub nabytą) wystarczającą dozę rozsądku. Tym drugim ... nic pewnie nie pomoże. Dlatego zależy mi na przestrogach kogoś z doświadczeniem i patentowym "namaszczeniem", bo ja sam nie jestem do tego kompetentny, moje żeglowanie dopiero ma wyjść poza Hel... Gdybym był świrem pewnie już bym się gdzieś tam utopił, ale powoli i rozważnie (mam nadzieję) dojdę do mego celu (jeszcze w tym życiu ;-)... )
Moje poglądy na patenty i inne dokumenty oraz wymagane predyspozycje żeglarskie wyraziłem już nie raz - zdaje się, po raz kolejny, przy którymś z sąsiednich tematów witrynki Dona Jorge'go - są w wielu punktach zbieżne z Twoimi.
I jeszcze o prognozach ICM: staram się obserwować je od pewnego czasu regularnie i... w tym sezonie nie sprawdzały się zbyt dokładnie. Mnie to nie dziwi, bo klimat i pogoda, to bardzo wiele zmiennych, a model ICM jest ograniczony do niedużego obszaru... Pomyłki zdarzają się instytutom państwowym w USA i innych krajach... Ale, gdy ktoś ma duuużo szczęścia...
Pozdrawiam :-)
Robert
Witaj Robercie,
tym razem ja dziękuję Ci za sympatyczną i rzeczową dyskusję oraz wzajemną wymianę poglądów. Liczę, że nasza publiczna dyskusja dla zainteresowanych Żeglarzy będzie przydatną formą przekazania informacji, a może i wiedzy.
Poniżej adresy serwisów pogodowych, które wraz z ICM polecam, a umożliwiają otrzymanie DOBREJ prognozy dla żeglujących po Szorstkim Morzu.
http://131.54.120.150/wxcharts/wxcharts.htm
http://www.dmi.dk/dmi/index/danmark/forvandsudsigten/omkbornh.htm
http://www.drbornholm.dk/vejret/
Życzę Ci udanych realizacji planów żeglarskich. A jeśli kiedyś spotkasz na szlaku Promyka zapraszam Cię na pogawędką przy ...
ws
Wacławie,
jeszcze raz dziekuję - za wymianę poglądów, linki (niektóre z tych stron znam), za życzenia i zaproszenie (chętnie bym się spotkał ...np. gdzieś na Alandach...) :-)))
Robert
Nie lekceważę prognozy pogody - dodatkowo sprawdzam jeszcze na www.windguru.cz/
W początkach czerwca płynąłem z Zat. Kilońskiej i tygodniowa prognoza otrzymana w marinie Wendtorf sprawdziła się idealnie. Wczasowe pływanie, wiatr do czwórki, każda noc w innym porcie. Nawet przejście z Bornholmu do Ustki zajęło mi półtora dnia, bo chwilami Bałtyk był gładki jak stół.
We wrześniu mogłem poświęcić na rejs tydzień. Nie planowałem licznych portów - miałem zamiar okrążyć Gotlandię z jednym, ew. dwoma postojami. To, że zawróciłem nie dopływając do Visby, wynikało właśnie z realnej oceny pogody. Nie stawiam sobie celu, który muszę osiągnąć.
Chciałbym też zaznaczyć, że "Holly" jest dzielnym jachtem morskim, mocno zbudowanym 30 lat temu w Anglii pod nadzorem Lloyda. Przy 21 stopach długości waży prawie dwie tony. Po pewnych poprawkach, będących właśnie wynikiem tego rejsu, będę miał całkowite zaufanie do tego jachtu. Co do szybkości - GPS zanotował maksymalną 9,6 węzła. Średnia na długich przelotach wyniosła około 6 węzłów. Na całej trasie tylko dwa czy trzy razy dostałem trochę fali do kokpitu - przy zwrotach lub gdy się zagapiłem. Nawet idąc na wiatr 5 do 7 stopni bryzgi tylko niekiedy sięgały kokpitu. Zdarzało się to częściej, gdy ustawiałem jacht na samosterowność i schodziłem do kabiny.
Igor płynąc w podobnych warunkach miał szybkość o jeden czy dwa węzły większą, ale często, jak sądzę, żeglowanie przypominało okręt podwodny idący w półzanurzeniu. Dlatego po kilkunastu godzinach obaj załoganci byli zmęczeni i przemoczeni. Regatowe pływanie jest bez porównania bardziej wyczerpujące. Ja płynąłem turystycznie - i gdyby sytuacja tego wymagała, miałem dość miejsca aby stanąć w dryf i przeczekać sztorm. Gdybym miał więcej czasu, to zamiast wpływać do poru w Ustce, następnego dnia wylądowałbym w Gdańsku, chociaż tego nie planowałem.
Z chęcią przeznaczyłbym na tę trasę dwa czy trzy tygodnie i płynął ze zwiedzaniem ciekawych zakątków. Ale nie takie było założenie. Chciałem też, dokładnie po 38 latach, znowu zobaczyć Stora Karlso. Przepływałem tam w 1968 roku "Zewem Morza" ... Chcieliśmy dopłynąć na Alandy, ale pogoda nie pozwoliła. Może w przyszłym roku będę miał wicej czasu i zrealizuję to, co nie udało się na "Zewie"? Może spotkamy się właśnie gdzieś na Alandach?
Edward Zając
Witaj Edwardzie.
Też w tym roku miałem w planach odwiedzenie Stora i Lilla Karlso. Też nam się nie udało. Warunki meteorologiczne uniemożliwiły nam - Promykowi i Dione - odwiedzenie tych wysp. Stora Karlso odwiedzałem już trzykrotnie: w 1981 na Vedze s/y Alfa, w 1985 na s/y Bieszczady i w 2002 na C30 s/y Wezyr. Dla mnie Stora Karlso jest jednym z najbardziej urokliwych miejsc na Bałtyku. Do zobaczenia może na Stora Karlso?
ws
Piekna podróż.
Mnie z kolei interesuje czy autorzy tego newsa widzą zdecydowaną wyższość miecza obrotowego nad szybrowym. Tzn. czy możliwość uchylenia się miecza obrotowego przy wjechaniu na jakąś podwodną przeszkodę praktycznie przydaje się w żegludze w rejonach, o których piszecie?
Pozdrowienia
Tadeusz Osipow
Ahoj.
Przepraszam że tak długo nie odpowiadałem - mój sezon w tym roku jeszcze się nie zakończył.
Oczywiście tak, zdecydowanie w włóczeniu się po płytkich wodach z kamienistym dnem widzę zdecydowaną wyższość miecza obrotowego nad szybrowym. W strategii pływania w szkierach miecz szybrowy jest czymś pośrednim między obrotowym a balastem. Zeglując micro z obrotowym mieczem nie tylko wykorzystuję wytyczone szlaki dla jednostek z małym zanużeniem ale sam często zapuszczam się w szkierach w miejsca z niewytyczonymi trasami. Często też pływam na skróty. Potrzeba do tego; dokładnych map, gps-a, przejrzystej wody, braku fali, małej v płynąc na silniku oraz miecza oobrotowego.
ws.