CZY WOŻĄC PASAŻERÓW JESTEM ŻEGLARZEM SAMOTNYM ?
Izydor Węclawowicz zastanawia się, czy gdy jest na pokładzie jedynym kumatym w sztuce żeglowania to może się mianować żeglarzem samotnym. Te kilka zdań korespondencji traktuje o problemie w skali mikro, bo rzecz dzieje się między tatarakiem, a trzciną. Ale przecież najemni skipperzy na osławionym Adriatyku praktykują permanentnie ten sposób żeglowania i to między skałkami, a kamieniami.
Izydor pewnie liczy, że rozproszę jego wątpliwości.
Drogi Izydorze - nic z tego. Nigdy nie żeglowałem z niekumatymi. Nie mam pojęcia.
Niemniej dziękuję za zaufanie.
A tak przy okazji - przynajmniej wbiłeś Ich w kamizelki, bo ja nie wiem co to jest "bezkamizelkowa pogoda" ?
Żyjcie wiecznie!
Don Jorge
___________________
 
Drogi Jerzy!
Pogoniło mnie na Mazury do rodziny i bliskich mojej żony z nią oczywiście. Jako, że Oni nigdy nie pływali pod żaglem to wypożyczyłem takie mazurskie cacko, które Ty nazywasz mydelniczką i popływałem z Nimi jako pasażerami oczywiście i mimo Ich obecności mogę nazwać to pływanie samotnicze. Jacht był "Maxus-24" wyprodukowany 2011 w Węgorzewie wg. projektu  Jacka Daszkiewicza. Ciekawe doznania no i oczywiście ocena jachtu jako takiego. Może się zdecyduję to opisać tylko z rozmysłem, aby tych jeziorowców z których wywodzę się w prostej linii i mam szczery sentyment - nie poobrażać, a konstruktora nie urazić uwagami. Tak po prawdzie to musiałem uczyć się tych ich wymyślnych patentów co do których mam wyraźnie złośliwe podejście i wyobrażam sobie ich zastosowanie w morzu, W ogólności było doskonale, ale to zasługa "bezkamizelkowej pogody".
Nie bardzo wiem po co Ci mój wizerunek ale ponieważ kiedyś raczyłeś mnie obdarzyć swoim to przed chwilą ustawiłem aparat na statywie i strzeliłem fotkę w moim sypialniano-komputerowym biurze. Możesz je przetwarzać do woli wg. potrzeb.
--
Pozdrowienia!
Izydor Weclawowicz.
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu