PROBLEM STARYCH INSTRUKTORÓW

Najciekawsze jest to, że ze swoim i innych kolegów instruktorów kłopotem zwraca się nie do korporacji instruktorskiej "Hals" *), ale do tego awanturnika o czarnym podniebieniu, czyli do mnie.
Wygląda na to, że naprawdę wierzy w poczytność i moc sprawczą SSI :-)
A tak ogólnie - Jarek to fajny facet.
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
-----------------------------
Drogie Koleżanki, Drodzy Koledzy!
Rozporządzenie Dwojga Ministrów z dn. 22.05. 2013 postawiło wiele z nas w trudnej sytuacji. Pomimo spełnienia wszystkich innych kryteriów i wieloletniego doświadczenia nie możemy być członkami Komisji Egzaminacyjnych, bo nie mamy wymaganego stażu morskiego z ostatnich 3 lat. Mam nadzieję, że ten bezsensowny warunek zostanie zmieniony, ale póki co, w gronie instruktorów Harcerskiego Kręgu Morskiego „BRYZG” w Pucku wymyśliliśmy sposób zdobywania tego stażu niewielkim kosztem i z dużą przyjemnością.
Jeden z naszych Kolegów jest właścicielem jachtu „SASANKA 620”, przystosowanego do żeglugi po wodach osłoniętych (co obejmuje także wody morza pełnego do 6 Mm od brzegu) i nie ma czasu go eksploatować, ale nie chce na nim zarabiać. Jest to jacht balastowo – mieczowy (zanurzenie 0,33/1,10 m), w dobrym stanie, ma sprawdzoną stateczność i komplet wyposażenia.
Możemy zorganizować akcję pływań turystycznych na tej jednostce z bazą w Mechelinkach k/Rewy, mającą charakter towarzyski, sterowaną przez nieliczny zespół upoważniony przez właściciela jachtu.
Obecnie jacht nie został jeszcze zwodowany, planujemy to w lipcu, a pływania w sierpniu i wrześniu. Jeśli się uda, będziemy kontynuować akcję w przyszłym roku.
W najbliższym czasie chcemy określić grupę zainteresowanych, którym w rozmowach indywidualnych przedstawimy przyjęte przez nas zasady.
Podjąłem się dotrzeć do potencjalnych „udziałowców” tej akcji, co niniejszym czynię. Jeśli jesteście zainteresowani, proszę o kontakt na adres marszall2(at)wp.pl lub telefonicznie 507 635 462
Z żeglarskim pozdrowieniem
Jarek Marszałł
Rozporządzenie Dwojga Ministrów z dn. 22.05. 2013 postawiło wiele z nas w trudnej sytuacji. Pomimo spełnienia wszystkich innych kryteriów i wieloletniego doświadczenia nie możemy być członkami Komisji Egzaminacyjnych, bo nie mamy wymaganego stażu morskiego z ostatnich 3 lat. Mam nadzieję, że ten bezsensowny warunek zostanie zmieniony, ale póki co, w gronie instruktorów Harcerskiego Kręgu Morskiego „BRYZG” w Pucku wymyśliliśmy sposób zdobywania tego stażu niewielkim kosztem i z dużą przyjemnością.
Jeden z naszych Kolegów jest właścicielem jachtu „SASANKA 620”, przystosowanego do żeglugi po wodach osłoniętych (co obejmuje także wody morza pełnego do 6 Mm od brzegu) i nie ma czasu go eksploatować, ale nie chce na nim zarabiać. Jest to jacht balastowo – mieczowy (zanurzenie 0,33/1,10 m), w dobrym stanie, ma sprawdzoną stateczność i komplet wyposażenia.
Możemy zorganizować akcję pływań turystycznych na tej jednostce z bazą w Mechelinkach k/Rewy, mającą charakter towarzyski, sterowaną przez nieliczny zespół upoważniony przez właściciela jachtu.
Obecnie jacht nie został jeszcze zwodowany, planujemy to w lipcu, a pływania w sierpniu i wrześniu. Jeśli się uda, będziemy kontynuować akcję w przyszłym roku.
W najbliższym czasie chcemy określić grupę zainteresowanych, którym w rozmowach indywidualnych przedstawimy przyjęte przez nas zasady.
Podjąłem się dotrzeć do potencjalnych „udziałowców” tej akcji, co niniejszym czynię. Jeśli jesteście zainteresowani, proszę o kontakt na adres marszall2(at)wp.pl lub telefonicznie 507 635 462
Z żeglarskim pozdrowieniem
Jarek Marszałł
----------------------------------------------------------
*) Stowarzyszenie Instruktorów i Trenerów Żeglarstwa HALS powstało z inicjatywy aktywnej grupy instruktorów i trenerów żeglarstwa. Celem jest m.in. integracja środowiska instruktorów i trenerów żeglarstwa, popularyzacja wszelkiego typu i rodzajów szkolenia żeglarskiego, doskonalenie technik i form szkolenia żeglarskiego, edukacja żeglarska wśród dzieci i młodzieży, opiniowanie aktów prawnych dotyczących uprawiania żeglarstwa i szkolenia żeglarzy, instruktorów i trenerów .
Drogi Don Jorge!
Żale "starych instruktorów" że nie ceni sie ich stażu instruktorskiego / egzaminatorskiego wobec braku praktykowania żeglugi po morzu czy innych wodach są moim zdaniem nieuprawnione.
Czas płynie, metody sie zmieniaja i doświadczenie należy odświerzać.
A pomysł z sasanką trochę wydaje mi się zabawny ale dobre i to.
--
Stopy wody pod kilem
Marek Popiel
http://whale.kompas.net.pl
Rzecz nie w wieku, bo nie ważne stary czy młody tylko czy mądry. Czego przykładem jest guru żeglarzy "liberałów" jakim jest Zbieraj, który, dalibóg, młody nie jest.
Rzecz jest w tym, czego może nauczyć instruktor, który sam od lat nie żegluje? Niczego!
Jaką wiedzę może sprawdzić egzaminator, który sam nie żegluje od lat? Żadnej!
Jeśli zarabianie pieniędzy stało się dla Panów Instruktorów - Egzaminatorów ważniejsze od żeglowania (a widać stało się, skoro od lat nie żeglują, ale nadal chcą za kasę egzaminować i szkolić ), to powinni ubrać różowe szelki i stać się maklerami, a nie wciskać ciemnotę kolejnym pokoleniom żeglarzy.
Od dawna twierdzę, że cała tę organizację patentową z ich szkoleniowcami, egzaminatorami i działaczami trzeba rozpędzić na cztery wiatry.
Podobnie jak PZŻ, którego są przybudówką.
PS. Mam nadzieję, że wymóg ten zostanie zaostrzony do wymogu żeglowania w ciągu ostatniego roku.
pozdrawiam
i żyj wiecznie
Maciek "Skipbulba" Kotas
Znam wielu instruktorów, którzy nigdy nie byli na morzu, a żeglują
aktywnie na śródlądziu, szkolą i egzaminują (może po w prowadzeniu tego
wymogu powinienem napisać w czasie przeszłym).
Wymóg ten został wymyślony już po konsultacjach społecznych i naprawdę
nie wiem na czyje życzenie, mogę się jedynie domyślać, iż jego celem jest wycięcie tej bardzo licznej grupy instruktorów.
Domysły pozostawiam czytelnikom, ale jest stare powiedzenie „Ten jest winien co ma z tego korzyść”.
Zgadzam się z Maćkiem, że egzaminator powinien czynnie żeglować, ale
czynnie po morzu winien żeglować jedynie egzaminator na sternika.
Mnie to na szczęście nie dotyczy – w komentarzu o kioskach z "obowiązkowymi patentami" do newsa
http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2221&page=30 pisałem kiedy i
dlaczego przestałem egzaminować, a szkolić mi nikt nie zabroni wszak kursy już są nieobowiązkowe.
Pozdrawiam
Krzysztof
Trener Żeglarstwa II klasy
Instruktor: sportu z żeglarstwie regatowym, PZŻ, ISSA (żeglarski i motorowodny).
Obecna sytuacja prawna wygląda tak, że stopniem stricte śródlądowym jest "brak stopnia". :-)
Wszak uprawnienia "legitymującego się" nim żeglarza obejmują jachty do 7,5 metra długości.
Jeśli mówimy o egzaminowaniu na stopnie państwowe - mówimy o - co najmniej - patencie żeglarza jachtowego. A tenże patent daje dość spore uprawnienia morskie: prowadzenie jachtów żaglowych (które mogą być wyposażone w pomocniczy napęd mechaniczny) o długości kadłuba do 12 m po morskich wodach wewnętrznych oraz pozostałych wodach morskich w strefie do 2 Mm od brzegu, w porze dziennej.
Wymóg posiadania aktualnej praktyki żeglowania po wodach na które uprawnienia otrzyma egzaminowany uważam za logiczny i uzasadniony...
Oczywiście szkolenie i egzaminowanie na dowolne certyfikaty kompetencji odbywa się wg zasad określonych przez wydające je organizacje.
I tak powinno być!
--
Wojtek Bartoszyński
Pozdrawiam serdecznie Jarka Marszałła.
Żyj wiecznie
Krzysztof Andruszkiewicz
Kolego Krzysztofie,
to, że ktoś nie był na morzu od lat w oczywisty sposób umniejsza ich wiedzę i doświadczenie. Pewnie nie powoduje, że ta wiedza i doświadczenie znika w całości (chociaż jeśli ktoś nie żeglował od 20 lat to co dzisiaj wie o żeglowaniu po morzu? Nic! )
A ktoś, kto woli zarabiać pieniądze (nie małe) na egzaminowaniu, a szkoda mu czasu na chociaż 2 tygodniowy rejs po morzu,chociażby po to, żeby spełnić wymóg formalny, nie powinien się czuć skrzywdzony stwierdzeniem, że robi to dla pieniędzy. Czy te osoby, które egzaminują u Was robią to społecznie? Za darmo? Byłby to ewenement w skali całego kraju. Ale rzecz nie w tym, że robią to za pieniądze, bo nie ma niczego wstydliwego w zarabianiu pieniędzy. Wstydem jest chęć zarabiania pieniędzy na egzaminowaniu z żeglowania, samemu mając z tego żeglowania jedynie mgliste wspomnienia. Wstydem jest publiczne pisanie, że nie widzi się niczego złego w tym, że egzaminować z umiejętności żeglarskich chcą osoby, które nie widziały morza od lat.
Pozdrawiam serdecznie
Żyj wiecznie
Krzysztof "Zdeb" Andruszkiewicz
siedzę sobie chwilowo kołysany martwą falą przy pływającym pomoście w Longyearbyen i korzystając z darmowego wi-fi czytam co Maciej Kotas ma do powiedzenia na temat Jarka Marszała. Ni przypiął ni przyłatał, z durnymi poglądami nie warto przecież dyskutować a autorów za nic mających ortografię i mylących liberałów z liberatorami lepiej pozostawić w spokoju. Z drugiej strony obwołanie głównym Libertadorem seniora naszego kochanego pięćsetmilowego, który swoją osobą uświetniał przecież imprezy urodzinowe zarówno KimIrSena jak i Fidela Castro (Kuba Libera!) nadaje wypowiedziom Macieja Kotasa osobliwego smaczku, który przecież nie może pozostać nie skomentowany.
Jarkowi Marszałłowi zawdzięczam pierwszy swój rejs kapitański, kiedy pod koniec ubiegłego wieku zatelefonował był do mnie do Helu z zapytaniem
- słuchaj stary, czy masz czas?...
Bo on akurat nie miał.
Wobec mało kwalifikowanej żeglarsko załogi stanąłem wobec dylematu dokąd tez mam się w ten pierwszy kapitański, na ciut większą skalę (dowcip) rejs z Gdyni udać. Rozpatrywałem dwa warianty, pierwszy do Władysławowa, drugi do Visby. Wybrałem wariant drugi jako łatwiejszy. Stąd, z własnego doświadczenia żeglowania na małym jachcie wiem, że rejs z Gdyni na Gotland z nikogo żeglarza nie robi. Żeglarstwo bowiem to nie umiejętność, żeglarstwo to sposób na życie. A żyje się, dzięki Bogu, nie rok i nie dziesięć lat nawet, żyje się przez całe życie.
Miałem w swoim żeglowaniu przerwę ponad dziesięcioletnią, kiedy był czas na budowanie domu na lądzie. Miałem ostatnio po ciężkiej chorobie przerwę prawie równo trzyletnią kiedy z początkiem maja ELTANIN opuszczał port w Pucku. Teraz, po czterech tysiącach mil w siedemdziesiątym piątym dniu podróży i przy okazji czytania wypowiedzi M.Kotasa zastanawiam się gdzie jest ten koleś, który mi wiosną na jednym z portali żeglarskich sugerował brak doświadczenia, kiedy się przez ostatnie trzy lata przyznałem do dwu spędzonych w morzu dni.
Wiem bowiem z własnego oglądu, że przeżytego doświadczenia i umiejętności żadna przerwa nie zaciera a żaden rejs na Gotland nie poprawia.
Wiem też, że utrzymywanie się z żeglarstwa niczym zdrożnym nie jest i nikomu ujmy nie przynosi. Kiedy po dwudziestu latach pracy dla Polskiej Akademii Nauk, w tymże samym Longyearbyen wobec śnieżnej zamieci, pośrodku nocy polarnej stałem przeżuty, wypluty przez system i pozbawiony środków do życia to własnie uprawiane przez dziesięciolecia hobby stało się dla mnie zrębem dalszego utrzymania i pomyślności. Także tego żeglarstwa wspaniali ludzie. Stanowimy silnie skonsolidowaną, międzynarodową społeczność, która się wzajemnie wspiera i wzajemnie sobie pomaga wśród różnych życiowych dróg i konieczności. Próby podziału, które proponuje M.Kotas są obrzydliwe.
Ostatnio Norweg cumujący przy mojej burcie oddając ostatnią line przed podróżą do domu, na południe, to znaczy do Tromso, wyraził pewność, że jak to włóczędzy mórz i oceanów na pewno jeszcze się kiedyś spotkamy. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że Jarek Marszałł do tej elitarnej społeczności od dawna należy, w odróżnieniu zupełnym od swoich krytykantów.
Pozdrowienia - Jarek Czyszek
1. Zacieranie się wiedzy i doświadczenia przez zaprzestanie pływania, tu niestety zgodzę się z Maćkiem, iż wiedza wprawdzie się nie zaciera,
ale zanikają pewne nawyki, stąd przykład podawany prze ze mnie już do znudzenia, lekarz niepracujący w zawodzie przez 5 lat traci uprawnienia
do leczenia, w żeglarstwie jak w medycynie powinny być określone prawem formy odzyskiwania wygaśniętych uprawnień.
2. Poziom egzaminów i poziom egzaminatorów - żeglarzowi zwiększono uprawnienia , ale nie podniesiono wymagań, wymagania są nadal te same,
egzaminator nie ma prawa egzekwować wiedzy i umiejętności wykraczających poza program, czyli praktycznie egzekwuje jedynie wiedzę ze śródlądzia,
czyli staż morski wypływany przez niego nie daje nic egzaminowanym.
3. Zarabianie na żeglarstwie i utrzymywanie się z żeglarstwa - dawniej większość osób zarabiających na egzaminach, przeglądach, sędziowaniu
regat, to byli działacze społeczni, dla których pieniądze te (w sumie niewielkie) były praktycznie zwrotem kosztów, myślę iż dziś jest jeszcze
podobnie, ludzie prowadzą klubu, prowadzą okręgi, a od czasu do czasu a osoby utrzymujące się z żeglarstwa stanowią niewielką część całości
--------------------------------------
Podobnie jak kol. Jarosław Czyszek nie uważam, żeby było to czymś złym, osoba, która jest na tyle dobra, że to potrafi, oczywiście jeżeli jest
to rzetelna praca a nie przepisywanie papierków (na przykład fikcyjne przeglądy).
Jednakże myślę iż na nierozsądne wymogi (podejrzewam iż podsunięte ministerstwu przez klikę „lipcowych betonów”) powinien być protest i
działanie w kierunku ich uchylenia, a nie budowanie fikcji w stylu rejsów "sasanką" po Zatoce Puckiej i szczerze mówiąc dziwię się Jarkowi iż naraża
swój autorytet, proponując Kolegom takie rozwiązanie
Pozdr
K
Niestety jestem daleko po za domem, wiec nie moge natychmiast reagowac na enuncjacje i osobiste wycieczki "kolesia" J.Czyszka, ale doradzam mu czytanie ze zrozumieniem. O jego polszczyznie, żeglarskim doświadczeniu, kulturze itp wypowiadac sie nie bede, bo to zdaje się nie na temat, czego rzeczony "koleś" J.Czyszek, zdaje sie nie zauwazył próbując obrazic mnie, Zbieraja i innych liberatorow. Marny to dyskutant, ktory za argument ma obrażanie innych i opowiadanie sentymentalnych, głodnych kawałków.
Pozdrawiam i żyj wiecznie
Maciek S Kotas