MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJA - JAKA PRZYSZŁOŚĆ ZALEWU WIŚLANEGO
Dnia 14 stycznia 2013 od rana do wieczora trwała polsko-rosyjska konferencja zorganizowana w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego. Sala konferencyjna im. Lecha Bądkowskiego zapełniła się lokalnymi VIP-ami, naukowcami, działaczami samorządowymi z województw Pomorskiego, Warmińsko-Mazurskiego oraz Obwodu Kaliningradzkiego. Za stołem prezydialnym zasiał też Siergiej Puchkov (doskonale mówi po polsku i bez akcentu) - Konsul Generalny Rosji w Gdańsku. Moderatorem konferencji był Piotr Trusiewicz z Baltic Transport Journal. Na sali między innymi siedział też elbąski VIP - Jerzy Wcisła.
Temat konferencji: Zalew Wislany - perspektywy rozwoju i wykorzystanie potencjału społeczno-gospodarczego w ramach współpracy Polska - Rosja. Bez wątpienia uczestnikom konferencji chodziło o sprawy gospodarcze, handlowe, transportowe - trochę mniej o turystykę, a już najmniej o swobodne przekraczanie granicy w tym o mozliwośc pokonywania Cieśniny Bałtijskiej przez jachty. A jednak, co rusz, prelegenci przywoływali takie tam wydarzenia jak ponoć precedensowy rejs z posłem zabranym do kokpitu jachtu czy zalewowe, transgraniczne regaty po wodach podzielonego Zalewu.



Galina Maksimchuk Witold Kuszewski Siergiej Puchkov
.
Kto i o czym mówił:
- Kazimierz Szefler (Dyrektor Instytutu Morskiego) o pracach Instytutu wykonanych i zamierzonych oraz ich skutkach
- Urszula Kowalczyk (IM) - prezentacja Projektu VILA (Współne korzysci rozwoju potrencjału Zalewu Wislanego)
- Krzysztof Luks (profesor IM) - Zalew Wiślany i jego porty w systemie transportowym Polski
- Galina Maksimchuk (Instytut Oceanologii w Rosyjskiej Akademii Nauk) - Kaliningradskij Zaliv i jego porty w systemie transportowym Obwodu Kaliningradzkiego
- Barbara Szwankowska (IM) - Współczesne inicjatywy regionalne zmierzajace do ozywienia polskiej czesci Zalewu. Z zadowoleniem przyjąłem wygłoszoną na marginesie uwagę prelegentki, że niektóre tematy traktowane są obecnie jako autorsko-odkrywcze, podczas gdy są one już dawno opracowane i udokumentowane.
- Witold Kuszewski (IM) - Wspłpraca w rejonie Zalewu Wislanego w ramach regionu Morza Bałtyckiego.
- Elena Kropinova (Fed. Uniwersytet Bałtycki im. I. Kanta) - Turystyka jako element współpracy transgranicznej
- Wojciech Piotrowicz (University of Oxford, Said Business School) - Ograniczenia w transferze najlepszych praktyk na podstawie wyników badań projektu BestLog
- Vladimir Gritsenko (Fed. Uniwersytet Bałtycki im. I. Kanta) - Potencjał Zalewu - perspektywa rosyjska.
- Tadeusz Palmowski (prof. U.G.) - Rola Zalewu Wiślanego w rozwoju współpracy transgranicznej Polski i Rosji
- Jerzy Uziębło (Izba Gospodarki Morskiej) - Korzyści i zagrożenia rozwoju współpracy polsko - rosyjskiej dla portu Gdańsk
- Viktor Koshelev (Centrum Badań i Rozwoju Systemów Gospodarczo-Społecznych. Bałtijsk) - Korzyści rozwoju współpracy polsko-rosyjskiej dla portów Bałtijsk i Kaliningrad
- Arkadiusz Zgliński (Port Elbląg) - Korzyści współpracy polsko-rosyjskiej dla portu Elbląg.
- Wojciech Kotowicz (Instytu Nauk Politycznych Olsztyn) - Zalew Wiślany w relacjach polsko-rosyjskich. Uderzył mnie w tym wystąpieniu, niby taki drobiazg terminologiczny. Projektowany Kanał Z-Z uparcie, prelegent wielokrotnie nazywa "przekopem", ignorując fakt, że prawdziwy Przekop istnieje już od roku 1895.
-------------------------------------------------
Konferencja została zorganizowana wzorowo. Prowadzenie sprawne i rzeczowe. Moderator wyszedł z siebie, aby wymusic dyskusję - zadając kilka prowokujących pytań. Między innymi jak Rosjanie zapatrują się na polskie plany emancypacyjne, czyli budowę Kanału Zalew-Zatoka w rejonie Skowronek. Oczywiscie odpowiedź była poprawna politycznie, pomijając już etykietę, która nie pozwala na strojenie sobie żartów z gospodarzy.
------------------------------------------------
Czy Konferencja była pożyteczna ? Mam odczucia ambiwalentne.
Z jednej strony pozytywne, bo z sąsiadami rozmawiac należy - choby dlatego aby redukowac ilośc zadrażnień. Warto poznawać sąsiadów i ich poglądy, nawet gdyby nie były one całkiem szczere. Takie spotkania są podglebim dla polityki, a polityka jak wszyscy doskonale wiemy jest sztuka osiągania tego co jest możliwe. I teraz i w przyszłosci. Nawiązywanie osobistych kontaktów, pozyskiwanie zaufania to klucze do załatwiania codziennych drobiazgów. Na konferencjach tego typu padają rózne propozycje, prezentuje sie wzajemne oczekiwania (na przykład Elbląg wyraźnie je pokazał), sonduje sie reakcje, które obie strony przekazują decydentom po obu stronach granicy. Krótko: konferencja, jako kolejne spotkanie sąsiedzkie.
Z drugiej strony - bez złudzeń. Bezpośredniej mocy sprawczej takie konsultacje nie mają i mieć nie będą. Nasze życzenia stoją w jaskrawej sprzecznością z rosyjska doktyną militarną, a tym samym racją stanu. Powiedzmy sobie otwarcie, bo nikt tego nie ukrywa - imperialna racją stanu. Obwód Kalinigradzki został utworzony w roku 1945 jako wysunięta na zachód baza militarna "drugiego rzutu" z której miał wyjść atak na Europę. Port w Bałtijsku to przecież jedyny niezamarzający rosyjski port bałtycki. Wszystkie inne przesłanki były i są nadal trzeciorzędne. Związek Sowiecki zajmując w 1945 roku rejon Koenigsberga oczyścił go dokładnie z ludnosci niemieckiej. Do ostatniego człowieka. Na ich miejsce sprowadzeni zostali ludzie specjalnie dobrani, specjalnie przygotowani z różnych części imperium. Specjalnie różnego pochodzenia etnicznego, specjalnie indoktrynowani, koniecznie ateisci. Tak, aby byli bezwzględnie posłuszni, tak aby Europa jawiła się im jako esencja zła. Byli to przede wszystkim żołnierze, funkcjonariusze służb i ich obsługa. Taki klimat stworzono. Obwód Kalingradzki był tzw zona zakrytą. Trzeba to sobie jasno powiedzieć, aby zrozumieć dzisiejszy sposób rozumowania dzieci i wnucząt tych ludzi. Zaszłości są ponure. Będą się jeszcze przez pewien czas odbijać czkawką.
Po rozwiązaniu Zwiążku Sowieckiego, po wybiciu się na niepodległość Litwy, Łotwy i Estonii, po ukształtowaniu się niejednoznacznej, bo zrusyfikowanej rzeczywistości sytuacji Białorusi, a zwłaszcza po wyjsciu wojsk sowieckich z baz na terenie Polski - uległa zmianie doktryna wojenna imperium rosyjskiego, w tym w Obwodzie Kaliningradzkim. Rosja zrozumiała, że nie ma siły, ani środków na to aby podbić Europę (co było ich najważniejszym pragnieniem nie tylko po II wojnie, ale juz podczas wojny domowej 1936 - 1939 w Hiszpanii). A więc dokonano istotnej zmiany roli Obwodu Kaliningradzkiego. Po kilkuletniej dezorientacji - z chwilą wejścia Polski, Litwy, Łotwy i Estonii do NATO i Unii Europejskiej - Obwodowi Kaliningradzkiemu przydzielono zadanie klina, który temy nadbaltyckiemu pierścieniowi ma przeszkadzać. Delikatnie, w rękawiczkach, ale skutecznie, wszechstronnie i permanentnie.
Stara prawda - Rosji nikt nie pokona, można tylko liczyc, że spróchnieje. Paradoksalnie - rozszerzenie bezwizowego ruchu przygranicznego aż do Gdańska temu celowi się przysłuża. Mieszkańców Obwodu ciągną do Elblaga i Gdańska już nie tylko supermarkety. Wielu z gosci przybywa też aby "powąchać Europy", zobaczyć jak żyją ludzie, czy u nich też by tak można, przekonać się, że jachty mogą służyc nie tylko do regat. Mieszkańcom Kalinigradu kulturowo (i odległosciowo) zaczyna być bliżej nie tylko doTrójmiasta i Berlina niż do Moskwy. Zaczynają rozumieć, że utrzymywanie nazwy Kaliningrad, to obrażanie i naigrywanie się z miłych sąsiadów. Przy pomocy Wikipedii dowiadują się jakim zbójem był Kalinin, że jego podpis jest na rozkazie zamordowania polskich oficerów - jeńców obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Dla mnie - utrzymywanie nazwy Kaliningrad jest papierkiem lakmusowym intencji Rosji. Dopóki ta nazwa istnieje oficjalnie (bo nieficjalnie to już różnie bywa) to znaczy, że władcy Rosji są zdecydowani na politykę pogardy wobec zachodniego sąsiada.


Małgorzata Słomianko-Wasilewska i Barbara Szwankowska Barbara Szwankowska i Tadeusz Palmowski
.
.
Moja subiektywna konkluzja. Miejscowe władze, którym daleko do naszego określenia samorządowych nie mają absolutnie nic do gadania, obiecywania, zapewniania. Wszystkie decyzje zapadają w Moskwie. A Moskwa ma inny priorytet, do którego utrzymania ma potężny garnizon marynarki wojennej oraz rakietowy. I dlatego do treści referatów rosyjskich gosci nie należy przywiązywać większej wagi. Na przykład liczenie na ułatwienia transportu wodnego (w tym eksportu materiałów budowlanych, o czym marzy Elbląg), prawdziwą swobodę zeglugi przez Ciesninę Bałtijską nie ma co liczyć dopóki Moskwie nie będzie na tym zależeć. A niby czemu teraz ma zależeć? Żeby ktoś im tam się wałęsał przed ich niszczycielami rakietowymi, czy fotografował zardzewiiałe wodoloty ?
A regaty transgraniczne ? Ooo - to folkorystyczny, pokazowy spektakl rozrywkowy, niczym doroczny odpust w Górze Kalwarii. Z całym szacunkiem dla Góry Kalwarii. Pozdrawiam !
Póki co - "materiał" próchnieje.
A na polskich żeglarzy czeka tyle innych, naprawdę pięknych i gościnnych portów bałtyckich.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
------------------------------
Wkrótce omówienie treści ksiązki prof. Tadeusza Palmowskiego - "Kaliningrad - szansa czy zagrożenie dla Europy Bałtyckiej ?"
Właśnie skończyłem czytanie Twojej zwięzłej i bezstronnej relacji z konferencji o Kaliningradzie.
Nic dodać, nic ująć.
Uwagi o najnowszej historii twierdzy Kaliningrad dla wielu są czymś ważnym ale nowym. Mało kto wie kim był i czym się wsławił szef Rady najwyższej ZSRR (czyli jakby prezydent) Michaił Kalinin.
Mam wrażenie że dla wszystkich czytajacych Twoja relację najważniejsze jest pokazanie mechanizmu tworzenia i funkcjonowania decyzji dotyczących tego przygranicznego rejonu.
Moja opinia o statusie tego obszaru jest identyczna z Twoją i podobnie – nie mam złudzeń co do prespektyw.
Ale oczywiście – z sąsiadem lepiej rozmawiac niż się kłócić, to jest w sumie jedyny sensowny kierunek.
Kiedyś istniało powiedzonko ”lepsza słomiana zgoda niż złoty proces”. W polityce zagranicznej ta metoda wydaje się być dzisiaj szczególnie użyteczna.
Czy szukasz guza ? Mam nadzieje, że biorąc pod uwagę powyższe – z pewnością i mimo wszystko - nie !
Żyj wiecznie !
tom
Nie będąc na konferencji mogę się tylko ustosunkować do spostrzeżeń i ocen Gospodarza tej Subiektywnej – z naciskiem na „subiektywną” - Strony Internetowej. Oczywiście bezowocnych konferencji tego typu na świecie jest bezliku. Niczego realnego nie wnoszą – ukaże się info na jakimś SSI i tyle. Oczywiście wszyscy słuchali, a następnie – jak to zwykle jest przyjęte – uczestniczyli w bankiecie; nawet fraternizacja nie jest taka pewna. Ale do rzeczy, czyli komentarza do komentarza.
1. Doktryny wojskowe się zmieniają. Od 1945 do 1993, a i dalej do 2012 roku wiele się zmieniło: zakończyła się zimna wojna, rozpadł się Układ Warszawski, rozleciała się RWPG, NRD połączyło się z RFN, kraje demokracji ludowej znalazły się w orbitach NATO i UE (chociaż atakuje je pełzający z zachodu (?) komunizm – jakaż losów odmiana!), rozpadł się ZSRR, na jego gruzach powstało parę bliższych nam i dalszych państw, i składająca się z 97 podmiotów, niejednorodna (Czeczenia?, Tatarstan?….) Federacja Rosyjska. W połowie lat osiemdziesiątych przeorała się świadomość mieszkańców ZSRR (glasnost, perestojka). Świat stanął otworem! No i telefony komórkowe, Internet!!!!!!
2. W związku z tym sytuacja Obwodu Kaliningradzkiego jako „bazy wojskowej” – gdy sprawy rozgrywają się w kosmosie - nawet gdyby tu ustawić „rakiety” jest demonizowana! (obustronnie jako straszak!).
3. ZSRR oczyścił Obwód z ludności niemieckiej podobnie jak PRL Ziemie Odzyskane, i który mimochodem wygnał też Mazurów, Serbów Łużyckich (żałosny ich los) i wielu Gdańszczan, czy przegnał Łemków.
4. Przybyli to nie ekstra dobrani! W pierwszym rzędzie to ci ze spalonego do cna Mińska i nie specjalnie różni etnicznie, a indoktrynowani i ateiści na tyle jak cały ZSRR. Zawsze byli dumni, że mieszkają dalej na zachód niż Warszawa!!!!!
5. Kaliningrad jako jedna z wielu baz wojennych (i produkcji wojennej – stocznie okrętowe) był ściśle tajny, dostępny za przepustką, a dla cudzoziemców w ogóle niedostępny.
6. Dzieci i wnuczęta mieszkańców, to często potomkowie tych z GUŁAGU, a w 1994 r. (kryzys) marzyli, aby „kupili” ich Niemcy! A dzisiaj - w 20 lat później - znają świat, że hej!
7. Obwód stał się „klinem” wyłącznie w wyniku wejścia Litwy i Polski do UE - i trudno mieć pretensje do garbatego, że….. - której przepisy teraz „obchodzimy”.
