KOCHAM WŁASNY KLUB
Nihil novi - Szekspira dziś można wystawiać też we współczesnych dekoracjach. Bo to są sztuki o ludziach.  Włodzimierz "Bury Kocur" Ring jest zniesmaczony wizytami w polskich portach, które niedawno ubrano w nowoczene dekoracje. Problem tylko w mentalnosci aktorów. Bo czym tak naprawdę różnią się dziś wakacyjne Jastarnie, Pucki czy Hele od dawnych odpustów w Grójcu, Wołominie, Piasecznie czy nawet Jazgarzewie? Tam publika dojeżdzała furmankami, a teraz do Helu - Toyotami. Cała ta "polska bieda" korkowała (pomstując na Tuska) nowozbudowaną A1. Drogi Kocurku - przygotowując III wydanie locyjki "Zalew Wiślany" przegladałem w internecie stare przedwojenne pocztówki, na których widać krynickie pomosty łodziowe i deptak. Obejrzyj - na tych pocztówkach znajdziesz wyjaśnienie powodów Twego (słusznego) niezadowolenia. Za szybko czasy się zmieniły, ludzie nie nadążają.
A tak w nawiązaniu do poprzedniego newsa - to już do Kalmaru, Karlshamn czy Simmrishamn już Ci za daleko?
Pozdrawiam prowokacyjnie i subiektywnie !
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
------------------------------------------
Dzień pierwszy - wypływam z własnego Klubu gdzie cisza i spokój. Znaczy nikt nie wrzeszczy - nie drze pyska - rano cichutko - znaczy cisza i nuda...

Dzień drugi - HEL.
Stoimy cały dzień w y-grekach ...
"Big Brother" w TV to mało - cały dzień nad naszymi głowami łażą znudzeni turyści po kei, przed którą jest wprawdzie wyraźnie napisane - "Wstęp TYLKO dla załóg... ale co tam...
Łażą ... i jakby mogli to wleźli by nam do kabin...
A już fotografując się z jachtem to wejdą na pokład naszego jachtu na pewno...
I sto razy dziennie słyszymy - "B..U...R...Y ... K...o...c...u...r...e...k ...."
Bo każdy przechodzący turysta MUSI GŁOŚNO przeczytać każdą nazwę każdego cumującego i mijanego jachtu...
Koszmar jakiś ...
I te drące się jeszcze i biegające po pomostach bez nadzoru rodziców dzieci ...

Dodatkowo co godzina jeżdżą po porcie przeróżne stateczki typu: "Ocean", "Kpt. Morgan", "Maszoperia Helska" i z głośników tychże statków MUSI najpierw drzeć się jakiś naganiacz dla mas a potem - po odcumowaniu - nie ma
szans, aby stateczek taki - bez odwiecznego "Hej me Bałtyckie morze" puszczanego na cały regulator - mógł wypłynąć i wpłynąć "z" i "do" portu z gronem ogłupionych turystów na pokładzie....
W nocy "spokoju" cumujących w Helu pilnuje osławione "Jajo burmistrza" drące się jakąś idiotyczną muzyczką do późnych godzin rannych...
Ze spokojnego spania w jachcie oczywiście nici ...
Czasem dochodzi jeszcze dodatkowa atrakcja w postaci kapitana portu wzywanego do pijackiej interwencji na sąsiedzkim jachcie ...

Dzień pływania trzeci - JASTARNIA...
Pozorny spokój - bosman pomaga cumować - pomosty w miarę z dala od deptaka głównego ale...
Przy każdym pomoście cumuje jakiś stateczek wożący kolejne niewielkie grupki kolejnych spragnionych żądnych wrażeń ogłupiałych turystów, z których każdy z nich idąc keją - podobnie jak na Helu - MUSI - bez znaczenia, która to
godzina - odczytać na pełny glos KAŻDĄ nazwę cumującego obok jachtu...
Stateczki te oczywiście puszczają na pełny regulator swoje muzyczki, co złożone w całokształt kakafonii w porcie składa się na nieprawdopodobny jazgot na cumującym jachcie.
W nocy - od godziny 2200 codziennie na skraju portu - przy starym LOKu - zagnieździła się jakaś pseudo dyskoteka - puszczająca do 0300 w nocy jakieś kolejne UMPA, UMPA przenikające naszą burtę jachtu z mocą niemalże kilowatów...
I znów ze spania nici a rano a rano podczas rozmowy z dyżurnym bosmanem - dowiadujemy się przez radio, iż nasze oczekiwanie ciszy nocnej i nasza interwencja nie jest jedyna L((

Puck - poty rybacki ... - dzień kolejny ...
Tutaj wprawdzie na samym pomoście jest spokojnie ale jakby chciało się zacumować na noc to wykonać to należy jedynie przy południowym pirsie
portu.
A tu rano nagle okaże się, iż przed każdym niemalże cumującym jachtem objawia się ławeczka typu " MAMROT" gdzie już od 0530 rano siadają spragnieni alkoholu lokalni posiadacze wysuszonych gardzieli i przed każdym
cumującym jachtem faceci owi osuszając kolejną flaszeczkę drą gardła od rana klnąc przy tym koszmarnie.
I znów nici z wyspania się L
O wysiadujących rano (0530) przed każdym jachtem entuzjastach rannego połowu rybki wymijających na pełny głos swoje poglądy z sąsiadem nie wspominam ale to jeszcze jestem w stanie zrozumieć - jest to skuteczny sposób na ranne
wyrwanie się spod kurateli żony J))

I tak niestety mamy w każdym praktycznie polskim porcie morskim.
Powstające pytanie - czemu nie ma tak w portach zachodnich - pozostaje bez odpowiedzi...
Czemu nasze administracje portów mają w nosie spokój i cisze cumujących jednostek to tego nie wie nikt...
Bo nikt nie wytłumaczy mi, że NIE DA SIĘ zareagować przez administracje portów na zakłócanie ciszy nocnej przez przeróżne dyskoteki, wędkarzy i pijaków ...
O sąsiadach w porcie - pijących od wieczora do godzin rannych i drących się także do owych godzin rannych nie wspominam...
Przykład z ostatniej nocy z Jastarni zniechęcił mnie do tego portu bardzo...
Ale może to tylko brak własnej kultury współrodaków ... ?

Po tygodniu eksploracji portów Zatoki wróciłem do własnego Klubu w Górkach Zachodnich...
Tutaj CISZA aż kłuje w uszy...
Nie ma dyskoteki - nie ma przeróżnych OCEANÓW - nie ma turystów łażących po pomostach ...
Nie ma drących się wędkarzy i nie ma rozwrzeszczanych dzieci...
Jest za to cisza i spokój ...
Kocham własny Klub ....

Pzdr
Włodzimierz Ring
"Bury Kocur"
Komentarze
Brak komentarzy do artykułu