"DESIRE" JEST CZYTANA i OMAWIANA
Przypominam newsy "DESIRE ZNACZY POŻĄDANIE" (http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=2540&page=0) oraz "ROMANSIDŁO O KAPITAŃSKIM SPOSOBIE MYŚLENIA" ( http://kulinski.navsim.pl/art.php?id=2554&page=45) - ten drugi jest recenzją Andrzeja Remiszewskiego - omawiającej książkę Wiesława Cybulskiego pt. "Desire".
W polskiej beletrystyce jakoś żeglarstwo słabo jest reprezentowane. Zwłaszcza, gdy autorem jest prawdziwy żeglarz morski.
Książka ponoć ma powodzenie, ponoć czyta się ją "jednym tchem".
Dzisiaj krótka recenzja żeglarki Leny Król.
A Wy jak ją odbieracie ? Może jakieś komentarze ?
Dziękuję !
Żyjcie wiecznie !
Don Jorge
---------------------------------
„Desire” Wiesława Cybulskiego sunie bardzo równo przez horyzont trzystu stron morskich. Jak na pracującym silniku, zostawia za sobą rozchodzące się linie dwóch głównych tematów.
Pierwszym są marynistyczne, precyzyjne opisy działań żeglarskich na trasie rejsu przez kapryśny Bałtyk. Drugim tematem jest historia związku Michała i Agaty, poruszająca wiele współczesnych dramatów cywilizacyjnych, od narkomanii, przez rozwody, samotność, zdradę, bezpłodność … ostatecznie halsując w stronę odwiecznego pytania „być czy mieć?”
Na końcu czytelnik ma nadzieję na przystań pod szyldem happy endu, ale nie będę zdradzać finału. Tym bardziej, że opowieść czyta się w dwa wieczory i natychmiast tęskni do malowniczych portów Skandynawii, sprawnie i kusząco opisanych przez Autora.
Dla pełnego zrozumienia treści trzeba niestety choć odrobinę znać nomenklaturę jachtową i mieć elementarne podstawy angielskiego, ale w całości emocjonalnej wagi książki są to wymagania pomijalne małe. Brawo dla Pana Wiesława za postawę edukacyjną, zarówno w aspektach kapitańskich jak i ogólnoludzkich. Życzyłabym sobie na wodzie więcej takich Michałów! A kilka tricków przemyconych sprytnie między wierszami schowałam już do kieszeni swojego sztormiaka, za co niniejszym pięknie dziękuję.
Jednak, mimo wielu zwrotów, zabrakło mi w tej historii niespodzianki, tego literackiego żywiołu, którego nie czuć w powtarzalnych dialogach, jakiegoś sztormowego punktu kulminacyjnego. Uważam, że jest to doskonała lektura na bujanie przy stabilnej prędkości czterech węzłów, po niezbyt ciężkiej wachcie dla oczekujących zgrabnej, wygodnej konstrukcji powieści. Szczególnie polecam jako przynętę dla nieprzekonanych do Bałtyku żon Panów Żeglarzy.
Lena
Komentarze
pisz następną ! Włodzimierz Ring z dnia: 2014-10-20 19:10:00