ZBIGNIEW KLIMCZAK TEŻ SIĘ NIE DZIWI
Zbigniew Klimczak też się nie dziwi, że Mariuszowi Wiąckowi Mazury jesienią się podobają. To nawiązanie do newsa z dnia 27 października 2014. Uwagi Zbyszka są trafne, ale martwi mnie nie dostrzeganie prz niego roli, pracy i wyników Stowarz\yszenia Armatorów Jachtowych, które jak mi pisze jedna z ważnych żeglarskich osobistości na Pomorzu Zachodnim - już tylko SAJ ostał się na placu bojów jako reprezentant interesów społeczności żeglarskiej.
Dodam - nie tylko żeglarzy morskich, ale i śródlądowych.
A Zbyszek na zakończenie newsa pyta: czy znajdzie się jakieś stowarzyszenie żeglarskie w Polsce, biorące na siebie troskę o żeglarzy?
Drodzy Przyjaciele - niczego, niczego nie trzeba znajdować.
Z SAJ-em trzeba współpracować.
Po prostu !
Zyjcie wiecznie !
Don Jorge
-------------------------------------------------------------------
"Ja tam się Mariuszowi nie dziwię. Ja Mariusza rozumiem. Ja upodobania Mariusza pochwalam".
Wstyd się przyznać, ale na starość staję się leniwy. Łaził po mojej głowie i dojrzewał pewien temat....ale wiecie-lenistwo nie pozwoliło. Aż pojawił się Mariusz z jego nostalgicznym newsem o Mazurach jesienią. W komentarzu moja myśl jest zbyt skrótowa a temat, wbrew pozorom, ważki i szerszy, więc poczytajcie to.
W sposób wysoce naukowy i na szczeblu europejskim temat ten zawarty jest w opracowaniu pt: Marketingowa strategia Polski w zakresie turystyki na lata 2012-2020 , ale w przełożeniu na nasze, wygląda to tak jak opisuje wspomniany news - pusto i głucho. Dodać należy niską świadomość lokalnych samorządów na temat niewykorzystanych do końca możliwości turystyki. I nie zmienią faktu opisywane z zachwytem współdziałania mazurskich samorządów przy akcji „7 cudów Mazur”. Wcześniejsze próby gmin na Jezioraku i Kanale Elbląskim, Związek Gmin Nadnoteckich, po głośnym starcie, rozpęd straciły. Jaki taki sukces zanotowano przy Pętli Wielkopolskiej i na tym się skończyło. Problem jest dużo szerszy niż wystawienie kubłów na śmieci, na żeglarskim szlaku. Powyższe opracowanie tak definiuje podstawowy ( ale nie jedyny) problem: Pojawiają się też wyzwania szczególne, wynikające z charakteru europejskiego sektora turystycznego. Wyzwania te związane są z jednej strony z modelami konsumpcji, zwłaszcza z rozmieszczeniem sezonowym i przepływami turystów, z drugiej zaś z modelami produkcji, czyli łańcuchem wartości i kierunkami turystycznymi. Obecnie ogromna część popytu na usługi turystyczne przypada na lipiec i sierpień. Sezonowość ta nie tylko oddziałuje na przepływ dochodów, ale też powoduje nieoptymalne wykorzystanie istniejącej infrastruktury ...i w innym miejscu...
Lepsze wykorzystanie istniejącej infrastruktury turystycznej oraz siły roboczej poza sezonem mogłoby umożliwić przedsiębiorstwom pełniejsze wykorzystanie ich infrastruktury i podniesienie wydajności, a także zapewnić więcej stabilności pracownikom sektora i
zwiększyć ich motywację.

Dla nas to tylko drobne niedogodności w usługach, dla sektora turystycznego i dla samorządów olbrzymie, niewykorzystane możliwości zarobkowania. Kto się więc powinien tym bardziej martwić a raczej zajmować?! Pytanie retoryczne. Zważywszy, że pierwsze moje apele kierowane do samorządów nadmorskich gmin pochodzą sprzed 10 lat, to tempo dostrzegania korzyści z turystyki żeglarskiej ( nie tylko) jest ślimacze.
Do tematu mam ambiwalentny stosunek, ponieważ jako żeglarz lubię ciszę, czystość z kwietnia i maja lub z września, ale jako świadomy obywatel ubolewam nad tym zjawiskiem. Jakie jeszcze wyzwania i możliwości rozwoju turystyki żeglarskiej stawia przed nami życie.
Idziemy dalej śladami naukowego opracowania: Jedną z najwyraźniejszych zmian jest to, iż do 2020 r. grupa osób w wieku powyżej 65 lat będzie stanowiła 20% społeczeństwa. Ta grupa społeczna, składająca się z osób dysponujących zarówno siłą nabywczą, jak i wolnym czasem, niesie ze sobą ogromny potencjał pod względem gospodarczym, ale też, ze względu na swoją specyfikę, wymaga pewnego dopasowania ze strony sektora.
Jak się ogląda SSI to na zdjęciach nie widzimy młodzianów tylko dojrzałe osoby obojga płci. Opisywałem kiedyś, zafascynowany programem działania CYA (Kanadyjskiego Związku Żeglarskiego), gdzie w tym zakresie ma wpisane w program - „żeglarzu, mamy dla ciebie propozycje od urodzenia do śmierci!”. U nas absolutna cisza, chcesz, to radź sobie sam. Ale bez działań w poprzednim i tym kierunku, żegnaj wizjo zwiększonych dochodów.
Truizmem jest określenie, że żeglarstwo jest turystyką kwalifikowaną, służy wypoczynkowi, regeneracji sil fizycznych i psychicznych, poprawie zdrowia. Nasi naukowcy w cytowanym opracowaniu zwracają uwagę na wagę marki turystycznej dla przyciągania turystów. Kto poda jakąś wylansowaną, w kraju czy za granicą markę, z wyjątkiem „7 cudów Mazur”? Po co, lepiej sobie podziałać przez dwa miesiące w roku, zarobić na pozostałe 10. i już. W sposób wysoce sugestywny o skutkach takiego podejścia świadczą ceny ryb nad morzem w sezonie. Nie chcę otwierać puszki Pandory, dlatego użyłem przykładu z rybkami.
Warunkiem rozwoju turystyki żeglarskiej jest udział wszystkich krajowych beneficjentów ciągnących z niej zyski.
Problemem staje się to w warunkach, gdy konkurencja dotyczy tej samej grupy osób, czyli w tym wypadku żeglarzy.
Czy tu należy dopatrywać się przyczyn braku zrozumienia lokalnych samorządów? Czy setki firm czarterowych nie powinny zmienić też startegię? Czy znajdzie się jakieś stowarzyszenie żeglarskie w Polsce, biorące na siebie troskę o żeglarzy?
Mamy o czym myśleć do następnego sezonuJ
Pozdrawiam
Zbigniew Klimczak

Komentarze
Brak komentarzy do artykułu