NIE DA SIĘ DYSKUTOWAĆ O DROGACH WODNYCH
Dr Mirosław Czerny - niezmordowany propagator wykorzystywania śródlądowych dróg wodnych do wielkiej i małej turystyki - skrótowo i żartobliwie komentuje (dla SSI) przesłanie, program i przebieg V Międzynarodowej Konferencji Rewitalizacji Drów Wodnych.
Mirkowi dziękuję !
Na szlakach i drogach wodnych kamizelki koniecznie w użyciu !
Żyjcie wiecznie!
D'Jorge
_______________________________________
.
.
 
Rewitalizacja wód w Bydgoszczy.
Nawet  więcej niż raz podawaliśmy kolejne wersje programu V międzynarodowej konferencji w Bydgoszczy, na temat rewitalizacji dróg wodnych, tym razem z punktu widzenia turystyki wodnej i rekreacji. W przybliżeniu program został zrealizowany, choć w ramach walki z reżimem Łukaszenki wizy nie dostała pewna pani profesor z Białorusi....
Konferencja była dla mnie kolejnym dowodem, iż nie da się rozmawiać o drogach wodnych bez turystyki – i odwrotnie. Choć w swoim wystąpieniu zaznaczałem, że każda droga wodna jest szlakiem turystycznym, a nie każdy szlak jest drogą wodną.  Formalnie dróg wodnych jest w Polsce kilka tysięcy kilometrów, w tym mniej niż dwieście, w dodatku w kawałkach, spełniających minimum międzynarodowych standardów. A szlaków kajakowych wyliczają, że jest jakieś 14-30 tysięcy kilometrów!
Niektórzy referenci i dyskutanci z pewną nieśmiałością, bez pewności czy w temacie konferencji się mieszczą, mówili o turystyce w dolinach rzek. Tymczasem drogi wodne są w bardziej intymnym związku z brzegami, niż lądowe z poboczami. Zresztą jeżdżą auta drogami bez poboczy, ale rzeki, kanału, jeziora, morza bez brzegu sobie nie wyobrażam.
Co ważne było? Ministerstwo Infrastruktury i firma "Ecorys" ujawniły wnioski z raportu o stanie i przyszłości dróg wodnych, zanim został opublikowany. Przyznam się, iż w dużym stopniu był to skutek mojej marudności. Zanim to się stanie rządowym dokumentem, potrzebne są dyskusje – ja „po znajomości” burczałem i chwaliłem te kilkaset stron już dwa miesiące temu, ale szukajcie za parę dni na stronach MI.
Główny organizator konferencji, dyrektor Instytutu Geografii bydgoskiego uniwersytetu, pochwalił się iż po 3 latach starań dostał zgodę na uruchomienie w przyszłym roku unikatowego w skali Polski, Europy i świata kierunku ”rewitalizacja dróg wodnych”. Jeszcze przed konferencją, plotki tylko znając, pisałem iż MEN zrobił mu wymarzony prezent na jubileusz 40-lecia pracy naukowej, bo bez jego woli był to kolejny wątek konferencji.
Profesor Zygmunt Babiński coraz bardziej skrępowany, narzekając iż burzony jest program konferencji, przyjmował kolejne gratulacje, w tym od prof. Andrzeja Jankowskiego, którego swym Mistrzem nazywa. Istne Bizancjum! Gratulacje od samorządowców, Ministra Infrastruktury. By nam profesor nie odpłynął, dzieliliśmy mu pochwały na raty. Poproszono mnie o asystę w czasie wręczania resortowego MSiT odznaczenia „Zasłużony dla turystyki” o które wcześniej wnioskowałem. Oczywiście nie omieszkałem powiedzieć, że asekuruję, by nie próbował się wyrwać i pokazałem dowód, iż zazdrosny nie jestem, bo też taką „blachę” mam. Drugiego dnia konferencji odczytano list gratulacyjny w imieniu prezydenta Komorowskiego – niemal tak długi, jak referat. Musiałem się tłumaczyć, iż jednak to nie ja pisałem.
Pożegnaliśmy się niemal biblijnie, „za rok, o tej porze, w Bydgoszczy”.  Profesor Babiński straszy, że po konferencji będzie dłuższy niż zwykle po Brdzie rejs studyjny – bo do Berlina.
Spodziewam się, iż będziemy rozmawiać o inwestycjach na drogach wodnych, ale sam chyba przywołam wątek ekologiczny. Uważam, iż różne strony w nieporozumienia wpadają, twierdząc i np. Obszary Natura 2000 znaczą, że tam nic nie wolno ludziom. Bo przecież inny jest Biebrzański Park Narodowy, inny Park Narodowy Ujścia Warty. Wspomniałem błąd Ministra Środowiska, powołującego mnie do zespołu roboczego pracującego nad książką (dostępną w internecie) „Natura 2000 a gospodarka wodna”. Gdzie żartowałem iż jest 6 apostołów z ekologii, 6 z gospodarki wodnej i ja, trzynasty Judasz, z turystyki. A tłumaczka hiszpańskiego eksperta pogubiła się próbując wyjaśnić moją kwestię „nie zgadzam się z przedmówcą, bo nie dość że siedzi naprzeciw mnie, to ma na imię Sławomir a ja Mirosław”.
Jak zwykle, było wiele kuluarowych plotek – może będzie wsparcie polsko-unijne nie tylko na złomowanie kutrów rybackich, ale i na budowę/kupno statków, także pasażerskich? Mnie pasuje, bo mówiłem na konferencji, iż zarówno armatorzy jak i żeglarze, kajakarze w tym samym miejscu mają „ślepą plamkę” w oku, nie zauważając iż istnieje dla wodnych „ceprów” żegluga pasażerska, wożąca setki tysięcy osób. Moja własna prehistoria turystyki wodnej zaczyna się od promu do Sobieszewa  oraz żeglarza co dzieciakowi pozwolił wejść na jego jacht.
I do dziś są „nawroty choroby”.
Mirek Czerny
 
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu