ROMANSIDŁO O KAPITAŃSKIM SPOSOBIE MYŚLENIA

Andrzej Colonel Remiszewki przysłał mi osobliwą recenzję  książki, o której już niedawno czytaliście w SSI.

Osobliwa recenzja osobliwej książki.

Do tego namawia abyście odżałowali 28 zł.

Więcej - twierdzi, że nie będziecie żałowali.

Rzadkość  Autor owej książki (co wyjątkowe) zna  realia, w których rozgrywa się romantyczna fabuła.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

----------------------------------

W DESZCZOWY DZIEŃ

Od nocy o pokład deszcze pluszcze, deszcz pluszcze rzęsisty. Rozciągnięty nad kokpitem tent chroni zejściówkę, pozwalając na wentylację wnętrza, można powiesić pod nim mokrą kurtkę, a nawet usiąść przy kokpitowym stoliku. Czajnik na spirytusowej kuchence pogwizduje, już czuć zapach porannej kawy.

Kawa to podstawa. A największym dylematem samotnego żeglarza (s)portowego („Pływam s portu do portu”) jest odpowiedź na pytanie:

Jak zrobić pierwszą kawę przed wypiciem pierwszej kawy?!

Zapyta ktoś: „Słychać kolego tupot białych mew o pokład pusty?” Nie, nie.... Nic takiego. Ale noc zarwana była faktycznie. Wszystko wina Wieśka Cybulskiego. Kilka dni temu dostałem do ręki „Desire”. http://www.kulinski.navsim.pl/art.php?id=2540&page=0 I lektura wymagała dokończenia niezależnie od zamykających się oczu.

Tytuł jak z „Harlequina” nie jest przypadkiem. „Desire” to romansidło. W dobrym tego słowa znaczeniu! Akcja toczy się wartko, jest sprawnie skonstruowana, postaci zarysowane klarownie. Ich postawy, motywacje, konstrukcja psychologiczna, przekonują. Zakończenie, na pozór oczywiste, podczas lektury wcale oczywistym nie jest. Powoduje potrzebę czytania, by dowiedzieć się co będzie dalej, książkę trudno jest odłożyć do następnego wieczoru.

No dobrze, a co to ma wspólnego z żeglarstwem i SSI? Mnóstwo. Po pierwsze akcja rozgrywa się w bałtyckim rejsie na małym jachcie. Możemy zajrzeć do znanych nam z własnych rejsów zakamarków albo dowiedzieć się, jakie zakamarki warto jeszcze odwiedzić. Możemy poczytać o sytuacjach zdarzających się każdemu z nas. Szkwały, mgła, awarie. Przygotowanie rejsu. Choroba morska. Radość i zmęczenie. Fascynujące poznawanie nowych ludzi. Esencja żeglowania przyjemnościowego.

No i jest jeszcze coś, co z „romansidła” czyni wartościową książkę o żeglarstwie. Nazywa się to biurokratycznie dobrą praktyką żeglarską. Autor, opisując rejs, wciąż pokazuje sposób myślenia kapitana, proces decyzyjny, stosowanie podstawowych, choć niepisanych zasad. Stosowanie nie dlatego, że ktoś gdzieś tak kazał. Dlatego, bo tak jest mądrze.

A Szanownemu Gospodarzowi Tego Okienka zapewne przyjemność zrobi (jak i mi zrobiło) kilkakrotne przywoływanie Jego poradników i Jego zaleceń dla żeglarzy.

Wszystko to ładnym i komunikatywnym językiem, inteligentnie opisując morze poprzez emocje bohaterów. Warto wydać 28 złotych. Cóż, pozostaje mieć nadzieję, że Autor nie poprzestanie na tym pierwszym kroku.

Powoli zaczyna się przejaśniać. Północny wiatr rozgania chmury. Druga kawa powoli stygnie w kubku. Radio wraca do wspomnień z Sierpnia sprzed 34 lat. Gdy namiot przeschnie nadejdzie pora na klar do wyjścia. Może spotkam Wieśka i jego „Free.dom” gdzieś na Zatoce. Zażyczę sobie wtedy „odszkodowania” za zarwaną noc. W końcu nie musiał tak pisać, żeby nie dało się oderwać od lektury...

„Więc damy jemu w nos, co myśli sobie,

Co myśli wredny typ, przeszkadzać będzie spać.”

Andrzej Colonel w kamizelce. jak załoga „desire.pl” Remiszewski

Tekst zawiera wyłącznie osobiste opinie autora

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu