I TY MOŻESZ ZOSTAĆ
Drodzy Czytelnicy - tradycyjnie pozwoliliśmy sobie z Colonelem podrzucić Wam tym razem mocno ironiczny żart primaaprilisowy. Nasi niezawodni Komentatatorzy nas wsparli. Następny taki numer postaramy się wykręcić za rok. Tych których nabraliśmy (są tacy) - przepraszamy.
Do zobaczenia w Warszawie !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
Co to znaczy "wychodzić na spotkanie zapotrzebowania społeczngo"! Sporo się zastanawiałem czy opublikować dzisiejszą korespondencję. Jak wiecie - SSI z zasady nie publikuje nie tylko reklam, ale i kryptoreklam. W końcu ma to być okienko opiniotwórcze, a nie przydrożny słup ogłoszeniowy. O decyzji publikacji nawet nie zadecydowało czcigodne nazwisko Autora - Andrzeja Colonela Remiszewskiego, ale chęc przekonania Czytelników SSI, że nastały naprawdę ZUPEŁNIE nowe czasy, że żeglarstwo (ale nie Związunio!) się zmienia się z dnia na dzień.
I to jak !
Jako zaprzysięgły żeglarz Bałtyku i okolic - czuję się trochę dziwnie.
Już za moich młodych lat popularne było powiedzenie, że do kupienia jest miłość nawet najpiękniejszej kobiety. Tu padały nazwiska. Dobra dobra - ale teraz już chodzi o Horn, Mount Everest i loty orbitalne. Colonel się skusił, ale aby tylko neosowieci nie preszkodzili.
No to jak ? Odżałujcie te głupie 5 badyli ?
Pomyślcie - żółta chusta !
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
----------------------------------------------------
Drogi Don Jorge!
Jako armator małego jachtu bałtyckiego korzystam z radością ze szczęścia, jakie to daje. Jak w piosence Andrzeja Grabowskiego - „alkohol ma swoje dobre ale też złe strony” – tak i posiadanie swojego jachtu ma jedną poważną wadę. Otóż, podobnie jak w małżeństwie, skazuje na wierność. Popłynąć można tylko tam, gdzie własny jacht potrafi zawieźć.
A zostawić ją samą (tak, tak: http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2402&page=45 ) w macierzystym porcie, by żeglować na innej.... to się po prostu nie da!
Dlatego też z zainteresowaniem ale i żalem zapoznałem się z propozycją, która pozwoliłaby mi wreszcie zostać „Albatrosem Hornu”.
Trzy firmy: polska Agencja Turystyczna EXTREMAL z Warszawy, portugalskie linie lotnicze Companhias Aéreas Transatlânticas CAT z Porto oraz chilijska Agencia Nacional de Viaje "Tierra del Fuego" z Punta Arenas zawarły porozumienie o wspólnej organizacji imprez jakich jeszcze w polskim żeglarstwie nie było.
Najkrócej mówiąc teraz każdy - może zdobyć Horn, Przylądek Nieprzejednany.
Zorganizowane 45-osobowe grupy lecą „Lufthansą” do Lizbony, tam spotykają opiekuna, który jest kapitanem jachtowym z patentem PZZ, posiada szkolenia STCW oraz uprawnienia do korzystania z telefonii satelitarnej na granicznych wodach chilijsko-argentyńskich. Kolejno Airbusem CAT odbywają lot do Punta Arenas, skąd wynajęty klimatyzowanym autobusem docierają do portu Rio Grande. tam już oczekuje wyczarterowany na cały rok sztakslowy motorszkuner „Aquila Negra” (zbudowany w 2013 roku w stoczni w Newport News w Wirginii, USA).
Następuje zaokrętowanie, krótkie szkolenie STCW, a wieczorem kolacja kapitańska ze specjalnym koktajlem z palemką „by Zbieraj” (udzielił agencji swej licencji!).
     
           Okładka folderu                                          Punta Arenas                                                             Rio Grande
.        
Kolejne cztery doby zajmuje rejs dookoła Isla Herschel, którego kulminacyjnym punktem jest podejście pod słynny Cabo de Hornos. Niestety organizatorzy uzależniają możliwość wykonania sweet-foci na tle Skały od warunków pogodowych. Za to gwarantują zaliczenie 100 godzin stażu wymaganego do złożenia dokumentów dla uzyskania patentu na kolejny stopień. W tym celu, o ile jest zapotrzebowanie uczestników, opóźnia się powrót do Rio Grande o kilka godzin. Alternatywą jest „bal kapitański” już w porcie, z udziałem kapeli Indian patagońskich. Podczas balu następuje wręczenie Certyfikatów i pamiątkowych statuetek w kształcie zbudowanego w 1992 roku pomnika Hornu. Można ją zobaczyć na załączonej okładce folderu przedsięwzięcia.
Powrót tą samą drogą, autobusem na Aeropurto Punta Arenas, linią CAT do Lizbony, gdzie żegnamy naszego kapitana i „Lufthansą” do Warszawy.
Wszystkie formalności związane z uzyskaniem tytułu „Albatrosa Hornu” załatwia Agencja EXTREMAL. Gwarantuje ona także, w cenie, udział w uroczystej ceremonii wręczenia żółtej chusty kaphornowca (nosi się je na lewym ramieniu). Uroczystości będą się odbywały w gdańskim Dworze Artusa cyklicznie w odstępach miesięcznych, by umożliwić udział w nich wszystkim uczestnikom podboju Hornu.
Cena tego wszystkiego jest moim zdaniem niewygórowana: 4899 złotych, dla grup zorganizowanych przez Okręgowe Związki Żeglarskie promocyjna 4799 złotych.
Załączam folderowe widoczki Punta Arenas i Rio Grande, niestety jeszcze bez „Aquili Negry” oraz okładkę folderu wydanego dla potrzeb przedsięwzięcia. Z dokładniejszymi danymi się powstrzymam, byś uniknął zarzutu kryptoreklamy.
Żyj wiecznie!
Andrzej Colonel zawsze w kamizelce Remiszewski
==============================================================================
A Horn wygląda tak - fotka autentyczna - przysięga Mariusz Wiacek.
Komentarze
garść szczegółów Tadeusz Lis z dnia: 2014-04-01 07:20:00
pomysł przedni ! Zbigniew Klimczak z dnia: 2014-04-01 07:27:00
to cena promocyjna Tadeusz Biały z dnia: 2014-04-01 09:20:00
licence fee Janusz Zbierajewski z dnia: 2014-04-01 13:03:00
"Prima-aprilis" niezgorszy. Izydor Węcławowicz z dnia: 2014-04-01 20:55:00
kryptoreklama? Dowcip? A może podpowiedź? Krzysztof Kwasniewski z dnia: 2014-04-02 07:25:00