Koniec roku, to okazja do różnych podsumowań, ocen, pochwał, wyróznień i nagród. W Sylwestra przeczytacie w okienku SSI kto, co i za co dostanie Nagrody "REJS ROKU" (w tym nagrodę miesięcznika ŻAGLE).
Kto dostanie Nagrodę "ŻEGLARZA ROKU" też jeszcze nie wiem, ale przyciśnięty przeze mnie do muru Krzysztof Baranowski uchylił już rąbka tajemnicy, czyli Listę Nominowanych. Jest okazja do pospekulowania, do subiektywnych ocen. Krzysztof przypomina - Nagroda ŻEGLARZ ROKU, to nie nagroda za wyczyn, ale nagroda dla tego, który przygotował najbardziej kuszącą przynętę. Do czego ? Do żeglowania i to bez rozróżniania czy to na żaglowcu, czy na łupince, czy to w podskokach nad wodą.
A tak przy okazji - pamiętajcie, że czekają nas jeszcze emocje związane z "Nagrodą Teligi" (ale trochę później).
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
_______________________________
Don Jorge,
Nagroda ŻEGLARZ ROKU przyznawana przez Fundację Szkoła pod Żaglami Krzysztofa Baranowskiego w odróżnieniu od REJSU ROKU nie rejsy nagradza lecz żeglarzy, co daje asumpt do wyróżnienia nie tylko żeglarzy morskich ale również lodowych (Piotr Burczyński 2010) czy kitesurfowych (Karolina Winkowska 2012).
Podobnie funkcjonowała nagroda JACHTINGU nagradzając "Jachtsmenami" indywidualnych żeglarzy. Laureatami byli wówczas Karol JAbłoński (2007), Tomasz Lewandowski (2008) i Natasza Caban (2009). Przy tej okazji rozgorzała dyskusja czy nagradzać wyczyn żeglarski nie ogladając się na etyczne aspekty związane z osiągnięciem tego wyczynu czy też nie przymykać oczu na krętactwa psujące opinie środowisku żeglarskiemu...
ŻEGLARZ ROKU na razie nie budzi takich kontrowersji. Jury w początkowym składzie Dariusz Kluczka, Natasza Caban, Jacek Kijewski, Krzysztof Kowalski i Krzysztof Baranowski powiększyło się o laureatów kolejnych edycji: Jerzego Radomskiego i Ziemowita Barańskiego (2010) oraz Zbigniewa Gutkowskiego i Piotra Kulczyckiego (2011).
Nikt nie ma patentu na rankingi, aczkolwiek ŻEGLARZ ROKU jest chronionym znakiem towarowym to też powstają kolejne inicjatywy nagród lokalnych - dla określonego regionu (Pomorze) czy określonego gatunku (żeglarze samotni). Nic w tym złego, niech tylko wybór będzie trafny.
Kapituła nagród Żeglarz Roku przyznała poniższe nominacje:
Kpt. Tomasz Ostrowski, kapitan żaglowca FRYDERYK CHOPIN za zdobycie pierwszego miejsca w klasie A w regatach Operacji Żagiel (Tall Ship Races).
Kpt. Tomasz Cichocki, kapitan jachtu POLSKA MIEDŹ za brawurowy rejs samotny dookoła świata w strefie subantarktycznej.
Karolina Winkowska – za Mistrzostwo Świata w kitesurfingu
Kpt. Edward Zając – kapitan jachtu HOLLY za udział w regatach samotnych żeglarzy JESTER AZORES CHALLENGE oraz samotny, jesienny rejs z Zatoki Botnickiej
Kpt. Kuba Strzyczkowski – kapitan jachtu DELPHIA TRÓJKA, za samotny rejs przez Atlantyk popularyzujący poprzez radio żeglarstwo morskie.
Nagroda Żeglarz Roku jest przyznawana corocznie żeglarzom, a nie rejsom biorąc pod uwagę nie tylko wyczyny morskie ale też inne dziedziny żeglarstwa, w których nominaci przyczynili się do popularyzacji tej dziedziny sportu.
Ogłoszenie wyników i wręczenie honorowych nagród czasie gali 6 lutego 2013 w Centrum Olimpijskim w Warszawie.
--
pozdrawiam
krzysztof baranowski
W różnych wypowiedziach na żeglarskich forach często pojawia się stwierdzenie, że media mało interesują się żeglarstwem. I tak faktycznie jest; bywają jednak wyjątki i powinniśmy je docenić.
W uzasadnieniu nominacji dla Kuby Strzyczkowskiego wyraźnie zaznaczona jest medialna wartość jego rejsu. Relacje z rejsu Kuby przebijają medialnie osiągnięcia całej naszej pozostałej czwórki nominowanych. Czy to źle?
Redakcja radiowej „Trójki” mogła uczcić swój jubileusz organizując przyjęcie w którymś z ekskluzywnych lokali. Mogli też wyjechać na grila do Puszczy Białowieskiej. Kuba miał inny pomysł i potrafił nim zainteresować swoich przełożonych. Potrafił znaleźć dojście do sponsorów. Jego relacji z rejsu, opisu żeglarskiej przygody, słuchało tysiące osób. Być może byli wśród nich sponsorzy przyszłych rejsów …?
Tutaj więc tkwi największa wartość rejsu Kuby, wartość dla upowszechniania żeglarstwa morskiego. I, jak sądzę, za to jest ta nominacja! Ma ktoś pretensję, że dodatkowo spełnił swoje marzenie? Miał do tego prawo – jak każdy z nas.
Edward „Gale” Zającdo napisania sklonil mnie komentarz Tadeusza. Jest faktem, ze solo przez
Atlantyk przeplynela juz nieskonczona ilosc zeglarzy, ale Ocean za
kazdym razem jest taki sam i od kazdego ma dosc wygorowane wymagania.
Moze i technika sie zmienia, ale On sam pozostaje od czasow Slocuma
niezmiennie bardzo wymagajacy. Niech Kube krytykuja ci, ktorzy juz
Atlantyk sami pokonali. Z tym, ze oni krytykowac nie beda, bo wiedza ile
wysilku do tego potrzeba.
Krotko jeszcze uzupelnienie do uwag Edwarda. Ani Polskie Radio, ani
TVP-Info nie dolozyly do rejsu Kuby ani zlotowki. To, ze jest on znany
jakos nie mialo znaczenia przy poszukiwaniu sponsorow. Co do oceny
medialnosci rejsu Kuby przez Edwarda - nic dodac, nic ujac. Wlasnie o to
chodzilo.
Zyj wiecznie,
Marek
Nie każdy czytał Forestera "Hornblower i jego okręt Atropos", bo to
książka rzadka, dziś biały kruk. W każdym razie jeden z brytyjskich
admirałów tłumaczył Hornblowerowi, że marynarka brytyjska ma dwa cele:
pierwszy, to walczyć z Francuzami, co generalnie robią. Drugi, to
zostawić po sobie marynarkę w stanie lepszym, niż się ją zastało.
W polskim żeglarstwie o tym drugim celu nie myśli się w zasadzie w
ogóle. Ważne jest dziś i teraz. Dziś i teraz można pokazać się z
medalami, pochwalić sukcesami, a potem... a potem, to już nie nasza
sprawa. Aby "zostawić marynarkę w stanie lepszym", trzeba robić proste
rzeczy: budzić marzenia, popularyzować, pracować z dziećmi i
młodzieżą, pokazywać drogę na morze. Po zniszczeniu wielu jachtklubów,
po upadku wielkich wydawnictw (w tym nieodżałowanego Morza), czy
choćby po zamknięciu programu Nivea Błękitne Żagle tym bardziej należy
cenić tych, którzy dostrzegają ten aspekt.
Wydaje mi się, że książki kapitana Baranowskiego wyciągnęły na morza
wielokrotnie więcej ludzi, niż wiele działań innych żeglarzy. Nawiasem
mówiąc, wyszło wznowienie "Kapitan kuk", jak ktoś nie ma i nie czytał,
to NATYCHMIAST powinien uzupełnić biblioteczkę. Wydaje mi się też, że
takie działania, jakie podjął Kuba Strzyczkowski, są właśnie jak
najlepszym krokiem właśnie w kierunku pozostawienia po sobie czegoś
"lepszym". I choć nie jest to opłynięcie świata pod wiatr, w dętce od
traktora, na jednej nodze i trzymając się za nos (z wielkim szacunkiem
dla tych, którzy tego dokonali), to jednak daje coś ludziom
niezwiązanym na co dzień z żeglarstwem. I dlatego, "Panie Kubo",
jestem za, a nie przeciw. I uważam, że ten aspekt trzeba dostrzec i
docenić.
Jak ktoś nie docenia, jego sprawa.
Nieładnie, że zarzuca jakiś biznes w tym, że inni dostrzegają.
Pozdrawiam
Jacek Kijewski