8. Hm! Kalinin, to był zbój nad zbóje! Ale tradycyjna nazwa rosyjska Koenigsberg, też by nam pewnie nie pasowała!
9. Od zawsze jestem przeciwnikiem kanału „Z-Z”, kolejny pomnik, brak uzasadnienia ekonomicznego. Rywalizacja Elbląga z Gdańskiem? Gdy Wisła jest martwa! Kosztowny żart. Przy okazji ile jachtów rocznie dociera na Zalew Szkarpową? Czy ktoś wie?
10. Oczywiście nazwa całego Zalewu powinna wrócić do dawnej, naszej, kaszubskiej nazwy Zatoka Fryska ew. „Fryzska” (Zalew Świeży, to kalka niemieckiej nazwy, niedowarzonych warszawskich geografów; nie wszystkich!); polecam „Żagle” nr nr 12/2010 i 01/2011.
11. Godne poparcia są wysiłki mające na celu uruchomienie szlaku śródlądowego Berlin - Gdańsk, Elbląg – Królewiec – Kłajpeda. Tej sprawie powinno się poświecić czas i środki.
Z żeglarskim pozdrowieniem!
R. XXI
Przypomnijmy sobie, że polska nazwa tego startego z powierzchni ziemi miasta brzmiała Królewiec. Nazwa Konigsberg mnie osobiście nie boli – wszak historia tej ziemi była, czy chcemy, czy nie chcemy, kulturowo niemiecka.
Nazwa Kaliningrad oczywiście uwiera, jak i inne relikty minionego ustroju ale to nie nasza sprawa.
Naszą sprawą jest rola tego „klina” w przyszłości, a nie w przeszłości. Wiemy po co stworzono „okręg”, tak samo jak wiemy, po co Świnoujście znalazło się po polskiej stronie nowej granicy, a Wismar po właściwej stronie linii demarkacyjnej. To już historia. „Ta” rola „okręgu” zaniknie, podobnie jak zanikła analogiczna rola Świnoujścia.
Nie wiemy, jak będzie się rozwijać sytuacja w Rosji. Ale postawię tezę, że strategicznym interesem tego państwa jest zbliżanie się do szeroko rozumianego „Zachodu”. Mniej mnie zdziwi Rosja w Unii Europejskiej, niż Rosja w stanie wojny, nawet zimnej, z tą że Unią. Chociaż... nasze pokolenie tego nie dożyje.
W tych strategicznych interesach Rosji (a i naszych) rola okręgu Кенигсберг jest nie do przecenienia. To taka furtka, obecnie minimalnie uchylona – umowa o małym ruchu granicznym – a w przyszłości mogąca stać się bramą do wzajemnych kontaktów. A wtedy i żegluga przez Bałtijsk okaże się nagle bezproblemowa.
Dlatego warto się spotykać, warto rozmawiać, nawet jeśli nic z tego na początek nie wynika, nawet jeśli mamy świadomość wewnętrznych uwarunkowań partnerów. Nie warto pokrzykiwać, pouczać, nadymać się, pokazywać kompleksu niższości, ani pogardy wynikającej z kompleksu wyższości. To normalny naród, coraz normalniejszy kraj. Przypomnijmy sobie, jak traktował kiedyś „Zachód” Polskę i Polaków i nie róbmy tego samego błędu.
I bądźmy cierpliwi, ale nie bezkrytycznie ufni.
Andrzej Colonel Remiszewski
Takie jest porzekadło szachistów. Do książki „Kaliningrad – szanse, czy zagrożenie, dla Europy Bałtyckiej?” ustosunkuję się gdy ją przeczytam. Na razie kilka cytatów z rozdziału „Kaliningrad” w książce Janusza Jasińskiego „Historia Królewca” (Olsztyn 1994).
„Kilkutysięczna ludność polska, rekrutująca się głównie z byłych robotników przymusowych, sadząc, że Królewiec będzie należał do Polski, spontanicznie już w kwietniu 1945 r. utworzyła Radę Miejską i zorganizowała Straż Obywatelską. (…..)
W marcu 1946 r. władze radzieckie proponowały odstąpienie rejonu Królewca Litewskiej Socjalistycznej Radzieckiej, ale Litwini nie skorzystali z oferty. Wówczas, w kwietniu 1946 r., stał się Królewiec częścią Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. (….) Ponadto dawały się we znaki mieszkańcom niezliczone bandy maruderów. (…..) Do brania odwetu za niemieckie zbrodnie zachęcali politycy, pisarze i żurnaliści na czele z Ilją Erenburgiem. (…) Później ludność niemiecką zmuszano do darmowej, wyniszczającej pracy. (…) Generał radziecki Trofimof pisał w 1947 r., że niemieccy mieszkańcy są „niezdolni do pracy z powodu silnego osłabienia” (….). Od czerwca 1947 r. do października 1948 r. Rosjanie wydawali komunistyczną gazetę pt. „Neue Zeit”. Przez pewien czas istniało 5 niemieckich szkół podstawowych. Około 1949 r. przywieziono do Kaliningradu kilkaset dzieci niemieckich z NRD. (…).
W czerwcu 1945 r. przebywało w mieście ok. 70 tys. Niemców, a przed rozpoczęciem wysiedleń latem 1947 r. już tylko 25 tys. (…..).
W lipcu 1946 Koenigsberg przemianowano na Kaliningrad. (…). W dniu swojej śmierci 3 czerwca 1946 Kalinin pełnił (…).
Tymczasem do opuszczonego przez Niemców miasta zaczęła napływać ludność, przeważnie rosyjska. Do października 1946 r. przeprowadziło się tutaj 1300 rodzin rybackich. (…). W 1950 r. Kaliningrad liczył 139 tys. mieszk., w 1965 r. – 253 tys.; w 1975 r. – 338 tys.; w 1987 – 394 tys.; w 1992 r. ok. 400 tys. (+30 tys. wojskowych), z tego Rosjanie 78%, Białorusini – 9%, Ukraińcy – 8% i inni – 5%. W 1989 r. mieszkało w Kaliningradzie 3200 Polaków.
(….) Świadomie zburzono popiersia Kopernika, Herdera, Corintha. Pomimo iż światlejsza [pod. M.L] część społeczeństwa Kaliningradu chciała w 1965 r. przynajmniej zakonserwować ruiny zamku, władze komunistyczne w cztery lata później, na polecenie premiera Aleksieja Kosygina, wysadziły je w powietrze jako „spróchniały ząb pruski”.
Z czasem stosunek do przeszłości miasta zaczął się zmieniać.(…) uratowano pomnik poety Fryderyka Schillera, popiersie Juliusa Rappa, (….) położono też kamień ku czci kompozytora i pisarza Ernsta Theodora Amadeusa Hoffmana. (…) urządzono małe muzeum Kanta. Od 1974 r. prowadzone są badania naukowe nad spuścizną filozofa. Pomnik Kanta, oferowany przez miastu w 1992 r. przez hrabinę Marion Doenhoff (znaną w Polsce z działalności na rzecz pojednania polsko-niemieckiego) ustawiono na Placu Defilad. Odrestaurowano domek filozofa (…). Przypomniano postać malarki i rzeźbiarki Kaethe Kollwitz. Ba przełożono na język rosyjski wiersz znanej poetki Agnes Riegel (1879-64) Pożegnanie Królewca (…) a losami Albertyny [ichni UJ – M.L.] interesuje się profesor Uniwersytetu Kaliningradzkiego, Polak, Kazimierz Ławrynowicz. (…). W 1993 grupa „Entuzjaści” otworzyła Muzeum Historyczno-Archeologiczne „Prussia”.
Ożywiły się kontakty Kaliningradu z Polską. Ważną rolę odgrywa tu założony w 1992 r. Generalny Konsulat Polski, (…). Działa w Kaliningradzie Wspólnota Polska.
Zaczyna się zmieniać, choć idzie to powoli, stosunek do religii. (….) Proboszczem parafii katolickiej, erygowanej w sierpniu 1992 r., jest Polak, ks. Jerzy Steckiewicz, pomagają mu ks. litewski Anufras Gauranskas oraz trzy siostry niemieckie i dwie polskie. W oddziale królewieckim Kolegium Katolickiego im. Św. Tomasza z Akwinu studiuje 80 osób (katolicy, prawosławni i inni). (…) Katolicy niemieccy przybyli tu z Kazachstanu, Polacy przeważnie z Litwy i Białorusi. Nabożeństwa odbywają się w 4 językach: polskim, niemieckim, litewskim i rosyjskim.
(…) Wśród kilku muzeów najważniejsze znaczenie posiada Muzeum Historyczno-Artystyczne, m.in. tutaj eksponowana jest epoka napoleońska, zwłaszcza rok 1807. (…) W ogóle w Kaliningradzie jest dużo miejsc upamiętniający walki w 1945 r., m.in. pomnik poświecony poległym 1200 żołnierzom z 11 Armii Gwardyjskiej.
(…) Do końca 1992 r. powstało w Kaliningradzie 118 polskich spółek „joint ventures”, 68 niemieckich, 48 litewskich, 32 łotewskich i 26 szwedzkich. (…)
Chociaż spółki polskie liczbowo przeważają, to jednak najwięcej kapitału, bo aż 55% zainwestowali Niemcy, gdy Polacy 26%, USA – 9%, Litwini – 2%.
(…) sytuacja zmienia się z tygodnia na tydzień. (….)
Można powiedzieć, że obecny ferment nad Pregołą napawa sporą nadzieją, w mniejszym stopniu niepokojem. Kaliningrad znajduje się w stanie ciągłych przemian i to w każdej dziedzinie życia. (….). Z upływem lat Kaliningrad staje się w coraz większym stopniu bliższą ojczyzną tysięcy jego mieszkańców, a zwłaszcza młodego pokolenia”
Myślę, ze nie wystarczy tylko słuchać, patrzeć i się uśmiechać.
R. XXI
Moje osobiste opinie jeśli pozwolicie !
- Mniejszość niemiecka w Gdańsku nie jest tym samym co pozostający tu po wojnie Gdańszczanie, Mimo że do związku tego należy kilkunastu Gdańszczań, (bo nie mają gdzie należeć) możliwe że utworzy się mniejszość Gdańska z uwagi że istnieje jeszcze rząd Wolnego Miasta Gdańska, który nigdy nie został jakimkolwiek traktatem międzynarodowym rozwiązany (coś to polskie rządy milczeniem sprawę ucinają). Bardzo silne są organizacje Gdańszczan na Zachodzie. Proszę nie mylić Gdańszczan i Niemców, bo to różne obywatelstwa i narodowości.
- Można rodowitego narodowością Gdańszczanina obrazić (tacy jeszcze tu są) jak się mu powie że jest Niemcem lub Polakiem. I nic tu nie ma do znaczenia jakie jest nazwisko (polskie, niemieckie, żydowskie, holenderskie, szwedzkie, norweskie) Takie właśnie było i jest na uchodźctwie to państwo!!.
- Poza tym Gdańsk obecny prawie w niczym nie przypomina Gdańska sprzed 1939r. Na gruzach tamtego(celowo zrównanego z ziemią przez ruskich) wybudowano coś co jest tylko namiastką prawdziwego Gdańska i to celowo.
- Królewiec – miałem przyjemność być w hotelu i to nie żadnym podrzędnym, jedyne co przywiozłem to niemiłe wspomnienia co do czystości (karaluchy, pluskwy) personel typowo radzickie podejscie. Widać tam zachowania Rosjan identyczne jakie były w Małej Moskwie (Legnica).
- Jak zwykle my nic nie wiemy a państwo niemieckie prowadzi z Rosjanami rozmowy związane z obecnym okręgiem Kalingradzkim.
Co do pływania do i przez wody obwodu to będziemy zawsze traktowani przez nich jak intruzi i nie ma co się łudzić że Rosjanie tak łatwo nas będą przepuszczać. Lepiej my ich traktujemy jak przyjeżdżają do nas niż gdy my jeździmy do nich. I w związku z tym czy Królewiec będzie rosyjski czy jak kiedyś pruski to i tak musimy wybudować śluzę na Zatokę - bo to interes o ile go nie spartolimy na samym początku. Problem jest inny , jeśli wybudujemy kanał to należy udrożnić całą E70 a o tym to się tylko mówi natomiast robi niewiele. Zapewniam że z Berlina, Lubeki, Hamburga, Amsterdamu i innych miast pływano by do Kłajpedy gdybyśmy udrożnili Wisłę i zrobili prawdziwą infrastrukturę, A przeprawa Wisłą należy obecnie do najtrudniejszych na całym szlaku. Do tego brakuje infrastruktury w postaci przystani. To co wybudowano w Tczewie jest przykładem ignorancji i pokazaniem że za pieniądze unijne robi się tylko PIAR. Miały być pływające pomosty i do tej pory ich nie ma, slipować można tylko kajaki i to zachodzi ryzyko wpadniecia auta do wody. Sam budynek jest niezły. Ale jak pokonałem zacumowanie i udało się po drabinie wejść na górę, to zobaczyłem kłódki na bramkach. I jak tu mówić o infrastrukturze przyjaznej żeglarzowi.
Kolejny przykład to Osłonka – jest przystań i nawet ładna tyle tylko że mieści 2.5 jachtu. Można ustawić się rufą ale wtedy wchodzi się kotwicą w tor wodny.
Zresztą możecie zobaczyć film jaki nakręciłem na facebook o przystani w Osłonce i Rybinie. Strona internetowa Alchemik.
Pływam co roku i co roku mimo że powstają jakieś budowle w drodze na zalew to ich wykonanie i ich późniejsza eksploatacja jest typowo nasza czyli POLSKA.
Aby dodać coś przyjemnego to proszę zahaczyć o Nakło n/Notecią tam powstała przystań na szlaku E70, uważam że jest przykładem jak powinno być. Nasi gdańscy włodarze powinni tam pojechać na szkolenie z zakresu jak wykorzystać pieniądze dla dobra sprawy a nie dla dobra PIAR-u.
Życie upływa i szkoda że są i będą dla nas za życia naszego miejsca niedostępne jak Królewiec, Pregoła, Niemen, mówię o cywilizowanym dostępie bo na ekstremalne eskapady zawsze się ktoś pokusi. I potem będziemy go w historii pamiętali jak ten słynny rejs do Kalingradu, tylko co z tego maja zwykli żeglarze turyści.
Konkluzja moja taka, że naukowcy niech rozmawiają ale są za słabi aby coś zmienić – ale przynajmniej będzie coś słychać o problemie, nasi pseudo politycy wolą zajmować się duperelami a potem będą narzekać i grzmieć że Rosja i Niemcy znowu się dogadali. Oby moje słowa nie były prorocze!
Z żeglarskimi pozdrowieniami i do zobaczenia na szlaku
Zenon
m/s "Alchemik"
W „Dzienniku Bałtyckim” dnia 18.01.2013 ukazał się artykuł „Prusy kaliningradzkie”. Adam Hlebowicz pisze o sporze jaki toczą mieszkańcy Kaliningradu na temat nazwy swojego miasta.
-----------------------------------------------------------------------------
Oto cytaty:
„Już w 1990 r.(…) w „Kaliningradzkim Komsomolcu” ukazał się list otwarty przedstawicieli grupy Powrót, z Tweru (…): „Zwracamy się do was, mieszkańcy starego miasta Koenigsberga, z wezwaniem usunięcia z nazwy miasta nazwiska Kalinina. Wasze przepiękne miasto z siedemsetletnią historią nie powinno nosić imienia człowieka, któremu nie wolno pozostać w pamięci potomnych.” [pokr. - m.l.]
I dalej „We wrześniu 2011 roku, w trakcie spotkania w Warszawie komitetu międzyparlamentarnego Rosja – UE, pytany o to zagadnienie gubernator obwodu Nikołaj Cukanow odrzekł, że nie wyklucza przeprowadzenia referendum na temat przywrócenia miastu historycznej [której ? – m.l.] nazwy”.
I dalej „Ciekawy pomysł przy okazji wypowiedzi Cukanowa zgłosił Siergiej Sibiriakow, międzynarodowy ekspert Agencji Informacyjnej Rex, który zanegował sens powrotu do niemieckiej nazwy, ale poddał myśl głosowania nad słowiańską nazwą miasta Królewiec lub Kralowgród”.
Warto sięgnąć do nieodzownej „Historii Królewca” Janusza Jasińskiego.
„Zakon Krzyżacki, (…) skierował swą ekspansję (…) opanowując brzegi Zalewu Wiślanego, by ok. 1240 r. dotrzeć do Bałgi (…) stanął przed problemem wybudowania u ujścia Pregoły zamku i miasta. (…) miejsce (…) penetrowane przez Lubekę (…) mistrz krajowy Zakonu (…) zwrócił się w 1242 r. do lubeczan z propozycją nadania im przywileju lokacyjnego (…). Tymczasem wielki mistrz krzyżacki umowy tej nie zatwierdził (…). Mediacji w sporze podjął się biskup chełmiński, Heidenreich, który postanowił, że przy porcie Lipce u ujścia „Pregore” Zakon założy miasto na prawie lubeckim, a dla siebie wybuduje zamek. (…).
Tymczasem do ujścia Pregoły zgłosił roszczenia arcybiskup Prus, Inflant i Estonii, Albert Suerbeer, który w tym miejscu zamierzał wybudować dla siebie rezydencję, przy czym powołał się istnienie tam neofitów pruskich. Ostatecznie (…) siedzibą arcybiskupa w 1251 r. została Ryga.
Po nieudanym najeździe na Sambię w 1253 r., Krzyżacy w 1255 r. zorganizowali nową wyprawę (…), na czele której stanął władca czeski, Przemysław Otokar II. [papież Aleksander IV potępił sposób nawracania przez „braci Szpitala Niemieckiego”]. (…)
…około 9 km od ujścia „Lipza” (1243) do Zalewu Wiślanego (…). Na północ od Pregoły znajdowało się piętnastometrowe wzgórze zwane przez Prusów Tuwangste (…). Niewątpliwie tutaj w 1255 r. (…) Krzyżacy wybudowali zameczek (…). W dokumencie z 1256 r. po raz pierwszy wymieniony został „zamek Królewska Góra na Sambii” (castrum de Coningsberg In Zambia), po łacinie „Mons Regius” później „Regiomonti”. Jan Długosz, opisując w połowie XV wieku chorągwie krzyżackie zdobyte pod Grunwaldem, obok nazwy niemieckiej „Kunigsperk”, zanotował także polską wersję „Crolowgrod”. Ponieważ ortografia polska zaczęła się dopiero wykształcać, a znaki diakrytyczne jeszcze nie były znane, ów Długoszowy zapis należałoby odczytać jako „Królówgród”. Jednakże później, przynajmniej od połowy XVI wieku, Polacy konsekwentnie posługiwali się nazwą „Królewiec”. Warto podkreślić, że nie była ona dosłownym tłumaczeniem niemieckiej. Na temat pochodzenia nazwy „Koenigsberg” toczy się od dawna dyskusja, większość badaczy opowiada się za tezą, że została ona nadana miastu na cześć Przemysława II, króla czeskiego.”
Buszując w Internecie znajduję w językach:
pruskim - Kunnegsgarbs
litewskim – Karaliucius i Karalautios
białoruskim – Karalavec
czeskim – Kralovec
dolno serbskim – Kralowac
ukraińskim – Korolevec
rosyjskim – Korolevec (dawnym)
rosyjskim – Koenigsberg (od Piotra Wielkiego)
Więc Koenigsberg pojawił się w rosyjskiej tradycji całkiem niedawno, gdy za cara i cesarza Piotra I Wielkiego (1689 - 1725) nastała moda na wszystko co zachodnioeuropejskie łącznie z goleniem bród bojarom! Należy popierać Siergieja Sibiriakova! Oczywiście w tekście niemieckim należy używać określenia Koenigsberg.
Tymczasem Kaliningrad i Obwód Kaliningradzki zalewny jest, gdy trzeba i nie trzeba niemieckimi nazwami ! Więcej jest o tym w w/w artykule. Także na www.kaliningrad.ru znajduję specjalny program „Żyvoj Kenigsberg” – specjalnyj projekt. Kaliningrad.ru”. Jak widać inni szatani są tam czynni, dlatego nie można się boczyć, słuchać, kiwać głową i uśmiechać się !
R. XXI
To i parę moich osobistych opinii
Mniejszości w Gdańsku nie są dla nikogo problemem. Nie jest ważne, czy definiują się same jako niemiecka, wolnomiejskogdańska, czy na przykład kaszubska. To marginalne procenty ludności Gdańska, rola demokratycznej Polski i nas wszystkich jest pozwolić im w sposób nieskrepowany czuć się członkami tych mniejszości i w żaden sposób ich nie dyskryminować, oczekując w zamian lojalności wobec państwa. Także mieszkańców Gdańska od czasów przedwojennych nie przypisujących się do żadnej z tych mniejszości pozostało po latach 40 bardzo niewielu. Współcześni gdańszczanie mają swe korzenie niemal wszędzie.
Byt polityczny pod nazwą Wolne Miasto Gdańsk nie istnieje, i nic tu nie zmieni „Komitet Gdańska” uważający się za rząd na uchodźctwie. Można oczywiście debatować, czy w Poczdamie uchylono i czy wolno było uchylić postanowienia Traktatu Wersalskiego, czy włączenie WMG do III Rzeszy miało moc prawną, czy nie i tak dalej i tak dalej. Ładnie ujął to w swej ekspertyzie Krzysztof Skubiszewski – do Polski włączono dwoma aktami prawnymi w 1945 i w 1949 roku terytorium opuszczone. Kropka.
Gdańsk, który nie przypomina miasta przedwojennego, zrównany z ziemią przez sojuznika podobnie jak wiele innych miast uznawanych przezeń za giermańskie, jest jednak prawdziwym Gdańskiem. Obecny Gdańsk jest prawdziwym Gdańskiem, choć zupełnie innym, niż kiedyś. Na szczęście powoli uczymy się nie zapominać o tej historii miasta i ludzi, która przez kilkadziesiąt lat w Polsce przemilczano.
Na szczęście też wielkie polityczno-historyczne podziały w jednoczącej się Europie sa coraz mniej ważne, a lokalne patriotyzmy mogą coraz pełniej kwitnąć.
Andrzej Colonel Remiszewski
1945r i masowa ucieczka Gdańszczan niemieckiego pochodzenia jaki i polskiego również była spowodowana tym co rozgrywało się w Kunnegsgarbs.
Fama że idą bolszewicy i co robią z ludnością cywilną zrobiła swoje. Drogi ucieczki były rożne nie tylko zatopionymi przez bolszewików statkami. Część ukrywała się w Polsce, ci co mówili po polsku (niemieckiego pochodzenia) mieli duże szanse na przeżycie. A skutek tego prawie opuszczone miasto. Czy opuszczone miasto zrównuje się z ziemią??. I potem do miasta wpuszcza się szabrowników?.
Mniejszość Gdańska nie jest dla nikogo problemem. Pewnie że nie jest bo po wojnie Ci co się uchowali podpisali lojalkę wobec Państwa Polskiego i nie dobrowolnie jakby się to wydawało.
Co znaczy Prawdziwym Gdańskiem, czy tamten nie był prawdziwym dla ludzi tu żyjących.
Jestem rodem z Wielkopolski i u nas mimo że to było czasami Państwo Polskie czasami Niemieckie, życie też nie było łatwe ani dla Niemców od pokoleń tu mieszkających ani dla Polaków, o Żydach nie wspomnę.
A mieszkaliśmy na równi z Niemcami , byli też i są Bambrzy (to coś jakby Gdańszczanie niemieckiego pochodzenia). Po 39r część Niemców włożyła opaski SS a po wojnie część Polaków kolaborowała z bolszewikami. Skutkiem tego mamy mogiły niemieckie i polskie i żydowskie z tamtych lat. Tak czy owak wymordowano i Polaków i Niemców, Kto był bardziej okrutny to nie będę się wypowiadał, bo i dziś wypływają na światło dzienne w Wlkp. trudne polskie sprawy.
Gdańsk jest obecnie jednolity i nie wiem czy słusznie czy nie i pewnie nigdy się nie dowiem. Ale wiem że tradycje Morskie Gdańska jeszcze długo nie będą takie jak przed 39r. A i dziś widać że władza niewiele robi dla żeglarzy, raczej to zapaleńcy robią dla żeglarstwa dużo. Gdyby władza chciała dla nas dobrze to nie byłoby zabetonowanych i zaspawanych mostów.
I jeszcze jedno Rząd na uchodźctwie WMG to ja bym go tak nie lekceważył, bo jednak ktoś z Rosjanami w sprawie obwodu Kalingradzkiego rozmawia. A związki Gdańszczan na zachodzie to nie są sobie takie tam podśpiewujące starsze panie.
Nie pisałbym tak gdybym nie rozmawiał z ludźmi podczas moich wypraw na zachód. Gdańsk do dziś cierpi z powodu swej przeszłości. Dlatego musimy robić wszystko aby być niezależnym wobec Rosjan i w polityce Zalewu Wiślanego. Uważam że powinniśmy wraz z Litwą wypracowywać nowe morskie tradycje. Udrożnić E70 i rozpocząć ekspansję turystyki morskiej i śródlądowej właśnie w kierunkach na Litwę, Łotwę i Estonię. Budowa kanału na zalew w Skowronkach i przystani na trasie E70 wraz z dobrym marketingiem zmarginalizuje zachowania Rosjan w obwodzie. Mam jakieś dziwne przeczucia że E70 nasze rządy udrażniają tak aby jej za bardzo szybko nie udrożnić. Ale może przesadzam?
Z żeglarskim pozdrowieniem